kw. 072014
 

W czasie targów książki bez przerwy prawie opowiadałem o komiksie, który rysuje dla nas Tomek Bereźnicki. Komiks ten będzie nosił tytuł „Święte królestwo”. Powstaje on na motywach zawartych w II tomie „Baśni jak niedźwiedź” i opowiadał będzie o tym jak południowo-niemieckie banki wraz z cesarzem i rodziną Hohenzollern von Ansbach zniszczyły najważniejsze dla Kościoła królestwo na wschodzie – Węgry. Jakiś znawca może oczywiście powiedzieć, że to nie cesarz, nie Hohenzollernowie i nie Jakub Fugger rozwalili Węgry, ale Turcy. Turcy rzeczywiście przyszli na Węgry w dużej liczbie, ale posłużyli w tym akurat, jakże wyjątkowym roku 1526, jako taran i zasłona dla interesów dużo poważniejszych. Upadek Węgier bowiem oznaczał tyle, że Kościół i papież zostaną podporządkowani cesarzowi, w istocie zaś bankom niemieckim, czyli rodzinie Fuggerów. Co też dokonało się w roku 1527. Wtedy właśnie nastąpiło najbardziej zamilczane i wstydliwe wydarzenie w historii Europy, tej zjednoczonej i tej podzielonej – Sacco di Roma, czyli spalenie i ograbienie Rzymu przez świeżo sprotestantyzowanych żołnierzy niemieckich służących Karolowi V. O wszystkim możecie usłyszeć od popularyzatorów historii, o zagładzie Tenochtitlan, o nocy św. Bartłomieja, tylko o tym nie usłyszycie, bo kto by tam żałował klechów z wielkimi brzuchami.
No, ale do ad remu. Co tam z tymi Węgrami? Oto w życiu kraju rozpoczął się okres najcięższy, okres wojny gangów sponsorowanych przez dwory obce, wśród których najaktywniej działały dwory wiedeński i sułtański. Potem Węgry zostały podzielone i zrujnowane do końca. Podział ten utrzymał się do wieku XVIII kiedy to królestwo znów zostało zjednoczone pod berłem Habsburgów. Gdybyśmy tę historię przenieśli do Polski wyglądałoby to tak, że podzielona w XVIII wieku Polska mogłaby zostać ponownie zjednoczona w wieku XX pod wodzą Adolfa Hitlera i na jego warunkach (pozdrawiam pana Zychowicza). Węgrzy nie chcieli mieć za króla Niemca i wielokrotnie dawali owej niechęci wyraz. Chcieli za to zachować królestwo, takie jak je zapamiętali sprzed strasznego roku 1526, wielkie, niepodzielne, bardzo bogate, wpływające na politykę nie tylko regionu, ale całej Europy. Czy to w ogóle było i jest możliwe? Nie. Nie jest. Dlaczego? Ponieważ Węgrzy mają samych wrogów. I nie wynika to wcale z faktu, że mówią niezrozumiałym językiem. Węgrzy mają samych wrogów z innych powodów. W czasach dawniejszych wrogowie zazdrościli Węgrom kopalń złota, miedzi i systemu ściągania podatków, a także armii, która – wzorowana na husyckiej – odnosiła same sukcesy. Węgry mimo wielu atutów nie były jednak państwem silnym, wynikało to nie z ambicji magnatów, jak nam to tłumaczy Krzysztof Varga, ale z braku doktryny dla tego ogromnego i bogatego państwa. Król, który tam panował był zwykle władcą obcym, pochodzącym z nadania, już to papieża, jak Andegawenowie już to lokalnego gangu, jak Jagiellonowie, realizujący na Węgrzech politykę Hohenzollernów, która nie wiadomo dlaczego nosi dziś nazwę „polityki dynastycznej Jagiellonów”. Węgry miały więc bogatego króla i dobrą armię oraz silną opozycję, która chciała tego króla zmienić, osadzając na tronie jakiegoś lokalsa. Kłopot był zawsze w tym, z jakiej rodziny ma on pochodzić. To głębokie pęknięcie było przyczyną słabości Węgier i ich późniejszej zagłady.
