mar 242014
 

Ktoś podrzucił dziś z rana na stronie coryllus.pl ciekawy link do tekstu w gazowni o tym, jak to teraz przyjdzie moda na polskiej kryminały, a załatwi nam to w Ameryce nie kto inny jak Beata Stasińska, o której tu niedawno pisałem. Ja sobie ten tekst przeczytałem i jak zwykle pomyślałem, że ludzie, szczególnie z branży handlowej imają się ciągle tych samych narzędzi sprzedaży i ciągle te same targety próbują zagospodarować. Stąd właśnie moda na polskiej kryminały, to już kiedyś było, ale w trochę innej odsłonie, chodziło bowiem o filmy, nie o książki.
Jako dziecko, Wy pewnie mieliście to samo, czekałem na czwartkowe wieczory, bo puszczali wtedy kryminały amerykańskie, które według ówczesnych standardów miały niezwykłą wprost dynamikę. To znaczy były to rozlazłe i słabe filmy, ale w tamtych czasach nikogo nie denerwował widok zapchanej autostrady ujęty z góry i dialog dwóch policjantów siedzących w jednym z aut puszczany z offu przez 1,5 minuty. Dziś są to rzeczy nie do pomyślenia, ale 30 lat temu było to normalne i nikt się z tego powodu nie denerwował.
Najpopularniejszym serialem był Kodżak, a zaraz po nim Columbo. Ja wolałem Kodżaka. Nie prał nikogo po gębie, jak późniejsi policjanci z filmów, ale miał ujmujący sposób bycia i jakąś osobowość. Kodżak, grany przez aktora nazwiskiem Aristoteles Savallas, był Grekiem, co czasem dyskretnie zaznaczano. Unikano nachalności, bo jednak amerykański sen nie przewidywał jakichś separatyzmów w policji nowojorskiej. To się zmieniło potem i w latach 90-tych mieliśmy już całe posterunki wypełnione gliniarzami z różnych stron świata, którzy gonili za czarnymi dilerami narkotykowymi.
Tego Kodżaka i Columbo dało się jakoś oglądać, ale potem przyszła epoka filmów profilowanych pod konkretne grupy mniejszościowe. I tak właśnie wszyscy spotkaliśmy się pewnego dnia oko w oko z facetem nazwiskiem Banaczek. Był to detektyw polskiej pochodzenia, który pieprzył tak straszne bzdury, że po kilku odcinkach zdjęli serial, bo nikt tego nie mógł wytrzymać. Banaczek lubował się w polskich przysłowiach. Ja zapamiętałem jedno, a resztę wyparłem z pamięci, tak były okropne. – Nie szukaj skarpetek, jeśli nie masz ich na nogach – powiedział pewnego dnia Banaczek i zrobił minę taką, jak redaktor Ziemkiewicz, kiedy zamierza nam oznajmić coś wyjątkowo ważnego. I powiem Wam, że to było jedno z najlepszych przysłów Banaczka. Czym on się zajmował poza przysłowiami nie wiem, ale na koniec zawsze pokazywali go jak płynie kajakiem po rzece Potomac, bo takie właśnie miał hobby – kajakarstwo – jak wszyscy Polacy.
Po Banaczku przyszła kolej na detektywa węgierskiego, który był jeszcze gorszy niż jego polski kolega, no i dużo starszy. Był także detektyw holenderski i jeszcze kilku innych, ale ich nie zapamiętałem. Nie wiem, czy ktoś wpadł na pomysł, by nakręcić serial o detektywie rosyjskim czy ukraińskim, ale chętnie bym to obejrzał.
Filmy te miały sztywny target i widownia była zapewniona, zyski z reklam dawało się łatwo zaplanować. Nie wiem czy myśli wydawców porządkujących rynek książki szły tym samym torem co moje teraz, ale mam wrażenie, że podobnym. Mieliśmy wielką epokę kryminału szwedzkiego. Dlaczego szwedzkiego, tego nikt nie wie, bo tak i już. Znaleźli się autorzy, ktoś ich wypromował, a potem nakręcił według ich prozy filmy. Dziś ci autorzy, jeśli oczywiście żyją, mają się świetnie, a ich książki i ich ekranizacje podbijają rynki lokalne, na przykład rynek polski.
