Wczoraj do północy czytałem to co nazywają raportem Witolda Pileckiego. Pamiętam jakie dawno temu, na samym początku mojego blogowania były tu kłótnie o ten raport i jakie dyskusje. Pamiętam troli, których jedynym argumentem przeciwko temu dokumentowi było to, że nie jest to raportem sensu stricte. Awantury ciągnęły się całymi dniami. Dziś myślę sobie, że to jest jednak ważne by uporczywie powracać do pewnych tematów. Tamtych troli już nie ma, a ludzie dla których misja Pileckiego była przykładem i wzorem są i piszą nadal. Generalnie trole spuścili z tonu, to pewnie nie moja zasługa, ale dzięki polityce „brzechnij tylko a wylecisz”, udało mi się jak sądzę opanować kilka afer. W końcu oni muszą się tu wpisywać, taki mają zawód, nie mogą wyjść uniesieni honorem. Ponoć wczoraj prezydent Duda powiedział na zgromadzeniu ONZ coś o blogerach, że to dobrze iż piszą, bo się od tego robi więcej wolności. Ja się ucieszyłem, ale byli tacy, którzy stwierdzili, że nie ma z czego, bo teraz będzie tylko gorzej. System już z całą pewnością wie jaka siła tkwi w internecie i będzie chciał to jakoś zmielić. Kreowanie bohaterów zaś to ulubione zajęcie funkcyjnych systemu. Ponieważ wczoraj poruszyliśmy kwestię dość istotną, to znaczy obecność organizacji konspiracyjnych w Oświęcimiu, dziś wypada napisać kilka słów o świętej pamięci Władysławie Bartoszewskim. Jak pamiętamy znalazł się on w obozie 22 września 1940 roku, w tym czasie lotnicy polscy bronili Londynu i nie mieli pojęcia, że istnieje coś takiego jak obóz koncentracyjny, w którym bije się ludzi drągami po głowach. Do niewytłumaczalnych przypadków należy zaliczyć fakt, że w tym samym dniu lub prawie w tym samym dniu, bo daty trochę się różnią w Auschwitz znalazło się także dwóch innych ludzi: Witold Pilecki i Stanisław Dubois. Obaj pod zmienionymi nazwiskami. Tylko jednak o jednym wiadomo, że poszedł do Oświęcimia dobrowolnie. Dubois poszedł z łapanki, potem przewieźli go na Pawiak z tego auszwicu i tam został rozpoznany. No i trafił z powrotem do obozu. Przypominam, że mówimy o jesieni roku 1940. Górna granica numerów obozowych to około 4-5 tysięcy. Nikt jeszcze nie ma pojęcia co się dzieje za drutami, a i samych drutów jest niewiele, bo podwójne ogrodzenie dopiero zostanie zbudowane. Nie ma też w tych drutach prądu, bo Niemcom nie przyszło jeszcze do głowy, by go tam wpuścić. Dopiero po ucieczce niejakiego Wiejalskiego poszli po rozum do głowy i zbudowali drugie ogrodzenie, a prąd puścili dopiero w 1942. No, ale wróćmy do naszych bohaterów. Pilecki reprezentuje polskie podziemie, a Dubois ponoć tylko siebie samego, bo nie PPS, prawda? Obaj znajdują się za drutami i obaj zaczynają działać w organizacji konspiracyjnej. Dubois jest w raporcie Pileckiego wymieniany z nazwiska, a nie ukryty pod numerem. Być może dlatego, że kiedy pisany był raport on już nie żył, a być może z jakiegoś innego powodu. Nie wiemy czy w raporcie wymieniany jest Bartoszewski, bo nie ma klucza do szyfru. No, a Bartoszewski znalazł się w Oświęcimiu dokładnie w tym samym dniu co oni. Z tego co pamiętam został zabrany z mieszkania, a nie z łapanki, przyczyn zaś tego aresztowania nie znam. Ot po