lis 172016
 

Przed ponad siedmiu laty rozpocząłem blogowanie w salonie24 od tekstu pod tytułem „Henryk Sienkiewicz był geniuszem”. Były to czasy kiedy nikt się jeszcze nie spodziewał, że można w ogóle głośno wygłaszać takie deklaracje. W salonie prowadzono jakieś drętwe dyskusje z przedstawicielami lewicy, wśród których na plan pierwszy wysuwał się galopujący major, a prawicę reprezentowały środowiska styropianowe, domagające się socjalizmu z ludzką twarzą albo czegoś podobnego. Ten mój tekst spotkał się z trojaką reakcją. Wiele osób odniosło się doń z entuzjazmem, pojawili się spryciarze-prowokatorzy, którzy chcieli namówić mnie na założenie, jakiegoś klubu sienkiewiczowskiego, pod nazwą „Panie dziejku”, pojawili się też krytycy, którym się zdawało, że można bez pieniędzy i jawnych oszustw obronić twórczość Witolda Gombrowicza. Dziś już wiemy, że nie można, dziś widzimy także, że Henryk Sienkiewicz stał się modnym tematem, bo mamy oficjalne pozwolenie na pisanie o nim i jego prozie i nie jest to już obciach. Mnie zawsze zasmucają takie otwarcia, czuję się, jakbym płynął łódką ku jakiemuś wąskiemu i tajemniczemu przesmykowi na jeziorze, ukrytemu wśród trzcin i żółtych irysów, a po jego przekroczeniu okazywałoby się, że zamiast czystej przestrzeni wielkiego jeziora pełnego kolorowych żagli widać za tym przesmykiem śmierdząca gliniankę, po której pływają tratwy zbite z kolejowych podkładów prowadzone przez wiejskich flisaków.

Patrząc na to wszystko wiem już na pewno, ze czas Henryka się skończył. Kolejne pokolenia nie wrócą do niego choćby nie wiem jak ważni urzędnicy czytali głośno Quo vadis i inne powieści. To już nie chwyci, głównie dlatego, że wymarł target, który rozumiał tradycję, w jakiej tworzył Sienkiewicz. To co zostało jest tylko smutną atrapą i jakąś biedną bardzo redakcją najważniejszych wątków prozy Henryka, które próbuje się przystrzyc tak, by współczesny, młody czytelnik je zrozumiał. To jest numer do wykonania raz, a on jest powtarzany nagminnie. Podobnie jak nagminnie stręczy się nam różnych nowych Sienkiewiczów – a to Komudę, a to Piekarę, a to kogoś innego. Młodzieńcy ci, wbici w dumę, całkowicie bez zrozumienia powielają schematy prozy sienkiewiczowskiej i oczekują za to hołdów i oklasków. Coś tam nawet na tym zarabiają, ale ich czas się kończy, bo nie jest to już dyscyplina rozwojowa. Skoro Henryk przestaje być ważny, cóż mówić o jego epigonach…

Redakcja historii, jaką zaprezentował nam Sienkiewicz, oparta jest na Ludwiku Kubali, do czytania którego zawsze szczerze zachęcam. Dobrze jest porównać sobie obydwu panów i zauważyć, ile istotnych wątków Henryk pominął oraz dlaczego to zrobił. Podstawowym atutem Henryka była doskonała znajomość targetu, do jakiego się zwracał, czyli do mieszkańców dworów, ludzi z dworów wygnanych i ludzi, którzy do dworów aspirowali. To wszystko minęło, minęli ci ludzie i ich naśladowcy, a my dziś jesteśmy zupełnie kimś innym. I innych inspiracji poszukujemy. Smutne jest to, że żaden autor nie podjął się wyzwania tak wielkiego i poważnego jak swego czasu Pan Henryk. Bo to było wyzwanie i duża odwaga, z czego niewielu zdaje sobie sprawę. Pomysł teoretycznie prosty, ale w rzeczywistości w jakiej uwięziony był Henryk Sienkiewicz, wcale nie łatwy do realizacji. Napisanie powieści o rycerzach w dobie pozytywizmy i całej tę drętwej mowy, w wieku nie najmłodszym już przecież, to było spore ryzyko. Dziś, jak powiadam, nie ma nikogo takiego, są jedynie mniej lub bardziej udani naśladowcy, którym się wydaje, że wystarczy zrobić tak samo jak on tylko gorzej, dodać trochę scen rozbieranych, żeby przyciągnąć młodzież i gotowe. To się niestety udać nie może, choćby nie wiem jak naśladowcy Sienkiewicza zaklinali rzeczywistość. To się udać nie może, albowiem mechanizmy, jakimi porusza się duszę czytelnika, znajdują się o sześć poziomów niżej, a strzegą ich gnomy, czarnoksiężnicy, złe wróżki i inżynierowie wieku pary i elektryczności o mocno zaburzonej psychice. Pisarze naśladujący Sienkiewicza nigdy do tych piwnic nie trafią.

