sty 312015
 

Za sytuację normalną i zdrową uważamy organizowanie się społeczności wokół symboli. Stan ten nazywamy państwem narodowym, a jego początków szukamy gdzieś na pograniczach XVIII i XIX wieku. Tak nam kwestię państwa narodowego naświetlają historycy. Nie jest to prawda, wcześniej także były państwa narodowe i one istniały od samego początku świata, tyle, że w piśmiennictwie XIX wiecznym ktoś po prostu wyśrubował normy i zaczął domagać się państwa etnicznie jednolitego. Ten wzór nie jest możliwy do osiągnięcia i nie ma szans na przetrwanie. Przykładem dawniejszym niech będzie starożytny Izrael, a trochę nowszym cesarskie Niemcy, narodowe państwo oszukane, składające się w 1/3 z Polaków.
Państwo narodowe zostało wdrukowane do naszych głów wraz ze słowem „nowoczesność” i ono tam funkcjonuje do dziś, a nie dość, że tam to jeszcze, we wszystkich podręcznikach i opracowaniach. Formuła – nowoczesne państwa narodowe – używana jest tam nader często. Jest to formuła chybiona i błędna. Nie ma czegoś takiego jak nowoczesne państwo narodowe. Naród bowiem, za każdym razem stanowi w takim państwie jedynie pretekst do legitymizacji jakiegoś gangu, już to rodzinnego już to połączonego interesami. Wzorem dla powstania nowoczesnych państw narodowych, był jak przypuszczam starożytny Izrael i jego doktryna, polegająca na ścisłym sprzęgnięciu tronu i świątyni oraz wykorzystaniu narodu jako siły umożliwiającej realizację decyzji zapadających w tejże świątyni. Przymiotnik narodowy, stosowany do państwa narodowego, rozumianego tak, jak nam się to przedstawiło w szkole czy na studiach, służy do tego jedynie, by ciemnemu ludowi wcisnąć poczucie wybraństwa i uzyskać za to od niego pieniądze oraz zobowiązanie do służby wojskowej. Ta zaś oznacza po prostu udział w realizacji imperialnych interesów wspomnianego gangu. W cesarskich, XIX wiecznych Niemczech gangiem była rodzina Hohenzollern mająca długie tradycje w zakresie podstępnych rabunków i wrabiania ludzi w poważne kłopoty, a we Francji państwo narodowe firmowane było przez skłócony gang masonów, dążący do jak najszybszej konfrontacji z tymiż Niemcami. Po wielkiej wojnie polscy politycy również chcieli tu utworzenia państwa narodowego, nie rozumiejąc czym ono jest w istocie.
W XIX wieku idea narodowych państw, silnych i zaopatrzonych w „narodowe” armie miała być, jak sądzę, przeciwwagą dla idei imperialnej Wielkiej Brytanii. Podczas gdy tam centrum idei państwa był władca, na kontynencie był nim naród, tyle, że z narodem w początkowym okresie istnienia państw narodowych mało kto się utożsamiał. Było więc państwo narodowe propagandową fikcją, która miała oczywiście swój cel i sens, ale był on ukryty dla polityków z państw aspirujących, takich jak Polska.
Państwa narodowe, prócz oczywiście budżetu, który dzielony jest w sposób skrajnie na przeciętnego obywatela państwa narodowego niezrozumiały, dysponują symbolami, a symbole te służą do dyscyplinowania obywateli mających oddawać świadczenia dla tegoż państwa. Jak pamiętamy redystrybucja dóbr w Niemczech zadowalała wszystkich, to znaczy socjal był zawsze duży, ale też wymagania jakie państwo stawiało obywatelom były znacznie poważniejsze niż na przykład u nas. W Wielkiej Brytanii poddanym nie należało się nic i nie mieli oni pojęcia o budżecie, a żyli tylko dzięki temu co udało im się ukraść lub dzięki tak zwanym umiejętnie prowadzonym interesom, to znaczy zinstytucjonalizowanemu rabunkowi. W nagrodę mogli sobie wspólnie pośpiewać „God save the Quin”
W Polsce zaznaczała się zawsze dramatyczna przewaga symbolu nad budżetem. W dodatku była ta przewaga odwrotnie proporcjonalna do siły państwa. To znaczy im słabsze było państwo tym mocniej trzeba było wpatrywać się w jego symbole. W czasach kiedy państwa nie było trzeba się było liczyć z tym, że ktoś każe Polakom umierać za te symbole, bez nadziei, na odzyskanie państwa.
