sty 162017
 

Jak już kiedyś wspomniałem raz czy dwa, trzeba by zająć się dokładniejszym naświetleniem wpływów polityki francuskiej w Polsce. Niby wszystko wiadomo i każdy może sobie doczytać co tam chce, ale pozostaje jednak mnóstwo wątpliwości. No, a poza tym to jest szalenie ciekawe. Jak już większość czytelników wie, nasza próba przełożenia na polski listów królowej Ludwiki Marii Gonzagi do przeoryszy Port Royal zakończyła się fiaskiem. Pan profesor, który dysponuje opracowaniem tych listów, przygotowywanych jeszcze w latach osiemdziesiątych, był początkowo skłonny do współpracy na niezwykle korzystnych warunkach, no, ale kiedy przyszło do podpisania umowy, w której znajdował się paragraf o zwrocie poniesionych przez wydawnictwo kosztów w razie nie wywiązania się ze zobowiązań, po prostu zrezygnował. Ja zaś dałem sobie na razie z tym spokój. Wymyśliłem po prostu coś innego. Oto zgłosił się do mnie pewien czytelnik, którego żona włada językiem francuskim i oto przedwczoraj, po kilku miesiącach żmudnej pracy tych państwa, stałem się posiadaczem całkiem świeżego tłumaczenia Opisania Ukrainy autorstwa Bauplana, a co za tym idzie mogę realizować to co sobie kiedyś tam zaplanowałem, czyli wydać tom źródeł, takich podstawowych, do historii Ukrainy. Dołączymy do tego jeszcze kilka tekstów i zrobimy ciekawą książkę. Kiedy to się stanie nie wiem, bo ilość planów znacznie przekracza moce przerobowe wydawnictwa, ale mam nadzieję, że niebawem.

Tak się składa, że całkowita rozwałka salonu24 zmusza mnie do podjęcia działań promocyjnych na innych portalach, a tym samym do zwiększenia nieco wysiłków i dyscypliny pracy. Trochę mnie to martwi, ale nie ma innego wyjścia. Postanowiłem więc, że teksty dotyczące interesujących nas kwestii, a także po części naszych książek i książek przez nasze wydawnictwo promowanych ukazywać się będę także w tutaj: www.papug.pl Będą to całkiem świeże teksty. Tak się złożyło szczęśliwie, że osoba administrująca tym portalem złożyła mi propozycję współpracy, a ja się zgodziłem, bo jest to pierwsza od wielu lat czytelna propozycja skierowana w moją stronę. Tak więc, jak mawiała kiedyś młodzież, musimy trochę zagęścić ruchy. Salon w zasadzie zamienił się w żerowisko troli.

W czasie miłej rozmowy z naszymi nowymi współpracownikami od francuskich tłumaczeń, pojawiło się ciekawe spostrzeżenie, oto bohaterowie Sienkiewicza nie są bohaterami autentycznymi. Ani Skrzetuski, ani tym bardziej Wołodyjowski czy Kmicic, nie są tymi osobami, które w XVII wieku na Ukrainie uczestniczyły w najważniejszych wydarzeniach i wpływały na los wypadków. To się całkowicie kłóci z opisem Bauplana. Teren bowiem Dzikich Pól, Siczy i Podola penetrowany był stale, przez ludzi, w owym czasie najlepiej wykształconych i posiadających najwięcej praktycznych umiejętności ku temu, by poradzić sobie nawet w najtrudniejszych warunkach – przez inżynierów wojskowych, zbierających informacje wywiadowcze dla obcych dworów.

Żaden z Sienkiewiczowskich bohaterów, skrojonych na miarę końca XIX wieku, nie mógłby z nimi konkurować. I teraz mamy tę prawdę czasu i prawdę ekranu i widzimy, że wnioski, w dodatku wiążące i narzucane nam niejako odgórnie wyciągane są jedynie z tej drugiej. Ta pierwsza nikogo nie obchodzi, bo jakiś bałwan, gdzieś tam w zakamarkach małej redakcji wymyślił sobie kiedyś, że ona jest nieatrakcyjna. Wymyślił, że potrzeba poety, by uwieść czytelnika barwą, smakiem i zapachem ojczystych dziejów. To są oczywiście brednie. Ja tu nie neguję zasług Sienkiewicza, chcę tylko powiedzieć, a uwagę tę kieruję do wszystkich jego epigonów z Komudą na czele, że znajdują się na złej drodze. Minęliście się z czasem panowie i to jest wielka bieda. Można by nawet rzec, że twórczość tych wszystkich ludzi to ostatnia deska trumny wielkiego Henryka, ostatni gwóźdź, których jego powstający ciągle z grobu upiór już nie wyrwie i nie złamie.

Tak to mi się ułożyło w głowie, kiedy wymienialiśmy uwagi na temat nowego tłumaczenia Bauplana. I dodam jeszcze, że powieść historyczna ani trochę nie straciła na aktualności. Zmieniły się tylko czasy i trzeba pomyśleć o nowej formie i nowych bohaterach. Trzeba też zastanowić się czy realia sienkiewiczowskie nie są przekłamane, bo moim zdaniem są i mam nadzieję, że to co wydamy w najbliższym czasie przekona wszystkich czytelników, że mamy rację.

Przywiązanie do bohaterów, nie tylko literackich ma charakter manii uporczywej. I tak to, dzięki uwodzicielskiej prostocie postaci sienkiewiczowskich, wszyscy ich wielbiciele uważani są za durniów, a że w większości reprezentują oni tak zwaną narodową prawicę, to i całą te formację za durniów się uważa. Lewica przeciwstawia im swoich bohaterów, popapranych neurotyków w dziwnych czapkach, z rewolwerami upchniętymi w kieszeniach płaszczy, bełkocących coś na wiecach i domagających się wyrafinowanych seksualnych usług od swoich kobiet. Tak to z grubsza wygląda na poziomie pop, są jednak miejsca w których schemat ten się łamie. To są naprawdę poważne redakcje, gdzie o Polsce, jej przeszłości i przyszłości myśli się serio. Za przykład niech posłuży tutaj Teologia Polityczna, której publikacje omawiamy od dwóch dni. Oto wczoraj ktoś przypomniał, że na portalu tego fantastycznego think thanku pojawił się niezwykle interesujący opis przygód naszej ulubionej postaci jeśli idzie o wiek XX czyli Hermana Grynera, alias Henryka Krzeczkowskiego. Opis ten nosi wszystkie znamiona obłędu, albowiem Krzeczkowski, postać prawdziwa, autentyczna i zła, jest tam pokazany jako idol młodzieży godzien naśladowania. Takie oto syntezy dokonali konserwatyści z Teologii politycznej – połączyli kresowego rycerza z lewackim zboczeńcem, wstawili go na cokół i każą ludziom obchodzić wkoło to dziwo i cmokać z zachwytu. Czemu? Albowiem Henryk był nawróconym katolikiem i bardzo poważnie traktował swoją wiarę. Tak napisali. Nie wiadomo właściwie co powiedzieć, poza tym, że środowiska intelektualistów, ta zgraja gotowych na wszystko prowokatorów, nie są w stanie poradzić sobie bez dobrej literatury. A kiedy jej nie ma, co dzieje się za przyczyną różnych naśladowców, braku rynku i ogólnego chamstwa dominującego w kanałach dystrybucji, próbują sobie ci ludzie radzić sami. Dobrze bowiem wiedzą, że oni, jako danie główne podawane Polakom do wierzenia, nie starczą nawet na przystawkę. Stąd ten Krzeczkowski, stąd inni, żyjący i nie żyjący oszuści, zbrodniarze i łachudry, których po lekkim przypudrowaniu ubiera się w tragizm, czasem narodowy, a czasem uniwersalny. Precz z tym. Żeby dodać sobie pewności siebie napiszę jeszcze raz – precz z tym, won w cholerę….Będziemy wydawać prawdziwe książki o prawdziwych ludziach i będziemy je sprzedawać, choćbym miał umieszczać swoje teksty nie na portalu prawników, ale wręcz na Pudelku.

Teraz ogłoszenia

Wieczór autorski Krystiana Brodackiego, autora książki „Sebastian Polonus, mistrz z Abruzzo” odbędzie się w Krakowie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej 2      18 stycznia br. o godz. 18. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Krakowa i okolic

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl

  303 komentarze do “O trudnościach i bohaterach prawicy”

  1. E ta! Intelektualiści z Teologii Politycznej kłębią się we własnym kółku i chyba dużej szkody nie robią szerszemu kręgowi odbiorców. Przynajmniej na bieżąco. Natomiast jak w portalu W Polityce nazywa się Baumana polskim Heideggerem to dopiero jest intelektualizm.

  2. a np. sienkiewiczowski Skrzetuski był faktycznie Kozakiem

  3. Żeby było zabawniej, to porównanie jest całkiem do rzeczy, tylko z troszkę innych powodów niż się panom z wpolityce wydaje:
    1. służył parszywemu reżimowi jeden i drugi – służył
    2. pobieżnie, więc papierów nie było / miał protektorów wysoko => nic mu się za to nie stało
    3. 'nawrócił się’? jeden i drugi
    4. mącił w głowach ludziom podatnym na miazmaty? mącił

    Więc podobieństwo jak najbardziej jest i porównanie zasłużone – tylko to wcale nie jest dla Krzeczkowsiego komplement…

  4. Bauman, polski Heidegger… to nawet pasuje jak sie wczyta w tresc mowy rektorskiej Heideggera z 1933 roku, ale jak im sie to skleja z tym, ze zonaty Martin mial w latach dwudziestych romans z  zydowka Hanna Arendt, ktory definitywnie zakonczyl i zerwal ze swoja studentka wszystkie kontakty, no bo jak to? Aryjczyk z zydowka? Po wojnie musial Martin konfabulowac i odkrecac rozne tematy. Ten „filozof” do konca wojny pozostal czlonkiem NSDAP.

    Podobnie jak bolszewik Bauman nigdy nie przeprosil za swoja bandycka przeszlosc, tak Martin nigdy nie przeprosil za swoj hitleryzm i antysemintyzm.

  5. Myślę, że mają do pewnego stopnia rację biorąc pod uwagę umoczenie obu w XX wieczne totalitaryzmy. Inna prawda, że jeden z nich na pewno nie biegał z nagantem na szyi tropiąc niepokornych.

  6. Na  Pudelku  (i na Kozaczku, i na Plotku, etc, pp)  leciały dawnemi czasy takie treściwe komentarze dotyczące teraźniejszości — smoleńskiej inscenizacji, tuskoidalnych zagrywek grasioatomowych, i wielu innych istotnych dla społeczeństwa tematów — że zemdleć z wrażenia można było. Tam i tylko tam cenzura to puszczała. Jeśli więc zadecydujesz…

  7. …Kanclerz Wielki Koronny Stefan Koryciński,

    utrzymywał, że jest to z pewnością sprawka (Potop) Francji,

    która to przysłała nam Szwedów.

  8. No mimo wszystko Bauman i Heidegger są nieporównywalni na gruncie filozofii. Za trzy miesiące o Baumanie nikt nie będzie pamiętał. Ale chodzi też o coś innego. Jeśli „nasi” piszą w sposób właściwy dla gazowni tzn. tak by nas poniżyć (samo stwierdzenie: polski ktoś tam) a na dodatek nie widzą różnicy między Heideggerem i Baumanem to już jest jakaś myślowa aberracja albo traktowanie czytelnika jak kompletnego durnia.

  9. To jest niesamowite jak oni się demaskują

  10. Nareszcie Norman wyartykułował wprost o co mu chodzi:

     

    Niezadowolenie, które wyniosło PiS do władzy, zaczęło się w Kościele.

     

    Pisze też, że nie jesteśmy wyspą, więc nie możemy robić, co nam się podoba. Wnioskuję, że gdybyśmy byli Wyspą, to co innego…

  11. Perekopiuk –  ten Twój  „Norman Dee” – perełeczka.

    Zawsze mają swojego strażnika , którego zadaniem jest destabilizować okręg do którego strażnik został skierowany.

  12. Osobisty sekretarz Marii Ludwiki Gonzagi – Pierre Des Noyers przez wiele lat próbował wydobyć od gdańskich spadkobierców spuściznę po Hondiusie – królewskim rytowniku, który wykonywał mapy Beauplanowskie. Pisał o tym w listach do swego przyjaciela Ismaela Boulliau. Des Noyers to człowiek, z którym niejaki Johann Hewelcke (znany jako Heweliusz) wymienił najwięcej listów.

    Boulliau był twórcą hipotezy o działaniu siły grawitacji (uściślonej potem przez Newtona). Nawrócony (?) z kalwinizmu na katolicyzm ksiądz, pracował przez 30 lat dla braci Pierre’a i Jacques’a Dupuy prowadzących w Paryżu bibliotekę królewską. Jeden z pierwszych członków Royal Society of London (7 lat po powstaniu), członek „międzynarodówki filozofów” – Respublica literaria. „Zbierał” książki i dokumenty podróżując po całej Europie. Był również w Polsce, oddając usługi Marii Ludwice oraz Janowi Kazimierzowi (zdaje się, że w czasie Potopu). „Bibliotekarz” znany z tego, że „pożyczył” sobie dzieło „Harmonicon Celeste” François’a Viète’a (matematyk i astronom, twórca wzorów Viète’a, prywatny sekretarz królów Henryka III i Henryka IV, kryptograf) od umierającego ucznia mistrza – Jacques’a Aleaume (hugenota, matematyk, inżynier i kryptograf na służbie Maurycego Orańskiego), które próbował „opchnąć” Kosmie III Medyceuszowi… I tak to się plecie w zgrabne pętelki.

    Archiwum Boulliau chyba w znacznej mierze zostało „rozproszone” i „zniknięte”.

  13. Jk – kiedyś pewnego niemiecko – żydowskiego „literata”, co II W Ś przeżył na Grochowie w Warszawie, nazywano po WŚ – „papieżem literatury”, a nazwiska jego już dziś nikt nie pamięta,  tak teraz  będzie z tym filozofem co z naganem ganiał.

    Był do czegoś potrzebny kiedy żył, umarł  – nie jest potrzebny, przestał być narzędziem.

  14. Do Normana należy dołożyć penetrację polskiej gospodarki przez londyńskie firmy audytorskie, PWC, KPMG, EY, Deloitte. W zarządach mają ciekawe osobistości, jak choćby gen. Czempiński, czy doradca prezydencki W. Orłowski.

  15. Cudne. A czemu nie polskim Marksem?

  16. Ciekawi mnie to oddelegowanie Normana Daviesa na odcinek polski…
    Jest ateistą, czy anglikaninem?

  17. masz jakieś źródło ?

    H. to jest już ciężki satanizm, ale jakiś sens tam jeszcze jest, antropologia filozoficzna oparta na modyfikacji Husserla, a ten to fenomenologia transcendentalna, czyli Kant, czyli szeroka liga rozczarowanych protestantów(ze Smithem i Marksem).

    Bauman nie ma z nimi nic wspólnego, jest zbyt słaby, Heidegger to kres filozofii, nie radzę czytania czegokolwiek po nim.

