paź 032024
 

Nie mówcie mi, że nie potrafię Was zaskoczyć. No, ale dzisiejszy tekst jest taki, jak widać, albowiem sam zostałem wczoraj nielicho zaskoczony. Nie wiedziałem bowiem o istnieniu admirała Augusto Capona, które to istnienie, jak przypuszczam, jest skrzętnie przez kogoś ukrywane.

„Przypadkiem”, na YT, pod ostatnią pogadanką, ktoś „mimochodem” rzucił jego nazwisko i zadał pytanie, czy jego pamiętniki są może gdzieś dostępne po angielsku. Jeśli ktoś zadaje takie pytanie i wie kim był Augusto Capon, ten musi też wiedzieć, że one w ogóle nie zostały wydane. Temat zaś podrzuca takim miśkom jak ja, na przynętę. I ja oczywiście tę przynętę chwyciłem, albowiem trudno w ogóle sobie wyobrazić inną sytuację.

Sprawy przebiegały tak oto, w tempie, które można śmiało nazwać błyskawicznym. Najpierw dowiedziałem się kim był admirał, a jego biogram w wiki dostępny jest tylko po włosku, choć był to teść Enrico Fermiego. Kapujecie? Teść Enrico Fermiego, w stopniu admirała nie ma wydanych pamiętników, które liczą setki stron i nie wspomina o nim angielska i niemiecka wiki?! A czemuż to? Albowiem Augusto Capon urodził się w weneckim getcie, w rodzinie Abrama i Sary, a potem zrobił karierę w marynarce i wstąpił do partii faszystowskiej. Jakby tego było mało, przez całą wojnę skrzętnie notował różne spostrzeżenia, a przy sobie miał stale list od Mussoliniego, który miał go ocalić w chwili kiedy Niemcy przyjdą go aresztować.

Tak się nie stało. Admirał, posunięty już w latach i schorowany, został zatrzymany w chwili kiedy pisał swój pamiętnik. Wywieziono go do Auschwitz i tam zagazowano. I wyobraźcie sobie, że ten wielki człowiek nie ma nigdzie pomnika! A jest przecież ofiarą hitleryzmu, w dodatku nie byle jaką, miał stopień admirała, służył na Adriatyku, walczył z flotą cesarza Franciszka Józefa. Kiedy go wieźli do Oświęcimia, powiedział do współtowarzyszy niedoli takie słowa – umrzemy, nie znacie Niemców. Ja ich poznałem już podczas I wojny.

Po wyładowaniu z wagonu na rampie w Auschwitz admirał Capon został od razu skierowany do komory gazowej. I tylko dziwne się wydaje, że zamiast go zastrzelić na miejscu, bez sądu, ciągnięto tego nieszczęsnego starca aż do Generalnej Guberni.

Co się stało z pamiętnikami admirała? No właśnie to jest najdziwniejsze. Jego córka – Laura – wyszła za mąż za Enrico Fermiego, który był przecież zatrudniony przy projekcie Manhattan. Wyemigrowała do USA jeszcze w roku 1938. Zmarła w roku 1977, miała dwoje dzieci, które na pewno widziały ten pamiętnik i podjęły jakąś decyzję w związku z nim. No i dziś zapiski te są własnością tego oto pana

https://www.youtube.com/@jglachasse/xregexp

Komponuje on muzykę i umieszcza na YT nagrania, gdzie widać jak przegląda pamiętniki Capona, przepisane na maszynie. Ponoć, jak sam twierdzi, kupił je w jakimś antykwariacie za 40 dolarów. I co? Nikt się nimi nie interesuje? To aż dziwne, bo wszak można już wydawać Mein Kampf, a co dopiero mówić o wspomnieniach starego admirała, który uwierzył Mussoliniemu i do końca wiernie trwał przy dyktaturze.

Napisałem o tym od razu do Maćka, a on, ponieważ zazwyczaj działa odruchowo, napisał do tego starszego pana i przedstawił mu propozycję wydania pamiętników Capona. Nie liczymy na odpowiedź, ale nie można powiedzieć, żeśmy nic nie zrobili. Przy okazji Maciej przesłał mi, tłumaczone automatem kawałki biografii depozytariusza pamiętników. Oto one

Jambon Gris LaChasse to kompozytor, który jest niewypowiedzianie stary, ale ma serce dziecka, jak pokazują jego teledyski tworzy, aby zaprezentować swoją pracę i uczynić ją oczywistą. Używa własnych rysunków, obrazów i fotografii, a często również swoich przyjaciół i bohaterów, aby wzbogacić wrażenia ze słuchania. Pracuje w swojej bibliotece ukrytej w centralnych Włoszech 

i czerpie z wieloletniego doświadczenia muzycznego w różnych krajach – we Włoszech, Francji, Kanadzie i Anglii. Gra na flecie prostym i się tego nie wstydzi.

Nie wiem dlaczego miałby się wstydzić gry na flecie prostym. Jeśli umie grać, nie powinno być z tym problemu. Idźmy dalej.

Jambon nigdy nie był profesjonalnym muzykiem, ale zmarnował życie pracując w bibliotekach (np. British Museum w Londynie), podróżując po świecie (jako Export Manager włoskiego producenta uszczelnień do płaskich dachów (!) i dyrektor zarządzający firmy targowo-konferencyjnej) i – jego ostatnia praca – importowanie do Włoch plastiku z Egiptu! Nikt nigdy nie zgadł, czym się zajmuje na życie!