Nie oznacza to jednak, że powieść pisana w języku polskim całkiem zniknie z rynku. Tak się może stać rzecz jasna, ale nie musi. Kryzys bowiem dotyczący Sienkiewicza nie jest kryzysem jego maniery, ale kryzysem powieści w ogóle. Pisałem już o tym, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Każdy dureń, który przejechał się autobusem kursowym z Limy do Machu Picchu uważa, że powinien napisać powieść o Inkach. Inny co się nawalił z kolegami na imprezie, że musi napisać powieść o alkoholizmie…powieść, której głównym elementem są oczywiście błyskotliwe dialogi różnych szatanów w ludzkiej skórze, przesprytnych szpiegów albo ponurych i groźnych kapłanów tajemnych, narkotycznych kultów. I tak to leci jedno za drugim, a my ziewamy. Powieść została zamieniona w narzędzie politycznych polemik, dość doraźnych i modelowych. Ten ostatni element jest szalenie ważny, bo autorom się zdaje, że jak połączą wiele istotnych politycznych sporów to im się książka będzie lepiej sprzedawać. To głupota. Żeby sprzedać książkę, trzeba mieć kanał dystrybucji. Poważni oszuści, którzy za pomocą swoich oszukanych powieści uprawiają polityczną i obyczajową propagandę, dobrze o tym wiedzą i za nic na świecie nie wpuszczą na rynek książek lansujących jakieś prawackie, polemiczne treści. No chyba, że dostaną takie polecenie, wtedy tak. Autorzy tych książek muszą być jednak dobrze rozpoznani i nie budzić niepokojów osób zarządzających rynkiem i propagandą zawartą w książkach. Mamy więc całą plejadę powieściopisarzy z Terlikowskim i Lisickim na czele. Mamy byłych funkcjonariuszy, którzy „wstrzelili się w rynek” ze swoimi szpiegowskimi bredniami naśladującymi gatunkową prozę amerykańską. Mamy całe szeregi epigonów, dla których jedyną rzeczywistością jest salon w Empiku, a nie Polska, jej tradycja i dzień dzisiejszy.

Czy można przywrócić wielkość polskiej powieści? Mam głębokie przeczucie, że można, ale nie jest to proste. Poza tym nie jest to łatwe do zrozumienia dla czytelników, którzy mają nieraz okropny zwyczaj podsuwania autorom pomysłów, tak jakby sami nie mogli się zająć ich realizacją. Jeśli pojawi się kolejna wielka, polska powieść, to wyrośnie ona z pewnością z innej gleby, niż wydaje się to amatorom prozy quasi sienkiewiczowskiej, z innej niż wydaje się to lewicy i ruchom prospołecznym. Nie wiem jeszcze z jakiej, ale mam różne przeczucia. No, ale jak wiecie, książka i dobry autor to za mało, żeby osiągnąć sukces, za mało także, żeby ocalić różne istotne dla nas sprawy, o których tu czasem gadamy. Potrzebne są budżety, wydawnictwo i sieć dystrybucji. I ja się szczerze dziwię, że nikt jeszcze nie zajął się na serio montowaniem takiej sieci. Przy tej ilości treści jakie mieliśmy na rynku przez ostanie siedem lat. Dziś, mam nadzieję, że chwilowo, koniunktura spada. Kiedy rosła, różni spryciarze próbowali coś ugrać na dotacjach, zamiast robić sprzedaż. Kiedy rynek zaczął gasnąć, biznesy zostały zwinięte, a mistrzowie tacy jak Piekara i Komuda poszli w zapomnienie. Ja zaś stoję w tym swoim zadziwieniu i stuporze i nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy dysponują budżetami, nie mogą po prostu realizować misji? Dlaczego im się zdaje, że muszą te budżety dewastować, a potem zatrudniać się gdzieś na lukratywnych, urzędniczych etatach albo wręcz zasiadać w radach nadzorczych.

Jest pewien zabójczy aspekt prozy Sienkiewicza, całkowicie demaskujący intencje. Oto postaci sienkiewiczowskie są naśladowane przez różne osoby żyjące współcześnie. I to jest prawdziwa groza, przez którą umiera pamięć o tym wielkim pisarzu. Ja zaś zyskuję niezachwianą pewnosć, że każdy naśladowca Onufrego Zagłoby, każdy szlagon czy charakternik współczesny, to w najlepszym wypadku ktoś bardzo pogubiony, a w najgorszym po prostu oszust, jeśli nie wręcz funkcjonariusz. Do takiego punktu doszliśmy i dalej nie ruszymy.

