kw. 222016
 

Pamiętam, jakim zdziwieniem zareagowałem na informację, że Adam Michnik był w młodości sekretarzem Antoniego Słonimskiego. Wydawało mi się wtedy, że to fantastycznie tak zostać sobie sekretarzem jakiejś znanej osoby i uważałem, że to są przypadki wynikające z osobistych zalet tych sekretarzy, a nie ustawki. Ho, ho, tak, tak…..Alfabet Wspomnień Słonimskiego należał zawsze do moich ulubionych lektur i zawsze chętnie do niego wracałem. Dawno mi się to nie zdarzyło. W zasadzie przez ostatnie lata, w czasie kiedy prowadziłem tego bloga nie zajrzałem tam ani razu. Wróciłem do tego w ostatnich dniach, w czasie tej nerwówki, która mi nie pozwalała pisać książki. I co myślicie pewnie, że się uspokoiłem? A gdzie tam.

Wiem, że nadużywam tego słowa, ale dziś, po latach Alfabet wspomnień Słonimskiego to książka pod wieloma względami wstrząsająca. Oczywiście dla tych, którzy wiedzą kim była Mura Budberg, kochanka Gorkiego i jakie funkcje pełniła w tak zwanym „świecie”. Słonimski opisuje ją ciepło, jako jedną ze swoich najlepszych przyjaciółek. Szymon Askenazy, który jest głównym krawcem polskiej historii, urasta do roli demaskatora i bohatera, bez którego nie byłoby w ogóle nic, choć wprost jest powiedziane, że ukrywał źródła i informacje. Może nie tak demaskatorsko jak u Estreichera w „Miedzianej miednicy”, ale też i Słonimski nie jest tak głupi jak Estreicher i nie mówi wszystkiego. On jedynie sugeruje.

Na każdym kroku podkreśla, że wychowywał się w atmosferze dobrej, liberalnej, warszawskiej inteligencji. To znaczy kogo? No jak to? Świrów co łaziły na seanse Eusapii Palladino. Podnosi na piedestał biednego, oszukiwanego przez wszystkich Prusa i czyni z niego coś w rodzaju bożka.

Jerzy Borejsza to jest wręcz człowiek ratujący od zagłady polską książkę, która zginęłaby w zalewie obskurantyzmu. Borejsza spał w Czytelniku i tam mieszkał, a wszystko to z miłości do książek. No i najważniejsze zdanie w notce o nim, które cytuję w całości – Borejsza przypomniał mi, że kiedy wrócił z Hiszpanii „Wiadomości Literackie” dały mu 500 zł zaliczki na reportaż. To było wtedy bardzo dużo pieniędzy, a reportażu cenzura mogła nie puścić. Potem Borejsza opowiada Słonimskiemu, że jacyś prawicowi działacze nie chcą dopuścić do druku książek Żeromskiego, którego Borejsza uważał za równego Tołstojowi. To są naprawdę niesamowite rzeczy, te notki w Alfabecie wspomnień. Brat pułkownika Różańskiego dostaje 500 zł zaliczki od Grydzewskiego, na napisanie reportażu z wojny domowej w Hiszpanii, po wojnie zaś, w Polsce ludowej zmaga się z prawicą, która wbrew jemu i jego bratu, prawnikowi, nie chce pozwolić na druk Żeromskiego. A do tego – jak opowiadał Borejsza Słonimskiemu – Conrada już utrącili, ale nie żal go, bo wysługiwał się angielskim armatorom.

