maj 022022
 

Zaprowadzenie amerykańskich porządków w Europie powstrzymywane jest przez tępy opór Niemiec i ich obleśną kokieterię. Niemcy bowiem chcą, żeby stabilizacja i korzyści płynące z tych porządków zatrzymały się na ich terytorium, dając im przy tym bezwzględną przewagę nad innymi narodami, głównie nad Polakami, których będą mogli potem cywilizować, używając narzędzi nie przez siebie przecież wymyślonych. Kiedy koniunktury układają się pomyślnie dla Niemiec, natychmiast pojawia się w tamtejszych kręgach władzy myśl, by korzystając z parasola jaki dają im Amerykanie, stworzyć system niezależny od nich, przy współudziale innych sił. Na przykład Rosji lub Chin. Niemcy są bowiem pewni, że w razie zagrożenia ze strony tych, jakże niepewnych sojuszników, Amerykanie będą musieli bronić przede wszystkim Niemiec, żeby zachować swoje wpływy w Europie. To wydaje mi się dość jasne. Dla polityków, także amerykańskich, może owa konstatacja nie być tak oczywista, albowiem oni pracują w realiach prawno ekonomicznych, które stwarzają różne złudzenia i dają ośrodkom decyzyjnym sporo czasu na przygotowanie różnych kamuflaży. Te jednak, w obecnej sytuacji, zostały zdemaskowane, albowiem Putin uwierzył we własną i w niemiecką propagandę. Wraz z nim uczyniło to wiele osób, którym wydawało się, że zarówno polityka USA, jak i polityka rządów lojalnych wobec Waszyngtonu, to już przeszłość. Na jakim założeniu opierało się takie myślenie? Na nie wiadomo skąd wziętym przekonaniu, że w razie zagrożenia NATO, kierując się jakimiś interesami wypnie się nie tylko na Ukrainę, ale także na Europę Środkową, a wtedy jedynymi gwarantami bezpieczeństwa regionu pozostaną Niemcy. I oni będą mogli wtedy zabawić się w dobrych wujciów, którzy podają łaknącym miskę ryżu i blokują złych Rosjan, pragnących napoić konie w Wiśle. Tak się nie stało, a my widzimy, że idiotyczne było przekonanie o niemocy NATO. Nikt jednak, żaden dziennikarz, nie zadał sobie do tej pory trudu by wyśledzić ośrodki, w których tworzono założenia tej koncepcji propagandowej. Wszyscy koncentrują się na jej emitentach, zwanych ruskimi trolami lub ruskimi onucami. Ja, jak wiecie, nie używam takich wyrazów, a jeśli ktoś tu przychodzi i sam z siebie próbuje rozładować to dziwne napięcie wołając, że jest ruską onucą, odpowiadam – nie ruską, a niemiecką. O tym jestem przekonany, albowiem praktyczne znaczenie osób rozsiewających prorosyjską lub antyukraińską propagandę w sieci, jest dla przedstawicieli Moskwy zerowe. Być może mają oni jakieś wpływy na Olszańskiego lub Sykulskiego, ale istoty nie mające takiego publicystycznego i propagandowego wypływu jak oni, istoty bardziej dyskretne, nie są Moskwie do niczego potrzebne. Można je co najwyżej wrzucić do jakiegoś szybu pokopalnianego, albo wysłać – jeśli są kobietami – do burdelu dla buriackich żołnierzy. To wszystko. Utrzymywanie rzesz całych opłacanych propagandystów nie ma w Rosji ani tradycji, ani sensu. Mówimy o kraju, który oswajał swój wizerunek, przez dekady całe za pomocą jednej, puszczanej na okrągło kreskówki – o wilku i zającu. Teraz czyni to samo za pomocą innego filmu dla dzieci – o Maszy i niedźwiedziu. Za tymi produkcjami rozciąga się prawdziwe piekło, gdzie nie działają żadne kokieterie ani żadne umowy. Co innego w Niemczech – tak sądzę, bo na pewno tego nie wiem – w Niemczech musi być inaczej, albowiem Niemcy muszą uważać, żeby im ktoś nie podrzucił do walizki puszki z Cyklonem B, a potem, żeby się ta walizka, sama z siebie, nie otworzyła na jakimś dworcu. Poza tym Niemcy zawdzięczają wszystko Amerykanom i ich przebiegły plan zbudowania Euroazji opierał się przede wszystkim na założeniu, że uda się wykiwać Amerykanów. Przypomnę, że jedną z istot firmujących ten projekt była stara wariatka, której się wydawało, że jest Katarzyną II. Ułożyła go zaś do spółki ze oszustem i bałwanem, któremu z kolei zdawało się, że jest Piotrem I i św. Mikołajem w jednym kawałku. Dziś ta lokomobila właśnie się wykoleiła. Wariatka uciekła i gdzieś się schowała, a bałwan wysyła swoich najwierniejszych ludzi, którzy się modlili do jego wizerunków na pierwszą linię frontu – żeby coś wymyślili. Oni nie mogą niczego wymyślić, albowiem cała koncepcja oparta jest na fałszywym paradygmacie. NATO nie jest słabe, a Kongres podejmuje decyzje w zadziwiającej zgodzie. Ta zgoda jest automatycznie powodem degradacji politycznej Niemiec, czego Niemcy nie rozumieją. Bo niby jak kto? Byli tak ważni, tak istotni, dla polityki USA, które musiały się z nimi liczyć, a teraz co? Teraz jajco, bo osobnik, w którego Niemcy zainwestowały, wraz z całą swoją drużyną, okazał się kanciarzem i postacią z kreskówki, która wydaje miliardy na złote kible i przeróżne imitacje, zamiast się zbroić. On także myślał, że będzie się dogadywał z USA. Tymczasem już wiadomo, że nikt z nim rozmawiał nie będzie.

