lip 292015
 

Wśród polskich aktorów mamy takich co potrafią zagrać kaloryfer i takich co nie potrafią zagrać nawet siebie samych, a mimo to nie przeszkadza im ta dysfunkcja w karierze. Do tych pierwszych ludzie (ja nie, bo nic nie oglądam) zaliczają Tomasza Kota, a do tych drugich Borysa Szyca. On się w rzeczywistości nie nazywa Szyc tylko Michalak, ale cóż to jest za nazwisko dla wybitnego aktora – Michalak? Zmienił więc je sobie i teraz kariera stoi przed nim otworem. I wczoraj właśnie zostałem porażony tą wiadomością, że Borys Michalak zagra Tadeusza Kantora. W swojej nieopisanej naiwności sądziłem, że projekty takie jak Kantor i jego teatr będą powoli wygaszane, że to jest czas miniony, dokonany i my się już tym nie musimy przejmować. Był sobie taki eksperyment, na który władza wydała pozwolenie, kogoś tam uwiódł, kogoś pozostawił obojętnym, ale w ostateczności wygasł i nie ma po czym płakać. Ostatni rycerze teatru Cricot2 czyli bracia Janiccy szlifują diamenty i to wystarczy właściwie za pointę. A tu niespodzianka. Szyc-Michalak zagra Kantora. I nawet zdjęcia pokazali, jak ten ucharakteryzowany Borys udaje pana Tadeusza. I wiecie co Wam powiem? Wygląda na tych zdjęciach zupełnie jak Witkacy. Zastanawiam się, po doświadczeniach z aktorem Żebrowskim w filmie „Wiedźmin” ( uciekaj Ściemniasie) czy Szyc w ogóle wie w czym gra i kogo przyszło mu, przepraszam za kolokwializm, odstawiać. No, ale miejmy nadzieję, że wie.
Film ma powstać na podstawie sztuki samego Kantora zatytułowanej „Nigdy już tu nie powrócę”. To jest o ile pamiętam rzecz o wyobcowaniu artysty z wszelkich środowisk, w tym ze środowiska, w którym wyrósł. I ja te nostalgie Kantora rozumiem, ale nie rozumiem po co kręci się o nim filmy. Poza dwoma spektaklami – Umarłą klasą i Wielopolem, całkowicie nie nadającymi się dla widza tak wtedy jak i dzisiaj, Kantor pozostawił po sobie tylko te poprzyklejane do płócien parasolki. To jest trochę mało jak na wielkiego artystę. Po co więc się ten kotlet odgrzewa? Myślę, że powód jest jak zwykle ten sam. Obszar zwany kulturą polską, będący pod szczególnym nadzorem sił oficjalnych i tajnych musi być odpowiednio sprofilowany. Pewne rzeczy powinny być eksponowane, a pewne zamilczane i koniec. To być może dotyczy całej sztuki na świecie, ale pewności co do tego nie mamy, choć przesłanki są silne. Jeśli tak jest, wypada – nie ma innego wyjścia – uznać tę tendencję za rytualną. To znaczy, że wszelkie sztuki mimetyczne są spychane na margines, widzom zaś pokazuje się bełkocących wariatów, albo obrzygane płótna. Chodzi o to, by nie mogli tam zobaczyć samych siebie. Niemożność oglądania samych siebie, w różnych kontekstach, powoduje – w mojej ocenie – całkowitą destrukcję osobowości, nie tylko pojedynczych ludzi, ale całych, dużych grup. Niemożność porównania siebie z innymi to pozorny komfort, który bardzo łatwo zamienić w piekło, ot choćby wyciągając ludzi z domów, w których siedzieli i gapili się na głupawe seriale nie o nich i zamykając ich w jakimś obozie pracy lub tylko na zmianie w sklepie Lidl.
Ostatnim wielkim artystą był moim zdaniem Jerzy Duda Gracz i bardzo proszę byśmy teraz nie dyskutowali tutaj o stylu, gustach i tym podobnych głupstwach, bo nie to jest ważne. To są durnoty, które w toku gawędy ulegają redukcji, po to, by na sam koniec przybrać formę najbardziej prymitywnych awangardowych postulatów, zgłaszanych już tyle razy, właściwie co pokolenie. Nie ma nawet sensu tego demaskować, tak przewidywalne są to sprawy. No, ale na ich promocję ciągle znajduje się budżet. I tak dziś mamy film o Kantorze, a tam zamiast żywego Tadeusza Kantora mamy fatalnego aktora Szyca, który występuje pod fałszywym nazwiskiem. Kiedyś, w dawnych czasach skrót rosyjskich liter CCCP interpretowany był przez dzieci tak: Cep Cepa Cepem Pogania. No więc z tym Szycem i Kantorem jest dokładnie tak samo. Fałszywy guru odgrywany przez złego aktora, który nosi wymyślone nazwisko. Budżet na to wykłada, jak mniemam nasza ulubiona instytucja, czyli Instytut Sztuki Filmowej.
