cze 262015
 

Dyskusja pod wczorajszym tekstem pokazała, że żyjemy w świecie tak chamskiej i bezlitosnej propagandy, że właściwie trzeba się liczyć z tym, że przeciwstawić się jej przyjdzie nam z bronią w ręku. Ma owa propaganda kilka poziomów i stosuje kilka chwytów, które postaram się tutaj omówić. Przykład dam lekki, żebyśmy nie ugrzęźli w jakiejś pułapce, które z pewnością gdzieś tam w czeluściach kanałów dystrybucji treści są zastawione. Na początek powróćmy jednak do wczorajszej dyskusji. Oto na naszych oczach następuje próba podmiany bohatera bez skazy – Janusza Korczaka, na innego bohatera, na Stefanię Wilczyńską, odbywa się to właściwie poza naszymi horyzontami, bo też i nie my jesteśmy adresatem tych pism. Są nimi osoby zwane tutaj, coraz rzadziej, to prawda, lemingami. Im można zamienić na starej fotografii jedną twarz na drugą i nawet tego nie zauważą. My zaś po książki wydawnictwa Czarne sięgamy rzadko i stąd bywamy zaskoczeni proponowaną przez autorów treścią. My jesteśmy zaskoczeni i dokonujemy na szybko jakichś korekt, a tam – z drugiej strony praca wre. Okazało się, że pani Stasiukowa wydała jeszcze jedną książkę opowiadającą o interesujących nas sprawach, na temat eugeniki w Szwecji. I tam jest już wszystko poukładane, bo przeciwko eugenice, do której miesza się także Korczaka wypowiadają się takie autorytety jak Agnieszka Graf. A czynią to lekko, ze swadą i polotem. Zasugerowałem więc wczoraj kolegom, byśmy zostawili biednego Korczaka w spokoju, bo to zapewne o niego tutaj chodzi i o pamięć o nim. Nie zostałem jednak wysłuchany, albowiem chęć demaskacji jego chorób dziedzicznych oraz udziału w projektach steinerowskich była przemożna i bardzo podniecająca dla niektórych osób. Powtarzam więc – mam wrażenie, że to o niego chodzi. Zamilknijmy więc i nie dajmy się wpuszczać w kanał. Skoro Agnieszka Graff pisze o eugenice i wśród eugeników wymienia Korczaka, a nie czyni przy tym żadnych zastrzeżeń natury moralno-plemiennej, to znaczy, że coś tu, mówiąc językiem podwórka, nie sztymuje.
No, ale nie o Korczaku jest dzisiejszy tekst, a o kimś zupełnie innym. I chodzi w nim o coś innego, o to mianowicie, by pokazać, jak słabe mamy szanse na sukces w starciu z machiną propagandową systemu.
Byłem, jak wiecie w Szczecinie na targach. Charakter imprezy nie korespondował zupełnie z wielkością miasta i jego klasą. Taki kiermasz mógłby się odbyć w Żyrardowie, albo może w Pruszkowie, bo już Grodzisk pozwala sobie na lepsze i z większym rozmachem organizowane przedsięwzięcia. No, ale nie w Szczecinie, gdzie jest port i promieniście rozchodzące się ulice i parki oraz skwery. Moje krytyczne uwagi spotkały się z pewnym zrozumieniem, a jedna z mieszkanek miasta napisała w komentarzu, że te targi są tak słabe, bo z jury nagrody Gryfia wyrzucono profesor Ingę Iwasiów. Ja się trochę zdziwiłem takim postawieniem sprawy, ale wpisałem sobie to nazwisko w googla i wyszło mi coś zupełnie zaskakującego. Otóż Inga Iwasiów jest taką samą feministką jak wszystkie inne feministki, tyle, że postawioną na froncie północno zachodnim. Broni ona, a może broniła Pomorza Zachodniego przed zalewem katolickiego obskurantyzmu i chamstwa. W sieci można znaleźć jej zdjęcia, do których pozowała wspólnie z Magdaleną Środą i Kazimierą Szczuką. Jak więc jest możliwe, że usunięcie jej z jury Gryfii mogło spowodować upadek targów? Przecież targi nadal organizowane są przez Muratora, czyli przez spółkę Agora, nadal