paź 302014
 

Znowu spróbowali ekscelencjo – powiedział młody mnich przerywając wieczorną modlitwę biskupa.
Wallenrod podniósł się z kolan i patrząc na zakonnika zacisnął mocno szczęki. Człowiek powierzony jego opiece musiał przeżyć do końca procesu. Musiał być zdrowy, w formie i przytomnie odpowiadać na stawiane mu pytania. Utrzymanie go w tym stanie nie było doprawdy łatwe. Najpierw ten dureń fałszywy papież kazał go umieścić w celi pod mostem. Kiedy w końcu udało się załatwić mu mieszkanie w centrum Konstancji i przenieść go tam, zaczęło się podtruwanie. Ostatnio zaś jeden z rycerzy doniósł biskupowi, że Czesi przygotowali ucieczkę więźnia.
Mam nadzieję, że Hus nie jest aż takim idiotą i nie da się na to nabrać – biskup zagadał sam do siebie lekceważąc obecność zakonnika.
Słucham – powiedział tamten zapominając na chwilę, że jego pan ma silnie rozbudowane życie wewnętrzne i rozmawia głośno nie tylko z Bogiem, ale też z samym sobą.
Nic, nic…mówię, że wieczór chłodny jak na tę porę roku… poroście do mnie rycerza z Ansbach i giermka Ruperta. Musimy się naradzić…aha i tego Włocha, którego przysłali nam z Neapolu..
Mnich wyszedł, a Jan Wallenrod biskup Rygi patrzył, stojąc w oknie, jak gasną światła we wszystkich domach Konstancji.
Ciekawe czy on już zasnął – pomyślał o swoim podopiecznym. W tym momencie otworzyły się ciężkie drzwi i do komnaty wszedł mężczyzna w tunice z czarnym krzyżem na piersi. Za nim wsunął się ktoś, kogo w półmroku można by było wziąć za niedźwiedzia. Byli rycerz z Ansbach i jego giermek Rupert najwierniejsi ludzie biskupa, jedyni na których mógł polegać w tym kłębowisku żmij jakim był sobór w cesarskim mieście Konstancja. Chwilę potem pojawił się Włoch, wysoki szczupły i szpakowaty mężczyzna w dziwnym okrągłym birecie na głowie, szytym według wzoru, którego na dalekiej północy, skąd pochodził biskup nikt jeszcze nie widział.
Siadajcie – powiedział Wallenrod i przywołał służbę. Na stole pojawiły się kubki, wino i chleb, biskup żył bardzo skromnie wbrew temu co się mówiło w miastach pruskich, w Gdańsku, Krakowie i Pradze.
Zebrani usieli. Giermek Rupert milczał, a rycerze z Ansbach oderwał zębami kęs żytniego chleba i przeżuwał go popijając winem.
Nie zaczekałeś na modlitwę – skarcił go biskup
Bo też i nie dla modlitwy nas wezwałeś – odrzekł rycerz
Biskup udał, że tego nie słyszy.
Znowu próbowali – zapytał Włoch
Wallenrod nawet nie odpowiedział. Wszystko było jasne.
Jeśli im się uda to z nami będzie koniec – powiedział rycerz z Ansbach
Panie – niespodziewanie mówić zaczął giermek – panie pozwól mi działać, zakradnę się nocą do komnat Wacława z Brzeżan i zarżnę go jak barana. To załatwi sprawę. Potem w przebraniu przedostanę się za mury, ukradnę rybakom łódkę i spłynę renem do najbliższego, wiernego nam klasztoru.
Biskup uśmiechnął się.
Nie rozumiesz polityki chłopcze – powiedział – potem zaś zaczął kreślić przed oczami zebranych złożoność sytuacji w jakiej się znaleźli.
Dziś znowu próbowano go otruć. To nie pierwszy raz jak wiecie. Kiedy wzywają go na przesłuchania musimy chronić go jak źrenicy oka, wynajmujemy halabardników, ale nigdy nie ma pewności, że nie rzuci się na niego ktoś ze sztyletem i nie wbije mu go w krtań. Jest coraz trudniej, sami zresztą wiecie. Wacław z Brzeżan i jego ludzie chcą wymusić na cesarzu, by zdjął z nas ciężar opieki nad więźniem i przekazał go Czechom. Wiecie co to oznacza.
Rycerz z Ansbach uśmiechnął się.
Oczywiście, że wiemy – okaże się wkrótce, że drzwi jego mieszkania zostały otwarte na noc cudownym sposobem, on zaś raźno wskoczył na konia i nie niepokojony przez nikogo pognał wraz z ludźmi Wacława z Brzeżan i Wacława z Dube wprost do Pragi.