prostu niemieccy żandarmi przyszli po osiemnastoletniego chłopaka i go wzięli. Potem zaś wsadzili do Oświęcimia. Bartoszewski był w tym obozie krótko, został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia w kwietniu 1941 roku. Zadziwiające jest to, że te pobory do obozu i zwolnienia przebiegały w tym samym rytmie co powołania do wojska w PRL – wiosna, jesień. O tym, że w obozie jest jakaś organizacja Niemcy zorientowali się późno. W obozie nie było już Bartoszewskiego, no a im w głowie nie mogło się pomieścić, że coś takiego jak konspiracja może powstać w tak okropnych warunkach. Powodem, dla którego Niemcy nie mogli uwierzyć w istnienie organizacji mógł być terror trwający nieprzerwanie do roku 1942. Złagodniał on nieco dopiero wtedy kiedy do obozu zaczęto przywozić Rosjan i kiedy zaczęły przychodzić masowe transporty Żydów. Wtedy też wymuszono na Niemcach by za ucieczkę więźnia nie zabijali dziesięciu jego kolegów z bloku. Ponoć stało się tak dlatego, że w jakimś kraju zaczęto w ten sam sposób postępować z Niemcami, ale Pilecki nie pisze o jaki kraj chodzi. Ja mam jednak pewne sugestie, które przemilczę. Nie chodzi bynajmniej o ZSRR, ponieważ oficerów i żołnierzy rosyjskich mordowano przez cały czas z jednakową zaciętością. Kiedy Pilecki uciekł z Oświęcimia nie groziło za to jego kolegom nic poza staniem wiele godzin na placu apelowym.
O Żydach Pilecki pisze mniej więcej tak: tych z Polski zabijano w Treblince i Majdanku, tych z Okupowanych krajów wieziono do Oświęcimia. Tam dostawali na początku dość dobre warunki pracy po to, by ich rodziny, które pozostały jeszcze na zewnątrz nie były o nich niespokojne. Masowe zabijanie rozpoczęło się dopiero w roku 1942, kiedy zbudowano Brzezinkę i komorę gazową w Oświęcimiu.
W czasie gdy z obozu wypuszczają Bartoszewskiego, zostaje w nim zamknięty dziadek Jana Tomasza Grossa. Niemcy mordują go jesienią roku 1942, a wtedy właśnie w obozie pojawia się Józef Cyrankiewicz, który także trafia tam z łapanki. Zostaje on jednym z przywódców obozowej konspiracji. Kiedy Pilecki ucieka z obozu, dziwnym trafem, w tym samym miesiącu, rozpoczyna swoją obozową karierę beznogi pisarz, sekretarz Janusza Korczaka Igor Newerly. Nie przeczytałem do końca raportów Pileckiego, ale to co przeczytałem w zupełności wystarczy, by stwierdzić, że bez specjalnej protekcji żaden kuternoga nie mógł przeżyć tam ani jednego dnia. Newerly zaś przeszedł przez cztery konclagry i w każdym zajmował uprzywilejowaną pozycję. Pilecki nie pisze nic o więźniach mających specjalne przywileje. Wspomina coś o tym, że starzy więźniowie, czyli ci, których przywieziono latem roku 1940 pracowali pod dachem, a on i jego koledzy z września już tylko na wolnym powietrzu. No, ale nie o taki rodzaj przywilejów nam chodzi. Być może w obozie istniała jeszcze jedna organizacja konspiracyjna, organizacja dobrych, starych socjalistów, którzy dogadywali się z miejscowym SS, o czym ani Pilecki, ani nikt inny z jego siatki nie miał pojęcia. Być może nawet organizacja ta była zainteresowana tym, by Pilecki i jego koledzy funkcjonowali w najlepsze. Oto bowiem opisuje Witold Pilecki zdarzenie takie, jeden z jego kolegów