Nie sądzę, by ktokolwiek był w stanie dać uczciwą interpretację dokonań Tadeusza Kantora. Zwykle są one ograniczane do jakiegoś bełkotu o przeżyciach wojennych plus wspomniane tu postulaty awangard. No, ale ma ta sztuka przez duże sztu pewną ważną funkcję. Powoduje, że wokół niej koncentrują się aspirujący do ministerialnych budżetów artyści i dziennikarze zwani krytykami. I te budżety zawsze się w takich sytuacja znajdują. Przykłady można by mnożyć. Ja się wobec tego, nie pierwszy już zresztą raz, zastanawiam, w czyim imieniu działają polscy urzędnicy? Kogo oni reprezentują, bo że nie Polskę i jej rację stanu to pewne. Jakiego rodzaju terapii jesteśmy poddawani? To pytanie będzie chyba bliższe istocie sprawy. A propos terapii, przyszła do mnie książka napisana przez Wacława Korabiewicza, założyciela Klubu Włóczęgów Wileńskich, tego samego co należeli doń Jędrychowski i Miłosz. Książka nosi tytuł „Cuda, bez cudu, czyli rzecz o dziwnych lekach”. Był bowiem Wacław Korabiewicz lekarzem. Kiedy tylko ją otworzyłem od razu ukazał się mym oczom widok niezwykły. Oto trzy zamazane fotografie, na jednej widzimy sześciu facetów w siedzących nad wiadrami ocynkowanymi i podnoszących do ust kieliszki. Na drugim ci sami faceci już bez kieliszków, ale za to ze smutnymi minami. Na kolejnym, najbardziej drastycznym, widzimy jak ludzie ci rzygają wprost do ocynkowanych wiader co stały pomiędzy ich kolanami. Podpis pod tym zestawem po prostu zwala z nóg. Brzmi on: leczenie alkoholików hipnozą. No więc ja mam wrażenie, że nas również leczy się hipnozą, nie z alkoholizmu bynajmniej, ale z czegoś innego. Są jak wiecie jednak w tym obłędzie jakieś przebłyski nadziei. Ja opowiem o tym, co mi się przytrafiło. Jak pamiętacie w I tomie Baśni jak niedźwiedź jest opowiadanie zatytułowane „O malarzach trzeciorzędnych”. Tekst dotyczy artystów wybitnych, ale w warunkach końca XIX i początku XX wieku skazanych na zapomnienie – Józefa Rapackiego i Bronisławy Rychter-Janowskiej. Dzięki temu opowiadaniu zaczęli do mnie dzwonić malarze pejzażyści, tacy jak Józef Panfil, malarz wybitny, absolwent łódzkiej akademii. Zaczęli dzwonić i utwierdzać mnie w słuszności tych moich intuicji. No więc, nie wszystko jeszcze umarło, choć na promocję w mediach sztuka prawdziwa szans nie ma. To jasne, podobnie jak nie ma szans na pozyskanie budżetu państwowego. Filmu o Rapackim nikt nie zrobi, to oczywiste o Bronisławie Rychter tym bardziej, za często się modliła i pewnie zostałby uznana za dewotkę. No i ten motyw, który ogrywała bez przerwy – dwór polski oświetlony słońcem lub lampami. I nic więcej. To się nie może podobać filmowcom.
Nie mam dobrej pointy, którą mógłbym zakończyć ten tekst. Miejmy więc chociaż nadzieję, że ten Szyc w filmie o Kantorze zrobić coś tak głupiego i niestosownego, że całe to dzieło trzeba będzie wsunąć na pawlacz i tam pozostawić do końca świata tak jak to się przytrafiło uciekającemu Ściemniasowi.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że w dniach 31 lipca – 2 sierpnia w Gdyni odbywa się nadmorski plener czytelniczy, jedziemy tam we dwójkę z moją żoną. Impreza zlokalizowana jest na bulwarze nadmorskim, gdzieś w okolicach skweru Arki Gdynia.
6 sierpnia zaś odbędzie się wieczór autorski w Zielonej Górze – sala „Nad kotwicą” przy al. Zjednoczenia 92, początek o godzinie 18.00.

