gru 182021
 

Po obejrzeniu zajawki filmu, w którym gra młody Koterski, pomyślałem, że musiało tak być z całą pewnością. Pomyślałem też, że niewiele było miejsc, w których Edwarda Gierka, jego silnej dłoni i pomocnej rady, nie było. Stwierdziłem też, że obraz ten musi bardzo przypominać dzieło Ridleya Scotta, pod tytułem Królestwo niebieskie, stąd właśnie ten tytuł.

O czym jest ten film łatwo się zorientować po zajawce i to w zasadzie unieważnia potrzebę oglądania całości. Otóż Edward Gierek jest zapomnianym bohaterem narodowym, kimś w rodzaju ostatniego powstańca styczniowego, który przetrwał cudem wszystkie zawieruchy, przebranżowił się, zrobił karierę i świadom jednakowoż wszystkich zagrożeń zewnętrznych, próbuje jakoś tę Polskę ratować. Niestety na drodze stają mu źli ludzie – Kania i Jaruzelski. Gierek dokonuje cudów waleczności. Jest jak bohaterowie anime, jak kapitan Tsubasa na boisku, który kiwa wszystkich, ale w końcu złe moce zwyciężają i Gierek musi odejść. Ponieważ przeciwnik docenił jego waleczność, nie rozrywają go na razie końmi, tylko trzymają w odosobnieniu. Rządzić zaś zaczyna straszliwa junta, której zawdzięczamy wszystkie nasze nieszczęścia. Zaraz, zaraz….? Czy to nie u córki szefa tej junty byli w ostatnim roku na dywaniku wszyscy przedstawiciele najbardziej patriotycznej prawicy? No masz…jasne, że tak…W takim razie są oni – tak mniemam – z istoty wrodzy Gierkowi i jego poczynaniom, choć potem jeden z nich głosił publicznie, że szef junty to zbrodniarz. No, ale było to na innym kanale więc się nie liczy. No i w ogóle mało rzeczy się liczy, poza skutecznością, jak wiemy. Ta zaś musi się w czymś wyrażać. W ilości filmów powstających na czyjąś cześć, albo w ilości książek na jakiś temat. Dla przykładu – policzcie ile mamy na rynku monografii Powstania Warszawskiego, napisanych przez polskich autorów. Zorientujecie się wtedy jaka jest skala zainteresowania tym wydarzeniem i co ono kogo naprawdę obchodzi. W zasadzie chodzi wyłącznie o to, by w odpowiednich momentach, całkiem nie adekwatnych, podkreślać, że ten i ów przodek, był w Powstaniu i tam dzielnie walczył. Na ekrany niedawno wszedł film zatytułowany Zupa nic. On dla odmiany eksploatuje wątki z wczesnego okresu rządów junty. Opowiada o tym, że było co prawda ciężko, ale można się też było nieźle zabawić, pośmiać i rozerwać. Kradli co prawda i mało rzeczy było do kupienia w sklepach, ale jak ktoś miał do czegoś smykałkę, albo powołanie, dało się żyć. Bohaterowie tego filmu, wiem z zajawki i opisu, mają powołanie do handlu obwoźnego. Tak więc pora na odsłonięcie największej tajemnicy socjologicznej czasów obecnych – oto szykuje się nowy podział polityczny, a ma on nastąpić po ostatecznej klęsce PiS, likwidacji Polin i nastaniu prawdziwej, patriotycznej Polski, rządzonej w zgodzie z życzeniami narodu. Jak za Gierka właśnie…Jedni będą jego zwolennikami i oni na razie ukrywają się w cieniu, ale możemy ich wskazać z całą pewnością – to Włodzimierz Czarzasty i Joanna Senyszyn, a także ich akolici. Drudzy zaś będą zwolennikami junty, wesołych czasów generała i handlu obwoźnego, a także swojskiej siermięgi. Bo umówmy się, za Gierka, choć niektórzy pili w musztardówkach, było to jednak faux pas. Za generała już się za bardzo nikt nie opierniczał.