został zamknięty w bunkrze i tam przesłuchiwano go na okoliczność siatki konspiracyjnej w obozie. Takie mu pytania zadawali, o czym on poinformował Pileckiego. Twierdził jednak, że nikogo nie wydał, nie został też zamordowany, co zwykle przytrafiało się tym, którzy do bunkra trafiali. Przeniesiono go do obozu w Brzezince, który był ponoć straszny i słuch o nim zaginął. Pilecki został kilka razy zdekonspirowany przez nowo przybyłych więźniów, ale nie miało to żadnych konsekwencji, bo wszyscy byli – jak pisze – lojalni. To jest moim zdaniem trochę dziwne, ale musimy dać temu wiarę, nie mamy wyjścia. Dziwne jest także to, że Niemcy, nadludzie, panowie świata, trzęśli portkami przed tak zwaną opinią publiczną. Oczywiście oszukiwali te różne delegacje z Czerwonego Krzyża i innych organizacji, ale kiedy się ich przycisnęło to łagodzili warunki obozowe. A tego na przykład nigdy nie robili Rosjanie. Oni się opinią świata przejmować nie musieli. Takie zachowanie okupanta niemieckiego świadczyć może, choć nie musi, że istniała tam gruba warstwa ludzi wtajemniczonych, którzy rozumieli istotny sens istnienia takich miejsc jak Oświęcim i przez to właśnie nie dobijali takich dochodiagów bez nogi jak Newerly.
Jak pamiętamy były więzień Auschwitz, Władysław Bartoszewski wystąpił przeciwko nadaniu Witoldowi Pileckiemu Orderu Orła Białego. Nie wytłumaczył się z tego, nie raczył rzec nawet słowa. Musiał być bardzo pewny siebie, musiał mieć całkowitą pewność, że narracja dotycząca istnienia i funkcjonowania obozów koncentracyjnych nie zostanie za jego życia zakwestionowana. Musiał też pewnie doskonale wiedzieć o tym, czy Pilecki był rozpracowany przez Niemców czy nie. My także nie rozstrzygniemy tych kwestii. Nam tutaj chodzi tylko o to, by pokazać tę zadziwiającą koincydencję. Wrzesień 1940: Pilecki, Dubois, Bartoszewski. Kwiecień 1941: wypuszczają Bartoszewskiego zamykają Szumańskiego. Jesień 1942: zabijają Szumańskiego, zamykają Cyrankiewicza. Wiosna 1943: do obozu trafia Igor Newerly, człowiek bez nogi, potrójnie podejrzany, jest bowiem Polakiem, komunistą i sekretarzem Korczaka. Udaje mu się przetrwać szczęśliwie do wyzwolenia przez Amerykanów. Nie wiem jakie były powojenne relacje Newerlego i Bartoszewskiego, tego ostatniego już o to nie zapytamy, a szkoda. Żaden dziennikarz nie wpadł na to, by poruszyć tę kwestię w licznych wywiadach z panem profesorem. Takie pytanie: czy znał pan Igora Newerly? Czy pan go cenił? Być może to jest dobry trop, wiodący nas ku wyjaśnieniu różnych, dziwnych zbieżności zdarzeń.
Okazało się, że już jest dostępne nagranie z Opola. Specjalnie wymyśliłem taki odjechany tytuł pogadanki, żeby ludzie się zniechęcili, ale oni i tak furt przyszli i siedzieli całe dwie godziny.
W dniach 3-4 października będę w Łodzi, na festiwalu komiksu i gier, który odbywa się w Atlas arenie. Łatwo trafić. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Bartoszewski się nie załapał na coryllus.pl z rana!
W obozie miał większego farta 😉
Pewnie niedługo się okaże, że archiwami, które były najbardziej intensywnie czyszczone przez Kiszczaka i jego chłopców, to wcale nie te z lat 60-70-80, ale te wcześniejsze.
