Muszę jeszcze przed świętami napisać dla Valsera tekst o blogosferze, a więc dziś może dam tu jakąś wprawkę. Wiem, że o blogosferze już było, ale nigdy dość gadania o nas samych. Zainspirował mnie rzecz jasna tekst Ziemkiewicza, który napisał wczoraj, że kupujemy nawzajem własne książki i promujemy z toyahem jeden drugiego. O tym zaś, że zaścianki szlacheckie stanowiły sieć pisał już wcześniej Krzysztof Koehler. Nie wiem czy pisał, czy nie, bo nie będę go przecież czytał. Ja na pewno nie pisałem o zaściankach, ale o dworach. Zaścianek to jest organizacja lokalna, ważna oczywiście, ale występująca na ograniczonym obszarze.
Nie jest to teraz ważne. Chodzi o to, że blogosfera jako całość została powołana do życia również z takim zamiarem, by „nasi” przetrwali czas peowskiej smuty i dociągnęli jakoś do lepszych czasów. Pozwolić ludziom się wygadać i stanąć na ich czele, taki pomysł przyświecał temu przedsięwzięciu na początku, choć pewnie Igor Janke myślał także o tym, żeby wydobyć z różnych skrajnych postaw energię napędzającą jego portal. Na początku zaangażował przecież do salonu osoby takie jak Kazimiera Szczuka. Ona szybko zniknęła, bo nie poradziła sobie z agresją blogerów, którzy wreszcie mogli powiedzieć co myślą o ludziach takich jak ona. Zostali jednak inni. Ta klęska blogosfery łączącej rozmaite postawy i poglądy, spowodowała, że salon24, jako jedyna platforma politycznej dyskusji stał się rezerwatem prawicowych freaków, którzy co jakiś czas drażnieni byli przez lewicowych prowokatorów. Blogerzy byli też stale atakowani przez publicystów z gazowni, ale tak to było sprytnie urządzone, że w atakach wymieniano tylko nazwiska tych już znanych blogerów, na przykład Ziemkiewicza. Taki Orliński pastwił się nad tymi wszystkimi pilotami boeingów i szydził, z tego, że są zamknięci z rezerwacie razem z różnymi nołnejmami. Oni jednak – nasi kochani piloci boeingów – nie tracili nadziei, albowiem w tych trudnych latach blogosfera była ich domem i żywiła ich niczym preria Indian. Sukces jednak nie nadchodził, zła karta się nie odwracała, a nołnejmy zaczynały być coraz bezczelniejsze i zamiast słuchać co tam mądrego ma do powiedzenia absolwent szkoły liderów nazwiskiem Warzecha, wymyślały jakieś własne historie. Na ten przykład ja. Wymyślałem i wymyślałem, aż pewnego dnia, kiedy stałem na targach w Poznaniu zadzwoniła do mnie moja żona i powiedziała, że napisał do mnie jakiś Józef Orzeł i pyta czy te moje teksty o ziemiaństwie mógłby przekazać Rafałowi Ziemkiewiczowi, bo on przygotowuje taki program właśnie, o ziemianach i chętnie by się tym posłużył. Mamy ten mail jako dowód. I nie ma w nim słowa o Krzysztofie Koehlerze, z którym Ziemkiewicz się przecież dobrze zna i gdyby tylko chciał Koehler odstąpiłby mu za bezdurno wszystkie swoje niezwykłe koncepcje. Ja stojąc w tym, Poznaniu, na gołej podłodze, bo nie było mnie stać na stoisko, z książkami rozłożonymi na stoliku dziecięcym typu mamut, koloru czerwonego, powiedziałem, że prędzej umrę niż cokolwiek oddam Ziemkiewiczowi, żeby sobie z tego budował imidż. I tak też odpisałem Józkowi. Ten zaś od razu zaprosił mnie na pogadankę do Klubu Ronina. Pisałem już o tym, ale nie zaszkodzi przypomnieć, skoro pan Rafał się odezwał. I teraz popatrzcie jaka była mechanika tego demokratycznego przedsięwzięcia za jakie uchodziła blogosfera. Oto wyszydzany przez gazownię gwiazdor, zamiast zebrać wokół siebie zwolenników oddanych i gotowych na wszystko, prosi starszego przecież kolegę o to, by pośredniczył w jego negocjacjach z jakimś nędznym blogerzyną. Ja wiem, że Józefowi nie zależy i on jest na tyle zdystansowany do wszystkich i wszystkiego, że po prostu spełnił prośbę pana Rafała, ale mną by jasna cholera zatrzęsła.
Wtedy właśnie ujawniła się w całej krasie funkcja istotna blogosfery. Póki blogerzy atakowali Szczukę i gazownię wszystko było okay, ale kiedy zaczęli pisać coś od siebie i krytykować „naszych” zrobił się ambaras. Ktoś powie – gdybyście byli mili, to może oni też mieli by dla was jakąś ofertę. Nie mieliby, bo jedyną ofertą jaką nasi mieli dla tak zwanych lokalsów był postulat, by zwracać koszta podróży profesora Zybertowicza, który przyjeżdża na pogadankę do Pcimia. Ja oczywiście rozumiem ten dramat, tę chęć odniesienia sukcesu i przetrwania, ale wszyscy widzieliśmy jak fałszywe to było i jak biedne, a także demaskatorskie. I nie ma tu znaczenia, czy mieliśmy czas przed Smoleńskiem czy po Smoleńsku. Oni nie byli żadną opozycją, oni jedynie tę opozycję udawali.
