kw. 172019
 

Jestem przekonany, że nie, a przykłady na to mógłbym mnożyć. To jest niemożliwe z istoty, bo zawód autora tekstów polega w istocie na tym, by odwrócić uwagę czytelnika od siebie. W przypadku dominujących samców alfa taka operacja jest w ogóle nie do przeprowadzenia, a w niektórych przypadkach nie do pomyślenia. Być może, bo pewien tego całkowicie nie jestem, dominujący samiec alfa może być dobrym chirurgiem, albo dobrym śpiewakiem operowym, o ile oczywiście ma głos, ale dobrym autorem nie będzie nigdy. Tego się oczywiście nie da w żaden sposób wytłumaczyć ludziom należącym do tej grupy, pragnącym w głębi duszy być autorami poczytnych książek. Pomijam już czynniki decydujące o tym, kto może być autorem poczytnych książek, czyli promocję, budżet, propagandę, oraz struktury niejawne, które mogą zrobić pisarza z analfabety, a co dopiero mówić o dominujących samcach. Sam z siebie człowiek należący do opisywanej grupy nigdy poczytnym autorem nie zostanie. Nie znaczy to, że będzie nim mógł zostać ktoś, kto jest wycofany lękliwy i przewrażliwiony. On jednak ma większą szansę, o ile da się poprowadzić macherom od rynku. Oni go wykierują gdzie trzeba, a potem, kiedy już napisze te swoje poczytne książki, okradną, kopną w tyłek i zostawią gdzieś na bocznicy. Kto w takim razie może być dobrym autorem? Moim zdaniem najlepiej do tego zawodu nadają się oszuści matrymonialni. Problem w tym, że wielu z nich nie umie pisać, nie mówię tu o pisaniu literackim, ale o pisaniu w ogóle, a czasem wręcz o podpisaniu się. Oszust matrymonialny bowiem, to jest ten typ człowieka, który operując, nie złudzeniem nawet, ale jego cieniem, wyciąga z życia jak najwięcej korzyści i przez to zbliża się on, w wielkiej mgławicy bytów, najbliżej ideału pisarza z inwencją i polotem. O ile rzecz jasna nauczy się pisać. Na szczęście oszuści matrymonialni pochłonięci są innymi zajęciami i za pióro nie chwytają. Stojąc na targach w Białymstoku mogłem obserwować różne rodzaje zachowań i doszedłem do takich właśnie wniosków. Pomyślałem też, że być może moja aktywność autorska wiąże się z jakąś kompensacją deficytów, które przeszkadzały mi w zrobieniu kariery oszusta matrymonialnego. Nie wiem jak by ona wyglądała, ale może byłbym szczęśliwszy i bardziej spełniony niż teraz? Któż to może wiedzieć. Wielu rzeczy o ludziach może się dowiedzieć człowiek stojąc na targach książki w Operze Podlaskiej. Ja na przykład utwierdziłem się w przekonaniu, że powinienem skonstruować osobną ofertę na rynek, albowiem książki sprzedawane poprzez segmenty schodzą w zasadzie same z siebie. Wystarczy tylko wyklepanie kilku magicznych formuł. Ot, takiej choćby – rzecz mieści się w konwencji Tolkiena, ale jest w niej o wiele mniej brutalności. To jest fraza zaczerpnięta wprost z notatnika oszusta matrymonialnego i ja postanowiłem sobie tego rodzaju numery przyswoić, ale zanim to zrobię muszę mieć stosowny zestaw książek. To ważne, albowiem taki zestaw, kreuje zupełnie nowego autora, o nowej i zaskakującej osobowości, który może mówić takie rzeczy, jakie mi nigdy nie przecisnęłyby się przez gardło. Kiedy już napiszę książki do nowej oferty, pójdę o krok dalej – wynajmę aktora, żeby udawał pisarza i będę z nim jeździł na targi, ale nikomu nie zdradzę, że to jest wynajęty człowiek. Jeśli sądzicie, że żartuję, to jesteście w błędzie. Byłem szczerze zdumiony z jaką łatwością ludzie, szczególnie kobiety, łakomiły się na różne proste historie podawane w znanej z rynku i mediów konwencji. Na tym bowiem to właśnie polega, na tym, by zasugerować jakiś cień emocji, bez obietnicy spełnienia nawet. I już książka sprzedana. Ja takich numerów nie robię, bo musiałbym zaraz potem popełnić harakiri ze wstydu, ale widząc, jak łatwo przychodzi to niektórym postanowiłem tę słabość wykorzystać. No, ale do takich rzeczy potrzeba zawodowstwa. Jasne jest, że nie mogę zatrudnić prawdziwego oszusta matrymonialnego, bo zwieje z kasą, ale aktor będzie w sam raz. No więc plan jest taki – pokończę tylko to co mam zaczęte i zabieram się za produkcję literacką na rynek. Mam nadzieję, że mnie to nie wpędzi w alkoholizm, ale musicie zrozumieć. Potrzebny jest dodatkowy budżet, a ten może być zrealizowany poprzez sprzedaż dodatkowych tytułów ludziom, którzy nigdy nie sięgną po książki takie jak „Baśń jak niedźwiedź”. Poza tym, o czym wszyscy doskonale wiedzą, sprzedaż takich książek z ręki to udręka i łupanie kamieni. Jeśli ktoś nie zna bloga, dyskusji wokół niego i całej naszej przygody, ten nigdy nie zrozumie o co w tym chodzi. Ja oczywiście nigdy nie zrezygnuję z tego cyklu, ale muszę mieć coś dodatkowego, nowy segment po prostu, a być może nawet nie jeden nowy segment. Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Zabieram się za to jednak serio, bo żarty skończyły się już dawno.