  61 komentarzy do “Borys Szyc zagra Tadeusza Kantora”

  1. Szyc w reklamie płynu do kąpieli sie sprawdził 😉

  2. Żeby ja Panu musiał mówić, że nie ma rzeczy tak głupiej czy niestosownej, żeby się mieli nad nią nie zachwycać „krytycy”, a raczej na odwrót czym głupsze tym głębsze 😉

  3. Borys Kac-Wawa Szyc

  4. po tej kapieli wyszly mu resztki wlosow.

  5. W latach 80. Sowieci przeprowadzali w dużych skupiskach ludności (na pewno Moskwa, Kijów) eksperymenty na ludziach z radiową aparaturą elektroniczną, za pomocą której kodowano rozmaite treści, m.in przekazy zniechęcające do jakiegokolwiek buntu wobec rzeczywistości akceptację tej rzeczywistości itp. Nazwano to elektroniczną hipnozą (elektroniczeskij gipnoz).

  6. …. tak mi się przypomina … oglądałam kiedyś spektakl z Kantorem … Niech sczezną artyści…….

    oglądałam też …Nigdy już tu nie powrócę…….

    Oba były czytelne , choć nie miałam pojęcia o niczym …..A okazało się , w rozmowie z kimś też młodym ale w przeciwieństwie do mnie …aspirującym…..że on nie rozumiał co widzi …ale za to zamiast zamilknąć ze smutkiem , bardzo dużo mętnie gadał zachwycajac się… bo wypada – bo Kantor.

    Ostatnio znajoma była w Muzeum Śląskim …. tam wisza obrazy … źle wyeksponowane ….część normalnych …a częsć „nowoczesnych”…..i ona szła z rodzxina za grupą młodych dziewczyn , przystających przy co ohydniejszych bohomazach z wielkim zachwytem …
    Ta znajoma to osoba poczciwa …więc pyta mnie : powiedz mi o co w tych obrazach chodzi?

    Mojej odpowiedzi jednak tu nie zapisze..:(….
    Upewniłam ją tylko zeby nie czuła sie gorsza czy głupsza i żeby oglądała stare malarstwo …i juz… cóz mogłam rzec osobie poczciwej???

  7. Z aktorami to bardzo dziwna rzecz. Jedni nam podchodzą, a inni nie. Często zdarza się, że zaczynają nam podchodzić, kiedy są starsi, bo wtedy nie dociskają już gazu do dechy.

    Ja miałem takich dwóch aktorów, którzy potwornie mnie denerwowali, bo ich prywatne rozedrganie przebijało z każdej roli, a byli to Sarurnin Żurawski i Bogdan Baer.
    Ale i tu czasami można przeżyć zaskoczenie. W powszechnym odbiorze Lokomotywa Juliana Tuwima kojarzy się z interpretacją Ireny Kwiatkowskiej, ale to co z tego wiersza zrobił Bogdan Baer to mistrzostwo świata, tylko niestety nigdzie nie mogę znaleźć interpretacji tego wiersza w jego wykonaniu. YT milczy

  8. O tym, że ludzie chcą normalnych obrazów najbardziej przekonał mnie kiedyś taksówkarz, który chciał koniecznie kupić pejzaż, który akurat niosłam ze szkoły do domu.
    Ale pamiętam też panią z galerii, której chciałam sprzedać obraz. Bardzo rozzłościł ją na tym obrazie człowiek siedzący na murku przed kościołem i czytający książkę. „Kazała” mi zrobić z niego postać alegoryczną, np. klowna, wtedy, stwierdziła, może się sprzeda. Oczywiście nic nie zmieniłam, bo ten zaczytany człowiek w parku przed kościołem tam naprawdę był. A co miałby tam robić klown?

  9. paradoks gy aktorskiej polega na tym, ze jak ktos „odstawia sztuke” w filmie czy na scenie to publika sie tym zachwyca. Zachwyty nikna jak ten sam sztukmistrz schodzi ze sceny i dalej gra. Aktorstwo to robienie ludzi w durnia i trening schizofrenii.

