W naszych wczorajszych rozważaniach pominąłem jeden istotny moment i jedną istotną grupę, która stara się żyć tak, by marnować jak najmniej zasobów planety. Chodzi mi o tych ludzi, którzy grzebią w śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia. Nie są to ludzie biedni, ani zdeterminowani, bo tacy po prostu szukają pracy. Ci poszukiwacze poddają się pewnej modzie. Mają pieniądze, mają pracę, ale chcą by nic się nie marnowało i zbierają resztki po kontenerach, tak jak dawniej eskimoskie dzieci poszukiwały jaj pardwy w tundrze. I to jest ponoć fajne.
Zanim przejdę do sedna, garść refleksji nad przemijaniem i zmianami. Kiedy byłem młodszy chętnie uczestniczyłem w różnych szaleństwach, miałem o wiele miększe serce niż dziś i dawałem jałmużnę małym Cyganom w tramwaju. Oni potem kupowali sobie za ten pieniądze papierosy Golden American. Ja paliłem Marsy, bo na Goldeny nie było mnie wtedy stać. Gdybym znalazł jogurt na śmietniku, a nie byłby on spleśniały, ja zaś byłbym głodny, pewnie nie miałbym wahań. Bo co w końcu może się stać? Wielu moich znajomych z tamtego czasu patrzyło na te moje zachowania z poważnym dystansem, jeśli nie z pogardą nawet. Dziś myślę, że to oni właśnie latają po tych kontenerach i szukają resztek. Bo to jest w końcu wielka przygoda.
Jak wiemy zachowania dotyczące posiłków, przygotowania oraz spożywania jedzenia, higieny i estetyki stołu są jeszcze bardziej zrytualizowane niż kwestie dotyczące seksu i dominacji w rodzinie. Tam może się zdawać, że rządzi cygański król, albo najwyższy stopniem oficer na całym osiedlu w mieście Czelabińsk, w rzeczywistości jednak może być inaczej. Wszystkim z zaplecza zawiadywać może jego żona, czy wręcz najstarsza córka. Tak to się w życiu plecie, bo ludzie popadają w najdziwniejsze uzależnienia. Z jedzeniem jest inaczej. Tu wszystko widać, a więc i rytuał musi być sztywny, podobnie jak kontrola jakości. W naszej kulturze mamy sporo swobody, ale też wyraźne ograniczenia, których nikt raczej nie przekracza. Nie wyjadamy ze śmietników na przykład, nie bekamy przy stole, nie wkładamy sąsiadowi palców do talerza z zupą. Takie zachowanie to wyjątkowa wprost degradacja towarzyska. Tak jest w naszych okolicach, ale są przecież inne miejsca, gdzie o tym co spożywać, a co nie decyduje specjalna komisja rabinów mających religijne uprawnienia do kontroli żywności. Jednym słowem faceci ze specjalnymi atestami wydają atesty na żywność. Tam te sprawy traktowane są jeszcze bardziej serio.
Teraz sytuacja odwrotna, jeśli ktoś kogoś chce zdegradować, upokorzyć go skrycie, przemienić w oczach ludzi w istotę gorszą, która będzie otoczona pogardą, a w dodatku pogarda ta będzie skryta i objawiana tylko w pewnych momentach, to pluje takiemu komuś do zupy, albo sika do piwa. Ma to charaktery rytualny i tortura polega na tym, że ofiara nie wie, iż została wykluczona z grupy ludzi godnych szacunku. To są zasady rządzące stadem homo sapiens od tysięcy lat i one są, według mnie nienaruszalne. Jeśli więc ktoś nagle mówi – jedzmy odpadki ze śmietnika, nie są w końcu takie złe i nie wszystko jest zepsute, to znaczy, że narusza jedno z najstarszych tabu. I nie jest to tabu tak łatwe do zdewastowania, a następnie do zatuszowania jak różne wybryki seksualne. Tabu związane z pożywieniem jest czymś znacznie poważniejszym. Ktoś może powiedzieć, że nie, nie narusza żadnego tabu, tylko wprowadza po prostu nowe, ciekawe zasady życia, które są alternatywą dla osób o dynamicznej i nietuzinkowej osobowości. Zamiast kupować czy kraść, co jest nielegalne, wyciągamy odpadki ze śmietników i przygotowujemy z nich posiłek. To nic złego. Dla ludzi, którzy nie rozpatrują tych kwestii w kategoriach religijnych z pewnością, ale ci którzy tak czynią nie należą do elit. To jest jasne, mam nadzieję dla każdego. Ludzie nie celebrujący posiłków nie należą do elit i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Elity zaś, rozpoznawalne i jawne poznajemy po tym właśnie, że jedzenie jest tam otoczone całym pakietem tabu, których wiele osób po prostu nie jest w stanie rozpoznać i popełnia przez to różne gafy. To są rzeczy do wybaczenia, bo stół jest ukoronowaniem życia elity, a nie furtką przez którą można się do niej dostać. Tak więc jak ktoś pomyli salaterki czy widelce, to mu się to wybacza, bo jest spoza środowiska i nigdy do niego nie wejdzie. Jeśli ktoś pracowicie uczy się wszystkiego co dotyczy rytuałów okołostołowych traktowany jest protekcjonalnie, bo wiadomo, że nie tędy droga. Jeśli ktoś nawołuje do wyjadania z kontenera jest przez elitę witany z życzliwym zainteresowaniem, albowiem on będzie tym, który wykopie przepaść pomiędzy bydłem a prawdziwymi ludźmi. I tu widzę istotny sens inicjatyw polegających na szukaniu żarcia w śmietnikach. Im zaś zamożniejsi i lepiej sytuowani będą ludzie, którzy ten styl życia przyjmą i będą go propagować tym lepiej. Im głupsza i odleglejsza od sensu istotnego, czyli od kontroli jakości dystrybucji żywności i samej żywności, będzie ideologia przyświecająca wyjadaniu ze śmietników tym lepiej. Im gorsze będzie jedzenie, które się wyrzuca dla tych poszukiwaczy tym wspanialej realizowane będą cele elit, które z życzliwym zainteresowaniem przyglądać się będą temu ciekawemu przecież i obfitującemu w różne niespodzianki procederowi.
Ktoś powie, że przesadzam, że to nie tak, przecież chodzi o to, że ludzie po 10 godzinach w korporacji nudzą się muszą się jakoś rozerwać, a co niby mają robić? Iść do kina? Na co? Do teatru? Na co? Kupić książkę? Twardocha? Żarty. Poszukują więc wrażeń i to jest istotny sens wyżerania odpadków. Będę się upierał, że jednak nie. I dodam jeszcze kilka świeżych grzybów do tego zalatującego dobrze stęchlizną barszczu. Oto projekty, które od dwóch dni tutaj omawiamy, te wszystkie działania na rzecz, to wytwórstwo lalek, te aniołki z gliny czy tam masy solnej, te pogadanki i wędrujące po kraju muzea, które stanowią nie pracę, ale styl życia i spełnienie ludzi w nich uczestniczących, mają jedną wspólną cechę. Jest nią tandetne wykonanie. To zaś polega na nieudolnym naśladownictwie, które nie jest w omawianych kwestiach przypadkowe, ale celowe. To ma wyglądać jak tandeta, żeby robiło wrażenie autentycznej nieporadności i gwarantowało, że emocje wykonawcy były szczere. A skoro tak, musi za tym, tak na podpowiada logika, stać intencja nieszczera. Być może nierozpoznana przez samych wykonawców, w większości entuzjastów, ale z pewnością dobrze przemyślana, przez organizacje, które podobny styl życia dystrybuują. Tak właśnie dystrybuują, bo chodzi tu o to, by z ideą tworzenia tandety upozorowanej na autentyczne twory żywych emocji trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Chodzi o to, by zrezygnować z jakości, która ma być dla tych zdegradowanych, co im tam do zupy ktoś napluł, całkowicie niedostępna, tandeta zaś, którą się ich nakarmi, ma być nieprzytomnie droga i do tego jeszcze obwarowana nowymi tabu. Polegają one na tym, że każdy kto krytykuje tandetę jest ksenofobem, złamasem, chamem i godzien jest najwyższej pogardy.
