paź 252021
 

Nie będę szczegółowo relacjonował tego, co działo się na konferencji, albowiem zrobią to za mnie, dużo lepiej, inni jej uczestnicy. Ja tylko chciałbym wskazać na kilka kluczowych momentów, które najbardziej utkwiły mi w pamięci, albo takich, które zdominowały całą imprezę.

Bez wątpienia najważniejszym elementem całej imprezy był fortepian. Właściciele obiektu, zapewne wiedzeni dobrymi intencjami, wynajęli pianistkę, która grała od rana na fortepianie, stojącym w olbrzymim hallu, mieszczącym restaurację i sale konferencyjne. Wszyscy kochają muzykę, a do tego niedawno zakończył się konkurs chopinowski, tak więc nie bardzo było można protestować przeciwko temu koncertowi. No, ale nie przyjechaliśmy tam słuchać muzyki, tylko wykładów, a potem dyskutować o tym, co usłyszeliśmy w czasie konferencji. Ja zaś miałem jeszcze dodatkowo zrobić wywiady z wykładowcami. Nie wiem jak wyszły te wywiady, albowiem wieczorem, w sobotę, koncert zaczął się w połowie jednego z nich, a próba przesunięcia go o kilkanaście minut o mało nie zakończyła się tragicznie. Michał co prawda załatwił, że przerwa będzie, ale panowie z obsługi postanowili przesunąć fortepian, tak, by nam nie przeszkadzał i grał w głębi hallu. Ten, jak zaznaczyłem, jest olbrzymi a przesuwany fortepian wydaje charakterystyczne dźwięki. Zamiast koncertu więc, słuchaliśmy skrzypienia fortepianowych nóg po posadzce. O mało nie doszło do awantury. Następnego dnia, koncert zaczął się przy śniadaniu, ale było przynajmniej widno i mogliśmy przenieść się gdzie indziej, do miejsca gdzie kultura wysoka nie docierała z taką intensywnością.

Wykłady, zupełnie poza moją świadomością, choć ja je przecież planowałem, ułożyły się w pewien spójny cykl, a przynajmniej takie wrażenie odnieśli niektórzy uczestnicy. Już po pierwszym wykładzie, wygłoszonym przez prof. Marka Słonia, usłyszałem, że konferencja jest super i chyba jest najlepsza z dotychczasowych.

Nie zamierzam uciekać od ocen poszczególnych wystąpień, powiem więc wprost, które podobało mi się najbardziej. Mam nadzieję, że nikt nie będzie czuł się urażony, bo wszystkie wystąpienia były bardzo dobre. Otóż moim zdaniem najlepszy był wykład Rafała Czerniaka. No, ale to moje subiektywne wrażenie, wynikające być może z tego, że bardzo lubię tę epokę i postaci, które ją kształtowały. Podkreślę więc, że każdy z wykładowców został nagrodzony aplauzem i wszyscy byli świetni.

W kuluarach wywiązała się w pewnym momencie dyskusja na temat sprzedaży książek oraz dystrybucji tych książek przez wydawnictwa naukowe. Nie będę zdradzał, z kim na ten temat dyskutowałem, ale wnioski wyciągnęliśmy niewesołe. Moje wnioski były jednak zdecydowanie bardziej niewesołe, do czego się jednak nie przyznałem. Oto mamy treści, które interesują wiele osób, gotowych płacić za ich wysłuchanie. Treści te powinny być powszechnie dostępne, ale z jakichś niezrozumiałych powodów nie są. Nie są, albowiem wydawcy nie widzą powodu, by je dystrybuować. Uważają przy tym, że im trudniej dotrzeć do ważnych i ciekawych treści tym dla nich lepiej. Argumentem przemawiającym za tą polityką ma być rzekomo niemożność zrozumienia przez czytelników owych treści. Nie wiem czego nie mogliby zrozumieć nasi czytelnicy, którzy są albo ludźmi wolnych zawodów, albo urzędnikami lub biznesmenami, w większości dobrze wykształconymi? Czego Państwo mogliby nie zrozumieć z treści, które wydawnictwa naukowe upychają na pawlaczu? No właśnie…