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Polski? Nigdzie. Polska zachowywała się wobec Węgier w sposób skandaliczny, mówię o czasach dawniejszych, Polska nie rozpoznając własnego politycznego interesu, ulegając wpływom rodzin gangsterskich wywodzących się z Małopolski oraz rodziny Hohenzollern von Ansbach, a także agentów cesarza patrzyła bezczynnie jak Węgry są niszczone. Dlaczego tak było? Ponieważ Polska i jej elity liczyły na to, że po upadku Węgier Kościół zostanie zlikwidowany, a na tej likwidacji obłowią się wszyscy. Było to myślenie zbrodnicze i idiotyczne w swojej prostocie. Kościół nie został bowiem zlikwidowany, a jedynie podporządkowany Niemcom. Tym samym Niemcom, którzy walczyli ze sobą w wojnach zwanych religijnymi. Wojny te powinny nosić nazwę wojen budżetowych, bo tym były w istocie.
Definitywne rozejście się dróg Polski i Węgier nastąpiło w połowie XVI stulecia, kiedy to Zygmunt August zawarł układ z cesarzem Ferdynandem, na mocy którego zobowiązał się do nieingerowania w sprawy węgierskie. Było to de facto podporządkowanie Polski Wiedniowi, Polski i polskiego Kościoła. Węgrzy zareagowali natychmiast i większość z nich zerwała z Kościołem przechodząc na kalwinizm. Mówię tu o Siedmiogrodzie, a nie o cesarskich czy tureckich Węgrzech, bo kraj był już wówczas podzielony. Dlaczego Węgrzy to zrobili? Ponieważ jedyny kraj związany z katolicyzmem, na który mogli liczyć – Polska, zostawił ich samych. Natychmiast więc znaleźli sobie innych protektorów. Nominalnego – Turcję, oraz ukrytego – Anglię, reprezentowaną w Siedmiogrodzie przez kościoły reformowane. To im dawało pewne możliwości wobec potęgi Wiednia i jego apetytów. Dla Węgrów bowiem sułtan był o wiele mniej groźny niż Habsburgowie.
Konsekwencją dalszą polityki panów węgierskich było rozwijanie w Siedmiogrodzie tak zwanej tolerancji, czyli instalowanie tam, na przekór sułtanowi i w jawnej wrogości do cesarza wszystkich agentur jakie tylko chciały się tam zainstalować. Panowanie Stefana Batorego w Polsce, Stefana Batorego, który był po prostu człowiekiem sułtana, było zaś ze strony dworu w Stambule próbą przeniesienia stosuneczków siedmiogrodzkich do Polski. Próbą nieudaną, bo król Stefan zaczął realizować politykę swoją, autorską, biorąc na nią pieniądze skąd się dało i niczego nie kwitując. Polityka ta była powrotem do czasów Macieja Korwina, miała na celu zbudowanie w środkowej Europie silnego i bogatego królestwa, albo bloku królestw w oparciu o Rzym. Nie powiodła się, bo nagle wszyscy wrogowie Węgier i Węgrów, w tym również ogłupiali Polacy, przeciwstawili się królowi. Stefan został otruty w grudniu roku 1586.
W środkowej Europie, na obszarze za Karpatami rozpoczęła się wówczas dzika rywalizacja pomiędzy Turcją, Niemcami oraz Anglią, która instalowała tam swoich agentów działając przeciwko Wiedniowi i sułtanowi. Ten ostatni był popierany przez Francuzów, którzy wychodzili właśnie z poważnych kłopotów, ale nie na tyle mocno, by wpływać na cokolwiek. Obecność Anglii za Karpatami i jej działania miały na celu rozwalenie cesarstwa, któremu podporządkowany był Rzym. Francuzi chcieli zachować Rzym pod swoją kontrolą, ale wyrwać go spod wpływu Niemiec, sułtan zaś chciał okraść wszystkich, tych którzy będą się bronić zabić, a resztę sprzedać na targach niewolników. Jego plan był najprostszy i realizowany z największą konsekwencją. Na drugim miejscu byli Anglicy, którzy korzystając ze swoich wpływów w Czechach doprowadzili najpierw do wybuchu wojny trzydziestoletniej, która zdewastowała pół Europy, a następnie wraz z Francuzami próbowali wprowadzić na polski tron protestanta. Węgra w dodatku, księcia Rakoczego. Kiedy plan ten nie wypalił, rozpoczął się w Polsce tak zwany potop szwedzki przygotowany przez tuzów myśli reformacyjnej takich jak Jan Amos Komeński i jego koledzy. Plan ten