sie 162020
 

Bezpośrednim skutkiem ich bezsensownego działania, była powszechna bezczynność dotykająca własność i pracę.

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

Tytuł jest przewrotny, ale nie mogłem się powstrzymać. Pierwsza jego część nie dotyczy Piłsudskiego, ale jest tytułem powieści drukowanej w latach trzydziestych w dzienniku „Dzień dobry”. Powieść tę napisał niejaki Żywicki, a opowiada ona o kolejach losu młodzieńca, który nie ma pracy, chleba i miłości, ale pewnego dnia poznaje bogatą, starszą damę, która ma niedołężnego męża i ona wszystko to posiada w ofercie, z której od decyduje się skorzystać. Tematem powieści są rzecz jasna moralne rozterki młodzieńca, a starsza dama ma ze 45 lat, czyli, jak na standardy dzisiejsze, jest świeżo po maturze.

Pod tą powieścią, której każdy odcinek opatrzony jest rysunkiem wyobrażającym ową damę w jakiejś, niemal intymnej sytuacji z tym młodzieńcem, drukowano codziennie felieton zatytułowany:

Moje spotkania z Józefem Piłsudskim na przestrzeni lat 1901 – 1935

To jest dziś coś przekraczającego wyobraźnię. Choć może doczekamy się, po śmierci prezesa, że Sakiewicz będzie umieszczał w swojej gazecie codzienne felietony pod szyldem – moje spotkania z Jarosławem Kaczyńskim na przestrzeni lat. No, ale na razie projekt ten przekracza nawet możliwości mojej, rozbuchanej imaginacji. Podkreślam – felietony te były drukowane codziennie. Nie wiem, jak znosili to czytelnicy, ale ja bym nie zniósł. Przypomnę tylko, że takich numerów nie robili komuniści, a ich machina propagandowa, w porównaniu z międzywojenną, to były mechanizm niezwykle subtelny.

Zanim zdradzę, kto jest autorem tego upiornego cyklu, umieszczę tu jego obszerny fragment, żeby każdy mógł dokładnie zorientować się na czym stoimy.

I byliście tam? — zawołałem z przerażeniem.

Nie wytrzymałem. Byłem. Po długiej z sobą walce.

Człowieku! — kiwałem głową — miał rację Janek (brat Ziuka) nazywając Was z rosyjska po francusku awantiurist (zamiast: avanturier).

Tak mnie nazwał? a to szelma, szczeniak! Ale kto wie? Może jest w tym trochę racji, kto wie? Wspomnieniom z więzienia, oczywista, nie było końca. Na zmianę, wyładowywali je ze siebie Ziuk i Ziukowi, prowokowani naszymi pytaniami. A i bez pytań, tak, z samego toku własnych myśli.

Mnie, studiującego ostatnio, z amatorstwa,  klinikę psychiatryczną, interesowało najbardziej owo udawanie przez Ziuka obłąkanego. — Wpadłem dość prędko na tę myśl — opowiadał — ale wiecie, bałem się, czy dam radę? Czy się nie zdradzę z czym przed wiecznie czujnym okiem aniołów-stróżów? Długom sobie wszystko obmyśliwał, ale potem — już na całego. Mania prześladowcza. Otruć mię chcecie, łotry! Zabierajcie precz swoje jadło! I chlust je na ziemię  no. i itd.

A nie baliście się, że udając wariata tyle miesięcy, zatracać zaczniecie, naprawdę, granicę między sobą a udawanym? — Ry! — zawołał do żony. — Nie uchowa się ten chłopak!  Skąd on to wszystko wie? Istotnie, strach mię nieraz taki ogarniał, przed tym właśnie co mówicie, że gotów byłem zaprzestać udawania. I tylko ten mój upór litewski mnie powstrzymał, ten wstyd przed spasowaniem, przed rejteradą. Do licha, przecie tchórzem nie jestem!… Ziukowej najbardziej ciążyła w więzieniu niemożność wygadania się, (Poza szalonym niepokojem o losy Ziuka, o którym tyle miesięcy nie miała przecie żadnej wieści. O tej intymnej stronie Ziukowa nigdy jednak nie mówiła). Toteż, gdy usłyszała wreszcie kiedyś wytrwałe pukanie w ścianę celi, powtarzające się często, a zawsze w tej samej formie zwykłego pepesowego układu wypuków (alfabetu), ucieszyła się niezmiernie i zaczęła odpowiadać. Po kilku ostrożnych zapytaniach krytycznych, na które natychmiastową i zadawalającą otrzymała odpowiedź, nabrała pewności, że tam za ścianą przebywa rzeczywiście towarzysz, nie prowok. Gdy się ów sąsiad dowiedział z następnych wypukiwań, że jestem kobietą, zgadnijcie, Marmaladko. o co mię zaraz spytał?—mówiła ze śmiechem.