  18. Oczywiście, że tak. Ostatnie maski opadają, Norman wykłada karty na stół…

  19. MARIA LUDWIKA GONZAGA – ?

    Co odpowiedzieć proboszczowi, który w prezbiterium obok innych świętych umieścił malowidło ML Gonzagi?
    Ona zdaje się nie jest chyba nawet służebnicą Bożą?

  20. A to jest jakaś różnica?

  21. A mnie ciekawi czy IV RP będzie w stanie oddelegować kogoś na odcinki angielski, niemiecki, francuski o USA i Rosji nie wspominając. I cóż to by były za postaci?

  22. Ksiądz W. Drozdowicz nakleił sobie serduszko WOŚP na ornat podczas Mszy św. Za PRL podobno porąbał telewizor podczas kazania. Teraz już nie jest taki bezkompromisowy.

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21250322,wosp-w-warszawie-ksiadz-drozdowicz-podczas-mszy-sercem-z-orkiestra.html

    Ciekawe czy to ten ksiądz z Dzieci peerrlu.

  23. „Niezadowolenie zaczęło się w Kościele
    Brytyjski naukowiec za przyczynę triumfu PiS uważa działania Kościoła, który odegrał ważną rolę w budowaniu ruchów wolnościowych w PRL, a po zmianie ustroju otrzymał nie dość uprzywilejowaną – zdaniem duchownych – pozycję. – Nowa, wolna Polska miała być jedną wielką teokratyczną parafią, w której wójt pije herbatkę z plebanem i wszystko załatwia się na plebanii. Tymczasem biskupi dostali w sumie zeświecczone państwo, w którym przydzielono im rolę jednego z uczestników gry. To – jak widać po zachowaniach Kościoła – zdecydowanie za mało jak na ambicje kleru – uważa Davies.
    – Niezadowolenie, które wyniosło PiS do władzy, zaczęło się w Kościele. Dewocja połączyła się z trucizną polityczną i zbiera w wyborach żniwo. Radio Maryja działa nie tylko w eterze – wyjaśnia.”
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,21249680,takich-ludzi-jak-kaczynski-marszalek-pilsudski-wsadzalby-do.html

  24. Norman Dee jest Angolem. To zupełnie starcza za wyznanie w tym wypadku.

    Pewien historyk sztuki i konserwator, mający na dość istotnym szczeblu kontakty z Angloami, mówił: pamiętaj, że każdy Anglik to szpieg.

  25. Faktycznie, to kozakiem spod Kalisza.

  26. Norman Dee kretyńsko tłumaczył się Tadeuszowi Płużańskiego z utrzymywania kontaktów z Heleną Wolińską, że to niemożliwe, aby była katem, bo przecież jest żoną oksfordzkiego profesora. Historyk tak nie mógłby powiedzieć, ale strażnik jak najbardziej.

  27. Bo nie mogli do niego dopasować polskiego Engelsa

  28. Tak zerknąłem na S24 i pod Twoją notką o 12:55 – „0” – słownie zero – komentarzy. Szał wymiany myśli. Powiadomienie mailem ze s24, że umieściłeś nową notkę przychodzi do mnie już około 20tej wieczorem!

    Co by nie powiedzieć osiągnęli to co chcieli, ze wszystkimi skutkami.

  29. Normalny Norman transmituje do tutejszej postępowej elitki linię partii, czyli The City of London Corporation. W związku z czym musi warczeć na Kościół. I kłamie nawet w tym, że Radio Maryja bebebebe, bo w Kościele są grupy, wpływowe, znajdujące się po stronie bardziej postępowej i po stronie bardziej konserwatywnej, które nie życzą sobie ujawnienia prawdy np. o zabójstwie błogosławionego księdza Jerzego. Poczekajmy do kanonizacji, mówią oni. I tacy ludzie świadomie grają na rzecz szajki normalnego Normana, który flekuje nasz Kościół w całości.

     

    Przywódcy Kościoła naszego będą uczestniczyć w obchodach pięćsetlecia deformacji, a normalnemu Normanowi jeszcze za mało. Jaki straszny zamęt sieje ten, za przeproszeniem, przyjaciel Polski i, horribile dictu, obywatel czeciejerpe!

  30. Teraz bezkompromisowo angażuje ministrantki do służby przy ołtarzu.

  31. Jak się wstawia awatar?

  32. Norman po prostu nie owija w bawełnę tylko jasno i precyzyjnie wskazuje wroga nr1. To mówi nami, że normanowie się mocno spieszą i nie mają już czasu na zwyczajowe konwenasne.

  33. Pamiętam, jak Norman Dee na wczesnym etapie przymilał się straszliwie Polakom patriotom,ale to było wtedy, kiedy mu te cegły wydawali w sporych nakładach i zgarniał niezłą kasę. No a teraz, kiedy juma w Polsce dokonana a mimo wielkiej niemieckiej i anglosaskiej antykatolickiej propagandy w mediach polskojęzycznych – przez 27 lat – KK nadal „żyje i rządzi”, ma zgryza. Bo się chyba wywiązał z zadań jedynie częściowo.
    W sprawie „roli kościoła w państwie” to w jego rodzinnym kraju był taki pastor w Ulsterze-północna Irlandia, który dosłownie dyszał miłością do Irlandczyków i Kościoła Katolickiego, że kładł się w drzwiach, kiedy rząd podpisywał porozumienia pokojowe z bojowymi Irlandczykami. A kiedy po raz pierwszy od wybuchu herezji na Wyspę przyjechał Św. Jan Paweł II i został zaproszony do przemówienia w Parlamencie, to ten Ian Paisley, pastor i członek tego parlamentu (w ramach rozdziału kościoła od państwa w Wielkiej Brytanii) wyskoczył z okrzykami i transparentem, że „papież to szatan” lub coś w tym guście. I skutecznie przerwał przemówienie Papieża. Za te wszystkie zasługi głowa kościoła anglikańskiego Królowa Elżbieta II nadała mu tytuł „barona Bannside” -dożywotniego. I odtąd zasiadał w Izbie Lordów. Również w ramach rozdziału kościoła od państwa i niewielkiej roli pastorów w polityce był w latach 1979-2004 – posłem do Europarlamentu z Ulsteru -Wielka Brytania. Norman Dee jest bezczelny ale też widać, co „ich boli”. W Wielkiej Brytanii pastorowie mają etaty i kasę ale nie mają wiernych. Może  Norman Dee tak się wścieka, bo Radek został ostatecznie „ujawniony” i wraz z koleżanką małżonką stał się bezużyteczny. A chyba celowali „w stronę prezydentury”. Już mu przemówienia pisali. To nie chodzi o Kościół tylko o tego całego Radka z Oxfordu:)))

  34. A kto, tak na prawdę, zna i pamięta Heideggera? Zgoda, to jest solidny kawał niemieckiej filozofii ale i tak wygrał z nim (w przestrzeni publicznej) ten szmondak Sartre!

  35. Ja jednak bym takich tez o końcu czegokolwiek nie bronił, zwłaszcza po tym co o Heideggerze, i jego filozofii,  pisał o. Bocheński.

    O. Bocheński i jego spuścizna właśnie dołącza do owych zapoznanych polskich gigantów myśli i czynu

  36. Wywiad źródłowo pochodzi z niemieckokapitałowego polskojęzycznego Newsweeka:

    http://www.newsweek.pl/polska/norman-davies-w-wywiadzie-dla-newsweeka-o-jaroslawie-kaczynskim-i-pis,artykuly,403614,1.html?src=HP_Left_Section_2

    a przeprowadziła go Aleksandra Pawlicka

  37. https://pl.gravatar.com/

    tutaj jak poda Pani tego mejla którym się tu podpisuje będzie widoczny

  38. Anglicy przypisują winę wszystkim, a nie sobie.

    Francuz został zaproszony na five o’clocka i żeby odpowiednio się zaprezentować postanowił nabyć melonik. W sklepie okazało się, że żaden z przymierzanych meloników nie za bardzo pasował co z flegmą skomentował sprzedawca:
    – Nic dziwnego, Sir, ma pan kontynentalną głowę.

  39. I trochę OT. Polecam nowy serial HBO „Tabu”. Londyn 1814, Kompania Wschodnioindyjska, rozmowy pokojowe w Gandawie kończące wojnę Korony ze Stanami Zjednoczonymi i wyznaczanie granicy z Kanadą, spór o wyspę Vancouver, realia londyńskich doków i dzielnic nędzy (tych bogatych też) no i oczywiście bohater, który dziedziczy kupę skał blokujących swobodną żeglugę z Vancouver na Pacyfik.

  40. Wiesz, dziwi mnie to, że nikt ze sfer rządowych tego Normana Dee nie usadził. A przecież wystarczyłyby dwa małe zdanka o masakrowaniu katolików przez dzicz angolską państwową i np. pomachanie książką ze wspomnieniami jezuity, co to ją Gabriel wydał. Albo przytoczenie kilku sposobów uśmiercania katolików przez Angoli i następnie polecenie Normanowi Dee, by się zamknął.

  41. A, też pamiętam czasy tej chwały Normana Dee wśród tubylców. I pamiętam, ja to powoli się skawaliło… Teraz jakiś chyba czerwony alarm w City mają, że on sobie pozwala takim otwartym tekstem jechać.

    On dostał, o ile pamiętam, bezpłatne mieszkanie we Wrocku? To może mu te jego cegły przynieść pod drzwi, jak onegdaj Żukrowskiemu?

  42. Pewnie masz rację z tym Sartrem, ale Baumanowi do Heideggera baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo daleko.

  43. A tutaj dysertacja naukowa o mrokach szpiegostwa francuskiego w dobie Jana Sobieskiego.

    http://www.czn.uj.edu.pl/moodle/pluginfile.php/139068/…/4%20-%20I.%20Karwat.pdf

    Gdyby jakość mogła zabijać, to Pani Izabela stworzyła kieszonkową bombę atomową.

    No ja jestem wybitnie porażony i napromieniowany.

  44. Za przykład niech posłuży tutaj Teologia Polityczna, której publikacje omawiamy od dwóch dni. Oto wczoraj ktoś przypomniał, że na portalu tego fantastycznego think thanku pojawił się niezwykle interesujący opis przygód naszej ulubionej postaci jeśli idzie o wiek XX czyli Hermana Grynera, alias Henryka Krzeczkowskiego. Opis ten nosi wszystkie znamiona obłędu, albowiem Krzeczkowski, postać prawdziwa, autentyczna i zła, jest tam pokazany jako idol młodzieży godzien naśladowania.”

    Jeśli mogłabym coś sugerować i o coś prosić,  to o powtórki.  Syntetyczne powtórki i odnośniki do dawniejszych notek i dyskusji. Jeżeli chodzi o mnie,  to nawiązywanie hasłowo do np. Henryka Krzeczkowskiego, mnie, czytelniczce bloga od roku, niewiele mówi. Nie zdążyłam się „załapać na tamten pociąg” i odjechał. A ja zostałam całkiem gapowata, licząc, że ktoś w końcu nawiąże bardziej kto zacz, ten Krzeczkowski i czemu mam go gryźć.

    Tymczasem ułożyłam sobie fragment układanki: ojczym Anny German, wpływowy osobnik, Bartyzel jest jego uczniem/wyznawca, a Grzegorz Braun się nie odcina od Bartyzela. Brzydki. To niestety jest tylko obyczajówka, ale kim byl ten facet? Wczoraj widziałam jego zdjęcia z lat czterdziestych, dają do myślenia. Zamyslilam się także nad faktem konsekwentnego unikania mediów przez syna Anny German i upadkiem jej kariery w Polsce w latach 70-tych. Może to nie tylko względy artystyczne, czytaj lansowanie muzyki rockowej, mialy tutaj znaczenie.

  45. Czy nie uważa Pan, że zrównując tego pseudointelektualistycznego żydowskiego bandziora z bądź co bądź poważnym autorem bardzo poważnych błędów rozumowych nobilituje się Baumana? Bauman i intelekt – to się wzajemnie wyklucza.

  46. tak pisał twórca strony 🙂

  47. Coś link nie działa.

    Trzeba wygooglać taką frazę:

    IZABELA KARWAT
    (UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI)
    MROCZNY ŚWIAT WYWIADU FRANCUSKIEGO
    W LATACH SIEDEMDZIESIĄTYCH XVII WIEKU

  48. I to jest istota; narzędzia, narzędzia i Ci do których ograbiania i obrabiania służą

  49. klasyka.

    Żeby wysadzić paru kontestatorów  , którzy unieważniają rozmaite  narracje ideolo ważne dla właścicieli s24, ale by jednocześnie nie  zdemaskować się, że to ci kontestatorzy  byli głównym celem operacji saperskiej, wysadza się cały blok z mieszkańcami. I wówczas nie można wskazać palcem, o kogo konkretnie chodziło.

    A jak ktoś, pomimo to uprze się wskazać,  to się go wyśmieje i skontruje, że przecież dotyczyło to wszystkich.

    Powtórzę się, to klasyka

  50. To był oficer NKWD, który wychował polską prawicę, mówiąc jej, że odszedł z wojska w sprzeciwie wobec sowietyzacji armii, a teraz jest pobożnym katolikiem. Zdeklarowany gej. Zajrzyj do wiki i zobacz kim byli jego wychowankowie.

  51. Uciekinierzy ze Sralonu są tu:

    PUBLICYSTYKA POLSKA

    https://nohood.wordpress.com/

  52. A jaka jest różnica między oszustem i kłamcą a oszustem i kłamcą?
    Co znaczy „poważny autor poważnych błędów rozumowych”, że można zmarszczyć brwi podczas jego czytania? Czy może różnica jest taka, że ilość wzdychań na zachodnim uniwersytecie do Heidegger’a jest większa niż ilość wzdychań do Baumana?

  53. Ludzie, wy z tym Heideggerem to tak na poważnie !??! Pogięło was czy co ?!!? Heidegger używając coryllusowych wyrażeń to dewastacja reguł myślenia. Dziedzic Hegla, który to Hegel napisał jedną jedyną prawdziwą rzecz, nad którą wszyscy przechodzą do porządku dziennego. Wali im się prawdę przed oczy a oni nic. Mówią, że deszcz pada, kiedy plują. Hegel zaś napisał, że państwo pruskie jest owocem rewolucji. O mechanizmach zaś rewolucji Gospodarz ciągle nam nawija a zaczęło się od herezji…

  54. Ale w tym tekście nic nie ma, to jest słabe streszczenie francuskiej książki wydanej w latach 90-tych. Jedyne co mnie zainteresowało to początek, to znaczy, że żaden jeszcze historyk się tym nie zajął. Bo są ważniejsze, prawda, sprawy, poezja, położenie geopolityczne na szlakach handlowych itp…

  55. A tutaj o mrocznych stronach dyplomacji francuskiej nieco bardziej wprost.

    http://www.wilanow-palac.pl/nieudany_zamach_stanu_spisek_stronnictwa_francuskiego_przeciwko_krolowi_michalowi.html

    Jak już zdążyliśmy przywyknąć mamy i spisek i Gdańsk i oczekiwania na truciciela. oczekiwania na truciciela.

