Myślę, że tak, w dodatku jest stopniowalna i ma strukturę kręgów, które rozbudowywane są w górę i w dół od ziemskiej rzeczywistości. Jest bowiem tak, że niby wszystko idzie w naszym świecie zgodnie z logiką, ale czasem jednak zdarza się coś, czego nie potrafimy sobie racjonalnie wytłumaczyć. I nie chodzi mi tutaj o to, że nagle zachorujemy, choć jest to także element niepoznawalnego, ale o sprawy znacznie bardziej przyziemne. Oto Agnieszka Słodkowska napisała tekst o Chełmońskim i firmie Goupil. Z tego tekstu wyłania się cała rzeczywistość handlu sztuką, na sztywno połączona z rynkiem amerykańskim, który zasilał – do czasów prezydenta MacKinleya, europejskie awantury i masońskie projekty, poprzez windowanie cen obrazów. Potem prezydent MacKinley został zastrzelony przez Leona Czołgosza, ewidentnego wariata, który uważał iż McKinley jest odpowiedzialny za wszystkie nieszczęścia świata tego. I teraz ponoć Trump wraca do doktryny MacKinleya. Niestety nikt nie analizuje w sposób poważny kwestii, które naświetliła Agnieszka, albowiem wszyscy uważają je za nieistotny folklor. Płaci się zaś tym tylko analitykom, którzy do porzygania pieprzą o czołgach, szlakach handlowych i innych rzeczach, które są całkiem poza zasięgiem ich miałkich umysłów. Postawmy więc sprawę tak – MacKinley zakręcił kurek z pieniędzmi dla europejskich projektów politycznych i dlatego zginął. Projekty te finansowane były poprzez windowanie cen zamalowanych na różne kolory kawałków płótna. Koniunkturę na to rozkręcano we Francji, bo też i Francja była głównym rozgrywającym tego rozdania. Jej celem zaś było wypchnięcie Niemców za Ren. I temu celowi podporządkowano wszystko, szczególnie zaś rynek sztuki. Nie ma do dziś żadnej analizy, która kwestie te by wyjaśniła, są za to tony papieru zapisane słodkim pierdzeniem jakich wariatów z tytułami profesorów, których jedynym marzeniem jest, żeby wszyscy na nich patrzyli i słuchali co mówią. O Chełmońskim zaś napisano książkę, że był to przemocowiec nie szanujący kobiet i terroryzujący własne dzieci. Jakaś pańcia, jak mniemam za pieniądze z NGO-s to uczyniła. Żeby było śmieszniej i tak w nawiązaniu do tego Czołgosza, co zabił prezydenta, ten bałwan Stanowski, zaprosił do swojego studia Janusza Walusia. Niby nic się nie stało, ale jak dla mnie jest już wystarczająco dużo znaków istnienia nadrzeczywistości, żeby się poważnie zaniepokoić.
Ktoś powie, że rynek sztuki jest dziś poza polityką. Oczywiście, bo nikt się już nie nabiera na takie numery jak malarstwo impresjonistyczne, poza tym stała kreacja nowych artystów stała się kosztowna, a sam, jeden z drugim, artysta rzadko kiedy nauczy się czegoś naprawdę. Przeważnie usiłuje ściemniać i doklejać do swojej działalności jakieś, jak mawia mój kolega, filozy.
Śmierć prezydenta McKinleya unieważniła amerykański izolacjonizm, choć nie od razu można było być pewnym, że USA przystąpią do europejskiej wojny. Czy teraz sytuacja rozwinie się analogicznie? Raczej nie, bo sytuacje rzadko rozwijają się analogicznie. Tak się wydaje różnym bęcwałom, którzy na lokalnych rynkach usiłują robić jakieś towarzyskie kariery i wieszczą, że – o, panie, będzie jak w 39. Nie będzie, bo nikt jeszcze nie wie, o co dokładnie chodzi prezydentowi Trumpowi, choć wszyscy usiłują zgadnąć. Nie ma z czego wróżyć niestety, bo rynek sztuki służy dziś innym jakimś niż polityczne przekrętom, a wszyscy analitycy czytają z kartki to, co im tam życzliwi sponsorzy podsunęli. Bełkot narasta, a kiedy bańka, którą wypełnia pęknie, wszyscy będziemy obryzgani jakaś zalatującą zgnilizną substancją. Należy więc stać od tych kwestii jak najdalej. I najlepiej nie zabierać głosu, ani nie podchodzić do wieszczących różne kataklizmy istot. Fusów, z których moglibyśmy wróżyć, czyli firm takich jak Goupil, i kręconych przez nie koniunktur, nie ma. Wpłaty na NGO-sy nie potrzebują pretekstów, ale przez to, że nie potrzebują, zdemaskowana jest ich intencja. Poszło to wszystko jak krew w piach, łącznie z pieniędzmi na Ukrainę, której politycy są zdaje się gorsi niż tylekroć wyśmiewana współcześnie szlachta polska, nie rozumiejąca z otaczającej jej rzeczywistości niczego. No więc ukraińscy politycy i działacze, a także zwykli Ukraińcy, nie rozumieją niczego sześć razy bardziej. Okoliczności zaś są takie, że nikt im tego zrozumienia nie ułatwi, lepiej już było po prostu, ale oni ten moment przespali.