Wszystko to ma pewien szczególny rys, jest ekonomiką splecioną z czynnościami rytualnymi. Te zaś mogą być przynależne elicie i prawdziwym ludziom, bądź też społecznościom zdegradowanym, którym nie należy się nic poza dostawą świeżych śmieci do kontenera i tandety do miejscowego sklepiku „Wszystko po 4 zł”, przerobionego na weekendowe muzeum osobliwości. Istotny problem polega na tym, by wyraźnie oddzielić jedno od drugiego i w tym miejscu właśnie przebiega front naszej walki.
Teraz ogłoszenia
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Ja nie mogę jaki antysemityzm. Ogarnij się człowieku bo niedługo będziesz jęczał w celi pod ciężarem współwięźnia.
do tego faszystowska cenzura
Tak na chwilę, cię tu wpuszczę, żeby wszyscy widzieli z kim mamy do czynienia.
No dobra Zoofka, załatwione, już cię tu nie ma
Wygrzebywanie pyszności ze śmietnika to jakiś rodzaj ekstrawagancji, który z pewnością pozwala błysnąć wśród osób o podobnie zaniżonym poczuciu własnej wartości i być może nawet działa na jakiś rodzaj kobiet. Korzyść z tego wątpliwa bo pieniądze nie wydane na żywność w sklepie nie zostaną zainwestowane czy zaoszczędzone tylko błyskawicznie wydane np. na odzież u ekskluzywnego menela.
Tabu związane z pracą jakoś z tym się wiąże. Są prace hańbiące i „godne”. Hippisom wolno było jedynie myć samochody, by się nie skiepścić. Cyganom nie wolno pracować miotłą, łopatą, zamiatać, sprzątać.
Ale chyba tylko niektórym, oni też się na kasty dzielą. Wiem, że Czeczeni nie sprzątali w swoich pokojach w ośrodku w Dębaku, pod Podkową Leśną. Mówili, że sprzątać to może niewolnik. Może coś się zmieniło od tamtego czasu, nie wiem…
OT – trzeba chyba dokupić zasobów serwera. Strasznie wolno zaczęło działać.
Na razie musi tak być, u mnie działa normalnie. Wiesiek jutro wyjeżdża, wraca za tydzień, wtedy będziemy się zastanawiać co dalej.
Tabu sprzątania chyba bierze się z tradycji koczowniczych. Po co komu odkurzacz w lesie czy na stepie?
Przecież nie piszę że dzisiaj 🙂 Ale w przyszłości się trzeba zastanowić. Zwłaszcza że to chyba jest proste. Płacisz i dokładają zasobów do wirtualnego serwera.
>Cyganom nie wolno pracować miotłą, łopatą, zamiatać, sprzątać.
a to dlatego na budowie dużego domu jednorodzinnego koło przyjaciela w dzieciństwie widziałem często biegające kobiety cyganki w pracy i jednego cygana na podwórku z założonymi często rękami za plecami.
Generalnie nie wolno wykonywać prac hańbiących mężczyznom, cygankom wolno więcej. Zresztą poszczególne klany czy szczepy mają różne zakazy. Warto pomyśleć jakie prace są uważane za obniżające rangę wśród np Polskich elit.
Trzeba by Bieńkowskiej zapytać
To samo jest z dzikami.Wolne to stworzenie przyjdzie,poryje ,poryje,połamie płoty ,nas….a i pójdzie sobie.
Kradzież u chyba większości szczepów jest „ok”. Mama mi kiedyś opowiedziała, że jak zaczęła patrzeć uważnie na ręce chmary cyganek jak przychodziły do niej do zakładu odzieżowego to nic nie kupiwszy i nie zamówiwszy wychodziły z niezadowolonymi minami.
Jeśli uczyć się od Żydów, to prawdziwych, nie Apikojresów. Zwłaszcza, że nasza religia wprost z tamtej się wywodzi – uprościliśmy wprawdzie rytuały pokarmowe, ale nie aż tak.
Wszystko po cztery złote.
A tuż obok punkt oferujący „chwilówki”.
Ja tam się zastanawiam nad tym, ilu z ważnych ludzi tego świata poleciałby na spotkanie do Davos, gdyby ogłosili, że serwują jedynie dietę freegańską.
No i gdzie ci ważni ludzie znaleźliby się w tej hierarchii.
W tej hierarchii:
http://natemat.pl/142589,jedzenie-ze-smietnika-na-polowaniu-na-przeterminowana-zywnosc-obowiazuja-zasady-freeganie-wchodza-na-koncu
@coryllus
Kurczę faktycznie niezły tok myślowy i to by się wpisywało w proces niszczenia cywilizacji łacińskiej, w której społeczeństwa przez stulecia były obdarzone dość poważnym dobrobytem i nie dotyczyło to tylko ścisłych elit. Jeśli odbierze się im większość tego co mają i zrówna z tą najbiedniejszą resztą, to po drugiej stronie zostaną już tylko ci, którzy faktycznie mają rządzić i czerpać z tego świata korzyści – reszta nie i najlepiej, żeby jeszcze ta zdegradowana ogromna grupa była szczęśliwa z tej zmiany. Niezłe.
Tutejsze lewactwo jest strasznie opóźnione w stosunku do swoich anglosaskich nauczycieli. W USA już w latach 90-tych pokazywano różnych humanistów z uniwersytetów, jak opowiadają z entuzjazmem w oczach o tym, że mają straszną frajdę w przeszukiwaniu kontenerów. I prezentowali różne fajne przykłady fantastycznych znalezisk. To się rozszerzyło na budowę i urządzanie mieszkań: używanie oświetlenia przemysłowego, fikuśnych stolików do kawy z palet , podłoga z wyszlifowanego betonu. Plus ściany z karton gipsu. To jest fascynujące zwłaszcza w takich krajach, które mają gigantyczne moce przerobowe w zakresie produkcji żywności i naturalnych materiałów budowlanych jak USA czy Kanada. Rozziew między ceną i jakością produktów takich jak chleb czy warzywa „dla bogatych” i „dla całej reszty” jest coraz większy.
W takich krajach jak Francja , Polska czy kraje śródziemnomorskie tego rodzaju program będzie niemal niewykonalny. U nas się parę takich „programów” – załamało. Na przykład „mieszkania na wynajem” nadal nie ma brania.
Witam
Bardzo ważny tekst. Biorąc pod uwagę lansowane hasła- Jesteś tym co jesz ,to z tego wynika ,że masz być śmieciem….
Tu synteza laleczek, smietnikow, kobiet i poziomow, ze smaczkiem tekstylnym: http://www.independent.co.uk/news/world/asia/india-elephant-jumpers-villagers-knit-protect-near-freezing-temperatures-weather-mathura-a7535101.html?cmpid=facebook-post
To penetrowanie śmietnika to widać na przystankach ale dotyczy niedopałków papierosów, co do dalszego śmietnikowego obszaru, to od dłuższego czasu każdy z nas kupuje w sklepie nowe ubrania a one maja wygląd sfatygowany „jakby ze śmietnika „, typu porwane kolana w dżinsach, czy wystrzępione nogawki, wymięte parki, czapki o fasonie zdegradowanym tak, jak gdyby przedtem były używane do glancowania butów .itd. Ma ta moda swoją nazwę i wszyscy wiemy o co biega.
Ta tandeta w sztuce też ma swoją nazwę, to „instalacje”, którymi należy się zachwycać, to obieranie ziemniaków w Zachęcie, itd. do tego sztuka na poziomie objazdowym czyli krzywe aniołki z gliny. Wszystko to, to jednak wyraz nędzy i rozpaczy. Jednak ta degrengolada zaczyna się od głowy, jak ta przysłowiowa ryba ….
wedle reguły:
byle co jesz, byle co wiesz, byle co gadasz (piszesz).
