lut 262017
 

Ponieważ wczoraj mieliśmy bardzo dynamiczną dyskusję, która zapewne będzie się ciągnąć jeszcze dziś, napiszę coś spokojniejszego.

Oto dawno temu, za każdym razem kiedy przekraczaliśmy bramę cmentarza w Nałęczowie idąc najpierw na grób babci, a potem ich obojga, matka mówiła do mnie – patrz, a tu jest pomnik żony Baszanowskiego. I ja patrzyłem, a tam rzeczywiście był ten pomnik, z piękną rzeźbą wyobrażającą głowę młodej kobiety – Anity Baszanowskiej, która zginęła w wypadku samochodowym pod Kazimierzem Dolnym. Każdego roku, kiedy tylko byłem na tym cmentarzu, matka powtarzała te same słowa. Nie wiedziałem wtedy jak zginęła Anita Baszanowska, bo nie lubię dopytywać się o takie rzeczy, ale doskonale wiedziałem kim był jej mąż Waldemar Baszanowski. Był to ulubiony sportowiec mojego ojca. Byłem za mały, żeby oglądać jego wyczyny, bo kiedy ze zrozumieniem zacząłem wgapiać się w telewizor Waldemar Baszanowski już nie podnosił sztangi. Wszyscy, którzy pamiętają tamte czasy wiedzą kim był, dwukrotnym mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów. Szczupły, niewysoki mężczyzna, ostrzyżony na jeża, podchodził do tego olbrzymiego żelastwa i wyrywał je w górę jednym szarpnięciem. Ludzie go uwielbiali. O tym, że to on był prowadził samochód tamtego feralnego dnia, kiedy zginęła jego żona Anita, dowiedziałem się niedawno. Nie zaglądałem też już od wielu lat na jej grób, bo cmentarz trochę się zmienił i chodzimy dziś wszyscy, całą czwórką do dziadków, inną drogą.

Nie myślałem też nigdy o tym, że Waldemar Baszanowski mógł mieć brata i że brat ten także próbował swoich sił w podnoszeniu ciężarów. Miał jednak poważną wadę wzroku i musiał zrezygnować z kariery sportowej. Został historykiem, pracował na uniwersytecie w Gdańsku. Baszanowscy bowiem pochodzili z Grudziądza i Gdańsk był najbliższym ośrodkiem akademickim. Jan Baszanowski zajmował się wielce nieatrakcyjną, jeśli patrzeć z punktu widzenia ludzi powierzchownych i ubogich duchem, dziedziną – historią gospodarki. Jego żona napisała mi, że miał dużą wyobraźnię, a pisząc swoją pierwszą książkę chciał dać w niej taki opis Rzeczpospolitej, który były choć trochę zgodny z prawdą. Analizował więc mnóstwo danych liczbowych, z których wyłaniał się obraz niezwykły, obraz przypominający południe Stanów Zjednoczonych w połowie XIX wieku, w czasie wielkich przepędów bydła na północ. Jan Baszanowski napisał bowiem książkę „Handel wołami w Polsce od XVI do XVIII w.” Jego odwadze i wyobraźni zawdzięczamy to niezwykłe, całkowicie zapomniane dzieło, które wraz z innymi książkami dotyczącymi kluczowych obszarów gospodarki powinno znaleźć się w kanonie lektur człowieka aspirującego do ilorazu. Wiemy dobrze, że się nie znajdzie, bo różni durnie zrobili tam miejsce dla pani Bondy. Książkę Jana Baszanowskiego, brata słynnego Waldemara, dostałem kiedyś w postaci kserówki. Leżała tu przy mnie długo, trochę zakurzona, a ja co jakiś czas podczytywałem fragmenty. Co jakiś czas też wysyłałem maila do jakiejś osoby noszącej nazwisko Baszanowski z pytaniem, czy nie jest czasem spadkobierczynią praw autorskich po Janie Baszanowskim. Nigdy mi nie odpowiedziano. Dopiero w zeszłym roku, puknąłem się w głowę i przypomniałem sobie, że przecież znam Sławomira Cenckiewicza, a kto jeśli nie on ma wiedzieć takie rzeczy? Uniwersytet gdański to jego teren i jego matecznik. I rzeczywiście, od razu dostałem telefon do Pani Anny Baszanowskiej, niezwykłej osoby, z którą porozumiałem się w przysłowiowe pięć minut. Natychmiast podjąłem stosowne decyzje dotyczące składu i okładki i książka byłaby już dawno z nami, gdyby nie obsuwa w drukarni. Podjąłem też inną ważną decyzję – przesunąłem druk wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, dając pierwszeństwo wołom, albowiem stwierdziłem, że nie wolno lekceważyć znaków – patrz, mówiła mi matka, tam jest pomnik żony Baszanowskiego….

Gdzie jest pomnik samego Jana Baszanowskiego tego nie wiem, ale wiedzą to z całą pewnością mieszkańcy Gdańska. Autora książki „Handel wołami w Polsce” nie będzie niestety z nami, ani na premierze, ani w czasie promocji. Zmarł bowiem w czasie pisania swojej drugiej, monumentalnej pracy „Przemiany demograficzne w Gdańsku w latach 1601 – 1846”. Praca ta została wydana w równie małym nakładzie co woły, staraniem jego żony Anny. Jan Baszanowski kończył ją, będąc już w zaawansowanym stadium choroby. Zmarł mając 47 lat. To też jest znak, jak sądzę, który nam mówi, że są rzeczy ważne i mniej ważne. Tych ważnych pilnują nie tylko ludzie mający złe zamiary, ale także różne ciemne siły, których nie możemy rozpoznać. Gdyby Jan Baszanowski kontynuował swoje dzieło, być może mielibyśmy dziś piękną, obfitą bibliotekę jego książek dotyczących handlu Polski w epoce nowożytnej i nie musielibyśmy męczyć się z rozwiązywaniem różnych zagadek. Stało się inaczej. Nie możemy jednak pozwolić na to, by ważne książki, książki potrzebne, a celowo lekceważone, ze względu na niemożność zastosowania ich w bieżącej propagandzie politycznej, ginęły i szły w zapomnienie. Ja na pewno tego nie chcę i myślę, że nie chce tego nikt przytomny. Nie możemy bowiem, staraniem sił ciemności i różnej ziemskiej podłoty, zamieć się w stado wołów pędzone na rzeź do miasta Brzeg na Śląsku. Do tego zaś prowadzą nas lektury pobieżne, oszukańcze, słabe lub nasączone propagandą, lektury łatwe, omijające ważne i konieczne dla zrozumienia naszej historii problemy.

Pani Anna Baszanowska powiedziała, że włączy się aktywnie w promocję naszej nowej książki. Miała zdaje się na myśli gdańskie środowisko naukowe oraz tamtejsze media. Nie będzie to dla niej łatwe, jak się domyślacie, mam więc nadzieję, że wszyscy, którzy znają i lubią ten blog pomogą Pani Annie w tym ważnym dziele. I wspólnie ocalimy pamięć o Janie Baszanowskim, człowieku wielkiej pasji, który odszedł od nas zdecydowanie za wcześnie. Pozostawiając dwie ważne książki i wyznaczając kierunek dalszych poszukiwań.

Tak jak już pisałem książka ta otwiera całą serię publikacji, które będą się ukazywać pod wspólnym tytułem „Biblioteka historii gospodarczej Polski”. W kolejce czeka już siedem tytułów. Mam nadzieję, że będzie to sukces. Książki będą wyróżniać się specyficzną, bardzo atrakcyjną szatą graficzną, nakłady nie będą wielkie, ale nie będą też mikroskopijne. I będą miały jedną ważną zaletę – zawartych w nich treści nie da się przerobić na koszulki patriotyczne. A to oznacza, że nasi wrogowie i nasi fałszywi sojuszniczy ni cholery z nich nie zrozumieją. I to będzie sukces największy. To tyle na dziś.

A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.

https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE

Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego

Teraz ogłoszenia

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

  239 komentarzy do “O przypadkach i znakach”

  1. …treści nie da się przerobić na koszulki patriotyczne…

    Czemu? Sama kupiłabym taką koszulkę (albo zaprojektowała). Skoro jest okładka super…

  2. Chwała Bogu w niebiesiech, skoro takie dobre wieści przychodzą na początek świętej niedzieli.

  3. Jan Baszanowski (1943-1989) leży na Cmentarzu Łosowickim w Gdańsku.

    http://www.cmentarze-gdanskie.pl/cmentarze/chapter_77037.asp?smode=2&p1oid=05E5F6DF91154139962F40B0103DB69A

    Piękna historia. Szkoda, że nikt nie poszedł w ślady Jana na UG.

  4. Temat handlu wołami w Polsce w okresie nowożytnym przypomniał mi coś, co działo się na drugim krańcu Europy, w katolickiej Hiszpanii już od średniowiecza. Tam przepędzano ogromne stada owiec z południa (Estramadura i Andaluzja), na północ, do Kastylii (nazywa się to dziś pasterstwem transhumacyjnym. Kierowała tym potężna organizacja, zwana w skrócie Mesta, która wysyłała na różne rynki wełnę z owiec merynosowych. Mesta mogła działać dzięki przywilejom królewskim, które dawały zezwolenie na przepęd owiec.

  5. Te książki  z dziejów handlu bardzo nie pasują propagandzie politycznej i uczelnianej…

    Dlatego nie można się doczekać wznowień tych co się kiedyś ukazały…

    i dlatego np.  J.Ptaśnika i Schipera to sobie musiałem wydrukować i zbindować…

  6. Pomyślę o tym Shiperze i Ptaśniku…oni robią rzecz gorszą, digitalizują to i mówią, że jest dostępne w PDF, ale nikt z tego nie korzysta i nikt o tym nie mówi

  7. Raz napiszę komentarz do „ogłoszeń”. Czytelnicy gabrielowego webloga, wpłacajcie dowolne kwoty na konto 41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

    Nie jakieś, nie wielkie, nie najmniejsze, ale dowolne, takie, na jake wola Wasza i stan trzosa pozwala. Do woli. Bez myślenia „czy wypada tyle”. Tak, wypada. Wolna wola tu zadecyduje. Tę mamy dostatecznie dużo, parę zet też. Do woli nie znaczy pozbawić się potrzebnej domowi kwoty; to znaczy nie myśleć tyle, a swobodnie zadziałać. Wolno działać, wolno być zadowolonym z najmniejszej pomocy, wolno ruszyć w podróż, stawiając pierwszy, decydujący krok.

    To ostatnie zdanie dedykuję tym, którzy jeszcze na ten projekt wydawniczy nie wpłacili nic, bo to, bo tamto, bo nie wypada. Duch dąży dokąd chce. Dowolną kwotę wrzućcie na to konto. Zadowolenie nagrodą; to będzie prezent – wręczony przez najbliższą osobę, czyli samego/samą siebie. Bliskiej Osobie zrobiona radość, że 'moja część tam jest’.

