lis 252019
 

Dziś dopiero mogę odnieść się do tego co napisał w sobotę grudeq. Mogę do jego tekstu dołączyć jeszcze link z twittera, gdzie widać, jak Piotr Gursztyn broni sanacji niczym własnego życia.

Oto link https://twitter.com/PiotrGursztyn/status/1196795532624252928?s=19

Mogę zacząć od tego, że najbardziej lubię argument – marszałek Piłsudski jest wskazywany w rankingach. Za rządów Piłata w Judei w rankingach wskazywany był Barabasz, a za rządów papieża Grzegorza VII, szczyty rankingów okupował Henryk IV cesarz rzymski i król niemiecki. I tak można w nieskończoność. My nie dyskutujemy tu o tym, kto był albo jest największy, albo najładniejszy, ale o tym, kto i dlaczego usiłuje sprzedawać bilety na filmy historyczne i od kogo na tę sprzedaż uzyskał koncesję. To co sobie o Piłsudskim myślą panwie Grudeq i Gursztyn, może oczywiście ciekawić wiele osób, ale mnie nie interesuje w ogóle. Ja się chcę jedynie dowiedzieć dlaczego oni tak zaciekle bronią tego słabego bardzo i nie rokującego scenariusza z Piłsudskim w roli głównej? To jest zagadkowe. Jeśli przełożymy sprawy na język narracji, które następnie będziemy chcieli sprzedawać innym jakimś ludziom, jasno i wyraźnie widać będzie, że gawęda o Piłsudskim to jest niezwykła wprost nędza. Poczynając od poziomu prostych emocji, na aspektach politycznych kończąc. To są sprawy niewiarygodne. I nie musimy się tu odwoływać do jakichś własnych projekcji, czy wymysłów, marzeń czy też, jak to się czasem określa – historii alternatywnej. Mamy serię obrazów kinowych i telewizyjnych z Piłsudskim w roli głównej i one wszystkie jak jeden są, pardon, gówniane. Jak myślicie dlaczego? Nie mówmy więc o tym co by było gdyby, ale porozmawiajmy o tym co jest. Piłsudskiego nie ma, ale są filmy i hagady o nim. Dlaczego to jest tak beznadziejnie słabe? I dlaczego nie nadaje się sprzedawania nigdzie, nawet do Nigerii.

To jest słabe, bo wzięli się za to nieodpowiedni ludzie. Taka odpowiedź nasuwa się od razu. No jak kto nieodpowiedni? Toż przecież oni wszyscy jak jeden, są certyfikowani przez rządzącą opcję polityczną. Wszyscy z ducha są piłsudczykami przecież. Nie mają lampasów, szary ich strój, a śmierć im pod stopy się mota, to jest chciałem rzec, miota….Jeżeli Józef Piłsudski i jego czasy to był ten najlepszy dla Polski i najbardziej owocny czas, z którego my wszyscy powinniśmy dziś czerpać jak ze źródła, dlaczego nikt nie potrafi przedstawić tego w sposób wiarygodny? Nie znacie odpowiedzi na to pytanie? Ja znam. Brzmi ona następująco – wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że Piłsudski firmował pewien projekt globalny, jego zadanie polegało na tym, by projekt ten został wprowadzony w życie tak, jak to zostało zaplanowane. Ponieważ jednak nie był mianowańcem, takim jak Bela Kun na Węgrzech, czy potem Matias Rakosi, ale wyrastał wprost z lokalnej tradycji, zorientował się o co idzie gra, zrealizował ten projekt połowicznie. To znaczy zagrał tak, by zadowolić Polaków i międzynarodowe gangi. Przy okazji też pokazał Niemcom, że nie wystawił ich do wiatru tak do końca. Dlatego Hitler i cała reszta jego bandy uczestniczyli w nabożeństwie za duszę Piłsudskiego. Kresy za Berezyną przepadły, wiele tysięcy Polaków zamordowano, ale odzyskaliśmy na 20 lat niepodległość. Odzyskaliśmy ją nie dlatego, że chciał tego Piłsudski, ale dlatego, że chcieli tego Polacy. On się jedynie podporządkował koniunkturze lokalnej i postawił ją ponad koniunkturą globalną w pewnym momencie. Zrobił to jednak w taki sposób, że stracili na tym ludzie, którzy Polsce byli najwierniejsi. Ludzie tacy jak Hipolit Milewski i Edward Woyniłłowicz. Czy – jak sugeruje Grudeq nie mający zdaje się za dużo czasu na czytanie książek – wystąpili oni przeciwko Piłsudskiemu? A skąd. Oni go gorąco popierali, stawiając interes Polski i jej niepodległość, ponad interesem własnym. Ludzie ci nie aspirowali do tego, by robić politykę, ale chcieli swoją radą i doświadczeniem wspierać te siły w Polsce, które niepodległość gwarantowały. I zdawało im się, że takim człowiekiem jest właśnie Piłsudski. Pozostaje zagadką, dlaczego niepodległość państwa polskiego utrzymała się tak długo, aż do roku 1939. Moim zdaniem było to spowodowane odkryciem następującym. Zmobilizowany, pracowity i uszczęśliwiony wolnością naród gotowy był do wszelkich poświęceń. Płacił podatki, pozwalał na zakładanie monopoli państwowych, godził się na wszystko i czekał lepszego jutra. Ludzie wykupujący w Polsce koncesje na produkcję czegoś tam, na przykład samolotów, zorientowali się, że to jest El dorado, z którego można kraść ile wlezie, byle tylko cały czas mówić o patriotyzmie, Polsce, niepodległości i wolności. I tak to trwało, do czasu zmiany koniunktur, czyli do momentu, kiedy Amerykanie zaczęli inwestować w pana Hitlera.