Kiedy więc następnym razem przyjedzie pod wasz dom jakaś powstańcza milicja i zacznie wygrażać karabinem, zapytajcie ich spokojnie jaki mają budżet. Wokół budżetu bowiem organizują się państwa poważne i nowoczesne, takie, które swoich obywateli nie oszukują i takie, które nie eksploatują przechodzonych idei, sprzedawanych frajerom spod lady, jako skończone rewelacje i sama nowoczesność. Idei takich jak idea państwa narodowego zarządzanego przez tabuny „kompetentnych i sprawnych urzędników”. Państwo narodowe ma w du..ie naród, musimy sobie w końcu z tego zdać sprawę, bo przecież przećwiczyliśmy to na własnej skórze. II RP miała na sztandarach hasło Bóg, honor, ojczyzna, a była na bakier ze wszystkimi tymi pojęciami, każde zaś przemówienie polityka z tamtej formacji zaczynało się od słów: Polacy, rodacy….a dalej już szło z górki. PRL nie był żadnym państwem narodowym, ale państwem gangów, podległych jednemu centralnemu gangowi, który też był prowadzony na sznurku przez banki. Obecne państwo jest wręcz państwem antynarodowym, czego efekt jest taki, że my ciągle wzdychamy do prawdziwego, narodowego państwa. A niektórzy mówią, że gdyby Dmowski doszedł do władzy, to dopiero by było, ho, ho, wyrzuciłby Żydów i nasze byłby kamienice. Nikogo by nie wyrzucił, siedziałby grzecznie jak wszyscy i słuchał co tam mądrego mówią w radio Londyn. Politycy państw narodowych słabych, takich jak Polska mają ponadto pewien łatwo wykrywalny defekt, oni sobie nie radzą z kokieterią obcych, a ideę państwa narodowego utożsamiają z ideą wodzowską, albo ideą monarchii. To jest fikcja, bynajmniej nie przypadkowa, ale narzucona celowo, a służąca do opanowania tych polityków przez gangi z państw ościennych, dysponujących większymi budżetami. Nazwijmy więc w końcu tę kwestię wprost – państwo narodowe to parawan.
Żeby zrozumieć jak to wszystko hula naprawdę, trzeba odrzucić ideę państwa narodowego i odrzucić ideę nowoczesność, jako tego momentu, w którym przyszło nam żyć. Ktoś powie, że to będzie ahistoryczne. Nie jestem przekonany, a nawet jeśli to co z tego, skoro będzie skuteczne i da nam wgląd w sprawy istotne. Otóż państwa prawdziwie nowoczesne (w naszym rozumieniu) istniały zawsze i były to państwa organizowane wokół budżetu. Budżetem tym dysponowali najbogatsi obywateli państwa z przeznaczeniem na inwestycje. Zaznaczam – na inwestycje, nie na przeżarcie, nie na socjal, nie na utrzymanie armii, nie na parady wojskowe czy parady równości. Jedynymi świętami w państwach poważnych i nowoczesnych były święta kościelne. Innych nie było, bo i po co. Sprawy poważne załatwiano dyskretnie, pieniądze zawsze były, bo każda inwestycja zwracała się dziesięciokrotnie i wszyscy byli zarobieni. Jakie ja mam na myśli państwa? Otóż chodzi mi o średniowieczną Wenecję i Genuę, ale bardziej o Wenecję, bo Genua realizowała politykę cesarską, czyli pozwalała się wkręcać w rozdysponowywanie nie swojego budżetu z przeznaczeniem na cele imperialne. Wenecjanie też stworzyli imperium, ale ono powstało mimochodem, wprost z nadmiaru, z tego, że nie było już co robić z tymi pieniędzmi i trzeba je było jakoś zainwestować. Ktoś powie, że polityka Wenecji była straszna, a nam nic do tego. Oczywiście, że nic, bo przecież wiem, że u nas nikt nie będzie takiej polityki realizował. U nas budżet przeznaczony dla dobra narodu zawsze jest rozkradany, a w zamian za to dostajemy, w zależności od momentu historycznego, albo paradę wojskową, albo paradę równości. I możemy się cieszyć tym, że jesteśmy dziesiątą potęgą gospodarczą na świecie, albo tym, że tolerancja osiągnęła u nas niespotykane wprost rozmiary, choć gdzieniegdzie faszystowska hydra jeszcze podnosi łeb.
Być może znowu mnie poniosło, ale chcę powiedzieć, że w państwach narodowych i za takich uważane, lub w państwach nowoczesnych, jaki do nich przymiotnik dodamy to już nieważne, budżet nigdy nie jest przeznaczony na to na co powinien. Musimy sobie z tego zdawać sprawę. A w państwach narodowych, nowoczesnych i słabych, jak Polska, on jest wręcz przeznaczany na realizację celów narodowi wrogich. I tak jest, zauważcie, zawsze. Państwo narodowe, czy państwo nowoczesne to takie, które każe wierzyć w lepszą przyszłość. Państwo, które jest zorganizowane wokół budżetu to państwo, które ma swobodę w dysponowaniu kredytami na inwestycje. One zwykle nie są tanie, w Wenecji w XIII wieku były chyba najdroższe. Co z tego, skoro zwracały się z sześciokrotnym przebiciem po trzech miesiącach.
Czy ktokolwiek myśli dziś takimi kategoriami, które ja tu podsuwam? Przypuszczam, że nikt, a bierze się to z tego, nie płacimy złotem. Pieniądz zaś jest kreowany i manipulacja nim polega jednak na czymś innym niż w wieku XIII. No, ale nie znaczy to wcale, że mamy oślepnąć, że mamy oddawać cześć dziwnym symbolom, a zapomnieć o budżecie i kościelnych świętach. Taką mam konkluzję na dziś.