  8. Szczytowym osiągnięciem koszulek patriotycznych pozostaje egzemplarz z giełdy Merywilskiej; w którym powstańcza kotwica na piersi zachowuje kształt do momentu rozpięcia suwaka. W gorący dzień rozpada się na litery J P; których znaczenia kibicom tłumaczyć nie trzeba.

  9. W Macondo realizm magiczny był bardzo frapujący dla czytelnika, a tu realizm historyczny produkuje takie zakrętasy. Na pewno pomaga fotograficzna pamięć i użycie własnego

    ilorazu

    …a produkt jest równie frapujący.

  10. Może trochę nie na temat, ale jak już jesteśmy przy sławnych Janach z Gdańska, to może i o Janie Dantyszku by gospodarz coś napisał..

    Pozdrawiam serdecznie.

  11. Nie mogę sobie przypomnieć momentu kiedy przeszliśmy na ty. Może pan zajmie się czymś konkretnym, co? I przestanie nam zawracać głowę.

  12. @ Coryllus

    Po prostu FANTASTYCZNIE!!!

    Byli przecież historycy, badający stare inwentarze, ale my, studenci, mieliśmy ich w nosie i uważaliśmy ich za wydziałowych dziwaków. Dla nas tylko historia polityczna się liczyła… No ale trzeba było dorosnąć :), nawet będąc poza zawodem. Najwięcej informacji o sytuacji ziemiaństwa w II RP wyciągnęłam czytając te szczątki archiwaliów z majątku K.. Dosłownie – szczątki.

  13. Wiesz co, ja już tyle piszę, że może nich kto inny to zrobi. Zresztą pisałem o nim w II tomie Baśni.

  14. W temacie tych wołów – nie mogę się doczekać, jak położę na tym oczy.

    Pamiętam do tej pory, gdy Gabriel pierwszy raz o tym wspomniał na blogu – to będzie ile, z 6 lat temu?
    O tym jak na jednej komorze celnej na Wiśle rocznie odprawiano tych wołów z Mołdawii czy skąd kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy rocznie, a tych komór było też kilka czy kilkanaście.
    Przy ówczesnej ilości ludności.
    To jest, używając języka Coryllusa, „wiedza porażająca”.

    <img url=”http://weekend-warriors.pl/images/smilies/ww_kot.gif”>

  15. Zwracam uwagę na dość istotną sprawę. Oto poruszamy temat ważny i z każdego punktu widzenia ciekawy. I zaraz pojawiają się trole, którzy już wiedzą, że ni diabła nie będą mogli się popisywać erudycją i tym swoim charakterystycznym bełkotem i próbują zepchnąć dyskusję na tak zwane „ważne sprawy bieżące”. Nie radzę nikomu podążać tym tropem. Pan Waldemar cośtamcośtam został już usunięty

  16. Z wczorajszego wytrząsania takie coś mi jeszcze wpadło. Nikogo pewnie to nie zaskoczy….

    Tajne. TW. Ewa. 1 października 1968 . „ Na rynku w Kazimierzu spotkaliśmy 21 września mec. Siłę Nowickiego. (…)Będąc z nami na kawie stwierdził, że towarzystwo w Warszawie nie dzieli się teraz na partyjnych i bezpartyjnych, lecz na ludzi potępiających agresję w Czechosłowacji i uważających tę interwencję za słuszną. Spytałam, do jakiej grupy on się zalicza. Natychmiast zerknął na zegarek i oświadczył: znam panią tylko pół godziny, to za mało na szczerość. Przed samym wyjazdem do Kazimierza PJ był u Władysława Bartoszewskiego, który dostał 1000 dolarów nagrody im. Irzykowskiego od Polonii amerykańskiej. 13 września wyjechał on z żoną do Wiednia na miesiąc, będzie mieszkał (tu adres). Spodziewa się spotkać w Wiedniu z ambasadorem Izraela i innymi wpływowymi Żydami.(..) 

    http://www.helenakowalik.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=58:ubeckie-donosy-z-sypialni-&catid=3:reportae&Itemid=4

    Ciekawe w jaki sposób odbierało się nagrody, jak organizowało wyjazd do Wiednia i jak się aranżowało spotkania z ambasadorem i wpływowymi Żydami.

    Ciekawe też, że się takie rzeczy (łącznie z adresem) mówi przy osobie znanej od pół godziny. Oczywiście o interwencji w Czechosłowacji już mówić nie wypada.

  17. Biorę, biorę całą serię!

    A pana Bereźnickiego, gdyby udało się go namówić na adekwatne projekty koszulek, koszulki też wezmę!

  18. Ciekawi mnie czy prężny przed trzema dziesiątkami lat przemysł garbarski w okolicach Radomia to właśnie pokłosie tego handlu wołami. Musiała pozostać tradycja i technologia przerobu skór. Co ciekawe był to towar ściśle reglamentowany.

  19. Mnie znajomi opowiadali, że szczególnie nudne były wykłady z historii medycyny. Nikt nie chodził na nie, a potem Thorwald napisał różne bestsellery – Stulecie chirurgów itp.

  20. Proszę dokładnie to przeczytać.

    TW Ewa relacjonuje, co dowiedziała się od swojego męża PJ na temat wyjazdu bartoszewskiego, a nie cytuje rozmowę z b., w której nie uczestniczyła.

    Rozmowa z sila-Nowicki nie poruszała tego tematu.

    Pieniądze po prostu przemycano.

  21. Tylko żeby te woły nie były za duże. Osobiście lubię dyskretne loga na koszulkach, nie na całej powierzchni 😉

  22. Wszystko jest inne niż Pani myśli….

  23. Lubię niespodzianki.

  24. Historia to ciekawe bydlę, lubi fajerwerki, no może macherzy od historii je lubią? Ja z lat gówniarza pamietam część opowiadań Ojca, która dała się wpisać w tamtym czasie w klimaty westernowo-przygodowe. O II WŚ wiedziałem i od Ojca i od Mamy. Pamiętam opowieść o chłopaku z sąsiedztwa mojej Mamy, który zginął na zwale węgla podczas kradzieży, zastrzelony przez Bahnschutza, że jedli chleb z ościorami, marmoladę z buraków, pili kawę z żołędzi, a myli sie mydłem-gliną i zamiast butów nosiło się drewniaki. Dopiero później trafiła w moje ręce książka – niezbyt dobrze pamiętam tytuł, może Życie codzienne Polaków w GG? – i dopiero czytając co ludzie jedli, jak zdobywali pożywienie, jak trudno było z opałem to dotarło do mnie o wiele więcej niż z opowieści rodzinnych, że nie wspomnę o oficjalnej historii.

  25. Rzeczywiście. Dzięki.

    Natomiast okazuje się, że ta nagroda to nie Irzykowskiego, tylko Jurzykowskiego mocno współpracującego z Mercedesem….

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Alfred_Jurzykowski

  26. Nikt nie poszedł w jego ślady, bo nie tworzył klubów konserwatywnych i nie należał do żadnego literackiego, eh!

    Ja jednak mam nadzieję, że ta seria gospodarcza Coryllusa pobudzi wielu młodych do podjęcia tej ścieżki bez przechodzenia przez różne centra werbunkowe.

  27. W XVII wieku w Radomiu był duży majdan dla bydła. W Wierzbicy (ok. 20 km) cystersi wąchoccy mieli folwarki rolne, wokół Wierzbnika i Świętego Krzyża był zwarty pas hut i kuźnic. Tam był Staropolski Okręg Metalurgiczny a wzdłuż Kamiennej stawy i browary. Nie można też zapominać o równie bliskiej biskupiej Iłży.

  28. Thorwaldem się zaczytywano, fakt. U mnie w domu też /ja nie/.

    Jak i o ile pamiętam, co coś gmerano przy ETYCE na Akademii Medycznej. Może ktoś tu coś pamięta?

    W każdym razie w Krakowie nad etyką dla medyków czuwa Hartman. Potem i na szczeblu ministerialnym. Strach się bać, normalnie…

  29. Cieszę się ,że udało się Panu zrobić reedycję tej książki. Próbowałem od dawna kupić tę książkę o demografii Gdańska Ś.P Baszanowskiego ale nic z tego. Biały kruk. Jest może  Pan szczęśliwym posiadaczem tej pozycji? Pozdrawiam.

  30. Ja niestety czytac w PDF nie lubie… i nie bede…

    … nie ma to jak ksiazka.

    A poza tym cudowna historia… to Pan Jan Baszanowski byl bratem… tego zanego Waldemara… ja podobnie jak Pan Waldemara Baszanowskiego „znam” z tego, ze moj tata tez go bardzo lubil ogladac… i mu zawziecie kibicowal…

    … no i znowu Pana historia rodzinna laczy sie… z moja historia rodzinna… i znowu – po czesci w sposob „przypadkowy” z rodzina Panstwa Baszanowskich…

    … mianowicie…

    … na cmentarzu w Naleczowie jest pochowana najstarsza siostra mojego sp. dziadka ze strony mamy, ciotka Wichta… jako maly dzieciak uwielbialam ja… szczegolnie… a i ona ze wszystkich dzieciakow mnie wlasnie kochala najbardziej… od kilku lat, zwlaszcza jak jestem tu we Francji ona czesto „przychodzi mi na mysl”… nigdy jednak nie bylam na jej grobie… ani w pieknym Naleczowie… no i chyba w tym roku jak przyjade do Polski to chyba „sie zmobilizuje” i pojade na grob do cioci… i przy okazji nawiedze grob Pani Anity, zony Waldemara Baszanowskiego…

    … naprawde… dla mnie cudowna historia.

  31. Ufajmy, że tak będzie!

  32. Ja jednak mam nadzieję, że ta seria gospodarcza Coryllusa pobudzi wielu młodych do podjęcia tej ścieżki bez przechodzenia przez różne centra werbunkowe

    Ufajmy, że tak będzie!!!

  33. Tadman – jeszcze w GG  tubylcy pili herbatę z ususzonych obierek jabłkowych i ciasto piekli z  marchwi. Jak mi dzisiaj ktoś mówi o cieście z marchwi to zaraz mi się te opowiadania przypominają i tracę apetyt. Ta GG to było autentyczne przetrwanie.

    A dziś  teraz wystarczy spojrzeć na resztę kraju (wczorajsza mapa wyborcza prezydentury 2015 roku) i myślę kto to rządzi w połowie Polski, czyżby  Werwolf i przesiedleńcy z Ukrainy z dokumentami ukradzionymi wołyniakom ?

    Na uniwersytecie Gdańskim, w Oddziale IPN też jakoś dziwnie, albo nazwiska niemieckie albo ukraińskie. Polacy nie chcą w tych instytucjach tj Uniwersytet i Oddział IPN pracować?

