maj 132018
 

Pomyślałem, że nie mogę tylko zachwalać książek, które sprzedaję, muszę też wskazać na te ich fragmenty, z którymi się nie zgadzam. Tak się składa, że mechanizm tkwiący w opisie tych błędów jest identyczny z mechanizmem jaki obserwować możemy dzisiaj przy rozdzielaniu państwowych dotacji na kulturę. Sprowadza się to do prostej bardzo formuły – oceniający nie rozpoznaje potencjałów. Siłę nazywa słabością, a słabość siłą. Daje tym samym do zrozumienia, że nie rozpoznaje istotnych elementów składających się na skuteczność i moc.

Jak już wszyscy wiedzą wydałem książkę Wojciecha Zaleskiego „Tysiąca lat naszej wspólnoty”. Książka ta ma podtytuł „ Społeczne i gospodarcze dzieje narodu polskiego w zarysie”. Jest to jedyna na całej przestrzeni naszych dziejów publikacja, która analizuje owe dzieje pod kątem gospodarczym. W Polsce nie była wydana oczywiście nigdy, raz jeden opublikowano ją w Londynie. Powód jest jasny i czytelny – Wojciech Zaleski to jeden z ośmiu założycieli ONR. Jego książka, jak zauważył w czasie przygotowywania jej do druku, Jarek, to po prostu absolutnie obowiązkowa lektura dla licealistów. Jeśli ktoś do tej pory zastanawiał się skąd wziąć podręcznik do historii, taki żeby nie było w nim bełkotu, może już porzucić poszukiwania. Ten podręcznik jest u mnie. Książka napisana jest stylem przejrzystym, spokojnym, delikatnym wręcz i nie ma, w mojej ocenie sposobu, żeby wykładu Zaleskiego nie zrozumieć. Na dodatek on się jeszcze w pewnym momencie zamienia w polemikę z socjalistami i masonami. Czego więc ja od tej książki chcę? Są w niej pewne momenty, które z powodów opisanych na wstępie nie mogą być traktowane serio. Oto pisze nam Wojciech Zaleski, że Odra nie była rzeką drożną, albowiem zatykał ją Frankfurt, gdzie obowiązywało prawo składu, bezwzględnie egzekwowane przez margrabiów brandenburskich. Królowie zaś polscy, pisze Zaleski, nie potrafili wyegzekwować na „słabych” margrabiach brandenburskich zniesienia tego prawa. Proszę szanownych czytelników, jeśli czegoś nie można na kimś wymusić, to znaczy, że ten ktoś nie jest słaby i ma znacznie lepsze atuty. I takich momentów w książce „Tysiąc lat naszej wspólnoty” jest kilka. Nie zmienia to jednak faktu podstawowego – to jedyny tak klarowny i jedyny w ogóle wykład naszych dziejów społecznych i gospodarczych. Doprowadzony w dodatku do roku 1939. Ponieważ Zaleski jest także ekonomistą, mamy tu obszerne fragmenty poświęcone działalności banków na terenie podzielonej Rzeczpospolitej, a także działalności banków w dwudziestoleciu. Dlaczego ta książka skojarzyła mi się z dotowaniem pism przez ministra Glińskiego? Przez Hohenzollernów oczywiście. Napisali dziś na portalu WP, że celem programu „wspieractwa” jest dotowanie najbardziej znaczących ogólnopolskich tytułów kulturalnych. I to jest właśnie ów obłęd, od którego nie możemy się uwolnić – jeśli coś trzeba wspierać to znaczy, że nie jest znaczące. Jest śmieciem. Szkoły nawigatorów nie trzeba wspierać, bo działa znakomicie bez wsparcia. Oczywiście redakcja ma śmieciowe wynagrodzenie, a właściciel pracuje za darmo, ale nie zmienia to faktu podstawowego – nie trzeba tego pisma wspierać. Oczywiście tekst o „wspieractwie” to jeden lament z powodu braku dotacji dla pism lewicowych, takich jak „Korporacja Ha!art”. Bardzo przepraszam, ale jeśli Korporacja Ha! Art nie potrafi zdobyć sobie czytelników i ich utrzymać, a jej autorzy umieją tylko epatować publiczność oryginalnym stylem życia, to niech ta korporacja zdycha czym prędzej i nie psuje powietrza. Podobnie zresztą niech się stanie z innymi pismami kulturalnymi, także dotowanymi, szczerze im tego życzę.