Gdzie dziś są wszyscy ci, którzy mówili, że NATO tylko czeka, by wystawić Polskę do wiatru? Gdzie są ci, którzy powtarzali, że USA odchodzą na Pacyfik, niech pokażą paski z wypłatą, za to gadanie. Co tam jest na nich napisane? Czy nie fur Deutschland czasem? Ja dziś jeszcze słyszę głosy zatroskanych o los kraju, którzy mówią – uważam jednakowoż, że znowu zostaniemy wykorzystani. Nie wierzę ani Ukraińcom, ani Amerykanom. Jasne – nie wierzcie, ani Ukraińcom, ani Amerykanom. Przyznajcie sobie sami jednak w duchu, jaka jest alternatywa. Taka oto: Cyklon B, szyb w kopalni na Uralu, albo burdel dla Buriatów. Hamletyzować i wieszczyć zaś możecie tylko dlatego właśnie, że tu na miejscu są ci Amerykanie, którym tak bardzo nie ufacie, a także dlatego, ze Ukraińcy się bronią, nie zważając na straty i zniszczenia.

Wczoraj to widziałem – dziesiątki amerykańskich żołnierzy, w mundurach, po cywilnemu, z plecakami, czarni, latynosi, biali, żółci. Wymieszani z tłumem, który przybył na majówkę do średniej wielkości polskiego miasta. Widok naprawdę budujący. Powtórzę – tylko dzięki temu, że oni tu są możecie uprawiać swoje polityczne manifestacje. Bez nich jesteście nawozem historii, nędzą zmuszoną do podpisywania coraz to gorszych wersji tej samej lojalki, na podstawie której będziecie pobierać z magazynu szare mydło, papier toaletowy marszczony i solone śledzie.

Jechałem sobie wczoraj przez Polskę i myślałem o tym komu mogą pomóc Amerykanie. Przede wszystkim temu, kto tego chce, potem temu, kto na swoim terenie zadba o infrastrukturę umożliwiającą sprawną logistykę w razie konfliktu lub tylko zabezpieczenia konfliktu toczącego się gdzieś dalej. Dlatego ludzie podnoszący kwestie lojalności Amerykanów wobec sojuszników powinni się zastanowić przede wszystkim nad sobą i pogrzebać po kieszeniach, sprawdzając czy nie ma w nich jakiegoś zapomnianego paska z wypłatą, nieznanej proweniencji. Każdy bowiem kto w wątpi w sojuszniczą lojalność powołując się na przykłady z przeszłości, nie traktowane dziś serio ani przez sekundę sam jest sobie winien. Ci zaś, którzy publicznie wskazują na to, że inwestycje jakie podjął rząd w ostatnich latach są niepotrzebne, są po prostu niemieckimi agentami, albowiem to Niemcom najbardziej zależy, by za ich wschodnią granicą rozciągały się stepy i puszcze nie tknięte cywilizacją. Na szczęście te czasy już minęły. I ci żołnierze, których widziałem wczoraj, jeżdżąc po Polsce z pewnością nie widzieli dużej różnicy pomiędzy infrastrukturą amerykańską, a polską. Pewnie tylko kraj wydawał im się nieco bardziej egzotyczny i tajemniczy. Mi bowiem się taki wydawał, albowiem dawno nie byłem w tamtych stronach.

