maj 082022
 

Jak to celnie ujął kiedyś valser, jak ktoś nie potrafi zrobić dziesięciu pompek, od razu zaczyna pisać o nadczłowieku. Podobnie jest z tymi, którzy nie mając o tym zielonego pojęcia zagrzewają bliźnich do walki z bronią w ręku. Najgorzej zaś jest z tymi, którzy czując się całkowicie bezpiecznie i mając gwarancje, że nic się ani im ani krajowi nie stanie zaczynają rozprawiać o polityce mieszając ją z literaturą. Raz może jeden w życiu przyczepiłem się do Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. Nie interesował mnie on specjalnie, a to z tego względu, że ma silne predylekcje do teatralizacji swojej osoby, a jak się okazało i swoich wypowiedzi. Oto teks, który zamieścił on w Teologii Politycznej, a który do pewnego momentu czytałem uważnie, ale potem przestałem. https://teologiapolityczna.pl/bic-sie-czy-nie-bic-oczywiscie-bic-rzecz-o-mialkosci-kapitulanckiego-rewizjonizmu-historycznego

Zanim przejdę do omówienia tej treści, wspomnę o analogii. To co pisze tu Żurawski o rewizjonizmie kapitulanckim jest jednym z kluczy propagandowych do duszy młodych i starych Polaków. Podobnym kluczem, dokładnie tak samo głupim było przekonanie, że Polak i Węgier to dwa bratanki. Zmarnowałem wiele czasu na tłumaczenie ludziom, że to nie jest prawda. Oni zaś za każdym razem odpowiadali tak samo – ależ co pan mówi, jeździliśmy z Sakiewiczem na Węgry za każdym razem było wspaniale. I nikt, prawda, nie pomyślał, że Węgrzy mogą być po prostu zdawkowo uprzejmi, witając dziwnych przybyszów z Polski, którzy ani w ząb nie rozumieli ich nowych wyborów politycznych. Dziś wszystko jest jasne i nikt już nie ma złudzeń. Nie przyzna się jednak do błędu, ale będzie uporczywie milczał.

Jaki problem mamy z Żurawskim? Podsuwa on nam pod nos, niczym zaśmiardłą kiełbasę, stary i całkiem fikcyjny dylemat – bić się czy nie bić. To jest problem literacki, którym bawili się i bawią nadal ludzie nie mający o biciu się najmniejszego wyobrażenia. Identycznie jest z Żurawskim. Korzystając z okazji, próbuje on zrobić jakiś polityczny kapitał, pokazując ludziom, że stare literackie dylematy XIX wiecznych Polaków odnowiły się dziś na Ukrainie i mają obowiązującą wartość. Nie mają, albowiem dla nikogo poza Żurawskim, który używa tej argumentacji instrumentalnie i dla własnej reklamy, dylemat – bić się czy nie bić – nie istnieje. To jest kwestia biegunowo różna od polityki i samej walki. To jest wyrażenie z zakresu literatury, uwodzenia panien apteczkowych i dyskusji ze szwagrem przy stole. Poważna dyskusja na temat walki byłaby dyskusją o mechanizmach decyzyjnych. Tego Żurawski, choć jest profesorem, nie zrozumie, ani się nawet do zrozumienia tej kwestii nie zbliży. Jego zadaniem bowiem jest utrzymywanie wśród ludzi, z którymi ma do czynienia, a więc także ze studentami, ciężkich złudzeń. Nie chcę się odnosić do wszystkich podniesionych przez niego kwestii, przypomnę tylko, ze w odezwie na brankę Wielopolskiego, większość przeznaczonych do wojska carskiego Polaków stawiła się na miejscu.

