sie 312015
 

Tak się składa, że przygotowujemy się z Tomkiem do wydania komiksu o zamachu na Heydricha. Będzie to jedyny na świecie komiks polemiczny, który silnie korespondował będzie z dziełem, zapamiętanym przez niektórych z dzieciństwa i młodości. Wiecie o co mi chodzi, o historię narysowaną przez Karela Saudka, a opublikowaną w drugim numerze magazynu Relax. Pisałem już o tym kilka razy, ale rzecz powoli zbliża się do finału, więc warto jeszcze raz coś wspomnieć. Króciutka kwerenda doprowadziła mnie do wniosków zaskakujących, czyli w zasadzie nic nowego, ale chciałbym, żebyście wy także przyjrzeli się temu co znalazłem. Nie chodzi bynajmniej o to, że celem głównym były zakłady Skody w Pilznie, o tym już pisaliśmy i to jest chyba mniej ważne niż postać Franciszka Moravca, szefa czechosłowackiego wywiadu. Od niego zaczniemy. Tuż przed wejściem Niemców do Czechosłowacji, 14 marca 1938, Moravec i jego ludzie najspokojniej w świecie wylatują do Londynu zabierając ze sobą wszystkie papiery. Tam rozpoczynają działalność, której celem jest odzyskanie niepodległości przez Czechosłowację, czyli przygotowują akcje wymierzone w Niemców. Moravec po wojnie został nawet nazwany królem szpiegów, czy jakoś podobnie. Jego pomysły, które realizowane były przez żołnierzy zrzucanych na teren Protektoratu Czech i Moraw za każdym razem określane jako sukces. Chciałbym, żebyśmy przyjrzeli się tym sukcesom, ale najpierw popatrzmy czym Moravec wsławił się przed wojną i jak wyglądało czeskie podziemie tuż po zajęciu kraju przez Niemców. Kluczowym momentem w życiu i karierze Franciszka Moravca wydaje się rok 1936, wtedy bowiem nawiązał on współpracę z dwoma ważnymi osobistościami. Pierwszą z nich był Siemion Uricki, szef GRU, z którym Moravec miał wymieniać różne ważne, szpiegowskie informacje, a drugim Paul Thummel, członek Abwehry, zaufany szpieg Wilhelma Canarisa, czyli nazywając rzeczy po imieniu agent Londynu w Niemczech oddelegowany z jakichś ważnych powodów do współpracy z Czechami. Podkreślam: od 1936 roku czeskie służby współpracują z Londynem i Moskwą. Ta druga współpraca układa się różnie, bo towarzysz Stalin, ma silne parcie na samodzielność i co jakiś czas organizuje imprezę, którą Henryk Sienkiewicz określał w swoich książkach mianem przewieszki. W takiej właśnie przewieszce przepadł Uricki, a tym samym kontakty Londynu z GRU via Praga zostały unicestwione. Uratowało to też zapewne kilku Polaków, bo niby czego i kogo miałaby dotyczyć wymiana informacji pomiędzy Urickim a Moravcem, przecież nie Finów.
Towarzysz Stalin myślał od tamtego czasu intensywnie o tym, jak zainstalować swoich ludzi w Pradze. Okazji dostarczył mu jego kolega pan Hitler, wkraczając do Czech w marcu 1938 roku. Wielu czeskich i słowackich wojskowych, tych którzy nie wierzyli w tysiącletnią Rzeszę, uciekło do Polski i rozpoczęło formowanie Legionu Czesko-słowackiego. Kierownikami tego przedsięwzięcia byli dwaj ludzie: generał Lew Prchala i pułkownik Ludvik Svoboda. Ten pierwszy jest dziś całkiem zapomniany, a ten drugi ma wszędzie pomniki. Są to poważne, duże pomniki. Ja widziałem jeden taki w miasteczku Svidnik na Słowacji. Polacy i Czesi nie zdążyli z uformowaniem tego legionu i liczące około 200 osób dwa oddziały wycofały się na wschód. Tam jak się domyślacie część z nich ewakuowała się do Rumunii, a cześć przeszła do ZSRR. Prchala znalazł się w Rumunii, a Svoboda w Rosji i dlatego właśnie on ma dziś pomniki, a nie jego kolega. Z tego oddziału, który prowadził Svoboda nie wszyscy pozostali w ZSRR, część została wypuszczona. Specjalnym samolotem, przelecieli przez południe Europy i dostali się do Anglii. Było to w czasie kiedy do Kozielska i Starobielska dowożono właśnie polskich oficerów, którzy złożyli broń przed armią radziecką. Z tych wszystkich ludzi, którzy dostali się do Wielkiej Brytanii, już to z Czech, już to ze Słowacji, Polski czy ZSRR, rekrutował Moravec swoich dywersantów. Kierowano ich na tygodniowe kursy spadochronowe, podkreślam – tygodniowe i zrzucano gdzieś nad Czechami.
