lis 202016
 

Uważam, że w kulturze wiejskiej doby postkomunizmu jest coś głęboko nieautentycznego. Sama zaś wieś, rozumiana jako miejsce do życia została za pomocą niemałych pieniędzy wprzęgnięta w różne dziwne programy edukacyjno-propagandowe, które po bliższym im przyjrzeniu się, nie są chyba tym czym się wydają. Mają za to poważne wsparcie medialne i finansowe pochodzące z urzędów centralnych.

Zajrzałem sobie ostatnio na stronę stowarzyszenia Dziedzictwo Podlasia i obejrzałem zamieszczone tam zdjęcia, a każde z nich lub prawie każde podkreślało swoim kolorytem autentyzm podejmowanych przez to stowarzyszenie działań. Jak wiecie jestem ze wsi i różne rzeczy przykuwają moją uwagę. Ot, choćby takie zdjęcie, przedstawiające wnętrze, autentycznej jak sugerują zarządzający stroną podlaskiej chaty, w której mówi się w języku ukraińskim.

https://www.facebook.com/events/614493828755718/

Cóż my tu widzimy, kiedy już nasze oczy przyzwyczają się do blasku bijącego od tych opon i makat. Otóż proszę Państwa, są to dwa na chybcika skręcone szpitalne łóżka, lekko pordzewiałe, przywleczone gdzieś ze śmietnika, albo ze złomu. Przykryto je jakąś cepelią przywiezioną może z Grodna, może z Kaliningradu, a całość udaje wnętrze podlaskiej chaty i ten charakterystyczny regionalny sznyt obszaru, gdzie mieszają się kultury, języki, wierzenia i wiatry. Na tym zdjęciu widać wyraźnie, że komuś się w tym stowarzyszeniu zmieszało naprawdę poważnie i nie ma już żadnych oporów i granic jeśli idzie o lansowanie ludowej kultury.

Jestem ze wsi, jak powiadam i kultura wsi doby postkomunizmu była czymś czym przez jakiś czas oddychałem. To była proszę Państwa tandeta o niesłychanym wprost kalibrze. Wszyscy, którzy byli kiedyś na wiejskim weselu, albo na wiejskich chrzcinach w latach siedemdziesiątych, albo osiemdziesiątych, pamiętają olbrzymie łóżka w tak zwanych dużych pokojach, łóżka przykryte bogatymi kapami i okryciami, na których siedziały plastikowe lalki wystrojone na ludowo lub weselnie. Z tym że były to łóżka – ciężkie, drewniane i solidne. Żaden rolnik, nawet bardzo trunkowy, nie postawiłby w swoim domu szpitalnego wyrka, bo oznaczałoby to dla niego cywilną i towarzyską śmierć. No, a tu proszę, stowarzyszenie epatujące prawdą, samą prawdą i tylko prawdą, leciutko przefruwa nad takimi drobiazgami, bo cóż to przecież jest, ważne żeby się wszyscy dobrze bawili i ładnie śpiewali. Ktoś powie, że się czepiam. Możliwe, ale nie mogę się powstrzymać. Oto na stronie stowarzyszenia mamy zakładkę zamówienia publiczne, a tam są ogłoszenia na różne przetargi, między innymi na budowę ogrodzenia sadu. To jest moim zdaniem szczyt, ludzie lansujący wiejską kulturę ogłaszają przetarg na budowę ogrodzenia sadu…..I jeszcze te szpitalne łóżka. No, ale co my tam mamy…zamieszczam cały tekst in extenso:

Zadanie jest częścią inicjatywy MATECZNIK – lokalny bank genów drze owocowych w regionie doliny górnej Narwi realizowanej w ramach przedsięwzięcia pn. ” Mała infrastruktura turystyczno – edukacyjna i przyrodnicza sposobem na poprawę stanu środowiska naturalnego i ograniczenia antropopresji”. która jest finansowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Zwracam uwagę Państwa na słowo antropopresja, bo ono jest kluczem. Oznacza ów wyraz niszczące działanie człowieka wobec środowiska naturalnego. Nie wiem jak wy, ale ja przy takich objawieniach zaciskam pięści, przypominam sobie bowiem, że pierwszy udokumentowany pomiar drewna okrągłego w lesie pochodzi z połowy XI wieku. Co to jest antropopresja w dzisiejszych czasach? To jest proszę Państwa selekcja przy dostępie do czystego powietrza i pięknego krajobrazu, a dokonuje się ona poprzez arbitralne wskazanie winnych antropopresji oraz poprzez wygórowane ceny biletów wstępu do parków narodowych, a niebawem pewnie także na zwykłą łąkę, jeśli uda się te łąki od chłopów wykupić. Na stronie stowarzyszenia czytamy jednak, że na razie park narodowy w Białowieży nie będzie dzierżawił łąk od rolników, po to by je udostępnić żubrom.