Potem zaś – dodał Tessio, który był właśnie tym Włochem z Neapolu co go biskup na naradę zaprosił i jak raz przebywał w Konstancji na praktyce – potem znajdą go zabitego gdzieś pod mostem, w jakiejś dziurze na Rudawach czy w Czeskim Lesie i powiedzą, że to wyście panie kazali go zgładzić. Na dowód okażą wasz fałszywy pierścień, który walał się gdzieś obok trupa, bo pewnie obstalowali takich już dziesięć na rozmaite okazje.
Masz wyobraźnię – pochwalił Włocha rycerz z Ansbach
U nas to naturalne – odciął się tamten
Chłopcy – głos biskupa stał się cieplejszy – przestańcie, radźcie lepiej co zrobić, żeby Hus dożył do ogłoszenia wyroku.
Ja wiem co robić – rzekł rycerz z Ansbach – przede wszystkim zrzucić z mostu wprost do Renu Włodkowica i tego drugiego buca w czarnych rajtuzach, jakże on się tam nazywa…?
Zawisza – podpowiedział mu giermek Rupert
O właśnie – podtrzymał swoją gawędę rycerz – Zawisza. To są niebezpieczni propagandyści rozsiewający ideologię gender. Jeden chodzi prawie bez gaci, a drugi wyciąga jakieś nie widziane dotychczas przez nikogo papiery.
Albrechcie – biskup był wyraźnie wkurzony – przestań! Jesteś dziecinny.
Rycerz z Ansbach zamilkł.
Senior Tessio – Wallenrod zwócił się do Włocha – jakie jest wasze zdanie.
Myślę – rzekł Tessio z nieukrywanym wstrętem zapychając sobie gębę suchych chlebem – że przede wszystkim trzeba zrobić Husowi lewatywę. To jak na razie jedyny sposób, by oczyścić jego organizm ze strychniny, którą faszeruje mu półgęski Wacław z Brzeżan. W Italii nie wynaleziono jeszcze płukania żołądka, ani żadnych farmaceutyków pozwalających neutralizować trucizny aplikowane do przewodu pokarmowego. Pozostaje więc lewatywa.
No dobrze – rycerz z Ansbach popatrzył na Tessio z szyderczą ciekawością – no dobrze – powtórzył, ale co będzie jak po tej lewatywie Hus umrze? Powiedzą, żeśmy go właśnie w ten wyrafinowany sposób zamordowali i jeszcze opiszą to w tysiącznych pamfletach. Włodkowic wyjdzie na mównicę i będzie wył do księżyca i ręce załamywał płacząc jakie to okropne, że rycerze Najświętszej Marii Panny postanowili zabić Husa lewatywą….
Toż przecież nie wy ani nie wasz giermek będziecie mu tę lewatywę aplikować – rzekł zirytowany Tessio – weźmiemy zaufanego lekarza…
Rycerz z Ansbach zarechotał szyderczo
Zaufanego lekarza? W Konstancji? A kto ma tu do kogokolwiek zaufanie?
Myślę, że możemy nawet wynająć cesarskiego medyka – rzekł poważnie biskup Wallenrod
O nie – Tessio aż podniósł się z miejsca – cesarskiego nie radzę….
Widziałeś go – szepnął rycerz z Ansbach do swojego giermka – cwaniak…A po chwili, już całkiem cicho dodał – no to po cesarzu….
Kogo więc radzicie wynająć – zapytał biskup głosem mocno już zmęczonym.
Mam swojego człowieka – rzekł Tessio – to zaufany medyk, posługiwałem się nim wielokrotnie…z dużą skutecznością…zna się na lewatywach….
Jak się nazywa – rycerz z Ansbach zaniepokoił się czy czasem nie będzie to jakiś Czech, albo mieszkaniec Witembergi
To Włoch, długo przebywał na wschodzie, ma dobre nazwisko i zna się na swoim fachu…
Słyszeliśmy o nim – zapytał biskup
Możliwe – rzekł Tessio – to senior Solozzo…
O żesz – wyrwało się giermkowi, bo nawet taki prosty chłopak jak on słyszał o Solozzo i jego nadzwyczajnych środkach uśmierzających ból i wywołujących wizje lepsze niż opiaty sprzedawane przez Żydów ze Stambułu.
Rycerz z Ansbach zaś uśmiechnął się do siebie.
No tak, dzięki niemu nikt nas nie oskarży o zamordowanie Husa….
Jasne…- dodał biskup i uśmiechnął się…
Ze strachu…- Tessio wypełnił swoim ciepłym głosem zapadającą w komnacie ciszę.

