gru 072016
 

Kiedy myślę o wydawnictwach związanych z Gazetą Wyborczą, zawsze przypomina mi się śp. Mirosław Nahacz, biedny wariat, któremu wmówiono, że jest pisarzem, wydano dwie książki, a on się potem powiesił w piwnicy. Dokładnie pamiętam tekst w gazowni opowiadający o tym, jak to Łemko Nahacz zszedł z gór wprost do stasiukowej zagrody w Wołowcu, jak wypadł mu chlebak, jak się z tego chlebaka wysypały kartki, jak Stasiukowa je pozbierała i zaczęła czytać i jak się przy tym czytaniu wzruszyła. Pomyślcie! Takie numery latały kiedyś w gazowni, a my się dziś przejmujemy jakimiś prymitywnymi kłamstwami związanymi z bieżączką. Zrobić z licealisty pisarza, wstawić go do empiku, a potem, po jego śmierci płakać jeszcze, że nie zrozumiał wszystkiego, a taki był przecież wrażliwy! To były wyczyny, to były teksty…! Czas wrażliwców minął, teraz gwiazdą jest Szczepan Twardoch i nie ma nawet cienia szansy, że się ten Twardoch dobrowolnie powiesi i uwolni nas od swojej dręczącej obecności. On będzie żył sto lat i cały czas będzie pisał to samo. Nie do uwierzenia, a jednak….tak właśnie się stanie.

Piszę to wszystko, ponieważ tak jak inni wydawcy obecni na targach wrocławskich otrzymałem wczoraj list od Anny Morawieckiej. W liście tym Anna Morawiecka prosi nas – wydawców o pewne wyjaśnienia w związku z krytyką jaką organizowane przez nią targi zostały poddane przez lokalny oddział tejże gazety. Oto fragment listu, który otrzymałem drogą mailową, pochodzi on właśnie z lokalnego dodatku gazowni:

Jak odniesie się Pani do zarzutów wydawców  wielu spośród tych, z którymi rozmawialiśmy, było bardzo niezadowolonych  narzekali na organizację, na brak promocji wydarzenia, także na brak ludzi i oddalenie miejsca targów od centrum miasta. Rozczarowani byli zwłaszcza przedstawiciele niszowych wydawnictw, którzy stwierdzili, że będą musieli rozważyć, czy za rok w ogóle przyjeżdżać do Wrocławia .

A to jest moja odpowiedź na list Anny Morawieckiej:

To brednie. Ja jestem niszowym wydawnictwem, nazywam się Gabriel Maciejewski, prowadzę popularnego, politycznego bloga, w zeszłym roku zwiniętego za krytykę Pani brata, tak więc trudno mnie podejrzewać o stronniczość. Targi we Wrocławiu są jednymi z najlepszych w kraju, ciągle zmieniająca się lokalizacja powoduje pewne wahnięcia koniunktur, ale to nie zmienia faktu, że wydawcy zarabiają na tej imprezie. Marudzą tylko ci, którzy maja słaby towar, albo ci, którzy chcą tę imprezę przejąć i urządzić ją po swojemu dla swoich. Moim zdaniem, a mam duże doświadczenie handlowe i wydawnicze, najważniejsze to już nie biegać z tymi targami po mieście i poprawić promocję. Wrocław ma wielki potencjał, moim zdaniem większy niż Kraków, gdzie ludzie na targach gromadzą się wokół osób takich jak pani Młynarska. Wrocławianie czekają na te targi, lubią je i publiczność zawsze dopisuje. Każda lokalizacja ma swoje minusy, dworzec był z punktu widzenia handlowego najlepszy, ale nie było gdzie parkować. Hala, w zadanych warunkach jest moim zdaniem optymalna. Promocję zawsze można poprawić, ci którzy mówią, że nie przyjadą w przyszłym roku kłamią i ja to Pani mówię już dziś. Przyjadą z całą pewnością. Niech Pani nie zmienia lokalizacji. I niech się Pani nie poddaje naciskom, bo sądzę, że te targi zrobiły się za dobre po prostu i ktoś chce je zawłaszczyć. Pozdrawiam serdecznie.

Gabriel Maciejewski – coryllus

Ponieważ ja tam byłem i widziałem wszystko, a do tego posiadam absolutnie unikalną zdolność oceny obiektów targowych w kontekście przyszłych zysków, napiszę teraz o co naprawdę chodzi.

