Na początek chciałem podziękować wszystkim czytelnikom, którzy zdecydowali się odwiedzić nasze stoisko na targach katowickich. Tylko dzięki Wam mogę uznać tę imprezę na sukces. Pod względem organizacyjnym bowiem były to najgorsze targi w jakich uczestniczyłem. Zdecydowałem się tam pojechać tylko dlatego, że na majowych targach w Warszawie pojawiła się przy naszym stoisku pani, która przedstawiła się jako nowy menedżer targów katowickich. Powiedziała, że teraz już będzie tam inaczej, że będzie lepiej, ona zaś ma za zadanie zebrać opinie od wystawców, które pomogą jej ulepszyć imprezę w Spodku. No i myśmy jej udzielali wskazówek. Ona chodziła w zasadzie po wielu stoiskach i pytała też innych o radę. Uznałem, że to dobry znak i za targi katowickie zapłaciłem jeszcze w lipcu. Było drogo, ale ja biedny frajer sądziłem, że wreszcie ktoś tam zaczął myśleć o wystawcach. Miesiąc przed targami dowiedziałem się, że ta nowa menedżerka została wyrzucona z roboty. Zastąpił ją jakiś chłopiec. Kiedy przyjechaliśmy okazało się, że nasze stoisko to dwie ścianki, fryz i wieszak na płaszcze. Nie ma stołu ani krzeseł. Zapłaciłem za to prawie 1700 złotych. Obok stały jakieś krzesła i stół, wzięliśmy je sobie. No, ale zaraz przyszedł ten nowy menedżer i powiedział, że nasza opłata nie obejmowała stołu i krzeseł. Jeśli chcemy siedzieć i mieć coś, na czym można położyć książki musimy dopłacić. No i dopłaciłem – jeszcze 215 złotych.
Pierwszego dnia targów większość wystawców, a także organizatorzy zajmowali się wysyłaniem sms-ów. Sam pan dyrektor siedział na widowni i gapił się na pustą scenę. Nie zorganizowali w tym roku nawet tego idiotycznego konkursu na złotą zakładkę. Najlepsze były jednak rozmowy z pisarzami. O tym co handlował narkotykami w Tajlandii napisał już Toyah, nie ma więc sensu tego powtarzać. Gwiazdą targów był Andrzej Pilipiuk, który musi już bardzo cienko prząść, bo łaził po tych targach w jakimś dziwnym gieźle, przepasany czymś co wyglądało na taśmę samoprzylepną. Rzecz była pomyślana jako taka chłopska stylizacja. Nie można sobie wyobrazić gorszego sposobu na promocję własnych książek. Promowanie biedą jest jeszcze gorsze niż szarża ułanów na czołgi. No, ale jak powiadam Pilipiuk nie ma zapewne wyjścia.
Nagłośnienie było na szczęście fatalne i nie musieliśmy się wsłuchiwać w to co oni tam na tej scenie opowiadali, czasem tylko do naszych uszu dolatywały jakieś fragmenty rozmów. Było o więc o postaciach kobiecych w literaturze i o efekcie motyla, jaki jest tajemniczy no i o Śląsku i jego specyfice. Konwencja znana i lubiana, autorzy odkrywają przed czytelnikami tajemnice, które nie są żadnymi tajemnicami od stu lat. Po co oni to robią? Nie wiem, ale sądzę, że daje im to poczucie bezpieczeństwa i akceptację środowiska. Po co zaś ludziom jest ta pieprzona akceptacja, mnie o to nie pytajcie, chyba po to, żeby w spokoju przeżerać ukradzione z samorządowej albo państwowej kasy budżety.
Najsmutniejszy widok mieliśmy jednak tuż obok nas. Jakiś cwaniak postanowił sprzedawać książkę pod tytułem „Seks turysta”. Promowały to trzy dziewczyny w miniówkach, samonośnych pończochach, z twarzami zasłoniętymi czarnymi chustami. Spacerowały w tę i z powrotem po hali i usiłowały wywołać skandal. Były to normalne, zwyczajne dziewczyny, pewnie jakieś studentki, jedna miała może trochę za dużo tatuaży, ale poza tym nie było w nich nic z burdelowej ekstrawagancji, na co zapewne liczył wydawca. Ot, po prostu trzy koleżanki przebrane za arabskie dziwki. Jak sobie zdjęły te chusty to uśmiechały się sympatycznie i wyglądały normalnie. W tych przebraniach zaś doskonale wpisywały się w konwencję targów, wyglądały jak atrapy. Nie wiem ile zarobiły przez te trzy dni, ale chyba nie za wiele, bo tłoku przy tym ich stoisku nie było widać. Tuż za nimi, jak na szyderstwo, stało stoisko pełne numerów miesięcznika „Egzorcysta”.
Prócz książek, których było tam naprawdę mało, można było kupić w spodku także akcesoria narciarskie, same narty, można było załapać się na spływ kajakowy po Panwi oraz posiedzieć w specjalnym fotelu, który masował plecy, takim wiecie, na prąd. No i wszędzie było pełno stoisk z biżuterią. Ludzie z którymi rozmawiałem zarzekali się, że więcej na te targi nie przyjadą. Myślę, że to słuszna decyzja. My z Toyahem będziemy pewnie organizować spotkania autorskie w Katowicach, bo wychodzi to taniej, a efekt będzie ten sam.