Zostawmy jednak sprawy współczesne i wiek XIX, albowiem zaraz zleci się tu jakiś tłumek znający odpowiedzi na wszystkie ważne pytania, a do tego przekonany o tym, że myśli samodzielnie. Sięgnijmy głębiej w przeszłość w tym naszym tropieniu nadrzeczywistości. Oto mamy w tym roku rocznicę Hołdu Pruskiego, która na szczęście nie będzie celebrowana. Bo to tak, jakby Amerykanie celebrowali rocznicę zamachu na McKinleya, powołując się na Czołgosza, który mówił, że zabił prezydenta, bo ten był winny wszystkiej niesprawiedliwości świata tego. I przez to, że dzięki Czołgoszowi nastała sprawiedliwość, trzeba ten dzień święcić.
Rocznica Hołdu, to pikuś, albo nawet pół pikusia. W tym roku przypadka 500 lat od chwili kiedy książę Albrecht Hohenzollern von Ansbach zawarł braterstwo krwi z kanclerzem królestwa Krzysztofem Szydłowieckim. Rzecz miała miejsce w Królewcu. Uprzedzam lojalnie, że jeśli przyjdą tu jacyś i będą mi tłumaczyć, że oj tam, oj tam, jakieś braterstwo krwi, hołd jest ważny, bo Niemiec klęczał przed Polakiem, wylecą natychmiast. Nie dlatego bynajmniej, że król Zygmunt był krzyżówką Litwina z Niemcem, a nie żadnym Polakiem.
W jakim, przepraszam obrządku, zawarto owo braterstwo krwi? I czy w okolicy, w całej czasoprzestrzeni, były inne przypadki zawarcia takiego związku? Tego oczywiście nikt nie wyjaśnia. Odnotowuje się ten fakt i dalej słodko pierdzi o tym, jaki to ważny był hołd i jakim lojalnym sojusznikiem Polski był Albrecht. I ani słowa o jego pretensjach do korony polskiej, i ani słowa o tym, że w miesiąc po hołdzie wystąpił z propozycją ożenienia się z Jadwigą, córką Zygmunta I.
Niezawodny kolega Maciej pogrzebał w sieci szukając czegoś na temat braterstwa krwi. I znalazł nigdy nie uwierzycie co. Informacje całkiem bez związku z naszym przypadkiem, pochodzącą z czasów o wiele bardziej odległych, ale dla historii Europy niesłychanie ważnych. No i związanych z naszą ostatnią publikacją, czyli „Żywotem św. Dominika”. Oto Alberyk de Trois-Fontaine napisał, że Rajmund z Trypolisu, opisywany jako bohater bitwy pod Hittin zawarł braterstwo krwi z Saladynem, a do tego jeszcze pozwolił się obrzezać, co stwierdzono po jego śmierci wywalając trupa z łoża na podłogę.
Możemy więc chyba przyjąć, że braterstwo krwi zawierali pomiędzy sobą bardzo poważni gracze polityczni w obliczu wielkich zmian, które zamierzali przeprowadzić i firmować swoim nazwiskiem. Ja tylko przypomnę, że 12 tomów dokumentów znanych jako Acta Tomiciana pozostaje od sześciu niemal wieków niedostępne dla szerokiego odbiorcy, bo są napisane po łacinie. Rzesze zaś prymusów wypuszczanych przez wydziały nauk historycznych, władających łaciną, ani nawet nie pomyślą o możliwości przełożenia tego na polski i opracowania. Tam zaś są, jak przypuszczam, wszystkie odpowiedzi, na wszystkie pytania dotyczące księcia Albrechta i jego poczynań. Czyli tam znajduje się szczegółowy opis nadrzeczywistości, której częścią jesteśmy. No i pewnie są wyjaśnione kwestie takie jak – dlaczego kanclerz królestwa zawarł braterstwo krwi z nowo zhołdowanym lennikiem tego królestwa?
Można też zapytać w jakim obrządku i w jakiej przestrzeni dokonało się do braterstwo i czy czasem nie wiązało się ono z obrzezaniem któregoś z braci krwi?
Jak ktoś jest bardzo dociekliwy i ma skłonności do fantazjowania, mógłby jeszcze zapytać – czym był luteranizm i jak istotnie przedstawiały się relacje tak zwanych protestantów z dworem sułtana Sulejmana? To są jednak rzeczy poza obszarem zainteresowań historyków, tak, jak działalność firmy Goupil jest poza obszarem zainteresowań historyków sztuki.
