Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego odzewu na mój tekst o Bernardzie O’Connor. Wszyscy zrozumieli jakiej wagę ma ten dokument i jak inaczej przyjdzie nam teraz spojrzeć na panowanie Jana III. Myślę, że poświęcimy tym czasom kilka ważnych tekstów. Mnie w tej olbrzymiej relacji, pełnej zaskakujących szczegółów – Irlandczyk w służbie angielskiej opisuje Parczew i Czemierniki – zaciekawiła jedna ważna kwestia. Oto O’Connor jedzie do Polski przez Insbruck gdzie spotyka się z Franacisem Taaffe 3 hrabią Carlingford, który rekomenduje go wdowie po królu Michale Wiśniowieckim – Eleonorze. To jest dość zaskakujące, bo jak to możliwe, by cesarskim ministrem, był Irlandczyk, urodzony na wyspie i wyróżniony tytułem przez króla Wielkiej Brytanii. Toż w takiej Szwecji oficerem marynarki mógł zostać tylko rodowity Szwed, nie było mowy, by na pokładzie rozkazywał jakiś przybłęda. No, ale widocznie w cesarskich ministeriach było inaczej.
Ci, którzy pamiętają jeszcze książkę „Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech” powiedzą, że nie ma w tym nic dziwnego ponieważ już w czasach wojny 30 letniej zawiązał się niejawny sojusz pomiędzy Koroną a Wiedniem. Irlandczycy zaś na cesarskim żołdzie zgładzili Wallensteina i jego wspólników w zamku Cheb. I nie wiadomo czy uczynili to na polecenie Ferdynanda, czy na polecenie Londynu. Propaganda protestancka oskarża o to cesarza, podobnie czynią Czesi, ale sprawa nie jest oczywista. Tym mniej, że mordercą Wallensteina był Walter Deveroux nieślubny syn Essexa kochanka Elżbiety I. Pokrewieństwo, nawet z lewego łoża to rzecz istotna w politycznych rachubach, a jak możemy się domyślać, nie wysyła się na ważną misję ludzi niegodnych zaufania. Trzeba teraz zadać sobie pytanie – jak długo trwał ów niejawny sojusz pomiędzy katolickim Wiedniem i heretyckim Londynem połączony irlandzkim przegubem? Nie wiemy, ale mam nadzieję, że okaże się to w czasie naszych dociekań dotyczących panowania Jana III Sobieskiego.
No, ale teraz kolej na rodzinę Taaffe. Irlandczyków, zaufanych ludzi króla i zaufanych ludzi cesarza. Są oni obecni w polityce Wiednia od początku XVIII wieku do samego końca monarchii. Komu służą? I jaki wymiar ma polityka ukryta przed naszymi oczami? Oto Irlandczyk z rekomendacji – mam nadzieję, że dobrze zrozumiałem to, co mi docent wiki przetłumaczył – króla Karola Stuarta – studiuje w Ołomuńcu. Nie w Oksfordzie, nie w Cambridge, ale w Ołomuńcu. Dlaczego? Ilu poddanych króla Anglii i Szkocji studiowało przed nim w cesarskich uniwersytetach i z czym się to wiązało? Z jakimi planami? Czy jedynie sojuszniczymi, czy może z też z niepewną sytuacją władcy na wyspie. Francis był zaufanym człowiekiem księcia Karola Lotaryńskiego, walczył przeciwko Francuzom i przeciwko Turkom, ponoć skutecznie. No, ale jak wiemy to nie on, ani nie Anglicy uratowali cesarstwo przed katastrofą, zrobili to Polacy. Dobrze pamiętamy jak im się za to odwdzięczono. Ciekawe jakie plany mieli ludzie tacy jak Francis w roku 1694 kiedy to wysyłali do Polski Bernarda O’Connor, swojego ziomka….