Z tym Conradem to ciekawa sprawa, Słonimski twierdzi, że swoją powieść „Zwycięstwo” Conrad zerżnął wprost z „Dziejów grzechu” Żeromskiego. Kiedy był tu w Krakowie i konferował z Rettingerem, a potem uciekał, bo wybuchła wojna, zabrał sobie egzemplarz tego gniota i przepisał pod zmienionym tytułem. Jak pamiętamy obaj – Conrad i Rettinger – napisali w Krakowie sztukę o zwycięstwie rewolucji w nierozpoznanym kraju południowoamerykańskim. Potem rękopis złożyli do depozytu w ambasadzie czy też konsulacie szwajcarskim. Zaginął on w czasie wojny. Rettinger zaś pojechał do Meksyku robić prawdziwą rewolucję. Rozumiem, że w myśl recept zawartych w tym zaginionym dramacie. Aha, Rettinger to dla Słonimskiego Recio. Tak więc Recio z Józiem wysmażyli przepis na rewolucję, ale im zginął.

Ma Słonimski dużo serca i zrozumienia dla komunistów, którzy przyjęli go łaskawie po wojnie, ponieważ ni cholery nie rozumiał z tego co się dzieje dookoła, ale nie ma on ani krzty zrozumienia dla obaw Polaków przedwojennych, tyczących się różnych zagrożeń. To znaczy widzi, że Niemiec trzeba się bać, ale jeśli idzie o takiego Karola Radka, który wizytował Polskę w czasie „odprężenia stosunków” to jedynym problemem Słonimskiego jest to, że były rewolucyjny bandyta Radek jest podejmowany przez państwowych oficjeli, a Żydki-gangstery z Gęsiej nie, bo siedzą w tym czasie na Pawiaku. Tak to jest opisane w wierszu Protokół

Pisze nam Słonimski, w właściwie rzuca w nas ot tak, mimochodem informacją, że Eleonora Roosvelt odwiedziła Polskę. To jest rzecz znana i nie ma się czym ekscytować, ale nie wiem czy wiecie kto ją podejmował obiadem? Pewnie byście nie zgadli. Był to Oskar Lange. Słonimski też był na tym obiedzie, bo z jego wspomnień wynika, że bywał właściwie wszędzie. Znał Wellsa i Bernarda Shawa i całą masę ludzi wynajętych przez różne agencje to udawania dobrych. On się z nimi kolegował i wierzył w to co ci mu gadali. Ślady tego znajdujemy właściwie wszędzie w tym jego Alfabecie Wspomnień. Tekst był jak sądzę ocenzurowany, o czym Słonimski dyskretnie nie wspomina, pewnie dlatego, żeby nie urazić Borejszy.

Gdzieś tam mówi, że interweniował u najwyższych władz w sprawie Jerzego Brauna, pewnie dzięki niemu Brauna nie zatłukli w celi, a jedynie wybili mu oko.

W postawie Antoniego Słonimskiego odbija się cały ten inteligencko-postępowy obłęd, o którym tu ciągle piszemy. Taki Iwaszkiewicz, kiedy się zorientował jak wygląda sytuacja, nie wahał się ani chwili i nawet się nie obejrzał na swoją przeszłość bujną. Został bardziej chamskim chamem niż najgorsze aparatczyki i uważał, że to jest dobry wybór. Słonimski zaś demokratyzował komunizm i uwiarygodniał go w oczach różnych dziwnych ludzi. A zresztą, to, co piszę to i tak garść banałów, cóż to jest bowiem za podsumowanie, jeśli sobie człowiek przypomni, że fabryka kosmetyków Miraculum była do lat pięćdziesiątych w rękach prywatnych, a kierowała nią rodzina Walterów. To jest nic. Słonimski o tym rzecz jasna nie pisze, tak jak nie pisze nic bliższego o karierze dyplomatycznej Iwaszkiewicza i Lechonia. Jakim sposobem ci ludzie dostali się do korpusu dyplomatycznego? I dlaczego akurat oni? Słonimski i Tuwim się nie dostali. Być może byli z innego rozdania po prostu. Za to później porobili kariery. No niby Iwaszkiewicz też, tylko ten biedny Lechoń, który wszystko traktował poważnie wypadł w końcu z okna, popełniając to swoje rzekome samobójstwo. Słonimski je uwiarygadnia, bo pisze, że już wcześniej raz targnął się na swoje życie. Nie wiem czy pamiętacie, ale w PRL wydano dzienniki Lechonia. Nie wiem na ile ocenzurowane, nie wiem czy dziś są do kupienia, ale wiem, że nie czytałem o tych pamiętnikach ani jednego dobrego słowa. Gombrowicz napisał, że są zakłamane, Słonimski, że nieprawdziwe, sądzę więc, że jest tam sporo rzeczy ważnych i ciekawych, których ani jeden, ani drugi woleliby nie odsłaniać.