zaprasza się na nie artystki takie jak Sylwia Chutnik, która udaje pisarkę, nadal są tam różne występy osób aspirujących, które traktują książkę i pisanie, jako uzupełnienie swojej kariery aktorskiej, śpiewaczej czy politycznej i mają dyżurny etat sławy. Nadal nie ma tam nic nowego, ciekawego i pobudzającego wyobraźnię. O cóż więc chodzi z tą Ingą Iwasiów? Nie wiem i nie dojdę tego chyba. Podejrzewam, że ambicje pani Ingi przekroczyły o kilka długości, to co dla niej zaplanowano w Warszawie i sławy takie jak Szczuka oraz Środa poczuły się zaniepokojone. A może inaczej, nie one, ale ci, którzy tę całą fikcję kreują. Może pani Inga, a ona zdaje się serio traktowała ten cały gender i te feminizmy, miała jakieś lokalne ambicje i chciała wykreować swoją grupę autorów, związanych z jej rodzimym uniwersytetem? Głośno myślę, nic nie wiem na pewno. Inga Iwasiów ma na koncie kilka książek, cienkich i jak sądzę mało znaczących, gdzie realizuje te oszukane postulaty, czyli pisze o kobietach w różnych sytuacjach życiowych, starannie omijając sytuację zwaną potocznie rodziną. Ja się chyba kiedyś wezmę za studiowanie tych feministycznych pism, bo według mojego, pobieżnego rozeznania, z kobietami jest tak, że pomimo zachowania wszystkich pozorów, one bardzo źle znoszą samotność. Myślę wręcz, że nie ma samotnych kobiet, a są jedynie takie, które coś ukrywają. Kiedy więc Inga Iwasiów rozpisuje się o kobietach w różnych sytuacja życiowych, podkreślając swobodę z jaką dokonują różnych wyborów, to mam wrażenie, że w kilku przynajmniej wypadkach mija się z prawdą. Bo i jakąś swobodę wyboru może mieć prostytutka? Ja nie jestem znawcą, ale z tego co widziałem w filmach, to raczej marną. A i taki przypadek nie uszedł bystremu oku pani profesor. Z korporacyjnymi szczurzycami nie jest pewnie lepiej, no ale to jest temat na osobną notkę.
Sprawa odwołania Ingi Iwasiów z jury nagrody Gryfia odbiła się dwa lata temu szerokim echem wśród publicystów ciemnej strony mocy. Odnalazłem na przykład na stronach Newsweeka blog niejakiego Wojciecha Krzysztofiaka. Pisze on wprost o tym, że to Kaczyński i katoliccy faszyści z episkopatu wyrzucili profesor Ingę z tego jury, żeby zawłaszczyć targi w Szczecinie. Proszę bardzo oto link http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/679490,w-obronie-profesor-ingi-iwasiow.html
Pan ów stwierdza wprost, że to uniwersytet oraz Szczecińska Agencja Artystyczna wyrzuciły Ingę Iwasiów z jury Gryfii, ale nie wymienia nikogo z nazwiska. Na samym początku zaś sugeruje, że to Kaczyński i księża, bo znów im coś przeszkadzało. Tekst pochodzi z jesieni 2013 roku, kiedy wpływy Kaczyńskiego w regionie były rekordowo niskie, a zresztą jakie miałby to mieć znaczenie, przecież on się nie interesuje takimi drobiazgami jak ta cała Gryfia, episkopat też się tym nie interesuje. To są wewnętrzne rozgrywki gangów uczelnianych oraz asekurujących je publicystów. Ten cały Krzysztofiak zaś próbuje nam wmówić, że nie, że jest inaczej, że sprawa tej Ingi to konflikt dobra ze złem, przy czym on stoi po stronie dobra, a naczelny Kuriera Szczecińskiego po stronie księży i PiS czyli zła. Można oczywiście zlekceważyć Krzysztofiaka, bo jest on jednym z wielu agresywnych idiotów czynnych po tamtej stronie. Idiotów, którzy zasłaniają się tymi rzekomymi pracami naukowymi, tymi fikcyjnym osiągnięciami, nieważnymi nigdzie właściwie, nawet w salach seminaryjnych, w których zostały obronione. Można, ale