był nominalnie realizowany przez Francuzów, ale nie trzeba głęboko grzebać, by doszukać się tam kolejnej odsłony ruchów heretyckich walczących o lepsze jutro, czyli jansenistów, którzy przesyłali do Polski pieniążki na różne działania, mające usprawnić funkcjonowanie państwa i poprawienie jakości życia obywateli. Ludzie ci, jak wszyscy heretycy od Kalwina poczynając realizowali politykę Londynu. Efektem tych wszystkich działań miał być trwały podział Rzeczpospolitej i utworzenie czegoś w rodzaju protektoratu mocarstw na terenie obecnej Ukrainy. Kiedy się nie udało zrealizować tych planów w wyniku działań wojennych, bo Rzeczpospolita okazała się za silna, a szlachta zbyt przytomna, by dać się zrobić w konia, sprawę próbowano przepchnąć po cichu zawierając tak zwaną ugodę hadziacką, do której wzdychają dziś szczerzy polscy patrioci. Ugoda ta zakładała, że powstanie trzeci człon Rzeczpospolitej – księstwo ruskie, zarządzane de nomine przez Kozaków, a w praktyce przez nie wiadomo kogo. Na teren owego księstwa wojska koronne i litewskie nie miały mieć wstępu, choćby nie wiem co się tam wyrabiało. Kiedy doszło do podpisania tego dokumentu, okazało się, że nie jest on na rękę nikomu i traktat został zerwany. Czy Rzeczpospolita na tym straciła? Mniej niżby straciła w przypadku utrzymania się tej ugody.
Wszystkie te wydarzenia poprzedziła próba wprowadzenia na tron Polski Jerzego II Rakoczego, człowieka wyznania kalwińskiego, czyli po prostu brytyjskiego agenta. Miał on doprowadzić do podziału kraju i stworzyć w środkowej Europie szereg państewek zarządzanych z odległych ośrodków. Sam Rakoczy zaś miał zostać miejscowym koordynatorem współpracującym z Londynem i Stanbułem. Jak już napisałem rzecz się nie powiodła, a to ze względu na działania Habsburgów, którym Polska była potrzebna w całości, oraz na determinację Polskiej szlachty. Od tamtych czasów jednak aż do XIX stulecia pomiędzy Polską i Węgrami powstał rów nie do zasypania.
Do ponownej zgody przyszło w czasie wiosny ludów. Zniknął jednak najważniejszy zwornik interesów polsko-węgierskich, czyli Kościół. Zamiast niego pojawił się inny – rewolucja. No i teraz rodzi się pytanie: na jakich zasadach będą budowane relacje polsko- węgierskie dziś. Kościół na Węgrzech nie ma zdaje się żadnego znaczenia, premier jest kalwinem, Węgrzy nie chcą dziś żadnej rewolucji, przeciwnie chcą kontrrewolucji, ale bez Kościoła. Orban brata się z Putinem. Na jakiej płaszczyźnie będziemy się więc porozumiewać? Tak tylko pytam, bo wiem, że współczucie dla historycznych krzywd oraz szabla i szklanka to jednak za mało jak na poważną politykę i trzeba coś wymyślić na szybko. Aha, jeszcze jedno – nie wiem czy zauważyliście, ale XVII wieczne plany wielkich polityków co do Europy środkowej zrealizowane zostały co do joty. Mamy tu szereg małych państewek, które zarządzane są z odległych ośrodków, każde z innego w dodatku. Państewka te nie mogą się w porozumieć na żadnej poza gospodarczą płaszczyźnie, a tutaj porozumienie nie zależy od nich, ale od tych, co udzielają kredytów. No i taka jest sytuacja na dziś. Nie wiem więc skąd się w ludziach bierze ten entuzjazm dotyczący Węgier, bo we mnie jest go bardzo mało, mimo tego, że latem wydamy komiks o tym kraju, który nosił będzie tytuł „Święte królestwo”.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że dziś w klubie Ronina wieczór z Grzegorzem Braunem. Nie będzie mnie tam, bo mam za dużo roboty, bardzo więc przepraszam wszystkich, którzy mnie zaprosili. Znajdą się tam natomiast moje książki i kwartalniki, które przywiezie kolega Michał.