Pamiętam czasy, kiedy antropopresja była taka, że świat nie widział, a każdy, nawet najmniejszy dołek na łąkach pomiędzy Dęblinem a Stężycą pełen był ryb. Dziś można już o tym zapomnieć. Antropopresja zelżała, bo ludzie wyjeżdżają do miast, z miast za granicę, wsie pustoszeją i ziemia leży odłogiem i czeka na developera, a Stowarzyszenie, którego członkiem jest między innymi Adam Wajrak zajmuje się zmniejszaniem antropopresji. Mam nadzieję, że doczekam czasów, kiedy te ocalone od niszczącego działania ministra Szyszki i leśników tereny, ten sam Wajrak i jego koledzy wypuszczą w arendę korporacjom, albo sprzedadzą pod wielkie osiedla. To jest pewne jak wschody i zachody słońca. Nie ma bowiem czegoś takiego jak antropopresja, albowiem napisane jest – czyńcie sobie ziemię poddaną.Czas wsi się kończy, albowiem wieś rozumiana jako zbiorowisko wolnych przedsiębiorców produkujących żywność dla dworu czy miasta przestała być potrzebna. Dworu już dawno nie ma, co wieś w swojej nieopisanej głupocie przyjęła z radością, nie rozumiejąc, że plan jej likwidacji rozłożony jest na dziesięciolecia. Nie mogła tego zrozumieć, albowiem potrzebowano jej by wyżywić wielkie ośrodki przemysłowe. Tych także już nie ma, a żywność jest dowożona gdzieś z zewnątrz. Wieś jest niepotrzebna, ale tego nie rozumie i wierzy tym wszystkim oszustom, którzy jej kręcą powróz na szyję, używając wyrazów takich jak antropopresja. Idioci zaś widzą te ich działania i wierzą, że dwa szpitalne łóżka przykryte ruską cepelią, to jest autentyczna ludowość.

Jasne jest, że nie zostawię Was tutaj tak całkiem bez nadziei. Naszego wydawnictwa nie finansuje co prawda żaden fundusz i całe szczęście. Nie musimy przez to niczego udawać, ani nie musimy kłamać. Nasza siła polega wprost na tym, że parę osób angażuje się w różne prace całym sercem. Oto napisałem kiedyś, że będziemy mieli prywatną wikipedię. Może trochę przesadziłem z tą wikipedią, ale nasz nieoceniony Pan Marek, autor indeksów do ostatnich wydań Baśni jak niedźwiedź opracował elektroniczny indeks nazwisk występujących w książkach naszego wydawnictwa. Póki co indeks ten obejmuje jedynie nazwiska zawarte w nowym wydaniu Wspomnień Hipolita Korwin-Milewskiego, ale mam nadzieję, że będzie się rozszerzał. Niebawem dołączę tutaj link do niego, jak tylko pierwsze egzemplarze książki przyjadą z drukarni. To jest proszę Państwa ważny moment, bo treści, które do tej pory dostępne były tylko miłośnikom tego bloga, staną się w części własnością wszystkich, zostały bowiem dobrze uporządkowane, opisane i łatwo się z nich korzysta. Każdy kto trafi na ten indeks, trafi też na wydanie wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego, człowieka, który z całą pewnością nie zgodziłby się nigdy by w jego dobrach ograniczano antropopresję za pomocą grodzenia sadów. Kto to słyszał? Grodzić sady? Horrendum jakieś…Wszystko co jest bliskie naszym sercom i umysłom, leży jak najdalej od tej prawdziwej wiejskiej tandety i od tej, którą ją w sposób dramatycznie zafałszowany naśladuje. Wszystko co nam bliskie leży z daleka od jawnych prowokacji i działań podstępnych, których celem nie jest ochrona bynajmniej, ale dewastacja.

Myślę, że w czwartek, albo w piątek będzie już książka i będzie już elektroniczny indeks. Przypominam, że w dniach 24-27 listopada odbywają się w Warszawie Targi Książki Historycznej, jesteśmy tam rzecz jasna, mamy stanowisko nr 11. Tydzień później zaś, w Hali Ludowej we Wrocławiu odbywają się Wrocławskie Targi Dobrych Książek, tam również będziemy, ale nie znam jeszcze numeru stoiska.

 

Zbliża się koniec roku, a przed nami jeszcze trzy tytuły książkowe i jeden kwartalnik. A co za tym idzie olbrzymi podatek od tego co leży w magazynie. Nie mogę się niestety ograniczać z wydawaniem książek ze względu na ten podatek, bo musiałbym przestać wypuszczać nowości już w sierpniu. Obroty zaś nie są aż tak duże, by podatek od magazynu zapłacić i nie mrugnąć okiem. Działalność nasza zaś, wobec tego co zostało napisane powyżej, musi być bez skazy. Jedyne co mi pozostało to obniżyć ceny produktów i spróbować wyczyścić magazyn przed świętami. Wiem, że nie powinienem tego robić, bo ci, co kupili drożej mogą się denerwować. A ci co nie kupią taniej będą się denerwować po nowym roku, ale wszyscy oni będą się naprawdę denerwować, jak przyjdzie im kupować w wydaniu książkowym zbiór anonimowych past o wędkarzach i kimś tam jeszcze, bo nas już na rynku nie będzie. Wiem, że nie powinienem tego robić, bo obniżki działają destrukcyjnie na klienta, ale nie mam wyjścia. Tak więc od dziś do dnia pierwsze go stycznia obniżamy ceny na:

