maj 162023
 

Przyznam, że byłem zdziwiony tak słabą reakcją komentatorów na wczorajszy tekst. Być może dzieje się tak, albowiem stary, wypracowany w salonie24 sposób komunikacji, polegający na zastosowaniu głębokiej ironii, odchodzi w przeszłość, a dominować zaczyna jeszcze starsza, stworzona w PRL metoda przekazywania informacji. Sam nie wiem. Proszę Państwa, film, o którym pisałem wczoraj, w ogóle nie powinien powstać, jeśli autor książki na podstawie której został on nakręcony i reżyser rozumieliby cokolwiek i mieli dobrą wolę. Jednak film powstał i został wyemitowany. To zaś eliminuje dobrą wolę z tego układu, ale nie eliminuje rozumienia. I tego musimy się trzymać. Film ten, jak inne dzieła zrobione w Polsce Ludowej, ma pewien czytelny schemat. Nazwijmy go dystrybucyjnym, bo nie chodzi o schemat narracyjny. Używany jest zaś ów schemat do łatwiejszego przepychania treści propagandowych. To jest metoda rodem wprost z kapowników agitatorów. Szczegóły wyglądają następująco – na kanwie całkowicie prawdziwych wydarzeń, lekko czasem zmodyfikowanych, zbudowana jest całkowicie fikcyjna i dęta historia jakichś emocji. Tak jest w filmie o zamordowaniu Przemyka i tak było we wszystkich komunistycznych produkcja do „Piątki z ulicy Barskiej” zaczynając, na „Tygrysach Europy” kończąc. Żaden film, a także żadna książka napisana w PRL nie mówiła prawdy o czasach i ludziach, choć prawdę tę usiłowała wskazywać. Opisane wyżej emocjonalne zabezpieczenie służyło bowiem do tego, by ostrzec ewentualnych interpretatorów – spróbujcie w tym filmie zobaczyć coś innego niż chcemy, to dopiero dam wam popalić.

Najlepszym przykładem takiego obrazu jest omawiany po tysiąckroć film „Nóż w wodzie”, który okrzyknięty został arcydziełem. Jest to opowieść o przygodach reżimowego dziennikarza i wysłanego na wakacyjny przegląd legowisk młodzieżowych tajniaka, udającego zabłąkanego turystę z plecakiem. Obaj kłócą się o kobietę i płyną łódką po Mazurach. To jest absurd, ale nikomu on nie przeszkadzał, albowiem główne przesłanie filmu znajdowało się poza nurtem narracji. Ono się w zasadzie ujawniało w recenzjach. Wszyscy chcieli by film ten opisywał świat, w którym oni żyją. Tymczasem takiego świata nie było. On się może ujawnił, wyłonił z continuum czasoprzestrzennego, dekadę później, ale był kontrolowany i hermetyczny. W momencie, kiedy powstawał film, historie o samochodach, łodziach żaglowych i mężczyznach rywalizujących o kobietę nie mogły się zdarzyć. Choćby z tego powodu, że w sklepach nie było za wiele do jedzenia i wyprawa na Mazury, byłaby z konieczności udręką, polegającą na ciągłym zdobywaniu żywności. Panowie zaś, miast rywalizować, musieliby współpracować, żeby w ogóle coś jeść.

No, ale ludzie nie chcieli tego widzieć, albowiem ich marzeniem było przeżywanie takich samych przygód jak bohaterowie filmu. I tak było ze wszystkimi innymi filmami, które dziś uważane są za „kultowe”. Tak samo było z książkami. Rynek propagandy dokonywał też segmentacji, była więc propaganda dla dorosłych, jak „Nóż w wodzie” i dla dzieci, jak „Czterej pancerni” czy „Pan Samochodzik” albo „Wakacje z duchami”. Dzieci tak bardzo chciały przeżywać przygody identyczne jak bohaterowie, że poza tym przemożnym pragnieniem, wyrywającym ich na godzinę z upiornego świata, w którym żyły, nie liczyło się nic. I tak samo było z dorosłymi.