Z archiwami czy bez – nie ma to wiekszego znaczenia. Sa oczywiscie ludzie, ktorzy nie uwierza np. w sowiecki bandytyzm w Katyniu, dopoki nie przegladna kazdego zafajdanego papierka, a jak go nie zobacza to beda milczec, uwazac sprawe za kontrowersyjna lub niewyjasniona. Jak bylo naprawde to bylo wiadomo zaraz po tym jak Jozef Mackiewicz zlozyl swoje relacje. Klucz do zrozumienia Pileckiego lezy w tym co sie dzialo po jego ucieczce. I tu mamy wieznia Cyrankiewicza, ktory na ulaskawienie wyciagnal swoja siekiere do rabania. Zaglebianie sie w detale tej cynicznej bandyterki, nie jest konieczne, zeby okreslic i oznakowac ta bande. Jak facet, ktory byl wiezniem obozu w Oswiecimiu, z ktorego zwolnili, mowi, ze bal sie bardziej Polakow niz Niemcow, to pytanie jest proste – kim tem gosciu byl i dla kogo gral?
Odpowiedź na końcowe pytanie jest prosta: bardzo dawno temu czytałem w internecie relację jednej z osób, która go znała z tamtych czasów i ta osoba twierdziła, że był konfidentem gestapo. Dodatkowo twierdziła, że był również miłośnikiem „polerowania gałki”. Tym tłumaczyła jego aż tak „długi” pobyt w Auszwicu (przypasował komendantowi obozu) i fakt, że ten komendant zakupił mu z prywatnej kieszeni bilet na pociąg w I klasie na podróż do W-wy.
Trzeba też mieć na uwadze fakt, że całe archiwum zajumali wyzwoliciele i służyło im ono do sterowania polityką i politykami naprawdę bardzo owocnie.
Pilecki pisze w swoich raportach kto i na jakich warunkach byl z obozu zwalniany. Bartoszewski i Pilecki obydwaj byli w Stammlager. Terrot przebiegal z roznycm natezeniem, w roznych fazach. ze Stammlager mozna bylo wyjsc przez brame, z Brzezinki tylko przez komin. Nie sadze, zeby wyzwoliciele przejeli archiwum, moze jakas czesc. Przez lata opowiadali szkolnej gawiedzi, ze zginelo 4 miliony ludzi, ostatnio to zweryfikowali na 1,2 mln. Nikt nie wyjasnial nigdy i nikomu co sie stalo z 2,8mln, a jak jakis doktor byl dociekliwy to go znalezli w samochodzie na parkingu w Opolu. Kto byl w Auschwitz ten widzial, ze Stammlager jest do obejscia w kilkanascie minut. Mimo to bylo tam w sumie ok. 10 tysiecy wiezniow. Skala w porownaniu do kombinatu smierci w Brzezince niewielka.
Dzien dobry,
To zadna koincydencja, Panie Gabrielu… to tez zadna koincydencja w tym co sie
dzieje i dzisiaj… zamach na sp. Prezydenta Lecha Kaczynskiego… potop islamski… to tez
nie koincydencja.
To zbrodnia przeciw ludzkosci przygotowana z zimna krwia… z wyrachowaniem…
przez wyjatkowych, zdegenerowanych, przestepcow i kryminalistow, oszalalych psychopatow!
Tak, Panie Gabrielu i trzeba o tym przypominac codziennie!
I trzeba krzyczec o Trybunal Stanu dla Tuska, Komorowskiego, Kopacz, Sikorskiego, Arabskiego…
i Trybunal w Strassburgu dla Angeli Merkel… za to wyjatkowe, perfidne bezprawie, za te wszystkie grozby i szantaze…
… codziennie trzeba wolac… az do usranej smierci… i nie ma innego wyjscia!
Jedyny „trybunał” przed jakim mogliby w ogóle stanąć, to ten z kilku facetów, którym uda się sobie nawzajem zaufać, zorganizować, i samodzielnie sfinansować porwanie połączone ze skutecznym przesłuchaniem, a następnie samodzielnie wydać wyrok śmierci i samodzielnie go zrealizować. Wszystie inne „trybunały” są już kupione i obstawione, w najgorszym razie sterroryzowane.
