kw. 062015
 

Jak wiecie Stanisław Brzozowski jest patronem wszystkiego co w Polsce najgorsze, czyli tak zwanego etosu polskiej inteligencji. Co to oznacza w praktyce? To proste, jest on patronem pożytecznych idiotów do wynajęcia, gotowych do różnych usług na każdy gwizdek.
Tak się złożyło, że mam dostęp do świątecznego numeru Gazety Wyborczej i tam akurat piszą o Brzozowskim. Nie bezpośrednio rzecz jasna, bo etos polskiej inteligencji zakłada, że nie można o kimś opowiadać wprost i do tego za darmo, trzema to robić przez pośrednika oraz przy zassaniu jakiegoś państwowego budżetu. W świątecznej gazowni o Brzozowskim opowiada się przez profesora Mencwela, który napisał o nim 700 stronicową książkę wydaną rzecz jasna za pieniądze z dotacji. Trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, że w tym kraju spauperyzowanych inteligentów, ktoś dobrowolnie wydaje swoje pieniądze na książkę i Brzozowskim, do tego napisaną przez Mencwela.
Tak więc patron polskiej inteligencji, oskarżony o donoszenie Ochranie, jest pretekstem do wydania książki i zajumania na nią pieniążków, a ta z kolei jest pretekstem do napisania artykułu propagandowego wymierzonego wprost w serca kolejnego pokolenia gołodupców bez widoków i perspektyw, bez żadnych pomysłów, którzy walczyć będą ze sobą i możliwość donoszenia na kolegów i wydzierać będą sobie z gardeł te nędzne granty, na kolejne książki o Brzozowskim.
Nie chcę się tu znęcać na profesorem Mencwelem, pozostańmy więc przy Brzozowskim, który celem swoich ataków uczynił szlachtę i jej świat. To jest typowe i łatwe do wyjaśnienia przez najgłupszego nawet amerykańskiego psychologa, który doskonale wie, dlaczego ofiara losu nie potrafiąca kopnąć piłki na boisku staje się admiratorem szachów i wygłasza tyrady i brutalności i absurdach gier zespołowych. Brzozowski jeszcze do tego opowiadał o naturalnej selekcji, o indywidualizmie, marksizmie i darwinizmie, który zniszczy znienawidzony przez niego świat dworków, obórek i kościółków. Jakim trzeba być idiotą, żeby nie dostrzegać istotnych sensów tak zwanych prądów umysłowych. Jakim trzeba być bałwanem, żeby stawać po ich stronie nie mając pieniędzy, widoków na sukces i będąc nieuleczalnie chorym. A profesor Mencwel i cała ta banda za nim nazywają Brzozowskiego myślicielem przenikliwym. Piszą o wiarygodności i autentyczności jego myśli.
Jak każdy oszukany przez propagandę dureń dochodzi Brzozowski do wniosku, że bezwład szlacheckiego świata, bezwład intelektualny rzecz jasna, nie da się przezwyciężyć bez rewolucji. Po której ma nastąpić epoka wiecznej szczęśliwości, w której takie sfrustrowane ofiary losu jak pan Staś, będą mogły wreszcie brylować towarzysko.
Teraz mała dygresja na temat tak zwanych intelektualnych fermentów. Kończę tę książkę o średniowieczu i jestem, przyznam, przerażony. Musiałem przeczytać trochę lektur, których nie przeczytałem na studiach, bo były zbyt nudne. Po latach sięgnąłem po nie z ciekawością. Słowo ferment pojawia się w nich nader często, albowiem historycy sztuki tłumaczą pojawienie się nowych idei właśnie poprzez zjawisko fermentacji. Mamy szklany balon z moszczem winnym i tam pracują drożdże, potem te bąble idą do góry i buch wysadzają korek no i to jest katedra gotycka. Ferment intelektualny trwa rzecz jasna dłużej niż normalny, w baniaku szklanym, na eksplozję wielkich idei trzeba więc długo czekać. Że też ci ludzie wstydu nie mieli, cholera mnie normalnie bierze.
I jeszcze jedno, na dwóch przykładach mogę zaryzykować twierdzenie następujące: tak zwany ferment intelektualny pojawia się zwykle w organizmach politycznych stojących w przededniu poważnego kryzysu politycznego lub gospodarczego. Popatrzcie na XII wieczny emirat Grenady i na Anglię za panowania króla Jana. Wszyscy piszą o tym, jaki to ferment ogarnął wówczas umysły. Oznacza to po prostu, że wszyscy byli już tak zadłużeni, a państwo tak mało znaczące, że poza pogawędkami na dziedzińcach uniwersytetów i pisaniem absurdalnie długich dysertacji nic tym ludziom właściwie nie zostało. Byli poza obiegiem dóbr i pieniądza. Mogli tylko gawędzić. Prawdziwe życie było gdzie indziej.
W miarę upływu lat ktoś w banku wpadł na pomysł, że można wykreować kastę zawodowych gawędziarzy i popierać opłaty za kooptację. I w ten sposób powstała ukochana przez Brzozowskiego i Mencwela rewolucyjna inteligencja.
Kluczem do zrozumienia misji Brzozowskiego i Mencwela jest słowo „dziedziczenie”. W gazowni piszą, że Brzozowski kwestionował prawo szlachty do dziedziczenia wielkiej, polskiej przeszłości. I kwestionował też jej prawo do dziedziczenia misji kulturotwórczej.