Popatrzmy teraz co się dzieje w Pradze. Po zajęciu jej przez Niemców tworzy się rząd, który – dla ochrony substancji, czy czego tam – postanawia współpracować w ograniczonym zakresie z Niemcami. Fabryki pracują, biura także, wszystko działa, a w całym protektoracie zatrudnionych jest jedynie 2 tysiące gestapowców, którzy nudzą się przez większość czasu i uwodzą dziewczęta. Prócz tego rządu Moravec, w oparciu o najlepszego agenta II wojny światowej, jak go nazwał po wojnie czyli Paula Thummela, tworzy komórkę, która ma się stać zalążkiem ruchu oporu w Protektoracie. W jej skład wchodzą trzej ludzie: podpułkownik Bałaban, podpułkownik Maszin i kapitan Moravek. Z tego co piszą w wiki tylko ten ostatni ma bezpośredni kontakt z Thummelem. Co z tego można wywnioskować? Na mój prosty rozum, nie twierdzę, że zdrowy, wygląda to tak, że Londyn potrzebował mieć kogoś koniecznie w Pradze. I tym człowiekiem był kapitan Moravek, dodano mu dwóch niepotrzebnych podpułkowników i radiotelegrafistę, żeby w razie wpadki Niemcy łapali tamtych, bo mieli wyższe stopnie i prezentowali się poważniej. Całość zaś, dla większego efektu nazwano grupą Trzech Króli. Czeska konspiracja roku 1940 składa się z dwóch podpułkowników i kapitana, no i radiotelegrafisty rzecz jasna, ma jakieś zaplecze, którego niestety nie da się zidentyfikować, ale wiadomo, że w skład tej organizacji nie wchodzą komuniści. Trzej Królowie działają krótko, bo zaraz po tym, jak odrzucili ofertę czerwonych dotyczącą połoączenia się w jedno, zaczynają się aresztowania. Najpierw zamykają Bałabana, który nieświadom tego w czym uczestniczy zamiast się zastrzelić daje się złapać. Niemcy biją go okropnie, ale on nic nie może powiedzieć, bo nic po prostu nie wie. Potem zamykają Maszina, który też dał się złapać. Siedzieli wszyscy trzej w jednym mieszkaniu – Maszin, Moravek i radiotelegrafista, siedzieli i nadawali ważne komunikaty do Londynu. No i weszli Niemcy, zaczęła się strzelanina, kapitan Moravek zwiał, a podpułkownik i radiotelegrafista dostali się do niewoli. Maszina pobili jeszcze bardziej niż Bałabana i trzymali go cały rok w więzieniu zanim go w końcu rozwalili. On też nic nie wiedział, nie znał nazwiska Thummela. Kapitan Moravek uciekł, ale potem zginął w przypadkowej strzelaninie z gestapowcami. Kurcze, w całej Pradze było 150 gestapowców. To jest wielkie miasto, trzeba mieć w sobie sporo samozaparcia, żeby idąc ulicą trafić na kilku z nich. I proszę Moravkowi się udało, a do tego nie dał się złapać, a dał się zastrzelić i przez to najważniejszy szpieg II wojny światowej został ocalony.
Kiedy Niemcy rozstrzelali podpułkownika Maszina, Moravec – bo to ponoć on wpadł na ten pomysł – postanowił zlikwidować Heydricha. Akcja miała być przeprowadzona jeszcze jesienią 1941 roku. W dodatku w odstępie zaledwie miesiąca od wylądowania zamachowców na czeskiej ziemi. Po tygodniowym szkoleniu spadochronowym, kilku dwudziestoparolatków ma wylądować w Czechach i przygotować zamach na trzecią osobę w Rzeszy. No, ale ktoś to Moravcowi odradził i skoczków wyrzucono w grudniu 1941, a do zamachu doszło w maju 1942. Ja pamiętamy Moravec wysyłał do Czech kilka po kolei grup dywersyjnych, z których każda kolejna była gorzej przygotowana od poprzedniej. Dziś winę za to zwalają na Benesza, który miał wielkie parcie na sukces i chciał pokazać Brytyjczykom, jak ważnym partnerem jest Czechosłowacja. Pułkownik Svoboda, który był w tym czasie w Rosji zachowywał się o wiele przytomniej i nie wysyłał niepotrzebnie swoich ludzi na śmierć. Moravec zaś ponoć z inspiracji Benesza ponosił porażkę za porażką, a wszystkie one jak się domyślacie, zostały po wojnie nazwane wielkimi sukcesami.