Czy ten opis Wam czegoś nie przypomina? Oczywiście, że tak, on nam przypomina czasy współczesne, kiedy można do woli kraść, a naród czekał będzie lepszego jutra. Warunek jest jeden – trzeba cały czas produkować filmy o Piłsudskim i mówić o tym, że w rankingach jest on na pierwszym miejscu ex aequo z Janem Pawłem II. Można jeszcze dodać, że gdybyśmy do rankingu włączyli Pana Jezusa, to byłby on także ex aequo z tymi dwoma na pierwszym miejscu. Bo Piłsudskiego by nie wyprzedził, to pewne. Filmy o Piłsudskim, służą dziś do tego, do czego służył sam Piłsudski za życia, do ukrywania istotnej i poważnej sytuacji, w jakiej znajduje się Polska.

Ktoś powie, że ja tu ostro przeginam, bo zdolny filmowiec, może zrobić dobry film o byle jakim paprochu. No właśnie, a polscy filmowcy z certyfikatami partii rządzącej tej sztuki dokonać nie umieją. Nie mogą tego zrobić, albowiem ta figura jest – w zaplanowanym i sprzedawanym od lat kształcie – dużym bardzo wyzwaniem dla twórców. Nie można przebić się przez grube pokłady hagiografii, a te skądś się wzięły przecież. Ktoś je wymyślił i podał do wierzenia. A mało tego, wyciągnął jeszcze rewolwer i powiedział – albo będziecie wierzyć w te wszystkie dyrdymały, łącznie z tym, że Piłsudski kochał dzieci i zwierzęta, albo rozwalimy wam łeb. Współcześni obrońcy Piłsudskiego próbują zrobić to samo, ale zamiast prawdziwego rewolweru maja korkowce i wymachują nimi, jakby się blekotu najedli, co dobrze widać także w kreacjach filmowych. Nie walczą już bowiem o utrzymanie realnej władzy, ale o utrzymanie swojej pozycji biletera w kinie. Oni chcą sprzedawać bilety na jeden i ten sam seans, którego tytuł brzmi – „Strzały i pieniądze znikąd”.