Reasumując, nie ma najmniejszego znaczenia, czy istniejesz, czy nie.
Wówczas można takich osobników utylizować w dowolnej chwili i ilości na podobieństwo śmieci.
Ale najpierw trzeba im wdrukować w świadomość, że od tych śmieci, które zjadają, niczym istotnym się nie różnią.
Że to niby jest plagiat? Co ty gadasz….?
Cytat z Gospodarza kursywą. Coś źle zaznaczyłem.
Prawda
Utylizować -” leczyć ” tzw. aborcją terapełtyczną. Autentycznie medycy używają takiego terminu.
Raczej to są „medycy”
Z ta koszernoscia to sa niezle jaja. Nie mam z tym za duzo kontaktu, nigdy nie bylem w Izraelu. Sytuacja z samolotu Swiss, gdzie serwuja koszerne jedzenie, pod warunkiem, ze klient kupujac bilet je dodatkowo zamowi. Podrozowalem pare razy do Miami, a tam wlasciwie w kazdym locie jest spora grupa koszernych i aspirujacych do koszernosci. Wlasciwie zawsze powtarza sie ta sama sytuacja – pacjenci jak widza koszerne jedzenie, to tez chca takie dostac, ale ich wczesniej nie zamowili. Zawsze w tym momencie odgrywaja cierpienie, ze musza jesc to co cala reszta i maja z tym problem i pretensje do swiata, ze dla nich nie ma. Z opowiesci zony wiem jak wyglada hotel przy lotnisku w szabas. Obslugi zero w ten dzien, ponizej niezbednego minimum. Restauracje zamkniete, nikt nie przygotowuje cieplych posilkow, w awaryjnych sytuacjach pojawia sie jakis niekoszerny, skora w kolorze czekolady mlecznej i wykonuje tylko niezbedne prace. Najlpepsze jaka sa z windami. Ona sa w szabas tak zaprogramowane, ze kursuja w gore, zatrzymujac sie automatycznie na kazdym pietrze, a jak dojedzie do ostatniego pietry to potem w ten sam sposob zjezdza w dol. Wiec jak masz pokoj na 8 pietrze i chcesz zjechac na dol, a w budynku jest dwadziescia pieter i w tym momencie winda porusza sie w gore, to albo z buciorka, albo trzeba czekac. W szabas nawet nacisniecie guzika, przekrecenie kurka w kochence, itp to juz jest praca, czyli grzech w szabas. Dlatego na amerykanskich filmach mozna zobaczyc jak swiatlo zapala sie na klasniecie, a na dwa klasniecia gasnie.
Eugenika ma się dobrze. W końcu to poważny przemysł , ludzie – zasoby i surowiec.
Podobne podejście mocodawców co do propagowania odpadków w przypadku jedzenia, jak i „pisarstwa”, jak i działalności opisywanej przez ostatnie dwa dni. Tylko tyle.
jednym słowem, projekt GOLEM.
Na imprezę tak bardziej po domowemu, ale zrobine z sercem.
https://youtu.be/_-6Y7X9v24w ok. 3 min
Ma niesamowicie wyrobione odruchy warunkowe (za Zoofka 🙂
Szacun!
polecam:
Marguerite A. Peeters: „Polityka globalistów przeciwko rodzinie”
Wyd. Sióstr Loretanek, Warszawa 2013 r.
oraz inne pozycje tego Autora
Pierwszy komentarz moc ma osobliwą i może zadziałać jak „mocz szamana” w szklance piwa. Doszło więc do cofki tej Zofki, ’zginęła w pierwszym okresie…’ komentarzy do dzisiejszego wpisu.
Muszę dodać, że komentarz „Zofki” pojawił się o 9:11 a riposta Gospodarz o 9:15. Pokraśniały mi lica….
http://www.ksiegaimion.com/zofia
No patrz,a ja nawet w polędwiczce znajdę coś do wykrojenia,kiełbasy ani salcesonu nawet nie tykam.Chyba elitą jestem,czy co? 🙂
A to co jedzą ci „lepsi” i żal, żeby się zmarnowało. Resztki idą do kontenera. Moja babcia mówiła:
– „Ludzie nie wiedzą na czym im dupa jeździ”.
https://youtu.be/_gTFplXmmQ8 3:31
No lecę teraz do swojej roboty.
Dziękuję, zajrzę
Skoro modlimy się:
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj…” to sposób „otrzymywania” pokarmu świadczy także o „Dającym”.
Śmietnik degradując otrzymującego, degraduje w tym samym momencie Boga.
W islamie od sprzątania są albo kobiety albo niemuzłumanie.
Nie wiem jak jest teraz, w latach 80tych i potem absolutnym „hitem” był „prywaciarz” albo „badylarz” wymawiane z odruchem wymiotnym, na pocz. 90tych doszedł 'handel obwoźny”. Na PWro gdzie studiowałem prof. z fizyki wpisał mi „3” do indeksu i z wyrazem jakby chciał się zwymiotować sugerował mi zajęcie się czymś zupełnie innym np. handlem obwoźnym. Potem pod koniec lat 90tych doszły polskie firmy z polskim kapitałem, tych wszystkich PPHU Zdzisiek & Rysiek, od których niektórym moim ówczesnym (byłym) znajomym pracującym w „corpo” czy w ogóle w firmach zagranicznych „chciało się rzygać”. Ciekaw jestem jak jest teraz, sądzę że w średniopłatna praca w „cropo” albo w szklanym biurowcu w odróżnieniu od niskopłatnej ale pewnej pracy w budżetówce i na etacie w kttórej nie trzeba się zadawać z tymi „tumanami” (jak mówił mój rodzinny KODziarz nauczyciel) czyli tymi co 30 lat temu mieli średnie oceny w szkole, ale „zajmują pozycje zawodową na którą nie zasługują, podczas kiedy tylu świetnych zdolnych się marnuje”.
Chleb dziś świadczy o glutenie, który – wg. młodych przebojowych chwytających życie zębami i wiedzących czego chcą od życia – jest fuj, zły, paskudny, szkodliwy, zalega w kiszkach i powoduje tycie. Ww. „przebojowi” nie jedzą dziś chleba. No i kartofli. Taki jeden z wyznaczników „nowych elit”. 🙂
Polecam odcinek czterech pancernych i psa o tym, jak Czereśniakowie rozminowują i orają pole. Jest w nim resocjalizacja Tomka Czereśniaka (i wszystkich Polaków ) między innymi w sposobie jedzenia -niezależnie skąd jedzenie pochodzi.
Pamiętam pod koniec lat sześćdziesiątych, dostaliśmy nowe mieszkanie i jak to w nowym mieszkaniu nie było kuchenki. Zdecydowaliśmy że pójdziemy zjeść coś „na mieście”. Na klatce spotkaliśmy sąsiadkę, która podzieliła się wrażeniami ze swojego mieszkania. Mama powiedziała że idziemy coś zjeść do nowo otwartego baru szybkiej obsługi. Pamiętam to jak dziś sąsiadka mówi mamie :
Sąsiadko ! Tam ludzie jak konie na stojąco jedzą.
Resocjalizacja udana.
Wszyscy przewoźnicy autokarowi zgodnie potwierdzają, że po obsłużeniu wycieczki do auszwicu lub pod inną ścianę płaczu autokar wygląda jak chlew, a niekiedy wymaga wymiany tapicerki na siedzeniach.
Po prostu bród i smród to tabu – o tym się nie mówi.