Ja próbowałem kiedy obejrzeć jeden taki szwedzki kryminał, ale nie dałem rady. To są przygody głupiego Jasia na polu kapusty. Biedna z nędzą, kręcona pod problemy współczesnego świata – arabskie dzieci, geje i lesbijki, parady równości i przestępcy, którzy temu wszystkiemu zagrażają, oraz dylematy policjantów co to nie mogą się odnaleźć w tej kulturowej dynamice. Jak człowiek to ogląda zaczyna tęsknić do Sławka Borewicza i jego pościgów dużym fiatem po polnych drogach.
No i teraz, skoro rynek szwedzki się już wypsztykał, pani Stasińska wpadła na pomysł, że może by tak sprzedać coś polskiego w Ameryce. I ja już drżę na myśl o tym, bo u nas autorem dobrych kryminałów jest Marek Krajewski, który sięga do atrybutów tak straszliwych, jak ponure miasto, burdele, piwiarnie, no i w ogóle rysuje tak zwany półświatek. Z sympatią rzecz jasna rysuje, bo nie ma gorszej rzeczy w kryminale niż napiętnowanie zła wprost. To się może zdarzyć w jednym tylko wypadku, a na prawidłowość tę zwrócił mi uwagę kolega, po tekście o Laurze Palmer. Zło zostaje napiętnowane wyraźnie i jasno tylko wtedy kiedy winny jest ojciec, a ojciec w tych wszystkich kryminałach, winny jest prawie zawsze. No chyba, że umarł przed czasem, wtedy winny jest dziadek.
Jak zaczynacie czytać albo oglądać kryminał i nie znacie zakończenia, można w ciemno obstawiać, że winnym zbrodni jest ojciec. To się zawsze sprawdza. Cała reszta, nawet jak coś przeskrobie od razu jest usprawiedliwiana, tłumaczona na różne sposoby i wybielana. Syn miał trudne dzieciństwo, bo ojciec go katował, matka miała męża pijaka co nie kochał dzieci i przez to właśnie musieli zabijać. I tak to leci.
Teraz będziemy mieli to samo, zwłaszcza gdy okazało się, że rynek krajowy nie łyka już autorów takich jak Witkowski i Tokarczuk. Ludzie ich po prostu nie chcą i uważają te napisane przez nich książki za śmieci. I na to wychodzi Beata Stasińska i mówi – to może napiszecie kryminały? One się dobrze sprzedają, załatwimy promocję w Ameryce i będzie sukces. No i Tokarczuk z Witkowskim, dwójka grafomanów pozbawionych talentu zacznie pisać kryminały. Tokarczuk już jakiś napisała. Tak więc mamy już, gotowy garnitur autorów tych polskich kryminałów, autorów, którzy nie sprawdzili się w studiach psychologiczno-obyczajowych, odrzuconych przez czytelnika i zostali przesunięcie na inny odcinek. Czy ja się tym martwię? Nie, bo ludzi ci podzielą los policjanta Banaczka. Będą się musieli przekwalifikować na kajakarstwo, a wcześniej poszukać skarpetek co to ich nie mają na nogach. Moda minie, Stasińska zainkasuje za ten eksperyment jakieś pieniądze, a potem przyjdzie nowe i na rynek amerykański wejdą autorzy kryminałów z Nigerii, albo z Laosu. Bo w zasadzie czemu nie.
Na polskim rynku zaś nastąpi chwilowe ożywienie koniunktury, które nazwane zostanie pasmem sukcesów, choć ani z pasmem, ani z sukcesami nie będzie ono mieć nic wspólnego.
Mnie te prymitywne chwyty w rodzaju – no, jak już nic nie umiesz to napisz kryminał, nieco krępują, ale cóż może mnie to obchodzić, jestem tylko małym, niszowym wydawcą i nie muszę się przejmować podbojem wielkich obszarów rynku, takich jak rynek powieści kryminalnych, rynek poradników czy romansów. To są zmartwienia Stasińskiej. Myślę, że pani Beata będzie nimi – mam na myśli zmartwienia – żyła już do końca. Nie smuci nas to wcale i nie życzymy jej powodzenia.

