Mam wrażenie, że tak, choć coś się jednak zmienia. Nie na tyle niestety, by z tego powodu otwierać szampana. Oto na profilu Jacka Bartosiaka, najbardziej chyba zatroskanego o bezpieczeństwo naszego kraju, widnieje taki oto wpis.
https://twitter.com/BBS41316041/status/1298300280455548929
Jak widzimy, niewiele brakowało, by nasze tutejsze, sztandarowe hasło zostało wpisane do sztambucha pana Jacka, a on nawet by przy tym nie mrugnął. Cóż to bowiem jest, jakaś tam blogosfera, w porównaniu z jego poważnymi badaniami, przemyśleniami, publikacjami i wnioskami? Nic. Betka po prostu. Tam na dole ktoś, jakiś entuzjasta pana Bartosiaka, dołączył garść cytatów jego autorstwa. I patrząc na to zdanie, które kiedyś pojawiło się w mojej głowie w trakcie lektury wspomnień Wojciecha Kossaka – władza może być tylko święta albo tajna – a potem na te cycaty z Bartosiaka (nie poprawiać), myślę sobie – zupełnie jak Bach w sztuce „Kolacja na cztery ręce” pytający Haendla – panie, ale jak można? Jak można pisać tak nędzną muzykę? To jest nie do wyobrażenia. Mam na myśli ten poziom komunikacji z odbiorcą. To jest coś strasznego w sensie podstawowym, bo ów sposób przekazywania myśli po prostu czytelnika degraduje. Wypełnia jakieś jego deficyty, ale go degraduje. Dlaczego tak właśnie jest? Odpowiedź mam gotową i ona jest niestety banalna. Ludzie tacy jak Jacek Bartosiak, nie sprzedają treści, oni sprzedają siebie. Gdyby nagle pan Jacek zaczął śpiewać jakieś kuplety, niewiele by się zmieniło w postrzeganiu go przez publiczność – ot kiedyś mówił, a teraz śpiewa…o co chodzi? Najważniejsze, że jest dostępny w tym samym paśmie co zawsze i możemy się pokiwać w rytm jego słów. Reszta się nie liczy.
Metoda pana Jacka Bartosiaka, została twórczo zmodyfikowana i rozwinięta przez posłów Konfederacji. Już wiadomo, przy okazji, kto będzie następcą Mikkego na skrajnej prawicy. Z pewnością nie Grzegorz Braun. Będzie to Konrad Berkowitz. Który tym się od Brauna różni, że wpisuje się w ten sam zakres fal, co Bartosiak, tyle, że jeszcze może zaśpiewać i zatańczyć. Jako gwiazda medialna jest więc cenniejszy niż Braun, który wchodzi w pewnym momencie w rejestry niesłyszalne przez znerwicowanych i szukających odpowiedzi na jakieś pytania korpoludków. Berkowitza zrozumieją wszyscy, bo on, nawet jak się pogubi, zawsze przypomni sobie jakiś mizoginiczny żart o dupie i będzie wesoło. Tak, jak na przykład tutaj
https://twitter.com/KonradBerkowicz/status/1297647528175964164?s=20
Wszyscy są zadowoleni i wiedzą o co chodzi. Rząd źle rządzi, a Berkowitz chce to poprawić i wie, że to wcale nie jest trudne. Ponadto, w czasie kiedy on będzie tańczył, panowie Mentzen i Dziambor będą częstować ludzi piwem, kupionym za swoje pieniądze. Jak to zwykle czynią wolnościowcy. Najważniejsze bowiem, to znaleźć wspólny język z wyborcami. Ci zaś słuchają tylko tych piosenek, które już znają. Nie ma więc mowy o tym, by śpiewać jakieś inne. No, czasem ktoś tam, nie posiadający nazwiska, bałaknie coś w blogosferze i można o tym wspomnieć. Tyle, że to są marginalia, bez wpływu na pracę silnika. Najważniejsze jest, by cała sala śpiewała z nami.