Następnego dnia, w czasie kolejnych przesłuchań Jana Husa o mało nie doszło do tragedii. Mistrz Jan zemdlał w przytomności cesarza i biskupów. Nikt poza Janem Wallenrodem biskupem Rygi, rycerzem z Ansbach i giermkiem Rupertem nie rzucił mu się na pomoc. Ekscelencja podniósł zemdlonego na własnych rękach, a trzeba wam wiedzieć, że Jan Hus nie był wcale wynędzniały i swoje ważył. Potem kiedy już opuścili salę biskup przerzucił nieprzytomnego Husa na barki Ruperta i ten prawie biegnąc, doniósł go do mieszkania nad Renem, które Krzyżacy wynajęli dla Husa, na czas procesu.
Cesarz krzywił się kiedy na to patrzył.
Czy oni nie mogą pozwolić mu po prostu umrzeć – szeptał do siebie – czy będziemy musieli spalić go na tym cholernym stosie?
Cesarz dogadał się już bowiem dawno ze swoim bratem Wacławem i z Anglikami. Dogadał się nawet z cechami z Pragi i teraz chodziło już tylko o to, którędy produkcja tekstylna z Czech transportowana będzie na północ. Czy przez Lubekę czy może przez Kraków i Gdańsk.
Wszystko było umówione i dograne, ale ci głupi Krzyżacy za nic nie chcieli tego zrozumieć. Od czasu kiedy Jogaiła kazał otruć Konrada Wallenroda, zrobili się naprawdę nerwowi. Nie mogli za żadne skarby dogadać się z dyrekcją angielskiej faktorii w Gdańsku, próbowali wymuszać na cesarzu różne posunięcia, a on nie wiedział co zrobić. Najchętniej dogadałby się z Jogaiłą, z tymi jego magistrami, po to w końcu wynajął tego pedała Zawiszę. Najchęteniej pozwolił na wożenie wszystkiego Wisłą. No i dał zarobić Anglikom z Gdańska. To było ważne, albowiem wzmacniało nową dynastię na wyspie, a ta była cesarzowi bardzo potrzebna. No, ale Krzyżacy mieli swoje plany i nie rozumieli, że ich czas się kończy. Hus nie po to przyjechał do Konstancji, żeby go tu spalili na stosie, ale po to, by umrzeć w trakcie przesłuchań. Wtedy można by o to oskarżyć Krzyżaków, rozwiązać ich, Prusy podzielić i skolonizować na nowo. No, ale jak….Co Hus się gorzej poczuje to ci dranie wzywają jakichś czarnoksiężników, żeby postawić go na nogi. Tyle trutki ile wpakowali w niego bracia Czesi zabiłoby słonia, a ten cholerny heretyk nic, ciągle żyje…co Wallenrod mu zaaplikował, że się tak dobrze trzyma…? I jeszcze załatwili mu lokal w środku miasta…co za ludzie…
Takim rozmyślaniom oddawał się cesarz i król Niemiec. W tym czasie czescy rycerze z fałszywym uśmiechem Karela Gota na ustach próbowali, po cichutku skłonić Jana Husa do ucieczki. Ten jednak zapierał się rękami i nogami, wiedział bowiem, że jednymi ludźmi, którzy mogą go uratować są zebrani na procesie biskupi. Jeśli zgodzi się uciec, umrze w okolicznościach nierozpoznanych. Nie wiedział tylko Jan Hus, że los jego został przesądzony już dawno, że patrycjat i cechy złotej Pragi przehandlowały go za udział w rynku tekstyliów. Mistrz Jan myślał, ale nie tak jak Jan Wallenrod biskup Rygi. Nie był on bowiem człowiekiem złym, ale naiwnym i prostodusznym, a pewnie także nieco płytkim. Człowiekiem który w niewłaściwym czasie uwierzył w swoją misję.