Gazeta Wyborcza nie broni żadnych małych wydawnictw, broni swojego stoiska i usiłuje jakoś zamaskować klęskę jaką poniosła na tych targach. Gazeta Wyborcza, podobnie jak związane z nią wydawnictwa, oraz wydawnictwa skupione w różnych związkach wydawnictw, czyli organizacjach zajmujących się wymuszeniami i grabieniem budżetów państwowych i fundacyjnych dostaje zawsze najlepsze miejsca na targach. Kłopot z tym, że ci biedni ludkowie żyjący w świecie handlowej fikcji i literackich fejków nigdy nie rozumieją co to znaczy „najlepsze miejsce”. W hali ludowej także zażyczyli sobie jak mniemam, takiego miejsca – stosownego do ich rangi i pozycji i otrzymali je, to znaczy stali najbliżej wejścia głównego. I to była właśnie przyczyna ich klęski, no ale czego wymagać od durniów? Żeby ocenili realia? Żarty jakieś….

Jak pamiętacie napisałem kiedyś tekst pod tytułem „O wyższości prawa lubeckiego nad magdeburskim”. Chodziło o to, że źle się handluje na obiektach z obejściem, to znaczy, że kwadratowy rynek miasta lokowanego na prawie magdeburskim od razu wymagał postawienia na nim jakichś sukiennic, bo to z miejsca zwiększało zysk. Ludzie szli najpierw w jedną stronę, potem w drugą i kupowali, kupowali, kupowali. Na długim targu – a takie były w miastach lokowanych na prawie lubeckim – nic nie trzeba było dodawać do przestrzeni handlowej, ona od razu spełniała właściwie swoją funkcję, to znaczy generowała zyski. Jeśli rzecz przeniesiemy w nasze realia, najgorzej – i tak wykazała praktyka – handluje się w Spodku katowickim i na Stadionie. Ja miałem swoje obawy także w stosunku do wrocławskiej hali, bo jest ona przecież obiektem z obejściem. Kiedy jednak wszedłem do środka od razu wiedziałem, że zarobimy. Nie wiedziałem jeszcze dlaczego, ale byłem pewien sukcesu. Wymienię teraz te elementy hali, które decydują, że ma ona przewagę nad innymi „okrągłymi” budynkami. Przede wszystkim w hali nie ma schodów. Jest ona posadowiona na poziomie ulicy. To znaczy, żeby się do niej dostać trzeba pokonać kilka stopni, ale to jest doprawdy nic w porównaniu ze stadionem narodowym czy Spodkiem. Skoro nie ma schodów, odwiedzający nie może spojrzeć z góry na cały targ i nie widzi tej paraliżującej nędzy, którą widział na płycie Spodka. Obejście jest stosunkowo wąskie, a przez to organizatorzy nie zdecydowali się na wykorzystanie go do handlu i nie załatwili w ten sposób wystawców stojących w środku, jak to się działo za każdym razem w Spodku, czy jak to się dzieje dziś na stadionie. Ci którzy stali przy głównym wejściu mieli najgorzej, bo zwiedzający, który wchodził do hali od razu, bez zatrzymywania się pędził do samego środka, gdzie był punkt informacyjny. Tam zasięgał porady i rozglądał się wokół. Widział alejki, normalnie jak na długim targu i chodził wzdłuż nich oglądając każdą z osobna. I z jednej i z drugiej strony miał stoiki kawiarniane i zawsze mógł odpocząć. Ci co stali przy głównym wejściu nie mieli żadnej szansy, a byli to sami najwięksi i sami najważniejsi. Chodziłem, oglądałem i było mi bardzo wesoło. Najweselej zaś zrobiło mi się, kiedy ogłosili, że przybędą gwiazdy, między innymi Wajrak. No i przybyły te gwiazdy, a czytelnicy z miasta Wrocławia solidarnie te gwiazdy olali. Przepraszam, za kolokwializm, ale tak właśnie było – gwiazdy zostały olane. Myślę, że to jest przyczyną wściekłości w jaką popadła gazownia. Żaden dziennikarz z lokalnego dodatku ze mną nie rozmawiał, a jestem przecież niszowym wydawcą, obok mnie stali inni niszowi wydawcy i oni także nie byli jakoś szczególnie zmartwieni sytuacją. Na targach był ruch, ludzie przychodzili, dojeżdżali z miasta wszystkimi środkami transportu. Pod halą jest olbrzymi parking, przez co załadunek i wyładunek towarów to bajka. Nie ma tej udręki, która jest na stadionie czy w hali krakowskiej. Rozładunek jest tak samo łatwy jak w Katowicach, a może nawet łatwiejszy. Hala, powtarzam, jest póki co najlepszym miejscem do handlu książką w całym Wrocławiu. I niech tak pozostanie.