Na spotkaniu w Bielsku Białej Tadeusz Płużański powiedział, że Cyrankiewicz był w obozie prawdopodobnie kapo.
Po za tym, jeżeli to co mi się wydaje, było by prawdą, to nie przystępował bym do przesłuchania bez odbezpieczonego miotacza ognia, na wypadek gdyby to zaczęło się wykluwać. Oni wiedzą, jak wpierw okraść miliony ludzi z oszczędności życia, a powstały gniew jeszcze zaprząc do swoich celów, np kolejnej dużej wojny z milionami trupów „statycznych” i setkami tysięcy specjalnie typowanych do ubeckich piwnic.
PS – dla wszystkich bezwarunkowych zwolenników PiSu i Dudy: symbolika zdjęcia z toastem Dudy i Obamy do Putina:
http://demotywatory.pl/4556610/Klasyka-manipulacji
wszyscy się cieszą jaki to Duda „ważny”, jak „ramię w ramię” z prezydentem największej zbrodniokracji „uderza” do Putina. Coś mi się widzi, że będą walczyć o demokratyzację rosyjskich złóż bogactw naturalnych do ostatniego Polaka.
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/duda-chcial-po-europejsku-putin-po-amerykansku,1465875.html?playlist_id=18978
Prawda o tym doktorze jest jeszcze bardziej smutna: w rzeczywistości on nic nowego nie głosił, tylko przypomniał ustalenia i opracowania swoich starszych kolegów z unwersytetu. Może nikt mu nie powiedział, a może nie zorientował się, że nadszedł klimat morowy na prawdę o Auszwicu.
A ta prawda to mega szok.
ten „jakiś dociekliwy doktor” o Dariusz Ratajczak:
http://www.bibula.com/?p=22973
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2j1V878kWPg
filmik przedstawia 10 gazet z okresu 1918-1935 w których powtarza się zdanie o prześladowaniach 6.000.000 milionów żydów.
Doktor Dariusz Ratajczak miał lekki i przyjemny styl pisania, choć pisał o sprawach poważnych. Prokuratura nie dopatrzyła się „działania osób trzecich” czyli norma III ŻP. W sieci jest mnóstwo materiałów i wypowiedzi ludzi którzy go znali, oraz jego artykułów.
Gdzieś spotkałem się w sieci z opinią, że owo archiwum miało coś wspólnego ze śmiercią Jaroszewiczów:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zab%C3%B3jstwo_ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwa_Jaroszewicz%C3%B3w
z tym, że ja słowo „matrioszka” rozumiem trochę inaczej, jako coś w ludzkiej skórze. Co ci „przekonani” musieli w tych piwnicach zobaczyć, że tak mocno chlali ?
krótki wyciąg z powyższego artykułu:
„Tygodnik „Wprost” opublikował informację sugerującą, że śmierć Jaroszewicza ma związek z jego wiedzą na temat barokowego pałacu w Radomierzycach. Podobno do pałacu tego pod koniec II wojny światowej trafiły archiwa Reichssicherheitshauptamt, a w czerwcu 1945 roku mieli przejąć je Jaroszewicz i kilku innych oficerów – wkrótce potem archiwa zostały przewiezione do ZSRR. Miały się w nich znajdować między innymi dokumenty dotyczące kolaboracji Francji z III Rzeszą czy akta Léona Bluma oraz rodziny Rothschildów[2].
Tymi informacjami zasugerował się dokumentalista Jerzy Rostkowski, który uważa, iż podobne do siebie okoliczności śmierci Jaroszewicza, Tadeusza Stecia i Jerzego Fonkowicza mają związek z tymi archiwami. Leszek Szymowski, dziennikarz tygodnika Angora, stwierdził, że powodem morderstwa było tzw. archiwum Jaroszewicza, w którym znajdowały się kopie dokumentów obciążających Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i innych polityków lat osiemdziesiątych. Zbrodnia ta była częścią szerszego planu eliminacji wszystkich, którzy mogli zagrozić przebiegowi transformacji ustrojowej, wyreżyserowanej przez generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego”
Dobry wieczor,
Voila!