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

Telefonów dalej nie odbieram

  74 komentarze do “Czy Henryk Sienkiewicz jest jeszcze potrzebny?”

  1. Czytam od trzech, czterech lat te notki i stosując powrót w tył natrafiłem na rzeczony tekst.
    Uważam, że to jest następne poletko, które może Gospodarz uprawiać, bo w odróżnieniu od innych recenzji, czy opinii, przypominanych choćby wczoraj ws. Niebieskich drzwi, Gospodarz pisze nie jak należałoby odbierać książkę, a jak on odbiera książkę i mniemam, że jest w tym uczciwy, bo nie pisze by podnieść ocenę opisywanego utworu, ale by go ocenić z własnej perspektywy.
    Były kawałeczki rozsypane po różnych notkach i o Gombrowiczu, o Wańkowiczu, o Żeromskim, o Kochanowskim i niektóre z nich to było zupełnie nowe odczytanie twórczości znanych autorów.
    Były najlepsze kawałki z Coryllusa, a ja bym sobie życzył właśnie takie kawałki w których byliby opisani/ocenieni nasi autorzy, czy ich książki. Najczęściej byłoby zapewne na ostro.

  2. Grudzień, 1962
    Tuż przed feriami szkolnymi, które wtedy trwały 2 tygodnie. Do szkoły wracało się chyba po Trzech Królach. Oczywiście wszystko zależało od układu dni tygodnia i Świąt.
    Całe popołudnie, w zmroku, zjeżdżałam na sankach z takiej bardzo stromej górki w naszej kamionce (to takie miejsce gdzie kiedyś brano wapienny kamień, ale już wtedy zarosło). Najpierw normalnie, czyli siedząc a właściwie leżąc na plecach. Ale inni…i mnie to kusiło, zjeżdżali leżąc na brzuchu, twarzą do kierunku jazdy.
    Próbowałam tak, z boku, na mniejszym odcinku. W końcu zjechałam w ten sposób z góry, od samego cmentarza, aż prawie w stronę ulicy.
    Adrenalina… Syta chwały wróciłam do domu. Dopiero się okazało, że buty, takie za kostkę, sznurowane, pełne okruchów zmrożonego lodu i śnieg na wełnianych pończochach. Jeszcze nie nosiłam spodni. Nie ten czas.
    W kuchni siedziałam potem na eleganckiej niegdyś, wyprowadzonej już z pokoju, otomanie. Na stole gorąca herbata z cytryną (akurat statki zdążyły już dowieźć cytrusy z dalekich krajów).
    Wrócili do domu rodzice z różnymi pięknymi zakupami.
    Wśród nich – wydanie w płótnie – CAŁY Sienkiewicz. Tzn Trylogia + Quo Vadis.
    ( Aż poszłam przed chwilą do półki, by pogłaskać te grzbiety.)

    Jakie szczęście, że zaraz ferie. Już nie musiałam chodzić do szkoły.
    Utonęłam w kolejnych tomach.
    Od tej pory każde ferie, przez wiele kolejnych lat, jeszcze i na studiach, to był makowiec, herbata z cytryną i Sienkiewicz. Od deski do deski. Co roku cała Trylogia.

    W Liceum mówiło się tymi tekstami.
    :))))Gdy okropnie dokuczyłam porządnemu koledze a jakoś mi głupio było tak oficjalnie przepraszać, na korytarzu padłam na kolano (jedno-bez przesady…) i jęknęłam: Jędruś, ran Twoich….(nie kończąc- bo wszyscy znali dalszy tekst).

    Sienkiewiczowi zawdzięczam szeroki oddech. Ten ogrom stepu…. Nie sonetom Mickiewicza.
    Moja Polska jest zawsze w tamtych granicach – z grubsza. Taką mam mapę nad biurkiem…

    .

  3. Moje miasto Łódź się pomału wyludnia. Wszyscy ci, którzy dorobili się jakiś pieniędzy wyprowadzają się pod Łódź i budują lub kupują quasi dworki. Pracować chcą i będą w mieście. Mam takie wrażenie, że cała Polska się ruralizuje. Niektórzy twierdzą, że taki był początek końca imperium bizantyjskiego.
    I jeszcze coś a propòse powieści: syn znajomego napisał wypracowanie domowe na półtorej strony w zeszycie. Mój znajomy stwierdził, że to nie jest wypracowanie. Na to syn żeby się odczepił bo to jest z pięć smsów. Obawiam się, że nie ma komu czytać powieści bo młodzi po prostu czytać z uwagą i zrozumieniem nie potrafią

  4. Na razie krótko bo nawet pracuje trochę 🙂
    Takie teksty w stylu syn-znajomego to mnie po prostu doprowadzają do furii.
    To gdzie był tatuś przez ostatnie 10? 12? 15? lat.
    Nagle się obudził przeczytał artykuł w „przyjaciółce” żeby się zająć dzieckiem, przeczytał wypracowanie skrytykował ze znawstwem i wrócił do kolejnego odcinka czegoś tam na polsacie?