Teraz jeszcze kilka słów o dominujących samcach alfa, którzy chcieli zostać pisarzami. Dobrze ich widać na targach. To są ci wszyscy faceci, którzy siedzą samotnie na stoiskach i nie rozumieją dlaczego nie ma przy nich ani jednego czytelnika, dlaczego nikt nie interesuje się ich książkami, albo interesuje się w sposób nieadekwatny do oczekiwań. Tego się nie da wyjaśnić. Nikt bowiem nie zrozumie, że pisarzem zostaje się po to, by zapomnieć o sobie. To jest najważniejsza, podstawowa i zawsze obowiązująca zasada, od której nie ma odwołania. Trzeba zapomnieć o sobie, bo dopiero w takiej przestrzeni, kiedy nie ma nas tam wcale, możliwa jest jakaś kreacja, nie wcześniej. Nigdy nie zrozumieją tego ludzie, którzy mylą zawód pisarza z zawodem proroka. To są dwie różne aktywności, ale łatwo o pomyłkę, albowiem i prorocy i pisarze stoją na jednym placu, różni ich wiele, ale ludzie widzą na pierwszy rzut oka tylko jedną różnicę – metodę sprzedaży. To błędna ocena. Pisarz to ktoś, kto ma plany związane ze swoimi bohaterami i z treścią, którą lansuje. Prorok to ktoś kto ma plany związane wyłącznie ze sobą samym. To jest najważniejsza różnica, ale są też inne. Pogadamy o nich może kiedyś, ale dziś już nie, robota stygnie….

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl i przypominam, że do końca kwietnie Wspomnienia Edwarda Woyniłłowicza kosztują tylko 40 zł za dwa tomy, a Autobiografia Mościckiego jedynie 15 zł.

  12 komentarzy do “Czy dominujący samiec alfa może być dobrym pisarzem?”

  1. W samo sendo – tylko, ze kobiety zwieść jest łatwiej niż Panów gdyż to narkomanki emocji kochające dramaty. Jak poderwać kobietę? dać jej do zrozumienia, ze nie może mnie mieć lub przed nami cala masa przeszkód do pokonania… – one czytają romanse i oglądają TV seriale,  w których chodzi tylko o emocje… Tak oszust aktor i pisanie dla niego książek – rewelacja patent – a to już zahaczamy prawie o metody stosowane w polityce… 🙂

  2. Może mylę samca alfa z zarozumiałymi.

    Ale mnie się wydawało, że samiec alfa, uważa siebie za ubermenscha i że taki supermen, nie poniży się  do pisania dla  „niegodnych”. Mam kilku takich w niedalekim środowisku, omijam, bo ich sposobem kontaktu ze środowiskiem, jest jeśli nie samo upokarzanie otoczenia,  to przynajmniej danie do zrozumienia że oni są bardziej wartościowi.