Pojawiają się w przestrzeni zwanej dyskursem publicznym różne opinie na temat ostatnich Stuartów, na przykład Semka w swojej książce o Lechu Kaczyńskim wyłomotał parę stron o rzekomych podobieństwach Kaczyńskich do Stuartów. Ja rozumiem, że miało to wywołać efekt malowniczy oraz podnieść nam wszystkim, a może także Jarosławowi Kaczyńskiemu samoocenę. Chcę jednak przypomnieć, że polityka jest polityką, a Karol II Stuart nie był ani katolikiem, ani przewidującym mężem stanu. Jedyne co mógł czynić, to wchodzić w różne – nieraz dość egzotyczne sojusze – jego dwór zaś był opanowany przez agentów Wenecji. Mówiło się co prawda o rekatolicyzacji, ale na prawdziwą wiarę król konwertował na łożu śmierci. Katolikiem został dopiero następca Karola – Jakub, co skutkowało zresztą jego wygnaniem oraz okropną opinią, jaką mu natychmiast zrobiono na całym kontynencie. Królowie się zmieniają, a agenci korony pozostają nadal na swoich miejscach. Oto w roku 1694 jest już po „chwalebnej rewolucji” i rządzi Wilhelm III Orański. Francis jednak pozostaje tam gdzie był – w Austrii. Czyją politykę realizuje? Ponoć cesarską, podobnie jak cała jego rodzina później. Ja mam tu jak się domyślacie różne wątpliwości, a wszystko przez moją nieokiełznaną potrzebę fantazjowania. Zacząłem pisać książkę o socjalizmie, w zasadzie od miesiąca stoję w miejscu, choć powinna już być gotowa połowa tomu. Nie wiem co będzie, bo z racji różnych przygód nie mogę się do tego zebrać, ale przeszkadza mi także duża ilość nasuwających się niejako samoczynnie szczegółów i dziwnych wniosków.
Weźmy taki proces Waryńskiego w Krakowie. Szef krakowskiej policji nazywa się Karol Englisch de Payne. Jest Polakiem rzecz jasna, a jego syn to słynny taternik, a w dodatku agent AK w Wiedniu, schwytany przez Niemców i rozstrzelany tuż przed wkroczeniem wojsk radzieckich wraz z kilkoma innymi żołnierzami, głównie pochodzącymi ze Śląska Zaolziańskiego. To są oczywiście wszystko luźne skojarzenia, ten Śląsk zaolziański, nazwisko Englisch, która każdy potrafi odczytać i nazwisko Payne, które znają ci jedynie, co czytali książkę „Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech”. Peter Payne – tak nazywał się wysłannik Oksfordu i wysłannik Wyckliffa do Pragi, jeden z prominentnych członków husyckiego biura politycznego we wczesnym okresie herezji. No, ale lata i stulecia mijają, a nazwisko nie musi wcale – mimo brzmienia – mieć takich korzeni. Chcę tylko powiedzieć i pokazać Wam jaki to straszliwy czochar nas wkręca. To są zbiegi okoliczności daleko wykraczające poza standard. Tak sądzę, choć może zaraz się pojawić tutaj ktoś, kto powie, że zwariowałem. O co chodzi z tym czocharem? Kolega mój opowiada często taki żart, pewien ksiądz nie mógł się opędzić od różnych świrów, którzy mówili, że w jego kościele jest czakram. Cholera go brała i się denerwował na nich, ale nazwy czakram nie mógł zapamiętać i mówił czochar. I ja to teraz powtarzam. Jestem bowiem przekonany, że wkręca nas czochar. Sami zobaczcie – oto sądzą Waryńskiego, Mendelsona, Uziembłę i całą resztę, w sumie 34 socjalistów w Krakowie. I tylko jeden Karol Englisch de Payne szczerze jest zainteresowany ich zapuszkowaniem. Przewodniczący sądu ucina sobie pogawędki z podsądnymi, groźny prokurator pozwala z siebie szydzić. Ministerstwo Sprawiedliwości nie zgadza się na zawieszenie prowadzenia spraw z udziałem ławników. Rosjanie nie chcą wydać dowodów na kryminalne czyny Waryńskiego, udając, że jest on przestępcą politycznym jedynie – sławny Plehwe tak czyni – a premier Edward Taaffe udaje, że sprawy te go nie dotyczą, niby coś tam robi, ale na interpelacje Karola Englisch de Payne nie odpowiada lub uważa, że nic nie można zdziałać. Kiedy już sąd krakowski skazuje rewolucjonistów na różne komiczne kary za niedopełnienie obowiązku meldunkowego, kiedy oni wszyscy