  56. No proszę, ja to wymyśliłem bez Hegla, bo nie czytam filozofów, ale trafiłem…

  57. A król o dziwo lubił chińskie jabłka pochodzące z Gdańska…

    http://www.wilanow-palac.art.pl/choroba_i_smierc_krola_michala.html

  58. Kozak to takie  bardziej eleganckie określenie dla  rabusia i rozbójnika.

  59. Warto zauważyć, że Heidegger jest „jazdą obowiązkową” w każdym seminarium, przynajmniej w Polsce, tak samo jak Kant, Hegel.

    Po lekturze tych wszystkich immanentnych fenomenologów młody kleryk z pewnością umocni wiarę w Niepokalane Poczęcie.

  60. No właśnie porażająco to nędzne, same ogólniki znane każdemu z powieści o muszkieterach. Ta nędza poraża,  zwłaszcza w obliczu kolejnych dwóch linków o francuskich dyplomatach i śmierci Korybuta.

  61. Na podstawie powyższego , przedstawiam moją charakterystykę:

    Jestem rozpolitykowaną dewotką z kontynentalnym rozmiarem głowy, nie lubię Radka, bo robił sobie jaja z moich poglądów, żeby nie powiedzieć że je jawnie wyśmiewał, nie mieściło mi się w głowie że taki starosta z Chobielina może wzbudzić zaufanie w Polakach (prezydentura), filozofią zajmuję się od przypadku do przypadku.  Czytam Coryllusa i propaguje jego książki (prezenty dla krewnych i przyjaciół).

    Taka jestem i jestem zadowolona.

  62. Pisze o tym otwartym tekstem, ale wszyscy jakby mieli bielmo na oczach, bo zatrzymują się otoczce ideologicznej. Ja musiałem przebrnąć przez niego na seminarium filozoficznym. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałem ale dobrze zapamiętałem. To w Fenomenologii Ducha jest, eh! Państwo pruskie uważa na najważniejszy owoc rewolucji europejskiej.

  63. To wcale nie jest złe. Przeciwne poglądy trzeba znać, aby wiedzieć jak z nimi walczyć. To samo robili Jezuici. Ważne, żeby je krytycznie zanalizować a nie uprawiać ich apologetyki.

  64. No ale, proszę PT Mniszyska, jak tak się przy stole rzuci tajemniczo i znacząco: „Heidegger…”, to towarzystwu zakąski w gardle stają z wrażenia 😉 I nijak tego nie idzie popić 😉

    Poza wszystkim – POKOLENIA są zainfekowane tym Heglem, bo to był wstęp do marksizmu na uczelniach.

  65. A co on innego potrafi?

    Cale zycie przystawal i wzrastal wsrod tych bolszewickich oprawcowz,  co szczuli i w szczuciu mieli wieeelka tradycje… mozna prawie powiedziec, ze „szczucie i plucie jadem”… wyssal prawie z mlekiem matki.

  66. ale jeśli kurs filozoficzny kleryka opera się w większości na protestantach a nie na Św. Tomaszu, czy Augustynie, doktorach Kościoła, to się nie ma co dziwić, że historie świętych traktuje się jako bajki i legendy a cuda jako opowieści dla starych babek.

    Jezuici najpierw odbierali gruntowną szkołę rzymsko-katolicką dopiero tym uodpornieni czytali heretyków i nie mieli prawa zarazić się protestantyzmem

  67. Przytoczę fragment wspomnień z Besarabii przed I wojną,na temat Sienkiewicza-St.Makowiecki „Mamałyga,czyli słońce na stole” Autor jako mały chłopiec był świadkiem takiej rozmowy,w trakcie wizyty rodzinej seniora rodu dziadzia Stefana,który był w posiadaniu dokumentów rodowych.

    „-Tu jest ten Makowiecki,stolnik latyczowski z XVII w,wymieniony przez Sienkiewicza w Trylogii.Był ożeniony z siostrą bohaterskiego rycerza Wołodyjowskiego…Wszyscy sa autentycznymi członkami naszej rodziny.

    -Mysli wuj ,że to mozliwe-powiedział ojciec.Przecież ci pisarze wymyslają zazwyczaj wszystko,nawet nazwiska

    -W tym przypadku tak nie było,znam osobiscie tego dziennikarza.Gdy wiele lat temu dowiedziałem się,że szuka wiadomości o naszych stronach zaprosiłem go do siebie ofiarując pomoc.Muszę przyznać,że Sienkiewicz był pracowity,obiechał cała rodzinę,szperał w bibliotekach,rozwijał pergaminy.Wciąż wypytywał o step,Ukraińców,o stroje o zwyczaje,o nazwy jarów naddniestrzańskich…Pożyczyłem mu pewne dokumenty,które teraz nie mogę odzyskać.Gdy zażądałem ich zwrotu to mi odpowiedział…że w nagrodę włożył do Trylogii kilku członków rodziny i zrobił nas sławnymi!

  68. Na razie normalny Norman został usunięty z grupy zajmującej się Muzeum Drugiej Wojny Światowej. Samo to wystarczyło, by zaczął głośniej wrzeszczeć niż przedtem, bo wiadomą katofaszystowską partię potępia od wielu lat. Jeśli jeszcze zobaczy księgę o prześladowaniu duchownych katolickich w Anglii, prawdopodobnie zacznie gryźć. Ale, ale Brytania jest naszym umiłowanym sojusznikiem na obecnym etapie, w związku z czym nasi umiłowani przywódcy nie mogą posuwać się zbyt daleko.

  69. Służył w chorągwi pancernej których zwano kozakami pewnie stąd ten zamęt. Mikołaj Skrzetuski w wielkopolski.

  70. „Mnich kapucyn, który opuścił swój zakon dla libertyńskiego życia, a później został apostatą w obcych krajach, trafił przypadkiem do Port Royal w roku 1608 i na prośbę przeoryszy modlił się razem z nią i zakonnicami. Gdy to uczynił, to z taką mocą ten łajdak przedstawił szczęście życia religijnego oraz piękno i świętość reguły św. Benedykta, że młoda przeorysza została do głębi poruszona…”
    Racine

    A oto Entuzjazm w Port Royal

  71. Panie Laskowski (lecąc Coryllusem), to nie Brytania jest naszym sojusznikiem, tylko Polska jest teraz Brytanii do czegoś potrzebna. Jak oberwiemy od nich ( zza węgła) w naszą kontynentalną głowę, to się dowiemy do czego zostaliśmy wykorzystani.

  72. Tez go palanta, hipokryte czerwonego pamietam… a jakie to bylo HALO… profesor, brytyjczyk, mowiacy po polsku… malo sie nie zes**li z zachwytu…

    … zachwycony byl NUM i tatus… i reszka „ukladu wroclawskiego”… zachwyceni byli rowniez bankruci, zera intelektualne Igor i Bogna Janke… wlasciciele skompromitowanego „fb24″… i pijawy z budzetu panstwowego przez „fundacje” instytut wolnosci”… a dzis w innej konfiguracji sponsorzy i „tfurcy” kolejnego zerowiska pod nazwa „fundacja sw. Mikolaja” !!!

    Mam nadzieje, ze ta kreatura ND calkiem peknie… jak wyslucha wywiadu Trump’a udzielonego w ubieglym tygodniu Bild’owi… dzis czesc tego wywiadu wlasnie opublikowal „Nasz Dziennik”…

    … francuskie bolszewickie merdia sa w SZOKU… narazie nikt ze znaczacych politycznych mupetow  NIE  CHCE  go komentowac !!!

    „Oblakana” Sakiewicza tez… jeszcze sie nie dowiedziala… bo twitter nie opublikowal… a siec nie wyje!

    Jak dla mnie ten wywiad to BOMBA!

  73. W niedzielę w kościele ,pełno wiernych z serduszkami WOSP…ogłupienie pełne!

  74. Wiemy, wiemy, ale przecież kolega Laskowski szyderę stosuje. Co tutaj jest normą.

  75. No wiem, alem się wq…., zdenerwowała, znaczy.

    Myślę skądinąd, że oni muszą śledzić wydawane u Coryllusa książki – to już zbyt poważna sprawa.

  76. Pewien młody dziennikarz opowiada mi jak ten anglikanizm pomalutku wpełzł do życia wyspiarzy, słuchałam z osłupieniem i mówię mu czy wiesz że było to szybkie i bardzo dramatyczne, że  posuwali się do rozbierania dworów na drobne elementy w poszukiwaniu ukrytego księdza, czy wiesz o wywlekaniu jelit z ciała znalezionego księdza? Juma szła na całego, komuś trzeba było zabrać a właściciela usunąć.

    Musiałam wpaść w koszty i zakupić u Coryllusa stosowną książkę, niech się młody dowie u źródeł.

  77. No wreszcie ktoś zareagował jak należy. Dziękuję.

    A przypomnę tylko, że gdy Herr Heglowi ktoś zwrócił uwagę, że jego „poglądy” rozmijają się z rzeczywistością, to Herr Hegel odparł: „Tym gorzej dla rzeczywistości”.

  78. Wydaje mi się, że nie jest tragicznie i podstawą jest św. Tomasz z Akwinu, a w toku nauczania teologii katolickiej są różne odniesienia do m.in. protestantów. A zastrzyki na uodpornienie są co i rusz. Np. dzisiaj w łotewskim odpowiedniku „Oremusa” w komentarzu po Ewangelii: Pan Jezus umarł i zmartwychwstał, byśmy poznali „tajemnicę życia ziemi”(Karl Barth). Albo w środku katechizmu młodych „Youcat” cytat z Marcina Lutra: „Człowiek to zwierzę w stroju świątecznym”.

  79. Ciekawe, czy kiedykowiek ktoś podejmie nie tylko rzeczową krytykę Husserla czy Heideggera wobec Akwinaty, ale przede wszystkim Schellera, który jest wszechobecny poprzez tzw. „wartości”, również „wartości chrześcijańskie”, „katolickie”. To źródło tak zatrute jak żadne.

    A dziś przecież wszyscy walczą o wartości. Problem w tym, że one realnie nie istnieją.

  80. Nie wiem, kto jeszcze się takimi sprawami zajmuje i upublicznia na yutubie, ale na pewno ks. prof. Tadeusz Guz. A co do „wartości”, to też mi się to nie podoba i wolę normalną prawdziwą prawdę.

  81. Jak to się wszystko mocno splata, a mianowicie, prof. prof. Norman Dee i Timothy Snyder są w Kolegium Programowym Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Dee jest przewodniczącym.

    Ten pierwszy twierdzi w wywiadzie dla Guardiana, że PiS to “najbardziej mściwy gang w Europie”, „stawiane przez PiS zarzuty wobec organizatorów tej placówki są “paranoiczne” i “bolszewickie” w stylu” i dopatruje się elementów osobistej zemsty w działaniach Jarosława Kaczyńskiego, a „deprecjonowanie tego, co zostało już przygotowane  naznaczone jest myśleniem ksenofobicznym„.

    Drugi w wywiadzie dla Washington Post (ukazały się te wywiady równolegle w kwietniu ubiegłego roku) powiedział: „zawężenie narracji Muzeum II Wojny Światowej do opowieści o Kampanii Wrześniowej będzie wręcz szkodliwe dla Polski, ponieważ nie pokaże zwiedzającym tego, co działo się z Polakami później – m.in. popełnionej przez Sowietów zbrodni na wziętych do niewoli 22 tys. oficerów”.

    O przyjaźni Dee z Wolińską, była przyjacielem rodziny, pisałem wyżej, a teraz o tym drugim profesorze – jego żoną jest lewicowa historyczka z USA Marci Shore, która interesuje się sprawami żydowskimi w Europie Wschodniej. Na polski rynek wprowadziła ją Krytyka Polityczna.

    Czasami padało pytanie dlaczego Budyń tak dzielnie trzyma się w Gdańsku stanowiska i wyjaśnienie pada nieoczekiwanie w Washington Post, a mianowicie, że „jedyną przeszkodą (która może udaremnić niecne plany PiS – przypis mój) może być gotowość prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, by cofnąć darowiznę ziemi pod budowę muzeum.

    A dlaczego chłopcy tak jęczą? Uprawiali stosowną politykę na etapie programowej, jak i budowy muzeum już przez osiem lat, a tu PiS doszedł do władzy i narracja może pójść w cholerę. Ciekawe, czy obaj panowie bąknęliby coś o Teheranie i Jałcie, że nie wspomnę o utajnieniu na następne 50 lat brytyjskich dokumentów z okresu wojny. Cóż w nich takiego jest, drodzy panowie, że pełnicie przez tyle lat wartę na wysuniętej a dzikiej placówce?

  82. Upadek łacińskiego zachodu spowodowany został po części ignorowaniem greckiego źródła. Całe to dzisiejsze gadanie o cywilizacji łącińskiej, postrzeganie christianitas wyłącznie w kręgu kultury łacińskiej a Kościoła zawężanie do Romanitas, to ciężka aberracja. Bez gruntownej znajomości źródeł spisanych od początku po grecku jakakolwiek przemiana kulturowa świata zachodniego jest niemożliwa. To dotyczy zarówno Pisma, jak i pism Ojców, szczególnie pism dogmatycznych dot. Trójcy Św. w tym bowiem zakresie Zachód nigdy nie miał nic własnego, nie ma i mieć nie będzie do powiedzenia. Pełnia Objawienia zapisana został w grece, a następnie wszystko, co dotyczy Trójcy i boskości Logosu.

  83. Mają instrukcje aby łapać ludzi tam, gdzie jest ich sporo. A więc gna dziatwa z puszkami pod kościoły i ometkowuje litościwych owsiakosercami.

  84. W sieci BILD opublikował wywiad 15.01.2017 – 23:00 i aby klimatycznie bosko było to wywiad przeprowadzono, jak podaje BILD, na 26 piętrze. Bogowie Epikura w intermundiach. 
    http://www.bild.de/politik/inland/donald-trump/guttenberg-und-ischinger-kritisieren-trump-49798462.bild.html

     
    A internauci widzą już medialny początek demontażu Angeli Merkel.
    http://www.dasgelbeforum.net/forum_entry.php?id=426480
     

  85. To co mówi pan Norman jest naiwne a dodatkowo wbrew temu co mówili politycy Platformy Obywatelskiej. Pamiętam słowa pana Radka Sikorskiego skierowane do pana Krzysztofa Szczerskiego w sejmie, że jak Prawo i Sprawiedliwość będzie miała większość to będzie robić to co uważa za stosowne.
    I tak się dzieje i jest wielkie aj waj, jak coś jest niezgodne z prawem to jest wiele instytucji w państwie, by wytknąć władzy, że jest BE ! Działania opozycji i działanie autorytetów z zewnątrz, pan Norman takim jest jest naiwne a miejscami śmieszne, pewnie dlatego wizerunkowo traci mój kraj. No i to odniesienie do Józefa Piłsudskiego jest uważam „lodzio miodzio” 🙂 Jest nadzieja na odczarowanie Ziuka i jego kolegów, rewolucjonistów.

  86. O, Jezu przenajswietszy…

    Jakie sfery???  Kto go ma usadzic… tego „chonorowego” polaka???  Przeciez Pani wie doskonale, ze SFERY  to my musimy sobie wypracowac…

    … a jak do tej pory to ja znajduje je tutaj u Gospodarza na forum… i czesto te SFERY sa rozrzucone po calym swiecie… jakby ktos z „rzadzacych” odebral tej SWINI to zaszczytne obywatelstwo bycia POLAKIEM… to by bylo COS… a tak to tylko pomarzyc mozna.