Słowo o pracy silnika. Trudno znaleźć formację odznaczającą en masse mniejszą skutecznością niż ta cała Konfederacja. Fakt, że weszli do sejmu, ma takie samo znaczenie, jak wejście do sejmu Samoobrony i tak samo się skończy. Walka, którą ci ludzie prowadzą jest w istocie walką o indywidualne kariery polityczne w innych niż Konfederacja ugrupowaniach. I to ma swoją mechanikę, sznyt i koloryt. I jest bardzo dobrze rozpoznawalne.
Co tymczasem słychać z drugiej strony, gdzie także przecież są ludzie sławni, posiadający nazwiska, a wymienianie tych nazwisk to celebracja sama w sobie i prawdziwe, małe misterium. Oto okazuje się, że sławne jak nie wiem co Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, chce opuścić grupa literatów. Nie mogą się oni bowiem pogodzić z tym, że Stowarzyszenie wzięło od Glińskiego jakieś grosze na wydanie kilku tomików wierszy. To jest doprawdy niezwykłe. Ministerstwo Kultury i jego agendy finansują wydawanie tomików wierszy, pisanych przez osoby, których nie rozpoznaje nikt. Przypuszczam, że nawet bliscy sąsiedzi mieliby kłopot z identyfikacją ich jako autorów. No, ale oni są przecież poetami, literatami…Skąd się wzięli? Jak to skąd? Z komuny. Nie ma innego źródła talentów przecież niż komuna i jej struktury, które wymagały od pisarzy i poetów posłuszeństwa, lojalności i wierności. Z PiS-em jest o tyle łatwo, że rząd obecny nie wymaga od autorów niczego. Świadom zapewne, że to, co określa się zwykle mianem soft power nie ma najmniejszego znaczenia i jest kolejną modą przybyłą z Ameryki. Tam zaś służy temu, by gracze polityczni nie powyrywali sobie tchawic i żołądków w czasie debat i dyskusji. U nas, cała ta miękka sfera komunikacji, jest bez znaczenia. To tylko niewielkie budżety, które muszą być rozdysponowane. No i to właśnie się czyni.
Kto odszedł? Sami najlepsi: Kral, Tokarczuk, Rudnicki i Kronhodl. Dwóch ostatnich nie znałem do dzisiaj, pierwsza nie napisała niczego od pięciu lat, a druga to osoba zaburzona. Prezeska zaś tego dziwnego stowarzyszenia mówi, że chce wydawać literaturę niskonakładową, a do tego potrzebne są dotacje. Mam wrażenie, że znajdujemy się w centrum jakiegoś obłędu. Ludzie wydający literaturę niskonakładową, powinni to robić za własne pieniądze, jak ja na przykład, i adresować swój przekaz do wąskiej grupy pewnych odbiorców. Dotacje są na pokrycie części kosztów literatury wysokonakładowej, która ma stać się wizytówką kraju i nadawać charakter całej społeczności mówiącej po polsku. To co mówi pani prezeska jest fałszywe, bo ona w rzeczywistości chce powiedzieć iż ludzie, którzy wyszli z komuny, a mają jakieś pozycje i ambicje, chcieliby istnieć jako literaci, albowiem to nobilituje. Nie każdy może być niemieckim szpiegiem jak Twardoch. A więc mili faszyści i homofobi z PiS-u, wyskakiwać z kasy, bo nie będzie kultury. Ci co dostaną pieniądze od zagranicznych fundacji, albo mają resortowe emerytury, jak pan Kronhold na przykład, utrzymają się jakoś. A reszta? Tragedia. I jeszcze istnieje podejrzenie, że ten cholerny rząd chce dzielić ludzi według jakichś fałszywych zasad. A podziały prawdziwe przebiegają inaczej. Oczywiście, że inaczej. Podziały prawdziwe przebiegają tak, by nikt absolutnie, kto ma coś w głowie i potrafi napisać jakiś składny kawałek nie został nawet zauważony przez literatów ze stowarzyszenia. Całe szczęście dla nas uczeni radzieccy wymyślili internet i możemy spać spokojnie, w przeciwieństwie do nich.