udają się, ze śmiechem na ustach do Szwajcarii, Edward Taaffe i jego koledzy z rządu, groźnie kiwając palcem w bucie domagają się, by Szwajcarzy surowo potraktowali ukrywających się na ich terenie rewolucjonistów, szczególnie zaś poddanych cara. Wszyscy od czasów Wilhelma Tella wiedzą gdzie Szwajcarzy mają Austriaków. Mają ich w bucie. I tak też zostały potraktowane żądania Edwarda Taaffe. Ja zaś zastanawiam się jakimi mechanizmami kierowane jest to wszystko. Taaffe bowiem wsławił się w czasie swojego urzędowania tym, że bardzo popierał emancypacyjny ruch czeski, chodziło o staroczechów. Załatwił im nawet używanie języka narodowego – dopiero co wymyślonego na nowo – w urzędach. Popierał też Polaków. No, ale Leopold Habsburg i Francis Taaffe też popierali Polaków, bo ich potrzebowali. Rząd Taaffego musiał jednak złożyć dymisję, bo okazało się, że jego ustępstwa wobec Czechów są zbyt mało satysfakcjonujące, młodoczesi stwierdzili, że zbyt mało powiatów zostało objętych reformą języka i w Sudetach także powinno się mówić po czesku. No i o to się ten rząd wykoleił, bo Niemcy oprzytomnieli. Taaffe był premierem w dość ciekawym okresie – przed wojną rosyjsko-turecką i po niej. Nie wiem czy pamiętacie, ale Brytyjczycy zainstalowali wtedy w Wiedniu tak zwany polski rząd narodowy, który miał przygotować powstanie na terenie królestwa, a w Galicji, współpracując z węgierskimi Seklerami zorganizować dywersję na tyłach rosyjskich. Do żadnych walk na szczęście nie doszło, bo Anglicy nie obiecywali jak zwykle nic, poza trzymaniem kciuków.
Sojusz brytyjsko – austriacki – na jakich piętrach intryg politycznych przetrwał i jakie miał wymiary realne w czasach Bernarda O’Connor oraz w czasach Ludwika Waryńskiego. Mam nadzieję, że odkrywając te sprawy będziecie się dobrze bawić. Ja tylko jeszcze powiem, że tego cholernego O’Connora interesuje wszystko, pisze nawet o wężach, których pełno było w okolicach Wiślicy. Albo o dochodach Jana III Sobieskiego, rzekomo zbankrutowanego i zniewolonego przez dwór. Ja to może zacytuję w całości, bo żal zostawiać Was w niepewności
Ocenia się, że dzięki dochodom prywatnym, pensji i innym ofiarom zmarły król miał roczny dochód w wysokości około 300 tysięcy funtów szterlingów z czego wydawał niewiele ponad 100 tysięcy, a to dlatego, że nie mając armii, musiał utrzymywać tylko swoje straże i dwór. Zgromadził najwięcej pieniędzy w Królestwie; uważano, że ma tak dużo gotówki, jak inni władcy w Europie, co nie zmienia faktu, że Polacy twierdzą, iż odzyskają ją w całości, kiedy jego synowie kupią ich głosy podczas elekcji.
I pomyśleć, że w niewiele lat później świat ekscytował się oszczędnością i osobistym majątkiem króla Prus Fryderyka Wilhelma I, tego który oszczędzał na wszystkim, po to, by zostawić synowi wielką armię. U nas także niewiele brakowało. No, ale przybył tu ten cały O’Connor z rekomendacji Francisa Taaffe i mianowali go królewskim lekarzem.
Teraz ogłoszenie. To ważne ogłoszenie i chciałbym, żeby wszyscy je dobrze zrozumieli. Targi, które odbędą się w dniach 4-5 czerwca w Bytomiu nie są miejscem lansu dla polityków. Politycy mogą tam oczywiście wejść, ale muszą wcześniej kupić bilet, bo impreza jest biletowana. Powinni też zostawić w domu immunitet, bo to nie jest impreza dla nich, ale dla czytelników i wydawców. Jeśli jakiś polityk pojawi się tam i zacznie się popisywać wezwiemy do niego policję, a w skrajnych przypadkach karetkę z kaftanem bezpieczeńśtwa. I wszystko nagramy. Odmówiliśmy już kilku z nich i odmówimy wszystkim, którzy będą się domagać wpuszczenia na targi na jakichś specjalnych warunkach. Nie ma mowy! Jedynymi obecnymi tam politykami będą przedstawiciele władz miasta Bytomia, które jest współorganizatorem targów. To wszystko. Lepiej będzie jeżeli politycy zrozumieją tę deklarację właściwie i się do niej zastosują.