Przychodzą jednak momenty, kiedy owe ukryte treści, a także metoda, jaka została zastosowana przy ich publikacji służą jako dość perfidne narzędzie cenzury. Oto w niektórych momentach pada argument – pańska publikacja nie trzyma standardów naukowych. My ten argument doskonale znamy. Jak publikacje powstające poza akademią mają trzymać standardy naukowe i przede wszystkim po co? To jedna kwestia. Druga – nawet gdyby autorzy chcieli je utrzymać, nie mają się za bardzo na czym wzorować, albowiem ważnych książek naukowych nie ma w obiegu. Są wydawane w niskich nakładach, wręcz ukrywane, a ich treść służy za narzędzie psychologicznego szantażu czytelnika. Proces zaś wydawniczy służy za narzędzie psychologicznego szantażu autora. Który nie ma żadnego prawa głosu w trakcie, kiedy jego książka przygotowywana jest do druku. Jeśli nie można więc korzystać swobodnie z dobrych wzorów, nie można dyskutować o tychże wzorów zastosowaniu, które nie zawsze ma sens, albowiem grupy czytelników rzeczywiście różnią się między sobą, trudno uznać argument o nienaukowości niektórych książek za zasadny. No, ale jest on podnoszony. Czemu służy ta obłąkana sytuacja? Myślę, że podnoszeniu samooceny i zwiększaniu władzy pośredników zajmujących się kolportażem treści powstających z zastosowaniem warsztatu naukowego. Piszę celowo – pośredników – albowiem do tego sprowadza się w istocie rola recenzentów, wydawców, a także ludzi rozdzielających pieniądze na publikacje naukowe.

Jak więc udostępniać i sprzedawać książki naukowe ludziom, którzy chcą je czytać, a nie chcą uporczywie uwierzyć w to, że rynek musi być nasycony samym, przepraszam za wyrażenie, beletrystycznym szajsem? Niebawem postaram się raz jeszcze udowodnić, że można takie sztuki wykonywać. Nie wiem tylko czy wydawcy sprzedadzą mi książki, które chce umieścić w naszym sklepie. Zobaczymy.

Na konferencję jechałem w bardzo ponurym nastroju. No, ale sama impreza znacznie poprawiła mi humor i chyba zabiorę się za organizowanie kolejnej. Myślałem o wrześniu przyszłego roku, ale sądzę, że czerwiec będzie jednak lepszy. Tak, jak wspominałem w rozmowach kuluarowych w grę wchodzą lokacje wielkopolskie. No chyba, że coś mi się przestawi w głowie. Jasne jest, że wybór takiego miejsca jak Kazimierz, mimo wszystkich jego uroków, był błędem. Nie można było przesunąć konferencji na cieplejsze miesiące, kiedy nie było lockdownu, albowiem ceny poza sezonem bardzo różniły się od tych w sezonie. Choć przecież w Kazimierzu sezon trwa tak naprawdę cały rok. Muszę znaleźć taki obiekt, który będzie trzymał wysokie standardy, a jednocześnie nie będzie tak bardzo popularny wśród turystów. Będziemy też chyba musieli ograniczyć ilość uczestników, albowiem bardzo wiele osób, nawet tych, które zapisywały się w ostatnich tygodniach zrezygnowały z uczestnictwa z niewiadomych przyczyn. Tak więc, przy następnej konferencji ilość miejsc będzie ograniczona.

Na koniec, raz jeszcze chciałbym podziękować wszystkim Państwu za przybycie, za cierpliwość, wytrwałość i wiarę w to, że wszystko się uda.

https://patronite.pl/Coryllus?podglad-autora

  41 komentarzy do “Czy kultura wysoka może zabijać?”