Popatrzmy jeszcze na listę tegorocznych kandydatów do nagrody Nike
https://kultura.onet.pl/ksiazki/nagroda-literacka-nike-2020-znamy-finalistow-lista-nazwisk/plwzhje
Moim zdaniem należałoby ich wszystkich wysłać na jakieś zajęcia z papieroplastyki, za karę, że zgodzili się na takie okładki.
Niestety nie mam dobrej pointy do tego tekstu. Napiszę więc jeszcze raz: wszyscy ci ludzie nie są sprzedawcami i promotorami treści, choć chcą za takich uchodzić. Oni są sprzedawcami siebie, dlatego tak uważają, by nie wymieniać żadnych innych nazwisk, poza tymi, które znajdują się w kanonie stworzonym dawno temu przez czerwonych.
Aha, byłbym zapomniał – Maria Janion umarła.
Okładki są straszne. W piwnicy w pudłach u mojej mamy są książki z lat 70-tych, okładki są podobne.
Lata siedemdziesiąte nie były jeszcze takie najgorsze jeśli idzie o okładki. Osiemdziesiąte, to był horror
Było ich trzech Berkowitz, Bartosiak, Betka ☺
Kiedyś jeden z uczniów technikum leśnego w Biłgoraju napisał w wypracowaniu zdanie: na polanę wyszły dziki, było ich trzech.
Niektóre starsze i zasłużone osoby przechodzą płynnie w stan zasuszenia i zabalsamowania, jak Lenin, a Korwin-Mikke po prostu zaśnie.
Będzie znowu dyskusja, co jest kanonem w polskiej literaturze i światowej, a co nie i tu pojawia się szansa dla nowych nazwisk, dla niektórych zagrożenie. Stąd ten rozłam w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich.
To nie jest do końca tak, że Bartosiak kreuje tylko samego siebie. Jest mimo wszystko człowiekiem Amerykanów, pełni jakąś rolę, pokazuje co jakiś czas referencje. Jest też wydaje mi się, w jakimś sensie człowiekiem Izraela. Puszcza aluzje na temat bomby atomowej, na pewne pytania nie odpowiada, potem w rozmowie z pastorem mówi mimochodem o wakacjach spędzonych w kibicu. To oczywiście jakaś gra. Ale nie patrzyłbym zero-jedynkowy, że tylko blefuje, lub jakoby właśnie on coś znaczy. Zadał sobie dużo trudu jak na polskie warunki.
On nie zadał sobie żadnego trudu. Dostał instrukcje, został opłacony i wykonał to co miał wykonać. Tyle.
Ważniejszy jest chyba rozłam w suchej skórce od chleba
Rozłam jest czystą pochodną dyspozycyjności polskich pisarzy wobec ideologii lewicowych. Kto uwikłany z PiSem jest trefny. Jest wśród poetów trochę ludzi zorientowanych na prawo lub niezależnych, ale naprawdę niewielu. No, Topos tak.
Zemło mnie.
Z pewnością tak. Jednakże sądzę, że spore partie swoich grubych tomów napisał sam. To nie jest beztalencie, ktoś wyłoniony na drodze negatywnej selekcji. Zresztą pana teoria mówi to samo: przychodzi poczta z Wenecji i tam już są instrukcje. Dowodzi pan nawet, że nad Wisłą nic innego zdarzyć się nie może. Może, kwestia akcentów. Czebole Korei to nie jest nic. Podobnie pieniądze z chińskiej diaspory w Indonezji, Singapurze itd. to też nie jest nic. Deng je uruchomił. My też mamy jakieś atuty i możliwości, choć pewnie już uzgodniono spory kompromis.