Zbliżają się targi książki w Bytomiu, zapisywać się już nie można, lista jest zamknięta. Mam jednak coś do zakomunikowania. Oto w trakcie targów publiczność będzie wybierać najbardziej popularnego autora. Będą kupony rabatowe i będzie można głosować na tego autora. Bardzo proszę o nie oddawanie głosów na mnie, albowiem włączyłem się w organizację tej imprezy i nieładnie byłby, żeby organizator startował w zawodach, które przygotowywał.
Nagrodą dla najpopularniejszego autora będzie emaliowana rozeta z brązu, z odpowiednią dedykacją. O wiele gustowniejsza niż ta cała Nike. Nie mówiąc już o złotej rybie z gipsu, co ją sobie „nasi” wręczają.
Ważna informacja! Tragi objęte są patronatem medialnym TVP Katowice, na imprezie akredytowane będą ekipy nagraniowe, którym akredytacje wystawił organizator. Nikt kto nie ma akredytacji nie będzie mógł nagrywać i robić wywiadów z gośćmi targów. Piszę to teraz, jasno i wyraźnie, żeby nie było potem niedomówień.
Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.
Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.
http://rozetta.pl/slow-o-targach/
Niczego nie wiemy z tymi austriakami, a jeszcze z tym Mayerlingiem, przed śmiercią „obywatelka” Zyta powiedziała ze to robota Francuzów. To kto tam rządził naprawdę, bo na ziemiach polskich to wiadomo że „nikt”.
A jeszcze niedawno opowiadano mi, ze w tv był film o zamachu w Sarajewie, gdzie scena zamordowania szanownej pary wyglądała tak, ze Gawriło siedział w kawiarni niezdecydowany, para książęca w pojeździe go minęła, a następnie okazało się że kierowca pomylił ulicę i zaczął powolutku cofać – pod nosem Gawriłą – żeby skręcić tam gdzie trzeba – no i już tak podana zdobycz przekonała Gawriła do czynu.
Piotr I Wielki naśladował wyraźnie Jana III Sobieskiego, chodzi o podróże, naukę i poznawanie języków.
O Piotrze można znaleźć same ochy i achy oraz podkreślenia, że postawił na nogę Rosję, a nasz Jan III Sobieski był pantoflarzem i Leopoldowi zaledwie pomógł złoić skórę Turkom.
Samo poczytanie nieobiektywnej ciotki wiki pozwala dojrzeć, że był to mąż uczony, zaprawiony w bojach, a do nauki miał tęgą głowę, co przydało mu się niejednokrotnie, znał wiele języków, że nie wspomnimy o nauczeniu się języków wrogów, czyli tureckiego i tatarskiego.
Historia pop ma go najnormalniej w d….
DIsce puer – Mości Panie – te słowa musiały mieć dobrą genezę.
Pisałem i powtarzam, że to z wyrachowania historyków wiedeńskich i krakowskich z głupoty, albo… ale nie mam dowodów.
Już Boy-Żeleński w Marysieńce Sobieskiej odbrązawiał króla Jana 😉
Zostało 20 O’Connorów, Wilanów nie chce mi sprzedać więcej. Kto pierwszy ten lepszy
Jak sprzedawca odmawia sprzedazy towaru to sie nazywa wolny rynek czy cos takiego?
Zyjemy dalej w tych samych czasach gdy cukier sprzedawali po piec kilo na glowe.
Jutro do Wilanowa podjadę, zobaczę czy nie prowadzą sprzedaży „na kartki” albo „spod lady”.
Wyrachowanie krakowskie polega na tym że tu na UJ przyjezdzały chłopaczki różne ….proste …. po studiach , zeby robić „karierę uniwersytecką ” …musieli „wejść w środowisko ” tych co już dzięki C.K. łasce byli ustawieni ,….. i tak gniuło …. Czyli na tym poziomie to Wiedeń rozdawał łaski …..