31 stycznia czyli dziś mam spotkanie z czytelnikami w moim rodzinnym mieście, w Dęblinie, w domu kultury, który teraz jest w budynku dawnej przystani nad Wisłą, tuż przy moście drogowym. Początek o godzinie 16.00. 19 lutego zaś o 17 albo o 18 odbędzie się spotkanie w Gdańsku, w bibliotece, tak jak w zeszłym roku, w tym całym centrum handlowym, jakże się ono nazywa….Manhattan chyba…Zapraszam wszystkich serdecznie. 7 marca zaś odbędzie się spotkanie ze mną w Warszawie poświęcone ostatniej Baśni jak niedźwiedź, czyli baśni czeskiej. 7 marca, sobota, godzina 17. Spotkanie w Opolu stoi póki co pod znakiem zapytania.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl Mamy tam cały festiwal promocji. „Dzieci peerelu”, „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” oraz „Dom z mchu i paproci” sprzedajemy po 10 złotych plus koszta przesyłki. „Najlepsze kawałki” oraz 2 i 3 numer Szkoły nawigatorów sprzedajemy po 15 złotych plus koszta przesyłki. Zapraszam także do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się moment wydania pierwszego w nowej edycji tomu „Baśni jak niedźwiedź”, który będzie miał, według życzenia czytelników twardą oprawę, oraz zawierał będzie dziesięć barwnych ilustracji, zamieszczam oto krótki trailer zapowiadający to wydarzenie. Przygotował go oczywiście Tomek Bereźnicki. On także jest autorem ilustracji.

Wrzucajcie go, proszę gdzie tylko możecie.

  17 komentarzy do “Symbol kontra budżet”

  1. My, naród…… początek konstytucji USA.

  2. Oczywiście, oczywiście….

  3. [Budżet] jest wręcz przeznaczany na realizację celów narodowi wrogich

    1. Na gender
    2. 😉

  4. Najważniejsza jest dobra legenda.

  5. taka sobie oczywista uwaga. Świątynia gdzie zapadają dzisiejsze decyzje musi być zlokalizowana na terenie St. Zjedn. Wynikałoby to z wieloletnich działań zawłaszczania „peryferii” czyli reszty świata przez „centrale korporacyjne” zlokalizowane właśnie tam .