A nie masz problemu z kolagenem? Bo czystym białkiem go sobie chyba mało dostarczasz. Więc chociaż – tajnie – dla swojego zdrowia, chapnij czasem parówkę czy ogryź nóżki z kurczaka. Człowiek od zawsze, od wygnania z raju jadał podroby, więc…
No a potem od czasów cywilizacji chrześcijańskiej „lepiej żeby grzeszne ciało pękło, niż żeby się dar boży zmarnował”. Także jedli podroby.
Takie „industrialne” meble zrobione z drewnianego blatu i kawałków zespawanych kątowników są baaaaaaardzo drogie . Takie gdzie blat jest z bardzo starego drewna np. 100letniej stodoły kosztują 2000 zł i więcej. wicie, skandynawski design, styl, industrial najlepiej do loftów. :))
http://takemehome.pl/6-sklep?gclid=CM7Z08vH0NECFRCBsgodKFMACA
Forte, BRW, meble Bodzio, a nawet Ikea nie mają szans. 😉
Witam. Przepraszam, że odbiegam od aktualnego tematu.
Jestem świeżo po lekturze Baśni II i III, a blog czytam codziennie od prawie roku i chyba jestem już „skażona Coryllusem” 😉 , bo zobaczywszy poniższy tytuł instynktownie zapaliła mi się czerwona lampka: Chiny-Anglia-tekstylia.
Ponieważ nie czuję się jeszcze na siłach, aby samej interpretować takie informacje, bardzo proszę o komentarz. Jak to się ma do idei Jedwabnego Szlaku, wstrzymania budowy bazy przeładunkowej pod Łodzią i przyjazdem wojsk amerykańskich do Polski. Pozdrawiam serdecznie.
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10154276380245893&id=137953100892
Z chlebem jest inny problem,przynajmniej dla mnie: jest niejadalny sam,bez dodatków.Nie wiem,co się w dzisiejszych czasach dodaje do chleba czy to może wina mąki,że post o chlebie i wodzie to dla mnie niezłe akrobacje.Muszę eksperymentować z pieczywem typu maca.A jestem córką piekarza (mama) i w dzieciństwie odkrajało się piętkę solidnej grubości z jeszcze ciepłego chlebusia,który mama przynosiła do domu i goniło się na podwórko do zabawy.Wtedy smakował.Teraz muszę przynajmniej masłem posmarować,żeby przełknąć.
Przełamanie ostrego tabu czyli jedzenie żywności ze śmietników to hasło pewnej rewolucji. Przypomniało mi się jedno z głównych haseł rewolucji październikowej : „precz ze wstydem” i przekonywanie kobiet, że „swobodny, niezobowiązujący seks” jest cool i jest zdobyczą. Było to mocne tabu, którego zniszczenie wymagało głównie : głodu. Ale dalekosiężne skutki widzimy: zniszczenie pozycji kobiety i zniszczenie rodziny. Nie licząc epidemii chorób przenoszonych drogą płciową i obniżenie dzietności. O tym pisał Michaił Heller w książce „Maszyna i śrubki czyli jak kształtowano człowieka radzieckiego”. W latach 20-tych XX w. w ZSRR powstała spora ilość powieści lansujących rozwody. W jednej z powieści bohaterka: robotnica fabryczna w dość krótkim czasie zdołała przeżyć 16 rozwodów. Źli ludzie przypomnieli wtedy specyficzny obyczaj w systemie „branży prostytucyjnej” z „ofertą dla konserwatywnych Żydów, którzy aby obejść zakaz współżycia pozamałżeńskiego – „żenili się” na godziny. Specyficznych ślubów udzielali specyficzni rabini. Po „skonsumowaniu małżeństwa” następował błyskawiczny rozwód.
Propagowanie żarcia ze śmietników odbywa się obecnie w takim samym „segmencie aktywnych działaczek postępu” jak 100 lat temu wśród młodych aktywistów partii komunistycznych. W ciągu całego XX w. uporczywe trzymanie się tradycji wielodzietnego małżeństwa z żoną siedzącą w domu i ubraną „po szyję” i „do ziemi’ – w grupie Żydów ortodoksyjnych nigdy nie było celem jakiejkolwiek kampanii „uświadamiającej”. Ci sami ludzie, którzy w swoich programach oskarżają opresyjną rodzinę katolicką o zacofanie i różne dysfunkcje, omijają szerokim łukiem ten temat. To zresztą dotyczy rodziny: muzułmańskiej, romskiej, hinduskiej a nawet chińskiej- nie są celem „akcji uświadamiających” kół postępowych. Jedynym celem jest „pakiet chrześcijański białego człowieka”.
Z drugiej strony myślę o tym, czy to wszystko nie jest próbą zainstalowania w „świecie białego człowieka” społeczeństwa kastowego na wzór hinduski. Tam grzebanie w śmietnikach to jest zajęcie dla jednej specyficznej kasty, bardzo licznej. W tej chwili zasady kastowe w „demokracji indyjskiej” podobnie jak małżeństwa aranżowane we własnej wyłącznie kaście – nadal obowiązują w praktyce. I zapewne w oczach obecnych „wizjonerów” na Zachodzie mają jakieś -zalety.
Oczywiście utrzymywanie w tym samym czasie tzw. kuchni koszernej związanej z utrzymywanie dwóch zestawów garnków i dwóch zlewozmywaków w kuchni ( mam za sobą program na kanale domo+ o remoncie kapitalnym dla młodej pary konserwatywnych Żydów w Kanadzie) – jest traktowane jako „świętość”, co dało się zauważyć w zachowaniu prowadzących ten program dwóch miłych bliźniaków, którzy niemal się popłakali ze wzruszenia, iż mogli tej parze urządzić koszerną kuchnię. Ogólnie było patetycznie, mimo, że program jest utrzymywany w konwencji lekkiego żartu i zabawy.
Sorry za przydługi koment, ale Gospodarz poruszył bardzo rozwojowy temat.
Problemu raczej nie mam,ale dzięki za troskę 🙂 Ja się po prostu brzydzę: baleron nie dla mnie,schab okroję,skórę z kurczaka ściągam.Z podrobów tyko wątróbka.Mama się łapie za głowę,jak widzi te praktyki.Parówkę czasem zjem,bo nie widzę z czego się składa 🙂
Cenowo nie jestem na bieżąco bo temat znam „z drugiej ręki” czyli z postępowych programów anglosaskich na kanale domo +, w których dwaj postępowi projektanci wnętrz w Wielkiej Brytanii doradzają segmentowi niskich dochodów i tam to jakoby miało bardzo obniżać koszty. Okazuje się, że tam są jakieś hurtownie zdemontowanych urządzeń przemysłowych, gdzie można dostać te różne specyficzne lampki i inne detale – za grosze.
Bardzo ciekawa uwaga. Przypomniała mi system projektowania mieszkań w bloku połączonych z programem projektowania mebli: z jednej strony maleńkie kuchnie, czasem bez okien, w których można jedynie coś ugotować i schować a z drugiej -tak małe pokoje, że mieściły się tam jedynie tzw. stoły ławy , przy których rodzina nie mogła siąść do rodzinnego wspólnego posiłku. Na wsi było inaczej, ale normalne stoły były traktowane jako przeżytek i obciach. Nie muszę dodawać, że przed stołem ławą stał główny przyjaciel człowieka czyli – telewizor.
Moja znajoma, jako bardzo młoda osoba, próbowała swoich sił w literaturze. Zaczęła pisać powieść, a pierwsza scena była taka, że na dworzec w Londynie przybywa pociąg z Rzymu. Rodzina ją wyśmiała, bo przecież pociągi nie mogą pływać przez kanał i w ten sposób złamano dziewczynie karierę. Jacy ci ludzie są jednak małoduszni. Jeśli przybył pociąg z Pekinu, to wszystko w porządku. My dostaniemy jakieś drobne na otarcie łez, a opozycja powód, by się wymądrzać w mediach o tym, jak PiS zaprzepaścił szanse na rozwój gospodarczy kraju. Serio zaś to nie wiem co będzie, warto by ustalić, którędy ten pociąg jechał czy aby nie przez Archangielsk i dalej wokół Skandynawii, przez Morze Północne, starym szlakiem Kompanii Moskiewskiej….
