Tak się składa, że mamy dzisiaj dzień, w którym wspominamy św. Andrzeja Bobolę, postanowiłem więc, po raz kolejny skreślić kilka słów na jego temat. Oczywiście po swojemu, wbrew gawędom, którymi posługują się ludzie, także w sutannach i habitach, chcąc zwrócić uwagę na tę postać.
Może zacznę od tego, że wielu bardzo duchownych narzeka na to iż św. Andrzej jest postacią zapomnianą, a winą za to obarcza politykę ekumeniczną Kościoła, a mam tu teraz na myśli, wszystkie nieudane próby dogadania się z prawosławiem. Wszyscy wiemy, że św. Andrzej przeszkadza i mowy nie ma o tym, by ktokolwiek z tamtej strony ustąpił choćby na milimetr, jeśli idzie o niego i jego misję. Nie ma mowy, żeby ktokolwiek spróbował zrozumieć ją inaczej niż to zostało przyjęte. Problem moim zdaniem nie leży w tym, że ktoś czegoś nie rozumie, bo jestem głęboko przekonany, że wszyscy dokładnie wiedzą jak było i o co chodziło. Wszyscy, którzy reprezentują w tym dyskursie stronę prawosławną. Ludźmi, którzy nie rozumieją niczego, albo niewiele z historii św. Andrzeja są katolicy.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale przyzwyczajono nas do interpretowania historii świętych bez kontekstu. I mam tu na myśli świętych epoki nowożytnej, a nie na przykład św. Piotra. Nie mogę pojąć jak to jest, że na UKSW jest kierunek studiów o nazwie „Turystyka biblijna”, a nie ma kierunku studiów o nazwie „Żywoty świętych polskich”. To jest niepojęte. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. No, ale kiedy się temu przyjrzymy po raz drugi, coś nam zacznie świtać. Otóż w Kościele i jego ziemskich zatrudnieniach, silnie bardzo zaznacza się trend, który określiłbym jako praktyczny. To znaczy duchowni pilnują, żeby wierni którzy do Kościoła przychodzą, czuli się nie tylko fajnie, ale także mogli się w tym Kościele czegoś praktycznego i dla nich korzystnego nauczyć. Na przykład turystyki biblijnej. Ofiarą tego trendu pada moim zdaniem św. Andrzej. To może się komuś wydać zaskakujące, ale tak właśnie jest. Rozmawiałem o św. Andrzeju z wieloma bardzo osobami, w tym osobami młodymi i oni, kiedy słyszeli nazwisko Bobola, aż podskakiwali do góry ze szczęścia i zaczynali wymieniać po kolei wszystkie te okropności, którymi Andrzeja Bobolę dręczono. Byli przy tym tak zadowoleni, jakby im ktoś nasikał w kieszeń, ja zaś nie mogłem przez pewien czas zrozumieć o co chodzi. No, ale w końcu zrozumiałem. Chodzi o praktyczne wykorzystanie męczeństwa. Praktyczne czyli propagandowe. Jeśli będziemy dużo mówić o św. Andrzeju i jego tragicznej śmierci, to pomoże nam to uzyskać przewagę w tej kłótni jaka się o św. Andrzeja toczy. Nie pomoże. To jest jasne. Nie pomoże, a do tego jeszcze sprawi, że św. Andrzej będzie postacią coraz bardziej kłopotliwą. Nikt bowiem z ludzi, którzy z taką radością przypominają, że świętemu wycięto język, nie zamierza przecież umierać w mękach. Chce żyć długo i szczęśliwie, ale chce także, by św. Andrzej i jego śmierć, pomogły mu coś załatwić. Wyrównać jakieś deficyty z zakresu polityki lokalnej. To jest w mojej ocenie obłęd. Tamci z kolei, opowiadają, że św. Andrzej jest kamieniem niezgody. Już o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę – dobrze, że nie kością.
Nikomu nie chce się, tak jak to czynią studenci na kierunku „Turystyka biblijna”, uczący się topografii Ziemi Świętej, naświetlić szczegółów tej masakry. Które, tego nie zauważa się wręcz specjalnie, mają silny kontekst polityczny. Św. Andrzej nie został zabity za to, że nawracał tłumy prawosławnych, a raczej tłumy pogan żyjących, jak im się podobało, na terenie ogarniętym wojną. Św. Andrzej umarł, ponieważ reprezentował katolicki porządek rzeczy na obszarze, gdzie szykowano zmianę tego porządku. Był żywym jego symbolem. Ludzie, zaś którzy go zabili nie byli byle kim. To byli żołnierze przeznaczeni do ochrony Jerzego Rakoczego, który wraz z wojskiem szwedzkim oblegał twierdzę Brześć i miał szczery zamiar, albowiem mu to obiecano, zostać królem Polski. Oj tam, oj tam, to są same nudy….lepiej porozmawiajmy o tym, jak mu wyrwali język, albo o turystyce biblijnej, ponoć jest jakaś przecena na bilety lotnicze do Izraela. No właśnie nie. To jest pułapka, z której nie ma dobrego wyjścia. Bardzo łatwo bowiem przychodzi ludziom ekscytowanie się czyjąś śmiercią, kiedy czują się bezpiecznie i nic im nie grozi. Bardzo łatwo też przychodzi im traktowanie tej śmierci instrumentalnie.