Byłem dziś rano w radio u Skowrońskiego. Maci tu nagranie http://www.radiownet.pl/#/publikacje/poranek-24-marca-2014

No i zapraszam na www.coryllus.pl

  31 komentarzy do “Banaczek na tropie Kodżaka”

  1. Coryllus , przepraszam …. ja całkiem nie na temat , bo już wczesniej o kryminale powiedziałam swoje ….

    Na spacerach masa ptaków się drze … różnie . Ale jeden taki się wybija , woła tak : tulip , tulip , tulip ….. tiiiiiiii
    Zachodzimy z córką w głowę kto to tak robi ?

    Kiedy Kwartalnik ??????

  2. Aha, jasne…I ja po tym mam rozpoznać co to za ptak? To może być wszystko, a najpewniej sójka, która udaje jakiegoś ptaka.

  3. Były rosyjskie kryminały a Rosjanina, detektywa obstawiał zawsze jeden aktor. Poszukam i wkleję. A Ukraińcy jakoś robią w tej konkurencji za złych. Był taki film, bardzo dynamiczny, o handlu bronią i „rwaniu lasek” Mikołaj Klatka grał główną rolę. I był tam złym Ukraińcem, którego jednak rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej POTRZEBUJE.

  4. „Pasmo sukcesów” to stały zaśpiew. W piątek zauważyłem na dworcu zachodnim ulotkę, w której PKP stwierdzały co następuje: „jesteś zagubiony – masz prawo do informacji”, poniżej zamieszczono adres strony http://www.infopkp.gov.pl czy jakoś tak. Nad napisem grafika z „zagubionym” pasażerem. Pomyślałem sobie – BAREJA – i już. Ale dziś w radio słyszę, że PKP wdroży system informatyczny, który on-line będzie informował pasażerów o wszystkim co zdarzyło się na torach. Testy systemu zaczną się na linii do Mińska i rozpoczną się … od nowego roku. Jednak nie ma dymu bez ognia. Ulotka to nie BAREJA. To przygotowanie pasażerów na kolejne po PINDOLINO „pasmo sukcesów” PKP. Tym razem w branży informatycznej.
    Pisma ulotne mówią dużo.

  5. Coryllus … tak , masz rozpoznać…. myślę , że sójkac… czyli pewnie tak jest … skoro podejrzenia się pokrywają…. to jak w kryminale 🙂 🙂 ;))

    piszesz o kryminałach to wejdź na chwilę w rolę ptasiego detektywa :)))))))))))))))))))))))))0

  6. robię sobie malowanko w kuchni i znalazłam za lodówką dychę ……. Tyle kasy , że nie wiem co z tym zrobić :))))))))))))))))))))))))))

  7. ……………KIEDY KWARTALNIK ????????????

  8. Serial „Banaczek” pamietam, rzeczywiscie byl idiotyczny, facet sypal jakies rzekomo polskie przyslowia czy powiedzenia I krecil sie po miejscu przestepstwa odziany w jakis kozuch I robil madre miny.
    Moze stad sie wziela u Polakow jakas taka tesknota za doszukiwaniem sie „polskich korzeni” u slawnych ludzi. Pamietam jak kiedys moj kolega zapewnial mnie ze Charles Bronson to Polak z pochodzenia I tak naprawde nazywa sie Broniewicz czy jakos tak.