prawie jak ; 'ogary poszły w las”
nieźle jak na pierwsze zdanie wypracowania chłopaka nie aspirującego,
niestety nie mogę ocenić tego konkursy GW czyli nike, bo nie znam twórczości tych ludzi a nazwisko na n. kojarzy mi się z fotografiką
niech sobie rozdzielą te 100 tys. zł bo to chyba trzeba traktować jako zapomogę na jakieś 3 lata, jeśli taki pisarzyna wydaje na utrzymanie miesięcznie tyle co najniższe wynagrodzenie
a co się stało z domami pracy twórczej, jakie kryteria trzeba spełniać, żeby sobie w cudzym dworku pomieszkać ? Zapewne trzeba być 'literatem” i jakie jeszcze warunki? może trzeba się legitymować jakąś nagrodą ?
Ktoś wie ?
ja tak o bytowych problemach rozłamu w „literaturze”, bo u lewaków (lewackich pisarzy też) jednak „byt kształtuje świadomość”
„Co tymczasem słychać z drugiej strony, gdzie także przecież są ludzie sławni, posiadający nazwiska, a wymienianie tych nazwisk to celebracja sama w sobie i prawdziwe, małe misterium.”
Uważaj. uważaj bo przyleci Balcerowicz i zażąda żebyś mu podał nazwiska.
Kryterium jest takie, żeby kandydat tworzył literaturę i sztukę oderwaną od rzeczywistości, kontekstów, pozbawioną sensu i znaczenia.
Jeżeli pisarstwo oderwiemy od prawdy, jak np. u Kapuścińskiego, to z niego nic nie zostaje i o to chodzi.
Maria Janion jest wybitnym przykładem pisania o niczym i pokusiła się o ujęcie tej pustki treści (fantazmatów) w dziele Niesamowita Słowiańszczyzna.
Krótko mówiąc, jest to pieprzenie o niczym, żeby uwieść intelektualnie mieszkańców komuny i ruch ten rozwija się od czasów Adama Mickiewicza. Nasza wyobraźnia ukształtowana przez literaturę funkcjonuje w pustce, idealnej próżni.
Kolega pomieszkał w pałacu w Antoninie, tydzień chyba. Poglądy tzw liberalne, pro LGTB, umiarkowanie dyspozycyjny.
Z Niesamowitej Słowiańszczyzny (pogańskiej, przedchrześcijańskiej) dochodzimy do Zoriana Dołęgi-Chodakowskiego, który wygląda mi na frankistę.
Tokarczuk miała obiecaną willę we Wrocławiu. Ona pisze właśnie dokładnie o niczym. Uruchomiła kawiarnię w Nowej Rudzie wspólnie z właścicielką masarni i wędzarni, chociaż Tokarczuk jest weganką i walczy o prawa zwierząt. To jest ten „byt”, o który tak troskliwie lewacy zabiegają.
Zresztą Zygmunt Bauman ujął (by) to w ten sposób, że lewak to jest osoba, która nie daje się dopaść rzeczywistości.
Poza tym czerpie z życia ile się da, ale „prywatnie”.
>Jak można pisać tak nędzną muzykę?
Liczy się oprawa
Pięciu braci Ruggieri z Bolonii opanowało technikę koloryzowania ogni sztucznych i uzyskiwania efektów scenograficznych dla Ludwika XV, co dało Paryżowi widowiska jakich nie miał nikt w Europie. Jerzy II poprosił Ludwika, by przysłał mu do Londynu choćby jednego z tych braci. W ten sposób powstało dzieło Händla „Muzyka ogni sztucznych”, które miało uświetnić pokaz w londyńskim Green Parku. Na życzenie króla Händel zrezygnował ze smyczków i pozostawił tylko instrumenty dęte, ale najgorsze miało jeszcze nadejść, bo proch zamókł, a część pawilonu/rusztowania zawaliła się i spłonęła powodując kilka ofiar. Na szczęście orkiestra grała do końca jak na Titaniku.
Żeby kraść taki tekst, jak ten o władzy, trzeba go nie tylko rozumieć, ale też potrafić go rozwinąć. Kto to potrafi?