Jeśli jednak zdaje się Wam, że targi te zostaną zamknięte to jesteście w błędzie. Moim zdaniem taka tendencja jak w Katowicach opanuje wkrótce inne imprezy targowe. Dostałem w zeszłym tygodniu listę wystawców targów książki historycznej. Z niejakim zaskoczeniem spostrzegłem, że większość z nich to budżetówka. Ktoś się zorientował, że są jeszcze miejsca, które można zabetonować. No i proces ten właśnie się rozpoczął. Jeśli placówki państwowe zaczną sobie w preliminarz budżetowy wpisywać targi książki, w dodatku z wyprzedzeniem, wtedy na pewno organizatorzy podniosą ceny, bo okaże się, że transfer pieniędzy budżetowych może iść jeszcze przez jeden kanał. No i dla takich jak my nie będzie tam już miejsce. Pewnie założą jeszcze jakieś stowarzyszenie jedynych prawdziwych wydawców i jedynych prawdziwych autorów, do którego zapisać się będą mogli jedynie pracownicy etatowi placówek muzealnych i wydawnictw żyjących z dotacji i będzie pozamiatane. Na pierwszego maja w pochodzie państwowi wydawcy będą maszerować z transparentem – pisarz w każdym powiecie gwarancją podwyższenia stopy życiowej narodu. Nie wierzycie, że tak będzie? Poczekajcie dwa lata. Nie wiem co zrobimy, ale coś będziemy musieli wymyślić. Na pewno nie wyjdziemy na ulicę. To mogę Wam zagwarantować.
Na targach katowickich jeszcze jedno było charakterystyczne – blogerzy książkowi. Jakieś wynajęte przez nie wiadomo kogo dzieci, jacyś maturzyści, którym ktoś płaci za wypisywanie dyrdymałów o książkach. Jedna taka chciała ode mnie komiks do recenzji. Nie dałem. Nie dałem, bo rozdałem już trzy komiksy do recenzji i żadnej recenzji nie widzę. Po prostu żadnej. Oddałem te komiksy wbrew własnym zasadom, bo wiem przecież, że recenzje niczego nie sprzedają, a recenzje pisane przez wynajętych ludzi nie sprzedają niczego w sposób szczególnie uporczywy. No, ale niech tam – pomyślałem – i dałem. Ostatni raz….
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, a od czwartku do niedzieli na targi w Warszawie, w arkadach pod zamkiem królewskim.
3Maj się! Dotacje z UE jeszcze tylko 5 lat. Kamieni kupy nikt nie będzie dotował 😉
Prawie 2 tysiące za kabaret, to nie w kij dmuchał.
Obawiam się że organizatorzy to nie rdzenni Ślązacy, po domu też chodzą przepasani taśmą.
Nie chcę Ci już więcej dokładać za to rozdawanie albumu komiksowego ….do recenzji …-:(
jak się wyciaga wnioski , to trzeba potem z nich korzystać,
przy okazji – wyciągnęłam sporo wniosków w czasie komentowania …powiedzmy …. że tak to nazwę….. na salon24 …… raczej bez bardzo z mojego punktu widzenia – uzasadnionej potrzeby na razie nie będe się tam wpisywać.
🙂
ZAczęłam pisać wierszyk pod poprzednim textem ….ale mam więcej :
Gdyby nasze antenaty
Miały banki nie granaty
Toby nam w kieszeniach siedzieli
I tylko cicho jczeli
Nasi wrogowie
🙂
….ojej …. jęczeli ….literówka 🙂
„Nie dałem, bo rozdałem już trzy komiksy do recenzji i żadnej recenzji nie widzę. Po prostu żadnej. ”
Tę recenzję należy dawać razem z książką. Powinien być gotowiec. Blogerzy książkowi, maturzyści etc. raczej nie są w stanie sami napisać nic sensownego…
Gdyby nasze antenaty,
Miały banki nie granaty,
Toby kamienice nasze,
Nie były już wasze 😉
Na wnuczka, na lokatę w złoto, na recenzję … 😉
Coryllus
Mam pytanie , może wiesz , ale może wie kto inny , to proszę…..
Poprzednio było pozytywnie o Sienkiewiczu . I do kompletu przyszedł do głowy oczywiście Prus .
Tam albo głupia Izabella , albo bezradni szlachcice siedzacy na spotkaniu z Wokulskim . Mieli z jego pomocą stworzyć spółkę do handlu z Rosją ect …..
Takie zdanie mi z całej książki utkwiło ….jako DZIECKU ….. oni wzdychając , że Wokulski może coś zainicjować , stwierdzili że : KREDYT TO POTĘGA .
oczywiście mówimy o tamtych czasach i realiach . Nie chcę wchodzić w sprawę wspólczesną.
Chodzi mi o coś innego .
Otóż gdzies przeczytałam , lub usłyszałam w internecie coś takiego : bardzom uproszczę i streszczę…. że polska szlachta miała bogactwo z ziemi , z handlu zbozem i innymi produktami …..
i nie mogła tych srodków inwestowac w nic innego … Mogli przejesć , przepic …mogli fundowac biblioteki …. budowac pałace …
mogli te zarobione pieniądze wydatkować na cele konsumpcji prostej , lub luksusowej
Kiedy i dlaczego … kto za takim przepisem stał ….. że szlachcie nie wolno inwestowac…?????
Czy ktoś pamięta z historii konkretnyn akt prawny ???
Bo potem , mając te dochody jednak jakoś tam je wydawali ….to jasne ….jedni mądrzej , bo np na biblioteki itp …stypendia dla biednych …
a inni przejadali ….
i poszedł prosty przekaz , ze szlachta marnotrawna i nic nie umie ….
Można to bardzo rozwijać…. ale pytanie …JAKI AKT PRAWNY ???? to zapoczątkował ???
Jeśli tak było jak piszesz, to jest to odkrycie kopernikańskie. Szukajmy tego. To teraz najważniejsza rzecz na świecie.
Nie wiem czy nie u prof Nowaka np to słyszałam …albo …hmmm… na stronie stowarzyszenia PJN …. tam są wykłady rózne …
Ja jestem wzrokowcem , więc to co mówione mi umyka ….i przypuszczam , ze to było słyszane a nie czytane …
tam jest jeszcze , nie pamiętam czyj , wykład o demokracji szlachecvkiej …ile szlachcić musiał dołożyć ZE SWOJEGO …aby uczestniczyć w sejmiku … za własne pieniądze , zodstawiając gospodarkę , brać konia , obrok ..itd …i jechać coś uchwalać…. a potem wyekwipowac delegata na SEJM …itd …
to długo działało …i oni byli odpowiedzialni ….. i brali te ciężary …
potem dopiero magnasteria zaczęła kupowac bedotę szlachecką…..ich głosy ..