  1. Dzień dobry. To dobrze, że konferencja się udała, mam nadzieję na dostęp do treści wystąpień, a może nawet nagrania – w stosownym czasie. Co do tych książek naukowych, to ja nieodmiennie błądzę gdzieś w rejony formalno-legalistyczne i sam sobie najpierw zadaję pytanie, czy takie placówki naukowe, w których prowadzi się badania na koszt podatnika w końcu (jeśli na koszt kogoś innego, to też chciałbym wiedzieć – kogo) nie mają aby zwyczajnie obowiązku przekazywać fundatorowi wyników swojej pracy. Edukacja w Polsce póki co jest bezpłatna, jako że społeczeństwo zbiorowo ją finansuje. Jeśli zatem „grupa trzymająca wiedzę”, że tak sparafrazuję, znalazła sobie jakieś paragrafy, które pozwalają jej odmawiać dostępu – na przykład „Klinice Języka”, która chciałaby to i owo wydać, to być może trzeba znaleźć kontr-paragrafy. To w polskim systemie prawnym A.D. 2021 nie będzie pewnie trudne, bo nie ma nic tak wewnętrznie sprzecznego, jak tenże system. W ostateczności można powołać się na konstytucję, dawno nie czytałem, ale tam pewnie coś jest na ten temat. I jeszcze wspomnienie z czasów młodości; ja wprawdzie skończyłem tylko politechnikę, prowincjonalną podobno, ale się nie skarżę. Jednak zapamiętałem z wczesnych lat osiemdziesiątych taką praktykę; najnowsze książki z mojej dziedziny, wydawane w USA, drogie jak cholera, były celowo ukrywane przez pracowników naukowych przed studentami, bo wszyscy oni robili doktoraty na tłumaczeniach tych książek po kawałku. I takie komunistyczne praktyki weszły w krew naszym, za przeproszeniem, luminarzom….

  2. Zycze wszystkiego dobrego Gospodarzowi i podejrzewam, ze konferencje przyczyniaja sie do pozyskania nowych patronow. Zeromski mieszkal i tworzyl na Zamku Krolewskim w Warszawie, wiec moze wlasciciel zamku w Stobnicy tez bylby zainteresowany / sklonny udostepnic jakies skromne lokum w murach zamku z korzyscia dla obu stron? Dawniej z goscinnosci wielmozow – wlascicieli zamkow korzystali heretycy i reformatorzy, dzisiaj moga to byc tradycjonalisci.

  3. 99% polskiej literatury pochodzi z tlumaczen i inspiracji pochodzacej z zagranicznych dziel. Tylko Chopin stworzyl wysoka sztuke na podstawie lokalnych, ludowych, polskich motywow. W jego utworach w ogole nie znajduje insipracji „europejskich”. Jezeli sie myle, to niech mnie ktos skoryguje. Tak rozumiem te symboliczna obecnosc fortepianu podczas konferencji.

  4. I jeszcze jedno wspomnienie, z konferencji. Otóż w czasach, kiedy ich generalnie bywało więcej, pojechałem służbowo na konferencję zorganizowaną w pięknym mieście Zamościu. Konferencja była dobra, warto było pojechać, a po konferencji był oficjalny obiad. Taka zwyczajowa szopka w władzami miasta, przemowami, lansowaniem się, itp, itd. Było to ulokowane w ładnym zabytkowym pawilonie na jakieś 200 osób, przyzwoity posiłek w formie bufetu, okrągłe stoły, samoobsługa. I klasyczny strzał w kolano. Koło szatni, w dużym hallu, dla stworzenia tak zwanego tła akustycznego dla rozmów posadzono kwartet smyczkowy. Żeński. No ja już widziałem różne artystki i byle co na mnie wrażenia nie robi. Ale te Panie było absolutnie wyjątkowe. Powiem tylko, że wielu obecnych tam panów zrezygnowało z posiłku a ojcowie miasta przemawiali do pleców…

  5. Powiem tak: wystarcza dwie dziewoje, gitara akustyczna i skrzypce i efekt gwarantowany, jak uderzenie mlotkiem w glowe, ale w pozytywnym sensie. Profesjonalny kwartet i odpowiednio dobrane utwory, to moze byc po prostu uczta duchowa.