ja bym tego nie robił. Wpisuje się on bowiem dokładnie w mechanizm propagandy, który tu wczoraj omawialiśmy. To jest ideowe dziecko Grossa, to jest łgarz zawodowy, który rzuca oskarżenia nie wymieniając ani jednego nazwiska ze środowisk rzeczywiście za zwolnienie Ingi Iwasiów odpowiedzialnych. Byłem przecież w tym Szczecinie, nie było nikogo z PiS, był jeden pan z książkami katolickimi i to wszystko, reszta to byli ludzie z wydawnictw państwowych, dotowanych przez państwo lub wydających literaturę dziecięcą. No i my do tego. Na scenie królowała Sylwia Chutnik i wydawnictwo Czarne, które po raz kolejny wzięło tę całą Gryfię. No, ale media pisały, że to PiS ją zawłaszczył i już, że PiS zniszczył niewinną osobę.
Agresja tego głupka Krzysztofiaka wskazuje jasno na to, że coś tam się jednak poważnego stało, że buldożki pogryzły się pod dywanem i trzeba było na kogoś zrzucić winę, odwrócić uwagę lemingów od sprawy i oskarżyć tego co zwykle. Myślę, że nie powinniśmy lekceważyć takich przypadków, bo jak widzimy one się systematyzują i zamieniają w metodę. Ta zaś służy do rozgrywek na różnych poziomach. Także do tego, by usunąć z masowej wyobraźni Korczaka, który się nie podoba ani Żydom amerykańskim, ani tym z Izraela i wstawić na jego miejsce kogoś bardziej odpowiedniego.
Jeśli ktoś mimo wszystko, potrzebuje do tych dzisiejszych rozważań, jakichś tropów steinerowskich, proszę bardzo…..czołowym kapłanem antropozofii jest dziś i był przez ostatnie 30 lat pan Jerzy Prokopiuk, kolega, a może nawet przyjaciel zmarłego już profesora Ciupaka, ojca Magdaleny Środy. Ona zaś, jak łatwo zauważycie wielokrotnie fotografowała się w profesor Ingą Iwasiów, której przypadek dziś omawialiśmy. Jeśli więc chcecie umoczyć nieżyjącego Korczaka w tej całej antropozofii to lepiej się zastanówcie, bo są bliższe i wdzięczniejsze cele, a tradycja, jak widać nie umarła. Jeśli ktoś nadal mi nie wierzy i traktuje dzisiejszy tekst lekko, niech pobawi się chwilę wikipedią. Oto biogram Jerzego Prokopiuka, gdzie znajdujemy informację, że podróżował on do Langwedocji, bo interesował się katarami. Znajdujemy tam też informację, że jego duchowym nauczycielem był Robert Walter, mistyk i absolwent pierwszej waldorfiańskiej szkoły w Stuttgarcie. Mieszkał ów pan w Komorowie, niedaleko stąd. Był duchowym mistrzem wielu ludzi, nie tylko Prokopiuka. Za przewodnika uznawała go także Nina Andrycz znana aktorka, żona Józefa Cyrankiewicza, a także Anna Jędrychowska. Któż to taki spytacie? Jak to? Nie wiecie? To znana tłumaczka, przełożyła na polski cały siedmiotomowy cykl powieści Maurice’a Druona „Królowie przeklęci”, a także cykl powieści Pierra Barreta i Jean Noela Gurganda „Turnieje boże”, wiecie ten o katarach i trzeciej krucjacie. Pani owa była astrolożką, a w czasie wojny należała do Związku Patriotów Polskich, którego kierowniczką była Wanda Wasilewska. Czy już wiecie gdzie stoimy? Mam nadzieję. To jest pierwsza linia. I niech nikt się nie waży chować głowy za koronę okopu.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie można już kupić nowy tom Baśni jak niedźwiedź, zatytułowany „Kredyt i wojna”, zapraszam też do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Informuję również, że 16 lipca odbędzie się mój wieczór autorski w Bielsku Białej, początek o godzinie 18.00 w lokalu przy ul. Wzgórze 14. Wieczór organizowany jest przez miejscowy Klub Najwyższego Czasu, a tytuł spotkania brzmi „Moja Rzeczpospolita”.

