kw. 112015
 

To nie będzie tekst o śmierci, jak się pewnie wydaje tym, co tu kiedyś przychodzili, ale już nie zaglądają, bo ich powyrzucałem. To będzie kolejny tekst o tym, że nam, tak zwanym zwykłym ludziom, wyznaczono w naszym najlepszym czasie rolę publiczności. A teraz dochodzimy do takiego momentu, kiedy ta publiczność, narażona na rozliczne szykany i spychana gdzieś pod płot, przestaje być całkowicie potrzebna. Nie ma jej, jest nieważna, albowiem, gwiazdy, czy to kina, czy to telewizji, czy to blogosfery same dla siebie są publicznością. I jeden oklaskuje drugiego. Największym problemem zaś jest tylko to jakim pretekstem wywołać ruch w kanałach dystrybucji środków finansowych. I dlatego jeszcze i tylko dlatego tu jesteśmy. Gdyby nie ów moment można by nas było wszystkich wyrzucić i wymieniać uwagi pomiędzy twitterem, forum gazowni i onetu, a zgromadzonymi tu wybitnymi blogerami, wśród których do niedawna znajdował się nieszczęśliwy Azrael, a dziś jeszcze pozostaje Kataryna, czy senator Cioch.
Przyznam, że nie miałem pojęcia kim był Azrael, myślałem, że to jest po prostu jakaś fanaberia Igora Janke, który za nic na świecie nie chce pokazywać publicznie blogerów prawdziwych i dlatego korzysta z tego Azraela, którego nikt z nas nie traktował przecież serio. Kiedy jednak wczoraj informacja o jego śmierci obiegła wszystkie opiniotwórcze portale, mogłem się tylko do siebie uśmiechnąć. Na całkiem już szeroko uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem te kondolencje z twittera. Kogóż tam nie było….zacznę od najmniejszych – Michał Pol z GW, ale także ambasador USA i Andrzej Duda. Ja, przyznam szczerze, nie napisałbym ani słowa o Azraelu, gdyby nie kondolencje od Dudy. A czynię to dlatego, że przypomniał mi się Seawolf. Pamiętacie go jeszcze? Był taki bloger, marynarz, zmarł dwa chyba lata temu. W pewnej chwili stał się prawdziwą gwiazdą blogosfery prawicowej, cytowali go prawie wszyscy „nasi” i „nie nasi”. Zaczął pisać nawet w Rzeczpospolitej, gdzie miał osobną rubrykę, a nie dość, że w Rzeczpospolitej to jeszcze u Karnowskich. A potem umarł, tak normalnie, jak wielu ludzi, cicho i bez żadnych uprzedzeń. I nie ma go już z nami. Myśmy z Toyahem myśleli, że seawolf był do tych wszystkich miejsc, które wymieniłem doproszony i tam normalnie zarabiał pieniądze jako felietonista. Naprawdę tak myśleliśmy i nawet mu zazdrościliśmy. Po śmierci jednak okazało – a może było to jeszcze przed śmiercią, kiedy Toyah wymienił z nim jakieś uwagi – w każdym razie okazało się, że on tam nic nie zarabia, że on ich po prostu poprosił, żeby umieszczali tam jego teksty. Oni zaś widząc tę autentyczną popularność, tę klikalność i entuzjazm jaki seawolf wzbudzał, łaskawie się zgodzili. Przypominam, był seawolf wielkim admiratorem PiS, Lecha i Jarosława Kaczyńskich, a gdzie tam admiratorem, on był entuzjastą. On się w polemikach z przeciwnikami Kaczyńskich wyżywał i zawsze w nich zwyciężał. A potem umarł i wszystko co było ukryte za jego plecami zostało ujawnione. To jak potraktowali go dziennikarze, to że w przeczuciu nadchodzącej śmierci, chciał istnieć w publicznych mediach, że wydał książkę, która miała okazać się wydawniczym sukcesem i liczył na jej sprzedaż i inne jeszcze sprawy. I co? Myślicie, że ktoś z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, jakiś jego asystent czy przyboczny wysłał na twittera, albo zamieścił w salonie kondolencje w związku ze śmiercią Seawolfa? Oczywiście, że nie. Igor Janke jedynie napisał krótki tekst o tym kim był bloger Seawolf, dokładnie tak samo krótki, jak ten który napisał wczoraj w związku ze śmiercią Azraela. Przez jakiś czas