W ten sposób kwestie dziedziczenia mógł rozumieć Brzozowski, który niczego w życiu nie miał i nie rozumiał z jak wielką pracą i obowiązkiem wiąże się posiadanie. Podobnie jak Miłosz, oszust intelektualny, szydził z przywiązania szlachty do ziemi, bo mu się zdawało, że jak szlachta odda bankom i Żydom kontrolę nad produkcją żywności i świat stanie się bardziej sprawiedliwy. Do tego rzecz jasna dochodziły jakieś osobiste resentymenty.
Nie chodziło w rzeczywistości o jakieś tam dziedziczenie chlubnej przeszłości czy misji, ale o dziedziczenie ziemi i własności nieruchomej. I do kwestionowania takich momentów potrzebni są pożyteczni idioci w typie Brzozowskiego. Są oni szkodliwi w sposób głęboki, bo nie dość, że dają gangom pretekst do jumy, to jeszcze stają się pielęgnowanymi przez uniwersytet, autorytetami dla młodych.
My tutaj, jak rozumiem, jesteśmy wszyscy jak jeden przeciwnikami myśli zawartych w pismach Stanisława Brzozowskiego. Jego intelektualne głębie nie uwodzą nas wcale i nie mamy zamiaru analizować tego co pisał pan Staś, jest to bowiem zwyczajną stratą czasu.
Pisze nam jeszcze Mencwel coś absolutnie fantastycznego, z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy. Oto Brzozowski wraz z Arctem przygotowują serię książek dla młodzieży. Jasny szlag….serię książek….dla młodzieży….jak mnie jeszcze raz ktoś spyta jak trafić do młodzieży, wyrzucę go z bloga na zawsze. Pracuje też jako nauczyciel w gimnazjum z roczną pensją 700 rubli. Sprawa jego współpracy z Ochraną jest według Mencwela sfingowana, a cały artykuł w gazowni napisany, jak się zdaje po to, by usprawiedliwić Mencwela i jego postawę wobec Kuronia i Modzelewskiego w 1968 roku, kiedy to najpierw ich obciążył, a potem odwołał zeznania. Pojawia się rzecz jasna także nazwisko Miłosza, stawiają go w długim szeregu postaci szlachetnych i wybitnych, które podlegały ciśnieniu epoki i starały się jako tym ciśnieniom nie ulec. To jest brednia rzecz jasna. Ludzie ci czynili coś wręcz przeciwnego, nie ulegali żadnym ciśnieniom, ale latali po mieście głosząc te swoje prawdy, z nadzieją, że ktoś ich wreszcie zatrudni i będzie im płacił za gadanie. Prawdziwym ciśnieniom w owych czasach, tak w czasach Brzozowskiego jak i Miłosza podlegali posiadacze, najpierw szlachta, a potem chłopi. Tego jednak żaden z wymienionych nie był w stanie dostrzec, bo mu się zdawało, że jest przewodnikiem narodu. Myślę wręcz, że to jest pierwszorzędna cecha służąca do rozpoznawania kapusiów i prowokatorów, wydaje im się, że są przewodnikami i prowadzą nieustający monolog ze sobą, czekając na wyznawców.
My stoimy po stronie przeciwnej, to jasne, nas postawa Mencwela wobec Kuronia i Modzelewskiego nie interesuje wcale, tym mniej i więcej przysiadów w trakcie zeznawania zrobił Mencwel. Żal nam ludzi, którzy zostali pozbawieni domów i mienia dzięki działalności i propagandowym pismom takich osób jak wymienieni wyżej. To wszystko.
Z takiego właśnie przekonania dawno, dawno temu zmaterializowała się moja pierwsza Baśń jak niedźwiedź, która cała jest jedną wielką nostalgią i tęsknotą za dziedziczoną przez szlachtę wielkością Polski i jej kultury. W środę przyjedzie do mojego domu pierwsza cześć bardzo dużego nakładu tej książki w całkiem nowej edycji. Wydaliśmy ją w twardej oprawie, z dziesięcioma barwnymi ilustracjami, kolorową wkładką zdjęciową, złotą wstążką-zakładką i złotą kapitałką. To są w mojej ocenie bardzo ważne szczegóły świadczące o jakości tej książki. Poprawiliśmy też błędy, których nie udało się uniknąć w poprzednich edycjach.
W ciągu dzisiejszego dnia rozpoczniemy sprzedaż tej książki, musimy tak zrobić albowiem nakład będzie przyjeżdżał do nas partiami, a ja spodziewam się bardzo dużych zamówień. Nie będzie łatwo się z tym uporać, zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu zaczynają się Targi Wydawców Katolickich w Warszawie, pod Zamkiem Królewskim. Jeśli więc ktoś zamówi książkę, a przesyłka nie przyjdzie do niego w ciągu dwóch dni, niech się nie denerwuje. Wszystko dojdzie, sytuacja w związku z nową edycją i dużym nakładem jest po prostu trochę bardziej złożona niż poprzednio. My zaś, mając skromne dość moce przerobowe, będziemy robić wszystko co można, by się uporać z wysyłką w możliwie najszybszym terminie. Jeśli chcecie zamówić książkę dziś, polecam pilne śledzenie strony, w ciągu dnia uruchomimy sprzedaż.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