Przypomniała mi się sytuacja z dawnych lat, gdy mojego kolegę dwóch złodziei poprosiło o pomoc w naprawie ukradzionych komputerów. Nie mógł odmówić, więc poszedł za nimi i okazało się, że ukradli i mieli na składzie kilkadziesiąt samych klawiatur…
Muzyka Händla w stosunku do muzyki Bacha ma się tak, jak twórczość Zenka powiedzmy do Niemena. Ja akurat Händla bardzo lubię. Takie zdanie mogło paść, ale wcale nie przekreśla wartości użytkowej kompozycji Händla, gdyby ktoś tak interpretował.
Bardzo przywiązany do swojego nazwiska jest niejaki Banksy.
Ostatnio zaiwanili drzwi z muralem Banksy’ego i była afera na cały świat.
O ile sztuka z zasady wyprzedza rzeczywistość o około 50 lat, to znaczy, że jesteśmy blisko czasów, gdy ludzie będą się zamieniać w bogów, czyli tylko nazwisko będzie ważne i wszystko, cokolwiek uczyni taki człowiek – bóg będzie kreacją. Obecnie jesteśmy na etapie happeningów i dziania się, ale tylko konkretne nazwiska mogą to robić. Treść nie ma znaczenia.
To jest właśnie cel masonów.
Twardoch to jest taki nieudany Banksy, nawet nie Wardęga. Zbyt konserwatywny.
W związku z dzikami?
Dziś każdy ma jakiś talent, nawet ja
Ta nagroda od dawna jest lekkopółśmieszna
Kiedyś pilnował nas taki sepleniący gajowy i on jak kogoś złapał na paleniu papierosów to wołał – naziśko…
Tylko na orkiestrę można liczyć
Ale, że co? Same klawiatury ukradli i myśleli, że to komputery?
Jest pan pewien, że taki jest cel masonów?
Händel był bardziej…ekstatyczny. Ale warsztat obaj Panowie mieli na poziomie niedościgłym. A i tak obaj zrzynali od Albinoniego. Wspaniała epoka w muzyce. I komu to przeszkadzało?
„Ich było trzech, a nas dwóch. Kazik mówi, ja biorę tych dwóch z prawej. No wiesz, jakiego Kazik ma kopa.”
Z reportaży Rolickiego, zasłyszane przez niego w kolejce wołomińskiej.
Tak, ukradli klawiatury, ponieważ byli przekonani, że kradną komputery. Myślę, że obce słowa, albo myśli, są często kradzione w podobny sposób.
W dużych dziełach scenicznych tak, ale w muzyce użytkowej (Watermusic, Firemusic) niekoniecznie.
Najlepsze są obojętne miny orkiestry.
https://m.youtube.com/watch?v=KqyLOCpPEOM
charakternik, no jak cos powiesz, to właśnie tak jest, ci na lewo to oderwani od rzeczywistości
Kończyłam pewien etap naukowy, profesor do mnie mówi niech się pani pokaże w sali lustrzanej na wykładach „Maryśki”. byłam na trzech , sala pełna młodzieży, moda była na rozczochranie i luz ubraniowy, tak na oko to koszmar egzystencjalny, no i mówca, pani profesor , która nigdy nie była kokieteryjna. to był człowiek pracy, trudu, ale nie kokieterii no więc jej aranż ….., mówiła bardzo chaotycznie, ganiając po poglądach, , biegała po tematach i nazwiskach i podsumowywała naraz doznania wielu i jednocześnie ich wypunktowywała, zapewne jak ryba w wodzie poruszała się po temacie który jej zadano, no ale … słuchacze siedzieli (także na podłodze) , raczej kręcili sobie loki, czekali na finał aby go zakończyć brawami.
Jeśli wykłady p. profesor może były za mądre dla mnie, to na pewno pani profesor nie miała pojęcia o strukturze wykładu, celu swojej wypowiedzi, kulturze przekazu za to lansowała siebie jako oderwaną od rzeczywistości
Nie, w związku z Nike.
