wrz 142021
 

W zasadzie tekst ten powinien nazywać się Bohaterowie naszych czasów II, bo chyba już taki tytuł kiedyś dałem. No, ale niech zostanie to co widać. Na różnych kanałach telewizyjnych reklamują teraz film pod tytułem Najmro, kocha, kradnie, szanuje. Jest to podana w sosie romantycznym historia wyszkolonego agenta, który pełnił jakieś misje, ale się urwał ze sznurka i zaczął kraść. Nazywał się Zdzisław Najmrodzki i już tu kiedyś o nim pisaliśmy. Przyznam, że wszystkiego mogłem się spodziewać, ale nie tego, że o Najmrodzkim powstanie film. A do tego jeszcze, że scenariusz do niego napisze Łukasz M. Maciejewski. No, ale mniejsza o scenarzystę. Mamy instytucje kultury, które wykładają ciężkie pieniądze na produkcje, których celem jest degradacja widza, bo inaczej tego nazwać nie można. Owa degradacja nosi nazwę rozrywki. Już lepiej gdyby PISF dofinansował jakieś produkcje o potworach, niż tego Najmrodzkiego, ale tego nikomu wytłumaczyć się nie da. Dlaczego? Otóż dlatego, że Najmrodzki to produkt rodzimy, który dodaje kolorytu okolicznościom w jakich przyszło nam żyć. I to usprawiedliwia jego istnienie w kulturze masowej. Faktem, że film o nim to jedna kpina z widza, nikt się nie przejmie, albowiem każdy wie, że widz kinowy w Polsce to młodociana ludożerka, która uwielbia takie klimaty.

Można rzec, że ja akurat nie powinienem się takimi kwestiami ekscytować, albowiem takich filmów powstaje masa. To prawda, ale większość z nich to fikcje, w stylu Patryka Vegi. Ten zaś oparty jest na życiorysie prawdziwym. Wypada więc się zastanowić, czy nie jesteśmy czasem w przeddzień ogłoszenia jakiejś kolejnej legendy miejskiej, która – tak, jak w przypadku Bagsika i Gąsiorowskiego – wykreuje nam nowego bohatera, całkiem w dodatku „autentycznego”. Nikt nie wie bowiem, na razie przynajmniej, co takiego jeszcze kryje w sobie życiorys Najmrodzkiego. Na razie mamy jakąś rzewną historię o romantycznym złodzieju, który ucieka z więzień, albowiem lubi się zabawić w towarzystwie pięknych kobiet. Jest co prawda przestępcą, ale jeśli idzie o uczucia, stałość w miłości, to jego drugie imię i nazwisko. Tak to chyba tam wygląda, choć przyznam, że nie chce mi sprawdzać.

Istotne jest to, że taki format bohatera: niegrzecznego, ale szlachetnego, tworzony jest z premedytacją i celowo kolportowany. Można się tym oczywiście nie przejmować, ale tylko do momentu, kiedy człowiek nie zorientuje się, że sposób ten, wzbogacony lub zubożony o jakieś elementy, dominuje w całym rozrywkowo edukacyjnym przekazie. To zaś pozwala nam zadać pytanie kluczowe, czy państwowe pieniądze mogą być wydawane na mieszaninę rozrywki i edukacji? A także inne – czy taka mieszanina jest komuś w ogóle potrzeba i do kogoś trafia? Twórcy zapewne myślą, że tak, ale pewność tę daje im jedynie wysokość własnych wynagrodzeń, a nie respons z rynku. Ten bowiem nikogo nie interesuje. Porzućmy teraz Najmrodzkiego i przejdźmy do spraw poważniejszych, ale tylko z pozoru. Jak wiemy jeden obraz wart jest tysiąca słów. I proszę bardzo oto obraz ilustrujący powstanie Biura Nowych Technologii w IPN i zainicjowanie projektu multimedialnego Bohaterowie niepodległej. Czy ten projekt i jego wymowa różnią się czymś istotnym od filmu ukazującego burzliwe dzieje Zdzisława Najmrodzkiego? Moim zdaniem ani na jotę. A jakby tego było mało przygody Najmrodzkiego i towarzyszące im emocje przenoszone są do rzeczywistości. Widzimy do dokładnie w obrazie mówiącym więcej niż tysiąc słów, na tym pierwszym zdjęciu. Ilustracja ta daje nam też wyjaśnienie, dlaczego dyrektor Szarek nie chciał kandydować na drugą kadencję w IPN. Zrozumiał, tak sądzę, że nadchodzą czasy, których on zrozumieć nie potrafi. To tylko z pozoru skomplikowane. No, a teraz macie już ten link

https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/150068,Powolanie-Biura-Nowych-Technologii-oraz-premiera-projektu-multimedialnego-Bohate.html?fbclid=IwAR39FEhKdOefVBPcKNdROcI7MFHPFrtum_EGpNK8AF1VGPJ5zK_0gfQGthY

Poniżej mamy pierwszy odcinek cyklu multimedialnego opowiadającego o bohaterach, którzy mają być wzorem dla młodzieży współczesnej. Ta zaś została w zalinkowanym tekście nazwana pokoleniem, którego nie dotyczą kwestie lustracyjne, a w dodatku takim, które czeka na skuteczny przekaz edukacyjny.