  5. Ludzie nie rozumieją chyba nawet siebie, więc co dopiero powieści? Fantastyka jest bezpieczna, umożliwia całkowitą ucieczkę przed „złym, prawdziwym światem”, nie to co taki Sienkiewicz.

  6. Praca w moim mieście Łodzi? Lekarze, IT i budżetówka. Mego wolnego zawodu nie polecam najgorszemu wrogowi. Natomiast powstają coraz to nowe realizacje osiedli zamkniętych, w tym w otulinie Lasu łagiewnickiego. TYle mojego OT

  7. Wrócił do pracy poza Łodzią bo w domu bywa w weekendy. Takie czasy niesienkiewiczowskie nastały.

  8. A co tam. Ja lubię Sienkiewicza i mam nadzieję, że dzieciaki też polubią. Widzę komentarze pod filmami na YouTube. Szczególnie pod serialem Pan Wołodyjowski. Tam jest prawdziwy zachwyt. Książki zaczną czytać jak prądu zabraknie. Jeden czytaty będzie czytał, a analfabeci słuchać.

    Pierwsza książka Sienkiewicza to w 'Pustyni i w puszczy’. W wakacje na wsi. Kładlysmy się z ciocią razem na łóżku, a ona mi czytała. Słuchałam jak zaczarowana.

    https://youtu.be/icleqOMcFK0 ok 1:30

  9. Testosteron https://youtu.be/icleqOMcFK0 5:05 Kończ waść…

  10. Przecież Cię pogonię miotłą, Rozalio!!

    Ja płaczę……!…..

    .

  11. Tego lata przeczytalam ponownie „Ogniem i mieczem”, po wielu latach, jednym tchem, czyta sie wysmienicie, dzielo nie zestarzalo sie wcale.Mojemu synowi w wieku 16, 17, 18 lat podsuwalam polskich autorow do czytania,”Ogniem i mieczem”, „Quo vadis”, przeczytal je w niemieckim tlumaczeniu,podobnie jak „Droge
    donikad „, „Sprawe pulkownika Miazojedowa”,”Kontra” Jozefa Mackiewicza, czy Sergiusza Piaseckiego
    „Kochanek wielkiej niedzwiedzicy”,duzo zalezy od rodzicow, czy dbaja o rozwiniecie daru czytania ksiazek, mnie bardzo zalezalo na tym, aby syn poznal dobra polska literature, dobre sie niejako samo obroni, wymienione ksiazki polknal po prostu, a takiego H. Hesse nie mogl ugrysc… . Nie ma dobrej , realnej woli w propagowaniu dziel Sienkiewicza, ten rok sienkiewiczowski to kompromitacja.
    Chce dodac, ze syn nie jest z gatunku poslusznych prymusikow, do niczego nie da sie zmusic!

  12. Jestem chyba tym dzbanem, któremu się ucho urwało. Od dłuższego czasu nie mam ochoty karmić się cudzą wyobraźnią. Mniej więcej w tym samym czasie kiedy odechciało mi się oglądać nowe filmy, przestaly mnie również interesować powieści. Zwłaszcza polskie. Nawet nie dlatego, że w ogóle nie lubię, ale one stwarzają zagrożenie, zabierają czas i w jakiś sposób przekierowuja myślenie.
    Bardzo długo czytałam powieści kompletnie bezbronnie, bez podejrzeń że jest to sposób na zmanipulowanie i skrzywdzenie. Wreszcie mnie oświecilo. Po raz pierwszy kiedy czytałam 'Muzykę plaży’ Pata Conroya. Bardzo dobrze się czyta, część powieści dzieje się na terenie Polski. USA, Polska, Włochy. Pokazano tam m.in. makabre jaką przeżyła matka bohaterki w gettcie warszawskim. Kiedy czytałam opis wyglądu niemieckiego oprawcy (blond włosy, niebieskie oczy) byłam pewna, że będzie to wszystko przypisane naszej nacji.

