sty 242021
 

Z coraz większym zdumieniem obserwuje niektóre reakcje na teksty, będące uzupełnieniem Lalki. Szczególnie mam tu na myśli pana, który podpisuje się nickiem tradicjon, co wskazuje na jego moralną i religijną postawę. Otóż człowiek ten, stręczył mi wczoraj powieść Popioły, napisaną przez Stefana Ż. Uznałem to, za pewien ważny przykład. Oto całe pokolenia Polaków wychowywane są na postawach bohaterów lektur szkolnych i 99,9 proc. tych Polaków postawy te odrzuca, albo wyszydza. Pozostały ułamek procenta akceptuje je, ale w taki sposób jak to czyni pan tradicjon – w oderwaniu od rzeczywistego życia. Tak więc szkoła ze swoim całkowicie oszukanym programem wychowawczym udaje, że coś robi, ludzie reagują na to prawidłowo, ale są tacy, którzy uważają, że umysły młodzieży, odrzucającej lekturowe fałsze, trzeba jednak dodatkowo dociążyć. Mówią ci ludzie mniej więcej tak – to są rzeczy piękne, ale w innym wymiarze, którego wy chamy, nie rozumiecie. Dlaczego ja tak twierdzę? Już tłumaczę. Gdybym wpadł na pomysł, żeby swoją osobę podpisać nickiem tradicjon i czynić bliźnim uwagi na temat ich postawy względem Kościoła, w czasie lektury Popiołów Stefana Ż., przede wszystkim rzuciłby mi się w oczy entuzjazm autora dla postępowych zarządzeń francuskiej władzy okupacyjnej w Hiszpanii, która uwolniła wreszcie mieszkańców tego kraju spod jarzma jakie nałożył na nich Kościół, polikwidowała klasztory i pozwoliła wreszcie Hiszpanom oddychać pełną piersią. Takie rzeczy są w tej powieści, ale są też gorsze. Tego komentator o nicku tradicjon nie widzi, albowiem rozumuje on tak, jak jeden z bohaterów sztuki Mrożka zatytułowanej Emigranci. Konkretnie zaś ten, który zjada psie konserwy. Tłumaczą mu, że to dla zwierząt, a świadczy o tym obrazek na puszce, ale on wie swoje i mówi, że obrazek jest po to, żeby było ładnie. Wielu ludziom w Polsce wydaje się, że lektury szkolne są po to właśnie, żeby było ładnie, że ubogacają duchowo młodzież i czynią ją piękniejszą. To nieprawda. Te lektury to psie żarcie. Zostało ono wprowadzone do duchowego menu Polaków po to właśnie, by ich zdegradować wewnętrznie i uczynić bezradnymi wobec wyzwań tego świata. Więcej, owe lektury utrwalają jeszcze postawę głupiego uporu, czyli wiary w to, że jak będziemy się tępo trzymać wzorów osobowości wykreowanych przez autorów, którzy są albo oszustami jak Stefan, albo ludźmi naiwnymi jak Prus, to nie wszystko w nas umrze. Lektury szkolne w polskim systemie edukacji to elektryczny pastuch uniemożliwiający ucieczkę z łąki, za którą budują rzeźnię. Łatwo się o tym przekonać wskazując na to co jest rzeczywistym awansem dla polskich uczniów liceów ogólnokształcących. Jest nim udział w olimpiadzie z języka angielskiego, gdzie trzeba odpowiadać na pytania z tak zwanej kultury. To jest horror indoktrynacyjny, ale dzieci uczą się tego chętnie i chętnie te wszystkie niepotrzebne szczegóły zapamiętują, bo im się to, jeszcze, kojarzy z sukcesem. Polska kultura kojarzy im się wyłącznie ze śmietnikiem, na który ktoś wyrzucił same niepotrzebne rzeczy. Trzeba niestety się z tym panoptikum zapoznać, ale jeśli uda się stamtąd uciec, należy to zrobić jak najszybciej. Polski uczeń kojarzy system edukacji kulturowej w kraju z degradacją, a to co proponuje system brytyjski, z sukcesem. To jest wystarczający powód, by zabrać się za prawdziwą reformę edukacji.