Opowiadanie jest fragmentem książki „Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech” dostępnej na stronie www.coryllus.pl

  29 komentarzy do “Lewatywa Jana Husa”

  1. Masz wyobraźnię – pochwali(ł) autora Henry.
    U mnie to naturalne – odetnie się Coryllus 😉

  2. Krzyżaccy mistrzowie już od prawie wieku pobierali pensję od króla Anglii. W sumie mieli pobierać ją jeszcze przez wiek kolejny, aż do hołdu. Przerwy w tym stypendium były doprawdy krótkie i przypadały na krótkie okresy, kiedy polityka Korony i Zakonu „rozjeżdżały się”

  3. no, ale czyta sie – palce lizać.

  4. Do historycznych sposobów skutecznego realizowania polityki czyli do narzędzi znanych typu: przekupstwo, uwodzenie, wojna, trucizna, szpada dochodzi … lewatywa. No, ma to jakiś taki banalny wydźwięk, ale przecież chodzi o skuteczność..

  5. No to tu się rozjechały.

  6. mam tylko nadzieję, że na papierze nie ma tyle literówek co tutaj, w końcu kładzie pan bardzo duży nacisk na jakość …

  7. a ten lekarz, to nie miał czasem Sollozzo?

  8. ja? myślałem tylko, że to z ojca chrzestnego…

  9. Niech pan sobie kupi książkę Tokarczuk albo Karpowicza i tam sprawdza literówki, okay?

  10. Spieracie się o rzeczy drobne . A ja myślę o pewnym wpisie tutaj ze 2 dni temu .

    Opisałam krótko zpotkanie w Krakowskim Klubie Wtorkowym Ziemkiewicza i prof. Nowaka . Rozmowa której posłucham ponownie jak znajdę trochę czasu .

    Jednak teraz o czym innym . Kiedy komp. ,,gada ” robie inne rzeczy , nie patrzę na ekran , aby oszczędzać oczy .

    Zobaczyłam , że prof. Nowak jak zawsze w garniturze , a RAZ ostatnimi ( ? ) czasy niogolony , w pomiętej bluzie z jakimś napisem . Zobaczyłam tylko fragment : HERO ….. i już nie ogladałam statycznej w końcu sytuacji na ekranie , trochę się tu zaśmiałam z tego RAZowego szpanu .

    Na tym by sie skończyło . Ale komentator o nicku YOLO ??? chyba tak , uswiadomił mi ,co tam jest napisane . Proroczo zresztą , bo dopisał że juz mi nie będzie wesoło .

    Wróciłam do tamtego video … istotnie . Żołnierze Wyklęci . Dla mnie również Żołnierze NIEZŁOMNI .

    I przestało mi byc wesoło . Dokładnie tak , jak zapowiedział to nasz nowy komentator .

    NIE ZYCZE SOBIE by ktoś nosił taki napis na potłamszonej bluzie , nonszalancko …. NIE i JUŻ…

    Nie zawsze potrzeba super celebry . Zawsze warto na rózne sposoby przypominać o historii .
    Nie oczekuję , że tylko na koturnach zawsze trzeba chodzić.