Żeby zrobić wielki film o jakimś paprochu, nie wystarczy reżyser, zaplecze produkcyjnej i budżet. Potrzebna jest także intencja i ona musi być od początku do końca oszukana. Tylko powiem bardzo poważne organizacje zabierają się serio za oszukiwanie ludzi tak, by ci tego nie zauważyli. Brytyjczycy są w tej konkurencji mistrzami. Jak się kiedyś okazało, że księżniczka Anna, puszczała się gdzieś z jakimiś Murzynami, a MI5 zamiast to zatuszować i przyklepać, wszystko schrzaniło, powstał natychmiast film o bohaterskich agentach walczących z wrogiem tak przebiegłym i podstępnym, że widz dostawał oczopląsu. Tak dynamiczna była akcja. Tytułu niestety nie pamiętam. W Polsce nie można zrobić czegoś podobnego, bo w całej tradycji socjalistycznej jest jedna rzecz bezwzględnie trwała. Jest nią pogarda i lekceważenie dla słabszych i poddanych. Celowo piszę poddanych, bo socjaliści nie tratują ludzi, jak obywateli, oni tylko tak mówią. Traktują ich jak poddanych, albo niewolników. Po Piłsudskim i jego ludziach to nam właśnie zostało i to – ową pogardę i lekceważenie możemy obserwować także dziś. Nie dajmy się jednak zwariować i pamiętajmy zawsze do czego ci faceci aspirują – do posady biletera w multipleksie. Z ewentualnym widokiem na awans, na sprzedawcę popcornu. To jest do stwierdzenia namacalnego i naocznego. Jest widoczne w tekstach, wypowiedziach i postawach. Nie może powstać prawdziwy film o Piłsudskim, albowiem historia tego człowieka jest zakłamana od początku do końca. Do tego stopnia, że bileterzy muszą jeszcze wręczać ludziom libretto przed seansem, żeby na pewno zrozumieli właściwie o czym jest ten film.

  18 komentarzy do “Bilety na film historyczny”

  1. Bilety sprzedaje się obecnie na filmy herstoryczne ☺

  2. Może jest tak, że nasi reżyserzy nadają się jedynie do obsługi sali kinowej (zbieranie śmieci po widzach), a zrobienie estetycznego obrazu filmowego ich zwyczajnie przerasta.

    No ale mimo braku talentu kręcą filmidła, no bo są predystynowani, zainstalowani na tym szczeblu. Trudno żeby np. wnuk Lucyny Krzemienieckiej, czy jakiś inny ważny (???)  potomek sprzątał kino, zapewne taki jeden z drugim ma na kinie zarabiać …. a nie obsługiwać  widzów. Nawet swojej roboty nie muszą robić dobrze. Nikt od nich nie wymaga estetycznego obsługiwania widzów (scenariusz, estetyka obrazu, dobór aktorów itp.) , oni czyli ci zainstalowani reżyserzy  nie muszą się wysilać. Oni są.

  3. Ciekawe jest to, że tekst Grudeq’a ma odsłon 3700 i komentarzy 153, a nowa notka Marka Budzisza 1300 odsłon i 13 komentarzy. Przy czym tekst Grudeqa jest tak płytki, wtórny i też sie obawiam, że nawet nie sięgnął po książkę Hipolita, że szkoda gadać. Po prostu nie ma sensu z nim dyskutować.

  4. Paradoksalnie ci, co maja fantastyczne idee z piekla rodem sa pragmatykami w dzialaniu, a my, ktorzy znamy i cenimy prawde olewamy skuteczne dzialanie jako zbyt prozaiczne, bo skoro mamy racje, to po co jeszcze udowadniac ja w praktyce, po co w ogole kiwac palcem w bucie?… To niegodne. Nam wystarczy gloria victis, swieta narodowe i ekshumacje masowych mogil.
    Mysle, ze to w sumie mile, ze nadal zyjemy, bo przeciez moga przelozyc wajche w kazdej chwili, zrzucic pare bombek, ze kamien na kamieniu nie zostanie, a oni jeszcze kreca dla nas filmy, robia show, zebysmy sie nie nudzili, a jak ktos pasjonuje sie polityka i woli ogladac klaunow na deskach teatru, to wciaz tanczy dla nas kontredansa prożydęt Juda i jest w tym naprawde dobry, ale mysle, ze jego angaz na kolejny sezon nie jest na 100% przesadzony.
    Rzeczywiscie Jozef Pilsudski i Karol Wojtyla wybrneli doskonale z sytuacji, publicznosc smiala sie i klaskala. Nikt nie smial zwrocic uwagi, ze cos nie gra.
    Клоуны
    https://www.youtube.com/watch?v=lb3l3TZEVxw

  5. Niemieckie czasopismo artystyczno-literackie „DER QUERSCHNITT” zamieściło w roku 1930 obszerny, dwuczęściowy esej Ałdanowa [Mark Aleksandrowicz Landau, 1886-1957] „PILSUDSKIS AUFSTIEG” (Wywyższenie Piłsudskiego). Zaczyna się tak:

    Der Marschall Josef Pilsudski ist ein profiteur de la guerre, doch selbstverständlich nicht im groben, im vulgären, sondern im historischen Sinn dieses Ausdrucks. (Marszałek Piłsudski jest beneficjentem wojny, ale nie w sensie prostackim, wulgarnym lecz w historycznym).