Czy to znaczy, że z lektur serwowanych w szkole nie można wycisnąć nic, żadnej wartościowej treści? No właśnie po to napisałem dwa teksty o Lalce, żeby przekonać wszystkich, że można. Okazało się jednak, że wszyscy się pośmiali, ale do rewizji postaw i krytycznej oceny jest jeszcze daleko. No to spróbujmy dziś dodać kilka szczegółów, nie tylko do Lalki, ale do innych lektur, tych wymienionych wczoraj przez pana o nicku traficjon. Popioły już były. Jest to komunistyczna, antykościelna agitka, przerobiona i przepisana z autentycznego pamiętnika, który poszedł w zapomnienie. Pisaliśmy już o tym i Hanka Kossobor dokładnie pamięta czyj to był pamiętnik. Sam z siebie Stefan, mógł wymyślić jedynie Dzieje grzechu, czyli prequel współczesnych Przygód Józi w burdelu.

W Lalce uderza nas kilka jeszcze ważnych szczegółów. Oto Wokulski, jak mówi Węgiełek Rzeckiemu, kupił w Dąbrowie kilka funtów dynamitu. O jasny szlag…!Pojechał do wsi Dąbrowa i w sklepie mydlarskim u Żyda, kupił kilka funtów dynamitu?! Czy ten Prus w ogóle wie co pisze? A może kupił ten dynamit u kogoś innego, kogo istnienia nawet nie podejrzewamy?

Samo to zdanie warte jest półrocznych rozważań na temat realiów życia w Królestwie i realiów współczesnych i warto temu poświęcić niejedną lekcję. To lepsze niż zastanawianie się, czy Wokulski był romantykiem czy pozytywistą. Po co mu był ten dynamit? Upozorował za jego pomocą samobójstwo, ale nie tylko. Zawalił także wejście do studni na zamku w Zasławiu. W tej studni miała spoczywać, według legendy, królewna. Nie wiemy, co tam było, ale skoro bohater tak wyrazisty, związany ze sferami finansowymi, wysadza szyb w górze, na której stoi zamek, to możemy być pewni, że nie chodzi o królewnę. Już prędzej o rudę jakiegoś bardzo potrzebnego cywilizacji metalu.

W powieści Noce i dnie Marii Dąbrowskiej, właściciel majątku, w którym gospodarują Niechcicowie, Daleniecki, sprzedaje ten majątek. Kupcem jest człowiek, który ma jak najlepsze wobec Niechciców zamiary, ale – o losie – zostaje zastrzelony z broni krótkiej w pociągu. Tak po prostu. Jechał sobie pociągiem i ktoś go kropnął. Jeśli dochodziło do takich rzeczy, a Maria Dąbrowska opisywała to tak spokojnie, to znaczy, że moje rozważania na temat przejmowania, dewastacji, parcelacji i wymuszeń których celem były majątki ziemian polskich, nie są takie znowu oderwane do życia, jak się zdaje ludziom deklarującym przywiązanie do tradycji katolickiej. Kto ma uszy niechaj słucha…

No i generalnie kojarzenie faktów jest cenną umiejętnością. Podam przykład. W pierwszym tomie Baśni polskich opisałem sprawę zamordowania księcia Druckiego-Lubeckiego. Do zbrodni doszło w Teresinie. Jej tła nie wyświetlono, ale pojawiły się plotki, że książę miał w swojej bibliotece rzadki egzemplarz Talmudu, którego nie chciał odsprzedać wileńskim Żydom, a ci wynajęli człowieka, żeby go ukradł. Książę zjawił się nie w porę i zginął. To jest bardzo malownicze wyjaśnienie, ale musimy je porzucić, albowiem we wspomnieniach Mieczysława Jałowieckiego, zatytułowanych Na skraju imperium, występuje ten właśnie książę Drucki-Lubecki i zajmuje się on, ni mniej ni więcej, tylko wykupywaniem parcelowanych na Litwie majątków. O tych parcelacjach pisał także Hipolit Milewski i wskazywał na to, jakie ciśnienia wokół tego narastały. My się nie zajmujemy analizą tych zjawisk, albowiem pochłonięci jesteśmy rozważaniami dotyczącymi ideowych postaw bohaterów naszych lektur, którzy mają służyć za wzór naszym dzieciom.