Jak zdarzy się Wam okazja i traficie na tę niedużą książeczkę – Alfabet wspomnień Antoniego Słonimskiego – przeczytajcie.

Na koniec link do pogadanki w radio Wnet. Mamy małą kamerę, dlatego tak to wygląda. No, ale profesjonalizm jest bóstwem fałszywym jak to już ustaliliśmy, więc nie ma się co przejmować

http://www.radiownet.pl/#/publikacje/akademia-wnet-wyklad-coryllusa

Teraz ważne ogłoszenia:

Jutro jestem na jarmarku radia Wnet

Zbliżają się targi książki w Bytomiu, zapisywać się już nie można, lista jest zamknięta. Mam jednak coś do zakomunikowania. Oto w trakcie targów publiczność będzie wybierać najbardziej popularnego autora. Będą kupony rabatowe i będzie można głosować na tego autora. Otóż życzyłbym sobie, żeby tym autorem został Leszek Żebrowski. Nie żebym Was do czegoś namawiał, albo wręcz narzucał jakieś decyzje. To wykluczone. Nigdy w życiu bym się nie ośmielił.

Ja tylko delikatnie sugeruję jakie są moje preferencje. Nagrodą dla najpopularniejszego autora będzie emaliowana rozeta z brązu, z odpowiednią dedykacją. O wiele gustowniejsza niż ta cała Nike. Nie mówiąc już o złotej rybie z gipsu, co ją sobie „nasi” wręczają.

W czwartek – 28 kwietnia – wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej, poświęcony rynkowi książki. Będę miał ze sobą nowości. Początek o 17.00.

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.

 

Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.

 

http://rozetta.pl/slow-o-targach/

 

http://rozetta.pl/zaproszenie-na-targi/

  48 komentarzy do “Szaleństwo Antoniego Słonimskiego”

  1. Dzienników Lechonia też nie omieszkajcie przeczytać. Wiedza o etruskach wszak nie może zaginąć 😉

  2. Z wydanej parę lat temu monografii „Wiadomości Literackich” wynika jednoznacznie, że zawsze były one na szpicy postępu. Na kilka lat przed 1939 rokiem w miarę regularnie publikował na ich łamach Recio. O czym konkretnie pisał, tego autorka monografii nie pisze. Interesujące jest, że w „WL” publikowano także teksty Margaret Sanger w ramach kampanii proaborcyjnej. Czyli mniej więcej wiadomo skąd (bo przecież nie z wpływów z prenumeraty). Grydzewski miał te pincet złotych dla Borejszy.

  3. Te 500 zł. to teraz około 12 000 zł. Przeliczając złote złoto złote 😉

  4. A to tylko zaliczka na reportaż. Gdyby Warzecha dostał 12000 ze sprzedaży swojej najnowszej książki, to by chyba zemdlał

  5. brakuje w tle Machejka, inni też arcyciekawi, szczegolnie po latach jak daje się porównywać te wszystkie przeslania/tajemnice/kulisy/..;- ciekawym jest, że narracje bywają znacząco rozbiezne co do faktów, intencji, sugerowanych point, ..

  6. Interesujące jest, że Słonimski, Adaśku, Brystygierowa, Brandys mieli dość mocne związki z Zakładem dla Niewidomych w Laskach. Jeśli dalej tak będzie szło to wiem gdzie będzie pochowany Adaśku.
    Czy to ma związek z siostrami konwertytkami?