    Z drugiej strony, przypadkiem ogladalem w te sobote bedac u kogos w odwiedzinach pojedynek na glosy (tak chyba ten program w telewizji sie nazywa) i to byl koszmar, dno, z przyjemnoscia sluchania muzyki nei majacy nic wspolnego. No, ale tradycyjna muzyka jest u nas zakazana w przestrzeni publicznej, ewentualnie obrzydzana przez wydarzenia typu „warszawska jesien”.

  6. Byla Steczkowska, Piekarczyk i jeszcze ktos, dokladnie nie pamietam.

  7. jakbyś półtora roku był na bezrobociu koncertowym, jak zapewne ta pianistka, to też nie dałbyś się oderwać od klawiszy /nawet w czasie przesuwania fortepianu/, pamiętam że gdzieś był w internecie smutny głos rodziny Kaczmarek, jak przykro im było śpiewać kolędy do pustej widowni w filharmonii, zapewne podobnie czuła się ta pianistka

    natomiast błąd był po stronie zarządzających hotelem , nie skumali że albo skupienie i wymiana myśli albo muzyka, zapewne zapomnieli że sami przy radiowym bigbicie nie mogli skupić się na odrabianiu lekcji.

  8. to było do 'kolorowego garnituru’

  9. A ja mysle, ze ten szurajacy fortepian, to byla gorliwa proba zastosowania wyrafinowanych metod pedagogiki waldorffskiej / steinerowskiej, ktora polega na aktywizowaniu roznych platow mozgu poprzez muzyke i ruch. Dodatkowo, w srodku wykladu sluchacze powinni wstac i przy otwartych oknach wykonac kilka cwiczen, jak robotnicy w chinskiej fabryce.

    Nie wiem tylko, czy metoda waldorffska skutecznie dziala, gdy nauczyciel mowi do uczniow w momencie, gdy ktos rzępoli. Jezeli jest na portalu jakis doswiadczony pedagog, to prosilbym o wyjasnienie zagadnienia. Jako laicy nie wiemy i nie mozemy wiedziec w stu procentach, jak dziala nasz organizm.

  10. Dlatego ja jestem za tym, zeby na koniec konferencji kazac wyciagac kartki i robic test sprawdzajacy, a jak ktos nie zaliczy, to do lochu…

  11. Myslalem, ze na zamku w Janowcu sa jakies sale tortur, a tam jest fajans holenderski…

  12. Panie Malinowy, proszę jednak w swoich wypowiedziach bazować jednak na rozsądku… Te 99% to chyba Pan zbyt się jednak nie zastanowił przez chwilkę… Co do Chopina, to nie tworzył on muzyki ludowej, tylko skorzystał z wiedzy europejskiej dotyczącej muzyki i dorobku Europy w tym zakresie. I tak należy patrzeć na jego muzykę. Jej zwiewność i wirtuozerię zawdzieczamy stylowi Briallant, który wtedy panował w salonach osób, które o kulturze miały wtedy pojęcie…

    Pozreawiam,

  13. Ale proszę nie mylić motywów melodycznych z ozdobnikami. Rozumiem, że odróżnia pan Haydna od Beethovena, Händla od Bacha czy Vivaldiego, Liszta od Schumanna oraz allemande od gigue, formę preludium od etiudy i potrafi pan wskazać w utworach Chopina inspiracje tańcami europejskimi lub motywami innych kompozytorów, tak jak np. Bach komponował polonezy, bo polonez miał zostać zaanektowany i o mało co stać się tańcem „typowo niemieckim”, że to co napisałem wydaje się panu absurdalne, nieuprawnione?