  46 komentarzy do “Jak Kaczyński z episkopatem ukradli targi książki”

  1. Pierwsza POdmianka to była podmiana Bartoszewskiego za Zofię Kossak-Szczucką 😉

  2. No to teraz będzie kolejna.

  3. Prośba do szanownego grona jest oczywiście taka, by zbadać jaki związek ma Anna Jędrychowska ze Stefanem Jędrychowskim kolegą Miłosza i członkiem kilku gabinetów Cyrankiewicza, który był mężem Niny Andrycz. Los Perfectos wiecznie żywi, bawcie się dobrze.

  4. Żagary – grupa POetycka 😉

  5. Podmianki nie tylko osobowe ale i charakterologiczne na kazdym kroku…na przykład…film Frida który ukazuje nam postać Trockiego (Lev Davidovich Bronshtein) jako miłego człowieka…niesprawiedliwie prześladowanego przez Stalina..a on tyle dla ludzkości dobrego mógł zrobić…i tak na codziennie…inny przykład kto nie słyszał o Dzierzyńskim…czyżby to było jego prawdziwe nazwisko? ależ nie…jego prawdziwe to Ruffin…po powstaniu styczniowym dobry Papa Ruffin (kupiec z Wilna) kupił (z rabatem oczywiście) majątek po rodzinie Dzierżyńkich (eksmitowanych za udział w powstaniu) wraz z tytułem i nazwiskiem…ehh tacy to byli ci Litwiacy…ale cóż nie dziwmy się że sępy gromadzą sie wokół padliny…a tą padliną niestety jesteśmy my i nasza ignorancja historyczna…i wręcz obłędna wizja dnia dzisiejszego… „War is peace, freedom is slavery, and ignorance is strength”…:)

  6. Spora część polskiej inteligencji przed II wojną była przeżarta eugeniką.
    Nie dziwi mnie to, że także i Korczak.

    Ks. Grzegorz Śniadoch, którego książka o mszy była do kupienia tu w księgarni, mówił kiedyś, że Warszawa i jej większa część inteligencji była przeżarta postępowymi liberalnym ideami. Warszawę przedwojenną nazywa „różowym miastem” i odnosi to do objawień jakie miała Rozalia Celakówna nt. zagłady stolicy. Śniadoch konkluduje: zagłada Warszawy w 1944 r. to być może kara.

  7. ahhh..jeszcze coś troche śmiesznego…a może nie…wszyscy zapewnie pamietają filmy Indiana Jones i jego złego rywala współpracujacego z hitlerowcami Rene Belloq….tak się składa że czytam książkę dzisiaj już nieznanego pisarza i historyka katolickiego (antysemitę oczywiście)…Hilaire Belloc, The French Revolution…i tak sobie myślę dziwne podobieństwo nazwisk…tych antysemitów….czyzby taka głęboka pamięć historyczna o dawnych wrogach trwała….eeee…nie niemożliwe…:))

  8. przecież Rufin to imię ojca Feliksa – Edmunda Rufina właśnie.