Przyjrzyjmy się tym wypadkom przy pracy. Jeden ze skoczków zgubił w lesie dokumenty, w których miał zdjęcie swojej dziewczyny, w dodatku podpisane i zadedykowane. Zgubili też gdzieś nadajnik, a Moravec zapomniał im włożyć do papierów kartki na żywność, a co za tym idzie pieniądze, w które ich zaopatrzył nie nadawały się na nic. We wszystkich czterech zrzuconych od zimy 1942 do wiosny 1942 roku grupach zdarzały się dziwne wypadki awarii broni, coś tam się zacinało, coś blokowało. W pistolecie pułkownika Maszina, jednego z Trzech Króli, też się zablokowała kula i przez to nie zabił on gestapowca, którzy przyszedł go aresztować. Najsłynniejsza jednak awaria to jak wiecie zacięcie się stena przed maską samochodu Heydricha. Josef Gapczik wyskoczył na środek ulicy i próbował strzelić, ale automat się zaciął, co za pech. I wtedy Jan Kubisz rzucił granat i wszystko się skończyło dobrze…a guzik, nic się dobrze nie skończyło, bo zamachowcy byli przekonani, że Heydrich przeżył. Ciekawe co o tym myślał Moravec. Cieszył się, że Heydrich przeżył czy smucił? Sam nie wiem. Konsekwencją śmierci Heydricha było jak wiecie wymordowanie wielu ludzi. Sami zamachowcy zginęli otoczeni w cerkwi Cyryla i Metodego, wydani przez swojego kolegę Karela Czurdę. Takiego samego spadochroniarza wyszkolonego na tygodniowym kursie jak oni. Himmler w Berlinie zacierał ręce i czekał z największym niepokojem, aż jego konkurent zdechnie w praskim szpitalu, a tam próbowano go ratować. No, ale w końcu Himmler wymodlił u szatana ten swój sukces. Haydrich zmarł z ran po ośmiu dniach.
Najważniejszą konsekwencją tego zamachu była w mojej ocenie całkowita likwidacja innego niż komunistyczne podziemia w Czechach i na Moravach. No i ocalenie Canarisa rzecz jasna. Canaris miał się jeszcze przydać. Jego najważniejszy człowiek Paul Thummel pseudonim Franta został zastrzelony w Teresinie w ostatnich dniach wojny, ponoć przez pijanych esesmanów. Nie był już potrzebny, albowiem do Czech zbliżały się oddziały pułkownika Svobody, który we wrześniu 1939 wybrał wolność w ZSRR.
Teraz kilka losów powojennych. Oto generał Lew Prchala, który znalazł się w Londynie. Nie miał on zamiaru popierać prezydenta Benesza, albowiem uważał go za głupiego gnojka. Pewnie bardziej szanował swojego dawnego kolegę Svobodę. Działał Prchala w różnych organizacjach emigracyjnych i nie wzdragał się wcale współpracować z Niemcami sudeckimi, którzy także znaleźli przytułek na Wyspie. Oto synowie zamordowanego podpułkownika Maszina, jednego z Trzech Króli, Josef i Citrad Maszinowie. Stworzyli oni po wojnie, jedyny chyba czeski oddział walczący z komunistami. W praktyce sprowadzało się to do napadów na konwoje i podpalania stogów. W 1953 próbowali przez NRD przedostać się do Berlina Zachodniego. Udało im się, choć większość ich oddziału zginęła lub została schwytana. Obaj znaleźli się w USA i tam służyli w jednostkach specjalnych. Potem otrzymali obywatelstwo. W Czechach uważa się ich za bandytów, choć premier Topolanek, ten wiecie, co latał goły po posesji Berlusconiego, nadał im jakieś prywatne odznaczenia. Nie zostali zrehabilitowani nigdy.
Najważniejszym zaś pytaniem jakie musimy sobie na koniec postawić jest kwestia kim był i dla kogo w rzeczywistości pracował Franciszek Moravec, szef czeskich służb specjalnych. Kto podsuwał mu myśl, żeby tych prostych, wychowanych w szkołach ludowych chłopców, którzy rozumieli tyle, że muszą trzymać na sercu zdjęcie swojej dziewczyny, wysyłać na pewną śmierć, z awaryjną bronią w ręku i bez kartek żywnościowych.

