mar 202015
 

Ze sprzedażą książek jest trochę jak z wędkarstwem. Człowiek przygotowuje się długo, jeździ na wodę, nęci, szykuje miejsce, wkłada w to masę pracy i cierpliwości i uczucia, tak właśnie – uczucia. No i na koniec postanawia zabrać ze sobą kolegę amatora. Przyjeżdżają, wyładowują się, wędkarz stara się być cicho, a jego kolega, z uśmiechem zachwytu na gębie, szczęśliwy, że udało mu się trafić w tak piękne okoliczności przyrody, wyciąga wodery z bagażnika i trach nimi o ziemię, aż się woda marszczy. No i w zasadzie można wracać. Wszystkie ryby spłoszone. Czasem zamiast rzucania woderami o ziemię jeden z drugim zaczyna tupać, albo posadzi swój tłusty tyłek z takim hukiem, że bobry z żeremi powyskakują. I dokładnie tak samo jest ze sprzedażą książek. W obecnej sytuacji widzimy wręcz wyłącznie amatorów wędkowania, każdy z nich dysponuje sprzętem najdroższym, każdy ma luksusowy kołowrotek i żyłkę i strój odpowiedni i w ogóle wszystko. Hałasu przy tym robią tyle co kompania ruskiego wojska na przepustce, a kiedy już skończą piszą do ministra, żeby im rybę w cysternie dowiózł, bo nie udało się nic złowić.
Zajrzałem na stronę Frondy, żeby zobaczyć okładkę i zajawkę książki Terlikowskiego. No, żesz…To jest chyba specjalnie tak robione, na tak zwanego chama, to już nie jest nawet próba łowienia na zacinkę, z dwoma kotwicami, to jest po prostu łapanie na prąd. Jest tylko jeden feler, Terlikowski jest odcięty od zasilania. Ktoś mu powiedział, że trzeba nad wodę ciągnąć kabel aż z domu, gdzie jest on podłączony do gniazdka. No i on pociągnął. Włożył końcówki drutów do stawu i czeka. Nic się jednak nie dzieje, ryba nie wypływa. A tam już dawno przecież gniazdko wyrwane, bo jak przechodził z tym zestawem przez skrzyżowanie Marszałkowskiej ze Świętokrzyską i zmierzał nad Jeziorko Czerniakowskie to jechał akurat tramwaj i trach, zaczepił o kabel i mocno szarpnął.
Ja w zasadzie tak się droczę z tymi ludźmi, ale nie wiem co powiedzieć. Nie żebym nie umiał tego pokazać, ale nie wiem po prostu co powiedzieć. Może jak opowiem o piłce, to oni lepiej zrozumieją. Na boisku nie ten jest ważny co ma najdroższą koszulkę i getry i korki, nie ten co mu ojciec bilety na mecze funduje, ale ten co bez przerwy przez pół godziny może odbijać piłkę głową. Kapujecie? Widzę, że nie.
No to jeszcze raz. Tylko czasami udaje się sprzedać książkę słabą, ale o powtórzeniu tego manewru nie ma już mowy. Czasem jedna, dwie osoby nabiorą się na to, jeśli słaba książka ma innego autora. No, ale kiedy cały czas próbuje się z tym samym autorem to się nie może udać. Nie można łowić ryb prądem, bez prądu. A Terlikowski łowi, do tego w empiku, w stawie, gdzie już tylko same truchła do góry brzuchami pływają, a cały akwen wypełniony jest starymi meblami, puszkami po konserwach, martwymi kotami i zużytym olejem silnikowym. O tym, że ma to wszelkie cechy obłędu, niech zaświadczy zacytowana tu wczoraj wypowiedź koleżanki Terlikowskiego, Doroty Kani, powiedziała ona, że jej książka, napisana wspólnie z Targalskim, książka której jeszcze nie ma w sprzedaży, jest już na liście bestsellerów w empiku. To tak, jakby w latach osiemdziesiątych chwalić się zdjęciem w Trybunie Ludu. W dodatku nie wydrukowanym, a jedynie obiecanym.
No, ale najlepsze jest to w jaki sposób ta cała Fronda próbuje reklamować książkę Terlikowskiego. Proszę bardzo, oto próbka:

Tłum dzieci rządzi. Wrzawa, harmider i kolejne zabawne sytuacje. Jakby czytelnik znalazł się w świecie przygód Mikołajka. 

Jakby czytelnik znalazł się w świecie przygód Mikołajka? Naprawdę? Co za niespodzianka, czyli u Terlikowskiego, jest jak u tego Mikołajka, aha, co musi być coś naprawdę niesamowitego, już pędzę dokonać zakupu….

