Nie jestem biegły w wyszukiwaniu tekstów, nawiązujących do lansowanych na naszym portalu dyskusji, jak niektórzy koledzy, ale doczytałem jeszcze kilka fragmentów Pierwszej Księgi Królewskiej. Do deprawacji Salomona jeszcze nie doszedłem, ale to przygoda, która nas czeka. Na razie mamy Tyr.
No więc szło to tak. Kiedy Salomon otrzymał już błogosławieństwo ojca, kiedy uporał się z jawnymi i ukrytymi przeciwnikami politycznymi, kiedy objawił mu się we śnie Pan i dał mu władzę sądzenia, postanowił on zrealizować obietnicę daną Panu i zbudować świątynię dla Jego Imienia. Tego się nie dało zrobić bez międzynarodowych sojuszy. Pierwszym sojuszem, jaki zawarł Salomon było przymierze z Egiptem. Ożenił się z córką faraona. O sojuszu tym jednak niewiele pisze się w Pierwszej Księdze Królewskiej, tak jakby był on czymś naturalnym. Co to w ogóle znaczy naturalnym? Chyba tyle, że nie zmuszał ów sojusz Izraelitów do jakichś religijnych wygibasów, w celu pogodzenia wybraństwa z korzyściami politycznymi. Księżniczka egipska nie była jednocześnie kapłanką Amona i dywersantką świątyni w Tebach.
Inaczej było z Tyrem. Król Hiram, który jest postacią zaskakująco często występującą na kartach literatury popularnej, bo mamy go i w „Faraonie” Prusa i w „Przygodach kapitana Magona”, jest sojusznikiem innego rodzaju, a mianowicie odziedziczonym. Nie wybranym, jak faraon, ale odziedziczonym. Po królu Dawidzie rzecz jasna. Decyzja, by ożenić się z córką faraona, była dla Salomona, jak sądzę oczywista. Wybrał sojusz z tym krajem, który był stabilniejszy, miał lepsze know how, nie szykował się do ekspansji, albowiem zadowalały go sojusze. To zaś oznacza, że nie było w nim kasty aspirujących polityków, którzy pragną zmienić stosunki własnościowe u sąsiadów, tak by znacznie ich zubożyć, a samemu się wzbogacić ich kosztem. Poza tym Egipt w tradycji żydowskiej był, jak przypuszczam tym krajem, który traktowano jako mniejsze zło. Inaczej było z Tyrem – powtórzę. Sądzę, że Dawid mógł uporać się z Filistynami i innymi wrogami tylko dlatego, że miał zabezpieczone zaplecze i nie groził jego królestwu żaden desant z morza. A nie groził, bo Tyr i Sydon stały po jego stronie. Jak wyglądał ów sojusz możemy sobie przeczytać w „Przygodach kapitana Magona”. Gwarancje jakich udzielali królowie feniccy pozwalały Dawidowi likwidować wrogów jednego po drugim. Co nie znaczy, że było to łatwe. I co ważniejsze – nie znaczy także, że Tyr i Sydon, skrycie tych wrogów nie popierały, sprawdzając determinację Dawida.
Salomon nie ożenił się z córką Hirama, ani z żadną Fenicjanką. I tu nasuwa się ważne pytanie, które zwykle nie pada. Skoro Dawid miał tak ważną misję do wypełnienia. I tak mocnych sojuszników w postaci królów fenickich, dlaczego nie ożenił się z córką jednego z nich? I dlaczego nie zrobił tego Salomon? Pokusa by, w całkowicie ahistorycznym ujęciu, stwierdzić – a co tam jakaś Fenicja!? Egipt, panie, Egipt, to była potęga! – jest duża. Ludzie czytający Biblię emocjami, a takich jest większość, uważają bowiem że znajdą tam proste odpowiedzi istotne dla nich dzisiaj kwestie, zwykli oburzać się na Dawida, który uwiódł żonę swojego generała, a jego samego kazał zabić. No to zadajmy takie pytanie – z kim miał ożenić się król Izraela, targający za sobą po pustyni arkę, w której znajdowały się tablice Mojżesza, żeby ocalić przymierze z Bogiem? I nie wejść przy tym w sojusz degradujący jego misję, a jeszcze mieć potomka, który nie będzie przedmiotem rozgrywek mocarstw ościennych? Na marginesie – proste odpowiedzi na nurtujące nas pytania, poparte tekstem z biblii znajduje dla nas co niedziela ksiądz. I my sami nie musimy tego czynić. Możemy jednak zastanowić się nad kwestią – dlaczego to tekst biblijny, tekst objawiony i kanoniczny, tak często poddawany jest młodzieżowo-emocjonalnej obróbce? Teksty zaś greckie są przed tym procederem zabezpieczone? To jest temat na inną okazję.
