sie 012020
 

Zadzwonił tu ostatnio mój kolega i w tracie rozmowy opowiedział mi o tym, że Berkowicz zmasakrował w dyskusji Rabieja, a Sośnierz dowalił lewakom, którzy chcą wprowadzenia zakazu uczestnictwa dzieci w nagonkach. Zacznę od dygresji, a więc nietypowo. Ja jestem za wprowadzeniem tego zakazu, albowiem oderwie on dzieci od myślenia o idiotyzmach i może będą mogły się one skupić na czymś sensowniejszym. Z racji zaś na ilość dzikich zwierząt snujących się po ulicach, tak dzieci jak i osoby pełnoletnie będą miały już wkrótce nakaz uczestniczenia w ucieczkach przed tymi zwierzętami i nawet nie będzie trzeba go wpisywać do konstytucji. O nagonkach zaś wszyscy zapomną. A skoro już jesteśmy przy polowaniach musimy sobie odpowiedzieć na pytanie – jak rozpoznaje się farbowane lisy? To znaczy po czym poznaje się polityków ukrywających swoje rzeczywiste intencje za deklaracjami wpisującymi się w medialne trendy sprzedażowe? Po tym właśnie, że muszą odpowiedzieć na każde pytanie, nawet najgłupsze, wysunięte przez ich przeciwników. I w ten sposób dostarczyć rozrywki ludziom szczerze wierzącym w to, że deklaracje składane w mediach mają jakiekolwiek znaczenie. Mechanizm jest prosty i zawsze działa. Kto w ostatnich miesiącach w ogóle pamiętał kim jest Rabiej? Człowiek o wyglądzie personalnego ze spółdzielczego młyna pod Pcimiem, zlewający się z ustawionymi w kącie workami mąki? Kto to jest ten Rabiej w sytuacji, kiedy pan Trzaskowski alias Don Fekalio przegrał wybory i on sam, a także cała jego ekipa musi fikać kozły i grać na bałałajkach, żeby w ogóle o sobie przypomnieć. Na razie jeszcze główny mistrz ceremonii jakoś daje radę, ale za chwilę nowa fala wirusa przykryje wszystko i mowy nie będzie, by ktoś sobie przypomniał kim on rzeczywiście jest. O tym, żeby zapamiętać kogoś z jego otoczenia nie będzie najmniejszych szans. No, ale od czego jest Konfederacja, której biuro polityczne z pomarszczonymi jak cellulit na tyłku Maryli Rodowicz czołami, myśli o Polsce? Od tego właśnie, by wyciągnąć Rabieja z niebytu i polansować się trochę na jego tle. Niektórzy wykopują trupy ze świeżych grobów, a inni, by okazać swoją głęboką troskę o tradycję i obyczaj ustawiają się obok półżywego pederasty i wołają – ten nie! Ten nie! Moje starsze dziecko tak robiło w wieku dwóch lat, jak znalazło w lesie czerwonego muchomora. Stał nad nim i wrzeszczał na cały las, żeby go wszyscy słyszeli – ten nie, ten nie!!!

Są tysiące spraw do załatwienia i omówienia, którymi można by zainteresować wyborców. No, ale Konfederacja nie przemawia do wyborców, ona przemawia do publiczności, a to oznacza, że jej działacze muszą być jak Eugeniusz Bodo w filmie „Jego ekscelencja subiekt” – zawsze do usług i zawsze gotowi tanecznym krokiem podpłynąć do zagubionych w gąszczu problemów politycznych osób bym im coś wyjaśnić. Żeby to się udało, musi być spełniony jeden warunek zasadniczy – problemy, które rozwiązuje Konfederacja są problemami spreparowanymi przez lewicę. Ergo, nie mają znaczenia, bez narzędzi, którymi lewica posługuje się tradycyjnie, czyli terroru. Na terror się na razie nie zanosi, a więc jeśli ktoś za pomocą polemik ożywia te truchła, to znaczy, że jest ich ożywieniem szczerze i długofalowo zainteresowany. Bo tylko wtedy ma gwarancję, że ktoś się zainteresuje także nim.