Problem polega nie na tym skąd pochodzi żywność, tylko czym ona jest dla nas.
Czy ktoś słyszał by potomek Henryka Sienkiewicza mówił:
Pobłogosław Panie Boże te ośmiorniczki , tych kelnerów którzy mam je podali(…)
Cyganie rozkladali dywany, miski z jedzeniem a wokol tego siadali mezszczyzni a za nimi kobiety i dzieci. Dziadek ,maz , tesc gryzl dwa razy udko czy inny kawalek miesa i podawal je do tylu za siebie ,do dzieci i kobiet ,ktorzy obgryzali reszte. Wszyscy byli szczesliwi bo siedzieli przy panskim stole w kucki.
Z tego co kątem oka zauważyłem to oni doradzają zazwyczaj ortodoksyjnym Żydom, ortodoksyjnym homoseksualistom, parom lesbijek i mieszanym etnicznie małżeństwom.
W kolejnej serii będą zapewne homoseksualiści z adoptowanym dzieckiem, a potem to już chyba domek dla ulubionej kozy…
PROPAGANDA>>>>>
Dawni hippisi wyjadali resztki pozostawione na talerzach w knajpach, ale ich motywacja była prosta: wykluczali pracę dla wrednych kapitalistów poza bardzo prostymi usługami „dla ludności”, typu mycie szyb. Czyli jedzenie ze śmietnika było konsekwencją, czymś wtórnym wobec tabu pracy. Gdyby za te szyby płacono im więcej – żywili by się normalnie. Zapewne jednak cześć radykałów jadłaby resztki nadal, dorabiając sobie jakaś poręczną ideologię
Bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂 zgodnie z treścią artykułu pociąg jechał przez: Kazachstan, Rosję, Białoruś, Polskę, Niemcy, Belgię i Francję. I to mnie zastanowiło – jechał przez Polskę! a nikt poza tym jednym portalem, nikt z głosicieli oraz obrońców idei Jedwabnego Szlaku o tym nie wspomniał. Przepraszam, jeżeli zawracam głowę i się czepiam 🙂
Ależ nie ma mowy i zawracaniu głowy. Wielbiciele jedwabnego szlaku to gawędziarze. Im ten pociąg rozbija całkiem koncepcję i uważają, że Chińczycy się teraz na nas obrażą. A na co mają się obrażać? Towar i tak sprzedadzą, tyle, że bez pośrednika.
Chyba tak…
Czyli przejazd tego pociągu pokazuje, że temat Jedwabnego Szlaku był teoretyczny, bo biznes i tak się kręci.
raczej: „sze kręci”
Dygresja ciekawa ale nietrafna.
Jedzenie resztek z pańskiego stołu nigdy w kulturze katolickiej nie było tabu.
Jest w tej chwili prawny nakaz marnowania żywności, wyrzucania dobrej,zakaz używania resztek do skarmiania np. zwierząt, itd. itd. przykłady można mnożyć. Przy czym tworzony jest kult obrzydzenia i strachu przed żywnością która nie spełnia norm „koszerności”.
Tak sądzę….
Bardzo dziękuję 🙂
Cyganie.
Moja przyjaciółka mieszka na wsi, w której „od wieków” żyje gromada Cyganów ze szczepu Bergitka Roma, najniższego w ichniej hierarchii, a więc tych niemal „nietykalnych” dla innych Cyganów. Jak pamiętam, to ich mężczyźni pracowali przy np. tłuczniu podczas budowy dróg. Ale czasy się zmieniły, zadziałała krakowska gazówa i Cyganie wymogli na wójcie pobudowanie bloku dla nich. Wcześniej, przez dziesiątki lat mieszkali w swoich, specyficznych, ruino – szopkach. Gdy cokolwiek się działo za nowych już czasów, sprytni Cyganie latali do gazówy na skargę. Wójt łapał się za głowę, gdyż gazówa wyczuła świeżą krew, naturalnie.
Do mojej przyjaciółki Cyganki przychodziły na żebry. Przez lata dawała im jakieś pieniądze i ubrania. W końcu wściekła się /nie jest bogatą osobą/ i powiedziała dnia jednego Cygance: Basiu, dam ci tyle a tyle, jak mi zrobisz to a to, ja ci nie mogę za nic dawać pieniędzy, nie stać mnie. Basia miała jakieś porąbane drewno przenieść z podwórza pod okap chałupy. Basi zależało na pieniądzach, ale rozejrzała się trwożliwie dookoła i rzekła: pani, jak mnie mój stary zobaczy przy robocie tutaj, to mnie zabije. Przeniosła tak 1/3 tego drewna i zniknęła.
Cygańskie kobiety w tej wsi mieszkają w owym bloku, co wójt im wybudował, ale faceci – po drugiej stronie podwórka, w tych swoich ruino-szopkach. Nie chcą zmieniać obyczajów, chociaż z „zaangażowania społecznego” gazówy – i owszem – sprytnie korzystali.
Jak widać po tych Czeczenach, opisywanych tu wcześniej i Cyganach – bierzemy, co nam dają „aktywiści” i dalej robimy swoje i po swojemu.
Może to jest jakiś sposób? Naturalnie, nie tyczy żarcia ze śmietników jako „mody”/to w ogóle jest wstrząsające, nie idzie o tym żarciu czytać nawet, to jest poza naszą kulturą/.
Podobno w Egipcie Koptowie opanowali zbieranie i recykling śmieci i nieźle ekonomicznie sobie radzą. Wynika to pewnie z niechęci innych tubylców do działań w tej dziedzinie oraz wygryzienia części Koptów z bardziej czystych zajęć.
a zycie robi swoje
absolwenci 5kowi, ucza tych 4kowych, zeby mogli pracowac u 3jkowych – taki, podobno, jest model i efekt edukacji (uniwersyteckiej) na kontynencie amerykanskim
Według informacji prasowych pociąg z Chin (stacja początkowa: Yiwu na wschodzie kraju) do Londynu jechał m.in. przez Białoruś, Polskę i Niemcy (http://www.npr.org/sections/thetwo-way/2017/01/18/510460107/chinas-first-freight-train-to-the-u-k-rolls-into-london). Odnoszę wrażenie, że nagłe okazywanie „troski” Polsce przez Koronę i Kolonię nie jest związane z żadnym rosyjskim zagrożeniem wobec PL (bo ten temat jest im całkowicie obojętny), ale właśnie z planami powstania Nowego Jedwabnego Szlaku. Kolonia chce ten projekt powstrzymać; Korona chce na nim zarobić; co by się nie stało, Anglosasi traktują PL jak protektorat (rząd się na to godzi!), dlatego Polacy mogą zapomnieć o bazie przeładunkowej i dużych chińskich inwestycjach. Jedyne inwestycje będą z Zachodu (z polską dotacją i zwolnieniem z podatku).
Inna możliwość jest taka, że potencjalną rolę Polski w Jedwabnym Szlaku ma przejąć Ukraina, która przecież tylko na to czeka i chętnie wbije nam nóż w plecy. Tam powstanie baza przeładunkowa, a pociągi pojadą przez Słowację i Czechy (Węgry?). W 500 rocznicę wystąpienia Lutra katolicka Polska nie może być silnym państwem, co innego Anglia czy prawosławna Ukraina. Niestety, „polityka zagraniczna” PiSu w niektórych obszarach osiągnęła już poziom PO. Pisowscy politycy są rozgrywani jak dzieci, więc chyba nie można na nich liczyć.
Od lat „Europa” zakazuje skarmiania świnek zlewkami, jak to drzewiej bywało. Co oni tak do tych świń przyczepiwszy się? A?