Przepraszam …zawiesza mi się komp . i nie mogę się nim normalnie posługiwac . poza tym mam zapalenie spojówek …. PROSZĘ … nich ktoś tego poszuka .
takie sformułowanie występuje jako cytat z jednego z wykładów Tomasza Panfila z cyklu „Epokowe dokonania Polaków”
http://blogpress.pl/node/17938
za ELIG, co to ostatnio ”wtargnęła” do toalety prezydenckiego urzędu.
http://emerytka.salon24.pl/357737,wzlot-i-upadek-demokracji-szlacheckiej
” W dalszym ciągu wykładu mowa była o tym, że uczestnictwo w demokracji szlacheckiej wiązało się z wieloma trudami, wyrzeczeniami i kosztami. Wypełnianie powinności obywatelskich wymagało osobistego stawiennictwa się na sejmikach i sejmach oraz obecności na nich przez cały czas obrad. Sam dojazd często trwał tydzień w jedną stronę. To było jednym z powodów dla których powstały fakcje – ówczesny odpowiednik partii politycznych. Pierwszy zaczął je tworzyć kanclerz Jan Zamoyski, a potem różni magnaci. Uchwały sejmów zapadały na zasadzie uzgadniania poglądów, wiec jeśli magnat zebrał grupę posłów, czyli właśnie fakcję, pokrył koszty ich uczestnictwa w sejmie i dodatkowo ich wynagradzał, by głosowali po jego myśli, to zyskiwał wielki wpływ nawet na samego króla. Prof. Dzięgielewski przytoczył przykład tego, jak książę Albrecht Radziwiłł targował się z Władysławem IV o opłaty za dzierżawę królewszczyzn /co opisał potem w swoich pamiętnikach/.
To właśnie działalność fakcji stała się przyczyna stopniowego upadku demokracji szlacheckiej, która powoli stawała sie wydmuszka, czysta fasada.. ”
Och ten Zamoyski!
Słynne, że brzydzimy się handlem, który jest dla Żydów? Osobiście się z tym zetknąłem, to funkcjonuje podskórnie nadal.
Poza tym produkcja żarcia była superdochodowa i powtarzalna, siła robocza dostępna i chyba tania, nie to co uruchamianie jakichś maszyn w niepewnych nowych procesach.
Ale mimo wszystko dziwne, przecież to co wiązało się z przemysłem było strategicznie ważne.
Zastanawiałem się nad tym sam i nic poza wyżej wymienioną wygodą i łatwizną nie przychodziło mi do głowy.
Ktoś tłumaczył, że my „nie załapaliśmy się na XIX wiek.” Może coś w tym jest. Rozwój przemysłu nabierał tempa na świecie, wcześniej królowało rzemiosło, które swobodnie dostarczało każdą ilość broni, ubrań itd. A przemysłem była wielkopowierzchniowa produkcja żarcia. I tu byliśmy dobrzy.
@Coryllus i maria
Tu jest wzmianka:
http://blogpress.pl/node/17938
“Materia zwyciężyła. Wojna kosztuje. Nie ma co walczyć, nie ma co prowadzić aktywnej polityki, kiedy można się bogacić. Fatalny polski system. Magnat może się bogacić, a nie ma co z tym bogactwem zrobić. Może zrobić dwie rzeczy – przejeść i przepić albo wydać na próżny zbytek. Polskie prawo zabrania szlachcie inwestowania pieniędzy. Olbrzymi majątek, który spływa do Polski z handlu zbożem, drewnem, popiołem i smołą, jest przepijany, przejadany, trwoniony. Ducha w tym niewiele”.
Skoro Zamoyski to pewnie by coś było na ten temat u Besali w „Stefan Batory”, albo w takim linku sprzed 3 – 4 tygodni w którym to był tekst von Moltke (starszego) o Historii Polski – tam było tyle szczegółów o życiu w Polsce, o obyczajach. o prawie stanowionym. Było to, zapewne napisane na podstawie dokumentów przechwyconych podczas grabieży rozbiorowej. Kto pamięta ten link?
Mój komputer pamięta:
http://pl.scribd.com/doc/79841346/Helmuth-Von-Moltke-O-Polsce-1895
Pani Aniu 😉
Tak, w ogole cala Polska jako panstwo zaczyna coraz bardziej przypominac atrape. Dziwnie utkwila mi w pamieci pewna scena z mlodosci. Wsiadalem do trolejbusu na ul. Lipowej w Lublinie, byl maj 1990r. a wiec kilka m-cy po wiekopomnych przemianach zainicjowanych przez bylego pracownika Instytutu Podstawowych Problemow Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR Leszka Balcerowicza.
Jakis starszy pan tracil mnie i wskazal na mur po przeciwnej stronie ulicy. Zwrocilem swoj wzrok na ten mur i zauwazylem namalowane sprayem wielkie wolowate litery „NO MERCY”.
Ciagle uparcie wraca do mnie ta scena i zaczynam sobie zadawac pytanie: Czy Polacy maja nad samymi soba i nad wlasnym krajem milosierdzie?
Coraz mocniej zaczynam w to watpic.
Na PJN (to nie partia) nie ma początków zakazów.
Zastanawiam się, czy nie uderzyć do Glorii. Może ona coś na ten temat słyszała, albo zna kogoś kto słyszał, a może nawet wie. To bardzo ciekawy trop.
To nie tak … nikt się nie brzydził na poczatku … hiustorycznie …
to na wdrukowano potem POTEM … jako pokazanie anachronizmu szlachty …
mnie coś chodzi po głowie z historii gospodarczej Polski , tylko , że nigdy NIKT nie był zainteresowany przecież dowartociowaniem szlochty … mieli być przeszłoscia…!!!
a takie drobne śladyb … w historii z lekcji czy lektur chpodza mi po głowie …. ale nie umiem złapac….