Po co Sośnierz rozmawia z lewicą o uczestnictwie dzieci w nagonkach? I po co się z tego robi temat? Po to chyba, żeby jedni i drudzy mogli trochę zajaśnieć w mediach społecznościowych. Inne bowiem nie wchodzą w grę. Dziecko Sośnierza nie będzie chodzić w nagonce, no chyba, że on je do tego zmusi. Nie wiem nawet, czy ktoś jeszcze organizuje te nagonki wobec łatwości z jaką można polować z ambon ustawionych właściwie wszędzie. Po jaką cholerę łazić po krzakach płoszyć sarny i ryzykować złapanie boreliozy, albo odkleszczowego zapalenia mózgu? Ja tego nie rozumiem, ale nie o to bynajmniej chodziło Sośnierzowi. On ponoć powiedział, żeby lewacy odchrzanili się od jego dzieci i dzieci innych przedstawicieli prawicy, a zainteresowali się tymi dziećmi, które wyskrobali. To jest ciekawe ujęcie kwestii, albowiem ono pokazuje jak wygląda skala, na której najbardziej prawicowa prawica, do spółki z najbardziej lewicową lewicą, będą wygrywać koncert na naszych emocjach. On z jednej strony wybrzmiewa kwikiem dzikiej świni, a z drugiej kwileniem niemowlęcia cudem uratowanego przed aborcją. I nikt nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Nikt nie posądza nikogo o współpracę, o ustawkę, o bardzo prymitywny spryt w końcu, który dewastuje w publiczności, bo nie w wyborach przecież, całą wrażliwość i stępia całkowicie intelekt, który przecież mógłby zmierzyć się z innymi problemami niż Rabiej i udział dzieci Sośnierza w nagonce na żaby trawne. No, ale po co, kiedy inne kwestie są nieciekawe, a tu mamy cały wachlarz emocji, z którymi łatwo poradzi sobie każdy. I szafa gra.

Najciekawsze moim zdaniem jest to, że ludzie głosujący na Konfederację są przekonani bardzo głęboko, iż jej politycy będą mogli, po zwycięstwie rzecz jasna, dźwignąć jakikolwiek problem z innego niż opisywany zakresu. Nie będą mogli. To jest jasne. Nie będą mogli, bo udział w tym programie uzależnia i deprawuje jednocześnie. Pokusa zaś, by zamiast rzeczywistą pracą zająć się jej markowaniem i robieniem dobrego wrażenia, do czego służą różne gadżety, słowa, także rymowane i postawy, jest nie do zwalczenia. Wkrótce zaś dojdziemy do takiego momentu, w którym gawęda Grzegorza Brauna o Gietrzwałdzie i Matce Boże stanie się na prawicy czymś kompromitującym. Nastąpi to niebawem. Film zaś o objawieniu nigdy nie powstanie. Ważniejsze bowiem będą polemiki i pyskówki, a także choreografia, którą każdy uprawia tam wokół podsuwanych przez lewicowe media problemów.

Ja oczywiście życzę wszystkim politykom Konfederacji sukcesu. Nie można im życzyć czegoś innego, albowiem jako ludzie słabi, bezwolni i całkowicie pogubieni, do opamiętania, a to oznacza po prostu rozpad formacji, przyjdą dopiero po zwycięstwie. Nie wcześniej. Wszelkie klęski i niepowodzenia, będą ich tylko stymulować do dalszego udziału w sfingowanych projektach, pyskówkach, do dalszego produkowanie estradowych memów, które uwodzą szeroką publiczność. Ta zaś, jak to zwykle bywa, zatrudniona na etatach w budżetówce, podnieca się protestsongami w wykonaniu takiego choćby Konrada Berkowicza https://www.youtube.com/watch?v=Dh2T8B9Z5wA , w których ten zwalcza socjalizm.