  9. A propos katarów, oni byli wyznawcami gnozy. Może ktoś obeznany z teologią wyjaśnić na czym ona właściwie polega. Obraz, który jest przedstawiany na wikepediach i w rozmaitych słownikach, mam wrażenie jest zaciemniony i pogmatwany. Intuicja podpowiada, że celowo.

  10. Funkcjonariusz – słowo klucz do tego czym była ta ochronka Korczaka – fabryką funkcjonariuszy. Ludzi wykorzenionych z religii, tradycji, kindersztuby i elementarnego współczucia wobec innych ludzi. To samo występuje w opisach Jałowieckiego, choć on tego tak wprost nie nazywa – ta część wspomnień z czasów szkolnych. W sposób jawny jest to zdefiniowane u Romana Kafla „Spotwarzona przeszłość”.
    Takimi samymi funkcjonariuszami są ci wszyscy od gender, feminizmu i innych „nośników postępu”.

  11. Bardzo mnie poruszył ten wczorajszy tekst o Korczaku, to sa ciekawe informacje, wysłali Go wraz z dziećmi na pewna smierć, wtedy im polskie dzieci żydowskie nie były potrzebne a tuż po wojnie stowarzyszenie 'Ratunek dzieciom’ The Vaad Hatzala Rescue Committee „głównym terenem działania była prawdopodobnie Polska. Niestety zakaz wglądu w archiwalia Yeshiva University nie pozwala na zbadanie liczby dzieci wywiezionych z Polski”. ” Odbieranie sierot z klasztorów to jedyna faza akcji, w której obok dzieci i sióstr uczestniczyły organizacje żydowskie. Znamienne ze ta właśnie frazę odbieranie, Żydzi amerykańscy nazwali 'ratowaniem’.” Cytaty za dr Ewa Kurek ” Dzieci Żydowskie w Klasztorach”.

  12. Nie wiem czy to w temacie do końca, ale jak już padło to nazwisko i generalnie o transformacji, to jest taka „demaskująca” pozycja: Sylwia Frołow – Dzierżyński. Miłość i rewolucja

  13. Polega na sprzedaży kredytów….nic poza tym tam nie ma.

  14. Ona jest tak samo demaskująca jak tekst Krzysztofiaka

  15. Służby. Tzw nasze czy istnieją i czy wspierają naszą państwowość. Czy mają dalekosiężne plany i cele orazpriorytety?
    Szymon Askenazy pisał o służbach w Galicji i zwracał uwagę, że nazwiska szpicli powtarzały się, co świadczyło o przechodzeniu profesji z ojca na syna (niech wybaczą feministki, ale to było przed tymi współczesnymi wynalazkami). Tu trzeba być pełnym uznania dla służb ck Austrii, bo Austro-Węgier już dawno nie ma a UJ pilnuje opisu historii Polski, jakby one nadal istniały. O tym było w Miśkach.

  16. Do Keirina
    Ateiści mówią, że Boga nie ma. Gnostycy mówią, że jest, ale świat go nie obchodzi. W każdym razie we Francji, w Lourdes są tacy ludzie. Nawet fakt, że wychowali się w rodzinach, które żyją z pielgrzymek, które do Lourdes przyjeżdżają, nie przekonuje ich, że Bóg się o nich troszczy. Chyba dlatego zostaje im tylko kredyt.
    Pod hasłem „gnoza” w wiki piszą, że najbardziej znanym polskim gnostykiem jest Jerzy Prokopiuk.

  17. Łańcuszek, Cyrankiewicz, Walter, Engelberg, Samson, Santorski – Czarna Owca, Tusk, czyli od władzy do władzy, a gdzieś w tle dzieci. Przedostatnie ogniwo to dyrektor programowy Akademii Psychologii Przywództwa, autorskiego programu dla menedżerów stworzonego wraz z Witoldem Orłowskim.
    Skoro Klub Włóczykijów miał taką transmisję do władzy to aż strach się bać.