  6. Główna siedziba Wielkiej Loży B’nai B’rith mieści się w Waszyngtonie w Stanach Zjednoczonych 😉

  7. Kolejny ważny tekst który mam nadzieję Autor rozwinie. Dzisiejsza Polska to państwo które otwarcie dąży do samolikwidacji czyli włączenia do państwa Zjednoczona Europa. Jaka jest polityka tego państwa wobec nas ? Likwidacja gospodarki, ograniczenie narodzin, itd. Czytam książkę Kard. Jose Rodrigueza uważam że jest lepsza niż inne poświęcone lożom. Myślę że niewątpliwe olbrzymie sukcesy ich polityki biorą się ze stosowanych metod które na stałe weszły do polityki. Nie ma więc mowy o sukcesie w tej dziedzinie czyli odwróceniu koła historii np. wyprowadzeniu Polski z Eurokołchozu i stworzeniu z niej normalnego kraju tj miejsca gdzie własność i religia są pod ochroną. Przecież nie stworzymy własnej loży która wyrżnie te istniejące ?!?

  8. A mnie ucieszył rzut oka w średniowiecze.
    I tak jak pan Marcin czekam na rozwiniecie tematu.

  9. Dziękuję za ten dzisiejszy tekst. I proszę o kontynuację.

  10. wszedzie dobrze gdzie nas nie ma… niestety

  11. Sami rozwińcie temat, a nie oczekujecie.

    „Państwo dzisiejsze finansuje te usługi dla obywateli, które są im najmniej potrzebne”

    „Wydawanie pieniędzy odbywa sie zawsze na cztery sposoby:
    – swoje na siebie,
    – swoje na innych,
    – cudze na siebie,
    – cudze na innych”

    Dwa pierwsze są uczciwe, dwa ostatnie cechują państwowa, i gangi.

    I skłaniam się do myśli, że państwo dzisiejsze (przynajmniej polskie, a i niejedno inne) jest narzędziem w rękach gangów.

  12. Chwila od kiedy „we the people” to jest „my naród” ?

  13. I to gangów o tyle bezczelnych, że wmawiających nam, że to dla naszego dobra, że oni się nami opiekują(w końcu państwo opiekuńcze) i w ogóle to oni są słodcy i dbają tak o nas, swoich obywateli.

  14. My, naród Stanów Zjednoczonych, pragnąc udoskonalić unię, …itd.
    Oficjalne tłumaczenie na stronie np. sejmu.

  15. To akurat zbieżne z deklarowaną ideologią KORWINA.
    Kto zaufa idei państwa opiekuńczego, sam sobie winien.
    Ja nie chcę, żeby o mnie dbali. Z drugiej strony, zabierają nam tyle kasy i jeszcze w dodatku firmują sobą nasze dalsze osuwanie się w lichwiarskie niewolnictwo, że gdyby robili to bez obietnic i słodkości, to bunt byłby nieuchronny.
    Państwo opiekuńcze pojawić się musi wtedy, kiedy państwo narodowe skompromitowało się i zaczęło wpychać swoich obywateli w nędzę.
    Po to, żeby najbardziej niezadowolony element spacyfkować, i żeby grabież mogła trwać dalej. Bez przeszkód.

  16. Ja też nie chce żeby o mnie dbali. Nie chce żeby mi obiecywali wygodną emeryturkę, darmową służbę zdrowia czy edukacje. Ja chce ze swoimi pieniędzmi robić co mi się żywnie podoba, wydawać je na co chce i sam zadbać o siebie i moją przyszłość. A nie mogę, bo mi zabierają pieniądze, w mniej lub bardziej ukrytych haraczach

  17. Gabriel, a Grzesio powiedział… 😉

    Jeden z ważniejszych i poważniejszych felietonów. Dziękuję w imieniu własnym za Wenecję.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.