  7. Ooo, dzieki Ci dobry człowieku za link do YT.

    Choć (na podstawie mp4 ze strony Wnet) dźwięk jest – jak napisał Coryllus – tylko „profesjonalny” 🙂
    Nie szkodzi, podgłoszę.

  8. taki poglos sie robi jak dzwiek jest nagrywany z kamery, bez osobnego rejestratora dzwieku. Z czyms takim potem juz nic sie nie da zrobic. O montazu, obrobce tego dzwieku i postprodukcji nie wspominajac. W Bytomiu bedzie inaczej.

  9. W międzywojniu dobra pensja to ok. 250 zł/miesięcznie. Pensja kapitana w wojsku to ok. 400 zł a robotnik zarabiał ok. 100 zł. Bochenek chleba (kilogramowy) kosztował ok. 30 gr, obiad w restauracji (knajpie?) – złotówkę, kilogram wołowiny – 1,50 zł. Fiat 508 kosztował 5400 zł.

  10. Było dużo szumów, pogłos. Zrobiłem tak jak umiałem, przepuściłem przez normalizację, redukcję szumów i kompresor.

    Myślę, że nawet doklapowy mikrofonik pojemnościowy podpięty do kamery poprawiłby sytuację.

  11. Lechoń pochowany na cmentarzyku Zakładu w Laskach.

  12. Tak jak piszesz lub mikrofon kierunkowy, który zbiera z pożądanego kierunku, a tłumi dźwięki z innych kierunków i odbite. Kamera lub aparat musi mieć gniazdko dla takiego mikrofonu.

  13. Yep… W Bytomiu pojedziemy na trzy kamery, dwa rejestratory dzwieku i dwa dobre aparaty fotograficzne. Wstydu i narzekan nie powinno byc.

  14. Udany eksport „autora sukcesu Polski”, jak Leszka B. nazywał prezydent Poroszenko. Nie wiem czy coś takiego brał pod uwagę Lepper mówiąc, „że Balcerowicz” musi odejść. Teraz robi za eksperta.

  15. I Zawiejski.Oraz wielu,wielu innych.Łączyłem ten fakt z s. Katarzyną,dla której „wszystkie drzwi były otwarte”,ale chyba byłem w błędzie.

  16. Zauważyłem, że liternictwo na rozecie OK.

  17. Co ten knur koszerny moze doradzac!

    Tandeciarz niech sie lepiej za mocno ze swoimi radami nie wychyla, bo Ukraince to msciwe sa,
    i jeszcze moze mu na 5 minut przed smiercia spasc ten… zlodziejski koszerny leb!

    Lepper jak to widzi „z Gory” to musi w grobie sie przewracac.

    Ja tam nie wierze w jego zadne rady… ani jego ani tego drugiego pijaczyny Olusia!
    Ten profesorek po licznych „stypendiach” i polmagister to smiech na sali i OBCIACH dla Polski
    na caly swiat. Takie petaki etelektualne to moga Poroszence… sznuruwki wiazac… pod warunkiem, ze tamten by sie zgodzil!

    … jeszcze brakuje „Bolka”, zeby doradzal… zajadow mozna dostac ze smiechu!

  18. Polacy z Polski sie wlaczyli w dzielo.

  19. W nawiązaniu do tekstu „czy Polacy mają duszę?” Dziś, jutro i w niedzielę na zamku królewskim muzyka naszych dawnych kompozytorów, koszt wejścia symboliczna złotówka, początek chyba o 19oo, nie wczesniej.

  20. Paris – Balcerowicz razem z Olusiem to takich dwóch bohaterów baśni J.Ch. Andersena „Nowe szaty cesarza” , dwóch cesarzy, którzy okazali się nadzy; Jeden profesor co zaczął w PZPR – rze karierę a drugi bez matury. Bałamutne to wszystko i przede wszystkim śmieszne.