    I jeszcze „Jeździec miedziany” autor Paulina Simons. To pierwszy tom, dwa następne czytała mama, ja sobie darowalam. Tam to jest jazda po emocjach. Początek w Leningradzie, subtelna miłość, potem wojna przeraźliwy głód i próby jego zaradzeniu, później bombardowania i rany, budowanie zagrożenia i zmęczenia na najwyższych nutach, a jak się dwójka bohaterów wydostaje z pułapki, cudowny spokój i opisy ostrych momentów. Wszystko bez poczucia winy każdego czytelnika, bo dwoje bohaterów się pobiera.
    Moje zainteresowanie książką opadło kiedy dotarło do mnie jak pisarka to robi. Wyrosłam z takich rozrywek. Ale książka ciekawie napisana, więc najprawdopodobniej tym bardziej szkodliwa.

    Ostatnia moja wartosciowa powieść to Ojciec Eliasz czas Apokalipsy. Brian O’Connor. Ciekawa dla mnie tym bardziej, że wiele miejsc w których dzieje się akcja mi dobrze znana.

  13. No to przykre, ale warto dodać, że to jednak nie wina „dzisiejszej młodzieży”

  14. Ale przez Sienkiewicza płaczę… przypomniałaś mi.
    Nawet przecież nie film był powodem, tylko książka:)

    .

  15. Owszem, jest taki stan. Szczególnie gdy zaczyna się rozumieć manipulacje… Chyba z kinem i z serialami tv jest jeszcze gorzej?
    Dawno nie mam z tym kontaktu…Ale widzę zachowania ludzi. Biorą to serio? Opowiadają te historie z seriali jak prawdziwe. W ten sposób można wszystko wtłoczyć do głowy..

    .

  16. A „Wiry”? Wspaniała książka, trochę na uboczu bo krytykuje czerwoną rewolucję. Gorąco polecam.

  17. Ja z Sienkiewicza przeczytalam tylko „Quo vadis”… pochlonelam ja w ciagu 4 dni… i bylam nia
    oczarowana… reszty jego ksiazek nigdy nie moglam wypozyczyc z roznych bibliotek… ciagle i na okraglo „byla w czytaniu”.
    To byl po prostu koszmar z wypozyczeniem czegokolwiek z Sienkiewicza.

    Filmy byly cudne… pierwszy byl „Pan Wolodyjowski” zawsze w niedziele przed kosciolem
    i jeszcze w wersji czarno-bialej… cudowny i niezapomniany (przyjaciel tez uwielbia
    pana Wolodyjowskiego… zwlaszcza muzyke)… potem cala klasa bylismy w kinie na „W pustyni
    i w puszczy”, na „Potopie”, „Ogniem i mieczem”… „Rodzina Polanieckich” zaliczona byla
    w telewizorze… no i ostatni z Izabella Skorupco, Zebrowskim i Domogarowem… wszystkie
    byly super.

    No i wersja „przeproszeniowa”… lux!

  18. Dawno nie czytam powieści.
    Wcześnie zaczęłam połykać, czytając szybko i po eirle razy…
    I teraz mi przyszło do głowy , że jednak własnemu dziecku też dużo czytającemu, pewnych tytułów czy autorów nie podsuwałam… Mnie nikt specjalnie nie pilnował, co czytam….Coś tam by mi wyjeto z rąk….Ale szczerze mówiąc czytałam też wieczorami i nocami…i nie tylko przy latarce pod kołdrą …Ale bywało że miałam tylko świeczkę…. I nakapane przez nieuwagę.

    A jednak szybko sama jakoś czułam , co jest dziecku całkiem zbędne….co uczy niewłaściwego oglądu rzeczywistości.
    Z powieściami tak jest… albo się czyta absolutnie wszystko , krytycznie , albo trzeba przemyśleć co się dziecku daje.

    Jest oczywiście moda środowiskowa.

    Ale Sienkiewicz jest dla mnie wyjątkowy. Przez te przestrzeń i tych bohaterów.
    Dom mógł dać silną identyfikację że swoim miejscem….może to by kogoś zamknęło w małym światku?
    Ludzie lubią też od tego co im się zdaje zaściankowością , uciekać od razu w Wielki świat… Smiejrmy się z tych różnych ,, słoików,, czy młodych z wielkich miast …od niedawna… Wstydxacych się swojego małego świata. Rodziców.
    Słuchałam takiej rozmowy w tramwaju nie dawno . Chłopaki przejazdem , jeden komentuje co za oknem…..że fajnie by tu było zamieszkać. Drugi ku mojemu zaskoczeniu mówi , że czekaj czekaj…Ale u nas w X …to i tamto … fajnej… Skądś wiedział.

    Myślę że Sienkiewicz jakoś właściwie ustawiał proporcje…. Moje , male miejsce . I cała potęga RON.

    Tego ci pogubieni wykształceni dziś nie mają.

    .