Blogosfera miała być kompostem na którym wyrosną i rozkwitną różne ciekawe koncepcje „naszych”. Oni zaś za ich pomocą, w naszym niejako imieniu, rozprawią się z tymi, których wszyscy uważali za wrogów, czyli z Orlińskim między innymi. Cała ta konstrukcja okazała się fałszywa i my z toyahem, a także Julek dobrze o tym wiemy, bo po pamiętnym spotkaniu w Hybrydach, 10 września, pan Rafał poleciał donieść na nas do największych wrogów prawicy patriotycznej czyli do swoich kolegów z gazowni. Potem zaś wszyscy jeździliśmy na przesłuchania do prokuratury na Ochocie.
Powtórzmy teraz jeszcze raz – postawa jaką prezentuje Ziemkiewicz z kolegami odbiera wiarygodność mediom, książkom i w zasadzie wszystkim nośnikom treści. To przez nich jest potem ten lament, że rynek jest ograniczony i ludzie nie mają ochoty wydawać pieniędzy na te prześwietne publikacje. To nie jest prawda, jeśli jest w ofercie coś dobrego i wartościowego ludzie chętnie to kupią. Trzeba im to tylko podsunąć pod nos i nie oszukiwać. Nasi zaś, nie dość, że nie potrafią rozejrzeć się wokół w poszukiwaniu wartości innych niż patriotyczne koszulki i rap Tadka Polkowskiego, stosowany na zmianę z filozofowaniem Koehlera, to jeszcze uważają, że kiedy ich zabraknie cała publicystyka i rynek książki runie w jednej sekundzie. Nie runie, bo jest tam mnóstwo wydawnictw i mnóstwo treści, które nigdy nie były przedmiotem dociekań i spostrzeżeń pana Rafała i jego kolegów, a jednak radzą sobie świetnie i prosperują. Jedynym problemem i jedyną zawadą na drodze do rozwoju biznesów księgarskich i lansowania nowych treści są ludzie tacy jak Ziemkiewicz, Koehler i ich koledzy z Teologii Politycznej, którzy nie mając ani jednego narzędzia wpływu na rynek, dysponując za to nieograniczonymi w zasadzie możliwościami w zakresie ględzenia w mediach, chcą przekonać czytelnika, że poza nimi nic nie ma. Mamy więc z jednej strony bogatą, ale wycofaną ofertę, a z drugiej agresywne ubóstwo treści, które rości sobie pretensje do pierwszeństwa we wszystkim „bo Koehler już wcześniej o tym pisał”. Oczywiście, a młody Rymkiewicz już w czasie nauki w liceum wynalazł szuwaks czym zwrócił na siebie uwagę najgłębiej przenikających otaczającą rzeczywistość nauczycieli. O zasługach poety Wencla szkoda nawet gadać.
Nie martwmy się tym wszystkim, tylko co jakiś czas przywróćmy sprawom właściwe proporcje, ot choćby tak jak dzisiaj.
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
RAZ :,Skupianie się na własności mediów, a nie na mechanizmach, jakie nimi rządzą i nadużyciach konkretnych właścicieli, to walka z fantomami” Tu określił się jednoznacznie: Keine repolonisation w mediach!
Ta cała repolonizacja niczego nie zmieni, możemy się przestać łudzić. Niech on lepiej powie co to są nadużycia właścicieli. A jeszcze lepiej niech powie kto jest właścicielem.
Rafał Ziemkiewicz i kolesie (vide: w Tylewizji) to starzy chałturnicy.
a chałturnik z natury rzeczy nie ma czasu na swoje pomysły.
No i jest tam jeden ogórek, jako kwiatek do wyleniałego kożucha.
Podobnie ujął to znajomy Niemiec : ”Jakie niemieckie media?””
poloniści w biegu po kasę i nowe wytyczne to jest repolonizacja; a za dwa lata okaże się że to Putin polonizował swymi agentami; po prostu zwykłe bajoki co tylko kasę od frajerów mają przed oczami; no i oczywiście za 4 lata komercjalizacja i tak apiat
to jest rynek treści oni wszyscy sa uczestnikami tego rynku, który jest przez nich kreowany/budowany wg ich wyobrażeń i potrzeb, szkoda czasu na pierdoły o nowych furtkach dla prawdziwych patriotów co to ich państwo na czele repolonizacji mediów postawi; bo najpierw państwo a potem własność wędrująca ale tylko do swoich [swoich na danym etapie]
Ale czy to wszystko tak naprawdę jest szczere, czy pisane na zamówienie.
Co?
zamawiającym jest niejaka 'prawda’ a odbiorcą niejaki 'rzeczywistość’ – zapraszam na szkolenia z tematyki jak przeżyć w RP
„Poloniści” właścicielem i właściciel będzie sobie używał przez lat cztery! 'Właściciel’ i 'nadużycie’ dobrze oddane.
Podmioty na tytułach własnościowych ulegną wymianie a płacić będzie jak zwykle w takich przypadkach podatnik. Ale to detale.
Dotychczasowi właściciele, miast z nosem zawieszonym na kwintę wycofywać się na z góry upatrzone pozycje, elegancko zejdą ze sceny i jeszcze im za to zostanie zapłacone, że pozbywają się masy upadłościowej co to już nie źre i zapadła na galopujący uwiąd…
Akcjonariusze odpowiednio ten manewr uhonorują, podniesione zostaną jednorazowo dywidendy, a na rynkach akcje firmy zapewne przez moment będą 'szczytować’.
A pani szczerze reklamuje krzesła i stoły ukryte pod Pani linkiem?
No i z prawdomównością RAZ-a wyszło jak w starym, komunistycznym dowcipie:
– Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają rowery?
-Prawda. Tylko nie w Moskwie, ale w Petersburgu. Nie na Placu Czerwonym, ale na Newskim Prospekcie. I nie dają, tylko zabierają…
Poza tym wszystko się zgadza. Zwłaszcza w tagach: Moskwa, Plac Czerwony, rowery;-)
W końcu: czy te oczy mogą kłamać?