Na tym kończę i szczerze zachęcam do przeczytania „Żywota św. Dominika”. Dodam tylko jeszcze, że wpisując w wyszukiwarkę wyrazy „braterstwo krwi” trafić można łatwo na niesłychanie krótkie kazanie jakiegoś dominikanina, który interpretuje Pismo tak, jak historycy sztuki malarstwo impresjonistyczne. I mówi, że Pismo każe nam się przede wszystkim otworzyć na obcych. A jak się nie otworzymy, to sami jesteśmy sobie winni. I jest w tym swoim kazaniu ów ojcaszek jeszcze bardziej przekonujący niż książę Albrecht, jak klękał przed królem Zygmuntem.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zywot-sw-dominika/
Zostało mi już tylko 36 ezg. Dodruku pierwszego numeru „Szkoły nawigatorów”, o czym nadmieniam, żeby nikt mi później nie robił wymówek, że nie było.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-1-cudem-odzyskane-30-egzemplarzy/
Dzień dobry. Ja myślę, że Trump chce po prostu zagospodarować rosnący elektorat biedniejących WASP’ów. Odkąd w Ameryce też się rozprzestrzenia socjalizm ta grupa rośnie i az się prosi, żeby po udanym eksperymencie w Polsce, gdzie wprowadzono trwały podział społeczeństwa na europejczyków i ciemnogród, pół na pół, zrobić to samo w Ameryce. Baza jest podobna jak w Polsce – trochę etniczna, trochę religijno-kulturowa, ekonomiczna i polityczna. I z bańki. Co kadencję będzie emocja która strona wygra, a potem będzie odkręcanie tego co zrobiono w poprzedniej. Tak paraliżuje się duże kraje i kolorowe płótna nie są potrzebne. Co zaś do braterstwa krwi niegdysiejszych krzyżaków, to pamiętać należy, że oni też bywali w Jerozolimie i mogli niejedną zarazę stamtąd przywieźć. Wszystkie psy się wiesza na templariuszach, bo oni mieli kasę i się z nią trochę obnosili, a Dom Niemiecki działał inaczej. Ale tradycja ciągnie się od Fryderyka II i nie sposób tego zmienić, zresztą nikt nigdy nie chciał, wszystkim z różnych powodów było na rękę. Tylko nie nam…
No, ale Szydłowiecki był katolikiem, kanclerzem? Po co mu był ten cyrk?
– a kto go tam wie…
W Bitwie pod Hittin strażą przednią armii krzyżowców dowodził Rajmund III z Trypolisu a ariergardą Balian z Ibelinu…..Balian z Ibelinu zdołał(!?) wydostać się z okrążenia ….. Straż przednia dowodzona przez Rajmunda z Trypolisu uderzyła ( !?….he,he, he) na mameluków… Muzułmanie jednak rozstąpili się….. Rajmund III z Trypolisu wygłosił jakoby słynną w pieśniach trubadurów wypowiedź do chrześcijańskiego rycerstwa: „Rycerze… wasz król rozkazuje wam zostać tutaj i umrzeć z pragnienia. Ja proszę was, żebyście pojechali ze mną i polegli w walce. Co wybierzecie?”… Następnie,ruszył pędem w sam środek linii Saladyna. Saladyn poznawszy pędzącego na jego armię Rajmunda, rozkazał wojskom rozstąpić się przed szarżą i nie stawiać oporu……..hmmmm?…….Logika faktów mówi że wszyscy wypuszczeni przez Saladyna z pierścienia okrążenia to zdrajcy……pytanie tylko od kiedy…..Oby nie okazało się ,że Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski to niegdysiejszy Rajmund III z Trypolisu a z Władimir Władimirowiczem Putinem łączy go braterstwo krwi….Co by nie mówić wychodzi na to że Lech Kaczyński spod Smoleńska to nasz Roger_de_Moulins z Bitwy u żródła Cresson …..https://pl.wikipedia.org/wiki/Roger_de_Moulins a najważniejsza kwestia czy Donald Trump to rzeczywiście Renald de Châtillon
A tak właściwie to o co chodzi w tym powyższym artykule ? Na pocieszenie pozostaje zapowiedź wprowadzenia podatku katastralnego (od wartości nieruchomości) i to się dzieje tutaj, a nie w dawnych wiekach (jakby przeszłość miała jakiekolwiek znaczenie – nie ważne co było, ważne co ludzie myślą, że było). A co będzie, to wystarczy wejść na kanał YouTube Kancelarii Premiera i obejrzeć film pt. „NA ŻYWO | „Polska. Rok przełomu” – wydarzenie z udziałem premiera Donalda Tuska”. (opublikowany jakieś 5,5 godziny temu). Dobrze, że nie mam włosów, bo pewnie bym osiwiał… (a jak ktoś jest młody i nie posiada PRL-owskiej zdolności do czytania między wierszami, to niech pójdzie do kogoś starszego, żeby mu wytłumaczył).
Przecież oni są jak bolszewicy i naziści. Mówią Wam wprost, co zrobią a Wy się tutaj jakiegoś drugiego dna doszukujecie.
co na to prof Kucharczyk ??
tematyka krucjat była w obszarze zainteresowania p. profesora
A co powinniśmy według pana robić? To kwestia pierwsza. Druga – to, że pan czegoś nie rozumie, nie znaczy, że nie jest to istotne. No i trzecia – co pan zamierza zrobić w sprawie, która pana tak bulwersuje? Co do kwestii – że ludzie myślą, jestem bardzo sceptyczny. Pan mnie w tym sceptycyzmie utwierdza.
Od kiedy? Od zawsze byli zdrajcami.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.