Ja zaś, człowiek, który przez ostatnie lata myślał i pisał wyłącznie o socjalizmie, patrzę na ten występ Berkowicza i widzę innego artystę, którego nazwisko zaczynało się na literę B, artystę, który używał dokładnie tej samej skali, był dokładnie tak samo asekurowany i wywoływał tak samo silne emocje za pomocą równie nieautentycznych chwytów. Nie wiecie o kogo mi chodzi? Jasne, że nie wiecie, bo kto by o nim dziś pamiętał, albo przejmował się jego metodami i jego kokieterią. Poza mną oczywiście. Otóż ja tu widzę Bertolda Brechta. I jego teatr. Taki, jaki sobie pan Bertold wymarzył, w czasach kiedy udawał komunistę i jeździł po Berlinie nowiutkim samochodem podarowanym mu przez firmę Steyr.

Na dziś to tyle, dziękuję za uwagę.

  21 komentarzy do “Czy dziecko Sośnierza będzie chodzić w nagonce czyli polemiki absorbujące”

  1. „za chwilę nowa fala wirusa przykryje wszystko” – za tą inteligentną uwagę należy się nagroda. To powiem w tajemnicy, bo Szumowski jeszcze o tym nie wie, że druga fala już tydzień hula po Polsce ☺

  2. W „Operze za 3 grosze” M. Majcher marzy o przejściu do branży bankowej (jako rzecze wiki), może i Konfederacja ma podobne marzenie i kokietuje na swój sposób, w ustawkach z lewicą

  3. Łączy ich, parafrazując tekst Berkowicza : „Przecież to wszystko moje.”

  4. Bo pan Szumowski jest „der Profi”, dokładnie tak samo jak gen. Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek”.

  5. Poczytałam sobie o tym Sośnierzu, kto zacz I skąd mu nogi wyrastają i dowiedziałam się, że pomysłowy Dobromir już jako dwunastolatek związał się z partią UPR (co to znaczy „związał się’ w przypadku dziecka?). Nie dane mu było ukończyć studiów prawniczych, teologię jedynie zaocznie. Potem już nie robił nic, poza nazwaniem dziecka Jokasta (jak ma jej to wróżyć na przyszłość, dalibóg nie wiem). Ale to nic bo przedsiębiorczy tata zapewnia byt na odpowiednim poziomie i stopie działając na wielu frontach politycznych i kręcąc lody z koncernem farmaceutycznym, za co ukarany był przez sąd amerykański, bo polski nie dopatrzył się znamion.

    No, a my Polacy chajda,  dyskutować o nagonkach. Tylko to my jesteśmy naganiani, ale jak zwykle się dajemy, tzn. nie tu na blogu, jakby co:)

  6. Tatą Dobromira jest Andrzej Sośnierz, lekarz i polityk. Dodaję, bo to nie wynika z tego co powyżej napisałam

  7. czyli my w tej samej roli, jak w przedwojennym dowcipie po polowaniu u Radziwiłłów,

    w roli nagonki, często przez pomyłkę postrzelonej.

  8. Gdy buduje się drogę, dookoła jest bałagan i dużo żwiru. Wymarzony płac zabaw dla dziecięcej bitwy. Wykopy są okopami, żwir pociskami, można biegać, kryć się i rzucać w kolegów-przeciwników. A po paru dniach, tygodniach, przyjadą ciężarówki, koparki, walce i powstanie droga, dokładnie taka, jaką wcześniej zaprojektowano w poważnym biurze przez poważne gremium.

    Jakie drogi oni  zaprojektowali i projektują dla nas?

    I czy poza rzucaniem kamykami zastępczymi naprawdę nic nie możemy zrobić?

  9. Charakternik ( 10:30 01.08.2020) co łączy Szumowskiego z Okulickim ? Jakaś metafora, cienka aluzja, konkretny most.

  10. Jimmy, my jesteśmy nieśmiertelni, mogą sobie perojektować, a Pan Bóg i tak napisze prosto po krzywych liniach.

  11. powinno być : projektować

  12. no co z Okulickim, w Buzułuku uratował fragment mojej rodziny,

  13. wiesz jednak bardzo przeżyłam fotkę zamieszczoną na SN gdzie Reinefahrt w ciemnym ancugu siedzi w kółeczku wojskowych Bundeswehry, czas fotki jakoś tak dobrze już po II WŚ, bandyta na fotce wyglądał dostojnie i otoczenie też zadowolone z siebie. A co on na polecenie wodza zrobił z Woli, cmentarzysko, a potem z Warszawy ?