  10 komentarzy do “Amerykańskie porządki”

  1. Ja cały czas uważam, że Merkel wykręciła się od ustalonej dekady temu, wpółpracy z USA poprzez wykręt dzikiej imigracji.

  2. Mi bowiem się taki wydawał, albowiem dawno nie byłem w tamtych stronach.

    Zakończenie mistrzowskie : )

  3. tekst cudo,

    przypomniała mi się rola aliantów w wyzwalaniu Europy, a w tym  się świetny tekst Pink Panther /wszystkie Jej teksty są świetne/ o młodym żołnierzu amerykańskim polskiego pochodzenie , no umknęło mi jego nazwisko, który podczas koncówki II WŚ, biegnąc co sił przez most /bardzo istotny dla Alinatów/ rozbroił posterunek niemieckich żołnierzy pilnujących mostu. oczywiście udało się rozbroić, bo zapewne ci z posterunku nie chcieli ginąć, chcieli żyć,  ale ryzyko było ogromne , przecież to była wojna,  jednak brawura i determinacja /Polaka/ pięknie była przez Pantherę opisana.

    Znakomity temat, pokazujący żołnierską determinację w walce o tzw dobrą/słuszną sprawę. No,  ktoś taki jak Bartosz Głowacki ratujący kosynierów przed salwą ruskiej armaty .

    Tak ten amerykański żołnierz polskiego pochodzenia uratował impetem wykonanego ataku i biegnących za nim  swoich ludzi – most bardzo ważny dla alianckich działań.

    Powtarzam się ale  przy dzisiejszym tekście jakoś tak mi się skojarzyło działanie amerykańskie i polskie  na niemieckim terenie.

  4. Co do tej infrastruktury to jeszcze można trochę popracować, szczególnie na bocznych trasach we wschodniej Polsce, po zimie doły bywają tragiczne, ale wojsko przemieszcza sprzęt głównie samolotami, koleją, część jezdnią. Handlowo polsko ukraińskie inwestycje nie ruszą na całego bez takich dróg jak A4 czy gotowa Via Carpatia północ-południe (bez jakiejkowliek ingerencji rusko-niemieckiej), no i chyba ta Mierzeja to też nie jakieś dziwactwo czy wymysł budowlany… Do tej pory były problemy z przebudowaniem odcinka kolejowego Warszawa Lublin… Ile to się ślimaczyło.

    Nie mamy się czego powstydzić jednak, trzeba natomiast się zbroić, sprzęt brać od Amerykanów, część robić na we własnych fabrykach, nie brac nic o Żabojada i Szkopa bo za te pieniądze później powstają konta internetowe młodych analityków bardzo „zatroskanych” o dobro ojczyzny, którzy mówią o sobie „geopolitycy”, „realiści”…

  5. Nowy ekspert „Wolski o Wojnie”, oni pojawiają się jak grzyby po deszczu, z chwilą wybuchu wojny na Ukrainie. Niedługo to będzie najbardziej liczna grupa zawodowa w PL- „geopolityk internetowy”. Powstanie ich związek zawodowy, wiadomo kto będzie szefem.

  6. Zgadzam się – tekst cudo. Mnie się przy okazji skojarzyło, że Gospodarz zrobił szarżę przez niektóre mózgi podobnie, jak ten żołnierz, o którym Pani wspomniała…

  7. żołnierz nazywał się Drabik, cały dzień myślałam jakże się bohater pink-pantherowego tekstu nazywał … no i przypomniałam sobie

  8. Wolski zajmuje się wojskowymi szczegółami technicznymi: odmianami muszek w karabinach napoleońskich oraz kamerami termicznymi w czołgach. Omawia też strzałki na mapach frontowych. Wyszedł poza to?

  9. Wolski powiedział, że sztorm zatopił Moskwę i przeprowadził analizę, dziś czytam, że Amerykanie się przyznali, ze pomogli Ukraińcom w zatopieniu okrętu, heheh Jemu nogi na pewno skądś wyrastają…. Pewnie jest polskim patriotą antybaderowskim

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.