Ale nadal nie wiadomo czego/kogo dotyczyło zapytanie p. Oli.
Oczywiście na zamówienie! Coryllus zamówił u p. Maciejewskiego, albo p. Osiejuk u Toyaha, a w cieniu czai się niejaki Bereźnicki. Brawa za czujność, Pani Olu!
Nie zauważyłem tego. Dzięki
Żeby pan RAZ się nie męczył, to dla przykładu Axel Springer, bez większego dłubania.
Akcjonariat: http://www.axelspringer.de/en/artikel/Shareholder-Structure_43162.html
Szef:
Mathias Döpfner (born January 15, 1963), is Chief Executive Officer of German media group Axel Springer SE and President of the Federation of German Newspaper Publishers (BDZV).
Döpfner has been the only European member of the Supervisory Board of Time Warner since July 2006, Member of the Board of Directors of Warner Music since May 2014, and Non-executive Director of Vodafone Group Public Limited Company since April 2015. Since October 2015, Döpfner is Chairman of the Board of Directors at Business Insider. He is member of the International Advisory Board at the Blavatnik School of Government, University of Oxford.[10]
A teraz niech pomyśli o ” mechanizmach, jakie nimi rządzą i nadużyciach konkretnych właścicieli”. Ciekawe co by wymyślił, jakby podjął ten trud i czy owoce trudu trudu chciał ujawnić?
i czy GW oraz Agora będą repolonizowane czy też będą repolonizatorami? chyba i to i tamto – jako ideał
„postulat, by zwracać koszta podróży profesora Zybertowicza”
Pamiętam, że Staniłko też gromko wysuwał taki postulat
Ja ostatnio dużo o tym myślę i też już tu pisem kilka razy, że ciekawe są tendencje na świecie.
Czy wiecie Państwo kto to PewDiePie ? https://www.youtube.com/user/PewDiePie ? To jest najpopularniejszy jutuber na świecie ma 54 miljony subskrypcji. I piszę o nim żeby uprzedzić wszystkie komentarze w stylu „bo wy mówicie zabronione treści i SYSTEM chce was zniszczyć”. Pewdiepie jest totalnie człowiekiem świata, zero treści zero pomyślunku po prostu dno z intelektualnego punktu widzenia. A jednak system go nie nawidzi i jakiś czas temu był popis bo uznano go za antysemite i trochę uderzono po portfelu kupa śmiechu przy tym była.
Terminy gonią, ma się młodą żonę, to wychodzi tak -> wpolityce.pl/kultura/334430-zlowrogi-cien-marszalka-cien-urwany-recenzja
System nie chce nas zniszczyć, system chce, żeby wszystkie dzieci słuchały Ziemkiewicza, a jak się znudzą to żeby przełączyły na tego pana co strzela do „nacistów”
I znowu o, za przeproszeniem, obywatelu Ziemkiewiczu. Ponawiam wczorajszą prośbę, Panie Gabrielu.
Ja nie wiem co chce system, ale na pewno Ci wszyscy pożal się Boże dziennikarze, tutaj i na całym świecie nie mogą znieść, że ludzie mogą sobie słuchać kogoś kto ma przebieg karierry inny niż lata siedzenia w tyłku rednacza.
Ta książka powinna się nazywać „Mity i kity”, a nie złowrogi cień marszałka. Ziemkiewicz po raz kolejny niczego nie przeczytał, nigdzie nie zajrzał i pisze to samo co wcześniej, tylko wydaje to w innej okładce
Biedronka już czeka
Przygotowujemy książkę do druku, szykuję się do świąt, załatwiam różne sprawy, może mi Pan dać spokój? Czasem muszę coś takiego napisać.
Tak, tego nie są w stanie zrozumieć. Ja wyjaśnię ten fenomen jutro, przychylając się do prośby pana Kazimierza z Essex
Tak, Ziemkiewicz stanie się wkrótce bohaterem Biedronki, zaczną go na zloty pracowników zapraszać
To się dobrze składa, bo pan Döpfner mówi o sobie całkiem szczerze:
https://www.youtube.com/watch?v=YwJVq_Ca7V8
„Jestem nieżydowskim syjonistą”
Zrozumiałe jest tedy, że rzeczony pan Döpfner doradza szkole Szkole Zarządzania Leonida Bławatnika, syjonisty o właściwych korzeniach rodem z Odessy. Przedsiębiorstwo pana Bławatnika Access Industries jest właścicielem Warner Music Group, robi w przemyśle chemicznym, w przemyśle rozrywkowym i w nieruchomościach. W tych okolicznościach repolonizacja merdiów jawi się jako wybuch organicznego polskiego antysemityzmu tak zwanego.
Taki OT jak klikam na daną książkę to na dole jest coś takiego:
to się dopiero tworzy strona i będzie można „pomarudzić” o książce?
Czyli ja tez i my wszyscy, ktorzy tutaj przylazimy jestesmy oblakani w oszolomstwie?
Nie, Rafal Ziemkiewicz doskonale wie, jak jest, on na pewno. Pozostal jednak na tej stacji, a pociag odjechal. Czy tak chcial, czy mu kazano? Dla mnie pozostal on od dawna tylko juz jako nazwisko mi znane, jak ten Hartman, czy inny Passent.
Teraz jest juz tylko Wasz czas
Chodzi pewnie o Baśń socjalistyczną, bo Ziemkiewicz (ten od Hajdarowicza) będzie miał swoją jakąś tam książkę do sprzedania w tym samym czasie. Jest Pan konkurencją i jako taki jest zwalczany przez niego przed.
Właściciel gazety popełnia nadużycie kiedy pyta załogę na co poszły jego pieniądze.
Na to wyglada.
Takie to fantomy nam się trafiły. Ale o tym sza!