Nie domyślę się. Może o tow. Wiktora (Ziuka)?

Ale! spytał się: Czy wy piękna?

No, i co wy na to?

A odpukałam: „Ojoj! i bardzo“… — śmiała się figlarnie, a myśmy jej wtórzyli chórem, nie wyłączając Ziuka, który przecie nie po raz pierwszy tej historii słuchał.

(d. c. n.)

SPROSTOWANIE

We wczorajszym odcinku wkradło

się kilka błędów, zniekształcających

sens. W czwartym i piątym wierszu

1-szej szpalty zamiast „Kraków ” powinno być Kowno

 

Jak widzimy, autor po mistrzowsku odtwarza atmosferę szczerej serdeczności, jaka panowała wśród ludzi z dawnego PPS, kiedy opowiadali o przeszłych czasach i wspominali wszystkie swoje przygody z carskimi żandarmami. Ja zaś zastanawiam się, czy lektura tego pisma i innych, bardziej poważnych, bo cóż to do cholery jest, periodyk codzienny o nazwie „Dzień dobry”, nie była obowiązkiem niemieckich i sowieckich tajniaków, którzy czytając o tych przygodach, jakże przecież niewiarygodnych, konstruowali swoje regulaminy, dotyczące postępowania z aresztantami, które miały wejść w życie od jesieni 1939 roku.

Dobre chęci i entuzjazm są chyba skrajnie ujemnymi wartościami na skali politycznych aktywności, ale wiedza na ten temat, jest niestety słabo absorbowana.

Sens drukowania takich elukubracji jest jasny, autor, zwany w felietonie, przez Aleksandrę Piłsudską, Marmeladką, chciał przede wszystkim przekonać prostodusznych czytelników, ekscytujących się powieścią „Chleba, pracy, miłości”, że Józef Piłsudski był człowiekiem ciepłym, dobrym, ale także bezkompromisowym i odważnym, który nie załamywał się nigdy. Czy osiągnął on taki efekt? Moim zdaniem nie. Zarówno Marmeladka – świetna ksywa dla bojowca PPS – łatwa do zapamiętania – jak i inni twórcy wizerunku propagandowego Józefa Piłsudskiego, sprawili, że do dziś nie wiemy w istocie, kim był ten człowiek. Kim był Józef Piłsudski? To jest wyzwanie dla biografa, ale nie dla hagiografa. No, ale nie ma co liczyć, że się taki pojawi w najbliższych latach, bo koniunktury, co poznajemy po zdjęciach z wczorajszych uroczystości na stadionie, są takie, że tylko pisma w stylu pana Marmeladki będą publikowane, czytane i kolportowane. No i, jako propagandowa przeciwwaga, także inne, te w których Józef Piłsudski nazywany będzie zbrodniarzem. Taki bowiem rozstaw osi gwarantuje, że na nazwisku wodza, zarobi parę złotych każdy. I o to chyba chodziło i nadal chodzi w całej piłsudczykowskiej propagandzie.

Pora zdradzić kim był Marmeladka. Otóż pseudonim ten nosił Romuald Minkiewicz, sławny biolog, o którym ciotka wiki wypisuje rzeczy zupełnie fantastyczne. Na przykład takie oto

 

W 1904 obronił pracę doktorską i wyjechał do Warszawy, gdzie uczestniczył w walkach rewolucyjnych, został aresztowany i uwięziony w Cytadeli. Uwolniony z braku dowodów wyjechał do zaboru austriackiego, a następnie do Francji, a następnie do Belgii.

 

Nie może być inaczej – gestapo czytało nie tylko felietony Minkiewicza, ale także jego życiorys. Pojęcie – uwolniony z braku dowodów, zostało bowiem wykreślone z kodeksu obowiązującego w GG, jeśli oczywiście nie liczyć przypadku Bartoszewskiego.

 

Albo taki fragment:

 

Minkiewicz walczył o wolność myśli. W jego Zakładzie, podobnie jak później u Jana Dembowskiego, znalazło się wielu Żydów.

 

Jakaż prosta była niegdyś recepta na zostanie wolnomyślicielem, wystarczyło w swoim zakładzie zatrudnić na stanowisku dozorcy, Szmula z Nalewek i gotowe.