Powiem krótko: to się nie mieści w pale. Po raz kolejny oglądamy to samo, tylko, że zrobione po jeszcze większej taniości, a całą rzecz firmuje pani dyrektor, która wcześniej grała chyba w Słonecznym patrolu, albo występowała w programie Wyspa miłości. Wszystko zaś po to, by trafić z przekazem podprogowym wprost w męskie emocje, dorastających, przyszłych bohaterów. Nie wiem kto wymyśla te sztuki, ale powinien przestać. Pierwszym multimedialnym bohaterem naszych czasów jest, według IPN, Bogusław Szul-Skjöldkrona, którego sylwetka przedstawiona jest w sposób tak infantylny, że bardziej już nie można. Polska instytucja państwowa nie może bowiem konkurować w przekazie z wielkimi firmami produkującymi gry na zagraniczne rynki, albowiem zawsze w tej konkurencji przegra. Czyniąc to, jej zarząd daje, poza wszystkim, wyraźny sygnał, że nie wie czym jest twórczość, ani technologia i nie rozumie wyzwań, jakie stoją przed takimi instytucjami, a jedyne co może czynić to bardzo nieudolnie naśladować mega-produkcje. No i zadawać szyku na konferencjach prasowych. To jednak za mało, by uzyskać pożądany efekt. No, ale czy ten efekt jest rzeczywiście pożądany? Czy on jest tylko deklarowany? To jest kwestia do rozstrzygnięcia w czasie kadencji obecnego prezesa. Okaże się za cztery lata. Jeśli zaś idzie o bohatera pierwszej animacji, za Chiny ludowe nie możemy się dowiedzieć skąd się wzięło jego szwedzkie nazwisko. Ono zaś, jak mniemam, zdeterminowało jego karierę. Możemy za to dowiedzieć się z filmu, choć nie wprost, że został on na północy, w okolicach Murmańska, zwerbowany przez brytyjski wywiad, odznaczony jakimś brytyjskim medalem, a następnie wysłany z misją na tereny opanowane przez bolszewików. Mówi się o tym mimochodem, albowiem dla młodzieży jest to sprawa nieistotna. Ważne, że bohater był wytrzymały, szybko biegał, zbierał sprawności i nie bał się ryzyka. Oczywiście w pewnej chwili nadszedł kres jego życia, ale co się chłopina nalatał, to jego. No i zostawił fantastyczny zbiór piosenek legionowych, których uczył swoich żołnierzy. Mam w związku z tym jedno, podchwytliwe pytanie – czy IPN wyda ten zbiór ze stosownym komentarzem? Czy wojsko polskie zakupi nakład tego śpiewnika i czy pamięć o Bogusławie Szulu będzie żyła, w sercach współczesnych żołnierzy, którzy przecież muszą coś śpiewać po ćwiczeniach, bo w wojsku zawsze się śpiewało? Przypuszczam, że nic takiego nie nastąpi. To bowiem nikomu nie kojarzy się z sukcesem, wyklucza też obecność w projekcie istot, tak inspirujących wizualnie, jak ta pani na zdjęciu. Oglądalność zaś krótkich, imitujących gry, filmików będzie – idę o zakład – bardzo słaba. Zastanawiam się też kto będzie dla młodzieży ciekawszym wzorem do naśladowania: sfinansowany przez PISF Najmrodzki czy sfinansowany przez IPN Bogusław Szul-Skjöldkrona? A Wy jak myślicie?

Na koniec jak zwykle reklama książek

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

 

No i zasygnalizowana wczoraj wrześniowa promocja

 

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-altransztadem-a-poltawa-stolica-apostolska-wobec-obsady-tronu-polskiego-w-latach-1706-1709/

  15 komentarzy do “Bohaterowie naszych czasów”

  1. Dla młodych idea państwa nie jest już atrakcyjna. Ważne, żeby co miesiąc był przelew na koncie, a w jaki sposób i w jakiej walucie to nie ma znaczenia.

     

    Środowisko LGBT wśród młodzieży to jest jakieś  30-50%, pozostali to sataniści, zieloni albo liberałowie. Skrajnych opcji konserwatywnych, narodowych, katolickich nie wymieniam, są poniżej progu wyborczego.