    No jakoś tak te linie ni  proste, ni krzywe, za trudne na ludzki łeb ?

  14. To ich wieczna hańba, nie nasza.  Ich i ich pomagierów, ludzi o martwym sumieniu.  Mnie boli coś innego. I to jest nasza hańba, Wołyń.

  15. „Na warszawskim bruku zburzonego miasta – zamienionego w popioły i zgliszcza – pozostał Chrystus. Obalony wprawdzie, niemocny, leżący na swym krzyżu, ale dłonią pokazujący zburzonej Stolicy niebo, aby nie przestała wierzyć, iż może się odrodzić. Jednego tylko potrzeba – nadziei! Sursum corda – w górę serca!” – mówił Prymas Wyszyński. 

    Pani Nebrasko, nie traćmy nadziei.

  16. no też odkryto dopiero teraz (!!!) na YT film reżysera Srokowskiego z 1999 roku, reżyser po 55 latach pojechał „na swoje” dopytując się po ukraińskich wertepach gdzie jest wieś i jak dojechać, no i na wsi spotkał społeczność, która pamiętała: tatę jego zwali go „Janko” i stryjka Rudolfa i mamę reżysera. Reżyser poszukiwał właściwie kobiety która uratowała  rodzinę Strokowskich i chciał zobaczyć stodołę, w której byli ukryci.

    Ryzykowała życiem, ale … te uczucia wyższe. Reżyser wszystkim tam opowiadał jaką genialną kryjówkę miała sąsiadka w stodole. Społeczność kiwała głowami, przyznając że czasy były bardzo trudne.

    Co znaczy trudne czasy?

    Reżyser na końcu filmiku wymienia tytuły swoich książek i ta o trudnych czasach nosi tytuł „Czas diabła” – uważam że tytuł adekwatny.

  17. Pisząc o hańbie miałam na myśli te ofiary, które nie zostały pochowane, a Ukraina jako chyba jedyne państwo świata zabrania ekshumacji pomordowanych. YT można znaleźć filmik, w którym młoda ukraińska dziewczyna mówi : „Wybaczami i prosimy o wybaczenie”, jednocześnie liczne środowiska ukraińskie uprawiają jawną antypolską propagandę. My milczymy i to jest nasza hańba. By słowa o pojednaniu coś znaczyły trzeba stanąć w prawdzie. Ofiary  mają chyba prawo do chrześcijańskiego pochówku?

    Polska podjęła staramia o upamiętnienie tych, którzy z narażeniem życia ratowali Polaków i to jest normalne. Byli i tacy.

  18. Mordowali obywatele polscy pochodzenia ukraińskiego, niby w tym czasie państwo polskie nie istniało, ale istniały jego struktury i ciągłość była zachowana. Były i są pełne podstawy, aby zbrodniarzy wojennych, dawnych obywateli RP, ścigać do końca. I teraz można to robić, ale na pewno tematu nie ruszy obecna władza, ani żadna inna.

    Jest to pośredni dowód na słabość, fasadowość, niekompletność polskiego państwa, które nie poradzi sobie z ukaraniem zbrodniarza Michnika, prostaczka rezuna czy butnego Niemca. W każdym z tych kierunków pojawi się pobłażliwo-lekceważący uśmiech w naszą stronę …

  19. Wolnym ludziom nie wolno zakazywac kontroli nad dziecmi. Tylko socjalisci to robia, kontroli nad dziecmi. Ojciec ma prawo decydowac o losie dziecka nawet gdy jest malym debilem. Co czasem widac. Polecam Jacka Hoge i jego wyklady na temat broni. Pozdrawiam.

  20. Zastanawiam się , czy Konfederacja może być 11-ką ekstrawaganckich/ekskluzywnych hipnotyzerów ? Czy ta „Drużyna Orłów” ma selekcjonera ? Pozdrawiam.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.