  19. W moim przypadku wszystko zalezalo od rodzicow… oni pilnowali… oni interesowali sie… pamietam jak czesto tata potrafil po 23.00 sprawdzac czy odrobilam prace domowa… tj, jak
    wrocil do domu z pracy z 2 zmiany.

    Jak oklamalam… to na 2 dzien byl lomot… i szlaban na rozne rzeczy… na wyjscie do kolezanki,
    na wspolna zabawe z dzieciakami z sasiedztwa… przykro mi bylo patrzec jak inne dzieci
    sie bawily… i ze mnie smialy, ze cos musialam przeskrobac…

    … no i rodzice… stanowczosc, konsekwencja… dobry przyklad… naprawde procentuje
    i przydaje sie w zyciu.

  20. Coryllus, kiedy będą historie o handlu i przekrętach Włochów w historii, skoro mieliśmy już Fuggera, Anglików, historie Czeskie

  21. …Piasek i niebo – w tych trzech słowach mieści się pustynia, ale nie mieści się jej dusza. Trudno ją określić, tak jak trudno jest zdać sobie sprawę z własnych wrażeń, ale po niejakim czasie odczuwa się doskonale, że między piaskami i niebem jest coś trzeciego, co stanowi istotę rzeczy. Jest to niesłychana martwota, tak straszna, że o podobnej nie miało się dotąd żadnego pojęcia… Niepokój ów potęguje się wreszcie do tego stopnia, że człowiek poczyna się z nim zmagać i mimo woli zadaje sobie pytanie: skąd to się bierze? Ale o odpowiedź nietrudno. W pustyni odczujesz wszystko, z czego się składa śmierć, nie odczujesz tylko miłosierdzia…

  22. Dzisiaj za powieści robią pisma procesowe i odwołania od decyzji aparatczyków ale maniery literackie z Sienkiewicza w skuteczności pisarskiej jw zdają egzamin

  23. Dzisiaj o Henryku Sienkiewiczu, ale my tu zawsze o własności i znalazłem taki skecz.

    https://www.youtube.com/watch?v=GxVsDxJEVM0

  24. Próbowałam szukać sprawiedliwości bo mnie oszukano. Sprytnie oszukano. Przebolalabym to łatwiej gdyby to była moja rzecz, ale miałam ją że tak powiem w zarzadzaniu i ostatnie co bym chciała, to żeby jeszcze mnie to oszustwo przypisano. Mama miała zaprzyjaźnionego adwokata, starego kauzyperde, który po ogólnym naświetleniu sprawy kazał ją opisać. Zrobiłam to dokładnie i z detalami.
    Kiedy przeczytał, chrząknął znacząco i powiedział:
    – Literacko bardzo dobrze.
    Nawet on nie mógł pomóc, podłożyłam się na każdym etapie. Tu pomogła by co najwyżej dziewczynka z zapałkami. Jakoś przebolalam, ale się bardziej pilnuje.

    A pisma sądowe są faktycznie redagowane tak, że mózg cierpnie. Mam na myśli tylko formę, a nie meritum, bo w tym przypadku cierpnie wszystko.

  25. Tak… tylko „Quo vadis” przeczytalam Pani Marylko… i to tylko dzieki jednemu koledze, bo do kolezanek to ja „szczescia” nie mialam… tak bylo i jest nie bede sie tego zapierac. Troche czytalam, ale to co bylo w bibliotece nie bylo zbyt porywajace. Rodzice ksiazek nie kupowali bo naprawde w domu nie
    przelewalo sie… czy sie wstydze albo zaluje?

    Nie, nie wstydze sie… ale zaluje… widocznie tak musialo byc.

  26. Ależ….. Ja prawie nie znoszę W pustyni i w puszczy….
    Lilav napisała nizej o pustyni i zachodzę w głowę czy to może być …. Ale kompletnie tego nie czułam…
    Poza jasną sprawą że podróżnik …to szpieg gospodarczy. Takie słowa może nie….Ale sytuacja oczywista…

    A imperium romanum nieznośne…. Choć kilka postaci ciekawych.

    Trylogia tak, bo ta przestrzeń…..
    Opowiadania ….

    .

  27. Nie wiem czy to Sienkiewicz, czy może sam Pan Bóg spowodował, że kresy to też moja ojczyzna. Duchowo ja się tam czuję u siebie.

    Przez kilka ostatnich godzin, pomimo skupienia na swoich zajęciach, tłuklo mi się po głowie: z jaką bohaterką Sienkiewicza mogłam się identyfikować? Moją mamę ojciec przez długi czas nazywał Hajduczkiem. Byłam nawet przekonana, że to jakieś wyjątkowe zdrobnienie od jej imienia.
    Już myślałam, że pomimo bogactwa postaci, ja wyjątkowo na żadną się nie załapuje, coś zawsze nie pasowało. Teraz to chyba najbardziej pasuję na ciotkę Basi i Krzysi.