  87. Oooo…

    … i to jest swietny pomysl… bo w swiele listow 6 prezydeta JQA to nadaja sie juz tylko… na przemial… albo do pieca !!!

  88. to zdecydowanie nie jest koniec, dlatego ostrzegam

  89. Ja tez zajrze… zeby sobie przypomniec… i do smierci zapamietac tych skur**synow.

  90. Następne skłócone(?) rodzeństwo Marta Wiatr i Mateusz Kijowski.

  91. http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sto-dni-berii-kariera-zbrodniarza-upadek-reformatora/1gczc8j

    Skoro państwo dziś o pochwale zbrodniarzy… Proszę, Beria w nowej szacie.

    .

  92. „Panie Laskowski (lecąc Coryllusem), to nie Brytania jest naszym sojusznikiem, tylko Polska jest teraz Brytanii do czegoś potrzebna. Jak oberwiemy od nich ( zza węgła) w naszą kontynentalną głowę, to się dowiemy do czego zostaliśmy wykorzystani”

    Wezykiem, wezykiem… Te dwa zdania przypominajmy sobie zawsze jak tylko bedziemy slyszeli jakiekolwiek „news” o Brytolach w polskich mediach.

  93. Wiadomość z tvp Sat-Okh, Długie Pióro, Stanisław Supłatowicz został wybrany przez radnych Szydłowca na patrona szydłowieckiego odcinka A7, ma promować miasto.

  94. Nie ma o co walczyć samemu należy być wartością i nośnikiem wartości

  95. Hegel jest klasycznym przykładem, do czego prowadzi wielki intelekt bez mądrości. Statystycy nazywają to „rubbish in, rubbish out”.

  96. Zbigniew Ziobro tez jest… niesmialo… typowany.

  97. Owszem, Albion jest sojusznikiem Polski, ale takim samym jak dawniej – przeniewierczym.

  98. Za tym idzie dewastacja reguł wnioskowania i odrzucanie logiki klasycznej, logika rozmyta bierze obecie wszystko

  99. Poważny czyli taki, który wywarł poważy wpływ.

    Bauman to bałwan, który na nikogo poważnego wpływu nie wywarł oprócz tych, których ukatrupił lub doprowadził do kalectwa.

  100. A to są zagadnienia ważne, ważniejsze od politycznych i gospodarczych. Rozmaici mędrcy, najczęściej jednak mędrkowie lub  magowie, wpływali iwpływają na dzieje cywilizacji. I wpływają ustawicznie, skoro tak jawne, urągające zdrowemu umysłowi miazmaty światopoglądowe, ideologiczne, podobnie jak religijne (heretyckie czy gnostyckie), są tak histerycznie wręcz urzeczywistniane. Lekceważnienie filozofii oraz filozofów i „filozofów” zdradza fundalmentalną żałosną ignorancję, a niedostrzeganie działań Lucyfera i demonów w codzienności politycznej i gospodaczej to karygodna ślepota.

  101. Nie ma nic gorszego niż rozum ludzki pozbawiony łaski.

  102. A to perełka:

    Pierwszą publikacją traktującą wyłącznie o truciznach było „Tetras operum Medicorum de natura venenorum et de praeservatione a venenis…” z 1618 r., wydane w Krakowie.

    Autorem był doktor medycyny i filozofii Akademii krakowskiej Sebastian Śleszkowski, lekarz biskupa warmińskiego, potem sekretarzem i lekarzem Zygmunta III.

    Pośród szeregu wymienianych przezeń mniej lub bardziej fantastycznych trucizn (jak: antymon, socznica – Scammonium, Euphorbium, rajskie jabłka – Kolokwinty, ciemierzyca, opium) dwie pozycje wydają się nader dziwne.

    Oto pośród silnych trucizn wymienia on: wódkę i żydowskich lekarzy (sic!):

  103. Ale nie napisano, że był brytyjskim agentem…

  104. Sledza, sledza…

    … to widac, slychac i czuc… przeciez nie beda sledzic tej resortowej Kani z tym drugim pajacem Targalskim… znaczy Ssssakiewiczowych…  albo… tego od „twierdzy”  Igora Janke…

    … przeciez te ich ksiazczyny to sa jakies… jaja kosmiczne… te zlodziejskie wypociny bylyby dobre z 15 lat temu… nie teraz!

  105. To droga donikąd, bo wartości nie istnieją realnie.

  106. Kurczę, jak oni wszyscy przed Normanem na kolanach klęczą i główki boją się podnieść, to jak mają mu jeszcze pomachać. Nie mówiąc o tym, że takich lektur po prostu nie czytają.

  107. Pewnie. Przecież to konkretny autor …Na dole podano. I wydawnictwo.

    .

  108. Czytelnik ma chyba zrozumieć że wielkie dzieła wymagają ofiar. A decyzje nawet o masowych mordach są dla naszego dobra. Jako ludzkości.

    Jednostka niczym….Czy jakoś tak…

    .

  109. Wielkie dzieła często wymagają ofiar. Różnica jest tylko taka, że chrześcijanie ofiarują siebie, a poganie innych 😉

  110. O dziwo wczoraj to pod kościołem to widziałam bynajmniej nie niewinną dziatwę szkolną, ale grupę takich wyrośniętych 18-20  letnich byczków. Wyglądali normalnie jak reketerzy. Babcie na ich widok potulnie sięgały po portmonetkę.

  111. Ja po sieci francuskiej nie buszuje… w telewizorze wywiad zostal opublikowany okolo poludnia… i po prostu tym francuskim zurnalistutkom „szczeki poopadaly” z wrazenia… nawet „expertow” zatkalo… pewnie wieczorem cos beda belkotac… ale szok jest MOCNY!

    Dzis rano pokazali jak wczoraj  pozno wieczorem zarejestrowali” Hollande’a opuszczajacego jakis teatr… byl, a raczej udawal rozluznionego… wzruszyl ramionami… z tym swoim debilnym usmieszkiem powiedzial, ze nie ma nic do skomentowania… wsiadl do czekajacej limuzyny… pierdyknal drzwiami… i tak sie pozegnal z zurnanalistami…

    … zupelnie jak w piosence.

    Kandydaci lewicowi, ktorych prawybory odbeda sie w ten weekend… mieli rowniez niewiele do powiedzenia… reszta politykow jest rowniez… ciezko zaskoczona tak  SUROWA  ocena… i chyba tak bezposrednia i zdecydowana… Jednym slowem odlot.

  112. ale przecież nie przez całą swoją  służbę  był „towarzyszem pancernym”, , i nawet nie przez  jej większą część. Natomiast przez tę większą rabował i grabił, jak to w zwyczaju zagończyków.

  113. Dokładnie tak.

    Miło , że trafiłeś tu z salonu:).

    .

  114. Popieram, popieram… i „w rameczki”!

  115. Myk w tym, że jednak każdy autor jest czuły na punkcie swoich dzieł i trudno o lepiej wyrażoną dezaprobatę wobec Dee, jak odsyłanie mu książek.

  116. „staropolski szlachcic, którego przypomina tak niesamowicie” – opis Wałęsy przez Daviesa (1988)

  117. po prostu nawykli do klęczenia, zatem na każdym etapie dostają stosowny do możliwości  ich percepcji „autorytet”, przed którym mogą klęczeć bez odczuwania dyskomfortu.

    Wówczas cały problem logistyki zasadza się w tym, aby nie mieli czasu  się  podnieść i  rozprostować kolan.

  118. To jest przykład (jak to szanowny gospodarz nazywa) aspiracji. Że pośmiertnej to tym lepiej bo żaden nie zaprotestuje 🙂

  119. „żurnalistutki”

    jakie adekwatne określenie

  120. Trza by nakupić z 10 kilo skupie makulatury, bo akurat nigdy Normana nie czytałem. Zwłaszcza gdy był modny.

  121. Mówi się że trzeba poznać przeciwnika żeby wiedzieć jak z nim walczyć… Ale co nam daje zapoznanie się z „filozofią” wyżej wymienionych która się sprowadza do „minus jeden” (dosłownie). Z tym można zrobić tylko jedno… przepraszam za kolokwializm olać. Tego się nie da czytać a od dyskusji z ludźmi którzy wierzą że są kotami Shrodingera ręce po prostu opadają. Za nich można się tylko modlić.

  122. Dokładnie. Nie trzeba tego znać ani tym bardziej analizować –  który z nich bardziej zwariował (bo do tego się sprowadza dyskusja o ich „poziomie”)

  123. A za to, to by dostał baty od staropolskiego szlachcica.

    .

  124. Jeśli tak wierzą, to tylko z powodu nieznajomości fizyki.

    To ich problem. Mogli się uczyć a nie filozofić …

    .

     

    .

  125. http://ksiazki.onet.pl/dziedzictwo-do-zwrotu/xte1p9

    Było tu o Damie… Czartoryskich.

    A tu, proszę… Mucha w Pradze.

    .

  126. Poznając przynajmniej trochę te „filozofie” oddalające od prawdy, nie pozwalamy sobie wciskać kitu i innym możemy pomóc, którzy w dobrej wierze przyjmują „ciekawe” nowinki za prawdę.

  127. Genialna charakterystyka… w całej rozciągłości prawdziwa i zasłużona.

  128. Przyjemnie patrzec na tych „oblakancow”… to adekwatne poziomem do „oblakanej” Sakiewicza.

  129. Znaczy że trzeba znać odrealnione pojęcia żeby wiedzieć że są odrealnione? Kiedyś też tak uważałem, ale nauczyłem się hamować własną ciekawość natychmiast po trafieniu w tekście czy w mowie na pierwszy przejaw obłędu… Taka wiedza kompletnie się nie przydaje bo nie da się jej poddać normalnej analizie. Trzeba by było zniżyć się do poziomu opętanego utwierdzając go tym samym że to co twierdzi jest w jakiś sposób znaczące… O nieeee

  130. Pani Marylo to nie jest nieznajomość fizyki… Pani wie dobrze co to jest

  131. Za masowymi mordami stoi stary gnostycki trójpodział ludzi. Hylikoi można zabijać, ponieważ ich dusze po śmierci ulegają albo anihilacji, albo się inkarnują do postaci zwierzęcych. Tę naukę odnajdujemy w talmudzie, gdzie goim traktowane są właśnie jak zwierzęta, których zabijanie nie rodzi żadnych skutków moralnych. Oni zaś są oświeceni, (illuminati), więc twierdzą, że im wolno czynić wszytko, ponieważ są ponad wszelkim prawem moralnym. Pod prawo moralne podpadają jedynie w przypadku, jeśli zabiliby jednego spośród swoich.

    To jest doktryna, z którą nie ma sensu dyskutować, a nawracanie jest w praktyce bezskuteczne. Dlatego już w starożytności, gdy Kościół uzyskał ochronę władz świeckich, ludzie ci byli bezlitośnie tępieni ze względu na niesłychaną zatwardziałość i śmiertelne zagrożenie dla porządku społecznego i zbawczego.

  132. Wie może ojciec jak wygląda teraz nauka o herezjach w Seminariach Duchownych? Jestem tego bardzo ciekaw, bo jeśli jest tak, że jest przedmiot np. historia herezji i tam są omawiani różni filozofowie-heretycy „z przodu i z tyłu” to ok. Jeśli jest coś takiego jak np. „filozofia”, albo filozofia ogólna(przedmiot żywcem wzięty z jakichś świeckich uczelni)  i tam każe się klerykom wkuwać wszystko na blache bez żadnej refleksji i krytyki no to nie jest dobrze.

  133. Owszem istnieją… ale dopiero ich brak uzmysławia to tym którzy ich istnienia nie uznają

  134. Tak a’propos tego ogłupienia polecam tekst: „San Escobar, czyli do czego służy gwizdek” z toyah.pl

    Wszędzie stosują podobny mechanizm, czy to wośp, czy „san escobar”.

  135. P.S.

    Da się linkować konkretne teksty z toyah.pl, bo nie widziałem żadnej ikonki typu udostępnij pod tekstem, a link na górze jest po prostu toyah.pl

  136. Za wszystkim stoi „tenktórynieprzepuszcza…” i tak to trzeba nazywać bo inaczej ludzie  nigdy nie wyrwą się z obłędu subiektywizmu ciągle będą szli na kompromisy „socjalizm tak, wypaczenia nie”

  137. Wiem, ale co mi szkodzi….:).

    .

  138. Wiem że Pani wie… i wiem że Pani to nie zaszkodzi 🙂

  139. Coś w tym jest.

    Jeśli ktoś twierdzi, że 2+2=5 i rozpisuje 10 tablic równaniami, które niby mają być potwierdzeniem, że to prawda, to po co uczyć się tych wszystkich fałszywych równań i twierdzeń, skoro wystarczy napisać 2+2=4, a wypunktować tylko błędy w równaniach i twierdzeniach mających udowodnić że 2+2=5.

  140. Muszę doczytać o panu Musze. Na oko bardzo sympatyczny, i leciał w matejkowskie klimaty. Znamienne, że znowu okazuje się że Azjaci mają nosa do wyboru europejskiego malarstwa. Nosa do jakości. Czy obrazy pana Alfonsa są wrzodem na proeuropejskiej czeskiej du….pie, czy chodzi o szmal, czy o coś innego.

  141. Tak. Przykład książki o Berii pokazuje że stale chcą ludziom wmówić, że to tak ma być. Była książka np o kobietach Dzierżyńskiego …Też ludzkie cechy… Czytelnik ma się oswoić z okrucieństwem. Pogodzić z tym, a zapomnieć o Bogu jakiego znamy.

    .

  142. Z Mucha jest problem. Muszę znikać niestety ale może Kossobor tu zajrzy….

    .

  143. Nawet nie trzeba punktować… Napisać i zostawić pajaca z tą rzeczywistością. Nie ma nad czym dyskutować zwłaszcza jeśli ta wiedza JEST MU ZNANA. Nie ma sensu dyskutować i udowadniać wariatowi że się myli… bo (i to jest istota problemu) wariata to i tak nie interesuje.

  144. A dlaczego chłopcy tak jęczą? Uprawiali stosowną politykę na etapie programowej, jak i budowy muzeum już przez osiem lat, a tu PiS doszedł do władzy i narracja może pójść w cholerę.

    Chyba chodzi o to, że mieli na to wszystko 8 i więcej lat, ale im się nie spieszyło specjalnie. A teraz może być po śliwkach i nie zdążą do przyszłego roku na wybory samorządowe. Wtedy wiele zmęczonych panowaniem zasiedziałych lokalnych gwiazd może stracić stanowiska, wraz z nimi może się skichać i pieniądze, różne narracje, układy.