  34. Obawiam się, że nie. Wśród tych tak zwanych młodych dominuje chęć wystawiania tyłka na sprzedaż….mówię wprost, bo często to widać w czasie rozmaitych spotkań i mityngów. Podnoszą się tacy młodzi zagadywacze i perorują co też by zrobili, gdyby byli ministrem finansów, albo chociaż wiceministrem zdrowia…Ktoś to obserwuje i myśli – o, młody, zdolny, nada się…

  35. Książkę oczywiście też zamawiam. Mam też pytanie: czy znajdę w książce zestawienia porównawcze typu Polska hodowała tyle i tyle, a Francja tyle i tyle.

    W ogóle czy są jakieś wiarygodne opracowania porównujące wydobycie surowców, hodowlę, produkcję? Bardzo mi brak takich informacji przy czytaniu wszelkich książek historycznych. (to pytanie kieruję do wszystkich komentatorów:)

  36. Nie jestem, ale Pani Anna ją ma i jak tylko sprzedamy trochę wołów zabieramy się za demografię…musimy być ostrożni, bo ta seria to pewien eksperymentalny ewenement

  37. Znaczy się książek o wołach – Yes?

  38. Byłem ochrzczony w tym kościele przy którym jest cmentarz. Moi rodzice brali  ślub w innym nałęczowskim kościele – na armatniej górze. Piękne tereny, zachęcam, bo warto. Nawet zatrzymać się na dzień, pochodzić po parku, po wąwozach, pojechać do Kazimierza. Wichta to nazwisko?

  39. Czytam hasło w wiki na temat Ptaśnika, a tam spis jego uczniów. Na pierwszym miejscu Luna Brystygierowa tłumaczy się porządkiem alfabetycznym; podążam jej śladem i dociera do mnie, że ona „robiła” w historii Polski i dosktorat obroniła u Ptaśnika na temat Mikołaja Lasockiego, co poprawiła drugim doktoratem z filozofii w Paryżu. Uniwersytety i doktryna jak widać pięknie współgrają.

  40. Dzięki. To stąd te nazwy Ruda Wielka i zaraz obok Kuźnia. W pobliskich Chlewiskach o ile pamiętam jest stara huta muzeum. Iłża i zamek bskupi strzegł szlaku handlowego.  Iłżanka to też stawy,młyny wodne . Nie mam pojęcia czy używano jej do transportu.Towar i rogacizna musiał w jakiś  sposób się przemieszczać. A i jeszcze jedno od Wierzbicy w kierunku na Iłże bardzo urodzajne ziemie -2,3 klasa

  41. Zacytuję zdanie ze wstępu:

    Brak opracowań dotyczących handlu wołami wynika przede wszystkim ze szczupłej i rozproszonej bazy źródłowej, a głównie z braku materiałów statystycznych do tego tematu…Zestawienia dotyczą danych z hodowli i przepędu w poszczególnych województwach RP, z komór celnych, oraz przepędów dokonywanych przez szlachtę, mieszczan i żydów. To tak na szybko…

  42. Czy to nie lokalne nazwanie Wikty, czyli Wiktorii? Mój Ojciec miał męski odpowiednik tego imienia, ale Babcia nazywała go Biniu. Kiedyś zapytałem jak to z tym imieniem jest i okazało się, że Ojciec miał na drugie Zbigniew i stąd ten skrót. Podejrzewam, że Karl Dodecius by się na tym wyłożył przy tłumaczeniu..

  43. Dlatego pytam, czy to nazwisko czy zdrobnienie imienia…

  44. Będę jeszcze dopytywać po lekturze:)

    „Codzienność dawnej Francji” właśnie czytam i takich informacji w tej książce mi brak. Kto, ile, po ile, i jak to wygląda na tle reszty Europy.

    Nie lubiłam historii w szkole właśnie ze względu na to, że każda informacja była zawieszona w kompletnej próżni niestety:)

  45. Źródła są rozproszone, ukradzione, albo utajnione…tak to wygląda…propaganda zaś pracuje na pełnych obrotach

  46. I dlatego tak bardzo potrzebny jest poprawnie udokumentowany kontekst.

    Z cierpliwą niecierpliwością ;-)))) czekam na monografię o wołach!!!

  47. Zajrzałam na stronę Katedry Historii Gospodarczej SGH i jej publikacji. Można powiedzieć, że tu historia zaczyna się  tak mniej więcej od I wojny światowej. A przed I wojną Polska żadnej gospodarki po prostu nie miała – tak by wynikało z tematyki podejmowanych prac badawczych.

    http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/struktura/KHGiS/publikacje/Strony/default.aspx

  48. Moja część tam jest;- to piękne zawołanie

  49. Witam.

    Bardzo mnie cieszą takie notki. Z punktu widzenia marketingowego majstersztyk, a widzeć prawdziwych profesjonalistów w działaniu to wielka przyjemność. Ale jest coś jeszcze w tej notce. Odcisk liścia paproci w węglu. Przeminie Pan, przeminę ja, przeminą komentatorzy tego bloga, a książka o wołach zostanie. Zostanie dla innych. I kiedy ją wezmą do ręki zapragną wiedzieć jak to się stało, że ona się pojawiła. I ta notka odpowiada na to pytanie. Ma więc wymiar zdecydowanie większy niż ściśle marketingowy. I przede wszystkim dlatego za nią serdecznie dziękuję i pozdrawiam oraz proszę nie zapomnieć o wysłaniu co najmniej jednego egzemplarza do „Przy Agorze”. Nie ma to jak rozmowa z miłośnikami książek podczas zakupu.

    🙂 pozdrawiam

  50. Daj Boze, zeby ci wszyscy mlodzi nie dawali sie nabrac na te rozne WERBUNKI… za pare groszy… daj Boze!

  51. Moja żona pisała magisterium o zbójnikach w średniowieczu na terenie obecnej Małopolski i jednym z wniosków jest, że karawany kupieckie były zasobne i było ich dużo- to i zabójców były gromady

  52. Czy Wy wiecie, że w Warszawie działa nawet Polskie Towarzystwo Historii Gospodarczej?

    http://www.pthg.pl/index.php/o-towarzystwie

  53. Wielu myśli i marzy że będą rozgrywającymi a potem płacz łzy i bywa że tragedia za tragedią

  54. No pewnie, że nie miała. A „IRP upadła przez samowolę szlachty” (autentyczny cytat z pana od historii).

  55. Wiem, ze Naleczow jest piekny z opowiadan rodziny, bo tam jeszcze ciagle mieszkaja… i zapraszaja… pojade tak na 2-3 dni… Kazimierz znam, tez piekny… a Wichta to od imienia… Wiktoria.

  56. też tak myślę, że skoro I RP upadła, bo szlachta nic tylko rozbijała się po badach, warcholiła, gospodarować nie umiała, więc po co tym się zajmować.

  57. Biniu… przeslicznie !

    A moja ciocia to Wiktoria… czyli  Wichta albo Wikta.

  58. Polskie osiągnięcia gospodarcze. Perspektywa historyczna i Dzieje gospodarcze Polski- te dwie książki tam lekramują. Spróbuję przeczytać:) Coś cieniuchne te książczyny

  59. Teraz juz wiemy, ze to kolejne ZEROWISKO dla tych wszystkich „cfaniakuf” podpietych zapewne pod budzet i „granty”…

    … napewno dzisaj duzo jest takich cwanych pijaw z budzetu i zwyklych ZLODZIEI jak ta banda wymieniona w tym PTHG… no i jeszcze wielki znak zapytania czy to polskie?

    Dobrze wiedziec, zeby tych  DZIADOW omijac szerokim lukiem… a zwlaszcza ich „projekty” albo „inicjatywy” albo jeszcze „programy” do wyciagania pieniedzy od Polakow.

  60. Ja pamiętam swoją maturę. To byl prawdziwy wtedy egzamin, język polski i matematyka pisemnie, potem to samo ustnie i chyba jeszcze byla fizyka u mnie ustna, jako przedmiot dodatkowy.Ja przez całe liceum nie miałem języka polskiego praktycznie. Co roku był inny nauczyciel, co roku inne cele. W czwartej maturalnej klasie przejęła nas pani wicedyrektor szkoły, polonistka. Dopiero ona w przeciągu paru miesięcy do matury, rozpoczęła z nami prawdziwą naukę j. polskiego. Ja na próbnej maturze w lutym dostałem ocenę niedostateczną za błędy ortograficzne. Ale jak ja miałem się nauczyć tego, gdy w ogóle przez trzy lata nic nie napisałem praktycznie. Ojciec, były student polonistyki na UJ w Krakowie (wojna przerwała mu edukacje) zaczął ze mną dyktanda. Na maturze nie miałem problemu. Ale właśnie już wtedy wyczułem instynktowie, no bo jak inaczej, gdzie jest prawda i wielkość. Byłem jedyny na cale cztery klasy maturalne, który pisał na temat literatury i historii staropolskiej. A przygotowując sie do matury właśnie z tej epoki, bo zawsze taki temat byl, reszta to romantyzmy i współczesność byla, byłem tak bardzo zdziwiony, ze tak malo jest materiałów na ten temat.

  61. Mlodzi ludzie… zakladam, ze po maturze, to juz jako-tako musza miec – chocby blade pojecie… jak dzisiaj dzialaja te rozne „uczelnie”… szkoly europejskie… stypendia… etc… ze to jest „cos za cos”… to nie jest DARMO…

    … musza wiedziec, ze dzis  GRANT  to  CYROGRAF… no i najwazniejsza sprawa, ze swiat dzis to… BANKRUT… ze lepiej zejsc na ziemie, a nie bujac w oblokach.

  62. Wg autora Dziejów gospodarczych Polski, tylko jedna epoka zasługuje na szczególny literacki podtytuł. Brzmi on:”Na drodze do emancypacji chłopów”. Także tego… chyba sobie daruję. I czekam na woły.

  63. Jestem zaskoczony, o istnieniu w ogole Jana Baszanowskiego i jego pisarstwie dowiedzialem sie z panskiego tekstu. Zajrzalem tez do polskiej Wikipedii ale niestety jest tylko biogram Waldemara Baszanowskiego. Obszerny dosyc, nawet jest wzmianka o jego zyciu prywatnym, o tragicznym wypadku ale nie nie ma ani slowa o tym ze mial brata historyka.

    Wstyd.

  64. Zapomniał skończyć zdanie, powinno być – na drodze do emancypacji chłopów w mieście. Zakaz wyjazdu chłopa ze wsi to w istocie zakaz wydania tego chłopa na żer miejskich gangów i zapędzenia go do roboty w kopalni albo szwalni na 20 godzin…Tu o ten rodzaj wolności chodzi.