Ja sobie doskonale zdaję sprawę, że to co napisałem nie obejdzie ani dziennikarzy z Gazowni, ani nawet organizatorów targów. Że ludziom, którzy uważają, iż mają konstytucyjnie zagwarantowane prawo do sławy i zysku, bo mieszkali w tym samym bloku co Kuroń, takie dyrdymały nie są potrzebne – z obejściem, bez obejścia cóż to jest? Ich interesuje, żeby każdy dowiedział się, że są najważniejsi i najlepsi, to są pragnienia każdego wioskowego buraka – postawta me przy dźwiach to se zarobie. Tak się jednak składa, że niemiecki geniusz architektoniczny, wyrażający się w tym niezwykłym obiekcie, nie przewidział istnienia takich jak oni, choć przecież dodatek wrocławski GW bezskutecznie usiłuje ten geniusz kokietować. Za każdym geniuszem, jak pamiętamy stoi Pan Bóg i to on decyduje, kulę nosi i takie tam różne rzeczy….

Podsumujmy więc – ludzie przyjadą do Wrocławia na targi, bo we Wrocławiu są czytelnicy. Czy to się gazowni podoba czy nie. Oni zaś sami, nawet jak im to stoisko postawią na środku, przy samym punkcie informacyjnym, ani na tym nie zarobią, ani nie zyskają niczyjej sympatii. Może być z nimi już tylko gorzej, czego sobie i Państwu życzę.

Przypominam, że Pan Marek,stworzył elektroniczny indeks osób występujących w publikacjach naszego wydawnictwa. Z tego niezwykłego narzędzia można korzystać za darmo pod adresem: http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

 

Przypominam też, że musimy zgromadzić budżet na komiks pod tytułem Sacco di Roma, który powinien – jak będzie zobaczymy – ukazać się w roku 2017.

Środki zbieramy na konto 41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

 

Na targach wrocławskich odwiedził nas też Kacper Gizbo, nagraliśmy trzy krótkie pogadanki. Oto one:

Coryllus o Chojeckim, Braunie i heretykach
Coryllus o blogosferze, Katarynie i Glińskim
Coryllus na Targach Dobrej Książki we Wrocławiu 03.12.2016

 

Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że do 1 stycznia trwa duża promocja na niektóre tytuły. 

 

  76 komentarzy do “Gazeta Wyborcza broni małych wydawnictw”

  1. Tak właśnie było, pierwsze co zrobiliśmy z Żoną to wbiegliśmy na sam środek, stoiska przy wejściu pozostały poza percepcją. Ze środka rozglądając się na boki szybko doszliśmy do stoiska Coryllus.pl. Potem jeszcze rundka po alejkach (ze zdziwieniem stwierdziłem brak wrocławskiego wydawnictwa Wektory) i do wyjścia. Dopiero wychodząc zauważyłem, najbardziej wypasione stoiska przy wyjściu ale nawet gdyby tam było coś ciekawego to i tak szedłem już z pełną torbą i bez kasy :).
    Dodam, że na targi wrocławskie, już drugi rok, jechałem spod Leśnicy (drugi koniec miasta), przede wszystkim na jedno niszowe stoisko i ew. drugie (którego zabrakło w tym roku).
    Trochę się bałem tego zeszłorocznego obskurnego namiotu, który wtedy postawili ale teraz był pełna kultura na hali.
    Odbieram list Pani Morawieckiej, zainspirowany lokalną Gwiazdą Śmierci, jako kolejną kompromitację i dekonspirację tej „naszej” rodziny „polskich patriotów”.

  2. Ale jakie to charakterystyczne dla tych wszystkich molochów, że pochylają się nad małymi. Jak podnoszą jakieś podatki czy cóś wychodzi prezes biedronki i ze smutkiem oświadcz jak to będą padały małe sklepy i jak to zabije drobny handel.