O literaturze romantycznej szkoda w ogóle pisać, podobnie jak o Gombrowiczu. To jest celowo aplikowana trucizna, która ma sparaliżować trwale pokolenia wchodzące w życie. Celem zaś owych działań jest hodowanie w Polsce ludzi jakoś tam zaradnych, którzy po zorganizowaniu wokół siebie wszystkiego i lekkim wzbogaceniu się, zostaną ograbieni albo ograbieni i wybici, a winę za to złoży się na ich romantyczne usposobienie. Nie ma końca temu obłędowi, ale nie sposób nikomu wytłumaczyć, że wychowanie jakie odbieramy w szkole jest po prostu katastrofą. Ocaleją tylko ci, którzy te brednie odrzucą instynktownie. No i ci, którzy kształceni są w domach, ku postawom właściwym, gwarantującym im zajęcie w tym nieszczęśliwym – jak pisał Prus – społeczeństwie, pozycji gwarantującej panowanie. Są tacy ludzie, wierzcie mi.

Myślę ponadto, że lektury szkolne i związany z ich obecnością zamęt w głowach, są także gwarancją trwały podziałów w społeczeństwie. Podziałów o wiele głębszych niż te, na które wskazywał Prus w Lalce. Nie ma już ani księcia, ani barona Krzeszowskiego, nie ma nawet Wokulskiego, który deklarował chęć dogłębnej przebudowy społeczeństwa. Za zwolenników tradycji, własności i konserwatyzmu uchodzą dziś potomkowie socjalisty Kleina, którego Szlangbaum wyrzucił z pracy jako pierwszego, tuż po przejęciu sklepu. Antysemita Lisiecki ewakuował się na margines życia dobrowolnie. Pozostali tylko panowie Gutmorgen, Zięba i Maruszewicz, czyli złodziej, lizus i denuncjator. Prezes Szlangbaum zaś pilnie baczy, by mieli oni cały czas zajęcie, a także by myśli ich zajęte były po godzinach pracy czymś naprawdę wzniosłym, jakąś, prawda, budującą i umacniającą ducha lekturą.

  37 komentarzy do “Appendix do lektur szkolnych”

  1. co z tego że coś jest ładnie napisane, z dobrym warsztatem kiedy sieje zamęt w głowach. Lektury szkolne są dobrze napisane, jeszcze piękniej omówione (humanisci muszą z czegoś żyć) ale sieją zamęt. może niezbyt tutaj pasuje ale to co napisał ks. Szymik o Oldze Tokarczuk , może było pisane przez innych księży współczesnych tym co pisali obecne lektury.

    „Olga Tokarczuk to wielki literacki talent: warsztat, wyobraźnia, inteligencja, celność i świeżość frazy. A jednak jest w tych książkach coś, co każe mi – chrześcijaninowi, księdzu katolickiemu, teologowi – napisać: nie ma zgody. Na co? Na powrót do pogaństwa. Na cofnięcie się do czasów przed-Chrystusowych, na wymazanie 1053 lat ochrzczonego życia mojej ojczyzny. Jej niepodległej – diabłu, okupantom, kłamstwu, grzechowi, niewoli, wszelakiemu złu Polaków i nie-Polaków – wolności w Chrystusie. ”

    https://www.gosc.pl/doc/5981107.Nobel-dla-Tokarczuk

  2. No właśnie to co robi ksiądz Szymik, jest najgorszym błędem. On ją zaczyna kokietować. Olga Tokarczuk, to żaden talent, żadna świeżość i żadna pisarka. To jest literackie i warsztatowe zero, które realizuje projekty zlecone

  3. może ksiądz nie może napisać to jest zero, ale powinien przestrzegać przed zerem

  4. moim zdaniem napisał tekst i przestrzegł przed czytaniem pani Olgi T., mnie wystarczyło nie musiał pisać że to zero. Ks. Szymik chciał być kulturalny, nie chciał przekraczać granic

  5. No właśnie tego nie rozumiem, tamci się nie wahają, przekraczają granice za każdym razem

  6. Lektura,lekturą,liczy się przekaz,który został utrwalony w mózgu przez szkołę.Brak samodzielnego myślenia (tak musi być i basta).Pomroczność jasna,szkół naszych zacnych zatoczyła szerokie kręgi i to nie tylko u nas.Podziały były i będą,tylko teraz wylazły na powierzchnię.Tak na marginesie,szkoda,że Jałowiecki,miał takie a nie inne zdanie o Wańkowiczu,w końcu Mel równy gościu był.