I zachęcam do oglądania naszych nagrań

No i nasze trailery.

  43 komentarze do “O Stanisławie Brzozowskim i dziedziczeniu”

  1. POgrobowiec Brzozowskiego $ławomir $ierakowski 😉

  2. Pierwszy wpis na salonie mówi o pauperyzacji chłopstwa i dominującej roli szlachty, a mnie się wydawało, że trzeba ten temat analizować co najmniej w dwóch częściach tj do rozbiorów, kiedy to szlachta między innymi domagała się żeby chłopi nie nosili ozdób ze złota (decyzje sejmikowe), a po rozbiorach to wszyscy Polacy zostali spauperyzowani, zaborcy nikogo nie oszczędzili – czy ja się mylę , czy cos przegapiłam ?

  3. Skoro szlachta domagała się żeby chłopi nie nosili złota, to znaczy że bardzo wielu chłopów to złoto MIAŁO. Gdyby nikt nie miał , lub miał wyjatkowo jeden czy nawet dwudziestu, to nie potrzeba by było prawa uchwalać, tylko dać zgodnie ze zbrodniczymi instynktami tejże szlachty, w doopę takowym chłopom i już:( .

  4. Brzozowskim dotarto do młodego pokolenia międzywojennych potomków pozbawionej majątów szlachty. Zamiast pamięci o okolicznościach utraty majętności w walce z zaborcą, został wstyd i wiara w postęp i konieczność dziejową.

    I zażarta obrona Brzozowskiego. Poparta kolejnymi książkami w jego obronie. Plującymi na szlachtę. Można się powołac na tyle publikacji czy powieści, że propozycja sięgnięcia do źródeł w miejsce opowiadania głupstw nie spotyka się ze zrozumieniem. Źródła to są te stosy literatury opluwającej szlachtę. Informacja, że źródła to dokumenty wspólczesne dziejącym się wypadkom nie przebija się nijak.

    Szlag trafia.

  5. Tego blogu, to jest wypowiedzi (i myśli autora) nie można nie czytać.
    W końcu ktoś mówi jak jest.
    Może rozumie to więcej ludzi, ale sformułowanie i wyartykułowanie tego publicznie jest bezcenne.
    Bo – tak, właśnie – przed Polakami, nami Polakami statystycznie – wpływ finansów, budżetów na otaczającą rzeczywistość, zwłaszcza przy uwzględnieniu kumulowania się skutków w odległym czasie, jest zakryty jakąś czapką niewidką, jakąś mgłą niezrozumienia.