Wydawanie certyfikatu koszerności to proces oceny procentowego udziału prawidłowo rozumianej korzyści społeczności żydowskiej w produkcie na wszystkich etapach jego tworzenia, nieznacznie skorygowany o uwarunkowanie historyczne. Bo koszerność to racjonalizacja i optymalizacja do potęgi entej w oparciu o kumulację wiedzy dziesiątek pokoleń narodu wybranego. To nacjonalizm ekonomiczny w najrygorystyczniejszym wydaniu. Warto wiedzieć, że takie GMO nie jest koszerne, znając życie pestycydy również a idąc dalej już każdy sobie może odpowiedzieć mniej więcej co będzie a co nie będzie koszerne.
Podobne figle migle odnajdujemy w odniesieniu do wyrażenia „człowiek”, którym w rozumieniu Talmudu jest wyłącznie żyd. Stąd wszelkiej maści organizacje kierowane i opłacane przez bankierów z Wall Street czy City walczą o prawa „człowieka” a głupi goje jak ta żaba u kowala łapę pcha…
Te pociagi kursuja az do Madrytu. Robia trase z Chin w trzy tygodnie. Szybciej niz statek z Szanghaju do Hamburga.
Najlepsze kąski są ma zwałce
Generalna zmiana pożywienia ma jeden cel: nasze zejście z tego świata przed pobraniem 1szej emerytury. Genom świni czy pszenicy jest zmieniany od lat. Co dziwniejsze za komuny była żelazna kurtyna, itp a zboże w GSach do zasiewów było z zagranicy, oczywiście takie, które można było wysiać tylko raz, maksymalnie 2 razy. Obecna pszenica w każdej odmianie nie ma nic wspólnego z gatunkami sprzed 100lat, to samo tyczy się innych nasion, wieprzowiny i drobiu. Mówi się wiele o ochronie przed GMO a w każdej bułce i kromce chleba jemy GMO od co najmniej 40 lat!
Tubylców? No ja bardzo proszę nie drwić w taki sposób! Koptowie to etniczni Egipcjanie, jedyni spadkobiercy starożytnych Egipcjan którzy tam żyli kilka tysięcy lat. W VIIw. padli ofiarą podboju islamskiego i od tego czasu trwa ich dramat i eksterminacja. Zepchnięto ich na sam dół drabiny społecznej a na dokładkę obencie „cywilizowani” Europejczycy jeżdżą tam wypoczywać dokładając się do tego dramatu. To Rewolucja Francuska dała impuls do zainteresowania Egiptem tzw. szerokich mas w Europie – ciekawość czemu?
Egipt to Europa za kilka wieków jeśli program mutli kulti i „uchodźców” będzie trwał.
Promowanie jedzenia ze śmietnika i co jeszcze żeby przyzwyczaić nas żebyśmy sami obniżyli sobie standard życia, następnie będą meble z drewnianych palet i mamy prawie całe wyposażanie domowe, a problem mieszkania rozwiążemy budując go z blachy falistej która pozostanie z budowania nowych montowni które to pan Morawiecki załatwił nam w Davos. Wczoraj na konferencji pani premier zapytana o działania chyba ministerstwa pracy powiedziała że trwają prace mające ułatwić podjęcia pracy przez Ukraińców w Polsce, fajnie nie ma co. A po konferencji reklama tanich linii lotniczych Ryanair gdzie właśnie obniżono biltey o 20% między innymi do Wielkiej Brytanii, łatwiej się już nie da przekazać o co im chodzi. Czyli dla nas Polaków emigracja oczywiście wymuszona albo grzebanie w śmietnikach, piękna perspektywa. A z nowym rokiem dwie z moich koleżanek straciły pracę bo na ich miejsce szef przyjął dwie ukrainki, oczywiście za niższą stawkę. Rozwój jak nic ale za to możemy się pochwalić najtańszą siłą roboczą w Europie, 2 euro za godzinę.
> Ja paliłem Marsy, bo na Goldeny nie było mnie wtedy stać.
Też paliłem Marsy, a gdy miałem pieniądze pakowane po dwadzieścia pięć Goldeny. Poza tym Kapitany, Wiarusy, Stołeczne, Klubowe i Ekstra Mocne. Te ostatnie, gdy chciałem zaimponować kolegom z młodszych klas. Ostatecznie stanęło na Camelach. Im byłem wierny do końca.
Jest jeszcze sprawa z ubraniami
http://www.zeberka.pl/art/hit-sieci-padniecie-gdy-dowiecie-sie-ile-kosztuja-podarte-swetry-od-kanye-43496
„Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) uszkodzili fasadę rzymskiego amfiteatru w starożytnej Palmirze oraz zniszczyli Tetrapylon, który był jednym z najsłynniejszych zabytków tego historycznego miasta na wschodzie Syrii – podała państwowa agencja prasowa Sana.” http://stooq.pl/n/?f=1150895&c=3&p=0 właśnie to. Islamscy dżihadyści właściwie nigdy nie niszczyli i nie zniszczą zabytków żydowskich.
robią tak celowo, w hotelach podobnie
to wynika z ich aksjomatyki
skoro gojim to nieczyści, zatem powinni mieć nieczysto
Noż mówię, śmieci i tandeta za kosmiczne pieniądze, zamiast jakości.
Ja to jestem pamiętliwa bestia i zastanawiam się na jakie fajki stać teraz Pawlickiego, że jakoś mniej waleczny jest jeśli chodzi o kredyty frankowe. Może jakiś projekt z gałganków realizuje…
Znalazłem takie coś:
Ponad 135 tys. zł wyłożyło Narodowe Centrum Kultury na produkcję filmu, którego polski tytuł brzmi „Amerykanin na tropach Mieszka I”, a łaciński „Mesco dux baptizatur” („Mieszko ochrzczony”). Jego producentem jest Picaresque- firma Macieja Pawlickiego.
No i niczym ów Amerykanin udałem się internetowymi tropami tej produkcji.
Znalazłem naprawdę niewiele.
http://gazetacodzienna.pl/artykul/gospodarka/amerykanin-na-tropach-mieszka-i-film-o-chrzcie-polski
http://www.picaresque.pl/
Może ktoś oglądał to dzieło? Bo chciałbym napisać jakąś recenzję…
W ogóle nastąpiła intensyfikacja połączeń z Chin: „Do czerwca 2016 roku z Chin do państw europejskich przybyło 1881 składów towarowych, a powróciły 502, zabierając z sobą m.in. niemieckie produkty mięsne, rosyjskie drewno i francuskie wina.” Natomiast to był pierwszy pociąg, który zawitał bezpośrednio do Londynu.
Wg tego artykułu Ukraina przedstawiła swoją trasę z pominięciem Rosji i nawet pierwszy pociąg ruszył to temu. Szkoda, że nie napisali jaka obecnie jest sytuacja na tym szlaku. Jednak wg najnowszych doniesień Ukraina wciąż dąży do silnych więzów gospodarczych z Chinami.
Znalazłem . Wciąga od pierwszych minut.
https://vod.tvp.pl/8307418/mesco-dux-baptizatur-czyli-ksiaze-mieszko-ochrzczony
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=19533&Itemid=100
Europa po prostu martwi się o te świnki, zważywszy na to, co dodaje się do naszej żywności i czym ona jest.
Na pewno było to w PR III w 60/h.
Chciała wyglądać modnie i marzyła o Levisach, więc ciułała pieniądze i kiedy zadowolona wciągnęła nabyte w Pewexie nowiutkie dżinsy na siebie to moda właśnie zmieniła się. Teraz najmodniejsze były wycieruchy, które w momencie kupna wyglądały jak sprane. Kiedy jej dżinsy, z racji długiego używania, miały stać się modne to moda wywinęła salto i najmodniejsze stały się spodnie w intensywnym kolorze indygo z fabrycznie pociętymi i poprutymi nogawkami.