Tez pamietam to jego stwierdzenie, ze „bardziej od Niemcow bal sie Polakow”.
Bylam tym strasznie wstrzasnieta, nie moglam tego pojac…
Dopiero po dzisiejszym wykladzie zrozumialam, dlaczego tak strasznie sie bal
Polakow!!!
Dzis zrozumialam dlaczego tak strasznie sie bal Polakow… i slusznie, ze sie bal.
w 2009 roku Arcana wydały książkę Henryka Skwarczyńskiego „Jak zabiłem Piotra Jaroszewicza”. W skrócie: do autora zgłosił się człowiek, który twierdził, że zabił Jaroszewiczów, po odzyskaniu papierów, na polecenie spawacza. Było ich dwóch, pomomocnik został zabity w Danii, on sam uciekł do USA. Kiedy Skawarczyński usiłował się z nim spotkać ponownie, okazało się, że facet zniknął.
Prosze Pana, to moze byc i manipulacja i spekulacja… poza tym to co widzimy
to „dekoracja” i „teatrzyk pod publiczke”… wie Pan tak naprawde to TV KLAMIE!
Ja bezwarunkowo daje szanse PAD i poczekam na efekty Jego polityki… tak samo
czekam na PiS.
Dalej to bedzie to co ma byc i nikt tego nie wie. Potrzeba troche czasu i duzo
cierpliwosci… Pozyjemy zobaczymy, Pan Bog wie co robi.
Mnie sie baaardzo podobaja maniery PAD’a… bardzo. Moi francuscy znajomi sa wprost
Nim oczarowani i zwyczajnie wymiekaja i opada im szczeka!
… ja tez wznosze i pije toasty „na stojaka”.
Zobaczymy… mysle jednak, ze bez TS w Polsce sie nie obejdzie dla zdrajcow,
ktorzy maja krew na rekach… i zapewniam Pana, ze Franki jako spoleczenstwo
nie beda protestowac… ani nawet ten ich skompromiowany rzad.
Mysle, ze nowe polskie wladze poradza sobie z tym swietnie… tym bardziej, ze
oczekiwanie spoleczenstwa na te „dziejowa sprawiedliwosc” jest olbrzymie!
A ten film „10 gazet” jak sie „struga” historie holocaust’u powinni wszyscy
Polacy zobaczyc… a zwlaszcza „Druzyna Dudy”… naprawde mega szok!!!
Dzieki,
Te archiwa …u Chodakiewicza znalazłem niepokojące wielu tajemnice kolaboracji z Niemcami i powiązaniami z ppr …
chodakiewicz.salon24.pl/81001,lonek-skosowski-koniec-zydowskich-kolab…
Mamy w pamięci te toasty w Magdalence, więc te mogą też rodzić różne skojarzenia.
Co do demokratyzacji złóż, należy pamiętać również o naszych bogactwach naturalnych, a mamy ich co niemiara, jesteśmy praktycznie samowystarczalni pod każdym względem. I to powinna być nasza karta przetargowa, tylko ciekawe czy nowa władza będzie w stanie to wykorzystać? Dodatkowy nasz atut to położenie, gdzie krzyżują się najważniejsze szlaki handlowe.
Aby kombinat przemysłowy zwany Niemcy mógł funkcjonować, musi mieć stały dopływ surowców, rozerwanie więzi technologicznej z surowcową bazą to dla nich katastrofa. Dlatego próby prywatyzacji naszych lasów, to nie walka o drewno jak wielu myśli, to grunt leśny i wszystko co pod nim zalega. A lasy to niebagatelna powierzchnia w tym kraju.
Do poczytania:
http://www.wnh.uksw.edu.pl/muzeologia
jest tam kilka naprawdę ciekawych zdań.
Niech Pan nie dorabia „pi…e uszu”.
Dostępny jest w internecie film z tego toastu i zobaczy Pan czy rzeczywiście PAD „uderza” do Putina.