Pisałam kilka razy …konserwatywny Czas Krakowski był drukowany w Pradze …jakimiś wojskowymi kanałami to szło ..
Przepraszam , ja z pamięci ….bo nie mam dostępu do stosownych ksiażek teraz….
Tylko sygnalizuję.
.
errata : GNIŁO , oczywiście …. nie było możliwości oddechu .
.
Zamknąłem sprzedaż O’Connora…koniec zabawy
No i czemu nie spodziewałeś się takiego odzewu ???????????????/
Przecież my tu rozumiemy …takie ciaptaki gamonie to się tu nie plącza… czasem złośliwcy , owszem ….Ale przeciez my rozumiemy co się przed nami, wspólnym wysiłkiem wielu odkrywa .
.
Mogłem wziąć 200 egzemplarzy, co ze mnie za dureń…
To nie jest tak prosto , jak trzeba załozyć własną/firmową kasę….
Akurat mogłam kupić….. ale czasem muszę czekać z zakupem …i nie chodzi bynajmniej o łączone zakupy żeby na poczcie oszczędzić…. Różne nam wszystkim niespodzianki finansowe wypadają…. Mogło by się okazac ze przy dużym potencjalnym zainteresowaniu …. paru chętnych czeka na możliwosć…
Ja to widzę po innych firmach ….. nie wiedzą czemu raz idzie , raz nie….
.
Nooo….
Na Allegro po 99,00 zł.
Gospodarzu ja już bym ze trzy razy coś chętnie kupiła, ale zaparłam się, że dopóki mi się uda, nie będę płacić przelewem z konta, tylka za zaliczeniem pocztowym. I tylko z takich sklepów internetowych korzystam. Ja rozumiem, że prowadząc taki interes, jak ta księgarnia, złośliwcy mogliby pozamawiać i nie zapłacić, a towar by poszedł …. sobie.
Już nawet chciałam zapytać czy mogłabym zapłacić przekazem pocztowym.
A jeśli tak, to która z Baśni, może innych pozycji, byłaby najlepszą przynętą, do połkniecia przeze mnie haczyka. Ale tak porządnie, żebym nabrała apetytu na więcej.
Wiem na pewno, że chcę „Dzieci PRL-u” i „Dom z mchu i paproci”, ale jeżeli chodzi o książki historyczne, to nie wiem od czego zacząć. ?
U mnie można płacić za zaliczeniem tylko trzeba mailem adres wysłać i listę tytułów
Fajnie. No i mogłaś zapytać wcześniej, głupi nieśmiałku.
Panie Gabrielu, kiedy będzie książka Edwarda Woyniłłowicza w Foto Magu. Wciąż nie mają.
A na jaki adres? Bo tak patrzę i patrzę i nie widzę gdzie wysłać.
Znalazłam.
Jest jeszcze w księgarni internetowej Wilanowa.
ROZALIA :))
Dom z mchu …i Dzieci … są konieczne żeby poznać gospodarza …Choć Dzieci …. nie każdy „łapie ….. Przy pozornej prostocie …. jeśli się nie „czuje” to odstęcza w zasadzie …To taki test , czy się z Autorem rozumiem , czy nie …. Choć wspomnienia z prlu mam kompoletnie inne ,….
No i I BAŚŃ…już pięknie wydana … a w niej „Korek „: ….. też trafił mi się cztelnik , znający mnie , do cholery ! któremu palcem pokazywałam że ktoś w Korku to prawie ja … Gdybym nie była taka zmora …..
Buzia otwarta ….. że to ma TAK czytelną wykładnię… I bez doświadczenia na sobie prlu ….. nie wiem ?? Moze się nie łapię …. ja sobie takiego nierozumienia nie wyobrazam …..
Potem to juz wszystkie Baśnie po kolei ….. To sa esseje ….chyba formalnie …??? Jak to nazwać….ale …..to jazda bez trzymanki …trzeba to lubić , i chyba trochę umieć klac ??? :)))
To pomaga w czytaniu …..
Nie mam tych Kresowych przewodników z REWASZ …tylko dwa kupiłam …..Litwa/Białoruś… Brak mi tych po polskiej stronie Bugu….. No nie da się mieć wszystkiego….