Odrzućmy pokusę, która każe nam oceniać Dawida poprzez jego temperament i wybryki. I popatrzmy nań jak na polityka, stojącego przed wyzwaniami, których normalnym trybem nie dało się sprostać. W zasadzie, po przeanalizowaniu okoliczności, w jakich doszedł do władzy i całego jego panowania, rzec możemy, że człowiek ten nie miał szans. A jednak mu się udało. Bo zawarł przymierze z Panem. Ten zaś kilka razy silnie się na niego zdenerwował i udzielił mu pouczeń. Tak było w przypadku Batszeby. Nie będziemy teraz dyskutować nad intencjami Pana Boga, bo nie z tego powodu zabraliśmy się za czytanie Pierwszej Księgi Królewskiej. Powtórzmy pytanie – dlaczego Dawid nie ożenił się z fenicką księżniczką? Odpowiedź była w niedzielnym czytaniu – Achab się ożenił z Izebel. I były z tego same kłopoty. Mamy więc odpowiedź – sojusz Izraela z Fenicją był sojuszem warunkowym. Wyjęte były z jego postanowień pewne obszary, ale nie mówiono o tym głośno. Korzyści bowiem jakie czerpały jedna i druga strona z porozumienia były zbyt duże. O trwałym połączeniu się obydwu organizmów mowy być jednak nie mogło. Fenicjanie to czciciele Baala, a Izraelici mają przymierze z Jachwe. Hiram jednak jest Salomonowi potrzebny, dysponuje on bowiem tymi wszystkimi technologiami, które potrzebne są do zbudowania świątyni. Bez niego Salomon nie wypełni obietnicy danej Panu, a ta jest rzeczą najważniejszą. I nie mówcie mi, że to nie jest wystawienie na próbę całego narodu i jego króla przez Boga. Chodzi o to, by w świecie pełnym dziwacznych splotów umieć wyznaczyć sobie granicę, a to można zrobić tylko poprzez władzę sądzenia, spożytkowaną w należyty sposób. Salomon coś takiego otrzymał, a potem musiał pokazać, jak z tego korzysta. My zaś, całkiem nieadekwatnie, koncentrujemy się zawsze na historii dziecka, które kazał rozciąć mieczem.
Bez Hirama nie byłoby świątyni, to jasne. Hiram miał ludzi, którzy potrafili ścinać wiekowe cedry, a także przerabiać je na deski, miał flotę, która przeciągnęła tratwy złożone z cedrowych bali z północy na południe, do zatok morskich skąd, można je było przetoczyć do Jerozolimy. Hiram miał także kontakty w całym świecie i z tego świata mógł ściągnąć dla Salomona, co tylko tamten chciał. Co dostał w zamian? Bardzo dużo. Był bowiem król Hiram biznesmenem, politykiem i człowiekiem czynu, wymusił więc na Salomonie całkiem sporo. Doczytacie sobie ile tysięcy sztuk była przepędzono do Tyru, ile było owiec, a ile wołów. Przypominam, że owce to kapitał odnawialny. Wełna rośnie tak samo, jak las. Hiram na pewno miał całe połacie równin pokryte zadaszonymi warsztatami tkackimi. Stada, które dostał z całą pewnością nie poszły na rzeź. Salomon obiecał mu także, że odda mu dwadzieścia miast w Galilei, krainie na północy, graniczącej z Fenicją. Aż mnie zatkało, jak to przeczytałem. Najlepsze było jednak dalej – Hiram, wcale nie był z tych miast zadowolony. On je uważał za nie dość dobre dla siebie. Gość dostał 20 lokalnych rynków, gdzie wystawiano różne produkty, rozumiem, że wyspecjalizowane grupy, ściągające je z odległych krain nimi handlowały, a ten się sadzi i wydziwia? To dosyć zaskakujące. No i wskazuje na warunkowy charakter sojuszu z Salomonem. Ten bowiem musiał rozsądzić jak daleko może sięgać jego przyjaźń z Hiramem. I był stale obserwowany przez Boga.