  16 komentarzy do “Bracia Węgrzy?”

  1. Bez relanium relacji z Budapesztem się nie zbuduje a z Kijowem bez podwójnej dawki 😉

  2. Nie o Węgrzech i na marginesie tego zdania o otruciu Króla S. Batorego, w serii Czytelnik wydano w 1975 r. książkę K. Brandysa pt „Mała księga’, na str. 157 autor informuje że jego przodek był nadwornym lekarzem Władysława IV Wazy. Ojcem tego nadwormego lekarza był słynny kabalista też lekarz Szai Dirkan z Bremy i tak leczenie ludzi pozostało tradycją w tej rodiznie.
    Niespodziewana śmierć króla Władysława IV (w Mereczu) i malaria królowej Ludwiki Marii wspomniane są w: Z. Libiszowska „Królowa Ludwika Maria”. Autorka wspomnina że królowa miała lekarzy francuzów, najdłużej przebywał przy niej K.L. Conrade z pensją 9 tys zł rocznie, gdzie np aptekarz królowej pobierał tylko 3 tys zł rocznie. Już za czasów Jana Kazimierza Kondeusz przysyła królowej swojego zaufanego lekarza.

  3. W coś trzeba wierzyć. Choć rację ma gospodarz, że lepiej jednak wierzyć w Boga, a porządki zacząć od własnego domu.
    Ukraina jest jak wcześniej protektoratem i wasalem, choć nie do końca wiadomo już czyim. Ale za wyjście spod buta dawnego seniora oddała mu jego miecz.
    My też poniesiemy swoje koszta za wyjście spod niemieckiego buta…. o ile

  4. Myślę , że te sugerowane przez kogoż przed targami zakładi do książek , jako gadżety , z datami itp …. bardzo mogą być pomocne . Sama się gubię . Nigdy nie pamiętałam dat , nawet domowych . :)))

    A z klubem ronina … super :)))) w świetle dyskusji na salonie 🙂

  5. Najbardziej znany pisarz finski Mika Waltari (1908 – 1979) przedstawil swoja wersje Sacco di Roma w jednej ze swoich powiesci stanowiacych calosc: „Mikael Karvajalka” i „Mikael Hakim”. Obie powiesci bardzo obszerne, wyjatkowo interesujace, czyta sie prawie bez zatrzymania. Autor trzyma sie faktow historycznych lat 1500-nych w Europie. Rysuje znane historyczne postaci z tego okresu w bardzo ciekawy sposob. Widoczne jest wyraznie antykatolickie nastawienie autora w interpretacji wydarzen i postaci wynikajace z jego protestanckiego wychowania i zycia w srodowisku niechetnym katolicyzmowi. Ale talent pisarski niezwykly, a czytelnik moze wziac sobie poprawke na zyciorys autora i interpretatowac wydarzenia historyczne przez niego opisane wedlug swoich przekonan.

