lis 162021
 

Wiele wskazuje na to, że tak, albowiem działają w hierarchii podporządkowanej nieznanym normalnemu człowiekowi paradygmatom, która wykonuje nie wiadomo czyje polecenie, a efektem tychże poleceń i wspomnianego wykonania jest przeważnie czyste zło. Można też powiedzieć, że jest nim znana z Biblii ohyda spustoszenia. To ostatnie dotyczy konserwatorów zabytków, tak krajowego, jak i wojewódzkich. Upraszczając rzecz znacznie, tak żeby wszyscy, nawet najmniej zorientowani ludzie wiedzieli o co chodzi, powiedzieć można, że wymienieni działają w myśl dyrektyw Kononowicza – żeby nie było niczego. I rzeczywiście, jeśli tylko coś powstaje w obszarze podległym ich zainteresowaniom i kompetencjom, możemy mieć pewność, że zostało wykonane wbrew ich intencjom, wbrew doktrynie której są podporządkowani i wbrew ich woli. Dlatego też zajmują się oni przeważnie zwalczaniem inicjatyw pięknych i szlachetnych i na tym polega ich główna aktywność. Jeśli zostaną postawieni pod ścianą przy pomocy wynajętych adwokatów próbują wspomnianą inicjatywę przejąć i przypisać ją sobie, albowiem system, któremu służą, a który wymierzony jest w nas wszystkich, czyni ich decydentami w sprawach pod wieloma względami bardzo istotnych. Nie można więc – mając nawet bardzo silne argumenty – ominąć ich zadymionego pokoiku. No chyba, że ktoś ma jakieś polityczne umocowania, wtedy nie musi się przejmować niczym. Po prostu prosi swojego kolegę, by zadzwonił w jedno czy dwa miejsca i sprawa zostaje załatwiona.

Na styku działalności historyków sztuki i konserwatorów zabytków pojawia się ostatnio stwór całkiem nowy, choć dobrze przecież znany. Są to tak zwani promotorzy sztuki, czyli ludzie, którzy do tej pory zajmowali się publicystyką polityczną, usiłując zaczarować jakimiś zaklęciami naszą, nie łatwą przecież rzeczywistość. Przestali jednak to czynić i ócz swych bławat skierowali na zagadnienia innego rodzaju. Na przykład takie: Czy sztuka sakralna może się odrodzić. O tu macie stosowny link

https://teologiapolityczna.pl/czy-sztuka-wysoka-wroci-do-kosciola-polscy-artysci-malarze-namaluja-ponownie-obraz-milosierdzia-bozego?fbclid=IwAR0h9cl1mFOgpcOQw1h3s-zXo5jNgZVjCfCL4KtlNcpGDRCikuLPv-xqYE4