Jakoś będziemy musieli zrobić ten komiks. Dzisiaj zaś mam ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie od dziś do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. 18 września zaś będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.
 

 

Na sam koniec już możecie obejrzeć sobie zamach na Heydricha w czeskim filmie sprzed lat.

  21 komentarzy do “Czeski ruch oporu, czeska partyzantka”

  1. Pamiętajcie!
    Przed zamachem broń trzeba przestrzelać i wyczyścić.
    Tadeusz potwierdzi 😉

  2. Czy Tadeusz zawsze tak robil przed zamachem? 😉

    A serio – gdzie nie poskrobiesz, wszystko jest inaczej.
    Wojny powstania, zamachy, handel, szczepionki.

    Wszystko co tylko ma skale. Jest inaczej.
    Najczesciej tez odwrotnie niz oficjalne legendy czy wiadomosci.

  3. Ten Moravek co go w parku gestapo zabiło, chciał ponoć wymienić swoich podpułkowników na jakichś Niemców, ale Londyn się nie zgodził

  4. Wydaje mi się, że córka głównego dyrektora zakładów Skody pracowała dla Stalina – ale nie pamiętam gdzie o tym czytałem.

  5. OT: http://prostalekcja.pl/ zeszyty z bohaterami czyli prawicowy mainstream zbija $ na treściach patrotycznych

  6. No też i pewnie dlatego nikt tych zakładów nie zbombardował.

  7. w nawiazaniu do rozmowy o szczepionkach wywiad z Dr. Sherri Tenpenny (po angielsku) zajmującą się tematem szczepionek w USA…

    http://www.redicecreations.com/radio/2015/08/RIR-150824.php

  8. na tych i tamtych i szeregu innych przykładach empirycznych, nasuwa się ( nie nachalna) konieczność sformułowania przysłowia: „Lojalny jak Angielczyk”

  9. Jeżeli ktoś chce poznac profil jednego z agentów prosze Allen Dulles:

    Meet Allen Dulles: Fascist Spymaster

    https://www.youtube.com/watch?v=d4respKAbOc

  10. Wracajac do szczepionek na chwilke
    ….
    Carl Clauberg był lekarzem, doktorem medycyny i profesorem ginekologii uniwersytetu w Królewcu. Podczas wojny prowadził klinikę chorób kobiecych w Królewskiej Hucie. Specjalnością Clauberga było leczenie bezpłodności u kobiet. Dowiedział się o nim Himmler, wezwał go do siebie i polecił mu przeprowadzenie kuracji bezpłodnej żony pewnego wyższego oficera SS. Himmler zajmował się takimi sprawami osobiście,gdyż zgodnie z jego „demografią pozytywną” członkowie SS mieli dawać wzór i przykład w zakładaniu rodzin o licznym potomstwie. Zdaniem Himmlera każda zdrowa rodzina SS powinna była mieć co najmniej pięcioro dzieci. Poza tym był on zwolennikiem płodzenia dzieci w stosunkach pozamałżeńskich.
    Dyletancki naturalizm biologiczny podsuwał Himmlerowi z jednej strony pomysły „hodowli nordyckich ludzi”, z drugiej zaś w stosunku do „obcoplemiennych” prowadził wprost do pedanterii mordowania jako całkiem automatycznego zabiegu. Jednym z takich zabiegów była masowa sterylizacja. Himmler zaznaczył Claubergowi wyraźnie, że chodzi mu o sposób masowego, szybkiego, pewnego i niespostrzeżonego przeprowadzenia sterylizacji. W notatce urzędowej o konferencji u Himmlera w dniu 8. 7. 1942 jest mowa o tym, że chodzi o sterylizację więźniarek Żydówek( dzisiaj Polek przyp. M.D.) w wielkim zakresie, a w liście z 10. 7. 1942 Rudolf Brandt pisze do Clauberga, że Himmler chciałby się od niego dowiedzieć, jaki czas wchodziłby w rachubę dla przeprowadzenia sterylizacji 1000 Żydówek. Same Żydówki nie powinny o niczym wiedzieć.
    Clauberg zaproponował Himmlerowi użycie do tego celu środków chemicznych. Himmler zgodził się na to i zlecił Claubergowi — zgodnie z jego propozycją — przeprowadzenie eksperymentów w oświęcimskim obozie koncentracyjnym dla praktycznego wypróbowania nowej metody. Komendant obozu Hoess otrzymał odpowiedni rozkaz i po zgłoszeniu się Clauberga w Oświęcimiu oddał do jego dyspozycji blok 10 oraz wybrane przez Clauberga więźniarki. Clauberg wybierał do swych eksperymentów kobiety w wieku 20—30 lat( ustalono po tych experymentach ze najlepsze lata by miec pierwsze dziecko to 18024 lata-Przyp. M.D.), które już kiedyś rodziły i nie utraciły w obozie miesiączkowania. Do bloku 10 przenoszono je trybem przyjęcia do szpitala.
    W toku oględzin terenu obozu oświęcimskiego znaleziono tam część autentycznych dokumentów obozowych, między innymi także zespół wy¬kazów zatrudnienia więźniów. W zespole tym znajdują się zestawienia zatrudnienia kobiet w miesiącach kwietniu, maju, czerwcu i październiku 1943. W rubryce 10-ej tych zestawień figurują z podziałem na pielęgniarki (Pjleger) i więźniarki (Haftlinge) następujące ilości kobiet dla celów do-świadczalnych (Haftlinge fiir Versuchszwecke)…..