Coryllus pisze o dworze czyli o: „Dwór był nie tylko mieszkaniem, ale tez miejscem pracy, ośrodkiem zarządzania majątkiem ziemskim i miejscem nauczania dzieci. W dużej mierze był samowystarczalny pod względem zaopatrzenia w żywność i wiele innych dóbr. Typowy dwór polski był zbudowany na planie prostokąta, w stylu klasycystycznym, często z łamanym dachem gontowym i z dużym podjazdem na froncie. Najczęściej był parterowy, drewniany, szalowany deskami i malowany na biało. Aby się do niego dostać, trzeba było przejechać przez zawsze otwarta bramę i długą aleję wysadzaną starymi drzewami. (s. 21 I.Domańska – Kubiak „Zakątek pamięci. Życie w XIX wiecznych dworkach kresowych”)
Moja babcia jeszcze dodawała że bryła dworu była posadowiona na podmurówce, że od strony północno – wschodniej była spiżarnia a piwniczny układ pod tą częścią dworu nosił nazwę – sklep. I że dwór był tak posadowiony aby dokładnie ganek, ściany dworu odpowiadały kierunkom geograficznym : północ – południe, wschód – zachód. Ale już nie pamiętam dlaczego to było ważne (poza tym „sklepem” który oczywiście musiał być od najchłodniejszej strony).
Ups „co za zbieg okoliczności”
09.03.2016 r.
https://coryllus.pl/czy-minister-morawiecki-wprowadzi-monopol-zapalczany/
30.03.2016 r.
https://dorzeczy.pl/22752/Chlopcy-z-zapalkami.html
Kto czyta? Ja czytam?!
Tak jak Myśli nowoczesnego indyka i Pycha i upadek. Tam powiela wcześniejsze felietony w całości (sic!) a tak zwanych pozycjach historycznych jest dublowany przez Zychowicza w Wielkiej Warszawskiej. A potem RAZ rozsyła swą książczynę parlamentarzystom w rocznicę Września…
Nie wiem o co chodzi. Jesteśmy w trakcie reorganizacji…wszystko się wyjaśni po świętach
Każdy pracownik w firmie Axel Springer przed zatrudnieniem podpisuje lojalkę [to taka Teologia Polityczna], że w temacie tematów De מדינת ישראל nisi bene.
Nie dziwota więc, że dyrektor generalny Springera w czołówce 'nieżydowskich syjonistów’ sam siebie plasuje. A że inwestuje to też nie dziwota, bowiem mu się ostro przelewa i dokąd z tym całym hajsem jak nie do 'swoich’. Na ten przykład wdowa po ASie w swoje 70 urodziny sprezentowała mu bowiem pakiet akcji o wartości 73 milionów jewronów. Musi jaki genialnyj malczik ten pan.
Döpfner gilt als enger Vertrauter der Großaktionärin des Springer-Konzerns und Witwe des Konzerngründers Axel Springer, Friede Springer, die Patin seines zweiten Sohnes ist. Im August 2012 schenkte Springer Döpfner anlässlich ihres 70. Geburtstags einen Aktienanteil von zwei Prozent im Wert von rund 73 Millionen Euro. Es heißt, sie wolle damit sowohl den Kurs Döpfners wie auch ihre persönliche Freundschaft belohnen und ihn weiterhin eng an das Unternehmen binden. Zusammen mit weiteren Aktienkäufen liegt Döpfners Anteil heute bei 3,07 Prozent.
Dajcie spokój, informacje na temat monopolu zapałczanego są powszechnie dostępne, nie można się w takie awanturki wdawać.
Terminy to sprawa b. interesująca i w przypadku Ziemkiewicza wygląda, że przekroczył on prędkość światła. Jego najnowsza książka, Złowrogi cień Marszałka, ma datę wydania 10 maja 2017! Mimo to nie tylko od jakiegoś czasu pojawiają się „recenzje”, ale trwa sprzedaż i to z przecenami, nawet o 25%:https://www.swiatksiazki.pl/ksiazki/zlowrogi-cien-marszalka-rafal-a-ziemkiewicz-4931864/?abpid=11&abpcid=18#pelny-opis
http://www.empik.com/zlowrogi-cien-marszalka-ziemkiewicz-rafal-a,p1131001966,ksiazka-p?utm_source=SM_6747&utm_medium=salesmedia (tu przecena nieco mniejsza)
Czyli z Supernowej do Czarnej Dziury tylko rzut beretem. Sajens-fajens, panie dzieju i abra-kadabra.
> blogosfera jako całość została powołana do życia również z takim zamiarem,
> by „nasi” przetrwali czas peowskiej smuty i dociągnęli jakoś do lepszych czasów.
Choć przecież peowska smuta powinna być dla publicysty niepokornego okresem żniw, nieustającym źródłem tematów. Skoro jednak tylko dołowała, najlepszy to dowód, że o kasę z innych źródeł niż gotowy sięgnąć do portfela czytelnik chodziło.
To się nazywa przedsprzedaż i świadczy o niesamowitym zainteresowaniu towarem.
O żesz…Nie bywało takich jeszcze zachwycone rzekły leszcze. Książki nie ma a już jest przecena. Niebawem sam Ziemkiewicz będzie w przecenie….powariowali. A może to jakaś sztuka, której my biedne misie nie rozumiemy?
Oczywiście, że tak
Przedsprzedaż z bonifikatą? Daj pan spokój.
Mniej chodziło mi o informacje bardziej o zbieżność tematu i dat.