Zboże jest genetycznie modyfikowane. Ten rekomo szkodliwy gluten, to po prostu reakcja organizmu na RANDAP, środek używany powszechnie do opryskiwania upraw GMO. Najlepiej zwalić na Pana Boga, który dał chleb i ludzi, ofiary tych diabelskich wymysłow.
No, a poza tym od lat 80-tych, wprowadzono do piekarn substancje, nazwane polepszaczami, które przyspieszają proces wypieku chleba. Kiedyś Grzegorz Miecugow pochwalił się, że ITI była prekursorem sprowadzania „polepszaczy” do pieczywa. Tak sobie wtrącił między szyderstwami w Szkle kontaktowym. Pamiętam ten wredny uśmieszek triumfu i satysfakcji. Właśnie tak wyglądał, jakby się cieszył, że nasikali do zakwasu.
Powtarzam jak zapamiętałam, jeśli jest inaczej, niech ktoś skoryguje.
Najmniej zmienionym ziarnem jest orkisz. I jeśli bardzo chce się mieć lepszy chleb, to trzeba upiec samemu. Tylko teraz nie ma na to czasu i warunków. No i tak się człowiek oszukuje, szukając w sklepach chleba w miarę dobrego.
Z samego orkiszu chleba się nie wypiecze. To tylko dodatek 🙁
A ostatnio nie wpuszczono prezydenta Przemyśla i zatrzymano go na granicy polsko-ukraińskiej… no nie będzie im jakiś samozwańczy prezydent reprezentował ich miasta pod tymczasowym protektoratem. A nasi milusińscy zza miedzy już obmyśliwują, dam głowę, że za psińco, aby słać do Polski śmieci, bo im się Lwów pod nimi dusi.
Czy jest jakieś takie państwo w relacjach z którym to my jesteśmy stroną korzystającą?
najwyżej jeden wiek
No właśnie, Ukraina dąży do silnych więzów gospodarczych z Chinami, mimo, że Chiny to sojusznik Rosji. A nam pisowcy mówią, że z Chinami i Rosją nie wolno robić interesów. Wyraźnie widać, że Rosja to tylko straszak dla ludzi o IQ Waszcza.
Stosunek III RP do Ukrainy coraz bardziej przypomina wasalny stosunek PRLu do ZSRR. Dobrze, że PiS nie ma większości konstytucyjnej, bo wpisaliby do konstytucji „wieczną przyjaźń z Ukrainą”.
Ta czystość/koszernosc to jak ulał kultura spod celi. Frajer sprząta, kibel myje, do stołu nie zasiada. Któż by pomyślał, że cała grypsera z Czeczenii idzie…
Cyganie (mężczyźni) nie mogą pozwolić, żeby kobieta była nad ich głową. Pewnie dlatego w bloku mieszkają tylko kobiety.
To jest takie dziwne, że chętnie bym zobaczyła, żeby ktoś to potwierdził.
skoryguję:
piszemy: roundup (randap to wymowa)
poprawiacze – spulchniacze
Objętość taka sama, ale powietrza w niej ze cztery razy więcej, niż w pieczywie bez spulchniacza.
Proszę spróbować świeżą bułkę zgnieść na płasko, i policzyć ile trzeba by takich bułek zgnieść, aby uzyskać objętość tej jednej, ale pełnej pieczywa.
Najgorsze sa jednak srodki uzależniające dodawane do napojów gazowanych i słodyczy.
Zobaczcie co ta epidemia robi z dziećmi i młodzieża, jaki procent z nich ma nadwagę, a jeszcze na dodatek wielogodzinne ślęczenie bez ruchu przed monitorami
Co za chamstwo, po przeczytaniu nóż w kieszeni się otwiera. A co z nami, młodymi Polakami co chcą budować swoją przyszłość w Polsce ? Nam pozostają Niemcy albo Wielka Brytania. Aha Ukraińcy receptą na problemy demograficzne Polski i jeszcze ułatwianie w poszukiwaniu pracy i dostęp do 500+. Przepraszam ale kto k..rwa rządzi Polską i dla kogo ? To ja i wielu moich znajomych nie możemy myśleć o założeniu rodziny bo nas po prostu nie stać ale dla obcych są ułatwienia.
zna ktoś kogoś kto na śmietniku znalazł mace ?
Ależ nie, bo z Odessy.
O tzw. nieczystości jest trochę u Singera w Sztukmistrzu z Lublina.
Mieszkam w Anglii juz 10 lat. Wiekszosc ludzi kupuje pieczywo w markecie. Te produkty nie maja nic wspolnego z prawdziwym chlebem. To jest pasza najgorszego sortu. Zreszta, prosze spojrzec, co sie obowiazkowo dodaje do maki sklepowej w Anglii:
https://www.sustainweb.org/realbread/flour_fortification/
Produkty bezglutenowe, sa 2 do 3 razy drozsze od „normalnych”, niemniej jakosciowo sa rzeczywiscie nieporownanie lepsze.
Obecnie wszelkie maki bezglutenowe zamawiamy ze sklepu internetowego ze zdrowa zywnoscia – oni miela importowane ziarno na miejscu! Porownywalismy te maki ze wszystkimi innymi makami dostepnymi w sklepach – to jest PRZEPASC w jakosci. Naturalnie cena 3 razy taka. Niemniej zadnych powiklan alergicznych itp.
Moja zona ma nietolerancje glutenu, wiec musielismy nauczyc sie robic zakupy od nowa.
Prosze wejsc do byle jakiego supermarketu, wlozyc do koszyka te wszystkie produkty, ktore Pan/Pani normalnie kupuje, po czym przed kasa wyjac z koszyka te, w ktorych jest gluten lub wszelkiej masci skrobia modyfikowana.
Warzywa i owoce w marketach w UK w przewazajacej wiekszosci to jest caloroczny import z Holandii. Roznica w jakosci miesa pomiedzy lokalnym rzeznikiem a byle jakim sklepem – nie ma co komentowac. Piwo w sklepach nie ma nic wspolnego z browarnictwem. I tak bym mogl wymieniac…
Ludzie, ktorzy zarabiaja najnizsza krajowa nie stac na jedzenie – ich stac jedynie na pasze z Lidla lub Aldiego. Efekt to otylosc i rak.
Ludzie, ktorych na to stac, robia zakupy u zrodla – ale do tego trzeba miec informacje/kontakty/”dojscie” i grubszy portfel. A nawet jak choruja, to przeciez sa prywatnie ubezpieczeni, prawdaz?
Z Ukrainą też, ale na pierwszym miejscu byłby… Wiadomo kto.
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:lP2BPXw6PYoJ:www.haaretz.com/israel-news/.premium-1.765656+&cd=12&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-b
Orkisz to też pszenica i też jest wysokoglutenowy.
Namawianie do wyjadania ze śmietników wykrzacza się w inne. Np. w „Żywność, nie trawniki” (USA) – tradycyjne przydomowe trawniki zamieniają w „pola uprawne”, a konkretnie: mówią ludziom, żeby zamieniali.
https://www.google.pl/search?q=food+not+lawns&biw=1264&bih=675&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi_lLSO-9DRAhXDjSwKHfl1Ba8Q_AUIBigB
Oczywiście, że sam gluten nie stał się nagle problemem po setkach lat. To zatrucie wody i środowiska przez tzw. rolnictwo przemysłowe, środki chemiczne w ziemi, wodzie, powietrzu i nasionach powodują, że nasze organizmy coraz bardziej trute zaczynają coraz częściej reagować alergicznie. Do tego modyfikowana pszenica i żyto. Organizm ludzki jest niesamowicie odporny, dlatego długo nie daje objawów. I nie dawał przez jakieś 50 lat. Ale potem się zaczęło i teraz jest coraz gorzej. I będzie gorzej, dopóki to wszystko naprawdę nie pieprznie (przepraszam za wyrażenie).