    A to jest przecież matematyka, fizyka, zasada zachowania energii zakumulowanej w budżetach.

  6. wywaliłeś mnie z s24 bo cię prawda kole , szlachta traktowała chłopów jak trzodę i nie zmienią tego wasze zaklęcia

  7. To nie jest czapka niewidka, tylko propaganda

  8. Co do szlachty, to niestety sprawa jest prosta.
    Nie ma co się babrać, chyba że pasjonaci, w stosunkach i stosuneczkach, lecz trzeba wyjść od prostej analizy.
    Polska, Rzeczypospolita miała ponad 1 000 000 km2 w najlepszym i najbogatszym miejscu w Europie.
    Miała przemysł, produkcje, rolnictwo, szlaki handlowe, porządną religię, dzielnych ludzi, i wszystko co trzeba.
    Tym wszystkim rządziła szlachta (nie zapominam o różnistych budżetach) i to wszystko straciła.
    Tak, szlachta właśnie straciła państwo, które w prosty sposób mogło stać się mocarstwem.
    No cóż, zdarza się nawet najlepszym, choć proces był ciągły i trwał wieki.

    Co mamy dalej.
    Zamiast odbudować i odzyskać, mamy Napoleona, Powstania w cudzym interesie, dalsze niszczenie zasobów narodowych i państwotwórczych pod przewodem szlachty oczywiście, z Powstaniem Warszawskim, jako mistrzowską sztuką na zakończenie.

    Proszę zwrócić uwagę, że w Cesarstwie Rosyjskim i Królestwie Polskim na jedenaście osób ze „stanu szlacheckiego” dziesięć było pochodzenia polskiego (szlachty Rzeczypospolitej).
    Przed 1830, prawa polskiej szlachty były porównywalne, a nawet większe niż rosyjskiej.
    JAK MOŻNA BYŁO TEGO NIE WYKORZYSTAĆ I NIE PRZEJĄĆ WŁADZY W CESARSTWIE ROSYJSKIM bez jednego wystrzału stając się podporą tronu Króla Polski i Cara Rosji????
    No jak?

    Wartość i rola dworu szlacheckiego i tej w zasadzie cywilizacji polskiej, to jest łacińskiej zmodyfikowanej przez kulturę „panów braci”, moim skromnym zdaniem nie kompensuje nieudolności objawiającej się roztrwonieniem Rzeczypospolitej oraz później zasobów narodowych, państwowotwórczych.
    Jurgielt w końcu ktoś brał.

    Na koniec jeszcze przypomnę, że choć dola chłopa w Polsce była bez porównania lepsza niż gdzie indziej, że choć nosił się w złocie, a chłop z Wielkopolski miał często majątek kilkadziesiąt razy większy niż trzy rodziny szlacheckie razem wzięte mające tylko udział w jednym łanie ziemi na Mazowszu, to jednak Jan Kazimierz coś o naprawieniu krzywd w narodzie we Lwowie ślubował podczas koronowana NMP na Królową Polski.

  9. Koncepcji golodupcow i przewodnikow narodu na etatach nie ma co sluchac.

  10. Nie można było tego zrobić, bo nie było doktryny, a car miał armię tajnych współpracowników, którzy byli awansowani ze stanów poślednich. No i sama Rosja ulegała przeróżnym naciskom. Interes kasty – szlachty nie był pojmowany lokalnie tylko aspiracyjnie. Szlachta XIX wieku szukała potwierdzenia swojej pozycji na zachodzie. To był oczywiście błąd, ale nie zmienia to mojego stosunku do tej klasy.

  11. Nie ma.

  12. Nie zgodzę się.
    Carski i królewski (bo był car i królem Polski) aparat opierał się współpracownikach ze stanów poślednich, znanej mniejszości również, gdyż nie mógł oprzeć się na polskiej szlachcie.
    Nie mógł, bo ta przepojona była ideą wrogości do Rosji i cara ciągle coś knując wobec własnego króla, który (chcemy czy nie chcemy) sam jeden z bratem Konstantym, wskrzesił praktycznie Polskę na Kongresie Wiedeńskim.
    Gdyby nie to, to być może Polski by nie było.

