wrz 072020
 

Dostałem dziś z rana link z informacją o tym, jakie seriale wejdą do telewizji na jesieni. Zaskoczeń raczej nie było, prócz adaptacji prozy trójki najwybitniejszych współczesnych twórców literatury popularnej czyli Mroza, Bondy i Twardocha, mamy w zasadzie same obrazy feministyczne o tym, jak kobiety przejmują kontrolę nad swoim życiem i całym światem.

Każdy zapewne się domyśla, że produkcje te są częścią większego projektu, którego nazwa brzmi „Jak wykorzystać wzmożone wariatki, żeby przypieprzały za pół darmo”. Oficerem zaś wdrażającym założenia projektu w życie, jest dobrze nam znany z prozy historycznej i uwspółcześnionej pan Behemot. Jego postać jest raczej niewidoczna dla uczestniczek projektu, ale unoszący się na tym wszystkim odór krwi i siarki wskazuje jasno, że nie może to być nikt inny. Kim są bohaterki seriali feministycznych, podkreślających kluczową rolę kobiety w mechanizmach obracających ten świat? Są to albo manipulantki, które rozwalają życie innych, dla ich dobra rzecz jasna, albo morderczynie. Mieści się to oczywiście w pewnej tradycji, dlatego jest tak łatwe w dystrybucji i w zasadzie nikogo nie trzeba przekonywać by jeden czy drugi serial o labilnej emocjonalnie, ale w gruncie rzeczy szlachetnej morderczyni, obejrzał. Ojej, byłbym zapomniał, jest jeszcze trzeci rodzaj bohaterek, są nimi szlachetne policjantki z rozwalonym życiem osobistym, które próbują naprawić i wyprostować życie innych osób. Jak widzimy motyw prostowania i naprowadzania jest kluczowy dla zrozumienia o co w tym chodzi. O przymuszenie ludzi do zmiany swojego życia. Nie o zaproponowanie im zmiany, ale o przymuszenie ich do jej dokonania. Innej funkcji te seriale nie mają. Nie jest to produkcja rozrywkowa, albowiem nie można nazwać rozrywką całkowitej wewnętrznej rozwałki, którą czuje każdy kto obejrzy choć pięć odcinków jakiegokolwiek serialu. Nie tylko podkreślającego szczególną rolę kobiet.

Jak to już zostało wielokrotnie powiedziane na tym blogu produkcja rozrywkowa służy nakręcaniu spirali emocji. Kłopot w tym, że mają owe seriale także funkcję propagandową, a to oznacza, że muszą wskazywać na inne emocje niż przyrodzone i towarzyszące człowiekowi w naturalnej drodze od narodzin do śmierci. Choć może wyraz „naturalny” nie jest właściwy, albowiem to co uważamy za naturalne, jest po prostu nawykiem stworzonym przez kulturę, w której się wychowaliśmy. Seriale dla ludożerców prezentowałby inny rodzaj wrażliwości i inne emocje byłyby w nich dewastowane. Tytuły też miałby inne, na przykład takie „Po czemu porcja rosołowa!”, albo „Flaki z olejem II, sezon 7”.

Funkcja produkcji serialowych została zmieniona na naszych oczach właściwie, ale myśmy tego nie zauważyli. Żeby ową podmianę dostrzec, trzeba wrócić myślą do takich seriali jak „Lalka” czy „Noce i dnie”. Moje dziecko zaczęło właśnie oglądać serial „Lalka”, ja zaś od razu przypomniałem sobie jaką funkcję pełnił on w moim życiu. Istotną. Oto w okolicznościach kiedy moimi emocjami i emocjami rówieśników rządziły fobie szkolne, z którymi nikt nie mógł sobie poradzić, w okolicznościach stałego właściwie zagrożenia i różnych dziecięcych obaw, serial „Lalka” był rodzajem terapii. Zasiadałem przed telewizorem na półtorej godziny i wyciszało mnie to oraz uspokajało całkowicie. Niestety emitowano ten serial raz z w tygodniu jedynie, w niedzielne popołudnie. Dziś, produkcje, które nie służą celom terapeutycznym, ale czemuś wręcz przeciwnemu można oglądać na okrągło. I niech ktoś powie, że to nie jest wynalazek szatana.

Produkcje, w których prezentowana jest szczególna rola kobiet i ich nadzwyczajne zalety, są oczywiście najgorsze. Nie ma bowiem wątpliwości co do tego, że za każdą ostentacyjną kokieterią wobec osób z emocjonalnymi deficytami, kryje się nieszczera, wręcz podła intencja. Nie mówię, że wszystkie kobiety mają deficyty emocjonalne, ale seriale służą także do wywoływania tych deficytów. Podobnie jak cały przemysł filmowy od początku swojego istnienia. W zasadzie źle postawiłem tę kwestię. Przemysł filmowy, a dziś serialowy, to jedynie część operacji polegającej na wykorzystywaniu emocji istot słabszych, pogubionych lub dotkniętych jakąś niezdrową ambicją. Kobiety są naturalnym celem tych zabiegów, albowiem różnią się od mężczyzn wrażliwością i oczekiwaniami.