Moja żona piecze chleb już od kilku lat. Pewnie, że jest trochę pracy przy tym. Ale da się. A robiąc jeden, zostawia się od razu zakwas na następny. Nie jest to u nas 100% zapotrzebowania, ale dla dzieci np. wystarcza i my też trochę go jemy. Także da się, nie ma tragedii. A jak ten chleb pachnie, brak słów. No i jedna kromka wystarczy, żeby się najeść, taki jest syty.
My teraz w ogóle mamy swoiście wariacką mieszankę totalnego zatrucia i przetwarzania jedzenia z jednej strony (celem powiększania zysku konernów spożywczych), a z drugiej mocno zniekształconą modę na zdrowe odżywania, która zarazem okazją do wyróżnienia się dla środowisk aspirujących oraz kolejnym sposobem na wyciągnięcie z ludzi (tych aspirujących) większych pieniędzy (ceny tzw. naturalnych produktów są od wysokich do absurdalnie wysokich).
Też nie zgadzam się z tą retoryką ani polityką wschodnią tego rządu. I mam wrażenie, że w przypadku tego kierunku zasady są bardzo sztywne i ustalone ponad nami, i w tym przypadku nie wiele możemy, jedynie odwiedzać wschodnie cmentarze.
Większość upraw to bardzo słabe odmiany sztucznie selekcjonowane w celu najwyższej wydajności. To są miliony hektarów i miliony ton masy. Do „zombie apokalipsy” wystarczy wypuścić wyhodowane wirusy przeciwko 5 najważniejszym roślinom jadalnym: pszenica, ryż, kukurydza, ziemniaki, soja. Gwałtowny brak milionów ton żywności, i ludzie zaczną się zjadać nawzajem, a problem populacji jest rozwiązany w rok-dwa bez zniszczeń i zatrucia jak z atomówkami.
Gospodartwo moich dziadków, teraz wujka, jest otoczone lasami i na skrzyżowaniu dróg. Oczywiście jeździły tamtędy tabory cyganskie i zatrzymywaly się w lesie nad rzeką. . Była więc to strefa szczególnego zagrożenia kradzieżą. Mama mi opowiadała, że w wcześniejszych latach jak przejeżdżal tabor, to cała rodzina była w gotowości. Wszystko obstawione. W dzieciństwie jak nie chciałam jeść, straszono mnie kominiarzem, albo że mnie Cygany ukradną.
W latach sześćdziesiątych chyba Cyganow było już mniej, a poza tym gospodarstwo miało już porządne ogrodzenia. Niemniej jednak kiedy jechali Cyganie pilnowało się bramy i furtek. Kiedyś na całym gospodarstwie został tylko dziadek i ja. Wszyscy inni, łącznie z rodziną wujka, pojechali do miasta. W związku z tym, dom był zamknięty na klucz. Dziadek kosił koniczyne, a ja chodziłam w pobliżu po sadzie. Poprosił mnie, żebym przyniosła mu zsiadłego mleka. W połowie drogi do domu poczułam silny ból w stopie. Oglądam. Pszczoła mnie użądliła. Już czwarta tego lata. I teraz decyzja, wracać do dziadka żeby lamentowac nad sobą z publicznością, czy biec jak najszybciej do domu, żeby posmarować miejsce ukąszenia amoniakiem.
Wybrałam wyjście drugie. Biegnę. Wbiegam w podwórko i szybko się cofam za węgieł stodoły. Zobaczyłam wolno przemieszczający się tabor cyganski. Kobiety i dzieci szły ewidentnie mając ochotę wejść do środka. Wszystkie furtki i brama były jednak zamknięte. Ponieważ dla mnie liczył się czas, przemknelam szybko przez podwórko i ogródek, otworzyłam drzwi i szybko zamknęłam od wewnątrz, i w końcu zajęłam się nogą.
Pożytek z tej przygody dla mnie był taki. Okazało się, że jak mnie „ugryzie” pszczoła, od tamtej pory nie muszę wyć na cztery strony świata, lecz potrafię zachować się racjonalnie.
Zgadzam się w 100 procentach w każdej kwestii.
Jednak trzeba piec, albo wejść w wymianę barterowa z kimś kto piecze, a ewentualnie potrzebowałby czegoś, co w moim domu robimy dobrze i często.
Roundap to tylko jedna z marek tej substancji. Po prostu glifosat. Uwielbiam jabłka, a w tym roku zobaczyłem specjalnie przeznaczony dla sadowników środek z tym glifosatem. Nazywa się ekocośtam. Eko!!! tak, tak… Pryska się tym chyba na trawę wokół drzewek. Wszystkie one różnią się dodatkowymi substancjami przyspieszającymi wchłanianie.
A co to jest to uczulenie na glifosat? Otóż to jest ten parszywy efekt nowoczesnego rolnictwa. Taki nowoczesny skretyniały przez propagandę rolnik nie uprawiający zdrowej żywności tylko kult wydajności i zysku. Daje jedną dawkę nawozów, drugą, trzecią i jeszcze w fazie kłoszenia, a co!!!. Zawsze z azotem. Więc zboża dojrzewają powoli i są zielone. Lada moment pora żniw, a tu połowa już dojrzała, a druga jeszcze zielona. No to trzeba coś zrobić, prawda? I od tego jest glifosat. Aby partia zboża była jednolita dwa tygodnie przez pojawieniem się na polu kombajnu wjeżdża opryskiwaczem. Dwa tygodnie i już wszystko dojrzałe, nic zielonego i chwasty nie rosną. Tylko to ziarno trochę takie nasączone glifosatem, czyli tymi wszystkimi fosforano – pochodnymi przyspieszającymi namnażanie komórek. A przecież kolega tego jeść nie będzie. „Przeda”. A to, że i tak truje swoją rodzinę? Przecież w nowoczesnych poradach agronomicznych tak właśnie tłumaczą.
Teraz wiadomo dlaczego oczekuje się, że ziemię mają prawo nabywać tylko młodzi, „wykwalifikowani” rolnicy, prawda?
Pozdrawiam
Tak, ale nie był przetwarzany genetycznie. ??? Jak znam życie to teraz już pewnie jest, bo staje się popularny.
W kamienicy Cyganie mieszkali na piętrze, a pod nimi dwie starsze panie. Specjalnie się nie skarżyły na sąsiedztwo dopóki nie zmarł senior rodu i rolę głowy rodziny przejął syn. Zaczęły się hałasy, nawet po nocy, śmiecenie przez okna i inne uciążliwości.
Zebrały się w sobie i poszły na górę, i zostały zgnojone. Jedno co zauważyły to pięknie umeblowane mieszkanie, puchate dywany, meble wypoczynkowe w skórze i inne powierzchowne oznaki luksusu. Nic nie było zapuszczone czy zniszczone, bo tylko gadziów nie należy poważać, ani się nimi i ich normami przejmować. Cygan ma swój kodeks i to jest najważniejsze.
Pewnie. „To nie do jedzenia, to na sprzedaż”.
Ciekawa jestem jak wobec tych przepisow funkcjonuja dzisiaj np.siostry Misjonarki Milosci w Warszawie. Nie znam tego prawa, ale z roznych zrodel slysze, ze przepisy sa takie, ze trzeba wyrzucic. Spedzilam tam u Siostr tydzien w latach 90-tych i wiem, ze podstawa ich (oraz ich podopiecznych) pozywienia byly niesprzedane resztki z piekarn, restauracji, oraz przeterminowane, a nienadajace sie juz do sprzedazy produkty.
Oczywiscie po smietnikach nie musialy grzebac, bo sami wlasciciele im po prostu dawali.
Słusznie. Co do angielskiej pisowni też, kiedyś wspominałam, że w angielskim jestem wiecznie początkująca. Nic nie poradzę. Sorry. 🙂 Trzeba mnie poprawiać, ucieszę się.
Miecugow zawsze wyglądał, jakby nasikał do zakwasu. Co jest zgodne z prawdą, skądinąd. Po prostu oni wszyscy sikają nam do zakwasu.