Ktoś może w tym momencie zapytać – no dobrze, a co z monografiami Powstania Warszawskiego? Przecież ten temat nas wszystkich interesuje i powinniśmy o nim dyskutować? Chybaście poszaleli, to taka ściema jest przecież, żeby można było robić lepsze podkładki dla współczesnych bohaterów. Powstańcy w sumie średnio się na to nadają, bo zostali otoczeni, a następnie bestialsko wymordowani i propaganda średnio się na nich może pożywić. Co innego wyklęci. Oni się długo ukrywali, atakowali z zasadzki i można o nich kręcić filmy bez przerwy, tak jak kiedyś w USA kręcono westerny, w których występowali Apacze. Za każdym razem, jak pojawiali się na wzgórzach, z offu leciała wtedy charakterystyczna, groźna muzyka. To bardzo ekscytowało dzieci. Że co? Że wyklęci zostali też wymordowani? Tego nikt nie dojdzie. Jeden się uchował przecież i lata teraz po ulicach. Filmy i aranżacje są bowiem po to, byśmy gładko przechodzili od kreacji kinowej do kreacji ulicznej, która przecież jest jak najbardziej autentyczna. Najważniejsze jednak, by celować w takie tematy, które część osób pamięta i dobrze kojarzy. Edward Gierek jest idealny. Wzdychał doń nawet Jarosław Kaczyński. Mam tylko nadzieję, że minister od kultury nie dał grosza na ten film, ale jestem przecież realistą i długo nie będę mógł tej myśli od siebie odsuwać.

Nie wiem czym się skończy to zgodne formatowanie, według którego – milcząc lub wrzeszcząc ile sił w płucach – wszystkie ugrupowania próbują urabiać ludzi na zwolenników Gierka i junty. Zapewne czymś niewesołym. Dlatego, wybaczcie, ja nie będę pisał o handlu obwoźnym, kaszance, musztardówkach, starych, dobrych czasach, kiedy coca cola – za Gierka – stała w sklepie całe pół dnia zanim ją wykupili. Następna zaś dostawa była już za dwa tygodnie, a więc w sumie niedługo. Mam inne sprawy na głowie. Wszystkim jednak, którzy wierzą, że Edward Gierek walczył jednak pod Tyberiadą w roku 1187, a wyklęci siedzą ciągle po lasach i czekają tylko, by wyjść grupami i uratować prawdziwą Polskę, dla tych, których przodkowie walczyli w Powstaniu, mam dobrą wiadomość. Wydam monografię Powstania, będzie to druga na rynku monografia tego wydarzenia napisana przez polskiego autora. Uważam, że to dość istotne. Żaden z moich przodków w Powstaniu nie walczył. Nie mam też walki we krwi, albowiem wszyscy moi przodkowie ze strony ojca byli małorolnymi chłopami. Wiem o tym dokładnie, bo ostatnie miesiące spędziłem przeglądając ich akty narodzin, ślubów i zgonów. Nie ruszali się też nigdy poza jedną wieś położoną w województwie lubelskim. Z przodkami ze strony matki było jeszcze gorzej, bo oni nie mieli nawet kawałka gruntu i pracowali na pańskim. Tak więc – o – sami widzicie. Nie mam startu do żadnego ze współczesnych bohaterów masowej wyobraźni, w mundurze wyglądam komicznie, i nie ma mowy, bym patrząc w dal, milcząco składał komuś jakieś głębokie obietnice. A do tego sprowadza się dziś promocja wartości najważniejszych – patriotyzmu, prawdy i wolności.

  15 komentarzy do “Czy Edward Gierek walczył pod Tyberiadą w roku 1187?”

  1. Skąd Gierek brał te kredyty?

  2. To się przekłada także na inne sfery życia. Chłopi nie mieli broni palnej i dzisiejsza niechęć do posiadania broni u większej części społeczeństwa może też stąd wynikać.

  3. zapewne Sroka dała jakieś piniendze na ten film, ale tak sobie myślę że Sroka była od Gowina to już chyba nie ona obdziela  reżyserów /nie swoją/ kasą …

  4. Mam wrażenie, że większa część społeczeństwa ma wielką chęć posiadać broń. Poza tym nie wiem co ten komentarz ma wspólnego z tekstem

  5. Pięknie! Nikt z mojej rodziny nie walczył w Powstaniu Warszawskim, ale mój śp. ojciec dał mieszkanie i utrzymanie warszawskiemu inżynierowi i jego rodzinie, którzy po upadku powstania sponiewierani wędrowali po Polsce…Te historie powinny być spisane i publikowane.Chłopi mieli broń, mieli radio, tylko nie mógł o tym wiedzieć inny chłop.