    Najbardziej znana powiescia Mika Waltari jest „Egipcjanin Sinuhe”.

    Bardzo interesujaca jest rowniez „Czarny aniol” o zdobywaniu i w koncu zdobyciu Konstantynopola przez Turkow w 1453r.

  6. Ciekawostka o Węgrach – mają ponoć bardzo zbliżony do Polaków rozkład haplogrup czyli genetycznie są do nas bardzo zbliżeni, natomiast język zawdzięczają najeźdźcom – hunom, których było jednak zbyt mało, aby zdominować DNA tubylców.

    Przypomina mi się też ciekawe wspomnienie uczestniczki Powstania Warszawskiego, przywołane przez Cenckiewicza w jakimś artykule. Otóż ta znamienita Pani wspominała wizytę Węgrów na Czerniakowie, zainteresowanych jakąś formą współpracy z Powstaniem czy szerzej z Polskim Państwem Podziemnym, pewnie w obliczu konieczności przeorientowania sojuszy. Powstańcy witali gości czym chata bogata. Autorka wspomnień, odpowiadająca za zaopatrzenie, fasowała najlepsze delikatesy z resztek zapasów. Po wizycie Węgrów wkrótce rozpoczęło się bardzo precyzyjne ostrzeliwanie pokazanych gościom polskich pozycji…

  7. Z Węgrami to było róznie , w czasie wojny przez Słowację do Budapesztu szła poczta Państwa Podziemnego . Dalej ICH opocztą dyplomatyczną do Szwajcarii . Pamiętajmy kto rządził na Węgrzech w czasie wojny . W 1943 ta droga się zepsuła … nasze nazwiska padają w kontekście , że się panowie pokłócili . Potem to jakoś wróciło ale już nie szło tyle poczty i nie tyle przerzucano ludzi . Ja te szlaki przerzutowe śledziłam sobie prywatnie . Bardziej przez Dolny Śląsk szło , na tyle na ile dotarłam .

    Ale to rozsypanie się łączności przez Węgry w 43r. może mieć drugie dno …….. jak wszystko …….

    Te historie pokazują po raz kolejny , jak krytycznie trzeba się przyglądać stereotypom którymi nas karmią .

  8. na PCh24.pl widzę , że jest wreszcie film ze spotkania coryllusa z Braunem we Wrocławiu , tydzień temu … jak komuś mało tej relacji dźwiękowej , która tu była ….. 🙂

  9. Ma Pan istotny błąd w artykule. Wiktor Orban kilka lat temu po swoim nawróceniu przeszedł na katolicyzm. Za nim został jeszcze Premierem. Pisał o tym również Gość Niedzielny swego czasu. Gorliwą katoliczka jest również żona Orbana. Victor Orban – Jest bardzo gorliwym KATOLIKIEM. Jego siła bierze się właśnie stąd.
    Obecna konstytucja Węgier jest zbudowana na Społecznej Nauce Kościoła z elementami Locka.

  10. http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/orban-polityk-sprzyja-po-orban-pisarz-kaczynskim_135967.html

    Link do artykułu z Kwietnia 2010 rok. – O ile dobrze kojarzę, to na 2 lata wcześniej przeszedł na katolicyzm. Dzieci jego są katolikami.

  11. Zajrzałam doi linku „andrzeja” i tak lewica zamieniła się na naszych plecach w arystookrację, kiedyś jeszcze w latach 90 – tych na jednym ze spotkań z Leszkiem Millerem, obiecałam mu, że zagłosuje na niego wtedy gdy bezdomnym pozwoli u siebie mieszkać no i tak czekam juz z 15 lat no i Miller traci mój głos.

