cze 182024
 

Zacznę od tego, że codziennie robię przegląd oferty różnych wydawnictw. Od jakiegoś czasu bowiem stało się jasne, że przy takim nacisku jaki na odbiorcę treści wywierają media elektroniczne, utrzymanie się na rynku ze sprzedaży tylko swoich wydawnictw jest niemożliwe. Musiałbym wydawać dziennie jeden tytuł. Ewentualnie w ogóle zaprzestać działalności wydawniczej i zająć się tylko głoszeniem różnych swoich koncepcji na YT. To nie jest dobry pomysł, jak wiecie, bo nie mam szans z ludźmi, którzy zawodowo robią podcasty, stylizują się, mają studio, makijażystkę i dwie asystentki, a do tego jeszcze powtarzają powszechnie dostępne banały. Czyli inaczej mówiąc – są w głównym nurcie. Ten zaś płynie coraz wolniej i coraz szerzej się rozlewa, a jest przy tym – co oczywiste – coraz płytszy. Ostatnio na fejsie przeżyłem kilka sporych zaskoczeń. Oto przychodzą tam ludzie, którzy czytając codziennie to, co tam umieszczam, nie rozumieją z tego nic. Być może nie chcą rozumieć, a nie mają innego miejsca, w którym mogliby ten swój brak zrozumienia zaprezentować, ale to przecież nieważne. Jestem pewien, że mechanizm absorbcji treści działa w ten sposób, że gdy odbiorca widzi siebie w mniejszości nie wytrzymuje ciśnienia i udaje się gdzieś, gdzie kolportowane są treści gwarantujące bezwzględne zrozumienie i jakieś zbiorowe ekscytacje. Nic na to nie poradzimy. Musimy się jednak jakoś z tym problemem zmierzyć, a przynajmniej stworzyć sobie taką możliwość.

Dość nieoczekiwanie, w Krakowie pojawiła się taka możliwość. Mam na myśli wzmocnienie przekazu i tak ukochane przez niektórych „trafienie do młodzieży”, a także do innego odbiorcy niż ludzie, którzy są z nami stale. Dwóch czytelników z Zielonej Góry, Pan Paweł i Pan Marcin, zadeklarowali chęć zorganizowania konferencji w tym mieście. Obaj mają znacznie większe możliwości niż ja, są miejscowi, konferencja jest częściowo sponsorowana, a więc warunki uczestnictwa są znacznie lżejsze niż u mnie. Nie należy, moim zdaniem, omijać takich okazji, a więc zgodziłem się wystąpić na tej imprezie, a jeszcze do tego namówiłem do udziału w niej profesorów Kucharczyka i Tryjanowskiego. Organizatorzy zaproszą swoich gości, a wśród nich będzie prof. Andrzej Maciejewski – astronom. Uwaga – nie jesteśmy spokrewnieni z Panem Profesorem, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Kolejnym gościem będzie Lucjan Błaszczyk, czterokrotny olimpijczyk.

Konferencja odbędzie się najprawdopodobniej w świetlicy w Zatoniu, gdzie znajduje się, podnoszony właśnie z ruiny, pałac księżnej Doroty Talleyrand-Perigord albo w pałacu w Nowym Kisielinie. Po konferencji planowane jest spotkanie kuluarowe w zielonogórskiej palmiarni. Termin wydarzenia jest znaczący, albowiem jest to początek winobrania – 7 września. Jeśli ktoś chce wziąć w niej udział, musi zadbać o jakichś nocleg wcześniej, bo Zielona Góra będzie pełna ludzi.

Konferencja jest płatna, koszt uczestnictwa jest znacznie niższy niż w przypadku konferencji organizowanych przeze mnie, wynosi 150 zł, w tym uczestnicy otrzymują lunch i kawę. Ja niestety nie mogę utrzymać takich warunków, albowiem nie mam sponsora. No, ale cieszmy się, że ktoś może nam zaproponować udział w takim przedsięwzięciu.

Zgłoszenia na konferencję przyjmowane są pod adresem:

szkolnyklubolimpijczyka@gmail.com

Wpłat dokonuje się podając te dane i numer konta

Szkolny Klub Olimpijczyka

66-004 Zielona Góra

Ul. Drzonków-Szkolna 2

NIP 973-108-28-56

Nr konta: 81 1600 1462 1804 6085 5000 0001

Myślę, że Ci, którzy mają kłopot, z powodu odległości, z dojechaniem na konferencje organizowane w środku kraju lub na wschodzie, przyjmą tę inicjatywę z sympatią.