I tom Baśni w twardej oprawie

III tom Baśni

Niedźwiedzia i różę

Baśń amerykańską

Straż przednią

Świat w ciemnościach

Narodziny świata

Najlepsze kawałki tom I

Najlepsze kawałki tom II

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

Telefonów dalej nie odbieram

  47 komentarzy do “Rycerskość wieśniacza i ta druga”

  1. Gazeta Wyborcza – Wajrak – Antropopresja. Jakoś tak to wygląda że im człowiek jako taki przeszkadza.

    A co do ogłoszenia o przetargu:
    Czy ktoś słyszał żeby się budowało czy remontowało ze swojego – „netto”?
    Czy się mylę dywagując, że Ktoś się wybudował i wymyślił to „ogrodzenie sadu”, bo w ten koszt swoje sprawy inwestycyjne wkomponuje, czy się mylę?

  2. Programy unijne i projekty w nich zgłaszane są oceniane w pierwszej fazie przez urzędników i aby było to możliwe powstał indeks słów, które w takich projektach powinny sie pojawić, bo gdy ich brak to projekt spada w rankingach w dół, a nawet do kosza. A cóż to za słowa? A właśnie antropopresja, zrównoważony rozwój, ocieplenie, zmiany klimatuproteomika, endocrine disruptors (substancje egzogenne w środowisku działające jak hormony, czyli zaburzajace układ hormonalny u człowieka, jak i u zwierząt)…
    Ważne jest jeszcze w projekcie zapewnienie zrównoważonych kwot wśród wykonawców projektu – mężczyźni/kobiety, tzw. końcowy użytkownik/beneficjent, premiowany jest udział małych przedsiębiorstw i organizacji pozarządowych. Wszystko to pod pozorem projektu i otrzymania pieniędzy wymusza „przezbrojenie” struktury w państwie biorącym pieniądze. W dobie nieograniczonej władzy brukselskich urzędasów prowadzi to do propagacji ichniejszych pomysłów. bo oprócz merytorycznych wartości wymuszana jest realizacja zaleceń.

  3. Dotacje unijne na dłuższą metę godzą w polską naukę (o ile coś takiego istnieje). 50% to dotacja i koszty celowe, czyli grosza nie można wydać na co innego, a reszta to fundusze własne lub dotacje NCBRu lub innego krajowego sponsora. Ci co nauczyli się pisać projekty i korzystać z pieniędzy UE chwalą sobie ten układ i zrywają więzi z polskim przemysłem. Projekty UE w przeważjącej mierze mielą dane uzyskane poprzednio i produktem jest inne ujęcie danych, wytypowanie jakiegoś beneficjenta, bezpłatne udostępnienie mu oprogramowania na stronie internetowej, które pozwala przewidywać pewne rzeczy, szacować ryzyko występowania niekorzystnych zjawisk itp.

    Mój poprzedni dyrektor na moją uwagę w powyższym stylu i apel o wzmożenie działań prorynkowych powiedział wprost, że na rynku wewnętrznym nie ma dużych pieniędzy, a pieniądz jest „trudny”.

  4. Podlasie zostało włączone na niejasnych formalnie zasadach przypominających szantaż na sejmie 1569r, tak samo Wołyń, Ukraina. Bardzo możliwe, że podmiot od którego zostało odłączone upomi się o zwrot prowincji, być może z kosztami używania przez ten czas. Ta prowincja to efekt kolonizacji ludu z Mazowsza, tak samo Mazury.

  5. Dotacja wiaze i uzaleznia skutecziej niz kredyt.

  6. To powiązanie dotacji z Podlasiem widać było na tych tandetnych makatach i meblach. Łuczywo wymaga makat na szpitalnym łóżku – proszę bardzo. Są.

  7. Wyjedź do Moskwy bracie, albo do Londynu na zmywak, a jak przyjdziesz do mnie po zwrot jakichś kosztów musisz spodziewać się najgorszego. A teraz won…

  8. Taka jedna tepa krowa we Francji, co sie nazywa Lagarde to powiedziala, ze
    „da sie zarabiac na kryzysie i chaosie”… pas de souci…

    … taka teraz zabojcza i zlodziejska „mundrosc” w UE „panuje”.

  9. Konczy sie „polityka dotacyjna”… zaczyna „polityka sankcyjna”… to tez „mundrosc etapu”…
    no i w lunii… majo duuuzo „mundrosci”!

    Glowa mala!

  10. Wpis doskonaly Panie Gabrielu… a komentarze na s24 bezcenne.

    To jest tak ciezki, bezczelny przewal budzetowych pieniedzy… ze juz dzis tam w tym stowarzyszeniu
    powinien byc prokurator, CBS i US!… juz dzis!

    To jest przewal… à la … mini-MZP Polin w Warszawie… to juz sa walki nie na miliony, ale
    MILIARDY ZLOTYCH… a Polska „kultura stoi”…

    … tak jak Pan przewidzial.