Takie cuda tylko u nas. Jeszcze nie wydane a już przecenione
Pan Ziemkiewicz reprezentuje środowisko „młodych panów”, którzy zaczynali karierę pod koniec lat 80-tych, kiedy w ramach różnych cichych porozumień „dostali media” czyli gazety, książki, bo już z telewizją to było różnie. Z tym, że ich zadaniem było „tłumaczenie otaczającej rzeczywistości”, bo już zarządzanie informacjami do nich nie należało. Dlatego chyba tak często uciekali w różne fantasy, sajans fikszyn i „historie alternatywne” a tymczasem „wybuchła rewolucja informatyczna” i obywatele sami poszli szukać informacji, które były nadal w III RP – reglamentowane. A jak zaczęli szukać, to i zaczęli znajdować. I wielu bardzo się zdziwiło a nawet rozczarowało tym, czym była/jest III RP i jej elity. „Młodzi panowie” się starzeli, wymieniali stare żony na nowe, chcieli już osiąść gdzieś na stałe w miłych dworkach z dostępem do jeziora i prywatnym jachtem – a tymczasem w przestrzeni medialnej ziemia zaczęła się trząść na serio. Bo Polska, mimo wszelkich trudności gospodarczych i trudnego życia obywateli – ma wyjątkowo dobrze rozwinięty internet a już blogosfera jest w światowej czołówce. I obywatele wprost przerzucają się – informacjami. W tych warunkach komu są potrzebni nieco starsi już „młodzi panowie”, którzy uporczywie chcą nam „wszystko wyjaśniać i komentować”. Więc robi się nerwowo a uratowali się z klęski mediów starej daty tylko tacy, co zostali na przykład – europosłami. A ilu może być europosłów? Zrozumiałe jest więc rozgoryczenie tych byłych „młodych panów”, którym rewolucja technologiczna odebrała ładny, łatwy i dobrze posmarowany masełkiem chlebek i muszą walczyć o kawałek rynku książki z jakimiś „blogerzynami”. Po prostu strrrraszzne:)))
No, przeciez pisze jak wol, ze korzystal z ksiazki Slawomira Suchodolskiego:)
(tekst z 30.03.2017 )
A wystarczy, żeby zachowywali się racjonalnie i robili na odwrót. Nie. Dopiero jak ich sponsor kopnie w tyłek i wywali starych i schorowanych na bruk, zrozumieją swoje błędy
Niezłe. To ostatnie zdanie szczególnie jako konkluzja. Choć rachunek prawdopodobieństwa zakłada, że z dwu żyjących ludzi jeden powinien być dobry, a drugi zły, choćby byli tej samej narodowości, czy to rachunek prawdopodobieństwa będzie repolonizował polskie media? Nie sądzę.
;-)))
Znaczy się balon próbny 300 egzemplarzy, przed ewentualnym dodrukiem?
Reklama trwa już od zeszłego roku, a Ziemkiewicz w listopadzie 2016 r. jest przedstawiany jako autor tej tylko książki, choć nikt jej jeszcze na oczy nie widział: https://dorzeczy.pl/14811/Zydzi-Polacy-Komunizm-ireligia-Holokaustu-Debata-z-udzialem-Lisickiego-Ziemkiewicz-i-Zychowicza.html
A wydawnictwo wówczas nawet nie potrafiło bliżej określić w której części roku 2017 to dzieło wypuści: https://www.facebook.com/fabryka/posts/10154673834598774
Też się uśmiechnąłem w tym miejscu:)
A że był to czas żniw, niejeden bloger (prawdziwy, naturszczyk) dowodem.
A i jeszcze jedno. Blogerzy posługują się prostym i zrozumiałym dla innych językiem przez co przekaz jest czysty i dostępny dla wszystkich.
Dzięki za to podsumowanie.
Dokładnie. Może wynika to z tego, że nie musieli uczestniczyć w prawdziwej rywalizacji, tylko w rywalizacji ustawionej. Nie traktują rozwoju internetu i blogosfery jako plus-minus – dobra, tylko jako zagrożenie. Wierzą tylko w „układ” a to jest pułapka. Gdyby Polska nie doznała takiego strasznego kryzysu i nie miała tylu ofiar w postaci wymuszonej emigracji, masowej, do niedawna nieznanej -bezdomności, samobójstw etc. – nikt by nie zauważył tego, że oni są zbędni. A są. Stąd taki przerost formy nad treścią na tych wszystkich targach książki i w tzw. debatach kulturalnych. Gadają i gadają ale tak naprawdę – nic nie mówią.
Konieczność posługiwania się prostym i zrozumiałym językiem wymusza logiczne i sensowne wypowiedzi, które łatwo ocenić wg kryterium prawdy i kłamstwa. Dlatego kocham polski internet, zwłaszcza młodzież, która czasem jednym słowem lub zdaniem potrafi trafnie skomentować różne sprawy i różnych ludzi.
Strach pomyśleć co będzie się działo jak Pan Ziemkiewicz zostanie zwolniony z redakcji wszelakich . Wtedy założy bloga i przyjdzie najgorsze, trzeba będzie polemizować z czytelnikami. Horror po prostu. W sumie Pan Rafał i tak lepiej przędzie od swojego kolegi z podstawówki Piekary który od 10 lat nie może napisać drugiego tomu cyklu inkwizytorskiego bo ma inne plany. Ach te zblazowanie geniuszy science fikszyn .
no i taki rynek:
http://www.rp.pl/artykul/770520-O-prawicy-z-Jaroslawem-Makowskim-polemizuje-Rafal-Ziemkiewicz.html
Chyba tam wszyscy marzą o byciu kimś takim jak Stanisław Lem który zza dębowego biurka rozprawia o losach świata, a zgromadzeni reporterzy skrzętnie spisują każde słowo które będa mogli przekazać społeczeństwu.
Lem nie usynowił środowiska NF, na co narzekał Parowski. Hollanka wzięli sobie za nestora.
A okres uciech między żonami opisywali w powieściach, zresztą wcale dobrze sprzedanych. Tu Ziuk, tu dymanie, kręci się. Odbiorcą.