    No, bo przecież, szlachta polska, mimo że jakościowo (wykształcenie, obycie, horyzonty, kultura) przerastała o głowę szlachtę rosyjską, nie mogła dyktować warunków Cesarstwu Rosyjskiemu i samemu Carowi.
    A chyba o to chodziło i zamiast uszy po sobie, zaciśniętych zębów i ciężkiej pracy, posłuchała podszeptów i obcych inspiracji.

    To jest w ogóle Ziemia Nowa, o czym tu rozmawiamy.
    Wystarczy przypomnieć zakaz nauki czytania osób spoza stanu szlacheckiego, to jest chłopów, w Rosji, który nie dotyczył, do czasu Powstań, Polski.
    Natomiast chłop w Królestwie Polskim dzieci mógł kształcić w tej sztuce, ba w innych też.
    Kto zatem za kilkadziesiąt lat stałby się warstwą kierowniczą, przywódczą, klasą co najmniej średnią, urzędniczą, w Cesarstwie Rosyjskim, z którym nie istniała granica celna???

    Napisze szczerze.
    Czasem, aż boję się snuć tego typu rozważania, bo wnioski są dla mnie porażające.

  13. Nie czytałem Brzozowskiego ale czytam trochę ostatnio o historii Polski i coraz szerzej otwierają mi się oczy na temat polskich spraw od czasów najdawniejszych.Coś się,,poknociło” w XII w.?

  14. W dyskusji telewizyjnej niedawno Sierakowski plótł takie bzdury, że prof. Czapliński zaczął się z niego wyśmiewać całkiem jawnie. Po chwili Sierakowski wspomniał spotkanie w Izraelu. Prof Czapliński zreflektował się, zbladł, zaczął ze wszystkim zgadzać się z Sierakowskim, chwytać go za rękę i byłby chyba go w tą rękę pocałował gdyby byli w mniejszym gronie.

  15. Polecam końcowy rozdział (VII) 1 tomu Dziejów Polski prof. Andrzeja Nowaka – m.in. o Kadłubkowym plemieniu.

  16. Gdy mowa o cywilizacji europejskiej, łacińskiej zawsze dochodzę do tej samej ściany. Kraje starsze w sensie posiadania korony i mające ambicje imperialne, nie liczyły się z własnymi obywatelami ( nawet tego pojęcia nie znały ). Np jedynie w Rzeczpospolitej szlachta nie mogła być przez króla więzina bez dania racji. I wiele innych. I tamte kraje nie liczać się ani ze swoimi ani z obcymi ludźmi osiągały bogactwa w dużym stopniu z wyzysku i rabunku swoich i obcych. Łatwo było ich odczłowieczyć różnymi herezjami. Za cenę utraty duszy narodowej trwały posiadając długo zewnętrzne znamiona imperium. Coraz bardziej przejmowane jednak przez zewnętrzne budżety ponadnarodowe. Dziś płacą zagrożeniem utraty substancji narodowej, bo obcy zaczynają ilościowo dominować. Jednak ciągle zachowują pozory jeśli nie potęgi, to przynajmniej dużego znaczenia.

    Inaczej Polska. Tu chyba wiara chrześcijańska mocno się zespoliła z charakterem rdzennych mieszkańców tej ziemi. Ogromne bogactwa naturalne i roztropność i odpowiedzialność gospodarzy, czy to chłopstwa czy powstającej kasty rycerzy, ludzi uszlachcanych za zasługi, powodowały, ze Polska kwitła i przyciągała wolnościami, swobodami nieznanymi gdzie indziej, obcokrajowców.

    Bogactwo jednak kusiło tych przybyszów, nawyki przyniesione z zagranicy przeważały często i coraz częściej nad poszanowaniem praw miejscowych – wynikających z katolickiego ducha którym przesiąknieta była miejscowa ludność. Opisywane i przez coryllusa w Baśniach akcje heretyków,miały naszego ducha narodowego podgryzać. Traciliśmy zewnętrzne znamiona państwowości po kawałku. Na koniec rozbiory. I stan teraźniejszy państwa jako kontynuacja tamtych działań.