  11. Owszem, wiąże. Stawki w projektach są dociągane do poziomu unijnego, więc można dostać co najmniej drugie tyle i ci będą obstawać za projektami unijnymi do upadłego.

  12. W święto Chrystusa Króla – króluj nam Chrystus!
    :).

    .

  13. Miało być : królem nam Chrystus.

    .
    … tablet.

    Przepraszam…tak ślepą…

  14. Akurat unikanie „endocrine disruptors” to dobry pomysł, nawet gdy polecają to unijni urzędnicy. Chodzi na przykład fitoestrogeny – substancje np. z soi i innych roślin strączkowych – i inne funkcjonalne odpowiedniki żeńskich hormonów. Nie wiedziałem że urzędnicy z UE uważają to za ważne. O temacie wcześniej słyszałem od sportowców, którym bardziej niż na polityce zależy na tym żeby niektóre rzeczy im porządnie działały. Więc np gotowi są dołożyć wysiłku do budowania sobie diety tak żeby nie faszerować się chemią która nawet w minimalnej ilości sprawi że zacznie spadać im energia i wydolność i na dodatek zacznie im wsiadać na psychikę obniżając samoocenę, zniechęcając do wysiłku i ryzyka – a tak na facetów działa nienaturalnie podwyższony wysoki poziom żeńskich hormonów lub związków działających na ich receptory (czyli ich analogów)
    (BTW jedna z teorii mówi że tego typu funkcjonalne odpowiedniki estrogenów uwalniane są do gorącej żywności z plastikowych opakowań. Jeżeli takie tupperware są w stanie trwale nasiąknąć czerwonym kolorem np. po wsadzeniu z paprykowym sosem do mikrofalówki to pewnie mogą też coś uwalniać do tego jedzenia)

    To że urzędnicy UE coś polecają nie oznacza że to _musi_ być złe. Większy problem jest w tym że robią to równie subtelnie co tępawa polonistka która nie zalicza wyleaborowanej odpowiedzi z matury bo nie umie jej dopasować do klucza który dostała w zaplombowanej kopercie. Jeszcze większy w tym że wytworzony przez to finansowanie system promuje taką tępotę i brak polotu.

    W efekcie takie dotacje to zatruta kasa z której potwornie trudno zrobić coś pozytecznego i dobrego. Moja firma próbowała to zrobić i poległa. W praktyce widziałem że to się udawało tylko w duzych przedsiębiorstwach, mających dużo majątku trwałego wymagającego od kierowniectwa tyle ciągłej uwagi żeby nie mogli pozwolić sobie na spuszczenie go z oczu (tak, mam na myśli kilkaset hektarów ziemi w żyznym rejonie) na rzecz łatwej kasy za oszukiwanie. Do kompletu dotacje brali na mniejsze projekty – takie które mogli pokryć z własnych funduszy w razie nagłego wycofania dofinansowania. Do krytycznych projektów, które mogłyby położyć firmę, nigdy nie pozwalano wciągać urzędników.
    No i do obsługi dotacji był wyznaczany osobny pracownik/zespół, zajmujący się tylko tym (a nawet zatrudniany tylko do tego) – żeby nie przeszkadzała mu normalna działalność firmy, żeby on nie przeszkadzał normalnej działalności firmy, żeby nie zarażał reszty załogi „unijnością” … i żeby w razie czego nie był związany z firmą na tyle mocno aby nie można go było pożegnać.

  15. U moich dziadków były łóżka drewniane, które stopniowo były eliminowane przez tapczan, albo wersalke. Ta wersalka to wjechała do pokoju razem z telewizorem, bo na czymś trzeba było siedzieć. Łóżka w pokojach były ścielone w przemyślny sposób. Miały jednakowo wysokie zagłówek i deche w nogach. I układalo się pierzyne i poduchy, równo pod kant, na to atlasowa kolorowa kapa, a na wierzchu następna biała, z grubej koronki. A przy wezglowiu oparta trójkątna poducha, uszyta z takiego samego atlasu co kapa i też ozdobiona koronką. Wszystko szyte przez babcię, pierze również pozyskane od wychodowanych przez nią gęsi. Zascielenie takiego łóżka wymagało sporych umiejętności, a potem dyscypliny, żeby go w ciągu dnia nie rogrzebac, a nawet pierzyny nie powgniatac.

    Wraz z wersalka wszedł luz i swoboda i … telewizor, żeby go…

    Oczywiście we wszystkich pokojach były święte obrazy, Jezus z gorejącym sercem albo inne oraz oprawione akwarele najstarszego syna, który został inżynierem budownictwa. Ściany w każdym pomieszczeniu pastelowo kolorowe, najczęściej żółte, a na to 'wałeczek’, żeby mniej się odznaczały ewentualne ślady much.

    Dom był rozbudowywany trzykrotnie i szczerze mówiąc, choć teraz dość duży, jest dziwny. Ale mial swój mocny etap z latach siedemdziesiątych, kiedy wujek dobudowujac go w kierunku drogi, zastosował element archtektoniczny typu loggia, a na jej ścianie wymalowany …Kaczor Donald.