     

    Produkcję IPN obejrzy może 500 osób.

    Skoro 5 milionów odbiorców w Polsce ogląda coś takiego, to ja nie mam więcej pytań

     

    https://m.youtube.com/watch?v=nV8FGJNQqyM

     

    I to są idole dla młodzieży.

  2. Dzień dobry. Cóż, to jeszcze jeden kawałek, pasujący do reszty układanki. Jeśli bohater szybko biega i ma te wszystkie zalety to musi być brytyjskim agentem. Przekaz podprogowy bowiem działa zawsze, nawet jeśli warstwa wierzchnia jest robiona po taniości, bo złodziejaszkowie, którzy obsiedli budżet musieli się nachapać i wyszło jak zwykle. To zresztą też jest celowe, bo dalsza część przekazu podprogowego jest taka, że Polacy nic porządnego nie zrobią i najlepsze co można zrobić, to pójść na służbę Korony. QED.

  3. Ciekawe kto będzie drugim bohaterem

  4. Kiedyś w TVP był pan Fajbusiewicz i program 997 pod koniec lat 90-tych robił reklamę temu panu przez dwa lata zamiast pomagać Policji w łapaniu przestępców co było podobno głównym przesłaniem tego programu i misji jego autora

  5. Najważniejsze, że był brytyjskim agentem, który biegał dla wspólnych interesów – czyli nie naszych interesów.

    To mi pachnie przygotowywaniem gruntu pod produkcję kandydatów do werbunku.

    Aby zaintetesować młdych historią, literaturą trzebaby wymienić 99% wykładowców i nauczycieli. Stworzyć autentyczne mechanizmy rozwoju. Są tacy, którzy od dziesiątków lat, nigdy nic więcej nie przeczytali, niż wymaga od nich minister edukscji w podstawie programowej. Taki szybki kurs może zorganizować tylko TVP, ale Kurski przespał i wolą utrwalać powojenny przekaz propagandowy.

     

     

  6. Sam poeta pisze w piosence żołnierskiej :”Mało brak,  aby się człowiek wściekł”. Wyjaśnienie tych słów dołączam w ilustracji o jankeskich „łupach”.

  7. Bogusław Szul-Skjöldkrona zasługuje na normalny film dokumentalny. Choć nie pisał wspomnień, to jego śpiewnik i broszura IPN (oraz filmy i fotografie wojenne z tamtych czasów) dałyby szanse zdolnemu reżyserowi.

    Zajmowałem się dziś tym Zuchowatym przez dwie godziny i otrzymałem o Wielkiej Wojnie informacje, o których nie wiedziałem. Pomijam temat mordowania ludzi pod zarzutem szpiegostwa (po wszystkich stronach), ale zaciekawił mnie temat armii kanadyjskiej, która wystawiła rachunek Imperium, a także temat jej trofeów wojennych, które były przekazywane do West Croydon w Anglii. Po wojnie odzyskała z tego 239 karabinów maszynowych. O trofeach w złocie nic nie znalazłem, więc musi wystarczyć to, co wiemy o Legionie Czeskim. A wywiezione z Syberii rosyjskie narzeczone jankieskie mogły chyba bez przeszkód zabrać swoje dobra. (Na marginesie: Czesi z radością przyjęli białą emigrację, której niepodległa Polska nie chciała).

  8. Upraszczają się ludzkie potrzeby. Historia, martyrologia, patriotyczne uniesienia, sprawy trudne i wymagające pogłębionego wysiłku – idą w odstawkę, gdy można zarobić i kupić sporą kupkę gadżetów. Świecidełka elektroniczne, dobrze skrojone ciuchy, wizyty w spa – tak wiele daje świat, podsuwa wszystko na wyciągnięcie ręki – trzeba tylko trochę pozap……ać i już można przyjąć dawkę komfortu. Ludzie dostali swoją bieżnię i biegną. Może tak to właśnie powinno wyglądać? I dopóki będzie można biec wszystko jest w porządku?

  9. Woli pan biegać po lesie pod ostrzałem?

  10. Oczywiście, że nie 🙂 Chyba, że w jakiejś zabawie paintballowej 🙂

    Chodzi o to, że ubywa ludzi o poszerzonych horyzontach. Pewne tematy w naturalny sposób zanikają, stają się niemodne, obciachowe wręcz, gasną przy napędach hybrydowych, ekranach amoled i ciuchach Gucci… Ludzie wybierają paciorki, bywa, że poruszenie w towarzystwie tematu np. historycznego jest postrzegane jako faux pas.

  11. Obawiam się że Krystyna Skarbek?

  12. Wyraz twarzy osoby siedzącej na ławce jakoś kojarzy mi się z „Krainą Grzybów”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.