  3. A „gwiazda” – Wajrak- to który to? Czy to ten sam, co kilka lat temu w dolinie Rospudy, przy 20o C mrozie łańcuchem do drzewa się przywiązał?
    No jeśli to ten sam, to nic dziwnego że np. rodzice omijali stoisko targowe, którego był wątpliwą ozdobą, nie chcąc swoich dzieci przerazić ekstremalnymi doświadczeniami tegoż Wajraka.

  4. Wektorów było brak ponieważ mieli chińczyka w objeździe

  5. Ten sam, we własnej osobie.

  6. Dobrze im tak, gwiazdom gazownianym, ha, ha, ha…
    https://youtu.be/NzQUtElQXX0

  7. Gazownia chyba myślała, że ślubowalismy jej miłość i wierność i że jej nie opuścimy…
    https://youtu.be/Vg6t50VpqbM 1:30

  8. też nie wiedziałem kto to jest, no i rzuciłem okiem na wiki,
    no mistrzostwo świata – archetypowa postać dla post-PRLu, tam jest wszystko dosłownie:
    gazownia, dotacja, druid, Kuroń, fałszywy dyplom i obłęd.

  9. Szkoda ze nie byłam we Wrocławiu. Niestety podróże to nie moja specjalność. Zawsze coś nie wyjdzie…

    .

  10. Bonda na wiki mówi że ma obcykany białoruski, ciekawe, że 9 mln Białorusinów nie uzależnia od czytania swoich tekstów, tylko się na nas zawzięła. A jeszcze taka rzewna narracja, że jej babcia zginęła podczas pacyfikacji prawosławnej wioski. Oj Bonda, Bonda nie zdajesz sobie sprawy, ile polskich babć zginęła przez pacyfikację katolickich dworów na ziemiach polskich, czy polskich wsi.
    No i w tej dla nas szczególnie bolesnej materii, przestań się kobieto „uzależniać od pisania”, ale zacznij czytać na temat tych pacyfikacji, bo warto np. Woyniłłowicz, Jałowiecki, Kossak, Pawełczyńska, Srokowski, Motyka, ………..itd. i 100 innych dobrych nazwisk.

  11. Coś mi się przypomniało w związku z targami.
    W tym roku nie było po co jechać na krakowskie, bo nie było naszego Gospodarza.
    Ale rok temu był i ja też byłam.

    Otóż w ,,naszej,, sali były te mniejsze stoiska i tylko kilka dużych z fotelami itp….wiemy jakich.

    Gabriel powiedział że ta druga sala jest exkluzywna i na koniec poszłam tam zobaczyć.
    Owszem , inny świat. To tandetne decorum bardzo nachalne i błyszczące i migotliwe.
    Nooo miejsca więcej. Ciasnota jest u Gabriela zawsze pewnym kłopotem.

    Ale przeszłam przez tamtą salę , żeby zobaczyć, i wyszłam. Była Agora bo duże napisy. To zobaczyłam.
    Ten tandetny blichtr mnie zniechęca.

    Jak teraz się usadzili przy drzwiach to chyba żeby ich widziano. Nikt normalny nawet jak nie ma , jak my, wybranych stoisk które odwiedził ….i tak nie kupi nic na wejściu….Żeby potem nosić ze sobą. I w dodatku wyda pieniądze a może dalej coś lepszego?

    Więc to jest miejsce bez sensu całkiem.

    :).

  12. Przy wejściu często rozsypuje się trutke na myszy, ale te myszki nie są takie głupie. Najpierw szukają jakiegoś miejsca w pomieszczeniu do schowania się. Jak już znajdą to w pobliżu szukają jakichś smakowitych ziarenek jak nie znajdą to idą po tą trutkę. Gorzej sytuacja wygląda jak przy wejściu stoi stacja deratyzacyjna.

  13. „Charakterystyczne”… to malo powiedziane! One te molochy z tej „milosci i dbalosci” o malego
    czy sredniego polskiego wydawce czy producenta… to juz go prawie wykonczyly.

    Ja mysle, ze czas najwyzszy uwolnic sie z „objec” tej bezgranicznej i pasozytniczej molochowej
    „milosci i dbalosci” o handel polskiego wydawcy czy producenta!

  14. Wczoraj był 6 grudnia, Mikołajki.
    Roman Polański dostał w prezencie gwarancję bezkarnosci za swój czyn. A ci co nie wiedzieli o jakie „atrakcje” chodziło, zostali dokładnie poiformowani, opisem analogicznej sceny z filmu „Ostatnie tango w Paryżu”. Bezkarnosci reżysera Bertollucciego i aktora Marlona Brando oraz konsekwencji dla zdrowia psychicznego i fizycznego aktorki Marii Schneider.