.
Ty uważaj bo za chwilę może się okazać, że jedynymi egzemplarzami, które są w obrocie na rynku, są te które wziąłeś
To na początek I Baśń, no i jeszcze jakiś Memiks, ale który? Chyba ten z Piłsudskim i jeszcze Szkoła Nawigatorow – Szwedzka, bo mam rodzinę w Szwecji, a w końcu jakiś powód wyboru musi być.
A Dzieci peerelu zacytował gospodarz we fragmencie. Na mnie działa. Chociaż też mam inne doświadczenia, i ja po selekcji znalazlam się w „lepszej” klasie.
No, ale niech Pani wyśle adres na coryllusavellana@wp.pl
Moje doświadczenie prlu jest tak specyficzne …… Ja tu od pocxątku coś tam o sobie opowiadam , wspominam ….. to raczej unikatowe…..
Ale rozumiem , co czytam ….ogólnie rozumiem „pisane”….:)))) Więc te Dzieci ….całkiem czytelne …. może Autor nawet nie wie….. Dojmujące.
Tu , w księgarni wydaje się sporą czść pieniędzy „na ksiażki” ….. bo te innych autorów , też należy mieć…
A memiksy …. Pierwszy ..o bitwie pod Mohaczem …..To jest taka zabawa :)))
Podpuściłam Tomka Bereźnickiego na targach , zeby mi „klucz ” pokazał , bo ja przecież slepa ….I telewizora nie ma …to nie wszystkie mrugnięcia okiem rozpoznam…..Dał się namówić…
I tak cudnie wydane . Pokazywałam bibliotekarkom kiedyś….stojąc przy półce z dostępnymi u nich komiksami …… :))) No wiem , tortury są zakazane :)))))
.
Taka refleksja, w pamiętnikach księdza Kitowicza o Polsce saskiej już opisuje że Polacy unikają wody i w ogóle z higieną nie najlepiej (przynajmniej tak zapamiętałem) wiec skoro nie mogli w otwartym polu pokonać to nas zdemoralizowali (w wielu aspektach)
Idee Johna Dee wiecznie żywe: http://www.tudorowie.pl/jagiellonowie-anglikamio-anglosaskim-pochodzeniu-jagiellonow/
Pięknie, wszystko ułożone. Oni to teraz wyciągają?
To mamy kandydata na króla – Jarosława Go(d)wina 😉
Rozalio -Szkoła Nawigatorów każdy numer to przebój kwartału
telepatia?
…pochodzenie „polskich” Jagiellonów od strony matki:
od cesarzy bizantyńskich
1. Aleksy III Angelos, cesarz bizantyński;
2. Anna Angelina zamężna z Teodorem I Laskarysem, cesarzem nicejskim:
3. Maria Laskarina, zamężna z Belą IV, królem Wegier:
4. Konstancja Węgierska zamężna z Lwem Daniłowiczem, księciem halicko-włodzimierskim:
5. Jerzy I, książę halicki:
6. Anastazja Halicka zamężna z Aleksandrem I, wielkim księciem twerskim:
7. Julianna Aleksandrowna Twerska, zamężna z Olgierdem, wielkim księciem litewskim;
8. Władysław II Jagiełło, król Polski;
od królów Jerozolimy
1. Baldwin II, król Jerozolimy 1118—1131;
2. Alicja Jerozolimska, regentka Antiochii;
3. Konstancja d’Hauteville, księżna Antiochii;
4. Agnieszka z Chátillon, księżniczka antiocheńska;
5. Andrzej II, król Węgier;
6. Bela IV, król Węgier 1235-1270, żonaty z Marią Laskariną;
7. Konstancja Węgierska;
8. Jerzy I, książę halicki;
9. Anastazja Halicka;
10.Julianna Aleksandrowna Twerska;
11.Władysław II Jagiełło, król Polski;
Dla tych, którym O’Connor uciekł sprzed nosa
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1974-t19-n2/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1974-t19-n2-s305-319/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1974-t19-n2-s305-319.pdf
6 miesięcy dobrej zmiany na Uniwersytecie Warszawskim:
https://www.youtube.com/user/UWpromocja/videos
Po prostu zgroza, ze taka bande profesorkow utrzymujemy… TRAGEDIA NARODOWA!
