Bo w zasadzie powinien. Obaj bowiem posiadają ten sam rys charakteru, to znaczy, jak to celnie ujął w swoim opisie Trumpa Stanowski – dowożą sprawy do końca. Grzegorz Braun może trochę wolniej niż Trump, ale ma też mniejsze możliwości. I w zasadzie dziwne by było, gdyby ktoś w administracji Trumpa nie zwrócił wreszcie uwagi na Brauna, szczególnie, że ilość mentalnych impotentów tłoczących się przy bramce z napisem REPREZENTANCI SPRAW POLSKICH – może zaskoczyć i obezwładnić każdego. Jak widzimy po rozwoju sytuacji na Ukrainie administracja Trumpa to ludzie, którzy nie szukają towarzystwa impotentów.
Ktoś się pewnie zastanawia po co ja to piszę? Z przekory. Codziennie prawie zgłasza się do mnie jakiś zwolennik Brauna dopytujący się o różne kwestie. Nic go przecież nie obchodzące. Codziennie prawie otrzymuję na maila informację, że Braun jest idealnym kandydatem na prezydenta. Nie jest. Jest za to idealnym kandydatem na reprezentowanie i wyrażanie dążeń i intencji obecnej amerykańskiej administracji. Może to robić zarówno na terenie Polski, jak i całej środkowej Europy. Bo chyba nikt nie będzie dziś opowiadał, że Polska ma jakiś polityczny czy ekonomiczny interes w wiązaniu się z Rosją i Niemcami, a jeśli będzie to znaczy, że to taki makiawelizm dostępny najsubtelniejszym umysłom jedynie. Ci co do mnie piszą bowiem, nie należą z całą pewnością do umysłów najsubtelniejszych.
Moim zdaniem Grzegorz Braun stanął dziś przed kolejnym życiowym wyborem – albo będzie kontynuował swoją drogę w nowym rozdaniu, albo dołączy do grona impotentów opisanych wyżej. Żeby kontynuować drogę dotychczasową musi dołączyć do Trumpa i jego ludzi, bo oni za chwilę będą robić takie fikołki, że zbledną przy nich numery z gaśnicą. I albo się z tym nurtem popłynie, albo zostanie na mieliźnie.
Trzeba by się teraz zastanowić nad mechaniką awansu w strukturach politycznych w Polsce. Te bowiem, które obowiązują w Ameryce są całkowicie poza moimi wyobrażeniami. Jakiś ogólny opis sytuacji krajowej można jednak stworzyć.
Mniej więcej wiadomo kto awansuje po stronie tamtych – sami swoi. I mowy nie ma, żeby się mysz prześliznęła. Po naszej stronie jest w znacznej części tak samo – awansują ci sami, co po stronie tamtych, czyli ci, których rodzice pokłócili się z rodzicami tamtych jeszcze w liceum o tak zwany „kształt Polski”. I to w zasadzie tyle. Do tego dochodzą awanse w strukturach regionalnych, które przebiegają według lokalnych jakichś uwarunkowań, a więc wyłaniają przeważnie samych debili albo zdeprawowanych cwaniaków. Potem cały ten zestaw dostaje do ręki pakiet materiałów, który musi opanować na pamięć, żeby udawać przed wyborcami polityka zatroskanego o los kraju. W tych papierach jest coś o Matce Najświętszej, o Pileckim, o husarii i o rudym Niemcu. Jak się jeden z drugim nauczy tego na pamięć, może brać udział w wiecach i mitingach. Jak nie – siedzi na zapleczu i realizuje inne zadania. Wszyscy zaś pilnują dyscypliny wyborczej w regionie. Taka struktura musi wyjść naprzeciw sojusznikom, wśród których najpotężniejszym są Stany Zjednoczone reprezentowane przez ludzi pokroju Trumpa i Muska. Przecież to jest niemożliwe do wyobrażenia nawet. Drugim najważniejszym sojusznikiem jest Izrael, a to powoduje, że okoliczności na styku pojęć, jakimi żyją politycy izraelscy i polscy zamieniają się w fantastykę. Żeby więc móc komunikować się z sojusznikami, czyli tymi ludźmi, którzy nie zamierzają przeprowadzać na naszym terenie masowych morderstw, a jedynie chcą tu instalować jakieś swoje machiny, potrzebny jest pośrednik. Taki ktoś, kto wyjaśni jednym i drugim o co chodzi. I to mogą być tylko Niemcy. Oni mają dobrą miarę, która jak trzeba określa polskich polityków. Stąd Amerykanie zawsze postawią na Niemców w kontaktach z Polską, bo to im oszczędzi żenady. To znaczy mam na myśli demokratów, czyli ludzi bardziej przywiązanych do form niż republikanie w ogóle, a ludzie Trumpa w szczególności. Oni bowiem nie znają wyrazu „żenada”. Zgłębiają za to cały czas pojęcie skuteczności. I wychodzi im, że aby być skutecznym należy odsunąć od siebie wszelkie przesądy dotyczące żenady. I w tym właśnie momencie zbliżają się do postawy posła Brauna.