No, a co z jej rzeczywistymi okolicznościami? To jest nieważne, bo najważniejszy jest wymiar mistyczny. Oczywiście, że mistyczny, w turystyce biblijnej także jest on najważniejszy? Pokusa by ułatwiać sobie interpretację historii życia i męczeństwa świętych Kościoła Powszechnego, jest trudna do zwalczenia. Tym trudniejsza im więcej ludzi poszukuje w Kościele czegoś atrakcyjnego. No i w tym pokoiku, gdzie sprzedaje się owe kościelne atraktory, w różnych kształtach i kolorach, siedzi uśmiechnięty Adam Szustak, zajmujący się ewangelizacją na odległość. Czyni to ojciec Adam za pomocą formuł zrozumiałych dla każdego i mało kłopotliwych. Odległych od spraw politycznych, historycznych kontekstów, odległych nawet od turystyki biblijnej. A wszystko po to, by rozterki duchowe młodych katolików, których ojciec Adam przyciąga jak słoik miodu muchy, były jak najłatwiejsze do rozwiązania i nie sprawiały nikomu najmniejszych kłopotów. Ostatnio Adam Szustak zaczął ewangelizować poprzez gry komputerowe. No tak, bo problem uzależnienia od gier jest poważny i należy go traktować serio, czyli pokazać dzieciom, jak grać mądrze i jak się przy tym właściwie odnosić do Pana Boga. Nie ma w tym przecież nic złego przecież. A jak się dzieci raz rozczarują Kościołem, to już potem do niego nie wrócą. Trzeba więc im pomóc. I ojciec Adam pomaga jak umie. No, ale co z tym św. Andrzejem? Sprawa musi być traktowana bardzo serio – został zamęczony w okrutny sposób i przez to dziś każdy uzależniony od gier nastolatek, może o tym wspominać i czuć się lepiej, albowiem po jego stronie, tam w niebie, stoi taki bohater. Ale dlaczego zginął? To nie jest ważne, albowiem odwraca uwagę od osobistych problemów tegoż nastolatka i od jego planów związanych ze studiowaniem turystyki biblijnej. Jak już się rzecz jasna uwolni od tego uzależnienia, w czym z całą pewnością pomoże mu ojciec Adam Szustak.
Najważniejsze bowiem, byśmy wszyscy byli zdrowi, szczęśliwi i żeby szczęście nam sprzyjało. Także w grach.
Ktoś powie, że napisałem straszny, niepoważny i całkiem nie a propos tak ważnego dnia tekst. Być może jest to nawet kolejny tekst, przez który wszyscy się tu kompromitujemy. Chodzi w końcu o to, byśmy wszyscy trafili do nieba, cóż może być od tej kwestii ważniejszego? A jeśli tak to Adam Szustak ma rację i musimy pochylać się nad każdym błądzącym i wyjaśniać mu jak ma tę szeroką drogę do nieba, po której kroczą gracze i studenci turystyki biblijnej wkroczyć i jak ma się tam poruszać w tym tłumie.
Napisałem „szeroką”? Niech to szlag znowu kompromitacja….
A teraz jeszcze kolejna. Ojciec Antoni zabiera ode mnie po 20 egz. książek o św. Andrzeju i św. Stanisławie, zostanie ich więc odpowiednio mniej.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sledztwo-w-sprawie-sw-andrzeja-boboli/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sw-stanislaw-biskup-i-meczennik-historia-prawdopodobna/
Tak się składa, że naszła mnie myśl: kosmici noszą przyłbice a tubylcy maseczki ☺
Relikwie św Andrzeja Boboli znajdują się w kościele oo. Jezuitów przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Bardzo zachęcam wszystkich do odwiedzenia tego miejsca i do modlitwy za Ojczyznę za wstawiennictwem św Andrzeja Boboli.
Umami na SN pisze, że po śmierci męczeńskiej Św. Andrzeja Boboli zaprzestano misji w tamtym kierunku, ale przecież Papieże opisani przez Bp. J. Kopca w „Między Altransztadem a Połtawą” mieli plany misyjne nawet przez Rosję do Chin, chyba nawet niechcący (?) poświęcili Polskę (lansowanie luterskich przechrztów -Sasów) żeby tylko poszerzyć tereny misji chrześcijańskich, tak to przynajmniej dla mnie wygląda.
Nie zaprzestano, on tylko zapytał czy zaprzestano
Właśnie przez te maseczki tubylcy mają niedotlenione mózgi i nie doczytują ☺
Sanktuarium i młodzi (przed pandemią)
no to w takim razie odpowiedź brzmi że „Nie zaprzestano”
Taka nie uporządkowana refleksja:
Tylko co na tych ternach gdzie ewangelizował Św. A.Bobola działo się po jego męczeństwie i aż do dzisiaj co się tam dzieje ? Dwa wieki zarządzała tym obszarem Rosja. Potem ZSRR i kawałek z tego obszaru powierzono II RP .