  145. Za moich czasów każdy system był poddawany krytyce zewnętrznej w odniesieniu do filozofii tomistycznej i krytyce wewnętrznej, która miała wykazać sprzeczności systemu. To było na historii filozofii, teorii poznania czy filozofii przyrody. Oprócz tego mieliśmy metafizykę tomistyczną, gdzie po drodze omawiało się różne błędne teorie dotyczące poszczególnych aspektów filozofii istnienia. Nam wykładano tzw. tomizm egzystencjalny w interpretacji Gilsona.
    Chcę podkreślić z mocą, że filozofia jest częścią kultury a kultura jest propagandą w ścisłym znaczeniu tego słowa. Zresztą cały czas na blogu o tym mówimy. Hegel w swojej filozofii próbował uzasadnić rewolucję, która leży u podstaw państwa pruskiego. Filozofia Heideggera też jest propagandą!
    Nie bez przyczyny Kościół  przez długie wieki metodą prób i błędów szukał filozofii, która dokładnie odda jego doktrynę. Odnalazł ją w filozofii św. Tomasza.
    Nie istnieje filozofia bez doktryny. Filozofia jest wtórna w stosunku do doktryny. Każde inne założenie to głupota albo przewrotność.

  146. to jest oswajania zła i jest adresowane do nowych pokoleń; przy założeniu, że to zło tylko z jednego kierunku pochodzi tj. z totalitaryzmu [każdej maści], 'ludzkie pany z tych morderców’

  147. i tutaj właśnie logika tj. co z czego wynika i kiedy jest prawdziwe

  148. ponieważ tego sa uczeni z tego samego elementarza

  149. Da się linkować konkretne teksty z toyah.pl, bo nie widziałem żadnej ikonki typu udostępnij pod tekstem, a link na górze jest po prostu toyah.pl

    Blog Toyaha na Blogspocie ma adres: http://toyah1.blogspot.com/

    toyah.pl to tylko taka ramka, wewnątrz której wyświetla się właściwa witryna z Blogspota. To rzeczywiście może być mylące i utrudniać dostęp do notek.

  150. Odys, poznawanie przeciwnika odbywa sie m.in. przez infiltrację/prowokacje/… i mnie sie dobrze o wielu tematach opowoda bo poświeciłem ponad 20 lat na pozyskanie realnej wiedzy jak działa panstwo [w ujeciu lokalnym i globalnym]; kto nie byl podmiotem kontrolowanym przez UKS przez 8 lat ten nie wie co to aparat skarbowy, kto nie dziesiątki razy w instytucjach [sądy, prokuratury, policja, administracja, etc] ten nie wie jak szkolony jest przecinik i jakie ma zasoby: wiedzy, doświadczenia, przebiegłości, ..; i odpowiedź na pytanie: czy taka wiedzę można stosować w celu przeciwstawienia się państwu? można i to z sukcesami; podziękowania osób wyrwanych a łap państwowego bezprawia to jest nagroda dla jakiej warto żyć; i patrząc na prace coryllusa warto, po wielokroć warto

  151. Zawsze na pierwszym miejscu modlitwa, to jasne. Tu jednak nie chodzi tylko o znajomość jakichś pojęć, czy idei, ale o wyprowadzenie konkretnych ludzi z błędu. Czasem się udaje, czasem nie. Z reguły idzie ciężko, bo np. ktoś coś wyciągnął z nauczania jakiegoś popularnego niemieckiego teologa, który prawie kardynałem został, więc to musi być prawda. ja z kolei pokazuję na czym polega błąd i nieprawda danego wyrażenia i proszę, żeby wtedy, gdy znów na ten temat będzie mówił, uwzględnił moją poprawkę. Niestety nie uwzględnił. Po jakimś czasie czytam duży katechizm Lutra i okazuje się, że to konkretne kłamstwo von Balthasar dosłownie zacytował z tej herezji. Spotykam człowieka, a on i tak nie daje sobie nic powiedzieć, „bo podoba mu się filozofia niemiecka”. A więc problem leży gdzie indziej. Trzeba się modlić o nawrócenie. Najważniejsza jest modlitwa.

  152. Aha, wolny mularz, i Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian.

  153. O Musze i Styce było u PINK PANTHERa, o ich losach i odbiorze ich prac przez  zwykłych ludzi, polityków i marszandów.

    http://bobry7.salon24.pl/644315,amerykanie-wola-czechow-jan-styka-alfons-mucha-i-zaaresztowane-obrazy

  154. Nie trzeba być podmiotem kontrolowanym przez skarbówkę żeby wiedzieć co toto może i do czego jest zdolne. Tak jak nie trzeba być więźniem obozu żeby wiedzieć dlaczego nie jest to ośrodek wypoczynkowy. Wystarczy zapoznać się z tragicznym doświadczeniem innych, oraz logika i wyciąganie wniosków z rzeczywistości którą tworzą skarbówka i wspomniane obozy. Jednak ta wiedza nie jest potrzebna żeby wiedzieć jak z tą rzeczywistością walczyć, ale służy motywacji do opracowania strategii oporu/przeciwdziałania… Przecież nie reagujesz na znaną Ci patologię tą samą patologią? Nie nasyłasz własnej skarbówki na skarbówkę prawda?

    Coryllus po prostu robi swoje, a jeśli nawet wspomina o patologiach to nie po to żeby z nich korzystać i kopiować, ale żeby przed nimi przestrzegać, obnażać i piętnować. Ja przynajmniej tak to widzę.

  155. Jeśli rozmawiamy o ludziach którzy nie są fanatykami i mają dobrą wolę to wystarczy im przedstawić dobre rozwiązanie i więcej nic nie trzeba robić… chyba że chcą się dowiedzieć więcej na temat tego rozwiązania już dla własnej potrzeby. Łatwo odróżnić tego kto szuka wiedzy od tego kto szuka dziury w całym

  156. Musi mieć ten Dee tęgie umocowanie tutaj.

  157. zgoda w diagnozie, natomiast tzw. osobistość doświadczenia to nie to samo co cudze opowieści, z cudzych opowiadań b. trudno formulowac zasady i metodyke oporu/obrony/..

  158. Otóż to… Doktryną wspomnianych „filozofów” jest diabeł… A z diabłem się nie dyskutuje tylko ucieka się do Boga.

  159. a co zrobisz jak przyjda po Ciebie lub po Twoich bliskich? z zabezpieczeniem powództwa np. na 1 mln zł [zajecie kont, etc] lub z zabepieczeniem postepowania wg uzasadnionych przeslanek, że wypłaciłeś z wlasnego konta wlasne opodatkowane pieniądze ale to jest przychód z nieujawnionych źródeł? czy wtedy też poczytasz o przygodach innych osób?

  160. Staropolski szlachcic kazałby pachołkom go obić i psami poszczuć. Sam by rąk nie brudził.

  161. i to jest jedyna racjonalna droga

  162. Oczywiście… Nie śmiem zrównywać wiedzy zasłyszanej/wystudiowanej z wiedzą „nabytą” w sposób bezpośredni, ale skarbówka z racji tego że nie jest teorią filozoficzną a produktem prawa to podlega regułom bardziej uchwytnym również dla przeciwdziałania. To nie są prawa niewzruszalne… a filozofie już takie bywają.

  163. wiele sensownych wypowiedzi daje się sprowadzić do: 'Przeciw czczej, światowej uczoności.’ R.XLIII

  164. „A zabije ich wszystkich”… Chłopie. Czego Ty chcesz ode mnie? Mam nie czytać? To nie pisz

  165. to środowisko ma swoja ideologię 'my jesteśmy niezbędni każdej władzy i nam jest wolno wszystko’; zasoby personalne to aparat sbcki i konsekwencjami jest totalna patologia, w tym lokowanie rezydentów w sądownictwie/prokuraturach/ palestrze/ …; jedną z ofiar jest m.in. AMacierewicz połknął dwie operacje dezinformacyjne i głosi pochwałę aparatu skarbowego, niczym LWałęsa w 1992/93; ten sam klub wyznawców czy tych trzymanych za j…?

  166. Masz do mnie żal że nikt nie ma na mnie takich kwitów i że nie mam takich problemów? To że nie opowiadam tu swoich doświadczeń robi ze mnie ignoranta i odbiera mi prawo dyskusji w temacie? Powiedz czy ja Cię pouczam, albo dokuczam?

  167. Jeszcze raz:

     

    Bauman to bałwan, który na nikogo poważnego wpływu nie wywarł oprócz tych, których ukatrupił lub doprowadził do kalectwa.
     

  168. Przecież ja to wiem… I przecież rozmawiamy o tym co jakiś czas. Ciągle o tym samym. Mnie nie musisz przekonywać bo nie ma tu między nami żadnych niedomówień… zapewniam Cię.

  169. nie zrozumieliśmy się, sorry idzie o schematy postępowań wypracowane i skuteczne, dlatego czytaj, mam skazę po wykładach gdy słyszę: to niemożliwe, tak się nie robi, etc [to jest jak o obozach koncentracyjnych, że niby Niemcy to taki kulturalny narod i to wszystko nie możliwe, .., socjalizm taki dobry ale ci ludzie to beee..]; zwróć uwagę, że niektore treści publikowane przez coryllusa wywołują podobne reakcje : nieprawdopodobne, itp.

  170. Jeszcze raz… Jedynie słuszna biografia tego… człowieka, który właśnie udał się tam gdzie sprawiedliwość nie jest tylko słowem w nazwie partii.

  171. Odys, przepraszam rutynowo zachowałem się jak podczas trenowania i przygotowywania do akcji, b.dobrze reagujesz, i lubię z Tobą wymieniać uwagi/poglądy/.. Ok? już tak nie będę

  172. Bo to jest nieprawdopodobne dla człowieka który nie zetknął się z patologią… A że jest realne i dotykalne to tylko skończony dureń (albo psychopata) może negować… Ja nie neguję, czasami się tylko zadziwię jak to człowiek który ciągle się uczy i poznaje świat który mu do tej pory umykał… Dlatego tu zaglądam bo resztę już widziałem.

    Sęk w tym że robi się wszystko, a nie powinno.

  173. Nie ma sprawy. Uwierz mi że wiem o czym tu często piszesz. I nie spływa to po mnie jak po kaczce… aż kłykcie bieleją czasem. Nauczyłem się w związku z tym cierpliwości dla ludzi doświadczonych w ten sposób. Zawsze współczuję bo nic innego zrobić nie mogę… poza modlitwą żeby mieli siłę nieść krzyż i nie załamywali się. Bo wierzę w nieśmiertelność duszy.

  174. Heidegger jaki był, każdy wi, ale Bauman to już dno den. Nie chodzi o obronę Heideggera ale o taki mętlik wprowadzany do obiegu: Bauman polskim Heideggerem. Za jednym razem wali się w nas, że niby Bauman tak jak Heidegger miał rozterki. Że na początku to dobrze chciał, ale źle zainwestował a potem to już tylko spokojne wody przemyśleń filozoficznych – taki Zalew Wiślany w pogodny dzień. Przy okazji wpycha się nas w jakieś nieistotne rozważania.

  175. Pantera lekiem na całe zło, i  jak zwykle w formie. Akurat czytam opowieść o fajnym życiu nowojorskich artystów (było po 9 zł w biedronce), i tam ci bogaci malarze i pisarze, sławni z nadania, siedzą przy piwie i marzą o wyjeździe do Pragi. Jakiejś Mekki luzu i wypasu. Jest też wątek polski. Reportażysta złapany na reportażach wyssanych z palca, broni się przykładem Kapuścińskiego, „który wszystko zmyślił, a jest ciągle podziwiany”.

  176. „W Wielkiej Brytanii pastorowie mają etaty i kasę ale nie mają wiernych.” i o to chodziło i chodzi sponsorom m.in. Lutra.

  177. Miałem tego nie pisać, ale mnie sprowokowałeś. Ja nie wiem jak na uczelniach katolickich i w seminariach uczą filozofii, ale podczas jakiejś prelekcji zakonnika (nie był to Dominikanin) opisującej świat współczesny ilość cytowań Baumana była bardzo znaczna. Potem dowiedziałem się od znajomego wydawcy, że w książkach (doktoraty, habilitacje etc.) wydawanych na uczelniach katolickich ilość cytowań Baumana, Kołakowskiego jest bardzo duża. Ja się wcale temu nie dziwię. Skoro w Polsce ton nadają profesorowie z nadania Stalina to tym biednym księżom, co chcą zrobić jakąś karierę naukową nie pozostaje nic innego jak dostosować się do obowiązującej „atmosfery” naukowej. Że to nie ma nic wspólnego z rzetelnością naukową…  .

    A drogi po jakich krążą międzynarodowe kariery takich filozofów jak Kołakowski czy Bauman próbuje nam tu przybliżyć – nie wprost – nasz gospodarz.

    Czy Kościół może dziś nadawać ton w nauce? Czy w ogóle w ten sposób się myśli? Nie wiem.

  178. Z tymi Jezuitami – przynajmniej w Polsce – to jeśli idzie o filozofię już nie jest tak dobrze.

  179. A po co Kościół miałby nadawać ton w nauce? W kwestiach, które są dla Kościoła istotne wszystko zostało już dawno powiedziane, niuanse rozgryza się w medialnej ciszy na wydziałach teologii. Czasem ktoś wielki zbierze to w książce, np. takiej jak „Jezus z Nazaretu” – kto lubi, przeczyta. Dzisiejsza nauka raczej gmatwa niż prostuje, pomalutku zbliżamy się do granic poznania, w sensie możliwości ludzkiego mózgu, nie obiektywnie stwierdzalnej ilości wiedzy. Ilość prac naukowych, nawet w dziedzinach „konkretnych” jest tak wielka, że nie da się w zasadzie być na bieżąco – a 90% albo i więcej z nich i tak nic istotnego nie wnosi.

  180. Może nadużywam gościnności ale zapraszam do czytania nowej notki pink panthera   na  http://rozowypanther.blogspot.com/

  181. Powtarzam: wartości nie istnieją, nie są ani realnymi bytami, ani realnymi relacjami. Podobnie jak idee.

    Teoria wartości to zmutowany platonizm (w obrębie metafizyki, rzecz jasna), który, jak wynika z dotychczasowych doświadczeń,  ląduje zawsze w obszarze, którego granice z jednej strony wyznacza jakiś neoplatonizm, a z drugiej jakiś socjalizm.

  182. Jeśli dalej tak jest to jestem za. Tylko, że czuje podskórnie, że teraz jest inaczej, ponieważ słyszałem już kilka razy o młodych księżach którzy cytują bezwiednie różnych heretyków i po zwróceniu uwagi, że może lepiej podpierać się św. Tomaszem, albo innym katolickim filozofem, czy teologiem patrzą się jakby ducha zobaczyli – „a cóż jest złego w Baumanie??”

     

    Ta część komentarza:

    Chcę podkreślić z mocą, że filozofia jest częścią kultury a kultura jest propagandą w ścisłym znaczeniu tego słowa. Zresztą cały czas na blogu o tym mówimy. Hegel w swojej filozofii próbował uzasadnić rewolucję, która leży u podstaw państwa pruskiego. Filozofia Heideggera też jest propagandą!
    Nie bez przyczyny Kościół  przez długie wieki metodą prób i błędów szukał filozofii, która dokładnie odda jego doktrynę. Odnalazł ją w filozofii św. Tomasza.
    Nie istnieje filozofia bez doktryny. Filozofia jest wtórna w stosunku do doktryny. Każde inne założenie to głupota albo przewrotność.

    Do zapamiętania. Dziękuje.

