Dziś napiszę tekst mocno nieskromny. Zastanawiałem się, co takiego zrobiłem ja i uczestnicy tego bloga, że gromadzimy się tu od piętnastu lat, w zmiennym składzie, co prawda, ale licznie, i ekscytujemy się różnymi odkryciami ? A wszystko to mimo ostracyzmu środowisk, które – wiem to na pewno – wolałbym zamknąć Internet i zlikwidować rynek książki, niż przyznać mi tam należne miejsce. Otóż już na samym początku, działając wyłącznie intuicyjnie, zrobiłem rzecz najważniejszą – odczarowałem tak zwane narracje patriotyczne. Były one bowiem i w wielu przypadkach są nadal, całkowicie sfingowane, wyprodukowano je na zlecenie władz komunistycznych, po to by uwiarygodnić antybohaterów i zwykłych zbrodniarzy, często też bezwolnych gamoni, ale to już mniejszy procent przypadków. I z tego też powodu nikt w Polsce powojennej, poza całkowitymi frajerami, nawet nie próbował się do takich gawęd zbliżać. Bo były trefne. No, ale Internet zmienił wszystko, a my tutaj mieliśmy w tej zmianie swój udział. Pamiętam swoje postulaty z początku naszej przygody, z których żaden nie został spełniony, albowiem instytucje państwowe, kierowane przez patriotycznych członków PiS tylko czekały na to, by przejąć cały format komunikacyjny, to znaczy zająć miejsce czerwonych propagandystów udających bohaterów ruchu oporu i zwracać się do publiczności dokładnie w takim samym duchu i stylu jak oni. I mowy nie było, żeby wyjaśnić komukolwiek, że to jest nieporozumienie, które doprowadzi PiS na skraj katastrofy. Gówno tam katastrofy – powie zaraz jakiś ekonomista i doda – takie rzeczy są nieważne, gospodarka się liczy. No właśnie widzimy jak się liczy. Nic się nie liczy poza komunikacją. Ta zaś jest opanowana przez pogrobowców załogi z Rakowieckiej, rządzącej tam w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. My zaś mamy udawać, że wszystko jest w porządku, bo przecież możemy się ekscytować przygodami prawdziwych bohaterów, a ja nie mam racji podwójnie, albowiem pogrobowcy załogi z Rakowieckiej zajmują się dziś promocją nowych, transpłciowych formatów. Częściowo tak, albowiem pisanie a la Barbara Wachowicz ich nie satysfakcjonowało, są to bowiem ludzie światowi i chcą być na bieżąco z trendami. No i są. Poza tym zajmują się oni jeszcze tak zwaną kulturą wysoką, czyli przywoływaniem z przeszłości duchów różnych postępowych pisarzy i myślicieli, którzy chcieli ulepszyć Polskę, ale nie zdążyli, bo albo zwariowali, albo pożarła ich rewolucja, której służyli.
Format zwany tu dla wygody „narracją patriotyczną”, został zaś, w różnych wariantach, przejęty przez PiS. Czego ja się znowu czepiam, przecież sam napisałem tom rzewnych opowiadań na takie tematy? No tak, ale – choć mam do tego tomu sporo zastrzeżeń – on się jednak wyróżniał na tle. I to silnie się wyróżniał, albowiem poszerzyłem znacznie granice zainteresowania ewentualnych „patriotycznych narratorów” pisząc o sprawach i ludziach, o których oni by nawet nie pomyśleli. Dlaczego? Bo nie było ich w odziedziczonym po poprzedniej ekipie kapowniku. A kto tam był? No Jan Piwnik, na przykład. A ja tu wyskoczyłem z jakimiś pałacami, jakimś ziemiaństwem, a do tego jeszcze wygrzebałem skądś pamiętniki ludzi, o których do tej pory prawie nikt nie słyszał, a ich życiem ekscytowała się garstka osób, przy nocnej lampie w zaciemnionym pokoiku. To wiele zmieniło, ale w świadomości garstki jedynie osób. Nurt główny omawianych tu narracji popłynął starym korytem i stąd mamy artykuły w Onecie o „Wani” czyli Alfredzie Paczkowskim, który w roku 1981 wydał swoje wspomnienia „okrojone przez cenzurę”. Ja tylko przypomnę, że wspomnienia Hipolita Milewskiego wydał antykwariat „Gryf” najpierw, w homeopatycznym nakładzie, a ludzie podawali je sobie z rąk do rąk, jak bombę niemal. II tom wspomnień Edwarda Woyniłłowicza zaś krążył „po ludziach” w postaci maszynopisu. Alfred Paczkowski zaś opowiadał ze swadą, jak to na przesłuchaniach bito go żelazną belką po głowie, a on mdlał, ale bohatersko milczał.