    Poduchy były ładniejsze.

  16. Spałam na takim łóżku bynajmniej nie na wsi. I ścieliłam je! No! To sztuka była;).
    A telewizor był bardzo wcześnie, jeden z pierwszych …i wtedy przydały się fotele, które już były od dawna.
    Dopiero w bloku…. Trudno aż tak. Ale coś można.
    I jadalnia z całym umeblowaniem należnym.
    I podłogi pasowane…..potem się je froterowało.

    .

  17. Nie szkodzi. Pan Jezus zna trudności. Kocha i docenia starania.

    Ks. Natanek dziekuje za obecność w Łagiewnikach
    https://youtu.be/J9TcrDBulRs 7:22

  18. Pani Marylo.
    Święto Chrystusa Króla katolicy (zgodnie z katolickim kalendarzem) świętowali 3 tygodnie temu….
    Dzisiaj jest 27 (ostatnia) niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego….

  19. Pastowane podłogi mam dotychczas. Ale co my mamy tej podłogi. Małe mieszkanie, a większość podłogi pod dywanami. Pastowana jest ze względów praktycznych, bo można, na bieżąco utrzymać w dobrej kondycji, a lakierowana w końcu się podrapie i wtedy wymaga wystawienia wszystkich mebli do cyklinowania.

    Mieszkanie małe, ale pasta „Pałacowa”, bardzo dobra. 🙂

  20. Pięknie wyglądali.

    .

  21. Wzruszyłam się, w 70 procentach takie właśnie były moje wrażenia ze wsi. Każdy akapit, ba prawie każde zdanie poruszyło jakąś czułą strunę w sercu. Różnica jest taka, że moi dziadkowie mieli ziemię do obrobienia. A dziadek to taki Boryna. Mam na myśli miłość do ziemi, vide śmierć Boryny.

    Kredens to jest cudowny wynalazek. Gdybym tak miała miejsce jak go nie mam, wszystkie wiszące szafki poszłyby… w dobre ręce by poszły, a ja bym chciała mieć kredens i porzadny stół. O ilez to jest bardziej funkcjonalne i ładniejsze od tych wszelakich lad i wysp oraz szafek zasadzek, do walniecia się w głowę drzwiczkami, albo wspinania się po to co potrzebne.

  22. My jeszcze w połowie XIX wieku mieliśmy 3 gospodarstwa przy tej samej od zawsze drodze/ulicy. Ale z tego się w zasadzie nie żyło. To był prestiż w mieście.
    Rodzina żyła z firmy transportowej…. I tamte domy się nie zachowały. Są na szkicach w tece w Cyfrowej Bibliotece Śląskiej jakieś…nie koniecznie te nasze.
    Dom pradziadków zburzono już w latach 80 tych.
    Ale wszędzie…i w domu dziadków z międzywojnia wszystko było jak należy.

    A koronkową narzutę na tę atłasową Mama robiła sama… szydełkiem! Na podwójne łóżko:))
    Mam zdjęcia gdzie leżę na niej ,, dekoracyjnie,, jako niemowlę:))
    Kredens i mniejsza szafka w kuchni. Bardzo nowoczesny…tzn ,, niemiecki,, a raczej podpatrzony na Śląsku…
    A w pokoju i kredens i tzw serwantka. Czyli tzw pomocnik.

    Koronkowe szydełkowe serwerty robione z kordonku. Zasłony z takim mechanizmem do przesuwania…na lince ….
    Teraz to wraca choć już z innych źródeł…. W domu dzieci. Tamto robili stolarze. Teraz można trochę kupić , trochę stolarz dalej zrobi… No i samemu:))

    .

  23. Obrazek mały Matki Bożej Bolesnej , jak u św Stanisława wisiał nad jednymi drzwiami z lampką… Klęczałam przed nim mówiąc wieczorne pacierze. Pater Nostre itd…. Wisi i dziś w mojej sypialni.

    Kochane to wszystko było.

    :).

  24. Aha. Stałam z jedną małą grupką. Obok. Ksiądz z komunią chwilę się zastanawiał nad klęvzącym Rycerzem ale udzielił komunii. Tu kard. Dziwisz wszystko co przyrzekł dotrzymał. Że będzie do nich grzecznie.

    .

  25. W latach siedemdziesiątych/osiemdziesiątych urządzenia domów i mieszkań wiejskich i miejskich zamieniły się. Na wsi pojawiły się rozmaite meblościanki, a w mieście tęsknota za naturą objawiła się modą na boazerie. Boazeria i tapeta w bloku, dla optymistow.