Widzimy więc, że w niektórych aspektach życie Jambona jest podobne do mojego. Nie podróżuję co prawda po Europie, ale też jestem dyrektorem od konferencji.

Maciek odnalazł jeszcze informację, że wnuk admirała był darczyńcą materiałów archiwalnych na wystawę organizowaną przez Żydów z Rzymu, która nosiła tytuł 16 października 1943 – nalot. I opowiadała o fali aresztowań w rzymskim getcie.

Jampon kupił pamiętniki w Chicago, rzekomo w roku 1994. I trzyma je do dziś. Dlaczego pozbyła się ich Laura i jej mąż Fermi? Lub – dlaczego pozbyły się ich wnuki? Tego nie sposób dociec. Oczywiście, Capon deklarował konieczność walki a Amerykanami i Brytyjczykami do samego końca, ale orientował się też, że Niemcy nie szykują Italii niczego dobrego. Jego pamiętnik zaś jest bezcennym źródłem do historii II wojny światowej. No, ale o czym ja piszę? Bitwa o Warszawę też jest bezcennym źródłem do historii II wojny światowej, a wszyscy ją omijali szerokim łukiem, choć była dostępna w archiwach londyńskich. Są po prostu rzeczy, które nie pasują do formatów mających obowiązywać powszechnie. No, ale jak wytłumaczyć, to, że przez trzydzieści lat nikt się nie zgłosił do Jambona z propozycją wydania tych zapisków? Jak wytłumaczyć fakt, że wczoraj ktoś „przypadkiem” podrzuci mi ten trop pod pogadanką o Contrerasie?

Oczywiście to wszystko może być jakąś intrygą, ale sądzę, że jednak nie jest. Ludzie zaś, którzy są zainteresowani tymi pamiętnikami czekają spokojnie aż Jambon umrze. Potem albo wydadzą te pamiętniki ze stosownymi skrótami lub komentarzem, albo napiszą, że przepadły one w niewyjaśnionych okolicznościach i nie da się ich odnaleźć. Szkoda. Ile takich dokumentów przepada bezpowrotnie? Trudno zliczyć. Ja nie mogę odżałować listów Marii Ludwiki Gonzagi do przeoryszy Port Royal. No nic, czekamy co nam Jambon napisze. Na pewno Was o tym poinformuję.

Teraz ogłoszenie w związku z Konferencją. Zgłosiłem ostateczną ilość osób, więc już się nie można dopisać. W Piwowarni zostały jeszcze dwa pokoje. Niestety w piątek restauracja będzie przyjmować zamówienia do godziny 18.30. To jakieś wewnętrzne zarządzenie. W sobotę zamówienia będą przyjmowane do 19.30. Jeśli ktoś nie chce jeść w restauracji ma do dyspozycji bar, gdzie podają steki z bizona i pizzę, także wegetariańską. Bar czynny jest do północy. Oto link do strony baru

https://www.browarpopiel.pl/

 

Na koniec kilka książek z rynku

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/majestat-rzeczypospolitej-ceremonie-publiczne-i-uroczystosci-panstwowe-w-stulecie-odrodzenia-polski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/moralna-polityka/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/w-mackach-fundacji-ja-organizacje-pozarzadowe-probuja-manipulowac-ludzmi/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielkie-zludzenie-liberalne-marzenia-a-rzeczywistosc-miedzynarodowa/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cmentarzysko-imperiow-oferta-antykwaryczna/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dwa-traktaty-o-rzadzie/

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  4 komentarze do “Admirał Augusto Capon”

  1. Augusto Capon … ma powiązania z Polską… cytuję za:

    https://www.findagrave.com/memorial/190188564/augusto-capon

    Birth
    3 Nov 1872
    Venice, Città Metropolitana di Venezia, Veneto, Italy
    Death
    23 Oct 1943 (aged 70)
    Oświęcim, Powiat oświęcimski, Małopolskie, Poland
    Burial
    Auschwitz Concentration Camp
    Oświęcim, Powiat oświęcimski, Małopolskie, Poland

    znaczy jest szansa na wydanie w Polsce jego pamiętników.
    Nie mów, że nie potrafię Cię zaskoczyć 😉

  2. Z tą Małopolską zawsze są kłopoty, jak nie Zawisza z Kurozwęk, to obozy koncentracyjne

  3. Dzień dobry. Cóż, jeśli człowiek się de facto ukrywa całe życie, to zapewne ma powód. Pewnie coś chlapnął w niewłaściwym momencie, zafajkowali go sobie i on to wie. No, ale żyje – chyba – czyli potrafił się jakoś zabezpieczyć. Życie jednak nie trwa wiecznie i ludzie stojący nad grobem czasem doznają takiego impulsu, żeby za życia jeszcze coś zrobić. Ja to już widywałem. Czasem jest to zwykłe „coś” – i wtedy lepiej przy tym nie być, ale bywa to związane z jakąś konkretną sprawą, która się odleżała. A może nie powinna zniknąć? Człowiek na starość zadaje sobie różne pytania…

  4. Ten pan co ma pamiętniki chyba jeszcze takich pytań sobie nie zadawał

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.