  9. Ta Tokarczuk, ponoc utalentowana poetka, nie wiem nie czytalem jej wierszy i nie zamierzam, zaczela sie produkowac w mediach, ba, nawet w New York Times bodajze tez (powialo wielkim swiatem) po katastrofie w Smolensku. Narzekala ze tyle tego katolicyzmu dookola, tych klechow a ona sie czuje wyobcowana I wykluczona ze wspolnoty bo ona prawoslawna.

  10. Nie wiedziałem, że Tokarczuk jest prawosławna. Po co zamieszkała w tych górach Sowich? Mogła wyjechać na Podlasie i nie czułaby się wyobcowana.

  11. Ten zły Ukrainiec z popkultury to Yuri Orlov

  12. Poki co, to kariere w amerykanskich produkcjach robi Weronika Rosati. Te obrazki nie sa w stanie wygenerowac zwrotu zainwestowanych pieniedzy, a polska przedstawicielka grywa tam przewaznie kurwy i soby z marginesu importowane ze wschodniej Europy. Ale, ale…”gra u boku gwiazd” takich jak Sylvester Stallone, Christian Slater – jako Lola w „bullet to the head” czy jako Irena w Stand Up Guys” obok Al Pacino i Christophera Walkena.
    Cala rola to podejsc do goscia, usmiechnac sie i powiedziec, ze „zaciagnie mu tuby” tak jak nikt tego dotad nie zrobil. Zaiste kariera.

  13. Bronson niby nazywał sie Buczyński czy Baczyński. I pamiętam, że czasami grał Polaków. Na wikipedii polskiej podają, że w dzieciństwie w jego domu mówiło się wyłącznie po polsku i musiał się douczać angielskiego w wieku kilkunastu lat. Oraz, że legitymizował się szlacheckim pochodzeniem po kądzieli i mieczu – ojciec z Tatarów Lipkowskich. W wikipedii angielskojęzycznej nie wspominają nic o Polsce, piszą o litewskich korzeniach i językach litewskim i rosyjskim. Polskość to widać temat schyłkowy …
    Ta różnica w faktach jest znamienna – można na jej przykładzie ilustrować mechanizmy kształtowania odrębnych tożsamości i historii. Można spróbować dojść prawdy, może się jakieś pamiętniki Bronsona zachowały, i zrobić porównanie.
    Co do odnalezionej polskości to dałem się kiedyś nabrać na Alejandro Jodorowskiego. Swojskie nazwisko prowadzi do innej krainy i innego narodu. Chociaż informacje o nim też są zależne od różnych źródeł…

  14. Przyjechać miał w ramach wymiany Gene Krupa. Z racji nazwiska uważaliśmy, że ma zapewne polskie, względnie czeskie korzenie. Kiedy zjawił się u nas to okazało się, że jest Hindusem, więc ostrożnie z wym pochodzeniem

  15. Akurat do kryminałów to masz przecież niezły dryg, tylko że nie chcesz ich pisać, niestety. Niestety, bo czasem dla higieny przyjemnie jest poczytać o fikcyjnych zbrodniach, zamiast ciągle o tych jak najbardziej rzeczywistych, nawet jeśli popełniono je dość dawno temu.
    Ja w każdym razie przedarłem się przez Larssona i stwierdziłem, że wciąga podobnie jak nutella albo czipsy. Tyle, że jest mniej tuczący i powoduje mniej pryszczy. Co by jednak nie mówić, to nawet z tych głupawych politpoprawnościowych bohaterów co rusz to wyłazi niechcący tęsknota za „normalno babo” i „normalnym chłopem”. Organizm sam wie najlepiej, czego mu trzeba. Jakby co, to bardziej niż Larssona polecam Thompsona, któren pisze w realiach Finlandii — tu przynajmniej otwartym tekstem wali się prawdę o sowietach i tym, jak bardzo Finowie ich uwielbiają. No i bohater pozytywny jakby bardziej męski i normalny.