  12. Co do Węgier, to myślę, że muszą tak jak i my odrodzić się religijnie powstrzymać wymieranie i tragicznie niską dzietność. Powstrzymać plagę rozwodów.
    Rozmawiałem niedawno z prawicowymi młodymi Węgrami. Na pytanie o kwestie rozwodów mówili mi że jet tragicznie. Jeden z nich opowiadał że oprócz rodziny jego narzeczonej, w we wszystkich pozostałych rodzinach jego przyjaciół doszło do rozwodu… Myślę, że jeśli tego się nie powstrzyma, to po prostu będzie Finis Hungarie. Powinni patrzeć na swoich świętych i bohaterskiego biskupa Mindszety’ego.

  13. na czymś pudelkopodobnym zobaczyłam ostatnio / może nawet interia ?/ opowieść o Monice Olejnik , gdzie we wspomnieniach ktoś ze szkoły jeszcze napisał że była to zawsze panienka z dobrego domu ….. dzisuaj , po resortowych dzieciach ..

    koleżanka zawiozła resortowe do swojej małej miejscowoci w prwzencie dla lekarki rodzinnej jako dar za pomoc …. i to po przeczytaniu pyta ją ta lekarka czy to prawda …. nie przyszło pani doktor do głowy że gdyby nie prawda … to sądy by autorów scigały

    no więc mamy panienki Moniki w ilości wiekszej ,,, nowa arystokracja

  14. Definicja małżeństwa wg mojego spowiednika: ” małżeństwo trwa tak długo jak długo jedna ze stron wytrzymuje egoizm drugiej strony”. Czyli problem jest w naszym egoiźmie, tak to widzę, Ratowanie instytucji małżeństwa trzeba by zacząć od źródeł tego egoizmu, od jego genezy.
    Chociaż koledzy moi mówią, że problem rozpadu małżeństwa tkwi w tym, że wszystko jest łatwo dostępne……,

  15. Tak jest egoizm jest tu na pewno kluczowy. Przecież w małżeństwie małżonkowie są już „jednym ciałem”, więc, jak jedno z nich nie traktuje tak drugiej polowy to zaczyna się problem. Poza tym sentymentalna i przeerotyzowana wizja małżeństwa prezentowana w pop kulturze też nie odpowiada trudnej rzeczywistości życia w małżeństwie. No i kwestia najważniejsza – małżeństwo to jest sakrament, którzy potrzebuje nadprzyrodzonego zakotwiczenia: modlitwy, życia duchowego, sakramentów, codziennego zapierania się siebie. Czy młodzi ludzie planujący małżeństwo myślą w takich kategoriach? No i jeszcze niezbędne jest otwarcie na życie.

  16. Hmm dziwi mnie czasami brak wyobrazni w pokazywaniu analogii historycznych odnoszacych sie do wspolczesnych wydarzen..
    Autor slusznie zauwazyl ze Stefan Batory byl czlowiekiem Sultana a mimo wszystko zaczal uprawiac wlasna polityke na ziemiach Polski..
    Moim skromnym zdaniem Orban na poczatku byl czlowiekiem City(studiowal na Oxfordzie na stypendium od Sorosa) klepnietym przez Putina(na poczatku rzadow oddal spora czesc energetyki Wegierskiej w rece Rosjan) chociaz City i Rosja to w sumie to jedna mafie czesto grajace do tej samej bramki.
    Ale nalezy przypomniec ze Orban po pierwsze nawrocil sie z protestantyzmu na katolicyzm, dwa zaczal przycinac interesy City na Wegrzech z czego wynika ze mezowie stanu to politycy postawieni przez jakas mafie ktorzy urywaja sie ze smyczy..
    A to ze jest jednak mezem stanu pokazuje jakich ma wrogow – Makrela osobiscie jednoznacznie mu grozila „obrona interesow firm niemieckich rekami Bundeswery.. jesli zajdzie taka potrzeba”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.