    A jednak gdy inni trwają w pozornej coraz bardziej dekoracji potęgi luch znaczenia w swiecie choć sa to puste juz często skorupy – u nas ciągle kołacze się ten duch pozwalajacy trwać bez panstwowości. I przyszedł czas gdy uznano, że tak być nie może, że ducha nam trzeba odebrac, a najłatwiej odebrać go dzieciom.
    Odebrać dzieci zapracowanym rodzicom i kształcić w nich pojęcia wzięte z Brzozowskiego np ale przecież tyle jest źródeł zepsucia, którymi można się posłuzyć, tyle mamideł postępu.
    Postęp szary dzisiejszy obywatel rozumie jako coraz bardziej wymyślne maszynki rzekomo ułatwiające życie. Coraz nowe i nowe i trzeba za nimi gnać z portfelem wypchanym – żeby dogonić uciekający postęp. Zabawne wydaje się wtedy przypomnienie, że dawno temu wnuczka dziedziczyła paradną suknię babki. Wnuk – miecz czy szablę dziadka.

    Teraz jest postęp, aby tylko portfel był pełen – juz nie pieniędzy, ale kart kredytowych. A tu dzicko przeszkadza. Trzeba nawet w czasie ferii światecznych wymusić na szkole aby przejęła obowiązek przetrzymywania dzieciaka. W pogoni za postępem i pełnym kart portfelem nie widzą, że to dziecko juz obce, już straciło lub właśnie traci ducha krajowego. Mówi – wyjadę.

    Chwała Komisji Edukacji Narodowej. Tylko może w przyszłosci ktoś zapyta – a co to znaczy NARÓD POLSKI ? Było coś takiego?

  17. A kto nosił płaszcza biało – kremowy z angielskiej wełny zwany Kierezyją, nazwa pochodziła od nazwy k`yersey? Chłopstwo krakowski. Z biedy nosiło chłopstwo ubrania z angielskiej wełny? No nie z biedy a z zamożności. Tyle że po rozbiorach chłopstwo jak i szlachta podlegała prawu państwa do którego jej ziemie były wcielone i od tego momentu szukajcie skutków gospodarczych, zubożenia itd.
    A jeśli ileś majątków zostało po powstaniach przejętych przez … ulubieńców reżimu …. to może nie wszyscy z nowo osadzonych w tych zabranych majątkach zasługiwali na miano szlachty, jakaś spora część była z tzw nuworyszy, to i może zachowywała się tak jak się można po nuworyszach spodziewać.

  18. Chała Komisji Edukacji Narodowej 😉

  19. NARÓD POLSKI? =naród napływowy,pomieszany,zawsze okłamywany, a obecnie otumaniony telewizją i innymi ,,zdobyczami” cywilizacji.

  20. Przepraszam za literówkę w nazwisku.
    Znalazłam link do tej rozmowy, ale ma tam już tego o czym pisałam.
    Nagranie zostało oczyszczone i skrócone dla potrzeb archiwizacji w internecie.
    Nikt nie będzie pamiętał jak to było na żywo. 🙂

    http://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/bez-retuszu/wideo/01032015/18788409

  21. To, co car odebrał, skonfiskował, to Żydy kupiły. Za friko, za obietnicę lojalności.
    Tak więc polski Żyd miał się w dziewiętnastowiecznej Polszy dobrze; zrobił się z niego kapitalista, przemysłowiec, bankier. „Ziemia obiecana” jakąś prawdę o tym przemyca. Ruski Żyd na analogiczny awans szansy nie miał, bo Rosjanie ( od niemry Katarzyny począwszy) Żydów do żłobu nie dopuszczali, to Żydki rewolucje ( czytaj: mord zbiorowy, ludobójstwo) Rosjanom zorganizowali i i rosyjską elitę wytłukli. Powstał twór zwany CCCP ( czytaj rusojudea)
    , w którym Żydostwo przejęło rolę panów, ruskich sprowadzając do roli niewolników.
    Po 44 mamy to u siebie. A zaczęło się w 44 od wypełniania grobów zbiorowych na przycmentarnych łączkach. Tak zwana polska szlachta ( jej niedobitki) przeżyła o ile dała dyla na zachód.