  183. Niestety trzeba punktować, nie dla tego kto kłamie tylko dla tych którzy są wprowadzani w błąd.

    qwerty, o. Wincenty i Trzy krainy już wyczerpująco odpowiedzieli.

  184. To wiem, o co innego mi chodziło. Aquilamagna już mi wytłumaczył.

  185. Ciekawe jak się ten Beauplan nazywał tak naprawdę bo nazwisko wygląda na pseudonim, a z tego co można wyczytać wynika, że niewiele o nim wiadomo.

  186. Wartości tak jak antywartości istnieją, oczywiście nie jako byty fizyczne ale właśnie jako idee (w wymiarze filozoficznym). Choćby jako przedmiot spekulacji. Czy Bóg nie jest wartością a diabeł antywartością?

    Nie znam ani platonizmu ani zmutowanego platonizmu więc żadnej z wartości nie rozpatruję w takich kategoriach. Tylko jako dobro (wartość) lub zło (antywartość).

  187. A czy ja mówię że nie trzeba? Ja tylko mówię że nie warto z takimi dyskutować na ich poziomie.

  188. Dokladnie to brzmialo tak: Jesli fakty przecza teorii, to tym gorzej dla faktow.

    Hegel to jest samo epicentrum rewolucji i calego dwudziestowiecznego bandyto-zlodziejo-cwaniactwa, z ktorym sie szarpiemy do dzis. Wszystkie uniwersyteckie rozwiazania na kontynencie europejskim, tzw. nauki spoleczne i scisle, to jest uniwersum zdominowane przez niemiecki protestantyzm, a pozniej nihilistyczny ateizm,  przynajmniej od czasow Imannuela Kanta – Hegel, Fichte, Schopenhauer, Schelling, Nietzsche, Max Weber, Sigi Freud, Erich Fromm, cala tzw. szkola frankfurcka, kolo wiedenskie, psychologia i psychoanaliza to dzisiaj jest symbioza protestantyzmu i zlaicyzowanego zydostwa. Do tego jest dolozona cala plejada roznych popaprancow i wykolejencow, ktorzy przez swoja glupote lub zamierzony oportunizm dali sie w ten zlodziejo-nihilizm wmanewrowac. Chwilowo mamy spokoj bo dzieci tych bolszewickich oprychow zmanierowane latwym zyciem juz nie sa tak zdeterminowane i przyuczone do bandytyzmu jak ich ojcowie.

  189. he he, chyba G F Wolf 🙂

  190. Ta książka o  Berii przypomniała mi jakoś starą grę półsłówek-”Kurczy się waści”.

  191. Chyba nawet tego nie warto. To był człowiek nasłany, który udawał. Czyli robił coś, co Brytyjczycy robią z Polakami od niemal zawsze. A każdym razie od czasu herezji. Ma dobrą pozycję w Wielkiej Brytanii a Polskę traktował tylko instrumentalnie. Być może te ostatnie wystąpienia wskazują, że może dostał jakieś aktualne zadania „na Polskę”. Jednak skoro się ujawnił jako człowiek powiązany ze „Znak” i całym tym jadem, to szkoda czasu i atłasu, jak mówiły starsze panie. Wysłuchać i zlekceważyć.

  192. Troszkę sobie podyskutowaliśmy o Henryku K. pod notką Gospodarza pt. Inseminatorzy umysłów ale na Salonie 24. Było to chyba 6 kwietnia 2016 r.  Parę osób rozgryzało go na podstawie fotografii Henryka K., które zamieścił jeden z jego „uczniów duchowych”.  Te fotografie i podpisy pod nimi mówią bardzo wiele. Plus dochodzi prawdopodobnie próba kradzieży tożsamości – Henryka Meysztowicza.

  193. Tak jest.

    Hegel,Nitsche->Marks,Freud->Darwin itd.

    Czyli poszczególne stopnie wdrażania herezji. Od teorii, aż do „naukowego” jej „potwierdzenia” i dalej, aż do Dzierżyńskiego i gułagów. A pomiędzy kolejnymi strzałkami najciekawsze i najistotniejsze sprawy przykrywane „tymi Heglami”, czyli agenci różnych stolic i organizacji, pieniądze banków i korporacji i broń robiona w różnych „zaprzyjaźnionych” fabrykach.

  194. Bardzo mi się podoba to, że „towarzystwu zakąski w gardle stają z wrażenia” kiedy ktoś rzuci tym Heideggerem- przy stole:)))
    A jak ma być, skoro w naukach humanistycznych nie było dekomunizacji, więc pełny program historii filozofii naucza się w Seminariach Duchownych i pewnie na KUL. No może jeszcze na dawnym WTK ale pewności nie mam. A w tzw. rządowych uczelniach wyższych – jeno marksiści i post-marksiści. W mojej szkole było trochę tej „filozofii marksistowskiej” ale szczęśliwie zdrowy organizm zwalczył to w 2 tygodnie po egzaminie i absolutnie NIC nie pamiętam. Nazwiska to jeszcze ale żeby tak „dzieło i życie” – to szczęśliwie nie. Natomiast trochę nas przed totalnym zbydlęceniem ratował profesor Tatarkiewicz i Jego Dzieło. Chyba jednak musimy poprosić @Mniszyska, żeby przygotował jakiś atlas czy inny „przewodnik dla opornych”. Bo taka informacja, że „Prusy to „najważniejszy owoc rewolucji europejskiej” to jest rewelacyjna wiadomość.
    PS. Jak się te żółte buzie wprowadza do tekstu??

  195. Filozofia jest wtórna w stosunku do doktryny. 

    Proszę o dowód.

  196. Jeszcze do tego:

    Wszystkie uniwersyteckie rozwiazania na kontynencie europejskim, tzw. nauki spoleczne i scisle.

    Ktoś(nie pamiętam już nazwiska) w Nawigatorze, chyba francuskim albo szwedzkim, napisał artykuł o tym, jak tą najzwyklejszą czystą nauke zamienili na coś co nazwali „science”, co ma podstawy okultystyczne. To były czasy wcześniejsze niż Hegel. Naprawde polecam ten artykuł. Może ktoś pamięta w którym numerze nawigatora był?

  197. W rzeczy samej. Może dodać tylko, że szkoły filozoficzne niezgodne z Prawdą  – zarówno tą objawioną, jak i tą wynikającą z naturalnego poznania – zostały zaliczona do herezji już  IV w. przez św. Epifaniusza. I tak platonizm znalazł się w jednym worku z arianizmem, judaizmem czy wszelkimi odmiana gnozy. Bo Prawda jest jedna i nie ma  racji nawet ten, kto twierdzi, że ujmować ja można dowolnie, np. tak, jak to próbują robić zwolennicy fenomenologii czy wartości, ględząc np. o wartościach chrześcijańskich albo europejskich lub np. ogólnoludzkich, czy też humanistycznych. To są bredzenia czyste klinicznie i transparentne fizycznie do tego stopnia, że większość ludzi nie widzi ich niedorzeczności. Dosłownie – niedorzeczności, czyli braku rzeczy czy osób, nieistnienia realnych desygnatów, które rzekomo oznaczają. One są zresztą, owe wartości, „kamieniem węgielnym” modernizmu, owego konglomeratu błędów metafizycznych i teologicznych, i mają zastąpić realnie istniejącego Chrystusa słowami i wyobrażeniami.

  198. Prostymi słowami.

    W zależności jaką doktrynę przyjmiemy za podstawę funkcjonowania taką będziemy generować kulturę(lub antykulturę), a filozofia, jak napisał o. Wincenty jest częścią kultury. Tak więc, przykładowo, na gruncie doktryny imperialnej będzie wyrastać filozofia która będzie „opiewać” i tłumaczyć to co jest fundamentem tej doktryny, czyli np. napaść na inne kraje i ich eksploatacja. Tak w zarysie można to opisać.

    Dobranoc

  199.  Wilhelm (Guillaume) le Vasseur de Beauplan  – francuski arystokrata i inżynier wojskowy,

  200. Tak jak Bóg nie jest wartością, tak i diabeł nie jest antywartością.

    Obaj są realnymi bytami osobowymi z tą zasadnicza różnicą, że Pierwszy jest Stwórcą, Bytem Samoistnym, a więc niepotrzebującym niczego do tego, by istnieć. Drugi jest stworzeniem i istnieje tylko dzięki Stwórcy, bez którego ani nie zostałby stworzony, bo nikt inny oprócz Boga nie mógłby stworzyć anioła, ani nie mógłby istnieć, nawet teraz, gdy nie ma już w nim żadnego dobra oprócz nikczemnego istnienia, które pozostawił mu Stwórca oraz władz, których używa tylko ku złu.

    To zaś są  realnie istniejące byty osobowe, czyli – jak mówią na Zachodzie – osoby (lepiej mówić hipostazy). Między osobami zaś mogą zaistnieć relacje. Natomiast wartości, jeśli już ktoś tak bardzo cierpi, że nie może się bez tego słówka obejść, są tylko kategorią sądu o czymś. Wartości nie istnieją realnie, ponieważ nie mają substancji. I dlatego odwoływanie się do wartości jako czegoś, co miałoby stanowić  o naszym istnieniu jest niedorzeczne.

  201. … de Beauplan – …

    .

  202. W ubieglym roku… jakos tak po wysluchaniu jakiegos wykladu ks. profesora Guza, zajrzalam do WIKI, zeby choc zdziebko zorientowac sie kto-zacz ten caly „slynny” Hegel… no i tak po nitce do klebka troche tylko – przy okazji – poczytalam o tych wymienionych przez Ciebie popaprancach i zwyklych czybach…

    … tego naprawde nie szlo czytac… dla mnie to byla zwyczajnie „kraina grzybow”… cos przerazajacego… do dzis staram sie ich omijac szerokim lukiem… i ich „fanow” rowniez!

  203. To bynajmniej nie jest dowód na wtórność filozofii do doktryny. Jeśli bowiem wziąć np. Klemensa Aleksandryjskiego, czy Justyna, którzy wykładają naukę chrześcijańską na długo przed uformowaniem się samej doktryny Kościoła, to w przypadku Klemensa filozofia z pewnością wyprzedziła doktrynę. Wydaje mi się, że o. Wincentemu – i Panu – chodziłoby raczej o istotne elementy doktryny, których w dyskursie filozoficznym nie wolno obejść czy odrzucić bez uszczerbku dla nich samych. Wówczas można by tak powiedzieć, bo też historia rozwoju doktryny Kościoła od początku jest zawarta w Piśmie i Tradycji, a dzięki Magisterium jest wyrażana i uzewnętrzniana aż do czasów obecnych, jak choćby dogmat o Niepokalanym Poczęciu czy Nieomylności następcy św. Piotra. Innej możliwości  nie ma.

  204. W „piaskownicy” Mr White podal instruktaz.  😉

  205. niestety dzisiaj o 21:30 TV Republika  apologia Baumana jako polskiego Heidegera w wykonaniu gości  red. Terlikowskiego. Wstyd było słuchać a oni nie wstydzili się mówić.

  206. A co jest na tej stronie 237? Bo pod podanym łączem nic o wartościach nie ma.

  207. Ja cykam „:” i „)” w tekście komentu, a u Gabriela wyskakuje buźka. 🙂

  208. to ja tak mechanicznie

    kto pierwszy: kura czy jajo

    odp: jajo, jako prostsze.

    dowód: w Wielką Sobotę idziemy z jajem w koszyku, a nie z kurą.

    hmm.

  209. To wszystko prawda, ale jest jeszcze coś takiego, jak miłość własna. I o to mi chodziło. chociaż ja żadnej książki Dee’go nie przeczytałam. I zachodziłam w um niemal z Podgornym Kolą, że tak tu ekscytowano się faktem, iż NARESZCIE CUDZOZIEMIEC OPISAŁ POWSTANIE WARSZAWSKIE. Joj! CU – DZO – ZIE – MIEC!

  210.  

    Ja cykam „:” i „)” w tekście komentu, a u Gabriela wyskakuje buźka.

  211. nie ma buźki ’:)’

  212. Odys, s. Laertesa: Tylko jako dobro (wartość) lub zło (antywartość).

    To jednak domaga się uzupełnienia; ponieważ zło jest brakiem dobra, a istnienie – jako pochodzące wyłącznie od Stwórcy – jest dobrem, to jak wobec tych bezspornych dwóch prawd mają się owe „wartości”? jak coś, czego nie ma, co nie istnieje, może jednak istnieć. Wszak twierdząc, że zło jest antywartością, stwierdza pan, że zło istnieje. Tak można powiedzieć jedynie w języku nieścisłym, potocznym, ponieważ stawiając znak równości ontologicznej między wartością a antywartością przyznajemy, że 1) obie istnieja realnie; 2) ergo – zło istnieje realnie na równi z dobrem, co już prawdą nie jest, ponieważ zło jest jedynie brakiem dobra i jako takie ontologicznie nie istnieje.

    Teoria wartości i całe to gadanie  o wartościach i antywartościach, to kolejna forma filozoficznego dualizmu, niezwykle groźnego dla chrześcijańskiego realizmu i naszej religii w ogóle nie mniej, niż manicheizm, który jest najwyraźniej jej źródłem. Ten sam manicheizm, który bredzi o pierwiastku dobra i zła, dobrym i złym bogu itp., a który tak celnie zwalczał św. Augustyn, wrócił do Kościoła tylnymi drzwiami w przebraniu wartości chrześcijańskich itp. miazmatów.

  213. Ktoś(nie pamiętam już nazwiska) w Nawigatorze, chyba francuskim albo szwedzkim, napisał artykuł o tym, jak tą najzwyklejszą czystą nauke zamienili na coś co nazwali „science”, co ma podstawy okultystyczne. To były czasy wcześniejsze niż Hegel.

    Wcześniejsze, bo już 110 lat przed narodzinami Hegla powołano Królewskie Stowarzyszenie Londyńskie Służące Postępowi Nauk Przyrodniczych, czyli Royal Society, w którym okultyzm, alchemia, hermetyzm, czarnoksięstwo i tego typu wynalazki kładziono jako fundamenty Science. Samo Royal Society było z resztą świadomie wzorowane na „Domu Salomona”, opisanym w utopii F. Bacona „Nowa Atlantyda” – swoją drogą, zawierającej aktualne do dziś metody działania Imperium, o których możemy czytać u Gospodarza, m.in. kluczowych dla budowy „nowego, wspanaiałego świata” misjach wywiadowczych we wszelkich zakątkach Globu.

  214. Pełny tytuł:

    Średniowieczne herezje dualistyczne na Bałkanach Źródła słowiańskie

    a na tej stronie jest początek krótkiego słownika.

    Domyślam się (udaję), że to żadne średniowieczne, tylko pierwszowieczne, a pewnie (naj)starsze

  215. Ani jajo, ani kura.

    Pierwszy jest Bóg, i bynajmniej nie chronologicznie, lecz ontycznie.

    A Wielkanoc Kościół świętował na początku i później bardzo długo – bez jaj. Symbol jaja jest więc w tym przypadku chybiony.