Kiedyś próbowałem kupić prawa autorskie do wydanych w czasie tak zwanej odwilży wspomnień powstańców warszawskich. Spadkobierczynie potraktowały mnie źle. Byłem bowiem podejrzany, albowiem pojawiłem się znikąd, nie mając żadnych uwierzytelnień. No to się zastanówmy, kto mógłby takich uwierzytelnień udzielić? Nie trzeba tego nawet wskazywać. Dlatego działanie bez uwierzytelnień jest lepsze w mojej ocenie. Na podstawie tych wspomnień wydaje się dziś beletrystykę o bohaterach powstania i ludziach, którzy przeszli przez piekło w Warszawie, latem 1944. Nikt jednak się tym nie interesuje.
Teraz mała dygresja – wydaje się w Polsce mnóstwo książek na ważne i ciekawe tematy. Wszystkie one idą na zatracenie. Większość świadomych czytelników nie wie nawet, że one istnieją. Pośrednicy bowiem, żyjący także z koniunktur patriotycznych, nie potrafią ich sprzedawać inaczej jak przez obniżenie ceny. Jakby tego było mało, wydaje się jeszcze e-booki, które całkowicie dobijają rynek. Czy ktoś to kupuje? Nikt, bo nikt nie wie po co miałby kupować, na przykład taką książkę
Dystrybucja zamienia się w przerzucanie ton papierów z jednego miejsca w drugie lub przesyłaniu bezwartościowych i niezrozumiałych plików. I nikt dziś, w przeciwieństwie do czasów komuny, nie udaje nawet, że chodzi o to, by się zastanowić, pomyśleć i coś może przeanalizować. Nie – jest format i on ma być zrealizowany w odpowiednim duchu. Ten zaś został zadekretowany dawno temu przez towarzysza Moczara, którego książkę „Barwy walki” naśladują dziś wszyscy pisarze „historyczni”. Nie wierzycie? Sami sprawdźcie i porównajcie ją choćby z twórczością Zychowicza. Wszyscy ci ludzie, działający przeciwko prawdzie, dobru i pięknu, jak ognia boją się jakichkolwiek zmian na rynku. Żeby tych zmian nie było wprowadza się system nagradzania autorów. To znaczy raczej – wprowadzało się – albowiem system ten, poprzez nagradzanie oczywistych idiotów, przestał działać. Najpierw na „prawicy” gdzie zlikwidowano po cichu nagrodę „Złotej ryby” dla najlepszych autorów piszących w duchu patriotyczno-konserwatywnym. Teraz zaś ku likwidacji idą systemy nagradzania autorów postępowych, a to dzięki licznym kompromitacjom, a także bredniom jakie publicznie opowiada noblistka. Jestem pewien, że wszyscy tam – i na lewo i na prawo – myślą już tylko o jednym – żeby się to wreszcie raz w cholerę skończyło i żeby już nie trzeba było pisać tych idiotyzmów. Może więc niech piszą prawdę? Taki postulat mam dzisiaj. No właśnie to jest niewykonalne. I to nie wcale z tego powodu, że ludzie ci mają przymus uporczywego kłamania. Prawda jest inna – oni chcą dobrze i przez to muszą kłamać. Taki, na przykład, Miłosz Kłeczek, który nie pisze co prawda, ale uprawia publicystykę telewizyjną, co poniedziałek pokazuje, jak prominentni członkowie PiS bohatersko spędzają wakacje, myśląc cały czas o tym, jak tu – na ludzie i „bez nerw” – wyrwać udręczoną ojczyznę z łap smoka-Tuska. Wszystko to ku chwale ojczyzny i podniesieniu słupków oglądalności TV Republika. Wczoraj też dowiedziałem się, że telewizja ta ma sklep internetowy, ale nie sprzedaje tam książek patriotycznych dla młodzieży, ale gadżety. Na przykład parawan na plażę z napisem „Republika”. Czytania niewiele, nikt się nie zmęczy, a radość w sercu jaka i demonstracyjne okazanie uczyć patriotycznych też zaliczone. Same korzyści. A w niedalekiej perspektywie majaczy już zwycięstwo PiS w wyborach prezydenckich.