ludzie próbowali pisać o seawolfie, a nawet sprzedawać jego książkę, która nie nadawała się do sprzedaży, bo była tylko formą terapii umierającego człowieka, a nie produktem rynkowym. A jeśli chodzi o rynek i sprzedaż to, jak wiecie żartów nie ma. Ja odmówiłem Seawolfowi wprost, kiedy jeszcze żył. Inni próbowali coś z tym zrobić na fali smutku i wspomnień. Nic z tego nie wyszło. Wszystko przepadło. A wczoraj te kondolencje od Dudy po śmierci człowieka, który z flekowania Kaczyńskich i PiS zrobił sobie sport. A można było po prostu milczeć. No, ale widok tych wcześniejszych kondolencji, od ambasadora USA, uruchomił w głowach asystentów Dudy myślenie strategiczne i stwierdzili oni, że skoro to był taki ważny bloger, że aż pan ambasador o nim pisze, to trzeba zadbać o popularność kandydata w blogosferze. Jużeście się najedli….jak się mawiało na korytarzu szkolnym na widok nachalnie żebrzących o gryza z kanapki kolegów. Popularność w blogosferze skoczyła wam tak, że zwycięstwo macie w kieszeni.
Patrzę na te wszystkie nicki, którymi sygnowany jest żal po śmierci Azraela i rozpoznaję wśród nich tak zwanych zwykłych blogerów i komentatorów. Dokładnie tak samo zwykłych, jak Azrael przyjaciel ambasadorów, komentator radiowy, korespondent wojenny z Afganistanu i Bóg jeden wie kto jeszcze. Niektórzy z tych ludzi próbowali przez moment coś do mnie mówić, a nawet mnie chwalić, bo im się zdawało, że taki zaangażowany bloger jak ja może im się do czegoś przydać, że będzie świetnym pretekstem uruchomienia przepływu środków. Kiedyś, na samym początku, nawet Azrael do mnie pisał i chciał, żebym przeszedł na jego portal. Nawet tam nie zajrzałem. Myślę więc, że cała ta blogosfera, z wyjątkiem świętej pamięci Seawolfa i nas z Toyahem oraz naszych komentatorów, jest fikcją, że zbierają się tutaj byli działacze ZSP i NSZ, po to, by załatwiać jakieś stare porachunki, a liczą przy tym na to, że ich nudne jak flaki teksty zwrócą czyjąś uwagę, a jak zwrócą, oni będą mieli choć tę nędzną namiastkę popularności. Dokładnie było to widać wczoraj, po tym jak portale podały wiadomość o śmierci Jacka Gottliba. Cała armia zwykłych komentatorów i blogerów….większość z piszących tutaj….
Jeśli zaś idzie o asystentów Dudy, to po raz kolejny zdemaskowano wczoraj pewną wizję prowadzenia polityki w Polsce, wizję, rzekłbym, gabinetową, wazeliniarską i podławą. Nie chcecie mi bowiem chyba powiedzieć, że Andrzej Duda znał Azraela i przejął się jego odejściem tak mocno jak Igor Janke, Xsiężna, czy Jan Herman, albo Janina Jankowska, ludzie Azraelowi w jakiś sposób bliscy.
Dlaczego nie złożyliście kondolencji rodzinie Seawolfa do ciężkiej cholery? Bo nie pracował w żadnym ministerstwie? Bo nie był waszym kolegą? Jakie inne powody mieliście? Jeśli któryś z was znał Jacka Gottlieba, mógł wyrazić żal we własnym imieniu. Nie zaś w imieniu kandydata na prezydenta reprezentującego partię, którą Jacek Gottlib, Azrael Kubacki, zwalczał przez ostatnie lata swojego życia.
Na koniec słów kilka o emocjach. Pamiętam, jak jeden ze „zwykłych”, czyli Czarek Krysztopa załatwił zwinięcie bloga don Estebanowi, bo wymyślił sobie, że tamten, z mojego popuszczenia obraził jego zmarłą matkę. Była to brednia tak jawna, że hej, i ja do ciągle czekam aż Krysztopa nas przeprosi. Myślę, że po tym tekście „zwykli” blogerzy i komentatorzy także przyjdą mi powiedzieć, że obraziłem matkę Krysztopy. Nie może być inaczej, bo stadem baranów zarządza się wyłącznie poprzez wywoływanie emocji i kierowanie ich to w tę, to w tamtą stronę. Dobrze o tym wiedział zmarły wczoraj Jacek Gottlib, znany bloger, wróg PiS i Kaczyńskich. Cześć jego pamięci.