Do końca czerwca zdecyduje się gdzie i kiedy odbędzie się moja konfernecja. Nie będzie ona organizowana z takim rozmachem, ale wierzę że uczestniczy zjawią się na niej licznie. Najbardziej prawdopodobna lokalizacja i termin to 5 października, pałac w Kurozwękach w województwie świętokrzyskim. Wahałem się długo na co się zdecydować, a w grę wchodziły: Bobolice, Lipowy Most na Podlasiu, Kurozwęki i Sulejów. Wybrałem Kurozwęki, ze względu na bardzo elastyczną postawę zarządcy obiektu do kwestii zaliczek. I nie tylko na to, rzecz jasna. Kurozwęki to piękny obiekt, położony w okolicy gdzie wszystko, każdy kamień i drzewo mają kontekst historyczny. Tuż obok jest Szydłów i Staszów, nieopodal są Rytwiany. Jest to stara ziemia małopolska pełna pamiątek i legend. Pomyślałem więc, że na Podlasie wybierzemy się w innym terminie, bo konkurencyjną ofertę dla Kurozwęk miał tylko hotel w Lipowym Moście. Może pojedziemy tam wiosną.

Z Kurozwękami jest jednak pewien kłopot, tak to widziałem przynajmniej, ale kiedy opisałem okoliczności konferencji w Zielonej Górze nie postrzegam już tego w ten sposób. Chodzi o to, że wszyscy się nie pomieścimy w pałacu. A do tego noc z 4 na 5 października jest wstępnie zarezerwowana. Czy oddadzą ją nam do dyspozycji okaże się 28 czerwca. W hotelu jest niewiele miejsc, a ja jeszcze z tego zabiorę 8 dla prelegentów, dla Michała, który filmuje wszystko no i dla siebie. No, ale w Zielonej Górze i tak wszyscy uczestnicy nie będą nocowali w jednym miejscu, a wokół Kurozwęk jest sporo obiektów, gdzie można zanocować. Przede wszystkim jest hotel „Hańcza” nad zalewem Hańcza. Jest też hotel „Gwarek” na rynku w Staszowie i jest hotel „Cztery wiatry”. W Szydłowie też jest na pewno jakiś hotel. Termin konferencji to 5 października, tak więc będzie już po sezonie i nie powinno być kłopotu ze znalezieniem miejsca. W pałacu dostaniemy salę balową, do tego lunch i kawę, restauracja będzie czynna wieczorem, tak długo, by każdy mógł spokojnie zjeść kolacje i chwilę pogawędzić. Aha, jeszcze jedno – po drugiej stronie Staszowa jest piękny obiekt rekolekcyjny – Pustelnia Złotego Lasu, gdzie jest 87 pokoi i każdy się tam pomieści. Jest chyba także pałac i hotel w Rytwianach, gdzie złożyłem kiedyś ofertę konferencyjną, ale nikt mi nie odpowiedział. Kurozwęki odpowiedziały prawie natychmiast. Jest tam, o czym warto wspomnieć, hodowla bizonów, a miejscowa kuchnia oferuje dania z bizoniego mięsa.

Konferencję zaplanowałem na 80 osób, ale jeśli będzie nas więcej nie obrażę się. Jeśli będzie mniej, tak jak w Krakowie też nic się nie stanie. Nie wiem jeszcze kto wystąpi na tej konferencji. Wstępnie umówiłem Tomka Kurowskiego, który jest autorem i komentatorem na SN, a pracuje w Anglii, jest pracownikiem naukowym, specjalistą w zakresie genetyki. Chciałbym, żeby wystąpił Wojtek Lipski, czyli Betacool, ale jeszcze z nim o tym nie rozmawiałem. Nie mam czasu.

Sam też chyba wygłoszę jakąś prelekcję, bo dawno tego nie robiłem, a ta, którą zaprezentowałem w Ojrzanowie nie podobała się wielu gościom, bo była za krótka. W odpowiedzi więc na liczne zapytania i interpelacje postanowiłem, że wygłoszę wykład. Doświadczenia krakowskie pokazały, że jednak lepiej jest kiedy na konferencji mamy 5 a nie 6 wykładów. I przy tym pozostaniemy.

Pozostałych gości zaprezentujemy wkrótce, jeśli oczywiście będą chętni do udziału w imprezie. Na razie nic nie wpłacamy, bo czekamy na decyzję dotyczącą dostępności hotelu z 4 na 5 października. Każdy ma jednak możliwość wyboru, gdzie chce spędzić jeden z jesiennych weekendów.

Na koniec jeszcze tylko zdjęcie pałacu w Kurozwękach. I kilka nowych tytułów ściągniętych z rynku

 

 

 

Odkrywca? Czy blagier? Maurycy Beniowski na Pacyfiku

Stanisław Sołdek (1916-1970)

 

Historia pijaństwa w czasach PRL

Wenus panią roku, mars towarzyszem…Astrologia w Krakowie XV i początku XVI wieku

  Jedna odpowiedź do “Będą najprawdopodobniej dwie konfernecje”

  1. „Wenus panią roku, mars towarzyszem…” – krótszy tytuł, byłby większy „fan” 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.