  65. Cytacik:

    Szczególną niechęć żywił Staszic do zakonów i zakonników49. Stosunkowo dużo miejsca poświęcił uwagom dotyczącym mnichów, których uważał za pasoży-tów, żerujących na społeczeństwie polskim; zajmujących się teologią, czyli karko-łomnymi spekulacjami niby myślowymi. Z biegiem czasu jego wypowiedzi stawały się coraz bardziej krytyczne, a nawet rubaszne. Dla oddania swoich myśli używał takich określeń jak gniazdo próżniaków (klasztory), opasłe Augustyny, sobie szkodliwe i ziemi nieużyteczne Kameduły, mnichy samodzierże. Jego wypowiedzi na temat papieży tchnęły gryzącą ironią50.

    5. Uwagi końcowe

    W ostatnich latach swego życia Staszic oddalił się od Boga. Ludwik Kamykowski twierdzi, że stał się faktycznie ateistą. Powołuje się na odpowiednie fragmenty Rodu ludzkiego, ale w moim przekonaniu nie podaje wiarygodnych argumentów51. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Staszic był deistą. Nie uznawał hierarchii kościelnej, a do Boga miał stosunek ambiwalentny.

    W tej sytuacji zrozumiałe były długie perypetie, które towarzyszyły przygotowaniom do pogrzebu S. Staszica. Zostały one wywołane stanowiskiem wyższego duchowieństwa, a zwłaszcza arcybiskupa Skarszewskiego, co do tego, czy Staszic ma być pochowany w stroju kapłańskim, czy też świeckim. Autor Przestróg dla Polski według relacji Kazimierza Bartoszewicza miał umrzeć bez pociech religijnych.

    Biskupa Woronicza odprawił przed śmiercią, mówiąc: Nie potrzebuję widzieć się ze sługą, bo niezadługo obaczę Pana52. Ostatecznie zorganizowano pogrzeb katolicki, który przerodził się w okazałą manifestację ludności Warszawy na cześć zmarłego.

  66. Jan Baszanowski napisał tylko dwa dzieła – woły i demografię Gdańska, zmarł bardzo młodo. I to jest wielka szkoda, bo w tych pracach widoczny jest ogromny potencjał faceta i możliwości, że hej…

  67. Dzisiejszy temat, aż prosi się na dobry scenariusz i ekranizację! Pasuje schemat filmu drogi, pełen nieoczekiwanych zdarzeń i zawadiackich bohaterów oraz pięknych kasztelanek.

    „Na przodzie orszaku smyczki dotąd w powietrzu sterczące na struny opadły; z dźwiękami skrzypiec i basetli wygrywających…. zmieszał się turkot kół i tętent koni…[…]

    A w tle muzyka, którą sobie w takiej scenerii potrafię wyobrazić, muzyka łącząca stare i nowe czasy, jak choćby Józef Zaraś  czy Kajocy:

    https://www.youtube.com/watch?v=WcH0h0F1la0
    ps. ciekawe jak nazywał się człowiek najmujący się  do spędu bydła, może bydlak  ?

  68. czaban, nazywał się czaban, a teraz lecimy po nazwiskach z końcówką -ski i już wiemy czym parali się przodkowie szanownego pana.

  69. Miejskich gangów? Nie, przemiłych grup szerzących demokrację, różnorodność, tolerancję i inkluzję, czyli okoliczności, w których każdy może zasiąść do maszyny do wytwarzania tekstyliów.

  70. Autor poświęcił średniowieczu  od czasów wczesnopiastowskich do końca XV wieku całe 14 stron. Czekamy na woły.

  71. Na wjeździe do Zawoi jest karczma, a na niej wisi naprawdę spory spis zbójców – zabójców. Każdy jeden zbój ma swoją deskę z życiorysem – skąd był, gdzie i jak długo zbójował. Gdzie złapany i sądzony. Większość skończyła „za poślednie ziobro” na rynkach okolicznych miasteczek. Przez tę Zawoję musiał iść rzeczywiście bogaty szlak handlowy.

  72. Tak widziałam. Wzruszyłam się:) Na pewno są tam kultowe zdania z podręczników szkolnych:”Mieszko zjednoczył plemiona słowiańskie” i kochane dzieci idziemy dalej…:)

  73. …i osiągnąć osobisty sukces zawodowy. A także dostać mieszkanie w bloku

  74. To było do pani Ewy o 17.15

  75. Mieszko zjednoczył plemiona słowiańskie z przedstawicielami handlowymi domu bankowego Ibrahima ibn Jakuba

  76. SGH zajmuje się przewalaniem budżetów a tymczasem Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie za polskie pieniądze wydaje autentyczne pamiętniki gdańszczan z 16-17 w., czyli z miejsca, gdzie swoją wędrówkę kończyły woły. Niestety po niemiecku.

    http://www.wbc.poznan.pl/Content/335755/00-Kizik_RH_76_2010a.pdf

  77. idziemy dalej, bo to było przecież państwo peryferyjne.

  78. Otóż  właśnie, czemu on tym się nie zajął?

    Kumpli szuka, czy co?

  79. Słuchajcie Mieszko, my wIBN Banku wierzymy, że to Wy zmieniacie świat. Wy, czyli Wasze wizje i cele – duże czy małe. Chcemy dostarczać Wam rozwiązań i narzędzi, aby realizacja tych celów stawała się prostsza. Śledzimy trendy na rynku, aby pokazywać Wam nowe produkty, usługi czy rozwiązania nowoczesnej bankowości.

  80. gorąco polecam:

     

    Tadeusz Bednarczyk

    1/ Obowiązek silniejszy od śmierci: wspomnienia z lat 1939-1944 o polskiej pomocy dla Żydów w Warszawie
    Wyd. Grunwald, Warszawa 1986

    2/ Życie codzienne warszawskiego getta

    Wyd. Ojczyzna, Warszawa 1995

    Obie pozycje przemilczane w tzw. mediach naszych i nie naszych.

  81. Polaków się nie dopuszcza.

  82. Nie umiem tego otworzyć.

    Ciekawy zarzut o tych karkołomnych spekulacjach myślowych, teraz to tylko pedofilia i pedofilia…nuda

    A poważnie: to kto w Polsce dorobił się na grabieży jezuitów? A może transfer był zagranicę?

  83. Ja to samo pomyślałam. To byłaby bardzo fajna koszulka.

  84. W każdym razie chłop w mieście nie miał szans na naukę zawodu, bo miasta były na prawie niemieckim i tylko ktoś kto miał niemieckich dziadków po ojcu i matce mógł robić papiery mistrzowskie, ale jak wiadomo „narodowość to pomysł dopiero z XIX w.” Dopiero w 1791 zniesiono te chore prawa magdeburskie.

  85. Najważniejszy jest w tym nie sam majątek. On utrzymywał katolickie szkolnictwo. Dzięki kasacie padł potężny system edukacji stojący na wysokim poziomie. Po kasacie jezuitów już taki Staszic może się bezpiecznie produkować … eh!

  86. Swiec Panie nad Jego dusza…

    … ale rzeczywiscie musial byc czlowiekiem nietuzinkowym… taka rodzina… wspanialy, brat sportowiec Waldemar… nb. urodzony 15 sierpnia… w Matki Boskiej Zielnej… i drugi brat wspanialy historyk… i tylko 47 lat… wlasciwie ledwo co zaczal, a juz musial odejsc do Pana…

  87. w archiwach żywieczczyzny jest b.bogaty materiał dot. zbójowania, że hej

  88. Krzysztof Karoń pisze o tym tak:

    Walkę z chrześcijaństwem prowadziły w końcu XVIII wieku oświeceniowe elity, których ustrojowym ideałem był tzw. absolutyzm oświecony, czyli oświeceniowy despotyzm. „Oświeconość” despotyzmu polegała na realizacji przez monarchę formułowanej przez ideologów oświecenia idei postępu. Dla realizacji idei postępu oświeceni despoci potrzebowali postępowych kadr administrujących absolutystycznym państwem, ale do tej roli nie nadawał się pełniący tę rolę, konserwatywny kler. Z tego względu źródłem nowej intelektualnej elity stało się mieszczańskie środowisko wolnych zawodów, którego status społeczny gwarantowany przez państwo wynikał z jego kwalifikacji, a nie z urodzenia lub majątku. Symbolem tego środowiska był niemiecki działacz państwowy Wilhelm Humboldt, twórca reformy systemu oświaty i założyciel Uniwersytetu w Berlinie (1810). Ta nowa mieszczańska inteligencja wydała dwa zwalczające się nurty, z których jeden stworzył kadry administracyjne liberalnego państwa kapitalistycznego, drugi zaś stworzył antyliberalny marksizm. Wspólnymi cechami obydwu nurtów była oświeceniowa tradycja antychrześcijańska i naukowy światopogląd.

  89. Oj nadaje sie…

    … z ta muzyka to tez tak wlasnie bylo… pamietam doskonale… u moich dziadkow tak bylo w starej, drewnianej chalupie… sciany pomalowane farba i na nich jakis walek we wzorki puszczony… na scianie taki obraz Pana Jezusa nauczajacego nad Jordanem albo Matka Boska Karmiaca… lozko zascielone takim kilimem tkanym na krosnach…

    … i nieraz sasiedzi dziadka schodzili sie do nas na podworko, pod stara, duza jablonke… bo duzo cienia robila… i tak wlasnie grali jak ten pan z linku… a za niedlugo cala wies sie schodzila… i zabawa byla… do polnocy…

    … alez bylo pieknie !

  90. ad Szpotański- jego los jest pokazaniem jak dwa obozy [brązowe buty i niebieskie mundury] toczyły, toczą i będą toczyć rywalizacje o władzę i kasę w RP; ktoś kto był na etacie w wojsku prlu jest żolnierzem tej właśnie strony, miał talent ale taki jednokierunkowy, bo nie jest problemem czasowo poniewierać ideologami z msw z jednej ppr-owskiej linii licząc, że druga opcja weźmie górę lub musi utrzymywać stan konfrontacji – i tak jest po dziś dzień, jutro zapada wyrok w sprawie jednego z brązowych butów i zobaczymy jak idzie wymiana, kiedyś wydamy książkę [jest gotowa czeka na moment wejścia do gry] o meandrach wojny o kasę i władze nad figurantami i pokażemy na przykładach co to znaczy wiedza operacyjna

  91. Chłop wyrwany ze wsi służył do najcięższych i najbardziej podłych prac, albo do osadzenia na innej wsi. Jeszcze werbunek wchodził w grę…

  92. Czabanski… z  PiS’u… ooo, tego misia przodkowie to napewno trudnili sie takim „spedem bydla”… a dzis  on, stary kiejkut tv chce nam urzadzac!

    Naprawde bezczelne i zuchwale sa te stare ku**y czerwone !