  32 komentarze do “Azrael i Seawolf czyli demaskacja blogosfery”

  1. Seawolf do Rzeczpospolitej się nie zniżał!
    Miał rubrykę w „Gazecie Polskiej codziennie” 😉

  2. Miał i w Rzeczpospolitej, nie wiesz to nie gadaj.

  3. Pisywał wyłącznie w internetowym serwisie Rzepy „W sieci opinii” 😉

  4. No, ale co to zmienia?

  5. Róznica między wydaniem papierowym dla pilotów a virtualnym dla traktorzystów 😉

  6. Papierowe jest dla traktorzystów, a wirtualne dla pilotów. To mi chcesz powiedzieć?

  7. No są w tym otaczającym nas teatrze jacyś inspicjenci i suflerzy.

  8. Umarł Gottlib. Czy „cześć jego pamięci”, to taki standard?
    A może „niech mu ziemia lekką będzie”.
    Pisał wredne teksty, jak tylko wredne teksty być mogą.
    Studioopinii, gdzie był gwiazdą, to miejsce, gdzie wykluwają się i doskonalą w swojej złośliwości największe żmije. Oczywiście w ramach wolności i demokracji. Z tym, ichniejsza cenzura nie przepuszcza żadnej ostrzejszej krytyki.
    Niech mu ziemia lekką będzie. Niech śpi w spokoju.
    Proces zapominania Jego wrednych tekstów już się rozpoczął.

  9. Mały cytacik z wielkiego Azraela:
    „O problemach wewnętrznych polskich samorządów, ale tak naprawdę całego kraju, będziemy pisać za dwa tygodnie, po wyborach uzupełniających. Dziś, pomimo problemów z systemem głosowania w PKW, wiemy, że nasza demokracja nie została zachwiana. Jest stabilna.”

    Pismak miał opiekę, jakiej przeciętny Kowalski nie doświadczy. Był pismakiem reżimowym, więc kolejki Go nie dotyczyły. Spora część pacjentów onkologicznych nigdy nie trafi na klinikę onkologiczną: kolejki, terminy, brak lekarzy, brak kasy na cytostatyki.
    Pismak miał rewelacyjną opieką. O tym powinien pisać, bo tego doświadczył i na tym się znał; jako pacjent. Pisał o wyborach: że takie demokratyczne były…..
    Zadrzeć z reżimem? Ryzyko utraty przywilejów.
    Nie Mu ziemie lekką będzie.

  10. No, o NSZ to ostatni raz słyszałem od oficera SB w 1982 roku …

  11. Mówi się, że jest taki etap w przejściu człowieka na tamten świat, że widzi siebie, swoje podłości jak lustrze i co… i nie wierzy własnym oczom, bo chciał „dobrze” a wyszło, że krzywdził.

  12. Takie kreatury należy za życia tępić, a po ich śmierci wydać westchnienie ulgi i puścić w jak najpełniejszą pogardy niepamięć i milczenie. Uznaję gradację, według której nie liczą się węzły krwi lecz więzy serca, a w szczególności więzy plemienne – więzy plemienia polskiego – Polskiego Narodu.

  13. Jednego stroniika diabla mniej. Dolaczanie sie do kondolencji kandydata Dudy swiadczy o tym, ze albo nie ma rozeznania w temacie, albo jest stronnikiem w tej propagandowej gnojowicy. Co na jedno wchodzi – facet sie nie kwalifikuje.

  14. A możesz mnie nie poprawiać?

  15. Nie rżnij głupa dobrze, nie lubię tego.

  16. niby nikt a tu masz, us-ambasador i przyszly prezydent….
    wiec nalezaloby zapytac 'co jest do diaska, jak on/oni to robia?’…

    a potem samemu sprobowac…

  17. Do diaska to bardzo dobry trop … Ale nie polecałbym prób naśladownictwa

  18. adamo – jak zaczniemy próbować to się dowiemy że jesteśmy: reakcyjnym zaprzańcem , z małego miasta i niewykształconym, że nic nas nie upoważnia, że faszyzujemy, że (taki historyczny wtręt) przez rok wojny wynoszenie codzienne wiadra po załatwieniu się ukrywanej trzyosobowej rodziny żydowskiej i zorganizowaniu im jedzenia i wody i ogrzania, to dla naszych babć był po prostu splendor itd
    (lista używanych wobec nas urągliwych epitetów jest chyba bliska nieskończoności, oni nie widzą siebie takimi jacy naprawdę są im się coś wydaje ….)