  22. Noszenie ozdób ze złota? To tylko mało znaczący szczegół.
    Wielkie zmiany ( przejęcia kapitału ) zaczęły się o ludobójstwa u naszego wschodniego sąsiada w 1917. Po co bawić się wiele lat trwający, żmudny proces wpędzania właściciela w długi i doprowadzanie do bankructwa, aby go później kupić. Można iść na skróty i po prostu go zamordować i przejąć jego majątek. Genialny pomysł, na który stać tylko wybranych. No i nic dziwnego, że dzisiejsza rosyjska oligarchia, to w większości obrzezani.
    Do nas ta genialna metoda przyjechała na ruskich tankach. No i efekty widoczne. Wszystko w tych sprytnych obrzezanych rączkach.

  23. Dobra, można już zamawiać książkę

  24. O, to zamawiam. Wielkanocnie życzę Autorowi napisania jeszcze wielu, wielu książek.

  25. Ty pozostałeś trzodą i nie zmienią tego twoje zaklęcia.

  26. Zamawiam:) Są jakieś wieści o Różowej Panterze?

  27. Pogubiła nas tolerancja dla innowierców i nie dość konsekwentna „kontrreformacja”. Ks. Skarga ostrzegał a Panowie Gabriel z Grzegorzem pięknie to opowiadali i wywodzili.

  28. Kłamiesz blakleju z jakiegoś powodu.

  29. Bez własności nie ma wolności. Dlatego wszystkie rewolucje to był rabunek, negowanie i niszczenie dorobku poprzednich pokoleń by nie było ciągłości. W efekcie próbowano wyhodować takiego nic nie posiadającego nowego człekokształtnego golca całkowicie uzależnionego od państwa, które już w XX wieku przybrało szlachetną nazwę „opiekuńczego”. Kiedyś ten rabunek był wynikiem konfiskaty, czy nacjonalizacji, dzisiaj nie ma takiej potrzeby, bo wystarczą fiskalizm i podatki. A już najbardziej kuriozalnym jest podatek od wartości nieruchomości zwany katastralnym, gdzie płacisz już za sam fakt posiadania nieruchomości i tym więcej im więcej w nią inwestujesz, tym samym ponosząc jej wartość. Z pozoru wydaje się to nie logiczne, bo anty rozwojowe, ale doktryna po prostu nie toleruje własności. Dlatego na zachodzie obserwujemy powolną likwidację warstwy średniej na rzecz tych bezklasowych darmozjadów będących na państwowym garnuszku i coraz powszechniejsze staje się już mieszkanie czynszowe, a nie własne. W Polsce ostatnim obszarem niezależności jest wieś i kościół, którzy do państwa ręki po jałmużnę nie wyciągają. Są to już ostatnie mateczniki, bo reszta to tylko najemna siła robocza uzależniona od kart kredytowych i zasiłków. Ponieważ nikt nie może hamować marszu ku „świetlanej” przyszłości więc i na tamtych odcinkach widać wyraźny „postęp”.
    Zniesienie przez PiS podatku od spadku dla zstępnych i umożliwienie wykupu mieszkania za przysłowiową złotówkę było najbardziej pożądanym i potrzebnym posunięciem po tzw transformacji.

  30. O pewnym molu książkowym ( z moich stron, nawiasem mówiąc) młodzież napisała na ścianie biblioteki:
    „Stary Fredro w książkach grzebie, a młodzież mu żonę jebie”.
    Fredro dopisał:
    „Jebcie, jebcie moje dziatki. Ja jebałem wasze matki.”

    …. a szlachta jebała dziewice po ślubie (przed nocą poślubną z mężusiem) zgodnie z prawem pierwszej nocy, które w Polsce niby nie obowiązywało, lecz według którego postępowano.
    Tak więc szlachta nie traktowała chłopów, jak się traktuje trzodę, lecz ( szczególnie młode i zdrowe chłopki) jak swoje żony. Mól książkowy, jak to mól książkowy, ma rację. Blackley kłamie z jakiegoś powodu. I też ma rację. Jak to się ma do Fredry? Nijak. Coryllus przegina pałę, to i mnie wolno.

  31. Szanowny Blackley’ju
    Może i źle tych chłopów szlachta traktowała. W dzisiejszych kategoriach szczególnie. Rzecz w tym, że nośnikiem polskości była owa szlachta i dopóty dopóki BYŁA/istniała owa szlachta ( zła czy dobra, wszysko jedno), to BYŁA i Polska. Szlachta się skończyła. Został niewolnik wystraszony, zmagający się z codziennością grilownik odświętny, opelowiec poremontowy, frankowiec zadłużony, czytający GWno mózgowiec sprany i inne takie. I nawet dziewucha do tej pierwszej nocy by się znalazła… i nici, bo PANA nie ma.