  18. Jeszcze pare dni temu temat katarow kazal mi siegnac (i odswiezyc sobie) do pogladow heretyka Maurina, teologa protestanckiego i profesora matematyki/fizyki, osoby z kregow Komorowa, autora 2 ksiazek obowiazujacych studentow Wydz. Fizyki UW (Analiza Matematyczna cz.I i II) a dzis linia czasu w wielowymiarowej PRZESTRZENI CORYLLUSA zatoczyla kolo i Komorowo jest tematem na blogu.

    Komorowski krag.
    Notka biograficzna o profesorze Krzysztofie Maurinie na goglach pod
    haslem >>Krzysztof Maurin – Gnosis -Art.PL<< a pod notka linki do artykulow min. jego autorstwa na temat gnozy i matematyki. Acha, artykuly sa opisowe i nie zawieraja wzorow matematycznych poza jednym przypadkiem – wzorem wrzuconym dla rajcowania czytelnika.

  19. Nie przekonuje mnie właśnie taka wykładnia, że wierzą w Boga ale… Tu nie chodzi o to czy wierzą czy, nie wierzą tylko komu oddają cześć. Jeśli Bóg się nie interesuje, to nie jest Miłością, czyli nie Jemu oddają cześć… W tym wypadku kredyt jest pułapką, sidłem. Ale co ja tam wiem.

  20. Kredyt jest pułapką, sidłem- dobrze powiedziane. I wpadają w nie ci oszukani ludzie.
    Mnie ta teoria, że „Bóg jest, ale nie interesuje się światem” zaskoczyła o tyle, że w Polsce nikt takich rzeczy nie opowiada, a we Francji tak. To jest czysta głupota.

  21. To chyba nie gnostycy a deiści jak „nasz” Korwinek

  22. Gnoza to taki odłam kabalizmu, kanibalizmu … jeden czort

  23. Wertuję internet odnośnie tej gnozy i polskich gnostyków. Tutaj: http://www.tchu.com.pl/wydawnictwo/tchu_gnosis_12.htm mamy spis treści „ichniego” czasopisma. Już po tytułach można się co nieco zorientować. Ciekawe jest również to, że zajmują się „tajemnicami Rękopisu znalezionego w Saragossie”…

    Natomiast na stronach PCH rys historyczny: http://www.pch24.pl/gnoza—wyzwolenie-czy-zagrozenie-,18250,i.html

  24. Dobre popoludnie, Panie Gabrielu,
    No i znowu notka doskonala!
    …”Czy juz wiecie gdzie stoimy?”… W duzej mierze wlasnie dzieki Panu… chyba dzis… moge
    powiedziec, ze wiem gdzie stoje. Rozeznalam juz naprawde dosc dobrze to „towarzystwo”, paryska
    kultura Giedroycia, tutejsze towarzystwo teozoficzne angazujace sie i w stawianie tarota…
    i w dzialalnosc Klubow GP… te resztki kompletnie zeszmaconej i zdegenerowanej arystokracji polsko-francuskiej – to po prostu DEKADENCJA!
    Dzieki Panu Bogu sporo ich juz powymieralo, a niewielkiej resztce tez niewiele pozostalo
    aby przeniesc sie na lono Abrahama… dla wiekszosci z nich mam tylko pogarde!
    Widzialam to towarzystwo kilka razy – dla mnie to sa – ludzie kompletnie oderwani od rzeczywistosci,
    zamknieci w swoim malym swiecie, czesto zwyczajnie stetryczali, bo sa to przewaznie ludzie
    leciwi, czesto zubozali, i tyle.
    Przykro jest patrzec na ich zachowanie, na to co mowia, jakie glosza poglady „pod publiczke”,
    przemozne parcie „na swiecznik”, czasami az mi sie plakac chcialo, ze tak zeszmacili sie ludzie
    z „wielkimi nazwiskami”… ale zrozumialam tez jedno, ze ci ludzie czesto po kilkudziesiecio-
    lenich pobytach we Francji… nie sa juz Polakami… Polska to kraj ich rodzicow, czesto dziadkow,
    kraj z ktorym robi sie „fajne” interesy.
    Dlatego tez, mam wielka nadzieje, ze po nowych wyborach na jesieni polski rzad i polski
    prezydent zajma sie „bardzo wnikliwie” dzialalnoscia wszelkich organizacji, fundacji, ruchow
    feministycznych, ktore zwyczajnie zeruja na budzecie naszego panstwa jak krwiozercze
    piranie. Dzisiaj jest wiedza Polishinell’a, ze to sa zlodziejskie inicjatywy – jak Pan trafnie mowi –
    do przewalania budzetow… i ten proceder trzeba zlikwidowac!
    Pozdrawiam serdecznie,