    Na szczęście znalazła się bohaterka idealna, młodsza od ciotki. Aż mi ulżyło.

  28. Nie wiem czy tak.
    Czytałam…do czasu…. wszystko.
    Fantastykę też.
    Nigdzie przy jej ,,pomocy,, nie dało się uciec.
    Zależy pewnie o jakim rodzaju fantastyki mówimy.

    Był w latach 70 tych mocno tłumaczony taki nurt …. socjologiczny… pokazywane różne przyszłościowe modele ,, skonstruowanych,, społeczeństw.

    Takie prace naukowe tłumaczone na język sf.
    .

  29. Znasz sprawcę? ART. 442 KC i rozdanie międzyintytucjonalne pzdr

  30. Czytałam, czytałam… dość szybko przestałam. To nie dla mnie.

  31. Jak sobie sama nie pomożesz to żaden adw. Ci nie pomoże to tylko najemnicy/wyrobnicy

  32. I pamiętaj ..są tylko źle przesłuchani…

  33. Po prostu uciekanie w świat fikcji jest złe.

    Ale to większy temat.

    .

  34. No właśnie! Duchowa Ojczyzna.
    Dokładnie to.

    .

  35. No wiecie Państwo tak się pomylić. I nie sprawdziłam. Tu jest testosteron, tamtego nie ogladajcie.
    https://youtu.be/_tFXZn9qNhg 5:05 i teraz sprawdzę.

  36. Rozalia,
    Czytam o tym oszukaniu Cię.

    Rozumiem. Tyle powiem….i nikomu nie umiem wierzyć… Taka cena.

    .

  37. Ale widziałam że to ma być. Przecież logiczne.
    Wszystko sobie obejrzałam….powinnam przeczytać, ale mam co innego…
    ;).

  38. Wiesz, mam tu akurat ludzką krzywdę ….w związku z niezrozumieniem istoty własności….strasznie ktoś obryea finansowo…. Myślał że jak uczciwie się wywiązuje to OK.

    Nie mogę tego w necie pisać…..Ale mi się serce ściska. Ludzie myślą że coś mają i się narobią i zainwestują…

    .

  39. Wyjątkowy przypadek baaardzo lubił i cenil moją mamę. Szanowal za wierność mężowi. Jakby się coś dało zrobić, to by zrobił. Sprawa jest już przedawniona. Musiałam potraktować ją jak lekcję życia.

  40. Pani Marylko, jak ogladalam ten film ze Stasiem i Nel to mialam
    nascie lat… nawet do glowy mi nie przyszlo, ze… podroznik to
    szpieg gospodarczy… ja nie myslalam wcale takimi kategoriami…
    praktycznie te „mechanizmy” i takie myslenie odkrylam dzieki
    czytaniu tego bloga… no niestety naiwna i latwowierna bylam bardzo…
    dopiero potem… z wiekiem „zmadrzalam”.

    Tylko raz ogladalam „W pustyni i puszczy”… bedzie ze 30 lat
    temu… dzis praktycznie nic z tego filmu nie pamietam… jedno co
    pamietam z tamtego filmu to to, ze bardzo chcialam miec takiego
    starszego, opiekunczego brata… takiego filmowego Stasia… ale
    to bylo tylko dziewczece marzenie, calkiem nierealne… bo juz mialam
    brata ale mlodszego.

    Ja sie tu na blogu ucze… od poczatku… to co kiedys sie nauczylam,
    czesto wykulam „na blache”… w swietle wiedzy Pana Gabriela, Pani
    oraz innych komentatorow… juz dawno zresetowalam.

  41. Całkiem miłe te dziecinne wspomnienia, tak jak mojej pierwszej lektury „Dzieci z Bullerbyn”.

    A w kontekście tekstu Autora, obecnie w pierwszej klasie lekturą jest m.in. „Nasza mama czarodziejka” czytaj czarownica…. .

  42. https://youtu.be/e_W77JfJjbA A piosenka z nowej wersji filmu. Gorszej. Za to piosenka chyba lepsza.

  43. Jaka tam pomylka!

    To po prostu… estrogen i testosteron razem wziety… a poza tym milo popatrzec
    na taka pomylke… ale testosteron tez niczego sobie.