    Ale wcześniej małe mieszkania dostały szansę w postaci mebli Kowalskiego. Lekkie, na nóżkach, niezbyt wysokie. Były z drewna. Mieliśmy stół rozkładany, bardzo poręczny, ojciec biurko w tym stylu, chociaż już trochę cięższe i folele klubowe, które służyły też za krzesła. (Widziałam teraz w internecie identyczne fotele. Strasznie drogie, jak na takie byle co.)

    https://youtu.be/vHhrxsws1tw 2: 20

  26. Tez sie wzruszylam… u moich dziadkow w chalupie bylo prawie tak samo!
    Nie bylo tylko szaf na ubrania… byly skrzynie, bardzo funkcjonalne… byly
    2 kuchnie kaflowe z piecami na wypiek chleba i do samego sufitu piec
    z pieknych ozdobnych kafli, ktory ogrzewal cala chalupe. Chalupa byla
    kryta sloma, a na jesien i zime „ocieplana” sciolka i sianem… na wiosne musiala
    byc bielona wapnem, zeby „zdezynfekowac” ja po zimie…

    … byl zapiecek na ktorym jako dzieci uwielbialismy spac, bo wygodnie bylo
    i cieplutko… sciany malowane na kolorowo… + „waleczek” z wzorkiem
    z powodow estetycznych. Lozka solidne, drewniane… dziadek moscil
    sienniki sloma… bo nie kluly… dziadek byl specjalista od tej roboty, potem
    mama, ciocia albo babcia przygotowywaly posciel… piekna, lniana, tkana
    na krosnach… przescieradla byly nie do zdarcia, sluzyly po 20 albo wiecej
    lat… na scianach kilimy welniane, tez tkane najczesciej przez babcie, ale
    ja tez pomagalam… uwielbialam pomagac i patrzec jak robota szla…
    pierzyny, poduszki z wlasnego pierza gesiego… chodniki tez tkane
    z kawalkow materialow… stare ciuchy tez darlo sie na paski i tkalo… nic
    sie nie zmarnowalo.

    I obowiazkowo obrazy swiete na scianach… Jezus gorejacy i Maka Boska
    karmiaca – to byla norma w kazdej chalupie… podlogi z desek z lasu…

    … i ziemianka tez byla na przetwory. Jak wszystko w niej sie dobrze
    przechowywalo… to wprost trudno w to dzis uwierzyc…

    … nie moge uwierzyc, ze na taki badziew jak w tym stowarzyszeniu
    zlodziejskim Podlasiu brano dotacje… to jest sciema az bije po oczach!!!

    U moich dziadkow bylo wszystko… praktycznie w kazdym domu na wsi
    dziadkow tak bylo… ani lepiej ani gorzej… bylo czysto, schludnie i bylo
    widac gospodarska reke!

    Oburzona jestem nieprawdopodobnie po tym co zobaczylam na tym
    haniebnym zdjeciu… jestem tak wkur***na, ze nie moge do siebie dojsc!

  27. Jak pięknie się przejasnilo w południe i w czasie Mszy Świętej. Gdyby nie ksiądz Natanek, byłabym rozgoryczona jak niektórzy, ale wiedziałam wcześniej jak ma być.
    Rycerze pięknie wyglądali także w telewizji, ta czerwień… I kamery ich nie omijaly.

    Ale was tam dużo było. Cieszyłam się bardzo.

  28. Olejowanie rozwiązuje problem. Podłoga olejowana wygląda jak pastowana, można zastosować oleje koloryzujące.
    Drewno naolejowane utwardza się, ścieranie drewna następuje wraz z drewnem, nie ma więc zjawiska „łysin” charakterystycznych dla podłóg lakierowanych.
    Ewentualne drobne uszkodzenia eksploatacyjne bardzo ładnie naprawia się miejscowo – przecierając papierkiem ściernym i wcierając olej. Bez śladu.
    Podłoga olejowana wygląda naturalnie i jest wodoodporna, tzn. można ją wycierać na mokro, czego nie da się zrobić z podłogą woskowaną.
    W ogóle podłoga olejowana zachowuje się jak kuchenna deska do krojenia nasączona zwykłym olejem przed użytkowaniem.
    Z bardzo wielu rodzajów olejów, które testowałem, zdecydowanie wyróżnia się Timberex, niedostępny w marketach, ale naprawdę super.
    Olejować można też meble, zachowują naturalny, matowy aspekt.

  29. To jest grubsza sprawa, to są Służby. Lody sobie kręcą na boku. Drobiazgi. Nie mam już czasu dzisiaj o tym pisać.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do jutra, jak Bóg pozwoli.

  30. Aaaa… to zmienia calkiem postac rzeczy… to widac, ze jest grubo.

    Rozumiem, ze dzis jest juz pozno, ale jakies swiatelko na te
    „drobiazgi” przydaloby sie.

    Z Panem Bogiem,

  31. Wlasnie oglosili we francuskim telewizorze, ze kandydatem z ramienia UMP (francuska partia
    konserwatywno-prawicowa… ha, ha, ha) bedzie Francois Fillon… zdobyl prawie 50% poparcia…

    … Sarko z 20%… robi „wypad z baru”!

  32. Dobra rada. A teraz weź szmalcowniku koło i je(b)nij się w czoło. Jesteś deklem odłączonym od gumy ( jak podmiot od tej prowincji). Rady udzieliłem za darmo.