 

Najlepsze jest jednak to:

Współzałożyciel (1920) Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich, w 1921 zabiegał wraz z Bolesławem Bierutem o utworzenie bezwyznaniowej gminy w Warszawie (był przez krótki czas jej przewodniczącym). Założył organ Stowarzyszenia Wolnomyślicieli „Myśl Wolna”, którą redagował (1922)

 

Wraz z Bolesławem Bierutem?! W 1921!? Rok bo bitwie, którą upamiętniliśmy wczoraj?! Marmeladka chyba trochę przesadził, ale ułóżmy wszystko po kolei. Myśl nasza bowiem nie jest wolna, ale przypieprza jak pociąg lux torpeda z Warszawy do Lwowa.

Piłsudski robi cud nad Wisłą, a jego bliski współpracownik, a do tego jeszcze brat dowódcy KOP, gen. Henryka Minkiewicza, zakłada z Bierutem, jakieś, pardon, komórki? No dobra, w tamtych czasach nikt nie wiedział kim jest Bierut, taki argument może paść. Aha, nikt nie wiedział….wszyscy wszystko dokładnie wiedzieli. A wskazówką w tym zakresie jest owo wolnomyślicielstwo Minkiewicza. No i instytut Nenckiego, w którym pracował razem z wymienionym tu Janem Dembowskim.

Oto jak potoczyły się kariery tych dwóch, pracujących w tym samym instytucie biologów. Minkiewicz, zginął w powstaniu, a Dembowski został komunistycznym dostojnikiem i marszałkiem komunistycznego sejmu. Pytanie istotne brzmi – jakie kadry, prócz naukowych wychowywały placówki badawcze takie jak Instytut Nenckiego? No kim był sam Nencki?

Odpowiedź na to pytanie nie jest dla dzisiejszego tekstu istotna, ale otwiera ona przed nami pewną ciekawą przestrzeń. Nenckich było dwóch. Obaj byli wybitni i położyli wielkie zasługi dla nauki i praktyki lekarskiej. A cóż to za przestrzeń? Już tłumaczę – chodzi o przestrzeń kariery. Marceli Nencki musiał wyjechać z Rosji, żeby studiować, jego brat Leon podążył za nim. Minkiewicz i Dembski już wyjeżdżać nie musieli, choć też przecież byli wywrotowcami. Mogli sobie spokojnie pracować w biologicznych stacjach doświadczalnych na terenie cesarstwa i tam badać te różne rozwielitki i żaby trawne. Co takiego się zmieniło? Na moje oko tyle, że ktoś przekonał cara, iż nic mu się nie stanie. No i ten uwierzył i wydał stosowne ukazy dla policmajstrów. Potem zaś sprawy potoczyły się, jak wszyscy wiemy.

Kłopot nasz polegał na tym, że ludzie pokroju Minkiewicza szczerze uwierzyli w to iż ucieczka Ziuka z domu wariatów i inne jego wyczyny, a także ich własna kariera na rosyjskich uniwersytetach i w instytutach, to jest dziejowa konieczność i nie można tego przeskalować w jedną czy drugą stronę. Otóż można, ale to miała być niespodzianka dla przyszłych, wchodzących dopiero w życie pokoleń Polaków, którzy urodzili się w wolnym kraju. Marmeladka i jego brat Henryk, generał zabity w Katyniu, pewnie musieli się zastanawiać dlaczego taki Dembowski, o którego działalności patriotycznej nic nie wiemy, a musiała przecież zaistnieć, bo by się inaczej chyba do tego Instytuty Nenckiego nie dostał, żyje w najlepsze, a oni muszą umrzeć. Trochę drwię, ale nie potrafię inaczej patrząc na życiorys Dembowskiego i Minkiewicza w wiki. Dwóch bohaterów nauki i polityki. Jeden zaangażowany całym sercem w literacką promocję legendy Ziuka, a drugi cichy i skromny. Jak różnie potoczyły się ich losy….

Aha, na koniec jeszcze jedno, to Stowarzyszenie Wolnomyślicieli, a pewnie i tę gminę bezwyznaniową, do które zapisał się Bierut, zakładali jeszcze Świętochowski i Krzywicki, Landau i Hempel. Sami wybitni przedstawiciele świata nauki i literatury. Szczególnie polecam Hempla i nie licząc się z tym wcale iż mnożenie pytań może być źle widziane, umieszczam tu jeszcze jedno – czy owe strzegące kluczowych dla życia, wydobycia i produkcji placówek naukowych osoby, były jakoś wstępnie segregowane pod kątem przydatności w nowym wspaniałym świecie, który miała zbudować myśl wolna poprzedzająca rewolucję? Przykład Dembowskiego i Minkiewiczów, a także znana wszystkim dobrze praktyka rewolucyjna wskazuje, że tak. Choć przecież śmierć samego Marmeladki była przypadkowa. No, ale śmierć jego brata już całkiem nie. To był element planu. Jak to zawsze trzeba uważać z kim się staje przy jednym warsztacie realizując tę samą z pozoru ideę…ho, ho, tak, tak….