Dziś ta metoda powraca, ale my nie możemy jej zdemaskować, po pierwsze dlatego, że bezczelność tych niby twórców zamyka nam usta. Po drugie dlatego, że reakcje na nowe produkcje są dokładnie takie same jak w PRL. Ktoś powie, że tak właśnie działa przemysł filmowy wszędzie. Tak, tylko nie wszędzie ludzie wychodzący z kina odnajdywać się muszą w jakimś przedsionku piekła.

Wszyscy wiemy, że szkoła w PRL nie wyglądała tak, jak to było opisane w książkach Niziurskiego i Ożogowskiej. Te bowiem zostały napisane po to właśnie, by przykryć prawdę o patologicznym charakterze tej szkoły. Było to i jest nadal tak skuteczne, że ludzie  daliby się pokroić za swoje złudzenia. Jest nawet gorzej, oni gotowi są walczyć na śmierć i życie w obronie jawnych kłamstw, które kiedyś tam, sprawiły, że poczuli się trochę lepiej.

Codziennie więc możemy przekonywać się, jak skuteczna była peerelowska dystrybucja złudzeń. A po omawianym tu wczoraj filmie dobrze widzimy, że jest ona stosowana także dzisiaj.

Ludzie wierzą, w szlachetnego Jurka, który był najlepszym przyjacielem zamordowanego Grzesia, a do tego generał Kiszczak nazywał go degeneratem, co od razu zdobywa dlań serca wszystkich. Nie widzą jednak, że jego ojciec to pilot bojowego myśliwca, który – za pozwoleniem wszystkich instancji – prowadzi sobie w najlepsze farmę królików. Matka zaś ma zakład fryzjerski, który rzekomo założyła posługując się fałszywym dyplomem mistrzowskim. Nie chcę ciągnąć tego wątku dalej, ale dla tych co żyli w PRL i czytają między wierszami sprawa jest oczywista.

O czym świadczy ten film? O tym chyba, że nawet najbardziej ponure i deprawacyjne historie rodem z Polski Ludowej, mogą być przeinaczone i opowiedziane tak, że pozbawią odbiorcę wszystkich moralnych drogowskazów. I będzie on nazywał zło dobrem, a podstęp szlachetnością. Metoda została wypracowana dawno temu i jest niczym lustro z baśni Andersena o Królowej Śniegu. Stłukło się na tysiąc kawałków, a kiedy jeden z nich trafi pod powiekę jakiegoś człowieka ten widzi wszystko wykoślawione. I tak jest z nami. O tym, by to zmienić mowy być nie może. Po zarówno poważna, jak i szydercza walka z tym monstrum powoduje, że jak spod ziemi wyrastają jego obrońcy. Zostali tak wychowani, tak wytresowani, że nie są w stanie wyjść poza schemat operacyjny peerelowskiej twórczości. Nie są nawet zdolni do zadrwienia z własnej głupoty, albowiem poza tą głupotą nie mają nic.

Niestety lepiej nie będzie, albowiem klucz do zmiany tego systemu, czyli dystrybucja jest dziś tak samo opanowana przez czerwonych jak dawniej. I nie ma doprawdy różnicy, że niektórzy z nich określają się jako sympatycy PiS. Na jesieni, kiedy PiS wygra wybory, już wszyscy będą zwolennikami PiS, a produkcje rodem z PRL i ich ponure naśladownictwa nadal będą emitowane we wszystkich kanałach państwowej telewizji. Kraj bowiem zmierzał będzie do sukcesu, a jak kraj zmierza do sukcesu, to lepiej nie zawracać sobie głowy głupstwami. Przynajmniej do momentu, kiedy ktoś tego sukcesu nie zakwestionuje naprawdę, tak jak to się stało 10 kwietnia 2010 roku.

Można rzec, że sprawy te się nie łączą. Aha, akurat. Pielęgnowanie i kolportowanie złudzeń, za pomocą państwowego systemu dystrybucji, zawsze kończy się tak samo. Tylko winnych nigdy nie można pociągnąć do odpowiedzialności, albowiem oni powiedzą zawsze jedno – chcieliśmy dobrze, stymulowaliśmy emocje. W takim wypadku wypada więc milczeć, albo uznać za winnych, tych, którzy nie zawinili. I to jest wygodne, a także należy do trwałego dziedzictwa Polski Ludowej, która żyje w najlepsze w naszym telewizorze i wychodzi stamtąd każdego niemal wieczoru, jak zjawy z odbiornika w zapomnianym już nieco amerykańskim filmie „Duch”. Tyle, że tam – w Ameryce – człowiek wychodząc z kina spotykał uśmiechniętych ludzi i przyjaznych policjantów. Nie musiał wracać dwa kilometry ciemną ulicą w deszcz do domu, w którym akurat wyłączyli prąd.