  216. Pójdę z pustym koszykiem. 🙂

  217. Raczej jednak średniowieczne, bo pewnie o bogomiłach itp., a to całkiem niedawno. W Cmentarze bogomilskie się nawet zachowały do tej pory, widziałem jeden kilkanaście lat temu przy drodze do Knina, a i pewnie jacyś „wyznawcy” tej herezji znaleźliby się w Bośni. Słowianie dotarli na Bałkany bodaj w VI wieku.

  218. Na naszym uniwersytecie, w cyklu „Wykładów mistrzowskich”, wystąpiła pani profesor dr hab. Małgorzata Szpakowska, historyk literatury i kultury polskiej /tak ją piszą/. Owszem, emerytowana, ale wychowała niezły sabat czarownic:

    https://www.youtube.com/watch?v=p_UcInBEe2A    /tylko sam początek warto zobaczyć: czyli miejsce i fundację imienia/.

    Mniejsza jednak o to.

    Tu PT Koleżeństwo spiera się pięknie co do filozofii i prostuje kręte, a wskazuje fałszywe ścieżki, a przecież można zajść od innej strony. Proszę bardzo, oto co było przedmiotem wykładu mistrzowskiego pani profesor od kultury „polskiej”:

    „Prof. Zbigniew Majchrowski przedstawia prelegentkę jako reprezentantkę niezwykle zasłużonej dla współczesnej humanistyki „warszawskiej szkoły historyków idei” (Janion, Kołakowski, Baczko, Bauman…) i ofiarę pomarcowych czystek. Cały wykład skoncentrowany wokół kulturowej oraz tożsamościowej funkcji ciała i jego „sekrecji” (gówno, siki, smarki, pot…) oraz na udowodnianiu, iż wszystko z niego i wokół niego się kręci. Zdumiewająca przy tym teza o względności ludzkiej natury (to dziś na czasie i bardzo postępowe!) oraz związanych z nią kategorii: czyste – brudne, zdrowe – niezdrowe, pachnące – cuchnące, moje – obce itp.). „Nieczystość – twierdzi pani profesor – okazuje się tym, co twórcze” – i powołuje się na Foucaulta, Kristevą, Eliasa, Schulza, Gombrowicza… Typowy przykład humanistyki talmudyczno-defekacyjnej i świadectwo tego, na jaki poziom zeszła „warszawska szkoła historyków idei”.”

    A w wiki wypunktowano jej ojca i dziadka. Warto do tych życiorysów zajrzeć, tylko trzeba trzymać się krzesła, by dysonans między panią profesor a jej ojcem Was nie powalił.

  219. No nie. To będzie koszyk pełen potraw mistycznych 🙂

  220. Hegel sam szczycił się tym, że „udowodnił prawdziwość teologii Lutra za pomocą filozofii” – to jest dla niego kryterium prawdziwości jednego i drugiego systemu – Lutra weryfikujemy Heglem, a Hegla – Lutrem. Warto też przypomnieć, że formalnie Hegel z wykształcenia jest teologiem luterańskim,a więc wpisywanie go w poczet filozofów wynika raczej z potrzeb środowiskowych, które z kolei Heglem weryfikują i uwiarygadniają swoje produkty intelektu. Prof. Hartman, przykładowo, podkreśla swoje umiłowanie Hegla, nazywając go Mistrzem, a jaki z Hartmana filozof, to każdy widzi – wystarczy przeczytać jego dowolny tekst i poza sofistyką nie znajdziemy nic. No ale „on od Hegla”, to musi być wielki filozof. Tak się robi te dmuchane, puste w środku hierarchie do podziwiania przez głupców.

  221. idziemy w złoty (t.j. kozi) róg. w tym rogu była ta doktryna. Jeśli Dżoana się nie obrazi, to skończmy ten wątek (tkactwo ?). Pozdrawiam ! 🙂

  222. Nareszcie! 100/100!

    Piękne!

  223. A dlaczego wielce zasłużonego dla historii idei Marcina Króla nie wymieniono? Podpadł czy już całkiem skiksował i tylko prozac, prozac, prozac…?

    Przepraszam, ale jeśli kliknę sobie w to zapodane łącze, to to będzie jakiś wykładzik z ekstrementologii? Stosowanej czy tylko teoretycznej? Pytam poważnie, bo jeśli z teoretycznej, to może dam radę przyswoić sobie co nieco, ale jeśli ze stosowanej, to obawiam się, czy moje te… no… influenty mają szanse w konfrontacji z tymi…, no… Pani Profesor wydalinami?

  224. Rzeczony Heniek jeździł do Rzymu, więc sukinkot może chciał upaprać x. Waleriana Meysztowicza, podszyć się pod rodzinę albo i jeszcze co gorszego:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Walerian_Meysztowicz

  225. Oczywiście, zwłaszcza, że ciuchy mają bardzo realną wartość rynkową 🙂

     

    Dobrej nocy wszystkim!

  226. coś niecoś o nim wiemy, o choćby np.:

    Wilhelm Le Vasseur de Beauplan
    Pochodził ze znanego i wpływowego w królestwie Francji rodu Levasseur, którego liczne odnogi dodawały do rodowego nazwiska różnicujące dodatki , w tym np. Beauplan.
    Wilhelm urodził się w Normandii w końcu XVI wieku (dokładna data urodzenia nie jest znana, choć przyjmuje się najczęściej rok 1595).,  w Rouen lub w Dieppe. Od samej młodości jest skierowany do kariery wojskowej, którą zaczyna pod protekcja faworyta królowej Marii Medycejskiej , włoskiego arystokraty Concino Concini (późniejszego marszałka d’Ancre ). Już w 1616 roku Wilhelm de Beauplan obejmuje dowództwo twierdzy Pont de l’Arche , ryglującej główny szlak Normandii z Rouen do Evreux przez most na Sekwanie. Komendantem nie był zbyt długo, gdyż jego protektor popadł w niełaskę i został zastrzelony w zamachu inspirowanym przez nowego faworyta króla Ludwika XIII (który koniecznie chciał wyzwolić się spod wpływu ww. królowej matki) , diuka Karola Alberta de Luynes, póxniejszego konetabla. Nie są szczegółowo znane losy Wilhelma de Beauplan po 1617 roku, w każdym razie sytuacja zmusiła do do pobytu poza granicami Francji, a mianowicie przebywał czas jakiś w Indii i na Madagaskarze. Na przełomie lat 20-tych i 30-tych XVII wieku podejmuje służbę jako kapitan artylerii i inżynier wojskowy ze specjalnością  budowa fortyfikacji  na zaproszenie Zygmunta III Wazy.  Dalsze jego losy związane sąz wieloletnią służbą na dworach królewskich (później Władysława IV i Jana Kazimierza) oraz magnackich.
    Jego dokonania na południowej Rusi są już lepiej znane, jakkolwiek poza dokonaniami kartograficznymi ważnym zadaniem  Beauplana było stworzenie systemu ryglowego twierdz na pograniczu „Dzikich Pól”, które miały za zadanie ograniczyć zasięg najazdów tatarskich i kozackich.
    Zaprojektował on takie warownie jak np. Bar, Brody, Krzemieńczug, a także zamek w Podgorcach.

  227. Ja wrócę do początku notki i zaprzeczę jednemu z twierdzeń gospodarza. Otóż Sienkiewicz przedstawił w Panu Wołodyjowskim dość dokładnie jednego inżyniera proweniencji brytyjskiej, a mianowicie imć pana Hasslinga-Ketlinga. Tylko o jego powiązaniach z brytyjską koroną słabo, bo to Szkot, a ówcześnie to były jeszcze dwa oddzielne byty połączone pod jednym berłem.

  228. No jest: :), ale nie stawiaj tych apostrofów.

  229. Pani Maryla tych buziek unika i dlatego asekuruję się po obu stronach.:)

  230. Cyt. Beau Plan

    ahh nuovo

  231. Może Marcina Króla zaproszą w przyszłości. Jak oni muszą być już na prozacu, to całkiem nieźle… 😉

    Nie, to sabat doktorantek /po zupełnych łebkach się zorientowałam, więc dokładnie nie wiem, a NIE BĘDĘ TEGO SŁUCHAŁA!!!/ pani profesor, ale za to: w siedzibie Krytyki Politycznej i pod Fundacja im. Róży Luksemburg.

    Ojciec pani profesor, narodowiec i oficer WP, rozwalony w Charkowie, w grobie się przewraca. O ile ma grób, bo poprzednicy Krytyki Politycznej, zdaje się, niezbyt dbali o takie szczegóły.

  232. Może i chciał ale nie na tym nazwisku nie dojechał do Rzymu, bo przecież x Walerian Meysztowicz z jednej strony znał wszystkich i był znany przez wszystkich w Wilnie i w Rzymie, gdzie przebywał w czasie wojny. Środowiska obywatelskie zza Buga znały się doskonale, więc taki ktoś jak świeżo ubrany w pański garnitur Herman miał duże szanse na dekonspirację w tym Rzymie. Więc nazwisko zostało zmienione na Krzeczkowski. Porządne nazwisko tatarskiego rodu Krzeczkowskich, z których jeden uratował życie Janowi Sobieskiemu w bitwie bodaj pod Parkanami. Enkawede miało nieograniczone ilości kompletów polskich dokumentów – Polaków wyaresztowanych i zamordowanych lub wywiezionych przed czerwcem 1941 r. Ale komplet dokumentów i garnitur nie czynią szlachcica i Polaka.

  233. To ona podobnie, jak  sędzia Piwnikowa.

    Marcin Król od pewnego czasu prorokuje. Oto jedna z jego ostatnich wieszczb:
    W momencie, gdy okaże się, że zamysł objęcia całego państwa nie zostanie zrealizowany – a okaże się to moim zdaniem najdalej w ciągu przyszłego roku – pojawią się w obozie Kaczyńskiego ludzie, którzy przestaną akceptować jego projekt, dostrzegą złudzenie, jakiemu ulegli. Wcale nie dlatego, że nagle zmienią poglądy. Po prostu połapią się, że źle na tym wyjdą.
    Kto się połapie?Na przykład Mateusz Morawiecki. Obstawiam, że wytrzyma góra rok. On jest wprawdzie kompletnie zideologizowany, ale w pewnym momencie zorientuje się, że sytuacja wymyka mu się z rąk, co zresztą musi już przeczuwać. Tego typu ludzie zaczną się wycofywać i wówczas natychmiast zostaną wycięci. Nastąpi klasyczny mechanizm rewolucyjny.

    Pożeranie dzieci trwa do momentu, aż się nie znudzi. Potem zaczyna się strach. W końcu wybucha bunt.

    Rewolucja pożre własne dzieci?Otóż to. Ale pożeranie dzieci trwa do momentu, aż się nie znudzi. Potem zaczyna się strach. W końcu wybucha bunt. Gdy do społeczeństwa dotrze w końcu, że byle kto może zostać byle kim, jak ten właściciel kebabu, który został dyrektorem w PGNiG, nawet dotychczas obojętni zaczną na to spoglądać bardzo niechętnie. Nastąpi sytuacja thermidora.
    Podążając za pana metaforą: Robespierre zostanie obalony?Nie od razu, to potrwa.

    Całość tu:http://wiadomo.co/prof-krol-nie-wykluczam-ze-poleje-sie-krew/

  234. I zostaje Michał KW z Feliksem Konecznym – Święci w Dziejach Narodu Polskiego (1985 Michanileum)

  235. zbyt wiele o herezjach.

    Nurkujemy !

  236. Dysonans to ja mam z faktem, że sierotka Szpakowska okazuje się być tzw. bogrobowcem i w dodatku bez matki. Urodzona 18 maja 1940 r. w Warszawie. Ojciec Olgierd Szpakowski (stopień wojskowy dziwnie nieznany) zmobilizowany do wojska najpóźniej we wrześniu 1939 r. ale przecież powszechna mobilizacja była w sierpniu 1939 r. Walczył w Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie” gen Kleeberga, ale ona zakończyła szlak bojowy zwycięską bitwą pod Kockiem 5 października 1939 r. i żołnierze oraz oficerowie dostali się do niewoli niemieckiej. Tymczasem śp. Olgierd Szpakowski zginął wedle docenta wiki w Charkowie a był uwięziony w Kozielsku. Czyli walczył w rejonie Kobrynia-Brześcia i do niewoli dostał się do niewoli sowieckiej bowiem część Grupy „Polesie” „straciła kontakt niedaleko od Terespola 18 września 1939 r. z głównymi siłami, które „wracały” na zachód na Dęblin -Kock. No i teraz proszę wystawić paluszki obu rączek i liczyć do tyłu 9 miesięcy od 18 maja 1940 r. To najbardziej przenoszona ciąża nieznanej z imienia i nazwiska matki, jaką znam. Od sierpnia 1939 r.????  Nawet nie wiadomo, czy Olgierd Szpakowski był żonaty. A  „dziadek” generał Edward Szpakowski też „szczęśliwie” zginął w 1942 r. Chętnie dowiem się czegoś o mamci pani profesor, bo w tej materii jakieś białe plamy widzę. No a co Rodziny Katyńskie? Udzielała się?

  237. A kto to jest Król? czy to nie kolejny wychowanek Krzeczkowskiego?

  238. A Mister Hydee jest i w zbiorze zastrzeżonym, aj wej…

  239. KMorawiecki juz zarejestrowal partie politczna i ciekawe jakie kadry tam juz sa a jakie dopiero w drodze?

  240. No co za pytanie „kto to jest Król”, no on jest historykiem  idei.

    Idea (Król powie jaka) … i wszystko jasn.e

  241. Tak, Marcina Króla też trzeba zaliczyć do grona słuchaczy Hyniusia z Informacji Wojskowej. I w tym przypadku służba ta odniosła pełen sukces.

  242. Czy ta dyskusja jest jak imperium brytyjskie i słońce nad nią nigdy nie zachodzi?

  243. W rzeczy samej:

    Wkrótce w orbitę jego wpływów dostaną się młodzi: Wojciech Karpiński i Marcin Król. Krzeczkowski będzie ich dopingować do własnych intelektualnych poszukiwań, namawiać do publikowania tekstów, podsuwać nie zawsze oczywiste wówczas lektury. Zresztą kontakt z nim będzie inspiracją nie tylko dla oszołomionych Marcem ’68 Karpińskiego i Króla.

    Tu cały artykuł:

    http://kulturaliberalna.pl/2016/03/22/piotr-kiezun-felieton-henryk-krzeczkowski/

  244. No, coś jest na rzeczy 🙂 Mamy kolejny dzień  i  słońce prawdy wzeszło też nad Heniusiem i Marcinkiem, uczniem jego.

  245. Możliwe, ale mnie to nazwisko Meysztowicz szczególnie wqrzyło. I to jest mało powiedziane…

    Ale pojechałaś z tą Kristovą… Extra!

    Wszystko to obraca się wokół „intelektualistów”, Twoja notka i ostatnie notki Gabriela. Mam poczucie, że tak jak dawnym, dobrym obyczajem, „intelektualiści” zostali tu rozsiekani na szablach. No ale wcześniej przecież sami zrzucili gacie /pahdą/, sami o tym nie wiedząc.