  7. dyskusja publiczna upada.
    wygląda to tak
    telewizja ( nie ważne jaka) zaprasza 3 gości z czego 1 jest już z góry zły a dwóch jest dobrych i jeszcze pan(i) redaktor(ka) jest za tymi dobrymi czyli mamy 3 na jednego i redaktor(ka) rozpoczyna pytaniem do złego : dlaczego pan jest głupi ?

  8. Niech się pan może trochę zastanowi nad sobą, dobrze…

  9. Man prośbę do gospodarza o  Ziemię  obiecaną  2.0

  10. Może za jakiś czas…muszę zrealizować plany wydawnicze i sprzedażowe

  11. Ogólnie się zgadzam… ale mam wyzwanie.

    Proszę Gospodarza o zjechanie („odczytanie”) kryminału obyczajowego tzn.”Pana Tadeusza”.

    Mam wrażenie, że tam z „przygód Józi” są jedynie mrówki. Cala reszta to piękna lektura co i jak bylo w I RP i dlaczego nie wypaliło.

    Tak,  że czasem nawet lekturę szkolną da się spoŻydkować.

  12. Ostro pan gra panie Gabrielu.

    Ale przypisał mi pan mylnie poglądy z początku tekstu. Ten mniejszy % to nie ja. Ja ich ani bezmyślnie nie akceptuję ani nie odrzucam. Jest jeszcze grupa, najmniejsza, która je czyta dla wartości jakie niosą. Jak stara przedwojenna inteligencja czy po prostu czytelnicy pasjonaci.

    W szkole licealista nie zrozumie w pełni Lalki ani Nocy i dni.  Nie oszukujmy się. A dziś w świecie google i bryków…. Zresztą czytaja blog nauczyciele. Niech się wypowiedzą.

    Po drugie to że mam nick tradicjon nie oznacza że akceptuję to co robiły siły rewolucyjne. Żeromski dobrze ukazal dramat Polakow w napoleońskim amoku. To cenię.

    Najważniejsze jest jednak to krytykuje mnie pan jakby z pozycji konserwatysty. A przecież był nie odkrycie że pan nim nie jestm No ale to co pan proponuje to całkowity przewrót. To co pisze pan o analizie lektur to rewolucja.

  13. ta pomroczność jasna to wyjście Julek i Oskarków na ulicę, zmontowanie takiej demonstracji wiadomo że przez wrednych, ale gdzie rodzice ?

    a jeszcze bym nawiązała do lekcji religii, co to jest do wyboru z etyką. Jedni mają religię a drudzy etykę, a jak etyk jest chory to włóczą się po korytarzach szkolnych … pytam co by się stało gdyby w razie nieobecności etyka mieli obowiązek być na religii. Nawrócili by się – nie, posłuchaliby – tak, no może by coś zrozumieli. Może by zrozumieli że dominująca  część ich kolegów  ma chrześcijańskie widzenie świata, i na czym to polega.

    Może byłoby mniej głupich Julek i Oskarków – do rozważenia przez rodziców. .

    Oczywiście opisana sytuacja sprzed i po pandemii, mam nadzieję że nadejdzie czas po pandemii.

  14. Pozostaje jeszcze sprawa lektur nadobowiązkowych. Ich promowaniem pod hasłem promowania kultury polskiej też zajmować się muszą odpowiedni ludzie, osadzeni w naszej kulturze i ją rozumiejący jak mało kto. Na przykład w Białymstoku jest to pani Mona Al-Kaber (https://www.salon24.pl/u/m-czarniawski/1108173,presja-ma-sens-czas-do-azylu) 🙂

  15. Co za nieznośna koketeria! Przecież u Tokarczuk nie ma ani świeżości frazy, ani warsztatu, ani wyobraźni. Kiedyś z żoną czytaliśmy cytaty z Tokarczuk (jest taka strona) to załamaliśmy się. Coehlo byłby dumny.