  16. Millenium bardzo wciąga . Miałam pożyczone na weekend 3 tomy i przeczytałam … no jeszcze jedząc i śpiąc …..Ale to było parę lat temu , jak wydali . Ja teraz już nie przeczytam , bo kłopot z oczami ……
    W tych szwedzkich kryminałach jest opisanie świata poprawnego , jak ichnie prawo równościowe przwiduje … i jednocześnie wielka tęsknota do normalności takiej tradycyjnej ……

    Po porcji tej lektóry wiedziałam na pewno , że takiego ichniego świata nie chcę …..

    A coryllus może pisać i kryminały ….. ale szkoda by było jego pracy objaśniacza … może i to i to ????/

  17. Jestem chyba najlepszy z komentujących tutaj, bo przeczytałem jeden kryminał Krajewskiego do samiusieńkiego końca. Robi on, znaczy się kryminał, wrażenie zrobionego z kawałków, które gdzieś już czytałem, a sklejone zostały one odrobiną turpizmu i złego smaku. O ile dobrze pamiętam to nawet było coś zerżnięte z Prousta.

  18. Bo Weronika Rosati tylko do tego sie nadaje. Ona, razem ze swoja rodzinka, obrotnym tatusiem Dariuszem i z tymi innymi celebrytami tworzy srodowisko ktore bardzo trafnie okreslil Zulawski jako NOCNIK. On sam oczywiscie jest czescia tego nocnika.

  19. teraz wszystko jest skądś ściągnięte …..
    Ja czytałam tony kryminałów jak i wszystkiego …. Na kryminałach to nawt robiłam w PRLu interes życia …….już opisywałam tytaj jakoś w styczniu moze / chyba jako zaginionyląd jeszcze ? jak je opylałam potem hurtem w antykwariacie z zarobkiem .

    Krajewskiego nie mogę przez ten turpizm właśnie … Poza tym denerwuje mnie , że dzieje się we Wrocławiu , który jakoś tamznałam choć w sumie zebrało by się parę lat mieszkania ….A tu holenderrrrrr niemieckie nazwy … i ja nie wiem gdzie jest akcja …… i to już było za dużo cuzamen .

    A Prosta też się nie da , choć z innego powodu … Ale może jestem uprzedzona … siedziałam w upalne wakacje w pokoju na wsi i gospodyni , nauczycielka miejscowa , miała tylko zaginiony czas na półce … gdzieś to wygrała , czy dostała ….. a ja musiałam czytać .. jak to narkomanka książkowa i nic inego nie było .

    Dobrze , bawcie sie w kryminały a mój pies mówi , że idziemy … mam nadzieję , że zaprzyjaźniona amstafica będzie w polach … bo jakoś niemiło i mokro …..

  20. Masz racje, to jest nocnik. A ulawski to na dodatek jest stary Satyr, ktory chce robic w za ojca Abrahama. Nie uda sie niestety. Lepiej by sie zamknal i zadnego nocnika nie pisal, ale stalo sie – jak zauwazyles, jest jego czescia i to chyba w tej chwili najwazniejsza.
    Wielu ludzi mysli, ze kariere trzeba zaczynac „od dolu”. To jest model, ktorym wszystkim naiwnym sprzedaja, Tatus Rosati jednak chyba przed tym modelem corci nie ostrzegl, albo sam mial ta droge kariery za soba wiec mozna go na innych kontynentach powielic. Albo jest tez tak, ze ta kariera w Stanach to inna drabina w hierarchii i nawet corka ministra RP musi przysposobic sie do roli kurwy jak chce miec nazwisko na plakacie. I chyba niezle jej to wychodzi. Jest autentyczna w tym co widac na ekranie, stad wiecej niz jedna rola. Sprzedawanie patentu, ze jak kto mlody to trzeba najpierw w biurze parzyc kawe, podawac klucze brygadziscie czy zagrac kurwe (najlepiej z powtarzanymi probami i dublami), zeby za 20 lat odtworzyc nobliwa dame (po dwudziestu latach takiej rzezni byc dama sie juz nie da – mozna ja tylko zagrac). Sharon Stone cos by miala w tym temacie do powiedzenia, bo nobliwa to ona jest, ale cycki dalej musi pokazywac i ratowac zryty beret jakas tantryczna joga i poszmyrglanym buddyzmem. Inaczej wariatkowo i tablety. Tablety i siwucha to i tak na codzien w uzyciu bo bez tego sie tego nie da polapac..
    Jak kto mysli, ze droga na salony wiedzie przez szambo to ja szerokiej drog zycze. To sa wszystko degenraci z aspiracjami do bycia elita.