    Polecam bardzo ostatnią notkę Panthery:

    https://rozowypanther.blogspot.com/2017/01/czarny-marsz-nowacka-garsc-euro-czyli.html?showComment=1484648291077#c5279657815319673316

  246. O Marcinie Królu udało mi się szczęśliwie zapomnieć. A tu proszę: wszystkie ręce na pokład! Oni o tej naszej krwi ciągle…

  247. Jesteś niebywała!!!

    Dziwnym jest to, że młoda wówczas pani Sz. przylgnęła do tzw. taterników. A to była grupa „ścisłego zarachowania”, jak i potem KOR. Nie każdy tam mógł należeć. A i jej związki z Krytyką Polityczną wskazują na jakieś tajemnice z rzeczywistym pochodzeniem.

  248. Buzka nie lubi jak jej się obstawi patyczkami, woli mieć swobodę :  i ) , bez przytulonych kropek, przecinków, apostrofow i innych znaków  🙂  😉  🙁

  249. Pani profesor z ojcem narodowcem, Jadwidze Staniszkis, też odbija. Pani sędzia Piwnik to postać skompromitowana. A już brylowała, ach, ach. U nas, na zawodach, brylowała jako celebrytka w czasach swojej głośności, wiele już lat temu. Brała udział w przejeździe owych celebrytów właśnie. Z tego, co mówili stajenni, obsługujący konie dla celebrytów – zachowała się skandalicznie. Nie będę cytowała stajennych… A oni języczek mają, mają…

  250. 🙂 🙂 🙂 !!!

    Że się tak wyrażę: warto rozmawiać 😉

  251. Jeśli Pani przeszkadza słowo wartość bo się naczytała heretyckich filozofów to niech go Pani nie używa i już nie cierpi… Ja pojmuję to słowo właśnie jako kategorię a nie realny byt i wyraźnie to napisałem. To że Bóg jest dla mnie wartością a szatana ośmieliłem się nazwać antywartością nie znaczy tego co mi Pani imputuje. Jest to tylko określenie na naturę tych osób.

    Proszę wskazać w którym miejscu napisałem o wartościach jako odrębnych bytach.

  252. Dlatego coś co nie istnieje NAZYWAM (a nie stwarzam) antywartością jako przeciwieństwo tego co istnieje jako WARTOŚĆ tj. Boga (i nigdzie nie napisałem że Jemu równej)

    Proszę mi nie imputować swojej interpretacji. Wiem o czym mówię. A Pani niech już nie gada o wartościach skoro tak to Panią boli. Ok? Ja tu nie uznaję ani nie wyznaję żadnego dualizmu (jingjang itp. filozofii) ani nie bronię istnienia w sensie bytu… Doskonale wiem czym JEST zło ale nie traktuję tego w kategoriach realnego bytu, ale jako woli pochodzącej od złego.

    Bóg jest dla mnie wartościowy nie dlatego że jest wartością ale dlatego że jest Bogiem. Czy Pani to rozumie? I będę używał tego słowa bo ono bardzo dobrze określa kategorię bytu Boga.

  253. Ja tam nic do filozofów nie mam, ale każdego który sobie wymyśla że Bóg to diabeł i miesza w materii stworzenia zrównując ją na dodatek z Bogiem omijam z daleka jako ewidentnie opętanego.

  254. Tak właśnie będzie… Bo taka jest natura socjalismusa

  255. Według Pana wartość jest naturą Boga:

    Odys: Jest to tylko określenie na naturę tych osób.

  256. Bóg nie jest żadna wartością.

    Bóg jest realnym bytem osobowym.

    Pisze Pan dalej, że „coś co nie istnieje NAZYWAM […] antywartością. 

    No ale demony istnieją, a zło jest tylko brakiem dobra.

    Dopóki Pan nie pozna katolickiej metafizyki, dopóty będzie Pan mówić  o wartościach. To, nawiasem mówiąc, jest modernistyczna gadanina, a modernizm został potępiony, więc może proszę spróbować się zmierzyć z tym problemem, bo to jest problem poważny.

    Proponuję  na tym zakończyć, bo dalszy dyskurs nie ma sensu; Pan nie zna ujęcia katolickiego tych zagadnień.

  257. Ale że co? Że określenie jest jednoznaczne z naturą (według Pani) czy że złe określenie?

  258. Przecież to „coś co nie istnieje” odniosłem właśnie do zła które nie jest bytem ale właśnie antywartością i atrybutem istnienia/bytu demona.  Antywartością w stosunku do tego co istnieje jako wartościowe czyli dobro, które jest atrybutem Boga… Nie rozumiem po co po raz kolejny usiłuje Pani stworzyć wrażenie że napisałem coś czego nie napisałem, jakobym mylił byt z jego wartościowaniem.

    Niepotrzebnie imputuje mi Pani swoje antypatie nabyte w trakcie czytania heretyckich książek… Na szczęście ja nie mam takiego bagażu i patrzę na świat normalnie, bez takich obciążeń i nerwowych tików na dźwięk słowa „wartość”… Nie zaszczepi mi Pani swoich antypatii i niepotrzebnie się Pani o to stara robiąc ze mnie na siłę modernisty… Nie będę więc tego komentował, i nie będę podsumowywał na czym Pani się nie zna.

  259. I jeszcze jedna uwaga na koniec… W sposób prosty porządkująca logikę której mi Pani odmawia… Proszę przy okazji pisania prawomyślnego słowniczka słów dozwolonych i zakazanych wykreślić z powszechnego użycia słowo „noc”… bo wie Pani to jest też swojego rodzaju herezja bo przecież ciemność (też nie wiem czy mogę użyć) jest tylko brakiem światła.

  260. No, partia „Kukiz 15” juz czeka… zwarta i gotowa… a te KADRY to pewnie polowa obecnego PiS’u, reszta  TARGOWICY…

    … no, ale rezyserka zmienia sie jak… w kalejdoskopie… a narod patrzy tylko na ta kolejna ODSLONE… mam nadzieje, ze poraz kolejny sie nie nabierze na tych samych DZIADOW co spier****ja z tonacej  LUNII JEWROPEJSKIEJ !!!

  261. Ma ktoś może adres do p.Dee?Mam cegłę „Europa” i niepotrzebnie mi zajmuje miejsce na regale,niech je zwolni dla Misiów Coryllusa.Wykosztuję się,niech tam!

  262. Trzeba jak najszybciej przywrocic KS… coby  ta krew wreszcie mogla sie polac… i „proroctwo” tego zalosnego dziada moglo sie wypelnic.

  263. Jadynia Staniszkis… ten kapus tez juz skompromitowana.  Czasy jej watpliwego brylowania pominmy milczeniem… teraz jej odbija… zalosna, godna tylko pogardy starosc i cale zycie, coronia… „niezabezpieczona”… o wnukach nie wspomne…

    … niedowartosciowanie, zawiedzione ego… do tego zwykla zazdrosc i zawisc… i gotowe… i wali na dekiel – czyli – odbija na starosc…

    … coz, pozostanie po niej tylko jedno wspomnienie… wsciekla, czerwona szminka na jej ustach, a dalej juz  NIC.

  264. Pan jest niemożliwy z tymi, Pan wybaczy, fenomenologicznymi popłuczynami i całym zamętem pojęciowym, używaniem słów, które nie są desygnatami ani bytu, ani przypadłości. Może więc zechce Pan zreflektować swój osąd po przeczytaniu tego artykułu:

    http://sanctus.pl/index.php?podgrupa=234&doc=170

    I proszę, zakończmy definitywnie ten wątek, nie jesteśmy u siebie, bo i od tematu tekstu p. Maciejewskiego dalekośmy odeszli, Panu zaś potrzebne jest elementarne studium metafizyki. A metafizyka to nie żadne tam maka-gigi i klimaty, jak się większości wydaje, lecz nauka fundamentalna o bycie.

  265. Nie wybaczam (bo nie ma czego), ale sobie wypraszam… Zamęt to Pani próbuje zasiać pomimo tego że Pani wytłumaczyłem o co chodzi z tą „wartością”. Woli Pani robić ze mnie modernistę i do tego niedouczonego na podstawie słów którym Pani (a nie ja) przypisuje moc sprawczą (cóż za paradoks z tego wyszedł) bo się Pani naczytała jakichś książek heretyckich.

    I proszę uprzejmie zamknąć wątek dotyczący mojej osoby. Ja Pani publicznie nie sugeruję jakich elementarnych nauk o bycie Pani z z kolei brakuje (wcale nie dlatego że się nie orientuję). Żegnam.

  266. Jeśli z tego co napisałem wyczytała Pani że ja próbuję Syna Bożego albo Boga „przełożyć na serię dobrych pomysłów odpowiadających panującej mentalności tego świata” i zastąpić ich bliżej nieokreślonymi wartościami to Pani ma po prostu problemy z czytaniem… I tyle.

  267. Może to Pani powinna czytać uważniej linki którymi edukuje innych bo tam już na samym wstępie jest jak byk napisane:

    „…Kardynał nie omieszkał wyjaśnić, że to, co powiedział, nie oznacza potępienia „wartości” jako takich; są – twierdził – „wartości absolutne, takie jak dobro, prawda i piękno. Kto je przyjmuje i kocha, ten kocha także Chrystusa, nawet jeśli o tym nie wie, ponieważ to On jest Prawdą, Dobrem i Pięknem”. Istnieje jednak świat wartości względnych, których nie wolno absolutyzować, ponieważ to prowadzi do bałwochwalstwa i otwiera drogę do odrzucenia zbawienia.

    Sposób widzenia świata i chrześcijaństwa prezentowany przez księdza kardynała jest zgodny z tym, co pisze św. Jan Ewangelista w Pierwszym Liście: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch antychrysta” (1 J 4, 1-3)…”

    Więc problem nie polega na tym jak to Pani sugeruje że nie ma czegoś takiego jak wartości i że każdą tego typu kategorię należy ad hoc odrzucić, ale na tym co takową wartością rzeczywiście jest. I taki był właśnie sens moich „popłuczyn” proszę Pani, gdzie pisałem o wartości w odniesieniu do konkretnego bytu, jednoznacznie i bez żadnego zamętu – do Boga, a nie do bezosobowych i względnych fenomenologii czy fenomenów. Ani razu nie użyłem terminu „system wartości” ani samej wartości jako substytutu czy w oderwaniu od źródła którym jest Bóg. W takim klimacie się poruszam i w każdym z komentarzu to podkreślałem… Pani się uparła że nie bo słówko „wartość” się nie podoba.

    Więc to Pani powinna przeczytać ten tekst z uwagą i odbyć elementarne studium metafizyki (choć w tym wypadku czytanie ze zrozumieniem w zupełności wystarczy),  bo to Pani a nie ja próbuje wrzucać do jednego miecha i wymieszać dwie różne kategorie… wartości i antywartości które istnieją jako atrybuty przypisane do dwóch różnych i nierównych sobie bytów – pierwsze do Boga a drugie do jego „parodysty” szatana.

    Ja bardzo przepraszam gospodarza że jeszcze tu ględzę, ale ciężko jest mi utrzymać język za zębami kiedy ktoś mi doprawia w taki sposób rogi i ogon. Obiecuję że to już był ostatni wpis z mojej strony w tym temacie, a za link Pani bardzo dziękuję… bo utwierdziłem się że to nie ja mam braki tudzież wykrzywiony obraz w tej kwestii… Pozdrawiam

  268.  
    Czytałem ci ja dotąd z zaciekawieniem (czasy studenckie na KUL w pamięci żywo mając) aż tu nagle ten post, właśnie automatycznie (wprogramowaną raczej) reakcję fizjologiczną wywołujący = mdłości gwarantowane. Mowa o cytacie kursywą z „warszawskiej szkoły historyków idei” .  Może należałoby uprzedzać ? 🙂
     
     Przywiodło mi to ma myśł wygłoszony kiedyś przez prof. Marka Jana Chodakiewicza wykład „o ewolucji rewolucji” https://www.youtube.com/watch?v=qhJ88BMWmpQ  … ukazujący jak bardzo zboczenia myśli są powtarzalne i przewidywalne. Zadaniowana zaś „filozofia” jest więc jedynie obstalowywanym periodycznie słowotokiem uzupełniającym („ubogacającym” werbalnie) te same, zgrane do cna bezapelacyjnego schematy.
    Który to już cykl ?

  269. Znowu muszę wyjaśnić, bo ktoś Pańskie słowa przyjmie w dobrej wierze za prawdę.

    Pod podanym łączem, zgodnie z tematem zresztą, chodziło o wypowiedź Sołowiowa, a nie interpretację kard. Biffiego, który podobnie jak lwia część hierarchii posoborowej miesza ortodoksję z błędami. Mógłbym odesłać Pana do oryginalnego tekstu Sołowiowa, ale wówczas już nic by Pan nie zrozumiał, bo w teologii kościołów wschodnich o żadnych wartościach niczego nie znajdziemy – tu bowiem był ten kontrast. Sołowiow był konwertytą z prawosławia, pozostawiał w bliskiej znajomości Piusem IX, który wysoko go cenił. Był też Sołowiow mistykiem i stąd taka nieoczekiwana  u świeckiego człowieka wypowiedź. Oczywiście to dobrze że kard. Biffi powołał się na Sołowiowa, katolika, którego wiara nie budzi wątpliwości takich, jak wiara Biffiego, który bezkrytycznie raczej przyjął wypaczenia soborowe i posoborowe.

    Kończąc – wartości nie istnieją realnie ani jako byty, ani jako relacje. Są jedynie kategorią osądów, te zaś należą do aksjologii, a nie metafizyki. Te kwestie trzeba odróżniać. Bóg nie jest wartością, bo jest substancją, ani wiara nie jest wartością, bo jest relacją i jednocześnie cnotą. Wprowadzenie do zagadnień religii katolickiej wartości oznacza zastąpienie relacji osobowej między człowiekiem a Bogiem poglądem na te sprawy.

    Satis.

  270. Nie mam adresu Dee’go, qrczę…

  271. Wściekła, czerwona szminka 🙂 No i rzeczywiście, brzydko się zestarzała. Nawet Oleksy zestarzał się ładniej 😉

  272. Jak już pojawiasz się, Onyxie, to zawsze z czymś miłym 🙂

    Ale Twoje miniaturki sytuacyjno – poetyckie też kochamy!

  273. Ja sama zemdlałam z obrzydzenia, gdy dowiedziałam się o „wykładzie mistrzowskim” pani profesor o „sekrecjach”. Było to obrzydzenie stanem umysłu rzeczonej. I obrzydzenie wpuszczeniem jej w mury tutejszego uniwersytetu z tym „wykładem mistrzowskim”.

    Dzięki za link i polecam wykład Chodakiewicza o herezjach, z targów Rosetta w Bytomiu.

    https://www.youtube.com/watch?v=17FNP_5Eabo

  274. No cóż. Z całą pewnością niczego nie mam zamiaru wprowadzać do religii katolickiej, ani nie myślę Boga zastępować czymkolwiek… Nie było też moim zamiarem „osądzać” czy osadzać w kategoriach nieprzystających do Jego materii. Nie miałem nic złego na myśli mówiąc że „Bóg jest wartością”… Mam nadzieję że to przynajmniej Pani zrozumie, nawet jeśli gdzieś coś pomyliłem. Dziękuję za naukę i pozdrawiam.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.