  16. Akurat co myślał o Wańkowiczu to w 100% racja.

  17. Te ostatnie  teksty o Lalce  szafiarce you tuberce  nie były takie  śmieszne  . Znam Baśnie  socjalistyczne  i opinie  na temat pozytywistycznych pismaków . Nie zdziwiły mnie teksty o Lalce 2.o ale też nie rozśmieszyły . Można  się było i ch spodziewać w dalszym rozwoju misji wydawnictwa i blogu . Po przeczytaniu tych tekstów  od razu przyszeły mi na  myśl memiksy a zwłaszcza Narodziny świata ,które  mnóstwo wyjaśniają i dają genezę myśli przewodniej tutaj słusznie  panującej . Jeśli zatem ludzie tak dziwaczą w reakcji na  Lalkę 2.0 to co jest grane . Książki czytają czy jak ? Propaganda  nie  daje spokoju ludziom ,leje im wodę do mózgu by zamrozić ją jak te szczepionki w temperaturze  minus 70 stopni Celcjusza , by wszystko zdenaturować . Tokarczukowa musiałą się dobrze  najarać i nachapać jekichś pigułek żeby natwożyć tego farmazonu . Ten szmelc literacki bywał jednak uwodzicielski ale robił właśnie gnój w głowach . Pamiętam lata legalnej   sprzedaży dupalaczy ,co degenerowało ludzi i strasznie patologizowało relacje  .Wtedy właśnie  Olunia  miała swoje literackie hasanie . To się nie  kończy ale dalej ogłupia  . Co rok powstaje  kolejny idiotyczny projekt ,żeby coś zarobić na  debilizmie kiedy  większość ludzie debilami się nie rodzi .

    Czekam z niecierpliwością na  dalsze  pana i Michała Radoryskiego projekty . Jest się czym ubawić .

  18.  tam z „przygód Józi” są jedynie mrówki – o nie, jest jeszcze niezapominajka dla jednego, kluczyk dla drugiego. 

  19. gdzie rodzice ? – uznali, że pani pedagog w szkole załatwi wszystko. To załatwiła. 

  20. Dodałem w ilustracji akapit, jak Krzysztof na palcach pobiegł balkonem, by uzmysłowić czytelnikom, że Żeromski dorównywał Daniłowskiemu, z którym razem organizował Uniwersytet Ludowy.

    Na palcach

  21. Najważniejsze że nikt nigdy nie wie 'co poeta miał na myśli’, tylko ci 'przedwojenni’, reszta to debile. Ja się zaliczam do debili, zawsze mnie drażniło, że się dzieciom w szkole mówi co też ten czy tamten namaszczony wariat miał na myśli. Moje dzieci wiedzą po co to jest i mają na to, mówiąc oględnie, wywalone. Przejdą przez niepotrzebną szkołę która uczy niepotrzebnych rzeczy i je wszystkie odrzucą zanim ktokolwiek im powie vo też 'poeta miał na myśli’ i co też ci szlachetni 'przedwojenni’ o tym myślą. Na takie trollowanie również zapali się im czerwona lampka.

  22. Panie Coryllusie,

    bez uszczerbku dla zawartej w tym artykule argumentacji i wniosków, jakie można wyciągnąć mam następujące pytanie:

    czy to przypadkiem nie jest tak, że Polacy tego po prostu chcą ? A jeżeli chcą, to czy można im tego zabraniać ?

    Poruszył Pan temat, który – tak uważam – jest częścią większej całości, tzn. sporu pomiędzy dwiema różnymi cywilizacjami: europejską (dawniej znaną pod nazwą cywilizacja łacińska, opartą o tzw. tradycję filozofii greckiej, prawa rzymskiego i wiary rzymskokatolickiej) oraz tym, co na potrzeby tej dyskusji można nazwać: cywilizacją polską (która jako główną religię także przyjęła katolicyzm rzymski -nie chodzi tutaj o żadną tzw. „turbo-słowiańskość” w rozumieniu dzisiejszym). Zdaję sobie także sprawę z faktu, że postawienie tezy, iż istnieje cywilizacja polska, która nie ma nic wspólnego z cywilizacją europejską może wśród niektórych wywołać sporą konsternację, bo – tak przynajmniej wynika z moich skromnych obserwacji – całkiem spora liczba Polaków należących do cywilizacji polskiej jest głęboko przekonana, że są przedstawicielami cywilizacji europejskiej (łacińskiej), oraz że Polska „od zawsze” przynależała do zachodnio-europejskiej cywilizacji. Jednakowoż przypominam, że jedna religia może istnieć wśród różnych cywilizacji.

    Może to jest pierwotna przyczyna wszystkich opisywanych przez Pana tutaj zjawisk ?