  14. Chodziło mi o to, że u Chopina skale muzyczne, rytmika, frazy z muzyki ludowej, którą wzniósł na światowy, uniwersalny poziom są stale obecne w jego utworach, a na przykład linie melodyczne i motywy u Bacha są syntetyczne i bezbłędne, jak z komputera. Chopina można porównać z Lustrem, ale nie do końca. Muzyka zachodnia to jest w większości muzyka dworska, a nie ludowa. Jeszcze Grieg nawiązywał do muzyki ludowej, ale to nie ta liga. Czy w Mendelssohnie jest coś węgierskiego? Wątpię. Pieśni u Schuberta czy Mozarta są pół na pół dworskie i pochodzące z ludu (popowe).

    Tak mi się wydaje.

  15. Chopina można porównać z Lisztem.

  16. Na pytanie, czy kultura wysoka może zabijać odpowiedział twierdząco prezydent Komorowski, który stwierdził, że „muzyka Chopina to armaty ukryte w krzakach” (zamiast w kwiatach).

     

    https://www.google.com/amp/s/www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wpadka-komorowskiego-armaty-ukryte-w-krzakach/dsjlvh9.amp

  17. Czy Pan się zastanowił co Pan pisze? Skoro Chopin jest dłużnikiem chwilowej mody jaką jest styl Briallant to skąd nieprzemijalność jego muzyki. Któremu z Wielkich twórców onego stylu tak wiele zawdzięcza???  Dorobek Europy  pedagogika wstydu, kompleksu i aspiracji. Kto miał o kulturze wówczas pojęcie? Rotszyldowa? Pan sobie jaja zapewne robi. Muzyka Chopina przemawia do serc ponad kulturowymi podziałem styl brylant nie koniecznie.

  18. W temacie fortepianowym – jedna z najpiękniejszych płyt, jakie słyszałem. Minimalistyczna, magnetyczna bomba muzyczna:

    https://youtu.be/imO9o-1E6Oc

    Dyskretnie puszczona z wyważonych głośników doktora Bose być może uniosłaby uczestników konferencji, a nie zagłuszała czy rozproszyła…

  19. Bo głośniki Gienia Czerwińskiego zbyt grubo ciosane, raczej do rocka czy rapu, chyba, że linia profesjonalna Cerwin Vegi, ale to też raczej nie do muzycznego szmeru…

  20. Ten incydent z fortepianem wywołuje pewne skojarzenia. Fortepian Chopina natchnął kiedyś moich kolegów z akademika do wyrzucenia przez okno telewizora. Z braku fortepianu oczywiście. Tutaj był fortepian, ale nie było odpowiedniego piętra? W każdym razie sami rozumiecie jaka byłaby z tego reklama dla wydawnictwa ?! Niestety nie napędziłoby to polskiej produkcji fortepianów, bo jej nie ma, ale może przypomniałoby przaśnemu społeczeństwu, że dom bez fortepianu w odpowiedniej wielkości salonie to degradacja? Czytałem kiedyś  wywiad z Polakiem, którego firma, Nova Sensor, święciła triumfy w Dolinie Krzemowej. Gościu chwalił się pięknym domem na samotnym wzgórzu z salonem fortepianowym. Tak więc do dzieła – w bibliotece na trzeciej ścianie piąta szafa czwarta półka od góry książki z Kliniki Języka, w salonie grande piano…

    I ciekawostka – niedawno czytalem sobie o produkcji pianin w Polsce, tu artykuł o tej produkcji z okresu międzywojennego :

    https://spsf.pl/pl/przemysl-fortepianowy-w-polsce/

    Sprawdzałem, co się stało z Calisią, może pomysł kolegi, żeby wykupiona przez np. Orlen stała się jego gadżetem reklamowym nie był zły, a ba pewno lepszy od sprzedania marki chyba Chińczykom?