  3. Ja bym odwrocil teze: dobry pisarz moze byc dominujacym samcem alfa. No, moze nie dominujacym, bo skromnym i niesmialym na zewnatrz i nawet nie alfa, ale cholernie skutecznym. Nie umiem wytlumaczyc, na czym to polega, ale albo sie to ma, albo nie. Ostatnio internet donosi o irytujacym sukcesie, wyrazajacym sie w duzej ilosci sprzedanych ksiazek, pani Blanki Lipinskiej i to ona jest aktualnie samcem alfa wsrod pisarzy w naszym kraju, bowiem ma cale rzesze fanek myslacych o jednym, ale powiem tylko tyle, bo chce opisac samo zjawisko nie wchodzac w prywatne szczegoly, ze mozna wcale nie uzywac brzydkich slow, jak pani Blanka, ani opisow anatomiczynch i fizjologicznych, zeby uzyskac efekt piorunujacy. Niestety, zaluje, bo pokasowalem i nie pamietam juz tych najlepszych tekstow, a mialy one 100% skutecznosc. Zreszta moze i lepiej, ze tak sie stalo.

  4. Blanka Lipińska powiada pan, czy ona jest może córką Tomka Lipińskiego, a wnuczką Eryka Lipińskiego?

  5. Ta pani odniosla duzy sukces sprzedazowy, istnieje naprawde i jest promowana przez GW i EMPIK i reprezentuje antywartosci. Nie jest osoba w moim typie pod zadnym wzgledem. Podejrzewam, ze imie i nazwisko jest pseudonimem i nie moge znalezc informacji na jej temat w internecie. Tacy autorzy sa promowani i znajduja klientow – i niech ida do diabla!

  6. Niech się pan nie ekscytuje niepotrzebnie….zaraz tam do diabła, trzeba kochać bliźniego

  7. Też by się Pan ekscytował, gdyby sprzedawał Pan tyle książek co ona (tzn. jej wydawca)  —> https://www.o2.pl/artykul/blanka-lipinska-pobila-rekord-wszech-czasow-kolejne–dni-6370547235387009a

    Większość czytelników określa jej książki (napisała trzy) jako DNO (pod każdym względem), a wszyscy kupują. A tak się biadoli nad stanem czytelnictwa w Polsce…

  8. „Nie wiem jak by ona wyglądała, ale może byłbym szczęśliwszy i bardziej spełniony niż teraz?Usmiałam sie, pan Gabriel,  oszust matrymonialny hihihihi. Ma pan pomysł na sprzedaz ksiązek za pomocą dawki emocji i tym się brzydzi, bo musiałby zaraz potem popełnić harakiri ze wstydu, a rozważa karierę oszusta matrymonialnego. 

    Lubie pana żarty – i dziekuje.

  9. Czyli zamiast III tomu Socjalizm i Śmierć będzie „50 twarzy Tesli” pomieszane z przepisami kulinarnymi?

  10. Dużej sprzedaży książek Panu życzę bez uciekania się do pośrednictwa … tego no…. jak to się nazywa.

    Ja przed chwilą kupiłam 3 książki u Ravena i niech to będzie dzisiaj powtórzone przez 100 osób i tego Panu życzę..

  11. Gotowy scenopis ze współczesnym zakończeniem, które zachwyci wszystkich recenzentów.

    Samce w domu starego aktora. 

    PS. Przy okazji żądam zarejestrowania powyższych moich zdjęć przez UE, która wyprodukowała ostatnio dyrektywę cenzorską pozorującą ochronę praw autorskich.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.