    Wszystko dostepne w pelnej wersji zeszytow….nr2.

    Zelazna niemiecka konsekwencja trwa do dzis.

    Czy Coryllus ciagle upiera sie przy swoim ze demografia nie ma znaczenia?

    Pozdrawiam

  11. Do mnie dziś dotarł pachnący egzemplarz Kredyt i wojna….książka otwarła się tam, gdzie zaczynają się fotografie…nooo i ta mapa Francji piękna! już dla niej samej zakup uważam za udany;-).

  12. Najlepiej na Pasterniku. 🙂

  13. Super, że będzie nowy komiks! A co z zapowiedzianymi wcześniej komiksami o Sosabowskim i spaleniu Rzymu? Po znakomitym Świętym Królestwie kupię wszystko duetu Bereźnicki – Maciejewski. Nie miałem jeszcze okazji napisać, że niesamowicie mi się też podobał drugi tom Lux in Tenebris Czajkowskiego i Zajączkowskiego. Wilcza gontyna jest dużo, dużo lepsza od Romowe (które swoją drogą też było bardzo dobre).

  14. A czy nie podobne w tym sensie że z góry założono że doprowadzi się do zguby uczestników wojennej gry – był „wachlarz”, zginęło tam dla obrony radzieckiego frontu sporo Polaków. Cała ta operacja miała na celu niszczenie zaplecza niemieckiego frontu wschodniego, rękami polskiej młodzieży, ziemiaństwa, wojskowych, jednym słowem rękami ludzi którzy poniosą ofiarę życia a ci co przeżyją i tak za chwilę będą stamtąd przepędzeni. Wykorzystanie wachlarzowców do wzmocnienia partyzantki radzieckiej z przyzwoleniem dla radzieckich że mogą posunąć się do zabójstw, że mogą . Polaków trwale usuwać . Ci „wachlarzowcy” co zginęli wspomagając partyzantkę radziecką nie mają pomnika, a co więcej nawet nie maja grobów.

  15. Mam nadzieję że nie zapomnicie o Wiktorze Laszlo .Nadziei Wolnego Świata

  16. Wiktor Laszlo to ten z „Casablanki” ?

  17. …a najlepsze bylo jak Humphrey zostal adamita.