  21. Chyba nie ma sie czym chwalic. To sa zawody w konsumpcji stolca. Wtedy zgoda. Wygrales.

  22. http://www.kul.pl/files/933/plakat7.pdf
    pytam zaczepnie: czy wyczerpali temat?

  23. Coryllusie, słuchałem tego spotkania z Tobą w radiu Wnet i pierwszy raz było tak, że Twoi partnerzy nie zagadali Cię, nie mieli więcej do powiedzenia niż Ty, byli ciekawi tego co masz do powiedzenia. Miałem wrażenie, że miałeś tyle czasu na formułowanie myśli jak nigdy dotąd. Ten wywiad w poznańskim radio to była porażka – egotyczny słowotok gwiazdy pyrskiego radiolo, którą Twoje poglądy w ogóle nie interesowały. Nawet Braun przycina Ci Twoje myśli wchodząc ze swoim słowotokiem (skądinąd ważkim i interesującym). Było super i, jak zwykle skończyło się za szybko!

  24. Urzekły mnie te kampanie Jana Tarnowskiego. I Dantyszek człowiek renesansu. Listy Dantyszka są już chyba ze 20 lat opracowywane i końca nie widać. Zabrakło Kallimacha i jego roli w kształtowaniu charakterów młodych królewiczów.

  25. Dla mnie ten wywiad trwał 5 minut, nawet się nie rozgrzałem.

  26. A oto brytyjski sposób na robienie kasy z historii, ale odbiorcy mają chyba tylko ubaw,
    http://www.youtube.com/watch?v=6Xvbh0hhx8o

  27. na końcu to chyba jakieś pastwienie się w stylu glamrocka ??? tak tylko przeleciałam ..

    ale tak sobie myślę , może niech Gabriel napisze kryminał i się zobaczy , co bardziej przemawia .
    Ja bym jednak była za pełnowymiarową powieścią a nie za jakimiś nowelkami , migawkami .

    Takia epicka powieść . Biorąc pod uwagę wiedzę Autora , jestem za elementami humoru , bo inaczej przytłoczy czytelnika …. a ma poczucie humoru …..

  28. ,,Trzeba sobie jakoś radzić powiedział chłop zawiązując buty dżdżownicą ,,.-Jedno z przysłow Banaczka

  29. Parę przysłów Banaczka:

    • Znacznie trudniej pająkowi złapać muchę niż musze złapać konia.

    • Nawet tuzin wspaniałych rumaków i kolekcja srebrnych świeczników nie zdołają powtrzymać opadów śniegu w Białymstoku.

    • Jeśli nie masz pewności, że zupa jest barszczem, to uważaj, bo może się okazać, że niewinne sieroty są zadręczane morderczą pracą w kopalni soli.

    • Nawet jeśli sukienka jest na pewno z jedwabiu, nie oznacza to, że będzie łatwo ją zdjąć.

    I na czym polega problem tych przysłów? Mnie się podobają. Wyrażają dobrą polską mądrość.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.