  21. Jeżeli chodzi o armaty w kwiatach, to tutaj mała próbka.

    Niestety, powstanie warszawskie obróciło w perzynę kawał polskiej kultury i tożsamości:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=n9oQEa-d5rU

  22. Fortepian z pewnością mógłby zastąpić prezentowane treści na konferencji, jeżeli słuchacz słucha i rozumie, co to jest „romantyczność”.

  23. Chciałem przez to powiedzieć, że wohltemperierter Klavier potrafi lepiej przemówić, niż niejeden mówca złotousty.

  24. Kultura wysoka nikogo nie zabije, ale zła organizacja i owszem.

  25. Mimo to uważam, że Coryllus powinien przeprosić panią pianistkę wysyłając jej kosz kwiatów z bilecikiem. Ostatnio lepiej mu się powodzi, więc nie powinno to stanowić jakiegoś problemu.

  26. Z tym fortepianem to jednak poważna sprawa. Co prawda między zwidy można włożyć teorie o sabotażu fortepianowym, o przesyłaniu zaszyfrowanych przekazów w nutach czy dyskretną obserwację i rejestrację, ale destrukcyjny efekt był faktem. Pozostaje jedna podstawowa przyczyna – brak kultury hotelarzy i niestety pianistki. Reakcja na grzeczną prośbę powinna być natychmiastowa, pianistka powinna być odprawiona nie z kwitkiem, a z dodatkowym czekiem i i od razu zaproszona na następne koncerty. Sama powinna koncert przerwać i po wniesieniu opłaty wziąć udział w konferencji.

    Cóż – odruchy kultury kształtują się wokół bardzo powoli i w bólach.

  27. Ale czego wymagać od hotelarzy, gdy np w Teatrze Wielkim potrafią za grubą forsę sprzedać miejsca, z których nie widać i nie słychać?

  28. Nie powstanie, ale ci co nas napadli, mordowali, grabili i niszczyli na wszelkie możliwe sposoby. Nie ofiara odpowiada, a zbrodniarz.

  29. Też tak pomyślałem, że do inwigilacji wykorzystano nie kelnerów, ale wtrynili fortepian z obsługą techniczną i artystką.

    Doświadczony dźwiękowiec to jest skarb dla służb trzyliterowych.

    Budynek, w którym mieści się restauracja „Sowa i przyjaciele” należy do służb rosyjskich masonerii rytu francuskiego, więc ich metody są wyrafinowane. Na drugi dzień raport ląduje na biurku w Moskwie albo u Macrona. Może chcą wiedzieć, dlaczego jakiś pisarz z Polski interesuje się historią Francji?

  30. Odpowiedzialność za porządek w więzieniu ponoszą klawisze, natomiast na wyższym poziomie jest rozgrywana polityka, która wykorzystuje prowodyrów wśród więźniów. Ostatnie wystąpienia pani Wandy Traczyk-Stawskiej rozwiewają wszelkie wątpliwości co do tego, czy powstanie miało sens z polskiego punktu widzenia.

  31. W którym budynku w Kazimierzu mieści się loża Kazimierz?

  32. Dowiesz sie wszystkiego ogladajac krajski tv:

    https://www.youtube.com/watch?v=Ds41bhFAppg

  33. Zamierzam w swoim domu wprowadzic troche symboliki masonskiej w ramach konserwacji. Sasiad spod jedynki nie bedzie wtajemniczony.

     

    https://www.januszkowalskikazimierz.pl/z-miasta/z/143-komu-przeszkadza-tradycyjny-kazimierz-czyli-rzecz-o-kazimierskim-logo.html

     

    https://images.app.goo.gl/4dX2NwXcoBxUYUWs6

  34. To prawda Chopin jest wyjątkowy. Ale z tym brakiem „europejskiej” inspiracji byłbym ostrożny. Ja ją zauważyłem kiedy wysłuchałem nokturnów Johna Fielda.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.