Myślę, że do tego nie dojdzie. Jakiś etat dostanie. W jakimś „administrowaniu kultury”. Albo zacznie pisać kryminały pod pseudonimem:)))
Ale niecałe dwa lata temu wyszedł ostatni tom Piekary. Sporo ich natrzaskał.
Od wschodu była sypialnia i wstające słońce budziło i dawało światło, a kuchnia była od zachodu, aby było w niej jak najdłużej jasno. Ludzie żyli z naturą za pan brat bez pośrednictwa ekologistów.
Ciekawe, czy „krol ofiletowany” – (z bloga Toyah’a) tak sie wysypal przed czy po nazwaniu go „najlepszym pisarzem wspolczesnej Polski”… Jesli po, to by tlumaczylo dlaczego pozwolil sie tak odkryc
Proszę zwrócić uwagę na tytuły dzieł pana Ziemkiewicza. Cała siła marketingowa poszła w te tytuły: „Viagra mać”, „Życie seksualne lemingów”, „Jakie piękne samobójstwo”:))) Żyło się pełną piersią a przyszli młodzi internauci byli jeszcze w podstawówkach albo i w przedszkolach:)))
Niedługo będą same balony sprzedawać
Słuchajcie słuchajcie:
Właśnie jestem po 4 odcinkach serialu „Shogun”
Prawię się zakasłałem jak zobaczyłem jaka tam propagitka antykościelna jest.
Mianowicie ten „pilot” przypływa do tej Japonii (angol na holenderskim statku) i zaraz go źli Jezuici chcą uśmiercić. Ale dobry pan Torbanaga san go ratuje z więzienia i się dowiaduje od niego że Papież nadał Portugalczykom całą Azję na własność i że Portugalczycy już mają część Am. Południowej (Brazylię) i wywieźli całe złoto. A Hiszpanie złoto z reszty Hameryki i że właśnie się szykują na Japonię. O Angolach co to wywieźli z reszty świata ani słówka. Polecam serialik.
Nie brakuje takiemu na chlebek z masełkiem i dżemikiem z Peweksu.
Czy może mi ktoś przypomnieć o co wtedy chodziło?
Dziękuję.
Piekara jest jego kolegą z podstawówki?!!!!!! Gdzie była ta podstawówka?!!!!!!!
Repolonizacja, jeśli do niej dojdzie, zostanie przeprowadzona zgodnie z dialektyką marksistowską dzielącą strony na krzeczkowszczańskich konserwatystów i na postępowców urzeczywistniających swoje wewnętrzne potrzeby, a Axel Springer zadba o prawidłowy przebieg procesu repolonizacji.
GB chciał zamordować dziennikarzy z GW, ale Ziemkiewicz ich dzielnie ratował za pomocą donosu.
Oglądałem to jako dzieciak do dziś pamiętam dwie rzeczy : sepuku i złowieszczą postać Jezuity.
Ja też w prylu jak mniejszy byłem. Ale nie zauważyłem wtedy tej propagitki proaglijskiej.
Teraz to mi się na pierwszy plan wybiło.
Dlatego wtedy to puścili – żeby jadzik antykościelny sączyć.
Pamietam, ze ogladalem jako dzieciak ale nie zwrocilem uwagi na agitke – a teraz przed powtorka powstrzymuje mnie totalna alergia na gebe Richarda Chamberlaina…
tam od razu zamordować, tylko postawić pod ścianę za zdradę stanu.
Nie nie. Chamberlainem się nie przejmuj. Obowiązkowy serialik – serio. Mnie aż powaliło.
@Coryllus Dziękuję.
Przy okazji, Gabrielu, mam propozycję a zarazem prośbę. Śledzę twój blog od dawna, jeszcze z czasów gdy publikowałeś też na NaszeBlogi, zanim „wszyscy-wiemy-kto” skasował ci konto. Szlag mnie wtedy trafił bo miałem w notatkach masę linków z cytatami z każdego wpisu (przy okazji, nie wiem jak ty się wyrabiasz tyle pisać), ale jako że piszesz bardzo dużo, szybko gubi człowiek treść którą chciał udostępnić w jakieś dyskusji albo zacytować.
Dlatego namawiam, zastanów się proszę nad wpisywaniem tagów nawiązujących do treści na dole każdego wpisu na blogu, pozwalające fanom odnaleźć szukaną treść po jakimś czasie. Nie musisz mieć systemu tagów w stronie, Google search powinien to wyłapywać i tak po zindeksowaniu.
Na przykład, do tego wpisu, mogły by pasować tagi #ziemkiewicz #afera #blogosfera lub inne, twoje własne, bo nie wiem jak np. nazwać wspomnienia najnowsze, może #retrospekcja.
Za kilka dni sprawdzę, czy tagi które wpisałem w komentarzu pozwolą mi znaleźć ten konkretny link wpisując w Google search „site:coryllus.pl #ziemkiewicz”
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
No ale nie moge, odrzuca mnie – tak samo jak od Matta Damona.
Wielu rzeczy nie widzielismy jako dzieci w tych filmach. Ostatnio swiezym okiem, dosc przypadkowo, zobaczylam Dirty dancing, na jakims angielskim kanale dawali. Nachalna propaganda aborcyjna rzuca sie w oczy. Jako nastolatka ogladalam pare razy – nic nie widzialam (albo mnie to nie zajmowalo), tylko taniec.
Dodał jeszcze TVN:
część pierwsza https://www.youtube.com/watch?v=iLHcJ0bvh9k
część druga https://www.youtube.com/watch?v=O01lSCIFyV8
Pod drugą częścią jedna dobra dusza umieściła taki komentarz:
W zasadzie jedną z niewielu osób „w naszym obozie” ,która rzeczowo ,ciekawie opowiada o tym „jak wyjść?” jest Andrzej Zybertowicz. On nie tylko diagnozuje , rozumie sytuację ale i poszedł dalej pokazał co każdy indywidualnie może zrobić, jakie metody zastosować.. Takie pogadanki tych panów blogerów to jest bicie piany. Szkoda czasu.