Przyznam, że po przeczytaniu powyższego usta moje otworzyły się bardzo szeroko. Wszyscy wiemy, że za naprawdę dużymi koniunkturami na rynku sztuki i propagandy stoi państwo, albo jakieś wydzielone przez to państwo instytucje, niekoniecznie jawne. Nie musi też realizować tych koniunktur akurat to państwo, na terenie którego odbywa się promocja. Może to robić organizacja zupełnie inna. Jedno jest pewne – zaangażowanie się takiej organizacji w projekt oznacza wyłożenie pieniędzy, a także promocję opartą na najszczerszych i najszlachetniejszych emocjach, tak by ludzie odruchowo ten szwindel poparli. I to właśnie zostało nam zaprezentowane. Ponieważ sztuka nie może wrócić do kościołów, należy jej pomóc. Weźmie w tym udział załoga Teologii Politycznej i najwybitniejsi artyści współcześni działający w Polsce. Wszyscy wiemy co to jest Teologia Polityczna. To grupa naciągaczy domagających się od publiczności pieniędzy na swoje projekty, nie realizująca niczego samodzielnie, bez pomocy swoich kolegów zatrudnionych przez instytucje państwowe. Wnoszę więc iż za całym projektem kryje się krajowy konserwator zabytków, pani Gawin, która wespół z hierarchią, musi przecież zdecydować co może być wpuszczone do polskich kościołów, a co nie. Czy to rzeczywiście jest tak, że sztuki nie ma w kościołach? I tak i nie. Nie było przede wszystkim do tej pory żadnego pozwolenia na to, by poszczególne diecezje czy nawet parafie rozkręcały jakieś własne koniunktury na wystrój wnętrza świątyni. Oddolne inicjatywy proboszczów były słabo widoczne, a nierzadko także nietrafione, albowiem księża nie odbierają żadnego wychowania estetycznego, a sama dobra wola nie zawsze wystarczy, by kościół wyglądał tak, jak powinien. Jak wiemy kościołów w Polsce jest sporo i teraz oto ktoś wpadł na znakomity pomysł, by całą sprawę załatwić centralnie. To znaczy ogłosić konkurs na schematy ikonograficzne, przyklepać je przez instytucje państwowe, kościelne i autorytety środowiskowe. Co to znaczy? Moim zdaniem oznacza to triumf szatana. Nie dość, że do tej pory w katolickich świątyniach królowali naśladowcy Jerzego Nowosielskiego, bardzo problematycznego artysty moim zdaniem, to jeszcze teraz wszyscy malarze i rzeźbiarze nie zrzeszeni w gangach, klikach i fundacjach zostają wyautowani z nowo zatwierdzonego przez hierarchię, państwo, historyków sztuki i artystyczne kliki rynku. Dlaczego ja tak brzydko piszę o tych ludziach? Albowiem to oni są odpowiedzialni za to, że nie ma niczego. To oni ponoszą osobistą odpowiedzialność za to, że ludzie na dźwięk wyrazu sztuka, uciekają w krzaki, a przyłapani i wyciągnięci z tych krzaków krzywią się, plują na ziemię i próbują się wyrywać. To historycy sztuki, plemię obłąkańców, winni są tego, że nikt nie jest w stanie zainteresować się jakąkolwiek ładną rzeczą, albowiem dorobiona jest do niej zawsze jakaś z tylnej części ciała wyciągnięta gawęda, pozbawiona kontekstów istotnych. Kim są bowiem historycy sztuki? To ludzie, którzy nie mając pojęcia o wspomnianych kontekstach lub celowo redukując je do tych sobie wygodnych, nie posiadając elementarnej nawet wiedzy na temat technologii wykonania dzieła czy zwyczajnego przedmiotu, orzekają o formie. Czynią to w dodatku w taki sposób, że wszyscy, którzy nie posiadają stygmatu bestii, czyli dyplomu historyka sztuki, odczuwają wewnętrzną udrękę i ból. Taki sam, jaki człowiek niewinny odczuwa w zetknięciu ze złem.

To z czym mamy teraz do czynienia, czyli konkurs na nowy schemat ikonograficzny Bożego Miłosierdzia wymyka się racjonalnym opisom. I mogą ci sataniści do upojenia tłumaczyć mi, że to tylko taka próba zmierzenia się z tematem. Wiem swoje – chcą podzielić między siebie najważniejsze schematy chrześcijańskiej ikonografii, a potem pobierać tantiemy od realizacji i kopii. A tych schematów jest przecież sporo. Jeśli zapadnie decyzja o ponownym otwarciu kościołów na sztukę, załapią się tylko wybrańcy. Zobaczmy teraz co owi wybrańcy malowali do tej pory i z czym startują do schematu Miłosierdzia Bożego.

Oto Beata Stankiewicz i jej dzieła

https://onebid.pl/pl/malarstwo-wspolczesne-beata-stankiewicz-wejscie/249621

https://www.youtube.com/watch?v=DsGTpanYNx0

A teraz Jarosław Modzelewski

https://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/wystawy,c,5/o-chwilach-ktore-chcialy-byc-namalowane,131163.html

No i Krzysztof Klimek

https://kristofklimek.pl/patrzac/martwe-natury/

Jak widzimy są to same wybitne dzieła, a ich autorzy na pewno sowicie się obłowili na ich sprzedaży wielkim kolekcjonerom. Możemy też być pewni, że nie biorą na swoją działalność żadnych państwowych dotacji, nie są zatrudnieni na etatach w instytucjach kultury, a jedynie tworzą i sprzedają. Drwię oczywiście, co wyjaśniam od razu, albowiem nigdy nie wiadomo kto tu zajrzy i co z tego pisania zrozumie. Czekamy z niepokojem na to, jak wykonają ten najbardziej dziś znany schemat w polskiej ikonografii sakralnej, czyli Miłosierdzie Boże, czekamy i otwieramy usta w zdumieniu, albowiem dla tych ludzi zorganizowano specjalne seminaria, żeby im tam historycy sztuki tłumaczyli co i jak. Każdy bowiem zatrudniony w instytucja kultury satanista musi dostać swoją dolę za dewastowanie świętości.