Nie chodzi o to, czy bić się czy nie bić, ale o to gdzie zapada decyzja o podjęciu walki. Bo od tego zależy czy walka ma szansę na powodzenie, czy jest skazana na klęskę. Stawianie kwestii w ten sposób, że rozbiory Polski były klęską dla mocarstw zaborczych, bo daliśmy im łupnia, a w perspektywie 120 lat niektóre z nich zniknęły z powierzchni ziemi, jak Austria, jest czystą manipulacją obliczoną na zabawianie histeryczek. Na szczęście to nie Żurawski będzie decydował czy bić się czy nie bić. Decyzja ta bowiem już zapadła na najwyższych szczeblach władzy politycznej i oczywiste jest, że w razie potrzeby będziemy się bić. Sytuacja nasza obecnie nie przypomina bowiem w ani jednym momencie, żadnej sytuacji dotyczącej kryzysów powstaniowych czy wojennych w dawnej Polsce. Właśnie przez to, że od początku wiadomo, gdzie zapadła decyzja o podjęciu walki. Ludzie, których Żurawski nazywa rewizjonistami, nie są nimi w istocie. To są tacy jak on sam manipulatorzy i podżegacze, tyle że działają według odwrotnego wektora. Oni czekali, aż NATO nas zdradzi. I były podstawy by tak sądzić, albowiem pozwolono Putinowi i Merkel na wiele. Okazało się jednak, że są granice. I dziś ci sami manipulatorzy i podżegacze wołają, że Rosja została wciągnięta w pułapkę, a Żurawski uważa, że powinniśmy się bić, bez względu na wszystko. To akurat jest wygodne, bo wszyscy właściwi ludzie są po naszej stronie, choć przeciwnik nie żartuje i będzie się imał wszystkich sposobów, by złamać solidarność Zachodu. Najważniejszym zaś sposobem na złamanie tej solidarności jest propaganda. I tu agenci Putina spotykają Żurawskiego i czytają jego idiotyczny tekst. Pokusa, by zbudować fałszywą alternatywę – bić się czy nie bić – i przełożyć ją na język współczesnych okoliczności, następnie zaś uwikłać w to jak największą ilość ludzi jest wielka i chyba nie do zwalczenia. Żurawski będzie miał wiele powodów do dyskusji i prezentowania własnych poglądów albowiem zmanipulowanie lansowanych przez niego treści jest rzeczą najłatwiejszą na świecie. Czyniono to przecież już tyle razy. Żurawski uważa, że to nic nie szkodzi, bo teraz możemy jeszcze raz, całkowicie bezpieczni pokazać wszystkim, że będziemy się bili, choć wszystko wskazuje na to, że jednak nie będziemy. I tu dochodzimy do momentu, kiedy manipulacja triumfuje. Patriotyzm nie wymaga poświęceń ciężkich, a jedynie prostej uczciwości, przekonanie jednak , że trzeba się bić i dylemat jaki postawił Żurawski zostaje z ludźmi na dłużej. Jak to już nie raz bywało, w chwili kiedy odwróci się koniunktura, czego Żurawski pewnie nie doczeka, wszyscy dalej będą rozprawiać czy bić się czy nie bić, a prowokatorzy zatriumfują i poprowadzą ze dwa pokolenia na rzeź. No, ale co to dziś może Żurawskiego obchodzić. Wpuściliśmy wszak zaborców w pułapkę swoją słabością i przeczekaliśmy, dzielnie walcząc w powstaniach, 120 lat świętego przymierza, żeby Austria zniknęła ze sceny dziejowej, a Prusy zamieniły się w Hitlera, Rosja zaś w komunizm. Damy radę.

Podsumowując – nie ma takiego dylematu. Zajmują się nim ludzie emocjonalnie i intelektualnie płytcy, albo prowokatorzy, czyniący to celowo. Istotne jest gdzie zapada decyzja. Jeśli decyzję o walce podejmują oficerowie niższych szczebli bez porozumienia z politykami, dobrze by było, gdyby zdawali sobie sprawę, że decydują się na śmierć. I tylko tego od nich wymagajmy, by czynili to świadomie, a nie z głupią nadzieją na sukces lub na pamięć potomnych i opisy w książkach. Sytuacje bez wyjścia oczywiście są, ale każda z nich powinna owocować głębokim przemyśleniem okoliczności i stworzeniem metody, która pozwoli jej uniknąć. Metody czyli organizacji. Te zaś w Polszcze naszej są rozwalane zwykle bardzo prosto – poprzez zabawne memy i fikcyjne dylematy: bić się czy nie bić, z Niemcami czy z Rosją, Dmowski czy Piłsudski, czy możliwa jest wolność słowa bez Marcina Roli, jak stworzyć armię nowego wzoru, Polak, Węgier dwa bratanki itp., itd. O tym wszystkim dyskutują ludzie, którzy pracują na państwowych etatach i nie potrafią zrobić dziesięciu pompek. Sami też nie chcą iść na wojnę, ale chętnie wysłaliby tam innych. Problem Polski nie polega na zbytniej chęci czy też niechęci do walki, ale na tym, że jej elity nie przemawiają językiem zrozumiałym dla elit i liderów organizacji, które decydują o prowadzeniu walki, a także o jej metodach. I na tym zakończę.

  14 komentarzy do “Błędne koło czyli ręce szaleńców”

  1. … ale że te rozbiory to pułapka … no nie wiem, nie przyszłoby mi do głowy, że trzy silne rody europejskie dadzą się wywieść w pole , kiedy jeden z polskich obserwatorów tych czasów Trembecki mawiał

    -ja bym trzykroć łożył by Stanisław skamieniał a Jan III ożył-

    to ten abdykujący król, co go poeta wysyłał na pomnik,  miał zastawić pułapkę… aż na trzy rodziny niemieckie aspirujące od wieków do pierwszeństwa w europie i na pewno/nie łódźmy się/ od dawna współdziałające dyplomatycznie w sprawie aneksji ziem IRP.