  33. Tyle Marylka, Paris i Rozalka napisały o tradycyjnych meblach w gospodarskich domach, że jednak myślę te łóżka z zamieszczonego przez Coryllusa zdjęcia, nie mające nic wspólnego z opisami tradycyjnych mebli – są (wypożyczone?) ze szpitala w Choroszczy

  34. Pani Rozalio, kamery nie omijały, chociaż był taki zamiar. Jednak zwrócę uwagę na świetną strategię Rycerzy. Zauważyłem, że byli w małych grupach równomiernie wśród pielgrzymów, z pięknymi flagami, dekoracjami, wizerunkiem Chrystusa Króla, obrazami. Byli widoczni a modlili się nie na pokaz. Wspaniały widok. A ks. Natanek, kawał dobrej i ciężkiej pracy.

  35. To prawda…

    … jak wlaczylam Trwam w internecie przed 10.00 to az mi sie zal zrobilo tych tysiecy ludzi na zewnatrz przed Sanktuarium…
    w tych pelerynkach i z parasolami… pomyslalam tylko zeby sie nie
    poprzeziebiali…

    … a potem tuz przed poludniem… mila niespodzianka… takie piekne
    sloneczko…

    … pomyslalam sobie… oho, Pan Jezus sie cieszy… i daje „znaki”.

  36. Przepraszam, ale to jest tylko taki zwód, kasę dostają ci co są w układzie jednostki dzielącej kasą i wniosek mogą poprawić dowolną ilość razy.

  37. Niekoniecznie. Widzialem od srodka z pozycji mini firemki bez koneksji że takze bez nich mozna dostać dofinansowanie. Tyle że z tymi zastrzezeniami o któych piszę wyżej, czyli jezeli ta kasa zarazi rdzeń, podstawową działalność ktorej ewentualne zabicie pociagnie ze sobą całe przedsiebiorstwo, to jest to dla firmy pocalunek śmierci

  38. Reklama książki Wajraka na stronie Gazówy.

    Nowa książka Adama Wajraka tylko dla pierwszych 200 osób!

    W pakiecie z kwartalną prenumeratą tylko za 55 zł zamiast 110 zł
    książka „Umarły las” Adama Wajraka i Tomasza Samojlika
    nielimitowany dostęp do kwartalnej prenumeraty cyfrowej Wyborczej

  39. Te dziadowskie łóżka mogą też być inspirowane, aktualnym gustem ludzi przy pieniądzach, którym od dobrobytu w przewróciło się w głowie. Już od dosyć dawna lansowany i slawiony styl shabby-chic.Celowo postarzone, bielone, przecierane, albo dodatki do kuchni lub łazienki z metalu w poobtlukiwanej emalii. No pniękne to jest niesłychanie. Urobić się, napracować, żeby mieć meble wyglądające jak stare graty. Jeśli ktoś kto to czyta, i ma takie, niech mi wybaczy, ale mnie się podoba żeby było czysto, a taki styl od razu wyklucza poczucie schludnosci.
    https://www.google.pl/m?q=meble+shabby+chic&client=ms-opera-mobile&channel=new&espv=1#imgrc=-tJY5tWouWvP9M:

  40. Albo coś takiego
    http://www.homebook.pl/inspiracje/salon/194274_meble-w-stylu-shabby-chic-adele-salon-styl-vintage
    Od razu bym się wzięła do czyszczenia. Tzn. Zarządziła oczyszczenie, bo to by się trzeba było nieźle naszarpac i nie naruszyć tych ozdóbek. Czyli jak to się stopniowo starzeje to ok, ale celowe postarzanie mi się nie podoba.

    Dlatego dla biednych podlasian obtłuczone łóżka. Po prostu styl shabby-chic.

  41. Za ten styl „shabby-chic” nie dalabym ani centa. Mnie po prostu taki syf
    meblowy nie podoba sie. Ten „ostatni krzyk mody” shabby-chic moze byc
    lansowany tylko wsrod nowobogackiej choloty, co to… w d**ie byla i g**no
    widziala… i im sie nie chce… bo maja kase.

    We Francji jest kilka takich atelier, ale w nich tym stylem „shabby-chic”
    odrestaurowuje sie stare meble… niektore sa rzeczywiscie bardzo ciekawe
    i oryginalne po takiej renowacji… no i kosztowne sa.

    Nie spotkalam sie aby we Francji produkowano nowe meble w tym stylu…
    i do tego za duze pieniadze… taki numer nie przeszedlby.

    Tutaj… takie „stylizacje” sa absolutnie do samodzielnego wykonania w domu,
    oczywiscie przy odrobinie zainteresowania i checi… to zadne… aj waj.
    Owszem mozna pojsc na „latwizne” i kupic w atelier prywatnym… no ale
    wtedy ta „przyjemnosc” kosztuje niezla fortunke.

    We Francji jest troche ciekawych katalogow ntt. i bardzo duzy wybor roznych
    akcesoriow i dodatkow sluzacych temu, ktore sa niestety relatywnie drogie
    w stosunku do zniszczonego mebla przeznaczonego do „renowacji”… ale wtedy ma sie mozliwosc stworzenia istnego „arcydziela meblowego”… plus satysfakcja.