  93. Dobrze, że udało się wydać tą publikacje. Bardzo dobrze.

    Mam nadzieje, że drukarnia niedługo zrealizuje zamówienie.

  94. tak na marginesie nie każdy kto na murach malował 'precz z komuną’ zwalczał komunę – wielokroć szło o zupełnie coś innego [także o sterowanie pretekstami do selektywnych represji]

  95. Paris, a popatrzmy tak: czy aby nas jak to bydło nie przepędzają i nawet nie bardzo wiemy dokąd?

  96. Teraz może iść do innowacyjnej montowni telewizorów słynnej marki obecnie chińskiej. Zachęcają głoszeniem iż praca nie wymaga żadnych kwalifikacji. Nadzorcom starcza matura, inżynierowie z Chin, centrum badawcze w Holandii.

  97. No właśnie. Jest to pokazane w „Ziemi obiecanej”

  98. Widzę, że Pani odwołuje się do jakiegoś opracowania. Czy mogę poprosić o namiary na nie? Będę wdzięczny… 😉

  99. Czaban – to nazwisko popularne na Podkarpaciu zdaje mi się.

  100. chyba zostałem zablokowany

  101. sa rozproszone, a kwerenda po nich to zadanie dla zespołu [pasjoinatów na długie miesiące.
    Np.
    Taki fragmencik o Radomiu:
    (na podstawie: Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich  w haśle : Radom  (Tom IX , strona 405)

    W 1394 r. pierwszego stycznia skarb królewski uzyskał od Marcina „domownika i łucznika żupy”
    w Radomiu 40 grzywien [za: Aleksander Przezdziecki  „Życie domowe Jadwigi i Jagiełły z regestrów skarbowych z lat 1388-1417”;  skład główny w Ksiegarni Komissowej Z. Steblera naprzeciw banku Polskiego, Warszawa 1854; z czego wynika, iż pod koniec XIV wieku była w Radomiu żupa, czyli komora celna dla soli dostarczanej z Wieliczki, Bochni i być może
    z Drohobycza dla ziemian na południowym Mazowszu. Cła na konto kasztelanii radomskiej pobierały również „przykomorki”  działające w Zwoleniu, Sieciechowie, Kozienicach, Szydłowcu, jastrzębiu, Bzinie i Blizinie. Cło wynosiło od 2 do 4 groszy polskich od jucznych bydląt, po 1 groszu od koni oraz bydła, a od owcy po 3 denary.
    (…)

    Bywały wpływy znaczne, zwłaszcza od wołów, których pędzono tędy do 8.000 sztuk  (dane lustracji za rok 1564)

     

  102. Szkoły zawodowe polikwidowane, została najtańsza siła robocza…wracamy do punktu wyjścia.

  103. http://www.historiasztuki.com.pl/index-kultura.php

    trzeba zjechać na dół strony i jest to pod hasłem „spór o kapitalizm”

  104. tak, obecna matura to przygotowanie jak przed szkołą zawodową, ale przyuczenia do zawodu [skończony zakres zaordynowanych umową o pracę czynności] eliminują konieczność dyskontowania szkolnictwa zawodowego, toz zawodówka/technikum mogłaby nadmiernie usamodzielniać – obecny nacisk na reaktywację szkolnictwa zawodowego to de facto wizja kursów przygotowawczych do pracy w sektorze który zamawia siłę roboczą, jaskrawym przykładem ponad 40 quasifabryk przy zakładach karnych – i to ewokuje nowy system naboru do takich 'zakładow pracy odosobnionej’

  105. Jeżeli dobrze pamiętam to obierki z jabłek lekko się przyprażało dla lepszego koloru herbaty. Tak jak Ty reagujesz na ciasto z marchwi, tak moja mama reaguje na soczewicę, z tym iż jadła z niej zupę. A była jeszcze margaryna o konsystencji i smaku mydła. Zapomniałem, że przydział był na kartki.

  106. Na temat cabana Czabanskiego Rowienski 24 lutego 2017 o 12:38
     

    Z WIKI ” Typowymi atrybutami czabana była fujarka albo piszczałka.” Wszystko się zgadza, no może czabany teraz innym bydełkiem się zajmują.

  107. Jest sporo w necie , a także na youtubie. Krzysztof Karoń.

  108. Decyzje zapadają szybko. W maju na Zespole Szkół Elektronicznych (chyba specjaliści na czasie) wisiał duży transparent reklamujący drzwi otwarte szkoły. Po wakacjach widzę, że nie ma młodzieży i szkoła chyba jest pusta. Dorywam ciecia sprzątającego liście i pytam o szkołę i uczniów i czy czasem ktoś nie wykupił szkoły. Facet macha ręką i powtarza:

    – Panie zlikwidowali, zlikwidowali szkołę, a ja pilnuję.

    Minęło półtora roku, szkoła stoi, tablice i godło wiszą. Na coś czekają, tylko nie wiem na co.

  109. dokończę tego Szpotańskiego:- wątek dot. jak to sędzia się pomylił [idzie o świadków] jest dla jego czytelników i dla reszty frajerów, realność jest taka: wydaje się postanowienie o tzw. oczywistej pomyłce pisarskiej i nikt nie ma nic do gadania to jest niezawisły sąd a nie litościwa protokolantka;- oznacza to, że chciano pobawić się tymi świadkami w najróżniejszych celach

  110. a pamiętasz jak to cukier się karmelizowało aby mieć domowe cukierki [bo na inne nie było nas stać]

  111. 🙂

    http://be-media.com.pl/jak-to-z-reklama-w-czasach-prl-bywalo/

    Dziś, to raczej jabłka obieram, a skórki to bałbym się prażyć. Brr

  112. a to hasło kuchenne: jedzcie dorsze gówno gorsze

  113. Tak na logiczną logikę, to czaban musiał mieć baciora vel biczysko. Stado bydła to nie są żarty na fujarkę.

  114. W 1394 r. pierwszego stycznia skarb królewski uzyskał od Marcina „domownika i łucznika żupy”w Radomiu 40 grzywien [za: Aleksander Przezdziecki  „Życie domowe Jadwigi i Jagiełły z regestrów skarbowych z lat 1388-1417”;  skład główny w Ksiegarni Komissowej Z. Steblera naprzeciw banku Polskiego, Warszawa 1854

    To piękny cytat aby wykazać jak pracowano w XIX w. i fałszowano dane. Wątpię, żeby pierwszego stycznia, w środku zimy, umyślny biegł z monetami do skarbnika królewskiego… Ponieważ to były jeszcze czasy kalendarza juliańskiego więc przeliczając na nasz gregoriański to byłby, z perspektywy wieku XIX, trzynasty pierwszy, więc wylądowałem ponownie w świecie bajki, gdzie kabała nadaje ton a czytelnik nie kumaty …

  115. Wątpić każdy może.

    Jeden lepiej, a inny  gorzej.

  116. na imigrantów.

  117. Ja go nie znam. Zaczęłam czytać jego stronę o historii sztuki i wydała mi się dobra. Jest ciekawy artykuł o Wróblewskim.

    Jest facet w porządku czy mam się spodziewać nieprzyjemnych rozczarowań? Wciągnęłam się, prawdę mówiąc, a czasu straconego nie wróci nikt:)

  118. W oczekiwaniu na książkę Jana Baszanowskiego pt. Handel wołami w Polsce od XVI do XVIII w.” dorzucę w uzupełnieniu, że kawałek tego handlu przechodził przez Kazimierz Dolny nad Wisłą. Kazimierz Dolny w okresie XVI-XVII był jednym z największych portów rzecznych w Rzeczpospolitej. Samych spichlerzy zbożowych był na dwóch nadbrzeżach 60. W tym czasie Wisła była najważniejszym traktem rzecznym handlowym EUROPY. Ilości towaru i statków , jakie płynęły rocznie Wisłą w XVI w. rzeka Ren osiągnęła w I poł. XIX w. Kazimierz Dolny obsługiwał ok. 40 % przeładunku i transportu wiślanego – na eksport przez port w Gdańsku. O ile dobrze pamiętam, samego zboża już u schyłku czyli w połowie XVIII Gdańsk przyjmował 250 tysięcy ton. A Kazimierz Dolny obsługiwał transport: zboża, wołów, wina, cukru, octu, przypraw korzennych.  Podobno obsługiwał w apogeum 600-800 statków rocznie.
    Ale niestety z wizytą przyjaźni pojawili się heretycy szwedzcy w połowie XVII w. i Kazimierz Dolny – najpierw zrabowali bardzo dokładnie a potem – miasto spalili. Handel spadł do 10%.  a z 315 murowanych domów pozostało 30.

    http://www.kazimierz-dolny.pl/miasto/historia

  119. Ciekawe, że pomysł by podstawówka trwała 7 lat wynikał z dawnej tradycji nauki zawodu w zakładzie rzemieślniczym. Akurat tyle lat trzeba było na naukę np garncarstwa. W średniowieczu uważano , że siedem lat to jest w sam raz do prac ręcznych.

  120. Dzisiaj w cenie polędwicy, a w miejsce tej ryby wskoczyła słodkowodna panga hodowlana.

  121. No tak jest Qwerty… przepedzaja nas… traktuja jak bydlo… obywateli, narod… tylko, ze my, narod nie zgadzamy sie z tym… i z tym walczymy…

    … tak sie dzis znowu to cale zlo skumulowalo… ale tak bylo i bedzie zawsze… zawsze jedni drugich beda chcieli przepedzac… odwieczna walka z Panem Bogiem… i z bliznim.

  122. Nie moze… bo tam pojawilo sie teraz… „zapotrzebowanie” na Ukrainca.

  123. Wczoraj byłem nad morzem i kupiłem coś pysznego. Kawałek wędzonego tuńczyka, porcja na kolację i śniadanie za parenaście złotych, czyli w sumie drogie jak cholera, ale jak opalizuje w świetle żarówki!

  124. A komuna zamiast poprawić nauczanie i je zintensyfikować to wydłużała czas nauczania i model 7+4/5 zamieniła na model 8+4/5, a skończyła ponoć nie komuna na 6+3+3. Były jeszcze szkoły zawodowe, niektóre zakładowe. 3 lata nauki i w tym warsztaty/
    Gmeranie przy nauczaniu podstawowym powinno zastąpić nauczanie niepaństwowe z programami określonymi przesz szkoły, a nie przez jakieś ministerstwo. Zły program nauczania przyniesie ograniczoną szkodę, bo w małej skali, a szkoła straci czesne, bo rodzice będą szukali czegoś lepszego.
    Jeden ministerialny program przynosi szkody w postaci niedouczonych absolwentów i to w całym kraju. W takim wydaniu nie ma kompensacji wewnętrznej i poziom nauczania sukcesywnie spada, kolejne roczniki opuszczające szkoły są zwichnięte na całe życie.