Jeszcze jedna ważna kwestia zawiera się w tym sojuszu – Hiram był brązownikiem. To on odlał wszystkie brązowe elementy, przede wszystkim kolumny i kapitele znajdujące się w Świątyni zbudowanej dla Imienia Pańskiego. Zbudował sobie w tym celu hutę nad Jordanem. Szczegółowy opis tych kolumn i innych brązowych elementów znajdziecie w Pierwszej Księdze Królewskiej. No więc bez Hirama nie byłoby Świątyni dla Imienia Pańskiego, a Salomon nie mógłby się wykazać przez Bogiem swoją władzą sądzenia, którą otrzymał w prezencie, bo na niej mu najbardziej zależało. Hiram był jednak czcicielem Baala, składał ofiary z dzieci i robił, podobnie jak jego poddani, różne okropności. No, ale bez niego nic by się nie udało. Sztuka – powtarzam – polegała na tym, by wyznaczyć granicę. I po to, mam wrażenie, Bóg obdarzył Salomona mocą sądzenia.
Hiram nigdy nie znika z życia Salomona, ale zostaje przesunięty na plan dalszy, jego miejsce zaś zajmuje ktoś inny. Jest to królowa Saby, z którą Salomon miał mieć syna Menelika I. Świat współczesny interpretuje ją młodzieżowo, jako powód do serii seks wybryków króla Salomona. Biblia mówi jedynie o zachwycie, jaki Salomon i jego otoczenie wywali na królowej oraz o nawiązaniu relacji pomiędzy oboma krajami. I na tym się skupmy. Hiram był dla Salomona pewną opcją, którą on wykorzystał, by pokazać Bogu swoją determinację i mądrość. Potem zaś, jak przypuszczam, postawił tamę żądaniom Fenicjan i zwrócił się ku nowemu sojusznikowi.
W następnym odcinku spróbuję opisać, gdzie Salomon popełnił błąd i co stało się istotną przyczyną degeneracji najpierw, a potem upadku Izraela.
Wy zaś poczytajcie sobie, jak kwestie te ocenił, rozważył i opisał, znany francuski szpieg, żydowskiego pochodzenia – Leon Cahun.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/
Ks. Krzysztof Kościelniak ARABSKIE DŻINNY NA USŁUGACH SALOMONA. ZNACZENIE, GENEZA I ROLA TRADYCJI APOKRYFICZNYCH W TRANSFORMACJI BIBLIJNEGO OBRAZU SALOMONA W KORANIE
https://ruj.uj.edu.pl/server/api/core/bitstreams/000236e9-2649-4c96-8d8f-1a160b6a9e6f/content
Dzień dobry. Salomon nie mógł – jako obdarzony rozumem przez Stwórcę – ożenić się z Fenicjanką. To on był bowiem dostawcą kobiet i jedzenia w tm sojuszu „z rozsądku”. I dobrze wiedział jaka jest misja tych poświęconych na ołtarzu politycznego rozsądku dziewczyn. Ale sam sobie takiej wrzutki nie dał zrobić. Bujać to my, ale… I dlatego po wyznawcach Baala nie ma śladu, a Jachwe ma ich wciąż trochę. Trik z królową Saby pokazuje prawdziwe mistrzostwo polityczne. Ale – w końcu to dar Boży. Ach, żeby w swoim czasie politycy Rzeczypospolitej prezentowali chociaż połowę tego sprytu w sojuszu z Cesarstwem – również jako dostawcy jedzenia a i pewnie dziewczyn (dla Turków – na pewno…) – to może i nasze Królestwo przetrwałoby burze dziejowe.
Super, dziękuję
Nasi zatrzymali się na etapie konsumpcji przywilejów związanych z bezwartościowymi tytułami i przedmiotami luksusu. Dziś zaś bronią demokracji
Ciekawie to Pan wszystko przedstawił. Czasami Stary Testament czyta się jakby za karę – tę wszystkie dziwne nazwy ludów, miast, a tu taka trzeźwa ocena zdarzeń. Ja na studiach czytałem Stary Testament zupełnie bezrefleksyjne. Niegdy jednak nie dawało mi spokoju to, że Salomon na starość zwariował. Czytałem w sieci jakieś interpretacje, chętnie poczekam na Pana zdanie.
Jutro się postaram coś napisać
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.