  32. Bardzo przepraszam, ale uważam, że przywoływanie – ciągłe i natrętne – przykładów z Wańkowicza jest trochę krępujące.

  33. No nie wiem, nie wiem.
    Czy jakby sprawdzić, kto tych kredytów i franków nabrał w dług, to by nie wyszło, że chłopi i ci z pochodzeniem chłopskim najmniej.

  34. Pogubiła nas przede wszystkim tolerancja dla zdrajców, których w Polsce się nie karało i nie kara.
    Oczywiście to się łączy z innowiercami, którzy robili w katolickiej Polsce co chcieli z mordowaniem katolików włącznie.

  35. Podatek od nieruchomości, nawet najmniejszy, likwiduje własność i jest kradzieżą.
    Własność pozostaje tylko z nazwy przekształcając się w dzierżawę z czynszem zwanym podatkiem.
    Warto, by to ludzie zrozumieli.
    W Polsce jeszcze te czynsze, na rzazie (i jeszcze długo myślę) są stosunkowo niskie i liczone od powierzchni.
    Mamy też w Polsce prawdziwą własność ziemi, to jest klasa VI ziemi rolnej i nieużytki nie są opodatkowane.
    To znaczy, że jednak można nie obkładać podatkami własności nieruchomości.

  36. Kanclerz Zamojski czterysta lat temu powiedział o Polakach tak:,,Polacy są piwo które kisa z przodku,a potem za wodę stoi”.Słowa te oznaczają w tonie pogardliwym że z Polakami,mając nad nimi władzę można zrobić ,jeśli przeczeka się ich wrzenie czy fermentowanie,ich początkowe wzburzenie,ich skwaszenie wszystko co się chce bo kiedy minie ich początkowe wzburzenie są nic nie warci.To zdanie rozpoczęło długą,teraz już czterowiekową historię pogardy Polaków rządzących dla Polaków którzy są rządzeni, pogardy Polaków lepszych dla Polaków uważanych za gorszych.Zdanie to rozpoczyna także historię pogardy dla polskości.Lepsi Polacy ,lepiej sytuowani ,mający władzę , urzędy i pieniądze, gardząc tymi gorszymi Polakami, gardzą również polskością często nie zdając sobie z tego sprawy,gardzą także własną przynależnością do polskości,czyli okazują pogardę dla własnego statusu istnieniowego,którego nie potrafią się pozbyć.Włączcie teraz swoje telewizory i posłuchajcie tych ludzi co do was mówią ,jak wami gardzą.Nie muszą się z nami liczyć,bo mają – jak tamten kanclerz – władzę i urzędy więc wolą się na nie , jak on oglądać.A na nas nie muszą.Wiedzą ze nic im nie zrobimy,bo siła jest tam gdzie władza i urzędy.Myślą o nas dokładnie to samo co kanclerz Zamojski myślał o Polakach czterysta lat temu.Polacy są piwo….

  37. Czy nakład nowego wydania Baśń jak Niedźwiedź tom 1 jest ograniczony? Czy planujecie wydanie następnych tomów w tym samym formacie? Mam wszystkie tomy baśni w starym wydaniu i nie wiem czy szykować się do wymiany wszystkich tomów? Na półce najlepiej wygląda wszystko w jednym sorcie;p

  38. Wszystko się zgadza, ale wiele może się zmienić po maju 2016 roku. Bo mieć w Polsce tanią niewyeksploatowaną ziemię to będzie niezły interes, ale władza powie hola, jak płacicie u siebie podatek od wartości to nie z nami te numery Bruner i przywali wtedy wszystkim. I nasz zwykły Kowalski biorąc pod uwagę lokalne zarobki pójdzie po prostu z „torbami”.
    Oczywiście można sobie tak różnie gdybać, ale już tam pewnie nasi „dobrodzieje” kombinują jak wycisnąć do końca „cytrynę”

  39. Coryllusie, jak widać ludzie zaczynają teraz aspirować do Ciebie:)

  40. Aspirować to można na mistrza Polski n.p. w,,tańcach z pełnymi wiadrami’, coryllus nie potrzebuje aspiracji jeżeli już to akceptacji jego książek.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.