  125. Nie! Absolutnie nie! Bardzo jest w porządku.

    Przepraszam, że nie zaznaczyłam tego.

  126. W sumie jest postęp skoro w średniowieczu garncarza szkolono 7 lat, a teraz na inżyniera 2,5 wystarcza.

  127. I na taką wojnę o przetrwanie jesteśmy skazani i tutaj jest jeden z jej frontów uczących też o własności

  128. Wędzony tuńczyk prosto z południowego Bałtyku ;))) Oj Chloru, Chloru…

  129. Pamiętam z którejś baśni opis przyjazdu polskiego poselstwa do Paryża, dostojnie ubrani, czyści i każdy władał łaciną, a to ostatnie nie było zbyt częste u Francuzów. Te dane o Wiśle znowu świadczą o tym, że wmawianie nam iż w 1989 roku nareszcie będziemy należeć do Europy to przyjmowanie, że my to Wschód, bieda, nędza i wiekowa nicość.

  130. No co Ty! Idzie się do Auchana, czy innej Centrali Rybnej, kupuje tuńczyka z lodu, wędzi nad morzem i opyla turystom + chlorowi. Najdziwniejsze, że wszyscy zadowoleni.

  131. Mówią, że gdyby jajo kosztowało 2 tysiące dolarów, byłoby największym przysmakiem ludzkości.

    (Pangi nie wolno jeść – tak mówią ludzie uczone w chemikaliach, w których tę rybę się hoduje. Łososia norweskiego takoż.)

  132. Jest zdecydowanie gorzej, bo nie ma już nauczycieli mogących nauczyć czegoś spoza zakresu  banalnych szablonów.

  133. I jeszcze maluje opalizatorem :)))

  134. Dzięki. Spodobało mi się, że chce stworzyć portal dla osób, które niczego nie nauczyły się w szkole (z dziedzin humanistycznych), a chciałyby w krótkim czasie ogarnąć „co tu się kurna wyrabia na tym świecie”(tak w skrócie Karoń przedstawia swój cel). Na szczęście nie nauczyły się!

  135. Tak, na budzie pisało „dziś łowione” Mieli też rekiny, ale jakieś małe. No wiem, że te egzotyczne, to raczej okrążyły globus ze dwa razy zanim tu trafiły.

  136. Gospodarczo przewodziliśmy Europie gdzieś tak do XVII w. Katastrofa zaczęła się wraz z wprowadzeniem wirusa, jakim była herezja w kręgach części szlachty, która po raz pierwszy zaczęła traktować lojalność wobec centrów  zagranicznych za ważniejszą od lojalności wobec Rzeczpospolitej. Wrogowie zewnętrzni byli stałym zagrożeniem, z którym można było sobie jakoś radzić. Ale wróg wewnętrzny dodatkowo – to było już za dużo. Skończyło się wielką katastrofą najazdu szwedzkiego (w koalicji) a potem to już „loże” zorganizowały stały zjazd po równi pochyłej.

    W przypadku transportu rzecznego – obecnie sieć rzeczna Renu i rzek niemieckich oraz francuskich obsługuje transport o wielkości 500 mln ton rocznie. Polskie rzeki są od czasów II WW – martwe. Nie wiem, dlaczego komuniści zawzięli się na transport wodny i zniszczyli to, ale to jest stan faktyczny i III RP nie uczyniła dosłownie NIC aby to zmienić. „Biorą granty’ na „turystykę rzeczną” czyli 1-2 stateczki pływające nie dalej niż 30 km.

  137. qwerty.

    Jestem zwykłym niewolnikiem okrągłostołowym.

    Jakie mam mieć „zawołania” dla doznania własności i co to jest.

    😉

  138. Witam!
    Miasto Chrzanow k.Oswiecimia od dawnych czasow zwane miastem „cabanow”, jeszcze dzis niektore
    stare rody w tym miescie tak sa zwani. Z nielicznymi wyjatkami ludzie od zawsze dobrze sytuowani.

    Przepraszam za znaki (mala awaria klawiatury) .

  139. Panga nie. To chyba jedyny zwierz którego tłuszcz jest olejem mineralnym, jak olej parafinowy.

  140. Małych rekinów bałtyckich nie jemy wyłącznie z przyczyn humanitarnych 😉 Nawet dziś złowionych. Howgh!!!

  141. Są jeszcze niedobitki i to z mocno powojennego chowu. Córka poszła tylko do tego LO co wcześniej syn, bo były dwie doskonałe nauczycielki z matematyki i fizyki. Po roszadach okazało się, że nie bedzie jej uczyła matematyczka. Proponowaliśmy załatwienie sprawy u dyrektora, ale w końcu zdecydowała się pozostać z koleżankami z gimnazjum.
    Chłopcy czuli przed nią respekt, a ona pozwalała sobie ponarzekać tylko w przypadkach beznadziejny, bo w tych rokujących stała murem za uczniem. Mój nie chciał chodzić na kółko matematyczne prowadzone przez tą panią. Zwykły szczeniacki upór. Kiedyś mieli na drugą lekcję, a na pierwszej było kółko matematyczne. Tablica nie była zmazana. Mój stanął przed tablicą i śłepił na nią. Pani przyszła i kazała mu usiąść, a on przed odejściem bąknął coś o ciekawym sposobie rozwiązania. Pani zachęciła go do przyjścia na kółko, że tam więcej ciekawych sposobów przerabiają.

    I jeszcze pani od chemii z gimnazjum. Syn odrabiał zadanie domowe i coś mu poradziłem źle na temat opisu jodku ołowiu. Na konsultacjach trafiłem do pani z chemii i po usłyszeniu nazwiska wypomniała mi złe odrobienie zadania. Kazała chwilkę poczekać, otworzyła szafę z odczynnikami i strąciła dla mnie jodek ołowiu. Widzi pan – powiedziała – jest żółty. Porozmawiałem chwilę i okazało się, że nauczycielka pracowała jakiś czas w przemyśle chemicznym, ale ze względu na stan zdrowia musiła zmienić rodzaj pracy, zrobiła uprawnienia pedagogiczne i poszła uczyć do szkoły. Przy okazji i ojciec załapał sie na konsultacje. 🙂

  142. W ostaniej Niedzieli była koperta, a w niej oferta czegoś bardzo prozdrowotnego, zawierajacego kwasy omega-3 z łososia norweskiego. Wywalilam bez otwierania. Ale oferta kierowana jest szczególnie dla „osob starszych, dzieci i kobiet w ciąży”. Ciekawe kto w redakcji decyduje o przyjęciu takich reklam.

  143. Wiesz, a ja lubię chlora. 🙂

  144. Tak toto te cale poronione szkolnictwo zawodowe wyglada we Francji…

    … chyba tydzien czy 2 tygodnie temu widzielismy kilka reportazy ntt.  To tak wlasnie wyglada… jakas fabryczka-„korporacja”… niewiadomo kogo… potem nabor sily roboczej, potrzeba – dajmy na to – 200 ludzi… zglasza sie 700 albo i wiecej !

    Zaczyna sie robota „profesjonalna i innowacyjna” dla jakiejs „korporacyjnej” agencji pracy – wypelnianie aplikacji… ze 3 rozmowy motywacyjne… wreszcie wybieraja najlepiej takich co nie sa lokalsami… bo jest zapewniona cala baza noclegowa oczywiscie „korporacyjna”… z kateringiem zywnosciowym rowniez „korporacyjnym”…

    … potem zaczyna sie prymitywna formacja… „wykladowcy” oczywiscie z „korporacji” juz znanej i wybranej, takiej swojej… potem praca… we wszystkich mozliwych wariantach godzinowych i czasowych, czyli swiatek-piatek „na okraglo”… kontrakt pracy zwykle czasowy z mozliwoscia przedluzenia od kilku miesiecy do kilku lat… to zalezy od korpo…

    To jest wlascie to co propaguje ten sprzedawczyk Morawiecki zgodnie, z programem „rozwoju” zrownowazonego i innowacyjnego… praca dla biurwokracji w korporacjach masonskich… i tyle.

    Po wakacjach w ubieglym roku nabralo to ogromnego przyspieszenia… i zdecydowanie objelo przede wszystkim mlodych chcacych pracowac wylacznie w molochach, bo te prywatne male byznesy po prostu sie zwijaja… i to sie rowna…

    … OBOZY PRACY  +  CETA…  tak to sobie wymyslila przekleta masonska lunia… i na ta blazenade  zgodzily  sie  wszystkie  „polskie rzady”… lacznie z  „dobra zmiana” !!!

  145. Pangi hodowlanej (antybiotyki + hormony) NIE JEMY!

    Śledziki, Panie Chloru, a także świeży dorszyk i fląderka w smażalni nad morzem, w przeciągu, unikając zasmrodzenia domu. Jeszcze ponoć pyszny jest turbot, ale trudno trafić.

  146. To są informacje wstrząsające normalnie. Gdy się czyta te liczby, a liczby nie mogą kłamać, tak strasznie się widzi, co zrobiono z Polską, by teraz na nią pluć i wmawiać nam, Polakom, że my tak sami. A ten Jarosław Kaczyński jeszcze dodaje, że, jak w tym gąszczu przepisów obecnych przedsiębiorca nie potrafi swojego biznesu prowadzić, to widocznie się do niego nie nadaje. Kim ten człowiek jest poza tym, że kawaler? No jest.

    Nie wiem, może niech już będzie jakiś ktoś inny tuskoidalny, przynajmniej będzie wiadomo, że następny szwed, specjalnie piszę z małej litery i jakie ma zadania.

  147. Tak na marginesie:myśliwi z Norwegii ostrzegali mnie bym nigdy nie kupował norweskiego łososia hodowlanego.Syf,błoto i pasze treściwe.

  148. Etyka-bioetyka

    Mam w domu dwie książki Fenigsena. O eutanazji i etyce. To polski Żyd (rocznik 1926). Lekarz na AM łódzkiej w czasach powojennych. Wyjechał z falą w 1968 r. do Holandii i potem do USA.

    Pierwsza książka o eutanazji wydana przez Znak (jeszcze ten nie zniszczony Grossem), druga całkiem niedawno (2010) przez Świat Książki (!). Rozważania o etyce i eutanazji. Zerknęłam do internetu – jest polecana jako lektura  dla studentów medycyny. Jeśli tak – to na razie nie mamy co się bardzo martwić o etykę obecnego pokolenia lekarzy.

    Większego przeciwnika eutanazji naprawdę ze świecą szukać na Zachodzie.

    Hartman niech się na razie schowa do mysiej dziury i siedzi cicho 🙂

  149. Zapewne to kwestia ceny. Tej lekramy.

    Nie jemy tego świństwa!!!