  19. Ychy, szczególnie gdy ktoś powie: Sprawdzam!

  20. Przepraszam, jeżeli tak to zadziałało. Nie chciałem Cię dotknąć.

  21. Byłeś na odprawie operacyjnej?

  22. Dobór ludzi w PiSie zawsze mnie wzruszał. Kiedy wszystko idzie zgodnie z planem to mogą uchodzić za poważnych polityków, ale kiedy coś idzie poza nim to wychodzą rzeczy takie, jakie wyszły z egzotycznego dua Mojzesowicz – Lipiński, czy drugiego Sasin – Duda. Są też tacy politycy w PiSie jak Maciej Łopiński i ten robi w PiSie za Azraela, a reszta wspomnianych za Seawolfa. 😀

  23. Skoro stypa, to stypa. Z tekstów naszego nieżyjącego bohatera:

    „Sam przyznam, że po śmierci Jana Pawła II naszła mnie myśl, że może jeżeli bym go uważniej słuchał i czytał – byłbym lepszym człowiekiem; ale sprawozdawcy telewizyjni i interpretatorzy myśli i czynów papieża, którzy byli przez ten kwietniowy tydzień 2005 roku obecni na ekranach telewizorów – skutecznie mnie z tego wyleczyli. To wtedy właśnie z Jana Pawła II zaczęto robić już nie tylko gwiazdę, ale mega-gwiazdę i symbol kultu. Kultu, który rozwinął się w Polsce – i upadł – bez przeszkód. Do niektórych Jan Paweł II wraca w myślach pod postacią kremówek i świętej wody z fontanny w Wadowicach, zasilanej z miejskiego wodociągu. Dla polskiego Kościoła katolickiego jest tylko formalnym bohaterem i elementem pewnej gry.
    Co nam Polakom także hierarchom Kościoła katolickiego, zostało z myśli i zaleceń Jana Pawła II? Odpowiedź jest dość prosta – i skomplikowana – wiele i nic. Dużo w sferze otoczki, mało w sferze ducha i wartości.”

  24. Jest to tekst niejakiego Azraela, oczywiście.

  25. czyli 'co wolno wojewodzie…’

    ale az korci, az sie prosi, zeby sprobowac innej (ich) medycyny

  26. Przyjdzie czas na Urbana i beda tez kondolencje skladac i tuitowac, ze byl „przenikliwym krytykiem otaczajacej nas rzeczywistosci” i ze chociaz „nie raz wzbudzal kontrowersje, to na stale wpisal sie w..” itd itp, nie chce nawet mysle, co to bedzie jak przyjdzie czas na Michnika, to dopiero bedzie jazda, z watkiem martyrologicznym, ze niby w wiezieniu siedzial, a potem to juz „budowal demokracje, wolne media i demokratyczne panstwo prawa”.

  27. W naszym najlepszym czasie wyznaczono nam rolę publiczności.
    Tak. Ciekawe czemu nikt nie reaguje na to zdanie Coryllusa.
    Ci co myślą, że nie byli publicznością.

  28. Witam wszystkich i Gospodarza. Chciałbym przypomnieć ,że jakieś 2-3 lata temu bloger Azrael został odznaczony przez Ministerstwo Obrony Narodowej medalem za wkład w obronność kraju cokolwiek by to miało znaczyć. Wystąpił na uroczystości z bandażem na głowie stąd go rozpoznałem. Przedtem nie wiedziałem ,że i na tym polu działa.

  29. Już tu kiedyś wtrąciłem, że piszesz o pismakach. Teraz znowu o jakimś Azraelu.
    Rozumiem Seawolf: gość wolny, mający swój zawód i grosz, oglądający świat na żywo. Stąd Jego niepowtarzalny styl i niedostępne dla blogera w kapciach skojarzenia.
    A ten drugi?
    Zniewolony przez reżim, uczący pogardy pismak. A przy tym nieuk i to bezczelny nieuk.
    I tacy właśnie mają pretensje do tworzenia elity. Ty mu cześć oddajesz.
    Śmierć nie rozgrzesza. Śmierć nie jest powodem do stawiania pomników, szczególnie niezasłużonych.
    Skończyło mu się.
    Kto to był? Nikt.

  30. Czekam na te dni z utęsknieniem.

  31. Kandydat na prezydenta A.Duda nie ma rozeznania o Azraelu.Gdyby miał,to by milczał.Można to także rozumieć tak. Azrael był dość popularny w blogosferze ,zapraszany do studia wyborczego w TVP 2007,2010 i Andrzej Duda po prostu złożył kondolencje zmarłemu obywatelowi C z e c i e j R.P. Z drugiej strony kolejny raz występuje taka typowa dla PIS, lub zamierzona ,gapowatość przed metą -vide kampania 2010 -Kluzik-Rostkowska i jej indianery ze sztabu Kaczyńskiego, Poncyliusz and Migalski.Występ duetu gitarzystów i ośmieszenie Kaczyńskiego (był przecież w żałobie po utracie rodziny), miał decydujący wpływ na przegraną Kaczyńskiego.Sztab Kluzikowej sam sobie strzelił w stopę i obym był złym prorokiem że będzie ,,powtórka z rozrywki” ale to już może być bój nasz ostatni .

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.