Oczywiste jest, że Terlikowski nie pisze swoich książek, po to, by je sprzedawać. On je pisze po to, by utrzymać swoją pozycję katolickiego publicysty. Terlikowski potrafi w tydzień napisać powieść, która w całości trafi do śmieci, bo nikt jej do ręki nie weźmie, no, ale co z tego skoro nie taka jest funkcja jego książek. Chodzi o to, by zamiast kogoś autentycznego i prawdziwego na miejscu gdzie mówi się o rodzinie, dzieciach i wychowaniu siedział Terlikowski właśnie, który jest dla systemu najwygodniejszą małpą. Można go pokazywać w różnych kontekstach i efekt jest zawsze taki jakiego oczekuje sponsor. A sponsor Terlikowskiego, jak sądzę, ma taką moc, że jak będzie trzeba to staw osuszy, ludzi z wioski wysiedli i zalew na jej miejscu zrobi, byle tylko utrzymać Terlikowskiego na tej pozycji, na której on się właśnie znajduje. No, ale do tego jeszcze daleko. Całe szczęście, że nieodzownym momentem w sprzedaży książek są tak zwane spotkania autorskie. Ja bardzo chętnie obejrzałbym nagranie z tego spotkania w empiku, gdzie Terlikowski z żoną opowiadają o tym, jak wychowują ten „tłum dzieci” czyli pięcioro pociech. Chciałbym zobaczyć, kto siedzi na widowni i jak się zachowuje, kiedy się uśmiecha, a kiedy klaszcze. No i najważniejsze,chciałbym zobaczyć, którzy z kolegów Terlikowskiego się tam znajdują, kto mu kibicuje. Czy siedzi tam Dawid Wildstein, czy może jego tata, a może koledzy z niezależnej, czy może wręcz sam nasz gospodarz Igor Janke. To bardzo ciekawe, może ktoś znajdzie to nagranie i nam podrzuci. Obejrzymy z zainteresowaniem. W końcu to ważna książka o niezwykle istotnych sprawach.
Ciekawe jak długo będzie można udawać sprzedaż książek, które nie są przeznaczone do sprzedaży, książek, które są gadżetem reklamującym pewną zafałszowaną postawę i pretekstem do utrzymania takiego darmozjada jak Terlikowski. Mnie to interesuje bardzo, bardzo, bo to jest również pytanie dotyczące rynku, jak długo można utrzymywać tę fikcję i ile to kosztuje?
Jeśli ktoś nie rozumie o co chodzi, niech wyobrazi sobie taka sytuację. Mikołajek i inne chłopaki, grają w piłkę, trwa wybieranie drużyn, a na największy bój toczy się o to, gdzie będzie grał Ananiasz. Tak samo jest z Terlikowskim i jego prozą. Oni nas chcą przekonać, że Ananiasz nie tylko gra w nogę, nie tylko świetnie się bije, nie tylko rysuje pięknie i kaligrafuje jak Maksencjusz, ale do tego gra w kulki i jest przy tym tak rozkosznie głupi jak Kleofas. Bo oni muszą mieć wszystko, po prostu wszystko. A wiecie po co? Żeby nie było niczego.

Na koniec jeszcze raz dołączam nagranie z wieczoru autorskiego w Dęblinie

No i nasze trailery.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy

  23 komentarze do “Terlikowski i inne chłopaki”

  1. Empik pojemny jest; Terlikowski i Czubaszek z Nergalem w jednym 😉

  2. (jeśli mnie pamięć nie myli) Święty Paweł w drodze do Damaszku zapytany przez Chrystusa dlaczego Go prześladuje , spadł z konia i leżał kilka dni nic nie widząc. W końcu przejrzał na oczy, osoba która się wtedy nim opiekowała nosiła imię Ananiasz. Może „dziczka” na razie nie widzi na oczy i tylko pytanie kto jest dziczki Ananiaszem. ??

  3. Terlikowski to niedoszly duchowny. Stalin tez mial taki epizod w swoim zyciu: Oczywiscie daleko Terlikowskiemu do Stalina, ale defekt jest ten sam.

  4. Nie trafia do mnie to porównanie. Choć rzeczywiście Terlikowski prześladuje normalnych chrześcijan. Natomiast w jego nawrócenie po prostu nie wierzę. Zabrnął już tak daleko…
    Prawie jak Hołownia

  5. Tych dwoch postaci nie da sie porownac. To oczywiste. Chodzi o to, ze po takim zyciowym evencie nie mozna sie juz pozbierac i wyjsc na prosta. Tym bardziej jesli sie chce jakas publiczna role odgrywac. Juz lepiej siedziec cicho.