  44. Tak naprawdę to wcale nie jest śmieszne, ale upuszcza trochę nagromadzonej żółci. Zagrane wyśmienicie.

  45. A mnie sie wlasnie teraz przypomnialo, ze moj tata mowil zawsze o mojej mamie
    „moja bialoglowa”… i to napewno bylo z Sienkiewicza… bo strony rodzinne mojej mamy
    to okolice Krzywdy… rzut beretem do Woli Okrzejskiej… ja urodzilam sie w Lukowie…

    … tak sobie kombinuje, ze tak chyba bylo… bo tamta okolica tez jest mi baaardzo
    bliska… a wspomnienia mam ciagle w glowie… i bardzo mi brakuje tamtych ludzi,
    realiow… wszystkiego.

  46. A książki glaskane po grzbiecie to w szarych okładkach z pięknymi rysunkami ołówkiem?
    Jeśli tak, to też mieliśmy to wydanie, ale zostało uprowadzone w jasyr.
    Teraz mam nowe z lat dziewięćdziesiątych, kolorowe lakierowane okładki, ale to nie to samo… Ehhh…

  47. Hajduczek ze względu na charakter i bojowosc. Ja bym ją jeszcze do Jagienki z Krzyżaków porównała, ze względu na te orzechy gniecione po przysiądnięciu na ławie. Zachęcalam ją żeby się wypowiadała z grzechów cudzych, ale obawiam się że nie traktuje tego poważnie. Pewnie się obawia, że ksiądz pomyśli, że się starsza pani przechwala.

    Hajduczek pasował idealnie.

  48. Nie znam nowej wersji tego filmu… i nigdy nie bylam i nie jestem ciekawa. Mam
    jakies takie wewnetrzne uprzedzenie, ze nowa wersja wersji starszej zawsze jest gorsza od tej pierwszej.

  49. No i gdzie te nasze menszczyzny? Znowu się estrogenów wystraszyli. To idę spać. Dobranoc.

  50. PIW 1962
    Miałam ciocię …No… kuzynkę Mamy w księgarni… Co tylko wydali mogła nam odłożyć.

    .

  51. Rzeczywiscie…

    … az do dzisiaj nigdy nie fascynowala i nie fascynuje mnie Afryka… moze to przez moje proste skojarzenie, takie pierwsze i bez zastanowienia… zar z nieba, potworny gorac… i ten piach… skorpiony… pustynia…

    … ale niezaleznie od moich skojarzen ciesze sie, ze akurat teraz dokonala Pani takiego, a nie innego wpisu… bardzo sie ciesze… i dziekuje.

  52. 1000/1000 !

    – Co to jest sad?
    – Cyrk za twoje pieniadze!

  53. Ja wcale juz tak nie mysle… mysle wprost przeciwnie… niczego nie mozemy byc
    pewni oprocz smierci.

    Mysle tez, ze Qwerty w tym temacie to moglby napisac…ksiazke… i to nie jedna.

  54. Od „Dokąd idziesz” do „Trylogii”.
    Mazurek goes march.
    Orientujemy czy okcydentyjemy ?
    https://www.youtube.com/watch?v=cTL2qXbfJfs
    Dobranoc.

  55. Dobrego dnia – „Listy z Afryki”. Henryk Sienkiewicz.

  56. 20 lat przedawnienia dla 442kc

  57. Bardzo złe. Czytałem mnóstwo fantastyki, setki książek, to był mój sposób na życie. Codzienne ucieczki. Tyle, że z tego się nie wychodzi tak do końca… Żyję trochę w dwóch światach, choć minęło już tyle lat.

  58. Dziękuję za sceptycyzm i opinie, które pomogły mi zrozumieć wiele spraw. Szkołę podstawową, średnią i wyższą Pan otworzy, to dystrybucja i budżet będą. Ja mam dwie córki, które chętnie zapiszę do Pana Szkoły.

  59. Pana się dobrze czyta, niech Pan z Bereźnickim podręczniki pisze.

  60. Dobre popoludnie, Panie Marku,

    Organy przepiekne… a i muzyka z nich piekna.
    Dziekuje,

  61. Przepraszam znowu pomyłka: „Ojciec Eliasz Czas Apokalipsy” Michael D. O’Brien. Wyszło coś nowego „Ojciec Eliasz Dzień Gniewu”. Kupię sobie.

  62. ……………………….. oniemiałam z zachwytu.
    I jedno i drugie. Jedno dla duszy, drugie dla ducha. Dziękuję.

  63. Czarny może spróbuj od zmiany nicka. Łatwiej będzie.

  64. Też oniemiałam:)
    Najpiękniej dziękuję:)

    .

  65. Uwaga warta uwagi. Czarny to skrót od „Czarny Santana” z powieści „Irrehare” J. Dukaja, o której nic nie napiszę ze względu na powagę tego miejsca.
    Zapomniałem o tym, myślałem że Czarny to po prostu mój nick.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.