    Mam w bliskiej rodzinie parę życiorysów niezłomnych na rózne sposoby . Różną cenę płacono . Ale mam przekazy …i sama kogoś znałam …. to byli ludzie normalnie i weseli i żartowali itd … Normalnie . To życie , czy historia postawiła ich w sytuacji wymagającej więcej niż od nas teraz sie wymaga.

    Więc choć nie chcę wręcz , żeby robiono z nich jakieś sztuczne pomnikowe …. nie mam nawet słowa …. postaci ….. to jednak :

    nie chcę , żeby ktoś nosił ich nazwę na wytłam szonej bluzie . Nie chcę , zeby w sytuacji akadermickiego spotkania , wymagającego zachowania pewnych norm i form … promował …..

    ICH ? …. czy siebie ….. ???

    siebie może – jak tylko chce

    ale ICH – tak tandeciarsko – NIE !!!

    Mam do RAZa pewien dług wdzięcznosci , bo pewnym swoim tekstem parę lat temu powiedział mi rzecz wazną.

    Ale teraz przekroczona została granica mojej tolerancji .

    Chętnie mu powiem : dobry ton , głupcze – dobry ton!!!

    Oczywiście nie zamykam dyskusji o naszej historii . O tym czy tę krew naszą najblizsza przelewano sensownie – czy na wyniszczenie , na zaspokojenie czyichś ambicji politycznych . A może z politycznej głupoty . ITD.

    Ale to co pokazuje RAZ i nie tylko przeciez on … to poniewieranie jak ścierką, nazwą , hasłem – pod którym kryją się pewnie krewni nawet i tu …. czytajacych to co piszę…..Stanowczo nie .

    Przepraszam , cokolwiek ktoś zechce tu dopisac… nie bede komentowac.

    Ja wypowiedziałam swoje stanowisko .

  11. Mam pytanie – gdzie się podziała „Baśń jak Grizzly”? Miałem zamiar zamówić i nie mogę.

  12. Po prostu: świetny kawałek.

  13. To się nadaje na słuchowisko do radia …

  14. moja ciocia-prababcia wspominala o lewatywie z tluczonego szkla… zartem oczywiscie wspominala

  15. raz zawsze jest niedogolony… wyraznie roztyl sie, i to bardzo… stad pewnie ta nieszczesna, okropna bluza… dodatkowo dlubal w nosie, oj dlubal

  16. Wyjszła, będzie w końcu listopada.

  17. A coś kojarzę, ze miało być spotkanie prof. Nowak vs Coryllus o m.in. dostępie do źródeł. Było?

  18. Na bloga nie przepisane przecież ręcznie tylko copy-paste z oryginału.

  19. Pan Tomasz Bereźnicki chyba wychował się na dobrej muzyce:
    Pink Floyd – Wish You Were Here (1975) (FULL ALBUM REMASTERED HD)

    http://www.youtube.com/watch?v=Qxd-kWMzZNk

  20. Czytywało się anegdotki o Stierlitzu?

  21. „W czasie napadu husytów polskich na Częstochowę w 1430 roku obraz został odarty ze zdobiących go już wówczas klejnotów, a samo malowidło zniszczone.Lecz już prawdopodobnie na wiosnę 1431 roku zakonnicy przenieśli obraz do Krakowa, gdzie na polecenie króla Władysława Jagiełły umieszczono go w Ratuszu i oddano renowacji przez sprowadzonych w tym celu malarzy.”
    A. Kunczyńska- Iracka napisała o tym zdarzeniu, a ja nareszcie dowiem się z „Niedżwiedzia i róży” o co w tej historii z J.Husem w roli głównej chodzi.

  22. Usłyszana we wczorajszym pasmie wieczornym mojego radia audycja kulturalna.

    Było w Krakowie Muzeum Czartoryskich . Od 5-ciu lat zamnięte . W remoncie. Jego największy skarb to Dama z Łasiczką- w istocie znawcy mówią – z gronostajem. Aktualnie wystawiana na Wawelu.