  6. Tak po kobiecemu: oczywiście tradycyjny strój marynarski był znakomity, ale wygląda na to, że był zbyt „brudliwy”, teraz granatowo – czarne uniformy będą wyglądać zawsze jak czyste, no i ciemne kolory tworzą pewien kamuflaż .
    Kto to zaprojektował? Kto uszyje? Kto zarobił i jeszcze zarobi? Ach ten czar rynku tekstylnego !!.

  7. Można jeszcze łowić na granat, ale wydaje mi się, że trzeba przy tym zachowywać jeszcze większą rozwagę i koordynację, co do ruchów własnych i otoczenia, niż w przypadku tradycyjnego wędkowania.

  8. i ten angielski ogrodnik w przyciasnej, welnianej marynarce + krawat… oraz tylko-angielski-kawowo-sraczkowy chalat + koszulka i krawat… moda klasyk na angielskiego rednecka w dojzalym wieku…
    trzeba tak ubrac terlikwskich na ich spotkania autorskie w empiku….

  9. Pytanie – czy wiadomo kiedy Coryllus bedzie w Szwajcarii i w jakim rejonie? Czy oprocz ksiazek beda egzemplarze Szkoly Nawigatorow w sprzedazy?

  10. Zaraz po wywiadzie z zapiekłym Pieczyńskim, ukazał się w onecie wywiad z Terlikowską o jej przywiązaniu do katolickich wartości. Skoro jej ten wywiad z Pieczyńskim nie przeszkadzał, to znaczy, że dobrze wie co robią razem z Terlikowskim, tzn. odstraszają ludzi od Kościoła.
    Może im się dzieci odwdzięczą i jak dorosną napiszą „Lot nad kukułczym gniazdem, czyli święta u Tomasza i Małgorzaty Terlikowskich”.

  11. Mam być w Zurychu i w Genewie, 6-7 czerwca. Będą książki i SN

  12. Super! Bede czekal na podanie dokladnej lokalizacji i czasu. Do Zurichu nie mam daleko.

  13. A słyszał Pan o tym projekcie ustawy o ujednoliconej cenie książki? Że niby przez jakiś tam okres od wydania książkę można sprzedawać tylko po cenie okładkowej, czy cuś, bo nie do końca ogarniam.
    Oczywiście sami nieciekawi popierają ten projekt.

  14. Tylko co Empik ma do tego? Przecież to jest wielka sieć sklepów i nie można od nich wymagać żeby się zamykali ciągle na różne opcje, bo komuś się to nie podoba. Będziemy za każdym razem oceniać Empik przez pryzmat autorów książek, które mają w swojej ofercie?

  15. A przez jaki pryzmat mamy ich oceniać? Przez pryzmat żeliwnych fajerek, których akurat nie sprzedają?

  16. Mi to, za przeproszeniem, zwisa. Oni chcą żeby im zadekretować wysoką cenę, z której hurtownik i księgarz nie będą mogli zejść nawet ja wymuszą duży rabat. No a ja będę miał ceny niskie i znacznie lepszy towar. Proszę bardzo, niech wprowadzą tę ustawę.

  17. Czyli co, powinni nie sprzedawać pewnych książek ze względu na to, że w swojej ofercie mają już autorów z przeciwnych opcji światopoglądowych? Prywatne życie autorów tych wszystkich książek na półkach to ich sprawa, a nie Empiku. Za każdym razem jak media rozdmuchają jakąś „ciekawą” historię pisarza/muzyka, to księgarnia ma za to oberwać?

  18. Bolszewia ma zawsze pomysly na „ujednolicenie” w segmentach ktore pomagaja sterowac ludzmi. Moze zrobia taka jednolicona ustawe na cene samochodow, albo ciuchow? To ma mnie wiecej taki sam sens.

  19. Ale przecież oni w ogóle nie sprzedają książek, ty nic nie rozumiesz, jesteś jakimś kosmitą. Empik zajmuje się wyłącznie propagandą i sprzedażą gadżetów, która tę propagandę zasłania.

  20. Kolory ubrania o których powyżej wspomniał ADAMO są w sklepie Lend: czapka z daszkiem – 280 zł szalik też wysoko wyceniony – właśnie w kolorach sraczkowo – zgniło zielono – szare. Bardzo nieciekawe kolorystycznie , przez to wyróżniające w barwnym tłumie, dobre na „mundurek” dla dziczki i ferajny

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.