Nie wolno myslec narzuconymi schematami .
ktoś zawsze jest leniwy a ktoś bardziej przedsiębiorczy … NIE CAŁA KLASA SPOŁECZNA
myslenie klasowe … to MARXIZM
Radziwłł coś tam miał … czego nie pomnę….
NIE … CHODZI O KOLEJNE AKTY PRAWNe
I O PRZYWILEJE … jednym nadawane … NA WYŁĄCZNOSC
wiem że nie ma ….tylko wspomniane ….ale nikt nie jest zainteresowany ….to się nawarstwiało .
ja tylko wspomniałam moje xródła inspiracji … najnpwsze …
czyli Sienkiewicz —-> Prus
i
wykłdu okruch
Przeciez w ksiazce Ziemia obiecana Reymonta … kiedy jedst zabór i prawa zaborcy … a nie Iszej RZPosp.
zubożały szlachcic CHCE … tylko juz wtyedy to mu brak kapitału …i potrzebuje wspólników .
UWAGA … mówię o ksiazce a nie o filmie ….. bo rezyser jeszcze zmienia mysl Reymonta znaczaco …więc aby nie brnać ….. Ksiazka.
przepraszam —- zawiesza mi się komp —- i trudno mi z niego robic jaskiś uzytek
Pani Mario, nie ma za co przepraszac. Od komputera na chwilke odejsc, lyknac swiezego powietrza. Nie sadze zeby miala pani kota ale psa chyba tak. Wziac go na kolana i do serca przytulic. Przeciez to tez zywa istota jak spiewal nasz Jan Kaczmarek.
Antenatka na Henrysia mruga.
Gdyby poprzedniki
Miast robić uniki
Rządy miały w ręku
Obyłoby się bez lęku.
To był mały wygłup. Pisałem już kiedyś, że ten portalik zaczyna żyć. Gospodarz zgromadził sobie na S24 zacne grono, które warto monitorować, bo sporo ciekawych rzeczy tam można znaleźć i są to informacje, linki i niestandardowe oceny znanych nam faktów. Widać, że i tu zaczyna budować się nowe. Widzę, że coraz więcej nowych twarzy, które pokazują się na krótko, a niektóre pozostają na dłużej. Odwiedziny tych z S24 pokazują, że i tu warto zaglądać. Niech się dzieje.
Właśnie, potrzebuje Niemca i Żyda, bo sam nie może i dopiero taki triumwirat pozwala ruszyć do przodu pod czujnym okiem Rosjan.
Przywileje szły w obie strony. Szlachta nie chciała żeby bogaci kupcy kupowali sobie szlachectwo (co robili) a mieszczanie blokowali szlachtę w zakupie nieruchomości w miastach. Synowi szlacheccy ćwiczyli szermierkę, strzelectwo (polowania) i jazdę konną całe dnie aż do perfekcji, a synowie mieszczan tego nie robili. Majątki ziemskie (szlacheckie i kościelne) to nie tylko rolnictwo (uprawa zbóż i hodowla zwierząt i ryb), to również: przetwórstwo, przemysł drzewny, kopalnie i kuźnice (huty). Każdy majątek ziemski to była duża firma, którą ktoś zarządzał. Nasi szlachcice to byli biznesmeni i zawodowi żołnierze i politycy lokalni. Jak ktoś był utracjuszem to szybko znikał.
Problem, że szlachta ostentacyjnie do dzisiaj lekceważy handel i przedsiębiorczość i nie chodzi tu raczej o marksizm. Obawiam się, że wygrywają pewne biologiczne prawa – chów wsobny, wygodnictwo i wrodzone lewe rączki. I nie są to przypuszczenia, powtarzam, a bezpośrednie obserwacje.
A człowiek przedsiębiorczy to burak, który ma złotówki w oczach.
P. Beauplean pisze o Kozakach że łowili ryby i polowali sezonowo, nie lubili rolnictwa bo z powodu żyzności gleby nie potrafili sprzedać nadmiaru plonów (sic!), woleli rabować ! Dlatego zaciągali się jako najemnicy lub sami urządzali wyprawy na Może Czarne lub stada chana. SAMO nic nie urośnie. Nasi przodkowie (polska szlachta) byli świetnymi gospodarzami, odważnymi żołnierzami i ofiarnymi obywatelami !!! Polscy królowie nie podbili Litwy i Rusi, lecz tamta szlachta chciała być jak nasza, bo NASZA im imponowała ! Mieliśmy najlepszą szlachtę w Europie ! Wyłączając innowierców bo to byli zdrajcy !
Jestem bardzo dumny z polskiej szlachty, ale nie da się dyskutować bez podawania pewnych faktów i bezpośrednich obserwacji mojego środowiska.
MAM
adres poczet.com/przywileje
26 kwiecień 1494 Piotrków Jan I Olbracht
m.in.
Zakaz posiadania dóbr przez mieszczan
a na to ……
maj 1505 Radom Aleksander I Jagiellończyk
konstytucja Nihili Novi
m.in.
Zakaz trudnienia się przez szlachtę handlem – pod kara utraty SZLACHECTWA …… czyli prawa do ziemi
Ktoś się zemścił …. skoro az taki zakaz – to logiczne że szlachta handlowała na skalę KOMUŚ zagrazajaca :)))))))
Teraz trzeba szuklac innych np …finansowych śladów ..
przywilej kaliski – czy statut kaliski z XIII wieku …. prawda ????
Idę z psem.
1505 Sejm radomski. Konstytucja Nihil novi. Król i jego następcy nie ustanowią nic nowego bez wspólnej zgody senatu i posłów ziemskich. Zakaz trudnienia się przez szlachtę handlem i rzemiosłem pod groźbą utraty szlachectwa. Szlachcicem ten tylko nazywać się może, którego oboje rodzice są szlachetnie z domu szlachetnego urodzeni i którzy wedle obyczaiu Oyczyzny i zwyczaju szlachty mieszkają w swych dzierżawach, czyniąc prawem szlacheckim Królestwa Polskiego. („Volumina Legum”, tom obejmujący rok 1505, strona 138, pozycja 303).