  6. Witam. Brat mojej  mamy Zbyszek mając lat 17 urwał się z domu do Powstania na Czerniaków. Przeżył ale jego ojciec, a mój dziadek, też ze wsi ale już przedwojenny kolejarz, miał mu to za złe do końca życia. Był przecież jego dzieckiem i miał tylko 17 lat, a dzieci w powstaniach walczyć nie powinny. Potem, po wojnie nigdy w domu przy stole nie rozmawiało się na temat. Super że taki temat Pan wziął na warsztat. Chętnie kupię i przeczytam, jak „Żywopłot.”

  7. od zawsze jest w tym kraju dobrze przygotowana alternatywa, jak by nasi nie wygrali, jeszcze się nie pojawiła (choć wielu ją już wskazało) ta nowa alternatywa na którą wszyscy czekamy, czyżby tak jak Gierek , kawaleria z odsieczą przyjechała z zachodu ?

  8. To nie ja napisałem, żeby była jasność, tylko pewien oficer

  9. Gierek był Puławianinem i był chyba od tego, żeby brać kredyty? Które się daje, żeby zarobić na odsetkach, uzależnić lub przejąć interes?

    Żołnierze niezłomni w przeważającej większości to chłopi, którzy przejęli etos rycerski w Polsce.

  10. To tylko wrażenie, że większa część społeczeństwa chce broni bo taka kozacka postawa przejawia się do momentu, w którym pada sprawdzam. Wystarczy zainwestować ze trzy miesiące czasu i ze trzy tysiące złotych i pozwolenie na broń jest dostępne prawie dla każdego. Wystarczy nie być wariatem, alkoholikiem lub stałym „bywalcem ” policyjnych komisariatów i droga do broni jest otwarta. Najtańszy kałach, nowy, prosto ze sklepu to wydatek 2200zł plus 200zł na 100szt. amunicji. Razem 5200zł i legalnie stoi „rycerz” solidnie zaopatrzony. I tu w większości przypadków zaczynają się schody, gdy trzeba sięgnąć do kieszeni zapał mija bo w tej chwili mamy akurat inne wydatki albo żona krzywo patrzy. To jest realny przykład jak bardzo u nas wszystko jest „nie na serio”, jak dużo jest fanfaronady póki nie trzeba wykazać się odwagą lub poświęconą własną monetą. Naszą prawdziwą „wiarą” jest kunktatorstwo i zachowawczość czyli typowo chłopskie dziedzictwo. Nie dotyczy to oczywiście każdego ale moje „ogólne wrażenie” jest właśnie takie. Z tego też powodu, zapewne, nie ma w Polsce przestrzeni do otwartej konfrontacji antykowidowej, mimo iż połowa ludności niezaszczepiona. Jest za to „milczący sprzeciw”. Napierniczają się we Francji, gdzie traktuje się takie sprawy poważnie ale tutaj ludzie na poważnie traktują swoje sprawy prywatne natomiast polityczne i społeczne zdecydowanie bardziej utylitarnie. Dominuje postawa – lepiej się nie wychylać bo można stracić ale swoje trzeba myśleć. To się też przejawia w baraku zainteresowania historią prawdziwą i zadowalania się namiastkami. W wydawaniu publicznej kasy na jakieś „kulturalne katastrofy” bo przecież nie wydaje się swoich pieniędzy, a za publiczne można się bawić w takie podchody. No i wszystkie te „kontredansy”, o których wyżej Pan napisał. Tak wygodniej, po co się trudzić. Ja wiążę takie postępowanie głównie właśnie z chłopską mentalnością en masse naszego narodu. Może się mylę ale takie mam odczucia.

  11. Powstanie Warszawskie i cała tragiczna historia Warszawy, która zdaje się poniosła straty większe od łącznych wojennych strat zachodnich aliantów, powoduje nieustający ból, który potęguje się w miarę odkrywania nowych dla mnie faktów i miejsc. Jak np ściany przy kościele św.Jakuba, pod którą rozstrzelali 150 chłopaków po zamachu na Kutscherę, szubienicy na Mszcznowskiej, gdy okazało się, że żyje jeszcze znajoma przypędzona dla postrachu ze szkoły pod szubienicę jako 11-latka itd. Mówią ściany , chodniki, a do czasu powołania muzeum powstania miało być coraz ciszej . Ale czy np zwolennicy Trzaskowskiego to rozumieją?

  12. a co mają niby trzaskowiacy czy tuskowiacy rozumieć skoro to ich antenaci kolaborowali ze sprawcami zarówno jednej jak i  drugiej okupacji?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.