    Swoją drogą szanujcie się dziewczyny, bo potem nawet nie ma się do kogo poskarżyć.
    Chłopaki też się szanujcie.

  15. Okazuje się, że saturn-9 miał rację z tym Misiewiczem. Chłopak wrócił i rządzi. Jakie były te liczby – 16 i 18?

  16. Ja juz czekam tylko na pogrzeb Michnika na wojskowych powazkach.

  17. Tez poczytalam na wiki o tej Bondzie, zeby wiedziec co to-to za ziele… ta dziunia z Hajnowki!

    Fragmenty siwi: „… konczyla scenopisarstwo… dziennikarka… pisarka kryminalow…”… i jeszcze
    „… wyklada w szkole kreatywnego pisania w Warszawie, a takze utworzyla wlasna szkole
    i portal o pisaniu…”… i jeszcze na koniec „… zadebiutowala… zdobyla uznanie i zostala nominowana do nagrody… wielkiego kalibru”…

    Nie wiem kto jej pisal to siwi, ale pewnie ktos po jej szkole kreatywnego pisania… mozna tylko
    peknac ze smiechu… skad oni biora takie niemoty i nedze jak ta dziunia!

    Rzeczywiscie… tym „uzaleznieniem od pisania” ktos jej robi straszna krzywde zyciowa!

  18. Ten film był wyświetlany w TV jakoś w latach 80tych. Chyba po północy.

    To okropny film.

    Nawet jeśli się nie wie, że nie było wiedzy i zgody aktorki.
    Długo miał status porno. Czemu go w PRL wyświetlono?

    .

  19. To było/jest porno! Oglądałam wtedy ten film. Scena z kostką masła była często momentem krytycznym dla kobiet. Wtedy odchodziły od telewizora. Ja się wczoraj zgniewalam na ten temat, wiszący na czołówce wszystkich Onetow, Wyborczych itd. przez dwa dni. Bo oczywiście można znaleźć na YouTube i cały film i te scenę i inne. To dopiero bylo lokowanis produktu. Każdy może obejrzeć, od lat 6 do 106. Jeśli się komuś ta wiedza do tej pory upiekła, to do wczoraj.

    Można się napawać filmem, aż do napawienia.

    A ta aktorka miała taką dziecinna buzię, w sam raz dla pedofilów.

  20. Ja też. Może być nawet na wojskowych Powązkach. Nie mogę się doczekać.

  21. Voila,

    Nikt normalny i przy zdrowych zmyslach dzisiaj i w przyszlosci juz nie kupi nic od tej
    znienawidzonej antypolskiej i proniemieckiej Agory… kompletnie nic… trzeba tylko troche
    cierpliwosci az ta hydra niemiecka wreszcie zdechnie.

    Dzisiaj klient staje sie coraz bardziej obiedzony… i o paradoksie… majac mniej pieniedzy
    w kieszeni staje sie klientem swiadomym i wymagajacym… i smialo zmierza po zakupy
    towaru najwyzszej jakosci…

    … stad „oblezenie” stoiska naszego Gospodarza… bo klient juz wie… juz zna… i napewno
    sie nie zawiedzie…

    … satysfakcja 100% gwarantowana!

  22. wyświetlono, wyświetlono
    i nie tylko to wyświtlano,
    bo potrzeba etapu tego wymagała

  23. Ja go wtedy obejrzałam . Zawziełam się. Byłam wyraźnie dorosła, od dawna.
    Jeszcze mnie ,, sensacyjne,, wyciągnięto do krakowskiej Rotundy. Ze już zaraz mam tam być. Tak bardzo ,, zaraz,, że wyleciałam z domu w domowych klapkach, szpilkach. Potem je chowałam pod krzesłem.
    Borowczyk.

    Uważam że zaliczyłam ,, najważniejsze,, sytuacje ,, kulturalne,, ….. Sporo zrozumiałam w szybkim czasie.

    Ale proponuję innym zaoszczędzić sobie tej drogi.

    Obrzydliwa.

    .

  24. No i jak te sady szybko i sprawnie weryfikuja i orzekaja… az sie wierzyc nie chce!

    Co za skutecznosc !!!