Dusza ta została skołczowana na archipelagu polskości.
w dużej mierze jako źródło tematów, motywów i pomysłów.
Myślę Coryllusie, że nie tylko ty doceniasz siłę i potencjał blogosfery…
Jeszcze się Szkoła Nawigatorów w blogerskiej wersji nie pojawiła a już przeprowadzono wstępną szarżę. Pan RAZ w pierwszym zagonie, ha!
Dzięki Bogu są tacy goście jak Pan Gabriel. Tak jak Pan napisał: olać, robić swoje, tworzyć swoje platformy oparte na własnym kapitale, sieci porządnych ludzi pozbawionych kompleksów, a jak przyjdzie czas to porządnie na tym zbudować siłę polityczną opartą i tyle. PS: Za demaskację zakochanego w sobie i swoich „analizach” Pana Warzechy daje plus… dodatni 😀
Angole wówczas, gdy byli w Japonii żywi jezuici, jeszcze nie za bardzo mogli cokolwiek skądś wywozić. Najpierw musieli uporać się dominacja floty hiszpańskiej na morzach. Czyli dopiero ze sto lat po jezuitach.
Filmy produkowane u Anglosasów z samej definicji nie mogą być prokościelne.
> w dużej mierze jako źródło tematów, motywów i pomysłów.
Pamiętam, że wtedy praktycznie codziennie lekko klepałem jakąś notkę*. Wystarczyło zerknąć na dowolny portal.
*sporo lądowało w koszu w chwilę po napisaniu 🙂
10/10
Wesołych Świąt Wszystkim
Pamietam jak ogladalem 'Downton Abbey’ i w jednym z odcinkow jeden z bohaterow rzuca jakas lekko nieuprzejma uwage nt katolikow (taka uprzejma angielska bigoteria) – a rzecz dzieje sie w latach 20tych. W prasie szum ze chamowa i dyskryminacja, na co tworca serialu zabral glos i powiedzial cos takiego: jestem katolikiem i stykalem sie z takimi zachowaniami cala mlodosc – protestanci zaprosza Cie na obiad, na polowanie, poczestuja sherry… Ale nigdy nie wydadza za Ciebie (katolika) corki.
Z calej protestanckiej / anglikanskiej religijnosci zostala juz chyba tylko wrogosc do 'papistow’.
To może być coś takiego jak wyprzedaże w sklepach – wszystko ma jakiś % – wyłącznie po to aby zachęcić tych, którzy lubią kupować taniej. To wcale nie musi być rabat, a tylko ustawka pod klienta. Swoją drogą data wydania – 10 maja 2017 – to jednak trochę niedopatrzenie 🙂
’Dusza ta została skołczowana na archipelagu polskości’ – oklaski na stojaco za tekst (co najmniej) tygodnia 🙂
Dyskusja zeszła na sprawy filmowe. Jakiś czas temu Toyah publikował biografię postaci na której swobodnie oparta jest postać bohatera serialu „Tabu” emitowanego w HBO. Jeśli więc komuś brakuje wiedzy o roli Anglików, to tu otwarcie mówią, że Kompania Wschodnioindyjska rządzi światem i pokazują w jaki sposób. Jedyni, którzy im się przeciwstawiają to Amerykanie, z którymi trzymają Irlandczycy. Nie rozgryzłem co to może symbolizować.
W każdym odcinku jest jakiś smaczek z Coryllusa. W poprzednim odcinku, bohater zakupił statek na rejs do Ameryki i kupował prowiant i wyposażenie. Handlarz zaproponował mu tanią wieprzowinę. Bohater grany przez Toma Hardego wydarł się tak, że aż podskoczyłem: „Tylko wołowina”.
Jak jesteśmy przy wołowinie, na blogu maczetaockhama.blogspot.com jest ciekawy wpis o aferze z wołowiną w Ameryce Południowej.
I co takiego indywidualnie zrobił pan Zybertowicz?
Parasol tam poustawiał gniazda karabinów maszynowych, żadna szarża nie ma szans
Tak, wołowina ma kolosalną przyszłość. Wiem coś o tym. A Irlandczycy niczego nie symbolizują, są batem na angielską du…ę jak się zaczyna za bardzo rozpychać.
Nie dość że taki jeden z drugim „niezależny oszołom” przeżywa z tego tytułu dysonans poznawczy bo jest do wynajęcia, dzięki czemu ma szansę zapylania „myślą nowoczesnego…” (nie dokończę czego, bo w sumie sprawa jest otwarta) wszystkiego co się rusza i na drzewo nie ucieka, odcinając od tego kupony, to zachowuje się jakby to on został napadnięty i okradziony. O co ten żal i do kogo skoro „niezależny oszołom” gardzi ze swojego piedestału „nołnejmami”?
Zamiast skupić się na własnej „zasłużonej” i docenionej marce „bakerols”, podsrywa i rozsiewa insynuacje jakoby prawa do koła były zastrzeżone dla innych… których on łaskawie wskaże. Jeśli to nie jest jakaś zazdrość, to naprawdę zaczyna wyglądać jak zlecenie… Co się porobiło z tym człowiekiem?
Dzięki.
Jeśli uważa że w ten sposób podbierze czytelników to jest idiotą, poza tym on pisze o zupełnie innych rzeczach… nie ten target… nie ta klasa (zwłaszcza z jego perspektywy 🙂 czyż nie?)
W skrócie skołczował ileś tysięcy nieszczęśników, których nauczał przez kilkadziesiąt lat w szkole wyższej. To dopiero szkodnictwo. A obecnie kołczuje pana prezydenta na płaszczyźnie między innymi transhumanizmu, bo nie możemy, panie dzieju, odstawać technologicznie od tych, którzy doczepiają sobie i innym elektroniczne trzecie oko na środku czoła.