Więc chyba XVIII i XIX wiek to Europa przygląda się Rosji, obserwując co tam się dzieje, czy Rosjanie nie psują kupieckich interesów, jeśli psują dostają po łapach, a już na początku XX wieku , kraje decydujące o Europie powiedziały „wystarczy” i wysłały zaplombowany wagon z rewolucjonistami. Czy teraz Rosja jest priorytetem dla Europy no wygląda że nie, a Białoruś, Zachodnia Ukraina ???
A tereny który ewangelizował św. A. Bobola wydają się coraz bardziej religijnie zdewastowane. Praca misji to jakaś taka orka na ugorze.
Co nasi krewni zbudowali tam dla Kościoła w czasach I RP i co zbudowali w XIX wieku, ZSRR zabrało. Teraz po upadku ZSRR, Kościół ma prośby o datki na budowanie nowego, bo tamte budynki klasztorne, kościelne co zabrano to nowe państwo zaadaptowało i to nie podlega zwrotowi, i tak dookoła Wojtek – też jak ta orka na ugorze.
Św. Andrzej Bobola nie jest patronem architektów.
Ale jest patronem Archidiecezji Warmińskiej (właśnie na dzisiejszej Mszy Świętej się o tym dowiedziałam – hańba mi !).
Proszę, oto na wspólnym zdjęciu dzieła dwóch „patronów” architektów warszawskich. Obaj sięgneli nieba, a jeden nawet oderwał się od ziemi.
Podobnie z Popiełuszką. Jak powiedział Kiszczak: Możecie go sobie czcić, ale wara wam od wnikania w kulisy jego śmierci.
Publiczność nie jest od zaglądania za kulisy. Publiczność ma kupić bilet, obejrzeć ściemę i wyp.
Sam nie wiem który piękniejszy, Tort czy Krzywulec ?
jeszcze takie info: p. dr Walewska – Przyjałkowska córka Polikarpa Colonna – Walewskiego, prezeska Krzewienia Kultu Andrzeja Boboli (co na cmentarzach gdańskim i powązkowskim, zamieniono Ją z A. Walentynowicz i śp mecenas Hambura prowadził te sprawy ) wiozła do Katynia relikwiarzyk A.Boboli, dla potrzeb liturgii Mszy Św.. Wszyscy pasażerowie samolotu zginęli, a relikwiarzyk odnaleziony w ubłoconych i porozrzucanych bagażach. Do obejrzenia u O.O. Jezuitów w „Noc Muzeów” na ul.Rakowieckiej
Wczoraj, w rocznicę śmierci, podniesiono mój Kościół parafialny do rangi Sanktuarium Św.Andrzeja Boboli.
Święty Andrzej Bobola był negocjatorem. Za to poniósł śmierć, nasi dzisiejsi zakonnicy np. dominikanie, w Wielkim Tygodniu zamknęli drzwi świątyń dla wiernych. Szustak nie skorzystał z popularności w protestowaniu wobec świeckiej władzy
Domyślamy się, że poniósł śmierć bo mieszał szyki jakimś kupcom. Mieszał szyki bo nawracał, też chyba za Śluby Lwowskie, …. jeszcze kilka spraw można by wyliczać i tak tylko się możemy domyślać, w „Historii Węgier” na str 205 jest wzmianka że jednego z negatywnych bohaterów tamtych czasów np. Rakoczego poniosły ambicje, rodzina i dwór odradzały mu skorzystanie z propozycji Karola X Gustawa aby iść na wojnę z Rzeczypospolitą, w drodze powrotnej z terenów Rzeczypospolitej wracał z niczym, jeszcze na przełęczach karpackich został strasznie złupiony przez zasadzkę Tatarów, wrócił na Węgry w niesławie. Nie odbudował prestiżu do końca życia. Wysoka Porta za to nieposłuszeństwo podniosła trybut z 15 tys do 40 tys forintów.
Zaraz jak szeroka, i co za tym idzie wygodna droga prowadzi do Nieba,
to wąska i kamienista usiana przeszkodami z wizji św. Jana Bosko gdzie prowadzi?
Na pewno nie kupcy narodu wybranego (zniszczeni częściowo przy powstaniu Chmielnickiego), czyżby Ormianie? City? Banki Niderlandzkie?
City.
City-Rzym-Toledo-Stambuł (+ inne ośrodki)
Już w tym czasie lichwa wygrała wojnę XXX letnią – to była wojna o duszę Europy. Reszta (nowotwór moskiewski; Chmielnicki; masoneria) to efekty. Śmierć Hiszpańskiego Imperium w Europie to koniec Civitas Christi w sensie średniowiecznym.
Aha, dzięki!
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.