Tak mi się skojarzyło po tym opisie, że szkołą życia tej pani mogło być stoisko do gry w trzy karty na bazarze Różyckiego czy coś podobnego.
oni sami o sobie mówiąc za plecami, to podawali takie opisy; mogłaby mieć sklep z herbatą na Śliskiej (jeśli idzie o elitę) albo tak jak pan mówi
Patrzę co tam też jest nominowane do nagrody butów sportowych najk, no i tak: książka o tym jak Polacy dorobili się na złotych zębach ofiar holokaustu, jak Kościół zabijał Indian w Kanadzie (na krześle elektrycznym, a dlaczego by nie? Że przeszarżowane? E tam, ale za to fajnie się czyta). Dalej nie dam rady, ale zostawiam wam fragment recenzji:
„Na początek taki obrazek: sześcioletni chłopiec siedzi na krześle. Majta nóżkami, bo krzesło jest naprawdę duże. Nie rozumie tylko dlaczego ksiądz przywiązał mu nadgarstki do poręczy. Po chwili ksiądz przechyla wajchę, a z ciałem małego chłopca dzieje się coś niedobrego. Malec siedzi na krześle elektrycznym.
Jeszcze jeden obrazek: na stołówce chłopcu robi się niedobrze. Wymiotuje. Dostaje wciery od zakonnicy, która zmusza go zjedzenia tego, co przed chwilą zwymiotował. Nie da rady? Nic nie szkodzi, wymiociny będą na niego czekały jutro i pojutrze.”
Joanna Gierak-Onoszko, „27 śmierci Toby’ego Obeda”
Caedite eos.
Religia masonów polega na tym, że dla mistrza 33 stopnia nawet wyjście do klozetu jest aktem kreacji. To jest oczywiście ściema, ale tak im tłumaczą i większość z nich w to wierzy.
O fantastach, którzy torowali drogę
Claude Ruggieri i Jules Verne. Przy czym Ruggieri naprawdę wysyłał zwierzęta w niebo, skąd wracały na spadochronie. Młodego ochotnika „Gagarina” nie puściła paryska policja.
Taka ilustracja
https://www.linkedin.com/posts/activity-6704456634908909568-iYm-
Co wspólnego mają pokazy ogni sztucznych z Chinami
Otóż angielski generał Thomas Desaguliers (ten który nadzorował londyńskie pokazy ogni sztucznych) otrzymał raporty o użyciu w Indiach rakiet przeciw brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Natychmiast rozpoczął próby, ale dopiero William Congreve zbudował skuteczną broń. Jego rakiety były użyte m.in. z pokładu Nemesis, pierwszego angielskiego stalowego statku (zbudowanego na zamówienie tejże Kompanii), w pierwszej wojnie opiumowej z Chinami, dzięki której Anglicy do dziś czują się moralnymi właścicielami Hongkongu.
A w którym to było roku ? Bo jeszcze w początku lat 90’tych były komputery z wbudowaną klawiaturą (Atari, Amiga).
To samo twierdzi Banksy. Polecam film „Wyjście przez sklep z pamiątkami”
To było na początku lat dziewięćdziesiątych. Były wtedy Amigi i inne historyki. Niemniej: „nieznajomość rynku nie zwalnia złodzieja z odpowiedzialności za kradziony towar”.
Przyznaję, ze znam utwory Bacha i Haendla średnio, tzn. nie dogłębnie, jednak na tyle, aby móc zdziwić się takim porównaniem. Czy to tylko kwestia gustu, czy sa jakieś inne przesłanki?
Bach pisał utwory „taneczne”, jednak trudno zatańczyć do poloneza Bacha tak samo, jak do mazurka Chopina, bo to są jednak stylizacje.
Tak samo można się bawić do muzyki Zenka, a do Niemena nie bardzo, chociaż gatunkowo to jest to samo.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.