  23. Ok. Przed czytaniem Olgi przestrzega KS Szymik. Pytanie ilu współczesnych Prusowi, Zeromskiemu przestrzegało przed czytaniem ich. Teraz są w kanonie lektur a może jakiś Szymik tamtych czasów przestrzegał nie czytajcie tego bo bełta rozum

  24. Tak…

    …  od  tej  „kulturalnosci”  to  czesto  az  sie  mdlo  robi  !!!

    Lepiej  by  bylo  jakby  ten  ksiadz  NIC  nie  napisal…  to  jest  normalnie  schizofrenia…  Panu  Bogu  swieczke,  a  diablu  ogarek…  najgorsza  postawa  jaka  moze  byc  !!!

  25. Pardon,  do  Pana  Gabriela  mialo  byc.

  26. W liceum przeczytałem Dżumę i nic nie skumałem. Dopiero jak nauczycielka wyłumaczyła. Potem czyta się jeszcze raz i rozumie się to że nauczycielka powiedziała 1/3.

    Jak czytałem Lalkę w 17 r. życia to… przeczytałem  i już. Dopiero po 30 doszedł do mnie prosty fakt, że kurcze… Wokulski to był stary dziad po 40. I zakochał się w pannicy z Warsziawki. Jakby celebrytce. Wydawał mi się wzorem a potem zrzumiałem że to tylko figura genialnie użyta by pokazać większe sprawy przez Prusa.

    Literatura tłumaczy jacy jesteśmy. Tylko my nie chcemy z niej wyciągać wniosków.

  27. Nauczycielka wytłumaczyła o co chodzi w dżumie, przyjdą nowe czasy j nowe nauczycielki i będą tłumaczyć inaczej bo akurat tak będzie przestawiona wajha. Niektórzy jednak (a może właśnie większość) wierzy w szczerość systemu i urzędników zwanych dla niepoznaki nauczycielami.

  28. Dlatego trzeba czytać samemu po czasie ze zrozumieniem.

  29. Moją żoną jest polonistka licealna. Prawdopodobnie najlepsza w promieniu 50km.

    Za nic nie kupuje faktów, że z romantyków to tylko Fredro, reszta to dziwkarze, najemnicy albo zwykłe k**** jak Slowacki.

    Niestety, coraz częściej powtarzam za księdzem – suspendowanym – Natankiem,  że warstwa blota jest za gruba i trzeba zwyczajnie odcinać się od tego całego Netflix/MEN/internet syfu.

  30. Zastanawiałem się i to nie raz.Pisze Pan,że „tamci się nie wahają,przekraczają granicę za każdym razem”,a ja dodam,że dobrze wiedzą co robią,po prostu przyzwyczajają ludzi do tego co nadchodzi,a konkretnie do tego co narzucą.Jedni widzą to od dawna,drudzy przyjęli taki stan rzeczy,nawet nie zdając sobie z tego sprawy.Czy można komukolwiek ufać?Jak analizować zdradę Zygmunta Kaczkowskiego,herbu Pomian,z uwikłanymi pisarzami lat komuny i teraźniejszymi u których nie ma cienia obiektywizmu.Olga Tokarczuk,nie czytałem jej arcydzieł i nie zamierzam,ale to ona i jej podobni będą mówić o czym mamy myśleć.

  31. Lektury szkolne to nie tylko polski wynalazek. Amerykański spis lektur szkolnych jest dla mnie miło zaskakujący przez swoje zróżnicowanie. Natomiast spis rosyjski (tu od str. 109) nie wywiera takiego wrażenia, wręcz odwrotnie – mało jest lektur pisarzy nierosyjskich.

  32. Telimena przynajmniej przytomna była i wiedziała w czyich oczach ma większą wartość. To także plus dla Mickiewicza, nie ma bredzenua jak w Balladynie.

  33. Tylko że problem tych lektur jest bardzo podobny jak problem tournee zespołu „Budki Suflera” w USA w późnych latach 80-tych (!!!) – tam chyba też tylko pasjonaci ich rozumieli, było ich bardzo niewielu.

  34. „Balladyna” to inna konwencja niż „Pan Tadeusz”, ale inna to nie znaczy gorsza. Proszę odrzucić fantastyczność utworu i zastanowić się o czym to jest. Powinnam być oburzona na poetę, bo w bardzo złym świetle pokazuje kobiety…

  35. Słowacki, to bardzo inteligentny gość… bardzo go lubię i cenię. Fredro, Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Krasiński to ludzie z krwi i kości, a do tego geniusze, to czołówka światowa.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.