Jeśli przypomnimy sobie pewną szczególną postać, która występuje w II tomie Baśni socjalistycznej, przyjdzie nam zastanowić się czy od samego początku, w ową manipulację wpisany był handel żywym towarem. Nie mówię od razu o masowym sprzedawaniu przewrażliwionych osób do sieciowych domów publicznych. Choć od tego się przecież zaczęło. Pamiętacie doktora Wacława Radeckiego, prawda? Tego co ukradł wagon cukru z bocznicy w Pruszkowie i opylił go pokątnie. Tak, tego samego, którego ciotka wiki nazywa pionierem polskiej psychologii, człowieka w niesławie uciekającego do Argentyny najpierw, a potem do Brazylii. W ramach prac Towarzystwa Naukowego Warszawskiego założył on koło psychologiczne, w którym prócz niego, były same dziewczyny. Potem niektóre z tych dziewczyn umieścił w burdelach i wziął za to pieniądze. Zdobył sławę, rozgłos i opinię człowieka niezwykłego, który odkrywa przez ludźmi tajemnice ich duszy. I wszystkim wszystko sztymowało, albowiem czas był taki, kiedy kobiety wkraczały na arenę dziejów w nowych zupełnie rolach. Tak im się przynajmniej wydawało. I tylko Radecki, stary oszust, a także ludzie, którzy wynajęli go jako pośrednika – Fajfer Dratwa i Ludwik Die Schwarce Schyje Tannenbaum – tak pięknie opisani przez Michała Radoryskiego w jego nowej powieści wiedzieli co się tak naprawdę święci.

Radecki musiał w końcu przenieść się ze swoją działalnością za ocean, a to za sprawą pewnego ziemianina, który ożenił się z panią, będącą wcześniej pod przemożnym wpływem pana Wacława. Ona to, ze łzami w oczach wyznała mu, do jakich to serialowych scen doprowadziła ją znajomość z pionierem polskiej psychologii. Małżonek, słysząc to, załadował rewolwer i wyruszył wprost do siedziby Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, by omówić z doktorem Wacławem Radeckim te, jakże poważne kwestie. Nie poszło mu łatwo, ale w końcu udało się zmusić Radeckiego do emigracji.

Takie jest źródło współczesnych produkcji serialowych, w których podnosi się rolę kobiet i ich szczególne walory, wśród których wrażliwość i empatia plasują się na czołowych miejscach. W przeciwieństwie do ludzi, którzy mogli obcować z Radeckim i systemem przezeń reprezentowanym, my dzisiaj nie wiemy, gdzie dokładnie rezydują panowie kręcący tym interesem, czyli Fajfer Dratwa i Die Schwarce Schyje. Z całą pewnością jednak są w pobliżu i kiedyś się ujawnią.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-socjalizm-i-smierc-tom-ii/

  18 komentarzy do “Czy handlarze żywym towarem inwestują w produkcję feministycznych seriali?”

  1. Producenci seriali target mają dobrze określony ☺

  2. tak, dobrze określona grupa docelowa przekłada się na transakcje a transakcje to zyski

  3. Funkcja serialu zmieniła się z wyciszenia na rozsierdzenie. Albo: z uspokajania na podżeganie. A do czego kobiety są podżegane? No chyba do zrywania jabłek. Ale mało już jabłek zostało, chyba, że jest gdzieś drugie drzewo, którego nie zauważyłem. W każdym razie nie rozumiem tego procesu, ponieważ nie mogę go sobie wytłumaczyć zwiększaniem zysków. Oczywiście kot Behemot ma swoje plany i zwiększanie zysków lata mu koło ogona, ale przecież musi on czymś przekonywać ludzi. Czym, jeśli nie zyskiem?

    Chyba, że chodzi o przygotowanie nas do zaistnienia na stałe w komputerowych światach alternatywnych – do czego jesteśmy, jak wiadomo, przeznaczeni. I o nakreślenie pewnej konkretnej metodologii wyboru, czyli: jeśli coś jest złe, głupie, brzydkie lub bez sensu to powinnaś/powinieneś to wybrać, ponieważ właśnie w ten sposób wybierasz siebie. Wybierając zaś siebie kochasiu, zmniejszasz nam koszty produkcji.

  4. Toż to antysemityzm!

    Jak byliśmy szczeniakami, to zaśmiewaliśmy się z takiej sytuacji, że gość idzie do domu publicznego, życzy sobie szczupłą blondynkę a dostaje rosłego murzyna do towarzystwa.

    Otóż żarty się skończyły.

    Konwencja stambulska ratyfikowana przez Polskę, jak również ideologia LGBT, o którą pytał ten idiota Kraśko, zniosła pojęcie płci biologicznej.