    W Polsce w roku 1929 ukazała się książka Władysława Poboga-Malinowskiego [1899-1962] „Symbol bohaterstwa. Rzecz o Marszałku Piłsudskim”. Recenzent tak ją podsumowuje:

    Książka ta napisana z dużym talentem literackim, bogato zaopatrzona w cytaty Żeromskiego, Daszyńskiego i innych sprawia, że czytelnik znajduje w niej obok wiernego obrazu życia i czynów Marszałka drugi obraz, uwypuklający mu wpływ tej pracy na literaturę polską. Całość przedstawia dużą wartość historyczną i literacką.

    Tenże Pobóg-Malinowski w roku 1931 tak recenzuje przetłumaczoną na polski książkę Ałdanowa z esejem o Piłsudskim:

    Jakiemiż tedy pobudkami kierowali się przy wydaniu tej książki? Jakie względy zmuszały ich do zaśmiecania polskiego rynku księgarskiego? Co skłoniło ich do zalewania wystaw księgarskich miernotą, dla której zabraknąć powinno miejsca nawet w koszu ulicznego sprzedawcy książek?

    Dodam, że w 1951 wszystkie utwory Ałdanowa zostały wycofane z polskich bibliotek oraz objęte cenzurą. Wobec tego zamieszczam ilustrację i cytat z Der Querchnitt związane z „czerwonym wagonem”.

    Towarzysz Panem czyli Pilsudski auf Reisen

  6. a może ci co mają idee z piekła rodem są opętani myślą uszczęśliwienia ludzkości, jak Stalin chciał ludzkość wziąć za mordę i wepchnąć w …  szczęście.

    Ciekawa jestem czy tego Spinellego, kiedy w więzieniu odbywał karę,  odwiedzał ktoś z prośbą materialnie popartą, aby napisał dokładnie to …. co Spinelli,  w tym anclu, właśnie opisał.  Nie wiemy..

    Weź sobie daj spokój z nadymaniem się i pisaniem o Gloria Victis, pomyśl ilu rzeczy, ilu historycznych spraw nie byłeś świadom, dopiero blog i książki KJ uświadomiły Ci , że trzeba mieć ograniczone zaufanie do idei, do prądów, do mody, do  tego co wtłaczają przekaziory.

    Kiedy jest taki „ojciec chrzestny” (co sfinansuje pisemne opracowanie potrzebnej mu idei) to i kasa się znajdzie i przeżyć łatwiej i niedostępne drzwi się otwierają i taki wykreowany ideowiec akurat spotyka te osoby które mu ułatwiają wdrożenie idei. A jego nazwisko potem jest wyryte … itd.

  7. W rodzinie jest ta książka Pobog – Malinowskiego,  ocalała, bo rodzina mieszkała w Częstochowie.

    Z krańców kresowych czy Warszawy – nic by się nie uratowało, książka przepadłaby w pożarze.

  8. Spektakularne indywidualne awanse w strefie buforowej i utworzenie calej cizby nowych, wrzaskliwych panstewek mialo na celu odwrocenie uwagi zaniepokojonych Anglikow i Francuzow od tego, co sie dzialo na wschodzie. Linia Curzona oznaczajaca granice tych wyglupow znalazla natychmiast wielorakie uzasadnienie w zyciu i tworczosci elit naukowych i politycznych tychze nowych tworow, z gotowoscia do korekt w odpowiedzi na zastrzezenia w rodzaju: pamietaj Lasze, do Sanu nasze, Wolne Miasto Gdansk itp. Librecista przewidzial jednak najbardziej gorzkie pigulki dla Niemcow, ktorzy swoje przywiazanie do porzadku okupili – po wydaniu wszystkich oszczednosci -najpierw ciosem w plecy, potem przyjeli na siebie hipoteke austriackiego malarza, nastepnie podzielili sie swoim domem z polowa Azji i Afryki i ostatecznie ogolocono im dzis rano krolewski skarbiec w Dreznie.