  21. Sorry Olek oczywiście z maturą ale bez tytułu magistra.

  22. Marian Kowalski zapytany przez dziennikarkę w TVP czy jest nacjonalistą odpowiedział, że tak i jest z tego dumny. Co nie spodobało się bardzo Monice Olejnik.

  23. Dokladnie, a te wszystkie polskojezyczne presstytutki lacznie z TVP i z koaborantami od Sakiewicza to… w d.pie byli i g.wno widzieli i jeszcze wiedza tyle co zjedza!

    Dzis swiat zajety „zaloba” po Prince, rzucaniem fioletowych „hasztagow” na popularne budynki
    uzytecznosci publicznej, a oni o jakichs rojeniach Balcerowicza pier.ola!
    Nudzi im sie w tych merdialniach debilom… co za matoly tam siedza to sie w glowie nie miesci…
    Balcerowicz z tym polmagistrem pustakiem to nadaje sie bykom jaja hustac, a nie polityke robic.

  24. A „stypendium” jakie zaliczyl choc, ten cymbal?

  25. Wiesz Triis, dla mnie to tylko wyjatkowe „zera polityczne” chodza do tej starej, farbowanej presstytutki… i ja w ten sposob nobilituja… tylko ludzie bez honoru i godnosci tam laza!
    Tylko kolaboranci od Sakiewicza nie moga bez tej szmaciarskiej tivi zyc… ale to jestem
    w stanie zrozumiec bo to jest takie same resortowe, sprzedajne siolo!

    Jak do tej pory to tylko pani prezydentowa „trzyma fason”… i mam nadzieje, ze nigdy
    pod zadnym pozorem Jej noga nie przestapi progu tej polakozernej szczekaczki.

    NIGDY… pod zadnym pozorem!

  26. Pan Olek, zdobył dyplom szkoły wyższej. Stało się to na uczelni radzieckiej, do której uczęszczał na delegacji po 4 latach wysiłków w naszym kraju. Dlatego nie mógł ujawnić tegoż dyplomu w godzinie wyborów. Stąd wszyscy poświadczający jego dyplomu istnienie nie kłamią, i oczywiście nie mówią całej prawdy. Jak to w tych sferach bywa. I nie tylko.

  27. Święta Katarzyna swego czasu miłościwie przygarnęła nawet HGWę.

  28. A Ty Paris 4/5 czerwca gdzie? We Francji czy w Bytomiu?

  29. Marian Kowalski to mężczyzna , jakich nam trzeba , bezkompromisowy ,wysportowany , jak trzeba gotowy do walki, nie to co wymoczki typu Winnicki , Bosak czy Zawisza .

  30. Marian jest fajny, ale ma problem z kosciolem.

  31. no tak, ale jadą z szyldem „sukcesu Polski”

  32. Sercem i dusza z Wami w Bytomiu… cialem niestety jeszcze we Francy.
    Tam mi sie poukladaly sprawy… dopiero w przyszlym roku przyjade
    do Polski.

  33. To MO jest w TVP ?!

  34. Ja dziekuje uprzejmie za taki sukces!

    Dobrze by bylo, zeby polski rzad – profilaktycznie – zdecydowanie „odcial sie”
    od doradzania przez tandeciarza Balcerowicza… z tego nie bedzie nic dobrego
    dla Ukraincow i Ukrainy!… ani dla Polski!

  35. Samochody staniały, od międzywojnia jest bardzo dużo używanych.

  36. hmm…
    rząd Polski
    czy
    rząd polski
    ?

  37. Szkoda, że gadał o lustracji totalnej zamiast zrobić.

  38. ale jaja, ale jaja, Olek ma „duplom” ale radziecki, ale jaja.
    Też się swego czasu dziwiłam, że z niego taki leń, że tego magistra nie stara się zrobić, a to zdolniacha , duplom ma ale radziecki.

  39. Olek kretacz zdolny, jego beza jeszcze zdolniejsza, a znudzona samotnoscia macica w kapeluszu
    najzdolniejsza!

    Cala familia „uzdolniona”… zlodziejsko… ale bokiem im to wyjdzie!