1550 Ponowienie konstytucji z 1505 r. (tj. uchwały sejmu) zakazującej szlachcie oddawanie się zajęciom mieszczańskim pod grozą utraty szlachectwa.
Przywileje regulujące status szlachty i projekt unii t. j. stworzenia jednego państwa z wielu prowincji są ze sobą ściśle związane t. j. szlachta była zaprawą łączącą ten organizm, ten projekt.
O sejmie Radomskim:
http://www.law.uj.edu.pl/~khpp/nihil_novi.htm
Mocne.
Powszechnie wiemy , że zyskuje się nie tyle na produkcji co na handlu
vide przypadki coryllusa z hurtownią
Środki produkcji , czyli ziemia , prztwórnie , np słynne odkrycie coryllusa kuźnice …. ZIEMIA … własność szlachty .
Wytwórstwo , surowce spozywcze i nie tylko …własnośc szlachty.
Handel własnośc szlachty .
Mieszczaństwo np w Krakowie obcokrajowcy ( nie wszędzie tak było ) …. i z czasem heretycy .
W tych przywilejach na podanej stronie jest tez do wyczytania bronienie się kościoła …i … z CZASEM …. zamykanie na ludzi nie ze szlachty ….. nie ciemnota , tylko obrona przed fałszywymi pasterzami.
No więc heretycy , obcokrajowcy itp …. staja w roli pośredników …. i przechwytują zyski z hasndlu .
Bo jesli szlachcić traci ziemię za kare- to traci tez ŚRODEK PRODUKCJI
Na hmmm …. rynku finansowy są juz INNI ….. i nie wpuszcza takiej masy ludzi ….bez ziemi … obcej bo polskiej narodowosci …
Więc szlachta musi z tych pośredników korzystac. PROSTE .
A jest tez pewnie – wturny efekt psychologiczny …. z koniecznosci czynić cnotę ….i częsć temu pewnie uległa .
Ale wiek XIX pokazuje , ze gdy w jego połowie otwarły się dla Polaków możliwości na wschodzie ….
ruda żelaza w KRZYWYM ROGU na uralu ….. powstały tam i polskie fabryczki …..
itd itd …
taką fabryczkę moi przodkowie musieli porzucić i uciekać w 1916 …… rewolucja nastała …. uciekli do Odessy .
Jeszcze do komentu powyżej u któregoś z panów
to my tu byliśmy u siebie – i nie było powodów zbyt równać się z przybyszami …. ONI byli obcy …. i nie chcieli się dostosowac.
Czyja to robota…
Czy Krol JM lub ktoś z magnatow nie potrzebowal w tym czasie duzej pozyczki…
Marysiu po II WŚ moja babcia była w Łodzi pracownikiem magistratu, (rodzina pochodiz z ziemi kaliskiej). Ona mi opowiadała że „miasto Łódź” przed I WŚ to był biznes dla Niemców i Żydów. Polacy byli skazani na łaskę i nie łaskę urzędników dających pozwolenia na ziemię, na rozpoczęcie inwestycji na zatwierdzenie planu budowy, architektury budynków fabrycznych, przyczepiali się urzędnicy carscy do wszystkiego itp. Polak mógł mieć pieniądze a i tak mógł czekać 10 lat na rozpatrzenie podania dot. budowy fabryki. Stąd Borowiecki w „Ziemi obiecanej” jest z kolegami których nikt w urzędzie „miasta Łodzi” nie odeśle z kwitkiem. Oni nie mają pieniędzy ale im nikt tych pieniędzy w „mieście Łodzi” nie odmówi i nikt im nie odmówi pomocy w biznesie. Procedura urzędnicza był dla przyjazna dla tych co wymieniłam. Polak przed I WŚ był w magistracie petentem 10 kategorii.
Henry dzięki za link. Obejrzę lata Olbrachta w historii -von Moltke – , może będzie coś ważnego
Do Marii : Przed I WŚ w Krzywym Rogu kilka lat pracował Karol Adamiecki – twórca polskiej szkoły organizacji i zarządzania. Potem terenem jego działań była Dąbrowa Górnicza.
Ciekawe u jakich właścicieli pracował na Uralu, brak jest pamiętników autorstwa polskich inwestorów z tamtych terenów. Jeśli jakieś pamiętniki były to burzliwe czasy rewolucji …. itd
NIE. Chodziło o połączenie różnych odrębnych ziem. Stworzenie wspólnego dla tych ziem organu – sejmu ziemskiego. Chodziło o definicję uczestnika sejmiku. Kto jest szlachcicem w Wielkopolsce, Małopolsce, Rusi, Prusach, a wkrótce i na Mazowszu i Litwie. I tą definicję podano. Inna byłaby niezgodna z obyczajem. Rajcy Krakowa, Lwowa i innych miast oraz profesorowie Akademii Krakowskiej też byli traktowani jak szlachta t. j. uczestniczyli w obradach sejmu. Ten zakaz nie był jakimś tragicznym rozwiązaniem który zahamował rozwój ekonomiczny ówczesnej Rzeczypospolitej. Ówczesne miasta nie jednoczyły wielkich obszarów. Dla mnie Sejm Radomski to wiele więcej niż Czteroletni.
Zgadza się Ural – np Czelabinsk … i potem Dabrowa Górnicza …. Bo na Uralu przemysł metalowy a potem można było tylko do HUTY BANKOWEJ . Lub do HUTY CZĘSTOCHOWA >
o czestochowskiej hucie tu wspominałam kiedyś . wrócę do tego.
Z Uralu nie mam dokumentów tylko opowiesć ustną przodka który jako młody chłopak uciekał z rodzina….. Mój Dziadek .
Ja o tej Dąbrowie Górniczej napisze więcej ….. ale nie dziś , pod następnym textem jakims to przyczepie , bo dziś padam ….