Na koniec smutna anegdota. Dostałem wczoraj od Ewy Rembikowskiej skan pisma jakie wojewódzki konserwator zabytków z Poznania wystosował do nas w sprawie renowacji pomnika Hipolita Milewskiego. Otóż projekt prof. Eugeniusza Matejki jest zły, albowiem nie wykorzystano w nim elementów poprzedniego pomnika, czyli tego, co sataniści pousadzani w urzędach nazywają substancją zabytkową. Chodzi o te kawałki pokruszonego i utlenionego cementu, które zniszczyły korzenie rosnącego obok drzewa i przechodzący tamtędy wandale. Bez tych kawałków pomnik nie spełniał będzie standardów obowiązujących w konserwatorstwie współczesnym. Nie mam słów. Myślałem, że zapłacimy za wykonanie skromnego, ale jednak zrobionego ze strzegomskiego granitu pomnika. Nie można. Musi być do tego dołączony gruz, bo wtedy dopiero widać będzie, że to zabytek. Mam nadzieję, że Ewa Rembikowska będzie umiała dołączyć tutaj to pismo, bo ja tego nie potrafię. Czekamy co na to powie prof. Eugeniusz Matejko.

  8 komentarzy do “Czy historycy sztuki i konserwatorzy zabytków są sługami szatana?”

  1. Dzień dobry. Podoba mi się, że nazywa Pan rzeczy po imieniu. I nie ma innego sposobu na obronę przed tymi siłami zła, jak tylko wołać głośno; apage! w razie gdyby mniej wyrobiona publiczność nie do końca rozumiała – trzeba rzecz koniecznie połączyć z podatkami. Sataniści owi chcą nas wepchnąć do piekła za nasze pieniądze. Tu już liczę na większe zrozumienie i poparcie inicjatywy, fiskalizm naszego m….skiego państwa czują naprawdę wszyscy i wszyscy głośniej lub ciszej zadają sobie pytanie na co idą te wydarte nam pieniądze. Ano na to właśnie, bo przecież nie na służbę zdrowia, bezpieczeństwo czy inne potrzebne rzeczy. Dlatego myślą przewodnią naszej recepty na uratowanie naszych dusz i ciał winno  być hasło – brońmy się przed złodziejstwem, szczególnie państwowym! A jeśli proceder ten finansowany jest przez jakieś ośrodki obce – to trzeba je także wskazać, a opłacanych przez nich ludzi odpowiednio nazwać. Inaczej będziemy stali w tej mgle z namydlonymi oczyma.

  2. I słuchali tego nieszczerego skrzeku

  3. Panie Coryllusie, trochę zrozumienia dla polskich wysublimowanych intelektualistów. Oni nie mogą się modlić przed tym samym obrazem, co miliony katolików na świecie. Nie po to lansowano surowe wnętrza  kościołów w ramach pojednania z protestantami, by teraz im przeszkadzać w tych głeboko estetycznych planach. Jest na świecie taka szczególna rasa ludzi, arystokratów ducha, która musi się jakoś odnieść do plepsu. Tak jak np.: pewna polityczka z Niemiec, która opowiadała ostatnio w wywiadzie, jak to cały świat podziwia Niemców za wspaniałe pojednanie z Polakami. Pieniądze, jakie pieniądze? To wszystko ze szlachetności.

  4. Trudno mieć, bo to szatańska pycha jest, tak jak Pan to napisał.

  5. Stankiewicz – Modzelewski – Klimek ich malarstwo trzymać od Kościoła jak najdalej , co tam jest na ich płótnach, jakiś zdewastowany przystanek  z Berdyczowa, ponure dwie postaci we mgle i sterty rondli /chyba umytych/ – pytam  co tu jest klamrą łączącą z sakralnością  – bo ja nie wiem .

    Chyba rzeczywiście chodzi o powołanie fundacji która stworzy możliwość spieniężenia twórczości  , która się sprzedać nie da.

  6. U nas chcą fundacji i monopolu na malarstwo kościelne. A ci jakie interesy załatwiają? Niewyjaśniona zagadka „Salvator Mundi” Leonarda da Vinci (aleteia.org)

    Musi być grubo, bo media piszą, że nie jest to obraz Leonarda i pytaja za co szejk zapłacił.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.