    Muzeum , założone przez książat Czartoryskich , miało jako zaplecze finansowe ustanowione dochody z Puław i z Sieniawszczyzny .
    Oczywiście Polska ludowa ten majątek znacjonalizowała , czyli ukradła . Po różnych perypetiach jest od dawna ustanowiona fundacja , będąca włascicielem zbiorów muzeum i remontowanej kamienicy przxy ul św. Jana.

    Po latach prlu wszystyko było w opłakanym stanie . Remont się nalezał . Nie umiem dawać linków ale to można wyguglać. Muzeum Narodowe Krakowskie miało się i czyni to – opiekowac konserwatorsko zbiorami .

    Nie jest ich włascicielem. Umowy opiwały w skrócie na to , ze remont będzie współfinansowany przez fundację, miasto i ministerstwo. Wkład Fundacji wyniósł ponad 8 milionów zł. Miasto i ministerstewo dały kwoty poniżej 2 mln od podmiotu … i czasem mniej .

    Muzeum nie może być dokonczone ,,pod klucz ” choć większośc prac jest wykonana.

    I w tej sytuacji ministerstwo odwleka swój wkład finansowy , obiecany , zapisany ….

    Jednocześnie na łamach miejskiej prasy ukazują się artykuły , ze ksiazę Czartoryski jest takim biedakiem i niezdara , ze ani sam nie ma pieniędxy na samodzielne finansowanie … ani nie umie użebrać po europejskich arystokratach potrzebnej kwoty .

    Poniważ Czartoryski i jego rodzinna fundacja została przez prl okradziona z majątku … to zarzut , że nie mają pieniedzy …i jednocześnie bardzo już długie zwlekanie przez ministerstwo z dasniem obiecanych kwot , budzi się we mnie bardzo proste podejrzenie .

    Skoro już cie okradliśmy jako panstwo – to może daj sie okrasc do konca – zrezygnuj z całego kłopotu – podaruj sam resztę państwu – bo i tak ci nie pomożemy .

    Szkoda chyba więcej pisac. Na wszelkie sposoby należy posiadacza okrasć.

    Dama jeździła kilka razy za granice … konserwatorzy za każdym razem potwierdzali , ze nic sie jej nie dzieje . Zarobiła sama na swoją siedzibę dużo . Jest moratorium 10-cio letnie na podróże poza Polskę.

    Ministerstwo zobowiązało sie w zamian na wypełnienie wcześniejszej umowy .

    I co ????

  23. ,,Otworzyła Mi Pani oczy” na tą sprawę. Krakowianie i turyści nie wiedzą o co tu chodzi. Muzeum zamknięte. Co raz odbijam się od muzeum drzwi… na św. Jana. A tu proszę, toczy się perfidna, zakulisowa gra. W Warszawie otworzyli z pompą i hukiem muzeum żydów POlskich, a w Krakowie chyba chcą – Muzeum Muzeów Polskich. A zbiory ,,aresztowane” pod biznes. Niesłychana sprawa….!!!! Znowu winne ,,krasnoludki”. Smokowi kiedyś barana podłożyli, teraz Czartoryskim ,,świnię”. I rzeczywiście dorabiają Czartoryskim co rusz opinię nieporadnych, zepsutych, chytrych burżujów.

  24. Odnosnie Jana Husa mam pytanie bo jestem skolowany cokolwiek. Byl angielskim agentem czy nie?
    A moze Habsburgom sluzyl?

  25. Straszne to, szkalują ludzi w miejskiej prasie, a sami nie wywiązują się z umowy. Inne ministerstwa też tak działają.

  26. Wikipedia mówi że Hus to prekursor protestantyzmu i że bazował na Whitcliffie no to chyba inspiracje czerpał z Londynu, no tak przypuszczam.

  27. Czytam tekst, trochę zaspany, dochodzę do Geremek i mrowieję z wrażenia, przecieram oczy, potrząsam głową, wypijam łyk kawy, czytam ponownie, a to był giermek!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.