Coryllusie, tak się zdystansowałeś kiedyś od Króla Jana, a tu, popatrz.
26 kwietnia 1496 – przywilej z Piotrkowa Trybunalskiego dla Szlachty:
1. Wolność żeglugi rzecznej dla wszystkich stanów (i zakaz zamykania spławu na rzekach przez tamy rybackie).
2. (nieistotne)
3. Zakaz posiadania dóbr ziemskich przez mieszczan (!!! – piękne podziękowania dla MARII za link)
4. Zwolnienie z ceł towarów szlacheckich z domu lub do domu wiezionych (tj. na własny użytek, lub własnej produkcji).
Ha!
Wiesz od dawna, że mam słabość do Króla Jana, zwłaszcza z powodu ochrony, jaką mu zapewnili w jego wyprawach moi antenaci, których Król za to obdarował nadaniem. Musieli być wyjątkowi, bo odważnie ich dochodową rycerkę zamienili, za nadaniem królewskim, na życie osiadłe. Nadanie było kolegialne, czyli stawiali oni oddział, a nie stawali samopas. Co z tego, gdy dzisiaj mogę poczytać o siedzibie rodu w „Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego i Litwy” zamiast objąć ją. Wracam do Króla Jana. Rozmaite chłystki były stąd wściekłe na tego monarchę, bo Król energicznie przeprowadził lustrację niechętnych do wojaczki, i wywalił ze stanu szlacheckiego leniwców nie stających na wezwanie. Za to uznawał i nagradzał dzielnych w radzie i w polu, m.in. moich pra…dziadków. Objaśnię punkt 2. Statutów Piotrkowskich 1493-1496, których sentencję pomogła mi odnaleźć Maria (przepiękne dzięki!). Otóż zakaz opuszczania sadyb przez chłopstwo miał podłoże ekonomiczne: Król likwidując lemingi nie dające na wojnę ani żołnierza ani podwody, zobowiązał tych, których pozbawił za dywersję i zdradę szlachectwa, do przekazania gospodarki w porządku. Nie mogli więc ani uciec przed nowym (bitnym, dzielnym, prawym) właścicielem, ani nie mogli się wymigać ze stopniowego przekazania dotychczasowej gospodarki i jej specyfiki, z wdrożenia „nowego pracownika na starym stanowisku pracy” jak to dziś w koncernie się określa. Interpretacja tego przepisu na stronie (link poniżej) jest więc kompletnie fałszywa:
Link
http://www.poczet.com/przywileje.htm
Mario, tutaj Coryllus ma słuszność. To JEST przewrót kopernikański. Mamy ten moment, kiedy tłuszcza, wściekła na reformy Króla Jana, obrzuciwszy Go wyzwiskami, odwracającymi prawdziwy rozwój wydarzeń w kpinę — zakłamaną („za Króla Olbrachta wyginęła szlachta”) zniszczyła Jego reformy i zabiła jeszcze nie ugruntowaną dominację najlepszych w narodzie, najlepiej gospodarujących, handlujących, spławiających produkty rzekami do portów morskich, przedsiębiorczych „kapitanów gospodarki”, merytokracji. Moi wtedy porzucili rycerkę dla życia osiadłego, a to jest wielka, zmieniająca całe życie decyzja. Niesłychana musiała być siła przyciągania Króla Jana i Sejmu Polskiego, że Jego strażnicy przeszli wtedy gremialnie do życia osiadłego, do gospodarowania na ziemi, do obrony tej ziemi. Sukces Króla był wielki. Dlatego jego wrogowie postanowili zniszczyć wszystkie jego reformy państwowe? Zastanawiam się…
Jak to się mogło draniom udać, że raz – odnowiciela państwa i lustratora lemingów Jana obrzucili inwektywami, a dwa — zniszczyli jego reformy już po 9 latach (1496 Piotrków, 1505 Radom). Nie wiem. Tego rodzinna tradycja mi nie przekazała. Mam zamiar to z Wami odkryć. Zaprawdę, kopernikański to jest przewrót. Coś podejrzewałem, gdy spotkałem Coryllusa 5 lat temu, ale takiego wielkiego sukcesu nie podejrzewałem. Many TEN MOMENT, kiedy wrogowie podcięli Rzeczpospolitą. Nie rosła więcej.
Znalazłam w książce z IPN-u pt.”Kombinat” fragment typowej propagandowej powieści z lat 60-tych pt”Czupiradełko” H.Muszyńskiej-Hoffmanowej. Jest to historia kobiet, które należały do pierwszej załogi Zambrowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Niektóre z pochodzą ze wsi szlacheckich i są oczywiście pokazywane jako te sztywne i obojętne. Sześć dziewcząt mieszka w pokoju w hotelu robotniczym, jedna wchodzi i trzaska drzwiami na to odzywa się szlachcianka, Celinka:
„-Na wsi nikt nie miarkuje głosu. Wszyscy krzyczą jak na Sądzie Ostatecznym. Trzaskają drzwiami, że futryny wypadają. Zupełnie tak jak dziś Naścia. A co dobre na wsi, nie zawsze dobre w mieście.
Ręka Kasi z mokrą szmatą zawisła w powietrzu.
-Trzymajcie mnie, bo mnie kolka złapie. Od wsiowych nam wymyśla. A ty sama kto? Nie wioskowa może?
-Nie głos Celinki brzmiał grzecznie- Ja nie ze wsi. Ja jestem ze szlacheckiej okolicy. Z Wąsoszy.
-Święta Cecylio módl się za nami. Słyszałyście dziewuszki?Nasza Celinka z lepszej, szlacheckiej gliny ulepiona. – Głos Kasi aż piszczał z uciechy.-A zdaje się, że jaśnie panna tak samo jak my, prostaczki, jeszcze nie tak dawno ziemniaki panu ojcu na poletku kopała? Tak, czy nie?