    Wiąże się z tym możliwość dyskryminacji drugiego człowieka ze względu na płeć biologiczną, co jest ścigane i karane.

    Ktoś w komentarzach podał przykład z Wielkiej Brytanii, że jakiś pracownik był nagabywany przez transwestytę, a kierownictwo powiedziało na zebraniu, że będzie zwalniać tych pracowników, którzy dyskryminują inne osoby ze względu na płeć i orientację. Nagabywany odmawiał, kombinował i cały czas był w strachu, że w końcu go zwolnią.

    Sytuacja mniej więcej podobna do tego, czy obsługiwać w sklepie klientów bez maseczek.

    Ja nie wiem, czy Belzebub jest Żydem, ale każde wystąpienie przeciw niegodziwości lub absurdom związanym z płcią prowadzi do oskarżenia o antysemityzm i faszyzm.

     

    Wszystkie dzieci, które oglądały Shreka wiedzą, o co chodzi

     

    https://images.app.goo.gl/32PQ9fKaf27uDth19

     

    Gdyby Wojciech Mann odmówił użyczenia głosu barmance ze Shreka, to by dzisiaj nie mógł pracować w radiu Nowy Świat.

    To nie jest śmieszne!

  5. Dobry wojak Szwejk, tak mniej więcej komentował swój pobyt w domu wariatów: „Można tu chodzić na czworaka i szczekać, chodzić nago, podawać się za Najjaśniejszego Pana albo Najświętszą Panienkę lub św. Wacława, panuje tu taka wolność że nawet socjaliści nie mogą sobie tego wyobrazić.”

    Ciekawe że komuniści piszą swoje programy w formie powieści a my myślimy, że szydzą albo prorokują przestrzegając. Np. Orwell, Ayn Rand, Huxley itp. to słowa które rodzą czyn.

  6. A pisał Piasecki w „Siedem pigułek Lucyfera” tak pisał:
    „Anglia to jest państwo, gdzie obywatel ma wielką wolność, bo musi robić to, co mu się chce robić.”

  7. Niestety… rytmy fal mózgowych.

    Gdy czytamy to analizujemy.

    Gdy patrzymy to wchłaniamy bez analizowania, internalizujemy nie rozumiejąc, że przejmujemy obce idee.

    W końcu praprzodek widząc tygrysa nie liczył jego pasków tylko wiał w siną dal. Ten co nie wiał nie przetrwał.

    W efekcie narracja obrazem jest szkodliwa dla logiki. I taka np. USArmy formalnie zakazała prowadzenia odpraw przy pomocy PowerPointa i podobnych – zabijają inicjatywę i samodzielne myślenie.

    Dlatego filmy szkodliwe są w ogóle i w szczególe. Jak mówi ks. Natanek :”kino to namiot szatana!”.

  8. Seriale są przeznaczone dla pożytecznych. Jak jest dyskusja krytyczna, to pojawia się pożyteczny albo pożyteczna, statystycznie jest to budząca zaufanie, w wieku po pięćdziesiątce, „kobieta z sąsiedztwa”, która mówi: a co w tym złego? niech się kochają, bawią, są młodzi itp. Właśnie takie starsze panie i panowie oglądający M jak miłość są najgorsi, bo powiedzą no i cóż takiego?

    Otóż ta nasza pruderia może być powodem do wybuchu wojny, bo ONI nam nie odpuszczą.

    W tej chwili pisane są protesty do ministra kultury, który sponsoruje tę wystawę w Białymstoku. Wojna kulturowa w Białymstoku toczy się na poważnie i na noże

    https://www.salon24.pl/u/fmt/1075089,noz-w-pizdzie-zachecamy-do-protestu

     

    Uwaga, brutalne sceny nagości i przemocy:

    https://youtu.be/eomJEbXrxbA

  9. Im starszy jestem, tym bardziej szanuję pewnego malarza z wąsem.

  10. Skoro mówimy o obrzydliwościach, to przeczytałem w internecie, że Maria Janion dokonała coming outu (czy to znaczy, że była nie teges?) w wieku 86 lat, bleee…

  11. Tam gdzie lewica spod znaku netflixa obstawia target kobiet szukających szczęścia i spełnienia w korpo tam szarlatani z Konfederacji obiecują komplementarnej grupie społecznej młodych mężczyzn że teraz rządzi nam zły matriarchat i dopiero jak Korwin zostanie Krulem to oni znajdą dziewczyny:)

  12. Wszystkie trzy żony Korwin-Mikkego to są przyzwoite kobiety i spłodził trzy córki, więc się równoważy.

    Gość jest w porządku.

  13. Lewica pieprzy bez sensu.

  14. Monika Olejnik miała na niego ochotę, ale była za stara.

  15. Pewien mój znajomy ksiądz powiedział, że seriale dla kobiet są tym samym czym pornografia dla mężczyzn.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.