  25. Właśnie ten etap mi zaczął świtać wtedy. Coś zaczęło być widoczne dla mnie.

    Gdy byłam młodsza zawsze ktoś mi czegoś zabronił, oszczędził.
    Ale wtedy … Już mogłam zacząć rozumieć.

    To ważny moment w PRL.
    Już nie gomulkowskim. Już , pełną gębą,,….

    .

  26. Syn … Antoni się postara.

    .

  27. Brak kasy przywraca rozsądek:).

    .

  28. oj, wtedy dostałem nieraz od Taty/świeć Panie nad jego duszą/ pasem za podglądanie w telewizorni tego co ”nie dla mnie było”, a i później tak strofował, że aż cholera brała…

  29. Filmy swoją drogą, ale jeszcze było coś co kreowalo nowy kurs. Oczywiście muzyka, ale także modny taniec.
    Rok 1989 Lambada. Multi kulti, zakochane dzieciaki i taniec. Otwarcie etapu.
    https://youtu.be/XwoK0u52Tw4

  30. Które, masakra? Że czekam, czy że na Powązkach?

  31. No ja byłam nie tylko mężatką ale nawet już po długich latach prób…w separacji…. Musiałam mieć swój rozum.

    I go nabyłam.

    Dobrze już w latach 90 tych rozumiałam…. Tyle że , nie miałam głowy,, ….były bieżące sprawy.

    AWS mnie obudził całkiem.

    .

  32. Na to już byłam za stara….tzn rówieśnicy w to trochę weszli. Ja już potrzebowałam poważnych rozmów….. wyjaśniających.

    A tu się bawiono……….

    .

  33. Panie Gabrielu,

    Przygotowal Pan swietna odpowiedz na zapytanie organizatorki targow wroclawskich
    Pani Morawieckiej. Nie za dlugie, nie za krotkie… takie w sam raz… i przede wszystkim zgodne
    z prawda i rzeczywistoscia.

    Jako wyjatkowy znawca rynku wydawniczego w Polsce ma Pan absolutna racje, przypuszczajac,
    a wlasciwie na podstawie wlasnego doswiadczenia majac pewnosc, ze buractwo z wroclawskiego gazwyb’u krytykujac impreze robi to wylacznie we wlasnym sprzedajnym interesie… li tylko
    i wylacznie… malym wydawcom i jeszcze na dodatek niezaleznym finansowo to buractwo
    gazwyb’owe z Wroclawia… z dbalosci to wsadziloby tylko scyzoryk w plecy… bo tylko w tym byli
    dobrzy. Temu buractwu bardzo sie nie podoba, ze targi wroclawskie tak sie rozwijaja i ciesza
    coraz wieksza popularnoscia… i tyle, „charwardu” nie trzeba konczyc zeby to wiedziec.

    Tak na marginesie… to ciekawa jestem… jacy, ktorzy to wydawcy zwlaszcza niszowi byli bardzo
    niezadowoleni z organizacji targow… ciekawa jestem rowniez jacy, ktorzy to wydawcy niszowi w ogole chcieli rozmawiac z tymi presstytutkami i volksdojczami polskojezycznymi z gazwyb’u!

    Na miejscu Pani Morawieckiej spalabym spokojnie… nie zawracalabym sobie glowy jakas wydumana
    troska lokalnego gazwyb’ianego buractwa… zwlaszcza o niszowych wydawcow!

    To jak zwykle jest kolejna perfidia i skandaliczna hucpa gazwyb’iana! Takie zachowanie presstytucji
    jest nie do wyobrazenia we Francji… praktycznie od maja… jak tylko zrobi sie cieplo wlasnie w „moim”
    regionie w Bretanii, w tzw. „Petite Cite de Caractere – Becherel – La Cite de livre” az do konca
    wrzesnia odbywaja sie kiermasze ksiazek… roznych i roznistych… dla malych i duzych… nowych
    i starych, ktore ciesza sie wielka popularnoscia… nawet coraz wieksza…

    … nikomu wprost nie przychodzi do glowy zeby te impreze krytykowac… a juz – nie daj Boze – mediom… Media to przyjezdzaja zeby nagrywac ciekawe wydarzenia, rozmowy… do tego jest
    moc roznych kramikow z tzw. mydlem i powidlem… zjezdzaja sie rozni muzycy i jest naprawde
    super atmosfera… mozna sprzedawac pod chmurka, mozna wynajac specjalny kontener albo nawet
    pomieszczenie w reprezentacyjnych budynkach… zalezy co kto woli i za ile…

    … Bylam tylko 2 razy w Becherel, choc to rzut beretem od Rennes… 20 km… trafilam… na duzo
    polskich ksiazek, albumow… po bardzo atrakcyjnych cenach… az bylo mi przykro, ze nie moglam
    ich wszystkich kupic… byly prawie za… bezcen!