To nawet nie jest takie ważne, kto do kogo „uderza”. Sam fakt obecności w takim towarzystwie mówi sam za siebie, te zdjęcia poszły w świat, a maniery i sposób bycia PADa są bez zarzutu i robią wrażenie. I co najważniejsze, nie było „bigosowania” i włażenia z nogami na fotel, mamy zupełnie inną jakość, mamy polityka z klasą, to ma kolosalne znaczenie dla budowania naszego pozytywnego wizerunku na zewnątrz. Bo jak cię widzą, tak cię piszą, jak głosi stare przysłowie. Dalej z uporem maniaka twierdzę, że jesteśmy bardzo ważnym elementem globalnej układanki w tym rejonie świata, ze swoimi atutami: jak położenie, zwartością etniczną i wyznaniową, bogactwami naturalnymi, klimatem i jeszcze bardzo dużym potencjałem ludzi zdolnych, pracowitych i wykształconych.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: jesteś właścicielem nieruchomości znajdującej się pomiędzy dwiema innymi znacznie większymi. Cały ten teren jest znakomitą lokalizacją na dużą strategiczną inwestycję, inwestor dogadał się z twoimi sąsiadami, ale jak się okazuje to ty w końcowym etapie negocjacyjnym jesteś tym języczkiem u wagi, i co , nie wykorzystasz tego, nie podbijesz stawki?
Pożyjemy, zobaczymy!
W przywołanym filmie przez Cenzora też jedna koincydencja. W dziennikach amerykańskich, przywoływanych przez autora filmu, w New York Times z 20 lipca 1921 roku, na jednej ze szpalt figurowało (znane dzięki Coryllusowi) nazwisko Eamon de Valera. !!!
Cenzor też mnie uderzył lekki i przyjemny styl pisania D.Ratajczaka.
Dobry wieczor,
I popatrzy Pan jak to sie pieknie „samo” wyjasnia… jak Pan Bog pieknie nam
dopomaga. To wszystko o czym Pan pisze jest juz znane wiekszosci Polakow!
Tylko ciagle trzeba nam to przypominac… bo mamy pamiec dobra, ale krotka.
I tu sprawa naj… naj… najwazniejsza jest tylko i wylacznie tzw. narracja
w TV. Nie ma sie czemu dziwic, ze Polacy sa juz mocno oglupieni i w nic
i nikomu nie wierza… my i tak jestesmy w czolowce europejskiej, ze jeszcze
cos kontaktujemy… bo caly czas mamy pod gorke, a teraz ta „gorka” jest
nasza szansa. Francuzi np. oni nie maja zielonego pojecia co sie dzieje, moze
nieliczni, ale sa kompletnie skolowani i co tu duzo myslec zidiociali.
To jest cos przerazajacego, do tego potworna manipulacja w TV, a teraz
to wrecz blokada informacyjna. Zostaje tylko internet, ale musi tez byc
TV Publiczna… po prostu musi byc jeden przekaz… propolski!
I absolutne odklamanie historii… przynajmniej tej najnowszej!
Nie martwmy sie o Niemcow… nalezy im sie to co sie teraz u nich dzieje,
a bedzie jeszcze gorzej… idzie zima, kto bedzie placil na tych nierobow…
Angeli nalezy sie TS w Strassburgu… za celowe wywolanie „kryzysu”
i nie liczenie sie z konsekwencjami.
… kto mieczem wojuje ten od miecza ginie… i znowu musimy broniac siebie
bronic Europy… no taka role nam Opatrznosc wyznaczyla, znowu od nas
musi wyjsc iskra!
Pozdrawiam,
Dobry wieczor,
Dzieki Pielgrzym’ie. Przelecialam okiem… nie powiem, ciekawe… ale mimo wszystko
duzo czerpie z WSKSiM w Toruniu… nawet tam bylam… dla mnie to cudo ta uczelnia!