  40. W zasadzie już wszystko na temat dźwięku zostało napisane ale i ja muszę dać głos, żeby wzmocnić apel.
    DŹWIĘK JEST ABSOLUTNIE NAJWAŻNIEJSZY!
    Ile to ja rejestracji różnych spotkań czy wykładów na youtube musiałem sobie odpuścić tylko z tego powodu, że słuchanie to była istna męka… Czasami walczyłem i słuchałem. Stosowałem zabiegi podobne jak Wiktor – wyciągałem ścieżkę audio i traktowałem różnymi wtyczkami, equalizerem… Ale nie każdy potrafi. Wielu zrezygnuje.
    Może wam się wam trząść kamera, może wam się nawet kompletnie stłuc obiektyw tak, że widać będzie tylko czerń albo szumy. Nie szkodzi. Wstawi się fotkę uśmiechniętego Coryllusa i można to oglądać przez półtorej godziny z przyjemnością. Albo jakiś rysunek Tomka Bereźnickiego.
    Błagam, stosujcie mikrofony umieszczone blisko ust! Przypinane, stojące na stole, trzymane w ręce – byle blisko.
    Wszak Klinika jest Języka, a nie Oka.

  41. Ja myśle ,że to kościół ma problem a nie Marian Kowalski .

  42. Witam Dobrodzieja, kiedy tak Pan wspomina starego pieczeniarza to warto dla równowagi wspomnieć Pana Adama Franciszka Józefa Grzymałę-Siedleckiego, którego rzeczony raz za razem postponował.
    Pozdrawiam

  43. Rozmawiałem chwilę z Marianem. Pod względem kręgosłupa moralnego i światopoglądu jest OK. Taki trochę rycerz sienkiewiczowski. Można polegać itd. Ale pytany wprost o konkretne posunięcia polityczne czy administracyjne (gdyby miał rządzić), ujawnia pewną ogólnikową bezradność, jak zresztą wielu ideowców odciętych od szans na praktyczny rozwój polityczny. Całe szczęście, że PiS doszedł w ostatniej chwili do władzy i nie waha się przed inwestowaniem w swoje kadry, bezceremonialnie pakując je na stanowiska kierownicze w centrum i w terenie. Nie wygląda to może elegancko, ale jest ostatnią szansą na praktyczne korepetycje zarządcze — jeszcze parę lat i nasza strona nie miałaby ludzi, by sprawować rządy. W tę to stronę sterowali POpaprańcy i ich polityczni kamraci. Sprawdzone metody — odciąć od szans awansu społecznego i zawodowego każdego, kto nierozważnie ujawnił katolico-patriotyczny kręgosłup moralny, każdego, kto nie zgodził się na przecwelowanie, czy to zawodowe czy polityczne. W ten sposób faktyczny wróg polityczny sprowadzany jest po jednym pokoleniu do poziomu aborygena (albo eliminowany wykopaniem na emigrację). Wnioski coryllusa dotyczące roli i metod działania uniwersytetów elegancko pokazują jeden z mechanizmów tej metody zniewalania narodów i zawłaszczania ich ziem.

  44. Pan Marian Kowalski kiedyś terminował w UPR ale ta formacja szybko została naszpikowana agenturą jak wielkanocna baba rodzynkami, także bardzo zacni ludzie tam obecni zabrali swoje zabawki i poszli tam gdzie nie chcieli.
    Pozdrawiam

    PS
    W PiSie też jest wielu obywateli spod ciemnej gwiazdy, co „widać, słychać i czuć”, nie wiem dlaczego Prezes ich nie wydali , może obawia się przypadku Stefana N.- vel leopolda, którego prezes się pozbył a ten w odwecie bardzo PiSowi zaszkodził.

  45. Lechoń warszawski i Lechoń nowojorski. O Dzienniku Jana Lechonia
    http://www.sbc.org.pl/Content/93279/doktorat3430.pdf

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.