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-iii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-i/

  21 komentarzy do “Chleba, pracy, miłości i marmelady czyli Józef Piłsudski w propagandzie”

  1. Jeśli można dopytać się o kolejny tom z serii

    Zbigniew Nienacki vs …

  2. Na pewno będzie, ale nie wiem kiedy

  3. Henryk Minkiewicz musiał czymś podpaść Ziukowi bo ten odwołał go ze stanowiska dowódcy KOPu i wysłał pod kapelusz ☺

  4. „Księgi Coryllusowe” będące w opozycji do „Ksiąg Jakubowych” teoretycznie możnaby zacząć od XVI-XVII wieku.

    Jednym z kluczy jest zadziwiająca łatwość przekraczania granic państwowych i w ogóle wszelakich granic, co zatroskało nawet abp Jędraszewskiego.

    Jedni mieli paszport na wszystkie kraje świata, dla drugich był dół z wapnem albo jedynie brak paszportu, a jeszcze inni migrują jak chcą na zaproszenie Merkel i samego papieża.

    Szefowie służb celnych i granicznych to też muszą być ciekawe postacie.

  5. służb celnych i granicznych a kolejarze to nie ?

    teraz z rozwiniętym transportem lotniczym to chyba też można poszerzyć możliwości

  6. Przekraczania granic i dostawania się na uczelnie wyższe, a także wydawania gazet finansowanych z niczego.

  7. Pewną wskazówką jest branża, która nazywa się „dyplomacja”, nadreprezentacja pewnych osób w tej branży oraz fakt, że np. polskie paszporty są drukowane bodajże w Anglii, angielskie z kolei w Polsce przez firmę znaną z produkcji liczarek do pieniędzy de la rue (z ulicy?)

     

    Jak można komukolwiek zabronić wydania polskiego paszportu, skoro można wydrukować polski paszport dla dowolnej osoby nikogo o to nie pytając?

     

    https://innpoland.pl/157333,polacy-tworza-nowe-pobrexitowe-paszporty-dla-brytyjczykow-zarabiaja-malo

  8. Czipowanie to jest tylko mały krok w rozwoju kontroli przepływu ludności.

    Jak się zaszczepię szczepionką Putina i amerykańską, to pewnie wystąpią jakieś zakłócenia radiowe i nie będę miał internetu w smartfonie.

  9. To dobrze, bo oznacza to, że po nadchodzącym kryzysie polskie paszporty wciąż będą honorowane, a nie dość tego, to jeszcze zapewnią względne bezpieczeństwo

  10. Tzn. Thales, a nie de la rue.

  11. a w serialu o Piłsudskim to była scena jakaś z tym „marmeladką”?

  12. marmeladka o sobie z komentarza na SN: ” z wykształcenia przyrodnik, z zamiłowania literat – liryk, z temperamentem, którego nie ochłodziły lata, niezłomnego charakteru, polemista moralno -polityczny, z funkcji prof. biologii, nieprzeciętny humanista …

    Gdy dr Łokietek dostał czerwone róże za krew przelaną na pl. Teatralnym a R.. wychwalał sprawców rzezi, stary Minkiewicz  nie zdzierżył…”

  13. Niewiele oprócz miłości do Piłsudskiego i zdjęć w „Dzień Dobry”

  14. Literatem był tylko we własnym pokręconym lirycznym umyśle a na dodatek, gdy pisał wspomnienia mając mniej niż 60 lat, zdradzał skłonności sklerotyczne, objawiające się gonitwą narracji. Co więcej jego peany na temat Matki PPS, Pięknej Pani Ziukowej z pewnością nie sprawiały radości schorowanej Aleksandrze chyba, że odnotowała passus o pokaźnych rozmiarach: Istotnie. Piękna Pani mimo dość pokaźnych wymiarów, i tylu, od dziesięciu lat, rujnujących nerwy przeżyć, była w całym znaczeniu „belle femme”.

  15. czyli co, „marmeladka” z wiekiem całkiem się rozkleił (skleroza) a co do Piłsudskiego to miał dobry gust, zawsze ładna kobieta była przy nim.

  16. Docent wiki donosi, ze Józef Łokietek był w czasie okupacji dwa razy aresztowany i dwa razy zwalniany (po 6 tygodniach a następnie po ok pół roku) – ciekawe, czy z braku dowodów ? I czyj telefon i do kogo o tym braku dowodów informował.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_%C5%81okietek

  17. dwa wyjścia, po dwóch telefonach ?):

    a)brak dowodów ,

    b)okup,

    tertium non datur – nieznane okoliczności śmierci

  18. To był obywatel Szwajcarii i to z okresu przed I wś.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.