  9. Oczywiscie, ze doswiadczam skutkow czytania pewnego zestawu lektur, ale nie narzekam.

    A jaka jest Pani opinia na temat tego projektu? (i ciekawe, co by powiedzial Geppetto Morawiecki, gdyby byl wsrod nas…)

    https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-luk-triumfalny-w-warszawie-fala-komentarzy-po-zapowiedzi-pre,nId,3353959

  10. Własnie jestem w trakcie lektury książek Sławomira Suchodolskiego. Lekturę dozuję sobie w porcjach, dla złapania niezbędnego oddechu, chociaż sądziłem, że o przedwojennej Polsce to i owo wiem. Poza wszystkim najbardziej mierzi mnie bluźnierczy kult rozwinięty wokół rzeczonej postaci. Nie znano ani miary, ani wstydu:

    „Kolebko Mocy, cichy nasz Zułowie,

    Skąd święte siły wyniósł Wielki Człowiek,

    Skąd Król-Duch wyniósł swej ofiary brzemię –

    Bądź pozdrowiony Polski Betleemie!”

    Adam Kowalski, Żołnierz Polski, nr 31, 1 XII 1937

    Sprawdziłem w Federacji Bibliotek Cyfrowych. Wszystko się zgadza.

  11. Najciekawsza w tekście jest sugestia , że Piłsudski rozbroił szykowany dla Polski , ,,śmiertelny” scenariusz i zmienił plany ,, władców świata”. Może coś w tym jest, Milewski doszukiwał się pozytywów w działalności Ziuka . A może potrzebna jest Polsce legenda, mit który łączy i całe te poszukiwania prawdy zwyczajnie szkodzą.

  12. >utworzenie całej ciżby nowych, wrzaskliwych państewek…

    Te „państewka” to historycznie polityka Prus i Niemiec. Kiedyś opisałem doniesienia o handlowych statkach angielskich, które z tamtejszych portów wywoziły kupowaną za pół darmo własność polskich rodzin kresowych, Kiedy? Podczas wojny czy po? Nie mogę teraz do tego wrócić, bo mam wielkie zaległości w innych tematach. Pozostawiam to dociekliwości Czytelników.

  13. Miałem w rodzinnej biblioteczce oprawny na czerwono tom „dzieł” Piłsudskiego, który przetrwał 1 września i 17 września 1939 oraz wiele lat PRL. Przypuszczalnie to była redakcja Malinowskiego herbu Pobóg. Już go nie mam. Dlaczego? Nie ma większego grzechu niż pożyczanie książek znajomym. One nigdy nie wracają. Coś o tym wiem, bo sam nie jestem bez winy.

  14. nie Geppetto ale Matteo , jeśli chodzi o imię, a pomnik w kształcie luku triumfalnego podoba mi się i kiedy będą zbierać dołożę 100 złotych

    W rodzinie jest taki zwyczaj, że dofinansowywano budowę Gdyni, FON, odbudowę Warszawy i Caritas, to ja dochowam tradycji i dofinansuję łuk.

  15. Za Coryllusem (2015 a może wcześniej) powtórzę „wszystko co ważne jest w sferze pop”, a za Marshallem McLuhanem [1911-1980] powtórzę „medium jest informacją” (skala zmian, które zachodzą w społeczeństwie po wprowadzeniu nowego medium nie zależy nigdy od tego, czy społeczeństwo je zaakceptuje). Dlatego każda władza potrzebuje swoich Malinowskich. Nigdy ich nie zabraknie.

  16. Publicystyka, czego nie dostrzega Gursztyn, nie służy legitymizowaniu tego, co kiedyś zaistniało (zresztą nie wszystko, co zaistniało, jest do obrony jako coś wartościowego (casus komuny choćby), i na odwrót: fakt ustąpienia Wandalom nie niweczy ponadczasowego znaczenia Rzymu). Zresztą legitymizowanie Sanacji to zadanie ówczesnej propagandy, a nie dzisiejszych publicystów. Zadaniem dzisiejszej publicystyki jest dobór z dostępnej nam oferty produktów publicystyczno-polityczno-kulturowych (najlepiej oczywiście autentycznych) takich, których kryteria oceny będzie można – niczym dobrze dopasowane okulary – nałożyć na oczy współczesnych, co pozwoli uniknąć losu stada biernych bezwolnych  konsumentów, którymi wystarczy odpowiednio zarządzać i których się kieruje w sobie tylko wiadomym kierunku, i stać się świadomym uczestnikiem zdarzeń. A o to przecież chodzi, by wiedzieć, w jakim celu drepczemy i czy aby idziemy w dobrym kierunku. Świadomość jest ważna. Nawet w tłumie, gdy nie sposób wpływać na kierunek ruchu bezwładnej masy. Choćby po to, by się wyrwać. Albo spowolnić marsz ku krawędzi, by można było wyhamować.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.