Rasowy peerelowski konfident zawołałby teraz – są gorsze rzeczy niż wyłączanie prądu mięczaku, na przykład obóz koncentracyjny, albo głód w Etiopii! Jasne, ale one nie potrzebują uwiarygodnienia, tam króluje już tylko prawda. Goła i upiorna.

Obejrzyjcie sobie jeszcze raz ten film o zamordowaniu Przemyka, a potem wszyscy spokojnie czekajmy na to, czym jeszcze poczęstuje nas telewizor.

Ponieważ wydanie nowości czyli nawigatora i książki o Fenicjanach ciągle się opóźnia, postanowiłem zrobić w tym miesiącu jeszcze jedną promocję. Potrwa ona dwa tygodnie, dokładnie do mojego spotkania autorskiej w Ojrzanowie – 25 maja. Oto książki z obniżonymi cenami:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/plan-marshalla-w-gospodarce-dwoch-kontynentow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/katastrofa-kaliska-1914/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zle-czasy-pamietnik-stanislawa-karpinskiego-z-lat-1924-1943/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/proces-eligiusza-niewiadomskiego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sledztwo-w-sprawie-sw-andrzeja-boboli/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/emmanuel-malynski-nowa-polska-reforma-agrarna-przeciwko-wlasnosci-prywatnej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/

 

 

  21 komentarzy do “Bałwany PRL-u”

  1. Ach, ci Fenicjanie…

     

    A co jest nie tak w biografii i aktorstwie Leona Niemczyka?

  2. Biografia i aktorstwo nie mają tu nic do rzeczy

  3. PRL byl jednak bardzo wyrafinowany w porownaniu z naszymi czasami, jak sie slyszy, ze:

    1) poslowie i poslanki z Europejskiej Partii Ludowej pana Tuska brali po kilka, kilkanascie milionow euro lapowek za oskarzanie Polski o brak praworzadnosci

    2) wiceministrami sa takie postaci, jak Olga Semeniuk czy Piotr Patkowski

     

    Tymczasem cala trojka z „Noza w wodzie” zrobila kariery. Pani Jolanta Umecka byla pierwsza aktorka ze wschodu, ktora trafila na okladke amerykanskiego magazynu Time.

    Znala sie na muzyce, doskonale plywa w filmie i jeszcze znala sie na savoir vivre. To byly osoby nie z tamtego swiata, z korzeniami przedwojennymi. Pani Jola moglaby byc zona Rotszylda, gdyby mowila po francusku.

  4. To prawda, ze Fenicjanie stworzyli swiat fantazji, dla nas upiorny, w ktorym musimy sie borykac z problemami, a na poziomie tresci juz nikt nie wie, gdzie jest prawda, a gdzie falsz, ale jednak nie udalo nam sie przeskoczyc Fenicjan i co najwyzej usilujemy ich nasladowac, ale z zalosnym skutkiem. Nie widze obecnie cwaniaka, ktory skutecznie dawalby rade Fenicjanom.

  5. Krajski mówi, że była sobie we Francji dziewczyna bardzo skromna, wręcz biedna, która czytała dużo książek na temat savoir vivre, co bardzo ją interesowało no i któregoś dnia spotkała Rotszylda, ten przedstawił ją swojej matce, matka zaakceptowała dziewczynę, która miała maniery bez zarzutu i która została żoną Rotszylda i jest jedną z najbardziej wpływowych osób na świecie.

     

    Teraz inny przykład: Otoka-Frąckiewicz nagrał bardzo ciekawy materiał o Kubie, ale w cztery oczy z panią z Kuby okazał się Januszem, Polaczkiem, którzy robią nam wstyd za granicą. Targował się, jak chytrus, nie potrafił odliczyć pieniędzy, dopiero pani musiała mu pomóc, po hiszpańsku ani be ani me, po angielsku coś tam duka. Pocałował panią dobrze, że nie w rękę ogólnie to się zachowywał jak Polacy na Keleti w latach 1980-tych i to ma być elita?