I ktoś głęboko nie rozumiejący o co tu chodzi może się nawet w tym miejscu oburzyć. Nie ma powodu, żenada bowiem i jej publiczne ogłaszanie to jedynie próba odebrania przeciwnikowi mocy. Można też to nazwać próbą rzucenia nań zaklęcia, które pozbawi jego działania legitymacji i skuteczności. Żeby się temu przeciwstawić potrzebne są działania nadzwyczajne – gaśnica, albo zadeklarowanie zamiaru zakupienia Grenlandii.
No, ale – powie ktoś przytomny – poseł Braun stanął po innej stronie i pewnie już się nie może wycofać? To się jeszcze okaże co może, a czego nie może poseł Braun. Do wczoraj wydawało się, że prezydent Zełenski nie zgodzi się na warunki zaproponowane przez prezydenta Trumpa. I proszę? Co za odmiana!
Skoro zaś przywódcy europejscy w najlepsze konferują z Ławrowem i wszyscy się uśmiechają, nie ma powodu, żeby poseł Braun się ograniczał i nie zareagował na propozycje amerykańskie jeśli te nadejdą. Czy tak się stanie? Nie wiem. Myślę jednak, że postawa naszych kół patriotycznych może się okazać za mało dynamiczna w nadchodzących czasach i Amerykanie poszukają tu kogoś, kto będzie dla nich odpowiedniejszym pionkiem od gry na lokalnej szachownicy.
Zastanówmy się teraz dlaczego ktoś taki jak Braun nie dostał żadnej propozycji od PiS? Ja tego nie wiem, ale ponieważ zetknąłem się ze środowiskiem, w którym pan poseł się obracał, jedno mi przychodzi do głowy – mimo gorących zapewnień i deklaracji o poparciu dla PiS, mimo samego pisowskiego kontentu, jaki się tam kręcił niczym bąk blasany, mimo stałych deklaracji przywiązania do Lecha i Jarosława, środowisko to wcale nie było pisowskie. I taki wniosek można wysnuć przysłuchując się dzisiaj wypowiedziom liderów tego środowiska i porównując to z wypowiedziami liderów PiS. Ci bowiem nie zamierzają w żaden sposób krytykować posunięć administracji Trumpa. Tamci zaś czynią to w taki sposób, jakby puściły im hamulce. To dziwne moim zdaniem. Zważywszy, że do niedawna wszyscy uważani byli za jedno środowisko.
Jeśli dodamy do tego ostatnio obecne w wypowiedziach Trzaskowskiego zaśpiewy patriotyczne, zrobi się naprawdę dziwnie. Cóż bowiem wobec takiej postawy zrobią pisowskie doły, które nauczyły się na pamięć tekstów z przygotowanego specjalnie dla nich pakietu treści narodowo-patriotyczno-religijnych? Tego jeszcze nie wiemy. Uważam jednak, że otwierają się oto przestrzenie do porozumień nieoczywistych. Jak długo potrwa ten moment? Czy do końca maja czy dłużej? Czas pokaże.
My zaś robimy swoje. Tak, jak wczoraj napisałem do końca marca można się zapisywać na konferencję w Gniewie. Noclegów musicie już szukać w okolicy, bo hotele zamkowe nie mają wolnych pokoi.
Ja zaś wznowiłem pierwszy numer protestanckiego nawigatora, żeby ładnie współgrał z drugim.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-numer-specjalny-protestancki/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-43-specjalny/
Jeśli możecie wspomóżcie Anię i Saszę, to już finał zbiórki, ale jeszcze trochę nam brakuje.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Dzień dobry. W sumie tak, ale był jeszcze ten numer ze świecami i dlatego poseł Braun raczej emisariuszem Trumpa nie będzie. W polskiej polityce jest bowiem tak jak w piłce nożnej, tylko odwrotnie. Tam wszyscy grają a na końcu wygrywają Niemcy. Tu wszyscy stawiają na Niemców, a na końcu zlecenie dostają ci co zawsze i irytację Pana Posła można zrozumieć. Ponadto, ci „sami swoi” wyróżniają się znacznymi udziałami w funduszach inwestycyjnych, poważnie zaangażowanych w Niemczech. Stąd część sympatii Amerykanów do niemieckich samochodów, piwa, że o bawarskich spódniczkach nie wspomnę. Ci od drugiego naszego sojusznika z kolei mają spore aktywa w Rosji i na Ukrainie, przeto ich troska o ten region jest jak najbardziej prawdziwa. Nie wiem tylko czy tamtejszym o to chodziło. U nas – sprawa prosta. Istnieje struktura, w miarę sprawna, sprawdzona i do wykorzystania. Nie za darmo oczywiści – Tora tego zabrania. To co wspólne dla wszystkich ludków na wschód od Odry, to to, że nie mają pojęcia co się u nich odwala. To na początek jest jakiś powód do sympatii Sojuszników, ale jak długo można? W końcu ktoś przytomny musi ich tu reprezentować. I zawsze się znajduje.