    Ingrid

  18. AUTOR

    Jeżeli Pan pozwoli, to korzystając ze wspomnień Františka Moravca [ŠPIÓN, JEMUŽ NEVĔŘILI”. ROZMLUVY 1990] pozwólmy wymienionemu szefowi wywiadu CSR przedstawić swoje opinie na wymienione w tekście kwestie:
    Operacja Heydrich
    František Moravec w swoich wspomnieniach wydanych pierwotnie w 1977 roku po angielsku, a po czesku wydanych w 1990* roku, roku odnosi się także do aspektu zabezpieczenia realizacji „Operacji Heydrich” i głoszonych absurdalnych zarzutów co do wykonania tej akcji, a pojawiające się w czasopismach i wydanych opracowaniach książkowych na ten temat. Powiada bowiem, iż gdyby te wszystkie krytyczne zarzuty miały być prawdziwe, to w przygotowaniu i realizacji tej akcji złamano by wszystkie zasady bezpieczeństwa!

    Dlatego odnosi się do zarzutów i twierdzi, że:
    1. Nie jest prawdą, iż w czasie kiedy zrzucono Kubiša i Gabčika, był śnieg i mróz. Był koniec kwietnia 1942. Z wiadomych powodów niechętnie planowano akcje w porze zimowej. Tak było i w tym przypadku. Robiono to także z tego powodu, iż oboje nie mieli przygotowanej kryjówki/adresu, a przewidywano, że przez jakiś czas mogą przebywać w terenie/las. Natomiast w czasie ostrych zim jakie bywają w Czechosłowacji, nie byłoby to możliwe i zagroziłoby to bezpieczeństwu całej operacji.
    2. Jest to także odpowiedź na publicystyczne narracje co do zrzucenia obu zamachowców kilka miesięcy wcześniej i wypełnianie powstałej luki czasowej faktami, które z rzeczywistością mają mało co wspólnego. Obaj zamachowcy mieli miesiąc na rozpoznanie terenu i zaplanowanie zamachu.
    3. Nie jest prawdą, że planowaliśmy zrzucić obu w okolicy Pilzna. Zadecydowano o zrzucie na płd/wsch. od Pragi, w terenie wiejskim koło Benešova, i tam odbył się ich zrzut. Pilzno jako ważny ośrodek przemysłowy, było wówczas pod szczególną ochroną i byłoby wielce ryzykownym aby dokonywać zrzutów zamachowców właśnie w tym rejonie.
    4. Nie jest prawdą, że Kubiš i Gabčik byli pierwszymi komandosami zrzuconymi z Anglii do CSR. Przed nimi zrzucono 16 innych spadochroniarzy.
    5. Nie jest prawdą, że Kubiš i Gabčik otrzymali z Londynu kilka adresów na przechowanie. Z tymi adresami to były w tym czasie spore problemy, albo były od kilku miesięcy nieaktualne albo właściciele aresztowani przez Gestapo albo po prostu nie były pewne. W opracowaniu „Akcja Heydrich” zalecano aby jeżeli już to nawiązywać kontakt z jak najmniejszą liczbą osób, a najlepiej w ogóle unikać kontaktów.
    6. Nie jest prawdą, że Kubiš i Gabčik byli ubrani na modę angielską, że elementy ubrania miały metki z angielskich pralni oraz że posiadali angielskie pieniądze. Najdrobniejsze elementy odzieży były czechosłowackiego rodowodu, z własnej sekcji zabezpieczającej tego typu wyposażenie na potrzeby akcji specjalnych. Także papierosy i zapałki były krajowej produkcji. Oboje także przed wejściem na pokład samolotu byli poddani rewizji. Jest oczywistym, że nie mieli angielskich funtów, ale wyposażeni zostali w znaczną ilość pieniędzy z Protektoratu.
    7. Nie jest prawdą, że oboje byli w stałym kontakcie z Londynem oraz, że próbowaliśmy z nimi nawiązać kontakt. Nie próbowaliśmy tego robić ani bezpośrednio ani pośrednio.
    8. Nie jest prawdą, że inni zrzuceni komandosi mieli nawiązać z nimi kontakt. Członkowie grupy, którzy zostali znalezieni martwymi w kościele, zostali zrzuceni do Protektoratu na długo przed Kubišem i Gabčikem. W jaki sposób oni wszyscy znaleźli się w jednej grupie , pozostaje dla mnie tajemnicą. Autorzy romansideł, takich dylematów nie mają.

    Zapewne pod naciskiem Aliantów (Anglia, ZSRR), prezydent Beneš wydał mi rozkaz przygotowania zamachu. Prezydent aktywnie uczestniczył w początkowej fazie przygotowań oraz znał tożsamość zamachowców, z którymi krótko przed odlotem spotkał się. W mojej obecności, w zwięzłych słowach wyjaśnił im zasadność i główne cele akcji. A na zakończenie, ze łzami w oczach pożegnał ich słowami: s bohem.