    Generalnie Polacy dostają na głowę, jak wyjadą za granicę, dlatego byłem ciekaw, jak wyjdzie podróż Autora do Włoch.

    Zresztą Korwin-Mikke w Chinach też był niezgrabny w sensie powierzchowności.

    Blogerzy podróżujący po świecie zdarzają się lepsi i gorsi, ale generalnie już nie mają typowych kompleksów PRL-owskich.

     

    Scena z panią od 55:10.

    Ja nic nie mam do Rafała, ale to mnie jakoś odrzuca, budzi niesmak.

    https://youtu.be/UzVq8fVtf14

  6. Moim zdaniem nawet lightowa wersja komunizmu, która obecna była w Polsce, nie mogła wyeliminować normalności. Byli ludzie bogaci i zamożni, były piękne dziewczyny i trochę zachodnich samochodów. Ludzie  mieli pozabezpieczane majątki, wiele fortun powstało w czasie szabru i rabunku, władza też dbała o swoich. Pomijając fakt, że film zawsze kreuje bujdę, za którą tęsknią, lub której się boją, widzowie.

  7. Solowow wyglada na uczciwego czlowieka. Ma imponujace CV i wielkie osiagniecia w produkcji materialow budowlanych. Obawiam sie, ze moze skrecic kark podczas wyscigow samochodowych, ktore sa jego hobby. Jest najwiekszym producentem styropianu EPS w Polsce, wiec moze ma jakis uklad z Morawerem, ktory wprowadzil program „czyste powietrze”. Nie ma potomka meskiego, co moze byc jakims problemem, natomiast corcia skacze z kwiatka na kwiatek. Michal nie sprawdzil sie jako reproduktor – jak by powiedzial Jürgen Stroop z „Rozmow z katem”.

    Analizowalem cel programu „czyste powietrze” i wyszlo mi, ze jest to program pollegalnego albo calkiem nielegalnego dofinansowania BOS-Banku pieniedzmi z budzetu (103 mld zl). Wszyscy sa stratni, bo z powodu wprowadzenia programu poszly w gore ceny materialow budowlanych stosowanych do ocieplen i to niezaleznie od tego, ile pieniedzy wykorzystano do tej pory z programu. Ostatnio jest tak, ze jak minister rolnictwa wprowadza doplaty dla rolnikow do cen skupu, to juz na drugi dzien skupy obnizaja ceny dla rolnikow i maja wszystko wczesniej obliczone i uzgodnione miedzy soba, o ile maja obnizyc.

    Taka ciekawostka zwiazana z ulgami termomodernizacyjnymi: od 1 stycznia 1999 r. nie ma w polskim prawie budowlanym pojecia „modernizacja”.

    „Modernizacja” w jezyku prawa budowlanego znaczy tyle samo, co „pomidor”, czyli nic.

    Tymczasem mozna uzyskac fundusze z budzetu centralnego albo z UE TYLKO na modernizacje, a biezace remonty mozna wykonywac tylko z funduszy celowych samorzadow przeznaczonych na biezace utrzymanie infrastruktury.

    Czyli na naprawe drogi dostaniemy fige z makiem, ale jezeli jednoczesnie obok puscimy sciezke dla rowerow i nazwiemy to modernizacja, to dostaniemy kase.

    Zawsze, ilekroc polityk (Morawer, Tusk) wymawia slowo „modernizacja”, to nie znaczy ono dokladnie nic – gowno albo pomidor.

    Ja to wykorzystuje w sądzie.

    Teraz prosze zauwazyc, jak ludzie przyzwyczajaja sie do pojec, slow, ktore kompletnie nic nie znacza, ale ladnie brzmia!

    To jest jakas fatalna niedbalosc jezykowa, ktora potem sie msci w rozny sposob, ze potem ludzie nie dostaja dotacji i jest placz. Ale Morawer robi na tym polityke.

    I Solowow tez.