  10. Mówcie co chcecie, ale to jedynie jego zapamiętałem z tego filmu pt. „Bitwa Warszawska” – świetna rola na scenie na przesłuchaniu. Borys Szyc to dobry aktor.

  11. Trudno nie zapamiętać centralnej postaci dramatu.

  12. trzeba docenić, że potrafił stworzyć tak pamiętną scenę przesłuchania, może to jeszcze nie poziom żyda i kancelisty Zelnika w ” Ziemi Obiecanej” ale fragment, który zapada w pamięć.

  13. Może to i świetna rola .Ale to oznacza że inni aktorzy już byli na poziomie ziemi.

  14. Kononowicz też zapada w pamięć, jeszcze silniej niż Szyc

  15. może to dlatego, że cała reszta jest bardzo uduchowiona i bardzo patriotycznie odnosząca się do wojny, a postać grana przez Szyca traktuje tą wojnę jako przygodę. Szyc nie jest zdrajcą, ale z takim luzem odnosi się do zdarzeń 1920r.

  16. tutaj, gdzie mieszkam – na Podlasiu, na Suwalszczyźnie takich Kononowiczów jest mńóstwo, więc dla mnie nie zapada, bo wszycy moi sąsiedzi prawie to Kononowicze

  17. Chyba 2 – 3 lata temu we „Współczesnym” na Mokotowskiej, Borys grał rolę Hamleta – on był świetny – widz przez 3 godziny razem z Hamletem przeżywał jego rozterki, a obok Orzechowski, Zieliński.
    Wielu znajomym polecałam sztukę w tej obsadzie.

  18. a jego sweter to już ekstremalna jazda po bandzie i do tego bez trzymanki.

  19. Rozterki Hamleta??? To jest ten typ oszukanstwa, ktory ludzkie mozgi zamienia melase w sposob bardziej trwaly niz narkotyk, zachowujac przy tym pozory normalnosci i numanizm tzw. najwyzszych lotow. Nawet po trzeciej flaszce nie mam takich rozterek.

  20. humanizm rzecz jasna. Humanizm.

  21. proszę nie uzywać brzydkich wyrazów ! :))

    ..;)

  22. Nie na temat, bardziej odnośnie do Kredytu i Wojny.

    Czytam sobie właśnie Historie Irlandii Grzybowskiego, jestem na rozdziale o najeździe normańskim na Irlandię, są takie ciekawe fragmenty jak opinia patriarchy Jerozolimy o Henryku II „od diabła przyszli i do diabła powrócą”. Ale najciekawsze jest chyba:

    „Był to kraj nie tylko bogatej kultury, ale i rozwiniętej hodowli oraz rybołówstwa, rozwijającego się rolnictwa, samowystarczalny, jeśli chodzi o żywność, eksportujący nadwyżki i sprowadzający luksusowe towary z Anglii i Kontynentu. Z handlem tym związana była pomyślność wielu portów podlegających władzy Henryka II, przede wszystkim szybki rozwój Bristolu; ale i odległe Bordeaux w Akwitanii wiele zawdzięczało eksportowi wina do Irlandii. Angielscy kronikarze rozpisywali się o „sławnym porcie Dublina, rywalu handlowym naszego Londynu”, i zmyślali lub powtarzali bajki o legendarnych władcach brytyjskich władających rzekomo niegdyś Irlandią; nie omieszkali też przypomnieć o prawach Henryka II jako władcy prowincji baskijskich Francji, z których pochodzili pierwsi legendarni zdobywcy Irlandii”

  23. a czy komentator Pielgrzym uważa, że Irlandia Północna powinna być przyłączona do Irlandii a co więcej, że lokalsi pownni się pakować do Brytanii? Jeśli to nie zbytnia śmiałość zapytać o to. Francuzi z Algerii musieli się wynosić: 900 tys. ludzi.

  24. Dzisiejszy zgon po „drobnym zabiegu kardiologicznym” to chyba sygnał czytelny dla pewnych person w kraju, które albo zmienią anse, albo będą trzymać język za zębami, a jak nie, to zacznie się sprzątanie na całego. Główne porządki muszą zakończyć się przed rozdaniem mandatów poselskich i senatorskich, a potem dokona się ewentualnych drobnych korekt.
    Skoro sprzątanie się zaczęło to zapewne nastąpił deal; kiedyś była Magdalenka, a dzisiaj może Złotoryja albo Radość.