Sprawa wyglądać będzie inaczej, jeśli dotacje zrozumiemy nie jako bezsensowne wyrzucanie w błoto publicznych pieniędzy, ale jako sposób na legalne wspomaganie propagandystów systemu. Wtedy możemy pomyśleć – no, ale z tego ministra Glińskiego spryciarz. Wymyślił taki dobry sposób na wspomaganie ludzi, którzy robią mu dobry PR, jemu i całej dobrej zmianie. No, ale nie możemy tak powiedzieć, bo te pieniądze idą do tych samych gamoni, którzy zwykle wypowiadają się na tematy nie interesujące nikogo. Na Wencla na przykład. Tak więc pozostaję przy swoim zdaniu. To jest obłęd i celowe dążenie do upadku, nie można bowiem lekceważyć organizacji i pomysłów dobrych, sprawnych, działających i spotykających się z żywym odbiorem i ładować przy tym forsę w atrapy. Skąd się bierze taka formuła? Pozwolę sobie na daleko idącą analogię. To jest formuła świadcząca o niesamodzielności rynku wewnętrznej propagandy w Polsce, o niesamodzielności wewnętrznego PR Polaków. Zaleski nie może być wydany, bo on wskazuje jak działać dziś i jak działano dawniej, żeby było skutecznie. A było przecież skutecznie bo udało się przetrwać 1000 lat. Potem przyszli socjaliści i wszystko spieprzyli. No dobrze, ale do jakich przykładów ja się odniosę? Ponieważ niebawem w naszym sklepie ukaże się książka zatytułowana „Okraina królestwa polskiego, czyli krach koncepcji Międzymorza” będą to przykłady z czasów w niej opisanych. Patrzę na te dotacje, na to „wspieractwo” i widzę politykę kanclerza Ossolińskiego wobec kozaków. Kanclerza, którzy trzy lata siedział w Londynie i tam pobierał nauki, a następnie wrócił i zdawało mu się, że kosztem rodzimej elity zbuduje silne państwo. Tylko idiotom się zdaje, że państwo jest silne bo ma silną administrację. Silne państwo ma administrację niewidoczną i to jest jeden z jego najważniejszych atutów. Państwo z widoczną i podkreślającą na każdym kroku swoją rolę administracją, to państwo słabe. Jeśli ktoś chce się o tym przekonać, niech przeczyta rozdział poświęcony dwudziestoleciu w książce Wojciecha Zaleskiego „Tysiąc lat naszej wspólnoty”. Szczerze zachęcam. My zaś musimy uważać, by te analogie z polityką Ossolińskiego nie posunęły się dalej i ostrożnie bardzo spożywać kiszone ogórki, a już na pewno nie popijać ich kwaśnym mlekiem.

W sklepie książka będzie dziś po południu, albo jutro, bo Tomek nie przesłał mi jeszcze skanu okładki. Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  22 komentarze do “Anatomia obłędu”

  1. No min. Gliński finansuje koszty funkcjonowania takiego czegoś  tj wynagrodzenia, papier, druk, lokal i coś tam jeszcze. Może jest to walka z bezrobociem. Redaktorzy, administracja, autorzy , grupa otrzymuje parę groszy na przeżycie, No bo  taki jeden z drugim autor „mający niezłe pióro”, nie może zostać bez środków do życia. Tak chyba p. minister widzi „mecenat państwa”. Tyle tylko, że w tych czasopismach, to nie jest awangarda, a tego byśmy oczekiwali, tylko takie nie ambitne trwanie na garnuszku dotacji, trwanie do emerytury, a potem przyjdą następni. Taki modus vivendi.

  2. Tak, jeśli nikt tego nie kupuje to nie jest to znaczące. Jednak kiedyś zaistniej krytyka, że nie pomagało się takim niby „Jankom muzykantom”, a nikt nie będzie dochodził że oni nawet nie mieli słuchu, albo że nie dano im szansy aby ich pisarskie pióro „latało jak błyskawica po ciemnym niebie”.

  3. porównanie pióra i błyskawicy to Syrokomla.

  4. Może jest to walka z bezrobociem.

    Raczej „walka z bezrobociem”.