… no i teraz „zaliczam” uniwersytet u Pana Gabriela, no i na dzis to mi styknie… tego i tak jest strasznie duzo, ale Pan Gabriel wypracowal sobie kapitalna metode!
To takie dwa w jednym: demaskacja-lustracja… i to mi bardzo odpowiada.
osoby zasłużone w czasie wojny zachowują się nie tak ofensywnie jak Władysław Bartoszewski, a z współcześnie żyjących to nie tak jak Daniel Cohen Bandyta, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa czy Jan Hartman o których swoje zdanie mamy. Bartoszewski pomijał pracę Ireny Sendlerowej, swojej szefowej Zofii Kossak-Szczuckiej, negował istnienie KL Warschau, Pysznił sie niezasłużonym tytułem profesora i tablicą pamiątkową ku swojej m.in. czci i to jeszcze za życia.
Ta ofensywa to nic innego, jak manewr wyprzedzający.
Exactement!
Nasz PAD… to jest klasa i gentelman… takie dwa w jednym! Ma Pan racje…
Cameron jak patalach.., starzejacy sie, pucolowaty Putin po botoksie – rozpacz…, Obama ze swoim „cheese’m” – tragedia…
Tak wyglad to najwazniejsza sprawa…
Wspomne o tym pajacu Hollande… bo wiem, ze do Francji tez sie PAD wybiera
z Pania Agata… juz nie moge sie doczekac jak pokaza im polska elegancje…
Do tego jak ich zobacza oboje trzymajacych sie za rece… to Franki padna z wrazenia,
a Sarko moze dostac… ostrego ataku Parkinson’a… i dopiero bedzie jazda ze smiechu
w internecie!
Tak, prosze Pana, nasz PAD i Pania Prezydentowa to w dzisiejszych okolicznosciach przyrody… sa zjawiskowo piekni… jak z zurnala.
Nie mamy sie czego wstydzic.
Dobrze napisała Paris „w dzisiejszych okolicznościach przyrody” a ja bym wprost napisała że nasza para prezydencka błyszczy w otaczającym ją panopticum. Po prostu panopticum.
Uznanie. że jesteśmy prowincjuszami nas zabija. Było wspomniane w którejś Baśni, jak to polskie poselstwo wylądowało w Paryżu i okazało się, że ogładą kładziemy autochtonów, a znajomość łaciny, prawie powszechna wśród szlachty, była u Francuzów czymś wyjątkowym.
Pozwoliłem sobie wyciąć cytat ze strony naszego (jednak?) MSZetu z blogu Mirosława Cieślika.
Czasami w dyplomacji należy się pokazać. Dawna polska dyplomacja opanowała to do perfekcji.
W jednym z poprzednich „historycznych” wpisów wspomniałem, jaką furorę zrobiło na paryskim dworze polskie poselstwo, które przybyło ofiarować koronę Henrykowi Andegaweńskiemu. Zwłaszcza znajomość języków – łacinę znał (przynajmniej o tyle, o ile) każdy szlachcic z orszaku, po francusku, włosku i niemiecku mówiło wielu, a i niejeden służący, wcześniej towarzyszący panu w podróżach też potrafił się dogadać znacznie lepiej, niż francuski dworak. A dla podkreślenia wrażenia posłowie błyskali nie tylko intelektem, ale i brylantami w zapinkach czy rubinami i turkusami w rękojeściach szabel.
https://www.msz.gov.pl/pl/c/MOBILE/aktualnosci/blogi/miroslaw_cieslik/zlote_talerze_i_podkowy_v__czyli_jakie_niegdysiejsi_ekscelencje_mieli_wejscia
A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze twórczość Davida Irvinga i jego twierdzenia, że nie ma dowodu na istnienie komór gazowych a to co jest zostało spreparowane.
Dzien dobry,
Tak… intelekualnie dzisiejsi Francuzi nie dorastaja nam Polakom…
do piet!
Twierdzilam i twierdze nadal, ze jako narod, jako ludzie bylismy
i jestesmy ciagle WYJATKOWI!
Pozdrawiam,
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.