    *

    Szkolenie komandosów
    -szkolenie ochotników w gestii Anglików
    -grupy szkoleniowe 10 osobowe, wszyscy wiedzieli, że są szkoleni do zadań specjalnych
    -osoby, które rozmyśliły się w ostatnim etapie szkolenia, były internowane do końca wojny na Isle of Man
    -nigdy komandosi nie byli zrzucani na teren gdzie się urodzili- wychowywali ani gdzie przebywali przez ucieczką z kraju (możliwa dekonspiracja)
    -w 1941 roku Brytyjczycy zadecydowali, że część czechosłowackiej brygady przejdzie szkolenie spadochroniarskie- wydzielono ok. 700 ochotników. W ten sposób powstały dwie struktury: brygada CSR oraz jednostka desantowa. Z tej przeszkolonej części brygady, po przejściu dodatkowego szkolenia w zakresie zadań specjalnych, kompletowano grupy dywersyjne zrzucane na CSR
    -szkolenie na dalszym etapie w systemie dwójkowym (po dwóch spadochroniarzy) lub w akcji radiotelegraficznej, po trzech w grupie. Jeden z nich był zawsze dowódcą, odpowiedzialnym za całość działań, pozostali ochraniali go i wspierali. Na koniec szkolenia tym mini grup, uczestnicy byli informowani o celu zadania i następowało ostateczne wyrażenie zgody uczestników w akcji.
    -Czesi oprócz samego treningu szkoleniowego spadochronowego (Anglicy) nie mieli również wpływu na transport lotniczy, pilotowanych przez czeskie, polskie, brytyjskie lub kanadyjskie załogi. Nierzadko zdarzały się się sytuacje kiedy wykonanie akcji było zagrożone od samego początku, za przyczyną błędnych koordynatów zrzutów komandosów. Odchyłki te sięgały czasem i 170 km i więcej. To na starcie bardzo utrudniało im zadanie.
    – Z ogólnej liczby 153 zrzuconych cicho-ciemnych tylko 53 dotrwało do końca wojny, a tylko 3. zbiegło,nie wykonując akcji, tj. 4,5% z całości zrzuconych na CSR..