    I jak dzisiaj Pan pisze, ze te lokalne lachudry gazwyb’iane skierowaly krytyke pod adresem
    organizatora targow… to po prostu… noz w kieszeni sie otwiera za to skur*****stwo i podlote !!!

  34. To valser czeka!:)))))

    .

  35. Kto to posprząta i za jaką cenę.
    Ale ciągnie do tego Pałacu Kultury, jak do W.Eiffla.

  36. Czasy Gomułki pod tym względem wyszły nam na dobre. Potem już poooszło…
    Pamiętam mały pokoik, rodzice przyjmowali gości, zrobionymi przez mamę wystrojonymi kanapeczkami. Alkohole: jarzebiak, krupnik lub trójniak, Egri bikaver, no i wyborowa lub żytnia.
    Nie wszystko na raz. 🙂 Chodzi mi o modę.

    Wyjadałam kanapki z portugalskimi sardynkami i kiełbasą myśliwska.

    To się nazywa lokowanie produktu. 🙂

  37. tooo był przebój, ale słuchaliśmy też takiego jak to https://www.youtube.com/watch?v=4bE-hxwUqqQ

  38. Ja w ogóle lubiłam tańczyć. Pewnie dlatego, że mama tańczyła rockendrola, będąc ze mną w szóstym miesiącu ciąży. Sylwester na Politechnice. Weszło w krew. Była bardzo szczupła, w ogóle nie było widać, że jest w błogosławionym stanie.

    Wylicze pamiętane przeze mnie tańce. Te które się tańczyło:
    Twist, kazaczok, a potem już dyskoteka….
    Nie nie wylicze teraz… za długo, bez sensu, ale było coś takiego jak chodziłam do podstawówki. Śmieszne, rzędami i takie nieskomplikowane kroczki. Cała sala gimnastyczna była roztanczona pod koniec karnawału.

    Kurcze nie mogę znaleźć, było coś podobnego na koniec filmu „Małżeństwo z rozsądku”. Eeeee… Nie znalazłam.

    To może zamiast https://youtu.be/x0vZ1_NmBgs
    Szkoda, że tak ludzie schodzą na psy.(chodzi o aktora).
    A jutro od 12 do 13 jest Godzina Łaski. Modlmy się, może się jakieś dusze nawróca. Obietnica jest, trzeba wierzyć.

  39. Matejek, piękne. Dziękuję.

  40. dlatego mówię: nie jesteśmy sami – jak nam wciskają

  41. https://www.youtube.com/watch?v=uOokCdkIejk
    jak mogą być tak nie szczelni ?

  42. jak świnie owce i psy i wilki

  43. Twardoch jest chyba ostatnią nadzieją gazowni, bo go lansują .na wszystkie sposoby. Był na okładce gazety nazwanej dla niepoznaki „Książki”, bo duża część to po prostu propagandowe artykuły i wywiady. Zapowiedź „Czerwony Al Capone, polscy faszyści i żydowska mafia” ( w środku „Premiera jesieni: „Król” Szczepan Twardoch opowiada o kulisach powstawania powieści o dobrych żydowskich gangsterach, a Juliusz Kurkiewicz i Łukasz Grzymisławski spierają się o jej ocenę.” ). Leżało toto w osiedlowym kiosku w witrynie jako jedyne czasopismo, zapewne po to, żeby każdy zapamiętał sobie, że byli „polscy faszyści”. I jeszcze ta żydowska mafia, a nie żydowscy bandyci. Obecnie w nowym magazynie jego miejsce zajęła Bonda i w wielu miejscach zajmuje wyeksponowane miejsce.
    Szczepan ma wsparcie również w telewizji. Parę miesięcy temu był w Teleexpressie, a całkiem niedawno w Pegazie. I nie było to byle co, bo razem z fragmentem czytanej książki puszczono coś w rodzaju teledysku: goła baba, samochód stojący w lesie, sceny bokserskie i rzeźnik rąbiący mięso. Nie pojąłem sensu tych scen, ale musiało to być bardzo intelektualne. Jak wiadomo goła baba symbolizuje głębię intelektualną i artystyczną.