Czy wszyscy ten kit łykają? No nie. A nawet zdecydowanie nie. Kiedy na spotkaniu w Kielcach powiedziałem, do miejscowej przecież w większości publiczności, że rozbicie więzienia w tym mieście przez oddział Szarego to fikcja, albo gorzej – prowokacja – nikt nie zaprzeczył. Przeciwnie, moje słowa spotkały się z czymś w rodzaju delikatnie wyrażonego entuzjazmu. Gadałem potem z kolegą, pracującym w pewnej państwowej instytucji i zapytałem go co by było, gdyby on podniósł publicznie taką kwestię? Rzekł, że następnego dnia dostałby pismo rozwiązujące umowę o pracę. W nieskuteczności, kłamstwach, uporczywym brnięciu w błędy i poddawaniu się prowokacjom jesteśmy bowiem mistrzami. I wielu jeszcze się wydaje, że kiwają frajerów, widząc że ludzie reagują na ich występy głuchym milczeniem. A kiedy ktoś zwróci uwagę na te, jakże przecież krępujące okoliczności, wtedy staje się wrogiem lub człowiekiem niewidzialnym. Ja, o czym nieskromnie powiem, jestem dla wielu ludzi wręcz przezroczysty. I całe szczęście. Nic mnie chyba tak bardzo nie cieszy, jak ta okoliczność właśnie.
Na koniec jeszcze chciałbym przypomnieć los pewnej inicjatywy. O to kilka miesięcy temu sędzia Jan Majchrowski, wyglądający na „ostatnią nadzieję białych”, w obecności Małgorzaty Wasserman, ogłosił powstanie jakiegoś archiwum, które gromadziłoby kompromaty na Tuska i jego ekipę. Patronem tego archiwum miał być Władysław Siła-Nowicki. Postać, jak rzekł sędzia Jan Majchrowski, krystaliczna. Nie wypada zaprzeczać, skoro swego czasu głos w sprawie zabrały dwie instancje sądu, a Jan Majchrowski sam jest przecież sędzią. Inicjatywa jakoś jednak umarła i nie słychać o niej. Pewnie dlatego, że Tusk zmienił zasady gry i zamiast wsłuchiwać się co tam brzęczą na opozycji, nabiera coraz większego rozmachu. A wczoraj w sieci pojawił się news, że będzie kandydował na prezydenta. I nawet niektórzy się ucieszyli, bo pewni są, że przegra. Nie macie pojęcia biedni ludkowie co mówicie. Poczekajcie, aż „obóz patriotyczny” wyłoni swojego kandydata. Będzie to z całą pewnością ktoś bez skazy, człowiek o niekwestionowanej uczciwości i mocy osobistej tak wielkiej, że Tusk oślepnie od samego nań patrzenia. Potem zaś odejdzie zawstydzony i nigdy więcej się nie pojawi.