  8. Zgadza sie. Za komuny przynajmniej wiedzielismy, gdzie jest normalnosc. Teraz to nawet nie ma dokad uciekac z Polski, tylko co najwyzej do jakichs egzotycznych krajow, bo przeciez nie do USA.

  9. Jeżeli dodamy do tego, że Polak za granicą nie umie się zachować, to mamy sytuację bez wyjścia – musimy wrócić do PRL.

     

    https://natemat.pl/487664,tajlandia-polak-zamordowal-partnerke-z-ukrainy-ujawniono-szczegoly

  10. Zabrać ludziom paszporty i środki antykoncepcyjne. Dać 800+

  11. Moja dziewczyna tańczyła w „Gawędzie”

    – i komu to wszystko przeszkadzało??!

    https://youtu.be/CFp0U-yoBPM

  12. Savoir vivre powinien być w szkole obok praktycznej etyki.

    Żeby śmondaki zrozumiały, że rachunki się płaci.

  13. Niemczyk był żywym dowodem na wesoły barak z elementami blichtru. Podobno kiedyś na Mazurach, być może w czasie sesji zdjęciowych Noża, zgłaszały się do niego na ochotnika wszystkie kelnerki z lokalnej knajpy. A teraz nie wiadomo, czy dzięki temu żył krócej czy dłużej.

  14. Nie da się wychować dobrego Polaka bez starej, pruskiej kindersztuby. Inaczej wychowa się lenia, cwaniaka i kombinatora takiego jak Otoka-Frąckiewicz.

    Jeżeli uważamy, że przed wojną było lepiej niż po wojnie, a przed rozbiorami jeszcze lepiej, to powinniśmy iść w przeciwnym kierunku, do tyłu, a więc musimy cofnąć się w rozwoju i przejść przez PRL, jak przez Morze Czerwone żeby dojść do raju.

  15. Tak, każdy Polak potrzebuje kołcza.

  16. Przez moment myślałem, że film o Przemyku to fantazyjny fake.

    A to regularny skandal, z której strony by nie spojrzeć.

  17. Czy chcecie wierzyć, czy nieee…

    https://youtu.be/rO10uEgaiw4

    Jednak PRL dawał nam wybór i przynajmniej wolność wyobraźni, marzeń, interpretacji.

    Teraz każde dzieło sztuki, kultury musi koniecznie „polaryzować”. Musisz się opowiedzieć za lub przeciw. Nikt nie może być obojętny, jest przymus „zaangażowania się” w „ważne tematy i zjawiska społeczne”.

    Musisz być na przykład za albo przeciw ruskim, za albo przeciw aborcji itp. ostracyzm jest w powszechnym użyciu.

    Kiedyś można było być „anty” i żyć sobie spokojnie, bo na pierwszej linii frontu była „ekstrema”. Teraz każdy musi być ekstrema, bo wszystko jest ekstremalne.

  18. niestety nie oglądam polskiego kina z powodu twarzy niektórych aktorów, ich marnej gry aktorskiej, słabych scenariuszy, tandetnych aranżacji oraz jak Pan pisze w ostatnich tekstach po prostu PRZEKŁAMANIA. Polskie kasowe kino, tak zwane superprodukcje to maczuga na twarz odbiorcy, tego nie da się strawić. Frycz, Grabowski, Szyc, Pazura cała to aktorskie towarzystwo młodego pokolenia ogrywające się w nędznych polskich serialach jest nawet poziom niżej od starej gwardii.

    Nie ma ideałów, nie ma wartości, nie ma marzeń, nie ma emocji, jest tylko śmierć i kicz, tandeta i turpizm. Nie ma Polski jest bezkształtna tandetna masa. Taki jest zamysł Holland i reszty pomyj.

  19. Dawał wolność wyobraźni, to dużo, ale inną wolność odbierał. Nie oszukujmy się, była to bardzo łagodna wersja, jeśli nie koncentraka, to przynajmniej obozu pracy.

    No i łatwo było. Gdzie człowiek aktywny nie wbijał łopaty to tryskała ropa. Spokojna większość dała się zapędzić do obór, czyli zakładów pracy, i pracowali tam za obrok,  a taryfiarze budowali dom za domem …

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.