  25. Szanowny panie Gabrielu
    Męczeństwo szlachetnych katarów wyrżniętych na rozkaz chciwego papiestwa to jeden z najpotężniejszych memów konstytuujących współczesność. W zasadzie są o tym przekonani wszyscy, łącznie z Herbertem, i ze mną – dlaczego i ja w to wierzę, bo nigdy nie przeczytałem nic co by odkręcało ten temat. Jeżeli jakimś cudem pan to zrobi to szapoba.

  26. Korwin – deistą? Nie wiedziałam. Trudno się połapać w tych odmianach herezji.

  27. to jest ksiązka , której motywem przewodnim są „kobiety Dzierzyńskiego ” …..taki zły a tu proszę…kochały go …. tak to było reklamowane , że złożona osobowość z niego ….ble , ble….

    Jest tam kilka ciekawych informacji , niestety np wiedza pochodząca z jego listów nie ma bibliografii ….nie pamiętam już co tam jeszcze mi się nie podobało …. Znalazłam , ciekawe dla mnie właśnie te listy …. i posłałam ksiązkę dalej …. może źle zrobiłam …

    Demaskacja polega na tym – że – niespodzianka – nie był taki czarny charakter jak go malują….

  28. Wertuję internet odnośnie tej gnozy i polskich gnostyków. Tutaj: http://www.tchu.com.pl/wydawnictwo/tchu_gnosis_12.htm mamy spis treści „ichniego” czasopisma. Już po tytułach można się co nieco zorientować. Ciekawe jest również to, że zajmują się „tajemnicami Rękopisu znalezionego w Saragossie”…

    Natomiast na stronach PCH rys historyczny: http://www.pch24.pl/gnoza—wyzwolenie-czy-zagrozenie-,18250,i.html
    – See more at: http://coryllus.pl/?p=2473#comments

  29. Wspomniano powyżej o zamiankach i o roli funkcjonariuszy i taki cytat w tej materii: „Sławomir Petelicki miał tez ambicje polityczne, dlatego zaangażował się w tworzenie Polska Jest Najważniejsza – ugrupowania rozłamowców z PiS Pawła Kowala, Pawła Poncyljusza, Elżbiety Jakubiak i Marka Migalskiego. Jednocześnie publicznie atakował prezydenta Lecha Kaczyńskiego ….” s.79 „Służby…”
    Wszędzie są ci oddelegowani służbowo … funkcjonariusze, dokonujący zamianek, które lemingom i nie tylko zaciemniają pole widzenia, a ja pamiętam że opinie publiczna informowano że ten rozłam robiony rękami Petelickiego to był na skutek wad charakteriologicznych prezesa Jarosława Kaczyńskiego a nie że oddelegowano do tej roboty sprawdzonego agenta tj funkcjonariusza.