Na dziś to tyle. Dziękuję wszystkim, którzy wspomagają moją zrzutkę, jeszcze trochę nam brakuje do finału, ale spokojnie, nie spiesząc się, zbierając grosz do grosza, osiągniemy sukces
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Jak prawie co dzień mam do zaprezentowania kilka książek. Oczywiście w papierze, albowiem usunięcie papierowych książek z rynku nie spowoduje zwiększenia połaci lasów w Polsce, będzie wręcz odwrotnie. Nikomu się już nie będzie chciało dbać o to, by drzewa spełniały techniczne normy sortymentów papierniczych. Będzie dzika puszcza. Także na rynku wydawniczym. Każdy łgarz, mający dostęp do kanałów dystrybucji będzie mógł tam, za pomocą plików pdf, robić co mu się tylko spodoba. Wszystkie główne kanały dystrybucji są dziś zawalone treścią deprawacyjną, do której zachęcają znaczki – +18, +16. W ten sposób bowiem segmentuje się dziś literaturę, tworzoną, jak sądzę, przez sztuczną inteligencję. Zaraz odezwą się głosy, że to przecież przyszłość i się przed tym nie obronimy. To nie jest żadna przyszłość ale przeszłość, dobrze zakorzeniona w twórczości Mieczysława Moczara i Cezarego Chlebowskiego. Tyle, że oni mieli do dyspozycji ludzi, a nie komputery. Metoda jest ta sama. Można oczywiście wierzyć w to, że ludzie będą to czytać. Nie będą i okaże się to już za chwilę. I wtedy rozpocznie się poszukiwanie uwiarygodnień. Ciekawe gdzie?
Ja mam dziś takie oto książki:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/na-pierwszej-linii-witold-smisniewicz/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/30-srebrnikow-donos-w-dziejach-nowych-i-dawnych/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-lata-1919-1920/
No i oczywiście przypominam o promocji, która trwa do końca miesiąca
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-34-numer-o-zlocie/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sprawa-macocha-w-swietle-prasy-1909-1916/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-polskich-tradycjach-w-wychowaniu-stanislaw-szczepanowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-sybiraka-edward-czapski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/prawda-i-pamiec/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-4/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-5/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/katastrofa-kaliska-1914/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/plan-marshalla-w-gospodarce-dwoch-kontynentow/
„Chcesz cało przejść pomiędzy światowym rozruchem?
Bądź dla zwierząt człowiekiem, a dla ludzi duchem” 😉
Dzień dobry. Ha, zasadniczo się zgadzam, cenię Pańskie dokonania, ale do dzisiejszego tekstu mam jednak pytania. Dlaczego z upodobaniem używa Pan pierwszej osoby liczby mnogiej? Ja rozumiem – FJN i podobne hasła jednak zostawiły mentalne ślady na naszym pokoleniu, ale sam Pan wydał a i napisał sporo książek, które mogły posłużyć za katharsis. Jakie „my” ?! W kraju który setki lat trzymał się jak dobra beczka – dzięki ciśnieniu klepek ściskanych przez obręcze. Dobre były, fakt, dziś ich nie ma i zamiast beczki jest kupa patyków, czy tam kamieni, nie pamiętam. „Jedność narodu” to mit wałkowany tu przez naszych wrogów, żeby nas do reszty sparaliżować. Poza tym; jakież to „należne miejsce” chciałby Pan mieć wśród bandy płatnych kłamców? Panie Gabrielu, na miły Bóg, to nie miejsce dla Pana. Pan jest „strażnikiem piramidy”, że tak pojadę komiksowo-holywoodzkim formatem. Misja Pana polega na tym, żeby ot, choćby takim jak ja pokazać te książki, o których nie wiem, a też pomniejszym sługom faraona zwrócić uwagę, że coś nie sztymuje. Nic więcej Pan nie osiągnie, choć to i tak dużo. No, może jeszcze uda się Panu osiągnąć względnie stabilną sytuację rynkową i finansową, czego serdecznie życzę, ale to tyle. „Róbmy swoje. Może to coś da…?”