  5. Nie da się tego słuchać lepiej niech oślepnie i więcej nie śpiewa.

    https://youtu.be/pwp1CH5R-w4

  6. Szczerze ? Powinni pana zatrudnić w jakimkolwiek ministerstwie kultury albo edukacji, potrafi pan rozreklamować daną książke jak mało kto, już wiem że muszą ją mieć. Aż zadziwiające że nikt nie podniósł tematu pieniędzy i gospodarki w historii Polski. Tylko śmierć, poświecenie, ruina i potem może parę pomników. Jeśli już to trochę o tym jak szlachta handlowała zbożem ale też nie za dużo.

  7. handlowała? mówią że „nic nie robiła bo sama sobie dała zakaz zajmowania się pracą a zwłaszcza handlem”

  8. Posłuchaj nierozpoznawalny, jeszcze raz będziesz próbował zwrócić na siebie uwagę w tak głupi sposób i wylecisz. Nikogo tu nie interesuje twoja nierozpoznawalność

  9. Mowiac szczerze panie Gabrielu to zaskoczyl mnie pan z tym Ossolinskim. Nie wiedzialem ze pobieral nauki w Londynie az przez trzy lata.

  10. Też tak uważam ( z tym ministerstwem).

  11. Według Wikipedii:

    Studiował w Anglii, Paryżu i Orleanie w latach 16141615, w Padwie w 1615 roku.

    Więc niezupełnie 3 lata.

  12. Nie wstyd ci powoływać się na wipedię? Był przecież posłem w Londynie. Od 1621 roku. Tam też się uczył

  13. Dotacje to sposób na uwalenie tych co działają na rynku. Na sztuczne wykreowanie konkurencji, która ma zaniżać ceny by za 2 lata samemu upaść. By nie powstało nic stabilnego. Bo stabilne, duże firmy w polskich rękach to coś takiego jak ziemiaństwo kiedyś. To zagrożenie

  14. Żeby przekonać się o słabości państwa wystarczy spróbować załatwić jakąś poważna sprawę urzędową.  To tak na marginesie. Chyba kupię dla mojego dziecka jako podręcznik do historii, żeby miało antidotum na to co MEN wymyśliło.

  15. Dokladnie…

    … no i jeszcze finansuje – m.in. – tego zdolniaHe, swojego braciszka… tego  filmoFca  i reRZysera od tego  GNIOTA  „Czesc Tereska”… no a jego  wicek ten caly  beznadziejny  Sellin  chce jeszcze przewalic nasze podatki na budowe kolejnego jakiegos  moskowatego muzeum  !!!

  16. Omawiając krytycznie przyjęty album Gieysztora, Herbsta i Leśnodorskiego dotyczący tysiąca lat polskiej historii, profesor Tazbir pisze w roku 2007:

    „Halecki przyznaje krajowej syntezie pewne zalety, choć uważa, iż wydany na emigracji zarys pióra jednego z autorów reprezentuje daleko wyższy poziom wiedzy i – obiektywizmu. Halecki ma tu na myśli Tysiąc lat naszej wspólnoty (b.d.) pióra Wojciecha Zaleskiego”.

    Jeśli (b.d.) oznacza tu brak danych, to należy sądzić, że profesor Tazbir nie miał w ręku książki Zaleskiego i wiedział o niej tyle, ile wyczytał u Haleckiego.

    Dziś możemy sami przekonać się o wartości tej książki. Wbrew pesymizmowi Zaleskiego w

    GOSPODARCZE ŹRÓDŁA KRYZYSU KULTURY

  17. Słabość państwa objawia się w zakazach palenia w miejscach idealnych na zapalenie, i w „zdobywaniu prawa jazdy”. Słabe państwo swoją słabość sobie rekompensuje  dręczeniem własnych bezsilnych obywateli, skoro zagranicy podskoczyć ani popyskować nie może.

  18. Znajac zycie to zapewne nie on jedyny formatowal sie za granico…

    … obecny gooru junior Morawiecki tez sie szkolil… co prawda w Reichu, ale jednak… a i sama ex PBS tez „szkolila sie”  u „sojusznika” z  zza Wielkiej Wody…

    … no i tak ogolnie – to chyba latwiej by bylo wymienic tych  politykUF co sie  NIE  SZKOLILI w ostatnim – dajmy na to – cwiercwieczu.

  19. tylko 370 lat czekaliśmy z ujawnieniem przekupstwa Fuggerów wobec Szydłowieckiego, no i jak sobie radzić, kiedy prawda jest nieznana, a to co widać jest deformowane, manipulowane …. no po prostu obłęd…

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.