  44. cholera, pink floyda przywołał, niech to szlag …
    https://www.youtube.com/watch?v=yjoPWxmOCtc

  45. Marek, czemu tu zapodajesz muzyke jakis wykolejencow?

  46. I to jest właśnie cały paradoks „posiadania” rozumu 🙂 („czemuś biedny…”)
    Bo jak tego zabraknie to już pozostaje usadowić się za samymi drzwiami… jak ten „dziad pod kościołem”. Z czym mi się natychmiast skojarzyły te rzekomo „najlepsze miejsca” wspomnianych wydafcuf o których napisał coryllus. 🙂

  47. Dokładnie… jak to leciało w jednym z „niesławnych” manifestów:

    „…Niesprawiedliwość klasowa zdziałała, że burżuje byli w stanie żenić się z najzdrowszymi „egzemplarzami” kobiecego świata. Milionowy proletariat żenił się z pozostałymi kobietami, które nie budziły pożądania sfer posiadających. Wpływa to niezdrowo na rozwój ludności – i na życie erotyczne ludu pracującego. Dlatego postanawiamy:

    1) Z dniem dzisiejszym ustaje tzw. „własność prywatna” mężczyzn w stosunku do kobiet, od 17 do 44 roku życia.

    2) Dekret nie będzie stosowany do kobiet, mających już 5-cioro dzieci.

    3) Dotychczasowi „właściciele” tj. mężowie, otrzymają prawo pierwszeństwa, posługiwać się swymi żonami – bez względu na liczbę innych kandydatów. Gdyby „były” mąż sprzeciwiał się wykonaniu tego dekretu – traci on prawo do „używania” swojej „byłej” żony.

    4) Wszystkie kobiety, odebrane dotychczasowym „wyłącznym” właścicielom stają się własnością ogółu…”

    itd. itp.

  48. To nie krytyka Pani Paryżanko tylko oferta handlowa… ze strachu przed konkurencją i nawet tym małym fragmentem wolnego rynku na rynku książki jakim były te targi… Widać czego się boją.

  49. 15 i 18, 16 to inna bajka; ale sprawa powrotu Misiewicza jeszcze mi nie znana.

  50. 100/100 !

    Strach i panika ich zzera!

  51. Lansuja tego jelopa i beztalencie… zeby sie ten podarowany Mercedes wrocil… no ta nagroda
    co to go nia nagrodzili…

    … gazwyb’iani debile od szmiry maja jeszcze nadzieje… zarobic!

    Ha… ha… ha…………….

  52. Na dobrą sprawę inną drogą się to właśnie wprowadza. Imigranci islamscy, handel żywym towarem itd.
    Kobiety własnością ogółu.

  53. Nie umiem krótko odpowiedzieć. Bardzo dobrze, że w latach 70-tych nie było internetu.

  54. … a telefon był w budce, lub na poczcie.

  55. włącz pink pantherę.

  56. Floyd to uluuubioniony gitarist.
    pierwsza edycja.

  57. nie mogę,
    za dużo
    za mało
    za wiele
    to …
    jeszcze raz powiem:
    niech to szlag …

  58. To już grzyby. I kto by się tego spodziewał ?
    Ryk straszny wokoło.

  59. nie przeszkadza
    wręcz przeciwnie

  60. Pani Rozalio, czy znany jest w stolicy poniższy iwent?
    Ze względu na liczbę 22 i 18 zaciekawiłem się kto zacz mógł to zainicjować?

    22-ego każdego miesiąca (najbliższy 22.12 to czwartek) o godzinie 18.00 w Kościele Dzieciątka Jezus na Żoliborzu odprawiane są Msze Św. za wstawiennictwem św. Rity z intencją: „o pojednanie narodu polskiego w duchu Prawdy”

    zaczerpnąłem u Gospodarza na salonie, dane za blogerką 'INTUICJA’.

  61. Pośpieszyłem się. Zdaje się być oddolną inicjatywą.
    Więcej pod linkiem
    http://intuicja.salon24.pl/675119,pojednanie

  62. Jak to mawia Pan Michalkiewicz nie ma potrzeby używać przemocy i przymusu tam gdzie działa duraczenie. Towar ten sam tylko metoda wciskania się zmieniła.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.