Ja bym nie był taki pewien
Jeszcze nie wiem, na kogo oddam głos. W moim wieku człowiek, który przeżył komunę (i jej tfu uroki), transformację, która była dalszym ciągiem, wiadomo dla kogo, i szereg rządów (w wolnej Polsce?) Jest już wyczerpany i wyzuty z sił, żeby śledzić aktualną wewnętrzną politykę w kraju, która sprowadza się tylko do straszenia, i obciążania ludzi coraz większymi problemami, które czają się w pobliżu. Czasem luzują śrubę, na parę lat, żeby znowu jeszcze mocniej ją dokręcić i żeby maluczcy wiedzieli gdzie ich miejsce. Ta ciągła walka o byt (szczególnie starszego społeczeństwa) może odbić się dużą czkawką, w nadchodzących wyborach, dla obojętnie jakiej partii, która aktualnie, myśli, że jest tą jedyną, niezastąpioną.
prosze pana skad ten defetyzm? w czasie 1 kadencji trumpa byl on przez caly swiat lewackich mediow demonizowany a ichniejsza kasta sedziowska ( ciekawe ilu z tej kasty bylo na liscie epsteina) skazywala go na wiezienie. wielu bylo sceptycznych i zrezygnowanych a jednak zmobilizowal tak wielka czesc spoleczenstwa usa ze nie sposob bylo sfalszowac wyborow. generalnie sprawdza sie zasada ze po czynach trzeba sadzic. i wracajac na nasze podworko to jest to dosc proste, to czego dokonal w gospodarce i portfelach polakow pis jest najlepszym kierunkowskazem wyborczym. jezeli chodzi o brauna czy ogolnie o konfederacje to co prawda nie uzywali osmiu gwiazdek ale unisono zrownywali pis i po. no i doprowadzili do wladzy tuska. ile w tym bylo brauna i jego separacji od konf oficjalnej jest niewazne. amerykanie wbrew obiegowej opinii wiedza o polsce i polskiej polityce wewnetrznej wiecej niz sie moze wydawac i tusk razem z braunem jest zdecydowanie proniemiecki i to wbrew show jekie wyprawia tu czy w eu. dodac trzeba ze powszechny antyamerykanizm w ustach i glowach wielu rodakow nawet tych bardziej oczytanych wynika posrednio z fascynacji tymi wygibasami brauna bo i cala kofederacja jest autentycznie antyamerykanska choc stara sie to starannie ukrywac pod plaszczykiem halasliwej narodowosciowosci. nie sadze zeby trump sobie cos po tego rodzaju sortem obiecywal. glowa do gory panie antoni i glosujmy na pis.
Od początku istnienia PIS, zawsze głosowałem na tą partię i wierzyłem jej politykom. niestety zaistniała pewna okoliczność, przez którą ja i moi przyjaciele zaczęliśmy tracić zaufanie, do polityków tej partii. Dalej będę głosował na PIS, a także na jej przedstawiciela w wyborach prezydenckich, dlaczego? Bo innej alternatywy na nadchodzące lata nie widzę.
PiS wygrał, ale na tyle słabo, na ile ujawnił swoje wewnętrzne wady. I to dlatego nie ma kontynuacji. Czyli wygrał a i tak nie wygrał i nie ma co tu exportować winy za ten stsn rzeczy na zewnątrz, czyli akurst tu na Konfrderację czy tym bardziej Brauna. Jak się nie ogarną, to może być i jeszcze gorzej, w tym gorzej przedewszystkim dla mieszkańców kraju.
Mechanika awansu w strukturach politycznych.
„Te bowiem, które obowiązują w Ameryce są całkowicie poza moimi wyobrażeniami”.
David „Dadi” Barnea Director of Mossad, ścieżka kariery tego pana, to opowieść o mechanice awansu w strukturach politycznych; jak to powinno wyglądać – abc instrukcja.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.