  25. A czemu lokalsi mają się pakować jak to są dzielni bojowcy IRA walczący o wyzwolenie tych ostatnich terenów spod okupacji angielczyków.
    To tak względem śmiechu(śmiechu przez łzy).

    A względem poważnych wypowiedzi to jestem za cienki w uszach aby wypowiadać się na temat tego czy terytorium Ulaid znajdujące się na wyspie Irlandia, zamieszkane przez Irlandczyków, powinno być rządzone przez Irlandczyków czy przez angielczyków.

  26. Zobaczył Stonogę,
    Od razu dał nogę 😉

  27. przyczną zgonu był błąd pilota

  28. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.
    Ile zostawił i w czym?

  29. Jedną rzecz mu się zapamięta z całego jego żywota – fundację Muzemu Żydów Polskich, czyli zapamiętany zostanie chwalebnie.

  30. A Forbes zapamiętał go jako najbogatszego Polaka(oczywiście nie badali tego bogactwa w ciągu całej historii Polski tylko na dzień dzisiejszy? czy się mylę), i jako tego który swoją pierwsza firmę założył w roku 1981 i ta firma zajmowała się handlem zagranicznym.

  31. Równie ciekawie zapamiętali go tacy ludzie jak Balcerowicz, czy Arendarski. A co tam, wkleję cytaty całe:

    Jan Kulczyk był pionierem polskiej myśli globalnej. Jego działania od początku nastawione były na budowanie firmy, ktora odniesie sukces poza granicami kraju. Otwierał dla polskich przedsiębiorców nowe rynki. Był wizjonerem – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

    – Jan Kulczyk był wielkim przedsiębiorcą, który osiągał sukcesy zarówno w Polsce jak i za granicą. Finansował też bez ostentacji wiele społecznych inicjatyw. W Polsce był atakowany, zwłaszcza przez antyliberalne kręgi, w proporcji do swoich osiągnięć. Nie da się napisać rzetelnej historii przemian po 1989 roku bez uwzględnienia roli Jana Kulczyka – uważa prof. Leszek Balcerowicz.

  32. i znowu zjebki dostalem. Chcialem dobrze, tak samo jak ten Borys Michalak.

  33. Wobec takiego news’a:
    No to ….)* z Kantorem! Szyc zagra Kukczyka.

    )* – przepraszam za wulgaryzm

  34. A mi chodzi o to że Szyc jako aktor jest do niczego .Reszta też.

  35. no to na bank trzeba mu bedzie wlosy doklejac. Dwie wizjonerskie postacie, dwaj panowie K.

  36. Przychodził pan K. do pana K. w Mariotcie, ale to było dawno temu.

    Jeden z bogatych, Ryszard K, dostał ostrzeżenie, kiedy w styczniu ubiegłego roku jego 25-letni syn, nota bene koszykarz, został w czasie sprzeczki dwukrotnie ugodzony nożem przez 21-latka, Nożem został również ugodzony ochroniarz syna. Pierwszy z racji poważnych ran wymagał hospitalizacji. Najdziwniejsze w tym, że nożownik miał 1,5 promila alkoholu we krwi, a mimo to dał radę dwóm zawodowcom.

    Córka Jana K. została ponoć nagrana na taśmach u Sowy, ale jak widać nie podziałało to na ojca.

    Poszły deale i ludzi niewygodnych dla wysokich układających się stron zastraszaniem, szantażem zmusza się do milczenia, a tych bardzo niewygodnych, wiedzących zbyt wiele operuje się.
    Przed konsumowaniem deali, gdzieś przed wrześniem, zapewne będziemy świadkami jeszcze innych podobnych zdarzeń.

  37. to jeszcze podpowiem od razu , że brzydkie słowo to też….. uniwersytet …. tu Gospodarz ma monopol na TAKIE słowa :)))))))))))

  38. Oglądałam kilka tygodni temu video ze spotkania w tzw krakowskim klubie wtorkowym … był Gowin i Gadowski …taki przegląd miesiąca …i Gowin się sypnął … że oni by udomowili ….czy zrobili Polakami tych co to się bardzo dorobili w dziwny sposób …. ale zeby już nie pracowali dla obcych … tylko dla kraju … Ale Gowin jakoś zabulgotał i zmienił temat … to było spotkanie pod koniec maja … Nie mam linka do tego spotkania , ale pewnie da się wyguglać…..