    *

    Współpraca Czechosłowacja- ZSRR (tajny załącznik)
    W dwa tygodnie po podpisaniu przez Francję układu o wzajemnej pomocy z ZSRR (2.5.35), także i Czechosłowacja podpisała z Sowiecką Rosją podobny układ. Jak pisze František Moravec , porozumienie to zawierało tajną klauzulę o współpracy wywiadowczej obu krajów. I to był przyczynek wizyty Moravca latem 1936 roku w Moskwie. Najkrótsza drogą do Moskwy wiodła przez Warszawę i Smoleńsk. Jednak na sugestie z MSZ zmieniono trasę dojazdu nie przez Polską , ale Rumunię. Polacy byli bardzo zaniepokojeni umową pomiędzy CSR a Sowietami i współpracą wywiadowczą. Dlatego aby nie zadrażniać i tak już napięte stosunki między oboma krajami, ruszyliśmy w drogę do Moskwy przez Koszyce, Bukareszt, Odessę, Kijów, Smoleńsk. W Moskwie rozmowy z gen. Urickim. Przedstawił on propozycję aby na początek w CSR umożliwiono przeszkolenie 100 oficerów sowieckiego wywiadu z zadaniem agentów- rezydentów w Niemczech. Biorąc pod uwagę marne przygotowanie językowe, różnice kulturowe, słabe wyszkolenie, Moravec zwracał uwagę na potencjalne duże straty sowieckich agentów-rezydentów i ich szybkie wyłapanie, Sowieci spokojnie odpowiadali: „To wyślemy dalszych stu”. Jednak na taki pomysł został przez Czechów odrzucony. Jeszcze w kraju Moravec był przygotowywany na możliwe pojawienie się prośby Moskwy o założenie ośrodka ekspozytury sowieckiego wywiadu w Pradze. Argumentacją miało być brak wspólnej granicy z Niemcami. Tak też się stało, uzgodniono utworzenie w Pradze jednej mieszanej ekspozytury wywiadu. Warunki pracy tej ekspozytury: tylko jeden rezydent sowieckiego wywiadu, wszystkie środki i wsparcie zapewnia gospodarz, podległość jego działalności, zebranych danych, kontaktów, każda planowana operacja miała być pod pełną kontrolą gospodarza. Moravec oczywiście spodziewał się reakcji na rozpoczętą współpracę wywiadowczą z Sowietami. Jak pisze, po jego powrocie do kraju, przybyli Polacy z pretensjami, że Czechosłowacja umożliwia sowieckim szpiegom operowanie przeciwko Polsce ze strony CSR. Nie czekając na ukazanie dowodów naszej niewiny, w proteście odwołali swojego przedstawiciela z Pragi
    Tym jedynym sowieckim przedstawicielem był Białorusin z pochodzenia o ps. Rudolf. Sowieci otrzymywali od strony czechosłowackiej konkretne dane o armii niemieckiej, zaś Sowieci nie odwdzięczali się niczym. A nawet rościli sobie prawo do coraz to nowych gorących próśb. Nawiązanie współpracy wywiadowczej z Sowietami roku 1936 zbiegło się z początkiem wojny domowej w Hiszpanii. W niespełna trzy miesiące po jej wybuchu, Sowieci zwrócili się z prośbą wystawienie czechosłowackich paszportów dla oficerów i żołnierz, lotników i czołgistów, którzy zamierzają dostać się poprzez Austrię i Szwajcarię do południowej Francji i stamtąd już przez Pireneje do Hiszpanii. Moravec przesłał tę prośbę do ministra SZ- Kamila Krofty a ten przesłał dalej do Beneša, który ostatecznie wyraził zgodę. Sytuacja skomplikowała się dodatkowo po tym jak Szwajcaria uznała się stroną neutralną w tym konflikcie i zaostrzyła kontrole na granicach. Paszporty były przygotowywane wespół MSZ i MSW. Po tym jak do Pragi dotarła pierwsza 20.osobowa grupa oficerów i żołnierzy. Część z nich o mongolskich rysach twarzy, ubrana jednakowo, na wzór sowiecki i z ich materiałów. Nie znali też języków obcych i nigdy nie byli za granicą. Zadecydowano o przebraniu ich oraz przeszkoleniu jak się zachowywać w trakcie jazdy pociągiem przez kolejne granice. Efekty były na tyle mizerne, że rozdzielono ich na małe grupki i przydzielono czechosłowackiego przewodnika/tłumacza. A Sowietom zakazano się w ogóle odzywać. Z tej ogólnej liczby 150 wysłanych z CSR Sowietów, do Hiszpanii dotarło 120, zaś 30 tych bardziej gadatliwych w pociągu, Szwajcarzy brali na przesłuchania i odsyłali z powrotem do Pragi.

    s. 105-106, 154-162, 308-309, 312-314

  19. Tak ten sam.Symbol Wolności i walki z,, nazizmem,,czyli narodowym socjalizmem.

  20. Tych ludzi zabrakło gdy UPA rzuciło się na naszych cywili.

  21. Niezmiernie jestem rad z racji wieloletnich zainteresowań sprawą zamachu na Heydricha (łącznie z kwerendą miejsc w Pradze) z zapowiedzi wydania tego komiksu ( choć pewnie wolałbym coś na ten temat w formie eseju historycznego vide baśń jak niedźwiedź. Jenakże pragnę zwrócić uwagę na jedno z opracowań które ukazało się już dawno temu ( bodaj że w PRL w latach 70 tych ) , zawierające wspomnienia ówcześnie żyjących świadków zamachu autor Miroslav Iwanow ” Zamach na Heydricha” . Jest ono o tyle ciekawe że zawiera relacje również zwykłych przypadkowych świadków zamachu a wtedy w latach 60 tych jeszcze wielu z nich żyło. Jest to pierwszorzędna rzecz gdyż daje wiele bezpośrednich lub pośrednich wskazówek jak to tam naprawdę było ( vide chociażby relacje czeskich lekarzy ze szpitala na Bulovce , gdzie „leczono” Heydricha i o tym jak nagle jego stan się pogorszył po wizycie Himmlera). Druga rzecz to nieco świeższa autorstwa Richarda Basseta „Arcyszpieg Hitlera” o Canarisie. Tam wiele poświecono tej sprawie i wszystko zdaję się potwierdzać tok myślenia w tej sprawie Pana Gabriela. Ale to do szerszej dyskusji pozostawiam w gronie zainteresowanych.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.