    Jesli dobrze pamiętam, to niejaki Popiel w 10 lat po Grunwaldzie jako Habsburski poseł zawiózł do Moskwy listy sugerujące rozbiór , kolejne  podejście które /jako nie historyk/  kojarzę, to  podejście -rozbiorowe- podpisane w Radnot

    a 100 lat później  dyplomacja trzech panujących niemieckich domów aspirujących do władania europą/światem – wpada w  pułapkę rozbiorową… zastawioną przez Abdykanta z Targowicy…

    no nie wiem …

  2. To jest taka figura retoryczna, którą on usiłuje uwodzić publiczność

  3. az taka finezja … no nie skumałam

    może trzeba się przyjrzeć pułapkom zastawianym na nas …

    – nord  strimy

    – kulturowe zainteresowania ostatniego ambasadora niemiec

    – klincz unijny wobec naszego kraju

    – concertina

    – odmówienie pomocy, pozostawienie uchodźców z Ukrainy samym sobie

    – …..

    – i sto innych pułapek

    zastawianych przez aspirujących zarówno ze wschodu jak i zachodu dla wdrożenia /chyba kolonialnego/ wariantu gospodarowania.

  4. Panie Coryllusie, w tej wypowiedzi Żurawskiego, ważna jest konkluzja, a ona brzmi, że jeśli ktoś zechce nas zaatakować, to pożałuje. Nic tam nie ma o tym, że my mamy atakować…

  5. Tak, nic dodać nic ująć, decyzje zapadły już wcześniej w najwyższych kręgach, USA zrozumiały, że nie ma już czasu na łaskawość wobec starych tłustych kotów i czas na reformę Europy Środkowej. Decyzja, że my robimy zaplecze, militarne, transportowe, energetyczne, my jesteśmy sworzniem i dzięki Bogu, że nie musimy iść, gdzie chce vel Żurawski. Ukraina przelewa krew, traci miliardy, cierpi, ginie stara Ukraina, narodzi się nowa. Rumunia będzie wydobywać surowce z Morza Czarnego, będzie je eksportować do Mołdawii, do krajów Trójmorza. Tak to moskale tracą kolejne przyczółki.  Jak widać, to nie są decyzje niskich rangą pułkowników, ale polityczne, myślę, że na Moskwie, to już biją gwoździe do trumny truchła stalinowskiego… Dobra nasza !

  6. Polityka Europki Starej Zachodniej, we Francji i Włoszech nasze obwoźne billboardy nt. polityki wojennej, zbrodniczej Cara Putlera, rzeźnika zostały kilkukrotnie zatrzymywane. Jak widać do samego końca agentura musi działać, brzydko się chwyta…

  7. „dzięki Bogu, że nie musimy iść, gdzie chce vel Żurawski” 

    Coryllus nie doczytał. Słusznie krytykuje dziwne wygibasy Żurawskiego, ale zakończenie jest sensowne. Wróg ma wiedzieć, że będziemy się bić ” jak sto diabłów”.

  8. Dla mnie Zurawski nie jest problemem, problem, to Braun, Piton Mentzen Cejrowski Krajski czy inna narodowo, kościelna prawica., która nogami przybiera aby tylko Rosja nie upadła, carat katolicki im się marzy.

  9. Ja tylko czekam aż ktoś powie oficjalnie o podziale Rosji, ktoś z większymi wpływami niż Skowroński Krzysztof i konferencja w W-wie,  wtedy to juz wszystkie szczury agenturalne wyjdą jak za dźwiękiem fletu prowadzone…

  10. Nie wiem co im się marzy, ale nie jest to dobre dla Polski. Kieruje nimi pycha, jeśli nie coś gorszego…

  11. poza tematem dokończenie mojej myśli o kolonialnym gospodarowaniu

    zapiski w archiwach pruskich czy ruskich zapewne informują jakie były dochody z zagarniętych ziem. Tęsknota pewnie zżera sąsiadów za drenażem … takim jak wtedy

    a w temacie

    skoro z w/w Waszych komentów wynika, że mamy się bić , to tak będzie,

  12. Ponoć jednym z głównych powodów rozbiorów Polski była chęć obdarowania byłych i aktualnych kochanków carycy Katarzyny dobrami zrabowanymi w Polsce. Oni tego od niej zażądali i Kasia nie miała wyjścia.

  13. miała wyjście … pogonić kochanków i zająć się oświeconym zarządzaniem ogromnym imperium, ale /plotka/ głosiła że liczni kochankowie sprawiali ulgę jej przypadłości, której się nabawiła też od tychże roznoszących choroby kochanków

     

    najśmieszniejsze jest to, że w przypadku imperatorowej Katarzyny , jaki by temat nie zacząć, nawet najpoważniejszy to … dyskusja zawsze musi zejść na tematykę skórno – weneryczną.

    Jakiś taki chichot historii, niby wielka imperatorowa a w gruncie rzeczy  baba chora na brzydką chorobę.

  14. tak jak z wielkim rodem Romanowych, który rządził 300 lat, a okazuje się że ostatni car co miał kroplę krwi Romanowych to był ten co brał udział w Kongresie Wiedeńskim, bo potem to już na carskim tronie zasiadała linia czysto niemiecka

    no i gdzie tu  300 lat … imperialnego sukcesu, chyba że razem z niemcami na tronie

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.