-Tak- Celina uważnie liczyła przez chwilę oczka robótki, potem spokojne dodała- ale w rękawiczkach, w białych rękawiczkach. Tak pracują moje siostry i matka, a kiedyś moja babka prababka. Tradycja.
-Jeszcze minuta, a mnie szlag trafi.- Katarzyna prasnęła mokrymi szmatami o podłogę. Wyskoczyła na środek, wysoka, tęgawa, zadzierżysta.
A wiesz ty panno jak o was wyśpiewują u nas w Ptakach?
Kurpianeczka terpnie nogą
A szlachcianki tak nie mogą
La la, tralala
Szlachcianki by także chciały
La la, tralala
Ale grube nogi miały
La la, tralala
Parsknęły śmiechem. Celinka siedziała dalej zapatrzona w druty, głucha i obojętna.”
Ciężkie życie w peerelu miały Celinki.
ale w pierwszej Rzeczpospolitej NIE potrzebowano ….. oni się pchali …. i walczyli przeciw polskiej własności
ps. pozdrawiam Cię Tadziu ….idę od komputera , dosć się dziś z nim nawojowałam
🙂
Super uwaga ! Dlatego było ich 3 !
Ku pamięci… (akurat rozmawiałem przez telefon, jednym z tematów był p. Darski – Targalski). Wracam, załączam s24 a tam…
„Darski pracuje w salonie24
Przed chwilą umieściłem tu tekst dotyczący zwniętego bloga Toyaha. Teraz go już nie ma. Został przez administrację usunięty. Dostałem list od administratora, w którym napisane jest, że mieli zwinąć tylko tekst z tym pornograficznym fragmentem. Fragmentem, który pochodzi z legalnie dostępnej na rynku publikacji. Dlaczego administracja usuwa bez mojej zgody teksty z mojego bloga? Zatrudniliście Darskiego…?”
No więc się wyjaśniło: blok na blog toyahowy został przeniesiony na notkę o helikopterze z fragmentem, który pochodzi z legalnie dostępnej na rynku publikacji. Ten legalny fragment spowodował… itd. Zdumienie coryllusowe (ON ci to jest Autorem cytowanej wyżej notki) zamieszczam ku pamięci. Sam żadnych starć, ba najmniejszych problemów z s24 nie miałem. Tak więc z mojej strony tylko zdziwienie i nic więcej.
Szlachta francuska też miała zakaz parania się handlem, jako lekarstwo wymyślono spółki komandytowe (Braudell)
„Za króla Olbrachta wyginęła szlachta” – to się chyba odnosi do pułapki jaką Wołosi zastawili na wojska polskie w czasie przemarszu przez tamte lasy (Karpaty), kiedy to w wąwozach popodcinane przez Wołochów drzewa spadały na polską jazdę. Skutki: połamania kręgosłupów, nóg, rąk, rozbite głowy masakra z koni i rycerstwa.No i potem to przysłowie ?
Na prośbę Marysi zamieszczam link podany przez Ptasznika z Trotylu z książki
MEMORIAŁ
Świętej Pamięci X. IMci
ALBRECHTA RADZIWIŁŁA,
wydaną przez Edwarda Raczyńskiego w Poznaniu w drukarni na Garbarach No 45 w roku 1841.
Przesuwać tekst najlepiej myszką.
http://books.google.pl/books?id=D7kaAAAAYAAJ&pg=RA1-PA3&hl=pl&source=gbs_toc_r&cad=3#v=onepage&q&f=false
Świetna rzecz. Dzięki. Można zapisać jako pdf na dysk.
Jaki pan taki kram, śmierć weneryka w wieku 42 lat i brak potomstwa.
Tadman – cała rodzina po kądzieli dziękuje za linka o ziemi „nieświeskiej”.
Podziękowania to Ptasznikowi z Trotylu, a ja robiłem za telegraf.
Są tam jeszcze żywot Macieja Nowodworskiego, wspomniany wyżej żywot Albrechta Radziwiłła, żywot x. Bogusława Radziwiłła przez niego samego napisany,
Można korzystać z tego linku, gdzie jest spis treści z podziałem na sekcje
http://books.google.pl/books?id=D7kaAAAAYAAJ&hl=pl&source=gbs_navlinks_s
Nie całkiem. Straty w kampanii wołoskiej wynosiły kilkuset wojów… tylu mniej więcej, ilu i tak by zginęło z chorób czy pod kopytami koni (nie czarujmy się, żołnierze giną w marszu, nawet na ćwiczeniach; nie trzeba starcia, by uszczuplić wojsko). Większym problemem było to, że ta wyprawa nic nie dała. Zamiast ataków i zwycięstw – nieustanne cofanie się i potyczki ariergardy z partyzantami szarpiącymi wozy taboru (to z ustnej tradycji rodzinnej przytaczam). Historycy NIECHĘTNI Królowi Janowi przedstawili wyprawę jako jedną klęskę, co jest nieprawdą, złośliwym przeinaczeniem.
Prawdą jest, że:
– prawie nikt kto dostał wici nie stawił się;
– Król po powrocie przeprowadził (pierwszą i jedyną dotąd) skrupulatną lustrację.
I tu masz odpowiedź!
Złośliwcy, pozbawieni dóbr i urzędów za niestawiennictwo, przeniesieni karnie w sługi/w chłopa, a jeszcze pamiętający wpływy i zaszczyty jakie mieli, wydrwiwali Króla jakby byli mu równi, obwiniając Go o „wygubienie szlachty” czyli kogo — ich samych… wyrzuconych z posad, zdegradowanych we włości. To dlatego Jan nakazał – zobacz że dwukrotnie, bo w 1493 i w 1496 roku ponownie, aby dotychczasowe a zdradzieckie lemingi pozostały „na gospodarce” póki jej w zorganizowany sposób nowej – mianowanej przez Króla z najdzielniejszych wojów – szlachcie nie przekażą. Znam te lata tylko z ustnego przekazu, ale ten jest jednoznaczny: równe warunki życia dla wszystkich, szansa na odpracowanie zdrady (bodaj dwie familie u moich przodków zostały przywrócone do stanu szlacheckiego, za ich wstawiennictwem u Króla, co oznacza że umieli włączyć dotychczasowych egoistów do Wspólnej Sprawy), całkowite posłuszeństwo w zadaniu intensyfikacji gospodarki. Jak to ktoś powiedział o Kozakach: ” nie umieli sprzedać, co ziemia urodziła”. Moi umieli, kościół wkrótce pobudowali, potem rozbudowali, wyposażyli – stoi do dziś, jest na Google Earth…
Więc jeszcze raz: Jan zdegradował (nie „wygubił”) leni i zdrajców.