    No i już nie ma jak udomowić tego najbogatszego , bo nie zyje …..hmmmm….spieszmy się – tak szybko odchodza…….

  39. Nie ma czegoś takiego, jak „drobny zabieg kardiochirurgiczny”. Każdy zabieg kardiochirurgiczny (a było to zapewne jakieś cewnikowanie naczyń wieńcowych i koronarografia, być może celem udrożnienia zeskleroziałego odcinka tętnicy) jest obarczony poważnym ryzykiem powikłań i zgonu.

    Ale… zasadne wydaje się pytanie Jachowicza, czy nasze służby nadzorowały sprawę, bo lubiany czy nie, prawy czy łajdak, był Kulczyk nosicielem wielu istotnych z punktu widzenia interesu Polski informacji niejawnych, a jego niespodziewany zgon może spowodować niebanalne straty i problemy nie tylko gospodarcze. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz, że np. pan Kulczyk nie ma ochoty wejść w jakiś interes albo wręcz przeciwnie, zamierza, i komuś naprawdę ważnemu albo niezwykle asertywnemu bardzo to nie odpowiada. Dorobienie zaś bajeczki o „drobnym zabiegu kardiochirurgicznym” w warunkach Wiednia i wielkiej polityki jest zaś dość trywialne.

  40. po co w ogóle mu był taki zabieg, chłop palił papierosy czy jak?

  41. wielcy, pisani przez duze szy (szyc, sztur)
    pierwszego nie znam a drugiego nie znosze…
    chocby za wyglad i soczysty slinotok
    tak, za morde

  42. To nieistotne. Istotne jest, czy historia o zabiegu jest prawdą, czy ściemą. Czy ktoś mu pomógł przenieść się przedwcześnie na łono Abrahama, czy też miał facet po prostu pecha. Warto wziąć pod uwagę, że w przypadku gracza na tym poziomie informację o samobójstwie środowiska biznesowe przyjęłyby bez zrozumienia. Wersja kardiochirurgiczna jest łatwiejsza do zaakceptowania, choć i tak można się spodziewać sporo nerwowej aktywności w kilku kluczowych branżach. Ale jeśli wersja „kardio” jest ściemą, to prawdy nie poznamy zapewne nigdy i zawsze będziemy mogli dywagować kto mu i dlaczego popełnił fatalne powikłanie. Całkiem podobnie, jak w przypadku Schumachera, który przecież wcale nie OMC zabił się o skałę, ale dostał kulkę od snajpera 😉

  43. szukajac Emanuel Ringelblum – Kronika getta warszawskiego.rar bo bym sobie wysluchal w pracy tej pozycji natknalem sie na ten blog:

    http://kompromitacje.blogspot.ie/2012/10/maciejewski01.html

    Pozdrawiam

  44. Wiedeń zawsze był miejscem, gdzie ścierały się, ale i kooperowały wywiady, służby i światek przestępczy.
    Mętlewicz wywoził dobra z Polski do Wiednia limuzyną Brazylijczyków na tablicach CD. A potem rozleciała się Rotunda PKO
    Baranina odebrał sobie w Wiedniu życie w monitorowanej celi.
    Cuda Panie, cuda dzieją się, kiedy trzeba zamykać pewne sprawy. A, w takich Niemczech to terroryści w więzieniu wieszali się nawet na kaloryferze.

  45. znikają z internetu linki i całe strony dla Polaków ważne:

    http://serwer1348234.home.pl/arch/lomza/jedwabne.html

    http://serwer1348234.home.pl/arch/lomza/glowna.html

    OFICJALNE (UBECKIE) AKTA O TZW. JEDWABNYM

    „W marcu 2001 r. pan Leszek Kocoń – kierownik Archiwum Państwowego w Białymstoku Oddział w Łomży przeprowadził kwerendę w wyniku której odnalezione zostały materiały źródłowe dotyczące wydarzeń w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Zachowały się zeznania świadków zarówno pochodzenia polskiego jak i żydowskiego. Odnaleziono je w aktach Sądu Grodzkiego w Łomży przejętych z Sądu Rejonowego w Łomży w maju 2000 roku. Są to sprawy o uznanie za zmarłego o sygnaturach sądowych Zg. 167 i 236 z 1947 roku; Zg. 129, 130, 165, 234, 235, 308, 334 z 1948 roku i Zg. 105 i 178 z 1949 roku. Ponadto wzmianki o tych wydarzeniach pojawiają się w aktach spraw o sygnaturach Co 4,13 i 52 z roku 1947 .