  42. Polska zostanie „Płucami Europy” tzn. zarośnie w cholerę.
    Zielony to niedojrzały Czerwony – nowa forma terroru ekologicznego

    Jeden zdaje się mniej brutalny od drugiego, ale rezultat jest ten sam.
    Profilaktycznie gilotyna powinna chodzić 247 i odcinać takim łby.
    Według mnie tacy jak ja to określam głupio-mądrzy, których pełno wśród ekologów i innych racjonalizatorów, powinni być eliminowani strzałem w tył głowy.
    Ostatnio w brytyjskiej TV wspominali jak to jakiś szaleniec zamordował na drodze jakąś laburzystkę socjalistkę, zadźgał i zastrzelił. Oczywiście skwitowali, że to jest samotnik tak jakby ten stan „cywilny” produkował najwięcej morderców. Taka niby ofiara tych przed-brexitowych przekomarzań.
    Oczywiście, że tylko samotnicy robią takie rzeczy, bo żaden tatusiek się nie odważy, za dużo ma do stracenia, kiedy bolszewia się mnoży i wchodzi z butami na plebanię.

    Cały czas zastanawiam się czy dobrym rezultatem chrześcijaństwa było i jest to nieustanne ponoszenie kosztów za błędy innych, zazwyczaj pogan i innych niewiernych m.in. wykupywanie się z jasyru. I te ciekawe interpretacje, że Jezusowi nie przynieśli mieczy a noże zgodnie z greckim tłumaczeniem. Nie było mowy o obronie tylko o tym aby dopełniła się przepowiednia tzn. Jezus musiał ustylizować się na bandytę otoczonym przez kolegów z nożami.

    Jak czytam jakie chrześcijańskie sztuczki Tokarzewski robił, aby go nie wykończyli to się w pale nie mieści.
    Aż nieprawdopodobne, że nie było nikogo z bronią kto mógłby stanąć w obronie takich ludzi, tylko różne bolszewie żerowały jedna po drugiej.

    Katolicy jeśli nie zaczną budować zwartych społeczności tylko nadal zaczną się rozpuszczać w morzu tych różniastych pogan i bolszewików to będą nadal topnieć.
    Strategia odsłaniania podbrzusza wydaje mnie się nie jest dobra na te zwyrodniałe czasy chyba, że mało nam jest jeszcze męczenników.
    Z tym co pisze Tokarzewski ortodoksyjni Żydzi, którzy wyhodowali swoje dzieci na oddanych sprawie bolszewickich biurokratów, bardziej ruszały różnego rodzaju znaki, klątwy, w tym przypadku chodziło o gesty Tokarzewskiego do Żyda, niż jakiś tam autorytet wybitnego plebana. Sam uważał, że gdyby nie zrobił tego gestu do Żyda, aby go najzwyczajniej nastraszyć, to zostałby stracony bez względu na zasługi dla społeczności żydowskiej.
    W stosunku do Muzułmanów podobnie działało i działa obwieszenie się wieprzowiną.

    Jest duże ryzyko, że ten Kościół zdegradują do roli prawosławia tzn. większość ludzi będzie się kiwać pod ołtarzem ale nie wiedzieć czemu, odpalać świeczki również nie wiedzieć czemu itp. itd.
    W wyniku tego w chwili próby mamy nie obrońców wiary a świeżo upieczonych bolszewików, którzy jeszcze w zeszłe Boże Narodzenie łamali się opłatkiem, pewnie też nie wiedzieć czemu.

    A każdy widzi, że koncepcja bizantyjska jakby nie była chlubna – w końcu to Bizantyjczycy odbili Rzym a nie na odwrót (ale niestety to już nie był ten sam Rzym), ale długoterminowo całkowita degeneracja i ewakuacja na północ. Grecy też nie wydają się inspirować pozytywnie – socjalistyczne laboratorium UE.

    Nawiązując do innego wpisu Gospodarza chrześcijańskie męczeństwo nijak się ma do tej nadziei, o której powiedział Gospodarz, którą zdaje się przynajmniej powinniśmy zostawić młodym pokoleniom.
    No chyba, że mowa o śmierci w walce z mieczem, w której ginie się od miecza a nie od strzału w tył głowy, gwałtu i innego zabójstwa bezbronnych
    .
    Katolicyzm (nie chrześcijaństwo pod postacią różniastych protestantyzmów, których denominacji jest już na pęczki m.in. za sprawą Afrykanów, którym też widocznie odwala) musi ekspandować z niebywałą prędkością, podbijać w swój tradycyjny pokojowy sposób, a nie wycofywać się na z góry upatrzone pozycje. W takim defensywnym scenariuszu to nie ma sensu, bo w pewnym momencie zabraknie tych bezpiecznych pozycji.

    „Cóż gorszego od domu, w którym niewiasta mężem rządzi? Dobrze zaś jest w tym domu, gdzie mąż rządzi, a niewiasta ulega.”

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.