  30. Nie wiedzialam, ze juz dorzneli taka dobra firme kosmetyczna jak „Miraculum”. Od dziecinstwa
    w naszym domu uzywalo sie tylko wylacznie kosmetykow tj. mydlo „Bambino” czy „Oliwkowe”,
    perfumy „Byc moze” czy „Pani Walewska”, proszki do prania mama kupowala tylko prawie tej
    marki, bo byly naprawde bardzo dobrej jakosci. Praktycznie do dzisiaj uzywam szminek z Krakowa,
    choc jakosc juz nie taka jak 30 lat temu… byl czas, ze obydwie z mama uzywalysmy tej samej
    szminki GERBER. To byla najlepsza jakosc… i choc dzis uzywalam juz rozne Coco Chanel,
    Dior czy Lacome to w porownaniu do krakowskiej firmy te francuskie… niech sie chowaja!

  31. Panie, to czytaj Pan tego bloga, a nie tylko komentuj…wtedy gdzie indziej będziesz Pan wpisywal – poza blogiem Maciejewskiego nigdzie nie przeczytałem…

  32. „martwiono się ” skad Kukiz weźmie struktury :)))) i jak zdąży na wybory ??

    ….. no to „wziął” …. Solidardość Walcząca :))

  33. Ja tam sie nim nigdy nie martwilam, Marylko. Dla mnie to bylo kompletne beztalencie… prawie
    dostawalam szalu jak go slyszalam! No a juz po tej piosence-parodii „Pan Jezus juz sie zbliza”…
    to zwyczajnie naplulabym mu prosto w ten jego zaklamany, sprzedajny pysk!
    Wspolczuje zonie i corkom… to naprawde hanba!
    Mam nadzieje, ze wiekszosc Polakow, zwlaszcza mlodzi oleja Pana Kukiza i do zadnego
    referendum nie pojda! Zwyczajnie szkoda czasu i atlasu… dla takiego pajaca!
    Pozdrawiam,

  34. Paris … błagam …. martwiono się jest w cudzysłowie …. ironia …….

    wrzuciłam …….dla Gabriela ……….

    Bo pisał o Kukizie , jako uzupełnienie ………………………………………….

  35. O, pardon, nie zauwazylam tego cudzyslowu… bardziej chcialam napisac, ze wyjatkowo go
    nie cierpie i tej jego medialnej szopki.

  36. na salonie 24 dyskusja skręciła (ze względu na nazwisko Jędrychowski) w stronę studentów wileńskich II RP, którzy są opisani w tekście SAUELIOSA „Miłosz, Jędrychowski i inni” no te ich poglądy to jest jakieś ukąszenie kominternwskie., Podsumowanie tego tekstu, mówi tak że ci co działali przeciwko państwu polskiemu (II RP), potem w PRL pracowali dla tej polskiej państwowości, ale czy polskiej? Legitymacje PZPR właściwie rzucili dopiero za Solidarności. Tyle czasu im zabrało zrozumienie rzeczywistości. Właściwie całe życie tkwili w błędzie.

  37. Ależ oni doskonale rozumieli rzeczywistość, właśnie dlatego tak kurczowo trzymali się partii.

  38. to samo pisze w swoich objawieniach św Faustyna .

  39. Niech pan przeczyta ,,Kredyt i wojna,,Tam jest dokładnie wyjaśnione.

  40. ” rzucili ” …. ???? a moze zostali „oddelegowani” … na ile się orientuję – tak bywało … może jakies przypadki szczere były … jako katolik nie mogę tego całkiem wykluczyć … nie mam prawa …..choć robię to zastrzeżenie na wszelki wypadek …

  41. Nie liczyłbym na to 🙁

  42. Okropność, to ich wydawnictwo. Drugiego adresu nie znalazłam, ale wystarczy, że papież Benedykt XVI mówił o wielkim zagrożeniu jakim jest gnostycyzm.

  43. Sam siebie nazwał gnostykiem we wpisie w salonie24.

  44. Poprawka. Papież mówił o deizmie, ale to wszystko jeden czort, jak to Parasolnikov trafnie ujął.

  45. Tzn. jest deistą. „Dlaczego jestem deistą?” napisał.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.