Tak… Teraz już blogosfera niepotrzebna bo się w niej raptem od ruskich agentów zaroiło, a internet to zagrożenie cywilizacyjne i TERRORYSTYCZNE… Wylatowo normalnie.
Tylko patrzeć jak prąd zaczną reglamentować, albo każą pisać meldunki każdemu posiadaczowi komputera o tym kto gdzie wchodzi, co czyta, i co pisze 🙂
Teologia Polityczna jest mi mało znana. Drzewiej czytywałem Frondę (od ich pierwszego nru do któregośtam), potem 44… Bo niczego poza tem nie było do nabycia. Papierowo. Bo takie jeno czytałem. Sporo rzeczy, jakie pisano było ciekawych. Teraz wszedłszy na rebelya.pl natknąłem się na wywiad z niejakim Łuczewskim (napisał interesującą książkę socjologiczną o pewnej wsi polskiej) i to co rzecze w tym wywiadzie jest również interesujące. http://rebelya.pl/post/11235/micha-uczewski-nowoczesnosc-jest-oparta-na-neut
To znamie Bestii (Obj 13,16) sie teraz transhumanizmem nazywa? Zgroza…
Cóż tu rzec – notka demaskatorska i zapewne wiele osób trafi tu po przeczytaniu wywodów RAZa.
Głupiś RAZie, gdybyś w mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Niedźwiedź nie dowiedział…
Przy czym ciekawy jest tu matecznik.
Jest taka gra w karty, zwana z niemieckim wdziękiem bodaj Hosen unten, co się wykłada: gacie w dół. I co po dzisiejszej notce doskonale widać.
A z wywodów RAZa widać równie doskonale, że jako cierń w d. jesteście uważnie czytani, i Ty, Gabrieli, i Toyah.
A i owszem, określa się że „wyssana z mlekiem matki””.
Najzupełniej bezrefleksyjna.
Wszyscy jednym głosem… Kup Pan cegłę! Wspomóż weterana/inwalidę walki z… no WALKI Panie
A ja myślę, że to przez takich Łuczewskich nie istnieje dziś żadna normalna komunikacja. Nie można nic powiedzieć, żeby nie użyć od razu słowa „demoniczne”.
blogowanie jeszcze można im wybaczyć ale wydawanie swoich i nie swoich książek już nie, do tego organizowanie targów – nigdy!
RAZporaz 😉
Perfect – Raz po Raz
Pan ze szwedzkiego przedsiębiorstwa Biohax zachwala czipowanie:
https://www.youtube.com/watch?v=Jd-JrMoxJxo
W ostatnich tygodniach pojawił się on w tonie przekaziorów z BBC i LATimes na czele.
Okazuje się, że nie tylko czipa, ale i całą płytę główną można dać sobie wszczepić. A więc takie coś pośrednio zachwala nam pan profesor Zybertowicz, a nasi publicyści chętnie mu będą basować, dodając, że musimy mieć własne czipy i płyty główne, wyprodukowane w tych fabrykach, co to nam NUM za pożyczone w Londynie pieniądze zbuduje.
Dopoki nie jest obowiazkowe, jest dobry czas na myslenie jak to obejsc. Wielki Brat puscil monitorowanie sieci – ludzie wymyslili VPN, wiec i na czipy znajdzie sie sposob.
Dokladnie.
> W tych warunkach komu są potrzebni nieco starsi już „młodzi panowie”,
> którzy uporczywie chcą nam „wszystko wyjaśniać i komentować”.
Tym najbardziej leniwym. Znam kilku takich, którzy z pogardą wypowiadają się np. o twórcy tego bloga, bo o nim nie słyszał w TV, a Ziemkiewicz to tam nawet swój program ma. I tak naprawdę to jedyne, co tych niepokornych ratuje: gnuśność widowni, która lubi tylko piosenki już zasłyszane.
> Więc robi się nerwowo a uratowali się z klęski mediów starej daty tylko tacy,
> co zostali na przykład – europosłami.
Nie zdziwię się, gdy RAZ zostanie europosłem z ramienia Kukiza lub jakiegoś Kukiza Nowoendeka ’18
Powiem szczerze, że nie rozumiem. No, ale wierzę że na zrozumienie przyjdzie jeszcze pora.
Tymczasem jestem na bieżąco ze wszystkimi rzeczami wydawanymi tutaj. I powiem, że jest to dla mnie literatura wystarczająca. Bo doszedłem do wniosku, że jak głowa za bardzo otwarta, to się może z niej ulać.
> Dlatego wtedy to puścili – żeby jadzik antykościelny sączyć.
Tak jak Ptaki ciernistych krzewów z tym samym aktorem.
Już to wywaliłem.
Wie Pan, to jest kolejny już mędrzec, który ledwie skończył trzydziestkę rozprawia o sacrum i demoniczności, a robić nie ma komu. I wydaje głównie własne książki.
Targów, na które oni nie mają wstępu na dodatek. Horror, Panie, ta blogerska tłuszcza!
No ale to budzi mój niepokój jednakowoż; skoro RAZ rozdaje po blogerach razy, to maluczko, a „nasi” będą na czele walki o eliminację w internecie „mowy nienawiści” i o inne świństwa. W Europie już „się dzieje” i robi.
A ja polecam tekst Toyaha w holenderskiej SN o pierwowzorze Szoguna, czyli Williamie Adamsie. Tudzież wzmiankę (dygresję) w żydowskim numerze, w tekście o misji barbikańskiej do żydów. Szogun i jego mocodawcy zostają tam zdekonstruowani i „wyfiletowani”, że polecę dzisiejszym określeniem Toyaha.