  150. Ta moja poniższa odpowiedź to do Ciebie. Coś mi się pomyliło z kierunkiem 🙁

  151. Ja też, dlatego sobie pozwalam na pouczanie /ale poważne!/ z przymrużeniem oka.

  152. Kapnęłam się 🙂 Dzięki.

  153. Ja nie znam oczywiscie tych trudnych wrecz ekstremalnych warunkow wojennych i powojennych… i modle sie abym nie musiala tego doswiadczyc… ale moj dziadek takich warunkow doswiadczyl.  Nawyk krojenia jablek, gruszek z obierkami pozostal mojemu dziadkowi az do smierci… nawet jak padla ze 20 pare lat temu jablonka na podworzu u dziadkow… ta pod ktora pare razy odbyly sie fajne potancowki… to dziadek jeszcze w pazdzierniku chodzil i zbieral wszystkie spady po sasiedzku.

    Potem po ususzeniu… a mieli dziadkowie super piec kaflowy z przypieckiem na ktorym owoce czy grzyby super sie suszyly… dziadek rozdawal te ususzone jablka kazdemu kto sie u dziadkow trafil… i rodzinie i obcym… ja pamietam, ze bardzo z rodzenstwem lubilismy te dziadkowe jablka… czesto robily one za cytryne do herbaty, czesto mama dodawala je do roznych kompotow… naprawde dziadek przywozil je nam calymi kilogramami… bylo nie do pomyslenia aby dziadek ich nie przywiozl…

    … to naprawde byla jego wyjatkowa mania i przyzwyczajenie… pamiatka po trudnych czasach, bo dziadek wlasnie opowiadal, ze ludzie w czasie wojny to nawet te suszone obierki jedli… bo glod byl straszny.

  154. Ale postawienie na tych stanowiskach takiego gostka, jak Hartman – świadczy o nieskończenie złej woli /że tak to uprzejmie ujmę/ ludzi zarządzających w Polszcze nauką medycyny.

  155. Wtedy Jegomość Król nadawał przywileje -miastom, portom, biznesowi (dlatego Wolne Miasto Gdańsk trzymało się Rzeczpospolitej) a teraz „waaadza” z najwyższą przyjemnością torturuje biznes zanim go ostatecznie zadusi. Problem podstawowy kiedyś już wskazaliśmy:  od 1982 r. zaczął być niszczony wielki potencjał wysoko wykwalifikowanych robotników wielkoprzemysłowych a od 1989 r. – sam przemysł. Emigrantom z przemysłu nie pozwolono wrócić, inżynierów nie brano ani do rządów ani do doradztwa. Tylko wszystkie niedouki, jakie tylko udało im się pozbierać z tzw. „humanizmu”. A potem pracowicie budowano biurokrację do poziomu Bizancjum (i wyżej) aż dojrzała do stanu, że „żadna gospodarka nie jest jej potrzebna”. A teraz, jak widać po projekcie ustawy o „człowieku na części” – obywatel też nie jest potrzebny  a skoro nie ma dochodów z przemysłu, to się obywateli na części sprzeda. Dzięki dwuosobowym „komisjom od śmierci mózgowej”- której NIE MA.

  156. Moja część również.  Jestem dumna z tego faktu.

  157. Zasadniczo, to w knajpach nadmorskich lepiej ryb nie jeść. Praktycznie cały pas nadmorski  od Ahlbeck do ruskiej granicy objechałem. Wszędzie jakieś mrożone stare chińskie ryby, grzane w mikrofalówce przed podaniem. Z wierzchu przypalone, w środku gotowane. Takie prawdziwe są w pobliżu portów, ale strasznie drogie.

  158. Cóż – można sprawdzić co on wkłada młodym do głów – ale sądząc z jego wypowiedzi – nic mądrego. U nas na szczęście nie ma jeszcze aury eutanazji. Więc się młodzi jakoś wybronią.

    Pozdrawiam i dobranoc

  159. Tak, potwierdzam… widzialam reportaz…

    … ta cala panga jest faszerowana nieprawdopodobnym fajansem !

  160. Było to w Łebie dawno temu, kiedy stacjonowaliśmy rodziną na polu namiotowym obok plaży. Padało, wiał wiatr więc o gotowaniu nie było mowy. Ojciec urwał sie do Łeby i wrócił chyba z dwoma kilogramami pieczonego dorsza ze smażalni (młodzi nie pamietają, ale w smażalniach ryb i frytek olej nie był wymieniany, tylko uzupełniało się ubytki nowym – kolor czarny, ciecz nieprzejrzysta). Było to tak smaczne, że mimo początkowych obaw nasza piątka spałaszowała wszystko. To były czasy; nikt nie martwił się akroleiną, BaP i innymi WWA, a o dioksynach to chyba nawet nie słyszeli specjaliści od żywienia. Teraz w domu olej uzywany jest jednorazowo, a ryba tak nie smakuje. 🙁

  161. E, ona chyba nietłukąca? :)))

    Ponieważ wątek trochę wypadł z obiegu i G. tu nie zagląda to pozwoliłem sobie. 🙂
    Ze wspomaganiem piszę:
    Jusqu’à la prochaine fois.

  162. Czy ta herezja nie nazywa się przypadkiem oślepieniem znaczy się „oświeceniem”?

  163. Po słowach kluczach jak: NUM, góra stoi, droga do Wylatowa powinniśmy przyjąć również Ojca Oślepienie, pisane oczywiście z dużej litery.

  164. „Oświecenie” to już były „żniwa”. Dobicie państwa przez skorumpowanie do końca elit. W XVII w. konspirowały przeciwko Rzeczpospolitej „elity protestanckie” czyli pewna część elit.  Rzeczpospolitej kręgosłup przetrącił najazd szwedzki. Sądząc po statystykach gospodarczych i demograficznych. W XVIII w zasadzie niemal całe elity, również te deklarujące się jako „katolickie” konspirowały przeciwko Rzeczpospolitej jako „oświecenie”. A w sumie były to zwerbowane agentury. Stare rody wymierały a nowe były „kreowane”. Na przykład – Poniatowscy. I parę innych. Warto rzucić okiem na ród Branickich. Też „nowy”.

  165. Ja tez jestem normalnie w szoku!

    Nie moge uwierzyc zeby taki poziom reprezentowal… co prawda on podobno doktor prawa jest, ale tu zwykla matura powinna wystarczec…

    … normalnie albo mu cos podali… albo to byla podpucha jakas… albo oni wszyscy kwalifikuja sie juz tylko „w kaftan”!

  166. Ależ nie! Źle trafiałeś z pewnością. Co do knajp – nie wiem. Ja pisałam o smażalniach. Konstrukcja prosta, pod chmurką, ewentualnie pod wiatą. Zawsze gada się ze „smażalnianym” skąd i co jest tutejsze, najświeższe. Nie miałam skuchy. Pytasz o dorsza i flądry. Żadnych rekinów nie zamawiasz! W Kątach Rybackich, w barze rybnym „U Basi” jadłam pysznego, świeżego sandacza. Chyba z połowów w Zalewie Wiślanym. Warto chociaż raz do roku zjeść taką rybę, naprawdę. Dla mnie to też drogie, naturalnie.

  167. Dobranoc 🙂

    Ale – to, o czym zaczęliśmy rozmawiać wczoraj jakoś, o przeszczepach. Tu dwóch lekarzy i etyka, którą dowodzi Hartman…

  168. Niestety nieweryfikowalne !! Zgadzam się co do „pysznego, świeżego sandacza” …. z połowów w dorzeczu Zalewu … Zegrzyńskiego.

    Też chyba ! 🙂

  169. No tak! Od lat o tym wiadomo. Jeszcze tilapia. Usiłowałam oświecić Chlora.

    http://tipy.interia.pl/artykul_16407,jakich-ryb-nie-jesc,16.html

  170. Na bank pewne. W nas, na Helu, a zwłaszcza na Mierzei Wiślanej. Naturalnie nie w sezonie! Sezon służy do golenia tych, no … ceprów 😉

  171. Ceprów kupuję 🙂 .

    Pytanie: co te cepry robią w Wawie 🙂 ?

  172. chloru nie truj, zlituj

  173. Jakaś rybka osobiście złowiona i sprawiona przez domowego wędkarza. To je dobre. A jakby jeszcze sam przyrządzil. Mmm….

    Przed Świętami Bożego Narodzenia sprzedają karpie i opowiadaja, że karpie trzeba najpierw odlowić, przenieść do stawów/basenów z czystą wodą,  a one się tam oczyszczają i dopiero sa sprzedawane.  Zastanawiam się czym są teraz karmione karpie z wielkich hodowli, bo u mojego dziadka, 23 grudnia, spuszcano wodę ze stawu, odlawiano karpie i zywe jechały do miasta.  Były pyszne,  nie potrzebowały żadnych pośrednich stawów oczyszczających.

  174. Nie ulubiona figura Gospodarza: oksymoron.

    ? 🙂

  175. Wszystkie rybki…  i uciekam.

    https://youtu.be/IaesfaHvjZM 3:35

  176. Georgius – znakomity ten przywołany przez Ciebie na całe gardło rechoczący kozak, jak żywy, znając z lektur ich dokonania w handlu niewolnikami i bardzo się ucieszyłam że to taka fizis i  postać  odległa i czasowo i geograficznie

  177. Domowy wędkarz z Polskiego Związku Wędkarskiego ? Chyba coś w tym jest. Dawno temu oczyszczały się w wannie. 24 grudnia – rano – spuszczano wodę z wanny … i żywe do kuchni.

    🙂

  178. No tak, to dlatego nie dałem rady, jako ten inżynier, bo takim byłem wyszkolony, ja czułem ten smród nieuczciwości już w tej mojej pierwszej i ostatniej pracy w zawodzie po studiach w biurze projektowym, gdzie te maszyny rysowałem na tej wielkiej desce kreślarskiej i mnie się to podobało i normalnie, to może i do dzisiaj bym coś w tej materii tworzył. A tak tworzę bez przerwy swoje życie 🙂 i jakoś leci.

  179. Nie chodzi o tzw. rybę maślaną”?

    To ona ma jakieś dziwne tłuszcze, a nie panga.

    Panga to taki słodkowodny świniak z Azji.

    Karmiony wszystkim.

  180. Historia gospodarcza była opanowana przez marksistów, to był zaklęty krąg. Ścisła reglamentacja. Przeczytajcie sobie biogram Natalii Gąsiorowskiej i jej uczniów.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Natalia_G%C4%85siorowska

    Na prowincji to można spotkać i takie kurioza:

    http://www.hist.uni.wroc.pl/starawww/kusiak.html

  181. Morzywół, Odrzywół … i te wyprawianie wołowych skór. Która to była Baśń ?

  182. Nie da się ukryć, że u Coryllusa komentuje ELITA. Celowo pomnąłem podpis pod tą radosną gębą. A brzmiał on:

    Zaporogue riant, d’apres Riepine

  183. No właśnie, nie ma !

    Domknięcie @20:46.