No i dramat dla mlodziezy, gdzie oni tak „wyksztalcune” znajda jakiekolwiek zajecie.
Pani Rozalio polecam „Straż Przednią” ks. Tokarzewskiego. Czyta się bardzo dobrze, szybko, i na koniec chce się więcej 🙂
Nie ma
Scots in the Polish-Lithuanian Commonwealth, 16th to 18th Centuries
The Formation and Dissappearance of an Ethnic Group.
Peter Paul Bajer
BRILL
LEIDEN BOSTON
2012
Tak, Panie Gabrielu… temu zajeb.nemu, zaklamanemu chamstwu trzeba sie przeciwstawiac
ogniem i rozzarzonym do czerwonosci zelazem!
I nikt oprocz Pana tego w Polsce nie zrobi… kompletnie nikt! Robi Pan to doskonale, trafnie
i blyskawicznie… komentarze sa fantastyczne… i wczoraj i dzisiaj. Ta Pana praca i calego zespolu ludzi naprawde dobrej woli, pasjonatow prawdy historycznej to MISTRZOSTWO SWIATA !
Wyobrazam sobie jak to zaboli… profesorka Normana, zwyklego, nedznego oszusta i zaklamanca!
Mam nadzieje, ze do nowopowstajacego muzeum w Gdansku ten lach cmentarny, wrog Polakow
i Polski wstepu nie bedzie mial.
Ciesze sie, ze Pink Panter tak szybko zdemaskowal i osmieszyl Artura Foryta, nauczyciela
jezyka francuskiego, drobnego cwaniaczka z krakowskiego portalu… zapewne milosnika filmu
o Tudorach… dla ktorego… wielki ksiaze litewski i wielki ksiaze Rusi Kijowskiej… eta wsio rawno!
Nawet zdjecia nie potrafi poprawnie podpisac… tlumok jeden.
Obciach dla nauczyciela i kompletna kompromitacja !!! Nalezy ten goowniany portal omijac
szerokim lukiem… do pieca z takim portalem!
telewizja ! ??
U mnie wyświetliła się strona z fotkami.
Istne pandemonium. brrr…
Portal zapewne jest odpowiedzią na niecne knowania tu bywającycb i czytających nienawistne notki Gospodarza. 😀 Oczywiście nienawistne na temat Bogu ducha winych Tudorów.
Bo celem nie jest zarobek na sprzedaży, tylko coś innego.
Albo (jeśli był) warunki grantu mogą ograniczać zarobek.
Znam taki przypadek książki o małej wiosce na wschodzie – wydali z grantu, ale że warunki grantu zakazywały zysku, nie mogli dodrukować i sprzedawać.
Ze strony tez zdjęli, to musiała chyba być jakaś akcja z tym zdjęciem z księgarni.
Albo się zorientowali czytając Gabriela, że cholernie napędzi sprzedaż.
I może ten gość co sprzedaje przez net po 99,00 ma jakieś wtyki, no bo lepiej sprywatyzować zyski, niż ich nie sprywatyzować, prawda? 🙂
PS.
Może jakiś sygnał do ministra Glińskiego, że książki ważne i rzadkie o Polsce mimo popytu nie są drukowane? Pomyślę, jak to napisać.
Jedno ministerstwo mi odpisało (o TTIPP i GMO), prezydent o debacie z blogerami – nie.
Omówienie ksiązki OConnora z UMCS:
http://dlibra.umcs.lublin.pl/Content/20141/czas2913_1976_4_2.pdf
To proste: zamknąć na kłódkę wszystkie uniwersytety z tzw. humanistyką, wystarczy internet i książki! A to piękne budynki – na towarzyskie spotkania… Kto to zrobi? – Nie widzę?
Z cala pewnoscia… nie mam najmniejszej watpliwosci!
Te wszystkie „na szybkiego” wystrugane portale „chistoryczne”… maja byc antidotum
na Gospodarza… w dodatku redagowane przez wtornych analfabetow… w dodatku ze „struganych”
uniwersytetow z budzetowych pieniedzy.
Interesowni „chistorycy” piszacy „chistorie na zamowienie” wykazuja… lekki poploch
i podenerwowanie!
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.