    Akta te dostarczyły łącznie 28 relacji złożonych przez 19 świadków,

    W TEJ LICZBIE 9 NARODOWOŚCI ŻYDOWSKIEJ

    Z liczby 19 , 9 określa siebie jako naoczny świadek wydarzeń (5 narodowości żydowskiej). W sprawie Zg 236/1947 wymienia się kolejnych dwóch świadków narodowości żydowskiej, których zeznania nie są zamieszczone w teczce. Sprawa ta jest o tyle istotna, że może wyjaśnić problematyczną liczbę spalonych ludzi. Wynika z treści wniosku, że w Jedwabnem spalono również ludność żydowską z Wizny.”

    „W marcu 2001 r. pan Leszek Kocoń – kierownik Archiwum Państwowego w Białymstoku Oddział w Łomży przeprowadził kwerendę w wyniku której odnalezione zostały materiały źródłowe dotyczące wydarzeń w Jedwabnem 10 lipca 1941 r.

    Zachowały się zeznania świadków zarówno pochodzenia polskiego jak i żydowskiego. Odnaleziono je w aktach Sądu Grodzkiego w Łomży przejętych z Sądu Rejonowego w Łomży w maju 2000 roku.

    Są to sprawy o uznanie za zmarłego o sygnaturach sądowych Zg. 167 i 236 z 1947 roku; Zg. 129, 130, 165, 234, 235, 308, 334 z 1948 roku i Zg. 105 i 178 z 1949 roku. Ponadto wzmianki o tych wydarzeniach pojawiają się w aktach spraw o sygnaturach Co 4,13 i 52 z roku 1947.

    Akta te dostarczyły łącznie 28 relacji złożonych przez 19 świadków, w tej liczbie 9 narodowości żydowskiej. Z liczby 19 , 9 określa siebie jako naoczny świadek wydarzeń (5 narodowości żydowskiej). W sprawie Zg 236/1947 wymienia się kolejnych dwóch świadków narodowości żydowskiej, których zeznania nie są zamieszczone w teczce. Sprawa ta jest o tyle istotna, że może wyjaśnić problematyczną liczbę spalonych ludzi. Wynika z treści wniosku, że w Jedwabnem spalono również ludność żydowską z Wizny.

    Relacje świadków odnalezione w aktach:

    Sprawa Zg. 167/47

    J. R. lat 36. „Zostali oni w lipcu 1941 r. przez Niemców w Jedwabnem wymordowani. Prócz nich zostali wszyscy żydzi z Jedwabnego spaleni w stodole. Wiem to tylko ze słyszenia, gdyż naocznym świadkiem nie byłem./../ Zginęło wówczas około 1500 osób ludności żydowskiej i widziałem jak Niemcy pędzili cały tłum ludności żydowskiej do stodoły w której zostali spaleni.”

    Z. Tadeusz lat 38. „widziałem jak Niemcy wypędzili ich z mieszkania na rynek, a stamtąd całą ludność Żydowską popędzono do stodoły za miastem, gdzie ich spalono. W tym dniu zginęło ponad 1000 osób ludności żydowskiej.

    Sprawa Zg 236/47

    Fragment wniosku „a żona jego wraz z całą pozostałą przy życiu ludnością żydowską Wizny została wysiedlona do Jedwabnej i tu w lipcu 1941 r. została wraz z pozostałymi Żydami z Wizny spalona.”

    Sprawa Zg 165/48

    K. M lat 39 „W roku 1942 Niemcy wszystkich Żydów w m. Jedwabnem spędzili do stodoły i podpalili, także nikt z Żydów nie uratował się. Przytem obecny nie byłem, lecz zdołał zbiec wtenczas z Jedwabnego i nie był zapędzony do stodoły Kilingros Motek, który później przebywał razem ze mną w getcie w Łomży i opowiadał mi”

    M. D. lat 31 „W miesiącu lipcu 1942 r. Niemcy kazali wszystkim Żydom z Jedwabnego wyjść na rynek, ja wtenczas należałem do partyzantki, byłem w Jedwabnem i widziałem jak był również na rynku z Żydami Lejba Pendziuch. Poprowadzili wszystkich Żydów z rynku wyszeregowanych w czwórki do stodoły i podpalili stodołę. /../ Spaliło się w tej stodole około 700 żydów.”