    Chcesz, to dziel się! Nic nie mówisz, zostań w spokoju.

    Proste ?

  184. Z tym lososiem norweskim i panga to i tu we Francji jakis czas temu byla szeroko zakrojona akcja zniechecajaca… raz toto kupilam i doslownie nie szlo tego przelknac… roslo w buzi takie obrzydlistwo… a mama mi opowiadala, ze tej pangi to nawet nasza Perla, piesek tez nie chciala jesc… obwachala i odeszla.

    Tu u „mnie” w Rennes jest kilka dobrych sklepow z rybami, gdzie sprzedaja ryby „na dziko” lowione przez prywatne lodki… dobre sa te rybki, ale sa cholernie drogie… tak minimum to 15-25€ za kilo… ja np. uwielbiam ryby, ale cena nawet 15€ za kilo ryby to jest cena zaporowa… tym bardziej, ze tu sprzedaje sie ryby z bebechami i lbem… no i praktycznie po oczyszczeniu to zostaje mniej wiecej polowa… ale najbardziej lubie dorsza, sledzia i makrele… rybki z mojego dziecinstwa… jeszcze byla kargulena… pyszna i tania, ale podobno ta ryba dzis zanikla.

  185. Ksiazka o takim zjednoczeniu to by byl dopiero cukierek……

  186. Bardzo ladna ta historia „przypadkow” czyli znakow.

    Przegladam siec: zatrzesienie wiadomosci o slynnym ciezarowcu, natomiast jesli chodzi o pana J.Baszanowskiego, to pojawiaja sie tylko tytuly ksiazek i opracowan. Czy gdzies mozna znalezc jakas note biograficzna?

    I jeszcze: wymienia sie, bierze sie pod uwage obydwie ksiazki Baszanowskiego gdzieniegdzie w angielskich i niemieckich opracowaniach, w polskich cisza…Ciekawe tez jest, ze w jednej z polskich prac (T.Chrzanowski) dotyczacej migracji artystow, podaje sie-ale tylko w przypisach-  w przypisach studium Baszanowskiego z angielskim tytulem. To nie zostalo wydane po polsku? (zamieszczone w Studia Maritima z 1988 r., tytul studium:Statistics of Religious Denomination and Ethnics Problems in Gdansk in XVII-XVIII Centuries)

    A moze to tylko czesc tej ksiazki o demografii.

  187. Super piosenka!

    Mam dwoch kuzynow… zapalonych wedkarzy… obydwaj maja karty wedkarskie… jeden lowi gdzies w okolicach Bydgoszczy, a drugi lowi w malym jeziorze tam gdzie mieszka w Lidzbarku Welskim… i ten kuzyn podrzuca mojej mamie tak ze 20 kilo albo i wiecej rybek przez siebie zlowionych w tym jeziorku… od ryb od lat nie kupuje wcale…

    … a rybka i wodeczka… to je dobre!

  188. 😉

  189. Pan prof. Kusiak ma bardzo ciekawe zainteresowania:

     

    Obrót nieruchomościami na ziemiach Polski zachodniej i północnej po przemianach ustrojowych w 1989 roku (w pracy naukowej od 1995 roku zajmuje się głównie tym tematem).

     

    i publikacja:

     F. Kusiak (red.), Obrót nieruchomościami na ziemiach polskich od średniowiecza do XXI wieku, Poznań 2008, ss. 182.

    Można powiedzieć, że i historycznie ciekawe – i bardzo na czasie.

  190. U nas chodziły pstrągi i szczupaki, bo tata + spining.

  191. 🙂

  192. Jeden z uczniów historyczki-komunistki:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Kula

     

    Garść cytatów:

     Przedstawiciel polskiej szkoły historii społeczno-gospodarczej.

    W czasie II wojny światowej żołnierz Armii Krajowej, współpracownik Biura Informacji i Propagandy oraz uczestnik tajnego nauczania. Brał aktywny udział w akcjach ratowania Żydów.

    Po upadku powstania warszawskiego, jako podporucznik AK, trafił na siedem miesięcy do oflagu Grossborn.

     

    Członek Marksistowskiego Zrzeszenia Historyków

    ( Powołane by wyzwolić polską historiografię z pęt tradycjonalizmu i zlikwidować zacofanie ideologiczne na odcinku historycznym. W jego skład weszli historycy związani z PPR i PPS)

     

    w latach 1968–1970 prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Historii Gospodarczej, którego był później prezesem honorowym

     

    Wychodząc z tradycji marksistowskich udało mu się stworzyć oryginalne koncepcje początków polskiego kapitalizmu, zaproponować model funkcjonowania peryferyjnego feudalizmu na ziemiach polskich w XVI–XVII wieku.

     

    Jak w piosence:  Jaka róża, taki cierń – nie dziwi nic

  193. Panie Gabrielu: poproszę dwie.

  194. Kula, doktorant Stanisława Arnolda,  był bardzo reklamowany na historii w latch 70-tych. Z tego, co piszesz, uratowało nas  wówczas przed obałwanieniem… małe zainteresowanie historią gospodarczą.

    Kluczem tu chyba jest Stanisław Arnold. Powinien być w jakimś zbiorze zastrzeżonym… akowskim. Czytając źródła do pracy magisterskiej /materiały Delegatury Rządu RP na Kraj/ natknęłam się na raport, mówiący o jego agenturalności – pracował dla sowietów, wedle tego raportu.

    https://lustronauki.wordpress.com/2009/02/08/stanislaw-arnold/

  195. Zauważyłem, że serwer przechowujący moje obrazy zachowuje się w sposób nieprzewidywalny. Ponieważ jest darmowy, więc mam You get what you pay for czyli to za co płacę.Wprowadziłem na moją stronę pewne zmiany, które wydają się działać, więc jeśli ktoś nie zobaczył ilustracji do mojego komentarza, to ma kolejną szansę.

  196. Mam książki Witolda Kuli są tak samo nie do czytania jak książki Mączaka…ale to stowarzyszenie mnie martwi, żeby się nie okazało, że znów wdepnęliśmy w jakieś bagno, gdzie siedzi sześciu gnomów i pilnuje interesu

  197. Krótki rys biograficzny będzie w książce

  198. Przy Agorze na pewno zamówi więcej…:-)

  199. chcecie się pośmiac? http://naszeblogi.pl/45638-mieszkania-dla-seniorow-nie-wymysl-koniecznosc

  200. tu nie się co śmiać, tu trzeba płakać

  201. kompromis? śmiech przez łzy?

  202. Rzeczywistość szpitala, realność cierpienia i śmierci szybko uczy właściwej etyki, nawet tych skażonych Hartmanem. Ale niektóre specjalności nie mają z tym należytego kontaktu (wbrew pozorom nie chodzi o dermatologów).

  203. Brat mojego prapradziadka był jednym z ostatnich zbójników na Podhalu. Skończył w Nowym Wiśniczu, ale ile dokonał ucieczek z rąk austro-węgierskich żandarmów to jego.

  204. teraz zbójnicy mają legitymacje i umundurowanie/togi – ale Nowy Wiśnicz czeka na każdego

  205. Otwiera … całą serię publikacji, które będą się ukazywać pod wspólnym tytułem „Biblioteka historii gospodarczej Polski” … będą miały jedną ważną zaletę – zawartych w nich treści nie da się przerobić … A to oznacza, że nasi wrogowie i nasi fałszywi sojuszniczy ni cholery z nich nie zrozumieją. I to będzie sukces największy.

    Za to właśnie trzymam kciuki przed Panem Bogiem. Coryllusie jak mówi o. Dyrektor 😉 Alleluja i do przodu! Alleluja i pod prąd!

  206. …i straszno…i śmieszno…   🙂

  207. Może zostawił jakieś wspomnienia?

  208. a jak skończył?

  209. Juliusz Łukasiewicz jeszcze lepszy:

    W młodości oficer LWP, wykładowca w Centralnej Szkole Oficerów Polityczno-Wychowawczych w Łodzi, w Wyższej Szkole Piechoty w Rembertowie 1945–1952. Absolwent historii UW (1955). Doktorat (Proces przewrotu technicznego w przemyśle Królestwa Polskiego w latach 1852-1885) obronił tamże 7 czerwca 1960 pod kierunkiem Natalii Gąsiorowskiej, habilitacja – 1967. Profesor nadzwyczajny – 1974, profesor zwyczajny – 1984. Zatrudniony w Instytucie Historycznym UW od 1955 kolejno jako asystent stażysta, asystent, starszy asystent, adiunkt (Katedra Historii Polski XIX i XX wieku/Katedra Historii Polski Nowożytnej), docent (Zakład Historii Nowożytnej Powszechnej i Polski). Emerytura 1993. Prodziekan Wydziału Historycznego UW 1969–1973, dziekan 1973–1975 i 1981–1987. Prorektor UW ds. filii w Białymstoku 1975–1981. Dyrektor Instytutu Historycznego UW 1987–1993. Zajmował się dziejami XIX wieku.

    Przewrót techniczny w przemyśle Królestwa Polskiego (1963)
    Krach na giełdzie. Zarys historii kryzysów ekonomicznych (1967)
    Kryzys agrarny na ziemiach polskich w końcu XIX wieku (1968)
    Początki cywilizacji przemysłowej na ziemiach polskich (1988)

  210. Taa, profesor Kusiak ma szerokie spectrum zainteresowań badawczych i korzenie też zdaje się w LWP

  211. Ja już miałem do czynienia z uczniami uczniów pierwszego pokolenia marksistów i to był krąg, z którym nie było żartów. Pod maską grzeczności i dystynkcji skrywali świadomość, że są „crem de la crem” akademii. Chyba też wszędzie prowadzili „wstęp do badań historycznych” na pierwszych latach studiów historycznych.

  212. Tu wychodzi, że już sam spis z krótkimi cv historyków gospodarczych wystarcza za wspomnienia ze zbójowania.

  213. Pod szczególną kontrolą była historia Polski i historia powszechna XIX i XX wieku.

  214. Takie zestawienie ze zbójowania: czytam dzienniczek panny Ostrowskiej, a w nim o Maluszynie, o licznych majątkach krewnych, o jej bracie Józefie Ostrowskim, późniejszym członku Rady Regencyjnej i … oglądam zdjęcia tego, co zostało z pałacu w Maluszynie – jakaś brama i kordegarda. I normalnie chce się wyć.

  215. Niestety nic nie zostało, mój prapradziadek się go wstydził. Tylko tyle wiem.

  216. Słuch po nim  zaginął po uwięzieniu go w Nowym Wiśniczu.

  217. Zbójowanie: Stanisław Lorentz.

  218. A jaka jest geneza tego NUMa?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.