No proszę
Młodzież chce czytać książki bo to taki wiek przekory i ciekawości do świata dlatego te wydawnictwa produkują i zachwalają na rynku swój mierny towar skoro jest popyt. Film jak widzimy też produkuje powtórki w Netfliksie najbardziej znanych powieści ale po to by je obrzydzić na dobre i zarobić przy tym na naszych sentymentach. Nawet Kościół został przejęty bo przez kilka dekad ludzie uprawiali tzw churching rozpaczliwie poszukując dobrych katolickich kazań w końcu przestali bo biskupi zadbali żeby głoszono tylko „wartości chrześcijańskie” a inne kontrowersyjne treści wiary musiały przejść do działu objawień prywatnych. Z jednej strony wspaniały pontyfikat papieża Polaka a z drugiej rzeczywistość po okrągłym stole. No ale,czy Mesjasz miał łatwo w swojej ojczyźnie,a najświętsza Matka Jego. A Józef święty co tylko się pod wąsem uśmiechał na to wszystko,ten facet wart uwagi bo wykonał co miał wykonać po czym nie powiedziawszy marnego słowa czemu właśnie teraz, czym prędzej zabrał sie na tamten świat. O, i to jest mądrość,robię co robię a innym do tego wara.
ciężko się czyta o odbrązawianych bohaterach……….ale tym bardziej na zawsze trzeba pamiętać o takich postaciach jak np. te https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Ratyniec https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Taraszkiewicz
” W nieskuteczności, kłamstwach, uporczywym brnięciu w błędy i poddawaniu się prowokacjom jesteśmy bowiem mistrzami.” – czyli rozbicie więzienia w Łomży a rozbicie więzienia w Kielcach to znaczy Stanisław Marchewka versus Antoni Heda-Szary https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Marchewka
Gdzie można dowiedzieć się o wspomnianej akcji w Kielcach trochę więcej? Nie mam na myśli tutaj wiki ale tej części odbrązowionj?
To Chlebowski już jest na jednej półce z Moczarem ?
Pewnie to już tu pisałem, ale powtórzę. Kilkanaście lat temu w Rzeczpospolitej był wywiad z powojennym wicedyrektorem więzienia na Rakowieckiej. Zapytany dlaczego jako młody człowiek znalazł się w takim miejscu stwierdził, że jako młody człowiek był po prostu naiwny i źle ocenił komunizm. Po czym dodał, że nas, Polaków, było w obsłudze więzienia mało, większość stanowili Żydzi i Ukraińcy. I podsumował: Za co oni nas tak nienawidzili, do dzisiaj nie rozumiem.
W czasie jego urzędowania zamordowali Pileckiego.
Jeśli dobrze pamiętam – nazywał się Mońko.
Jeżeli zakładamy, zresztą widoczną gołym okiem, pokoleniową ciągłość kadr, to robi się nieprzyjemnie.
A kiedyś nie był?
Czy można coś więcej o tej fikcyjności rozbicia więzienia w Kielcach? A co do wczorajszej notki o Sile-Nowickim to na Szkole Nawigatorów pojawiły się komentarze że nie wydał on wspomnień. Nie do końca jest to prawda: wydano zbiór dokumentów z nim związanych, jego mów adwokackich, artykułów do gazet czy listów do przyjaciół i trochę materiału wspomnieniowego też. Ten proces to był jakiś absurdalny bo Ewa Kurek nie napisała nic co by sugerowało że Nowicki był zdrajcą – tam było coś że nosił się z Panska i nie pasował do żołnierzy, którzy robili sobie z niego żarty. To był raczej materiał powstały na relacjach Zaporczyków niż sugestia Ewy Kurek. Sam Siła-Nowicki był podejrzewany o zdradę przez jego byłych podkomendnych (był nawet wygwizdywany na spotkaniach zaporczyków), sam zaś podejrzewał niesłuszne Franciszka Abraszewskiego który zorganizował punkt w Nysie
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.