    TAM BYŁY CAŁE DUŻE STRONY, NIEMA NIC, 404 ERROR.. :-/

    Fałszywe oskarżenie Polaków o dokonanie zbrodni w Jedwabnem jest podstawą wciągania Polski do odpowiedzialności za holokaust, obżydzania historii Polski i próbą wyżydzenia (grabieży) ogromnych pieniędzy.

    I tak do następnego cyklu – słońca, księżyca, zaćmień, koniunktur i giełd..

    http://kwejk.pl/obrazek/2393549/wyjscie-z-egiptu-papirus-ipuwera.html

    i znowu wyjdą, jak z Egiptu, strasznie prześladowani biedaczki, o ile nie przygotowali na odchodne inwazji wrogiego państwa-sąsiada, w końcu od czego są Gazety ??

  46. No i co z tego?
    żyjesz człowieczku w niedoczasie…….

  47. A wracając do meritum to trochę zaskakuje mnie stwierdzenie, że ostatnim wielkim artystą był Jerzy Duda-Gracz. Fakt, obok jego obrazów trudno było przejść obojętnie. To nagromadzenie brzydoty mogło być czytane wprost, że on tej całej Polski nie lubi, a też mógł robić perskie oko do tych, którzy wiedzieli iż kpi z redaktorów z przodującego organu prasowego, a tak faktycznie to on tę Polskę na swój sposób kocha, tylko ona go trochę uwiera. Nie lubię w sztuce takich sytuacji na dwoje babka wróżyła.

  48. Jezdzcy Apokalipsy, czyli fucha. Kto postudiowal ten obraz to wie o czym mowie. To byla rowniez czesc mojego dziedzictwa. Niestety sie zeszwajcarzylem i ten element jest u mnie w zaniku.

  49. No wlasnie, bardzo trafne stwierdzenie; co mialby robic tam klown? Czytac ksiazke na murku przed Kosciolem? Przyznam, ze nie moge przestac rechotac, to dziala na moja wyobraznie. Oj ta pani z galerii…

  50. Nie być przyłączona tylko powrócić.

  51. W czasach kiedy chcąc otworzyć zakład szewski trzeba było prócz papierów z cechu i przynależności doń lub spółdzielni jeszcze otrzymać zgodę z wydziału handlu i drobnej wytwórczości( bo grubej nie było). Kto pamięta tzw firmy polonijne z lat 80-tych ten wie że nawet do takiego poziomu dobiegu nie było.

  52. Naprawdę się natknąłeś? I co z tego?

  53. Wyglada na usuniete naprawde. Nawet na achive.org sa tylko strny prowadzace DO a samych z trescia nie widze.

  54. Na mnie wrazenie robi s.p. Beksinski.

  55. Szkoda, że nie zrekonstruowali tej stodoły co to te 1500 luda pomieściła………

  56. To sa wszystko produkcje do muzeum. W domu na scianie tego raczej nikt nie powiesi bo straszy.

  57. Los młodszego i starszego Beksińskiego świadczy, że to malarstwo jest toksyczne i faktycznie w domu nie powinno być trzymane, bo wtedy działa 24/24.

  58. A wiesz, kiedy przeczytałem, co napisałeś, przyszło mi do głowy, że malarstwo Beksińskiego można syntetycznie podsumować słowem „opętanie”. Z historii ostatnich lat życia malarza i jego syna, a zwłaszcza z okoliczności ich rozstania z tym światem także wyłania się obraz jakiegoś mrocznego opętania, ucieczki przed czymś okropnym, jakże ponuro nieskutecznej.

  59. Dla mnie na miano aktora zasluguje Zbigniew Zapasiewicz. Albo Gustaw Holoubek. Albo Andrzej Seweryn. Albo wielu jeszcze innych zyjacych lub zmarlych wielkich postaci polskiego kina.

    Szyca i jego ekranowa milosc Natasze Urbanska zobaczylem w filmie „Bitwa Warszawska” i mi wystarczylo. Kino polskie umarlo to i aktorow nie ma.

  60. Nie Sarurnin a Saturnin Żurawski,bardzo charakterystyczny aktor .Nie ma już takich aktorów.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.