To on zjednoczył terytorium Rzplitej, a komu to jest za dużo powiedziane, temu rozwinę, że Jan Olbracht położył podwaliny, fundament pod nowoczesny naród, intensywnie („przemyślnie”) gospodarujący i handlujący. Dodaj do przywileju rzek spławnych jeszcze przywilej dróg, najosobliwiej pominięty w tabeli, choć w rodzinnej opowieści wspominany. Tzn drogi królewskie (dziś tzw pierwszej klasy) były niezastawialne. Szlabany, myta, zbójcy – rozbijani przez wojsko Króla, a szlabaniarze wieszani na miejscu. Przejezdne drogi Jan uznał za krwioobieg państwa. Program budowy dróg w Jego Królestwie – jakoś nie widzę go w tabelce, ale być może jest ona kursoryczna, niedokładna.
Następca Jana przywłaszczył sobie „program scalania”, choć faktycznie występował przeciwko uprzemysłowieniu, przeciwko wymianie towarowej… widocznie wziął łapówkę od mieszczan, aby ich wsadzić na koń, a szlachtę dobrze gospodarującą, po niewielu latach odrodzenia, wysadzić z siodła. Radom to sabotaż scalania Rzeczpospolitej. Nihil Novi, dodatkowymi przepisami ograniczającymi swobodę gospodarowania, dorzuconymi chyłkiem do tytułowego skądinąd zupełnie słusznego postulatu, zabiła gospodarkę Rzplitej, rozwijaną przez najlepszych. Oddała jak kotrybucję wojenną całe dziedziny ekonomii w śliskie łapki mieszczuchów. Propaganda poodwracała znaczenia i zrobiła resztę. Wysoko oceniam moich przodków, że po 1505 nie wrócili do wojaczki, nawet wtedy, gdy ich zaczęto gnębić przepisami i ograniczać swobodę gospodarowania na rzecz mafii miejskiej. Prawie jak dzisiaj. Aktualne problemy, prawda?
Takie samo pytanie, jak wtedy, jest i dziś aktualne: bić tę bandę, czy dostosować się do mafijnych przepisów, przeciągniętych chyłkiem przez Sejm pod jakimś płaszczykiem. Inne czasy wymagają innych odpowiedzi. Bezpośrednich podpowiedzi raczej nie daję. Jestem z Tobą.
cyt. …,,w śliskie łapki mieszczuchów”. Czy może Pan scharakteryzować (uściślić) kto tworzył tę poprzednią ,,Platformę Obywatelską”?
Dech mi dosłownie zapiera od dwóch dni po natrafieniu – dzięki lampce Marii 🙂 – na powyższą dyskusję. Liczę na sążnisty artykuł w SN i równie sążnistą notkę Gabriela na salon24 /bo tam ma mnóstwo wejść/.
Siedzę aktualnie w archiwaliach /ocalały ułamek jedynie/ rodzinnych i tam, jeden z członków rodu, owszem znaczący, bo profesor historii prawa etc., pisze, że w zasadzie od początku XVIII wieku /bo do takich dokumentów zdołał dotrzeć/ zawodami rodzinnymi były: prawnik i rolnik. Wykształcenie prawnicze skutkowało obsadą urzędów i aktywnością w polityce, no a rolnictwo było przyrodzone i oczywiste. Wcześniej zaś było tak, jak pisze A-Tem: za podjęcie obowiązków rycerskich – nadania królewskie.
Mnie ciekawiło zawsze, że ród wżyty i znany na Śląsku /w herbarzach śląskich od XII wieku/ przeniósł się w XV wieku /stanięcie przy królu polskim pod Grunwaldem/ na Pomorze via Inflanty. Łączyłam to z zakonem Kawalerów Mieczowych /klasyczne rozprowadzanie „nadmiaru” progenitury męskiej, by nie dzielić ziemi, no i te dwa zakony – Kawalerów Mieczowych i krzyżacki były ponoć wrogo do siebie nastawione/, ale wobec powyższej dyskusji może należałoby zrewidować przyczyny tej migracji. Ekonomia byłaby tu dodatkowym i logicznym wytłumaczeniem. Ale pytanie pozostaje – co takiego „wypychało” polska szlachtę ze Śląska?
Mój strój to koszula i tzw. siermięga przepasane tkaną ukraińską krajką – tak ubierali się chłopi z moich rodzinnych stron w XIX wieku. (pominąłem drobiazgi w rodzaju majchra w cholewie buta)
*
Nie było moim celem podkreślanie swojego stanu finansów 😉
*
Co do ogólnych wrażeń z targów – pełna zgoda…
Wie Pan, my tu mamy dość wyrobione zdanie na temat wszelkich stylizacji. Nie jest ono pochlebne. Pańskie rodzinne strony to o ile się nie mylę powiat hrubieszowski. Znałem i znam wielu chłopów z tego powiatu, pochodzę z tego samego województwa, mogę Pana zapewnić, że żaden z nich nie nie zrozumiałby Pańskich intencji.
przekaz kierowałem do górnych 3% populacji 😉
Mężczyzna ubrany tak jak Pilipiuk, niestety ma tzw niechlujny wizerunek. Na taki wizerunek łowi on swoją grupę docelowa? To je się cieszę, że jestem w zbiorowości do której pan P. nie kieruje przekazu.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.