paź 152022
 

Wydaje nam się, że granice impertynencji i chamstwa przekroczone zostały w dzisiejszych czasach, przez polityków PO, literatów lansujących się na łamach gazowni i inne jakieś kręcące się wokół nich indywidua. Jesteście niestety w „mylnym błędzie” oceniając sprawy w ten sposób. Dawniej było o wiele gorzej, a przynajmniej tego możemy się domyślać, studiując pisma znawców literatury i filozofów. Ja sobie właśnie kupiłem, za niemały pieniądz, nieprawdopodobnie pretensjonalne wspominki Wojciecha Natansona, krytyka rodem z Krakowa, który opisuje swoich szkolnych kolegów. Tytuł tych wspomnień brzmi Moje przygody literackie, a w środku jest pochwała wszystkich komuszych pomiotów, które po wojnie wsławiły się podpisywaniem różnych lojalek. O Chwistku jest stosunkowo najmniej. Ja jednak z pewnych istotnych przyczyn postanowiłem zainteresować się jego życiorysem. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, choć Chwistek jest wspominany we wszystkich podręcznikach, a jego obraz – Szermierka – jest w nich reprodukowany. Chwistek, co wydaje się być najistotniejsze, był szwagrem Hugona Steinhausa. Ten jednak opisuje go na kartach swoich wspomnień z wielką rezerwą, tytułując raz szwagrem, a raz profesorem. Nie zdradza też żadnych szczegółów dotyczących jego pożycia z Olgą, swoją rodzoną siostrą. Te jednak z ochotą ujawniają inni. Nie jest to jednak łatwe i tylko w tekstach najwytrawniejszych literaturoznawców można znaleźć szczegóły naprawdę pikantne. Córka Chwistka i Olgi Steinhaus Alina Dawidowiczowa, pisze, że jej ojciec zakochał się w matce bez pamięci, a potem się o nią pojedynkował z malarzem Dunin-Borkowskim. Ten bowiem pozwolił sobie na kilka antysemickich uwag wobec panny Steinhaus. Dziennikarze i krytycy podważają tę opinię, bo choć mogło tak być, to wcale nie musiało. Chwistek miał opinię furiata, zapatrzonego w siebie i niereformowalnego. W tych obłędach utwierdzał go Witkacy, który pisał, że intelekt Chwistka jest prawdziwie demoniczny. Podziwiał go nawet wtedy, kiedy pokłócili się na śmierć i życie. Wobec takich opinii o sobie człowiek jest bezradny, jak dziecko. Jeśli więc w pobliżu znajdzie się odpowiednio wytrawny kusiciel, przepadnie on z pewnością. Stąd też bierze się moja nieprzejednana postawa wobec pochlebców. Jeśli się ich w porę nie przepędzi, człowiek kończy jak poseł Braun.

Chwistek – jak piszą – mógł się więc z Dunin-Borkowskim pojedynkować o cokolwiek. Uważał bowiem, że jego opinie obowiązują może nie świat cały, ale najbliższe środowisko z pewnością. Efektem tego pojedynku miał być obraz, który znamy wszyscy – Szermierka. Jest to sztandarowe dzieło Chwistka, które pokazują wszędzie. Czasem pokazują też inne dzieła, ale widzimy, że jest to przerażająca, malarska nędza i nie trzeba być znawcą, żeby to stwierdzić. Poznajemy to także po tym, ilu ten Chwistek ma obrońców, po tylu latach od śmierci. W zasadzie każdy artykuł o nim to panegiryk. I nie można się opędzić od myśli, że tymi panegirykami krytycy bronią nie tylko Chwistka, ale przede wszystkim siebie i swojego środowiska. Choć przecież nie mają dziś nawet 1/10 tych możliwości deprawowania siebie i innych, które miał Chwistek.

Jak zakończył się pojedynek? Chwistek o mało nie obciął ucha przeciwnikowi, a potem wszyscy poszli na śniadanie, które fundował Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jeden z sekundantów Chwistka.

Wróćmy jednak do rodziny Steinhausów. Chwistek ani razu nie jest wymieniony przez Hugona jako matematyk. A chyba powinien być, zwłaszcza, że w podręcznikach stoi, jak byk, że był matematykiem wybitnym. O wybitnych kolegach, o Stefanie Banachu, Steinhaus pisze wprost. Chwistek jest dlań tylko szwagrem, albo profesorem nieokreślonej specjalności.

O relacjach Chwistka z żoną autorzy piszą, że były szczególne. Co to znaczy? Ponoć Chwistek tuż po ślubie zaczął zdradzać Olgę, a ta opowiadała, że on szuka inspiracji dla malarstwa i literatury w przelotnych przygodach. Jeden rzut oka na teksty Chwistka wyjaśnia wszystko, one – jeśli chodzi o metodę obrazowania – niczym się nie różnią od młodzieńczych wierszy Sztaudyngera, które obficie cytuje nam Wojciech Natanson w swoich wspomnieniach. Obaj bazują na łączeniu przeciwieństw i na tym polega wielkość tych strof. Ja nie będę tego cytował, bo wstyd. Niemożliwe jest, żeby ktoś zdradzał kobietę z rodziny Steinhausów, właścicieli połowy pól naftowych pod Borysławiem, która to rodzina ma do tego przydomek haKohen, oznaczający ponoć pochodzenie od Aarona, brata Mojżesza. Tak myślę, choć mogę się mylić. Dopiero kiedy się pogrzebie głębiej wychodzi na jaw, że relacja Olgi Steinhaus i Chwistka miała charakter sadomasochistyczny. Być może więc rodzina, nie mogąc sobie dać rady z Olgą, wydała ją za tego Chwistka, który akurat się trafił, a potem umyła ręce. Ja tego nie wiem, tylko się zastanawiam.

Chwistek napisał ponoć dwie powieści – Kardynał Pontiflet i Pałace Bogów. Obydwie zaginione, publikowane we fragmentach. Tak się jednak składa, że zaginione powieści – ponoć o silnej wymowie społecznej – są cytowane przez niektórych krytyków. Może więc nie całkiem zaginęły? Jakoś jednak nikt nie cytuje tych społecznych fragmentów, ale opisy relacji sado-maso, których bohaterką jest ewidentnie żona Chwistka. Najlepszy jest prof. Piotr Nowak z UW, który opisuje Chwistka ze swadą i znawstwem, a my nie możemy uwierzyć w to co czytamy. Oto najciekawszy fragment jego tekstu zamieszczonego na stronie culture.pl

Córka Chwistków, profesor Alina Dawidowiczowa podejrzewa, że powodem zwady mogły być antysemickie uszczypliwości i impertynencje Dunin-Borkowskiego pod adresem jej matki. „Wyraził się kiedyś o matce w lekceważący sposób” – pisała we wspomnieniach. „Pochodził z Warszawy, a tam zawsze antysemityzm był silny”. Może tak, może nie, relata refero. Sam Chwistek nie wracał do tych spraw. Równie dobrze Dunin-Borkowski mógł go zaczepić o skomplikowane stosunki erotyczne łączące małżonków, przywodzące na myśl, ni mniej, ni więcej tylko sadomasochistyczne ryciny Brunona Schulza. Zresztą filozof artysta, utrwalony w pamięci zbiorowej jako twórca o niemal renesansowym rozmachu i kompetencjach, cieszący się również wątpliwą reputacją „han-han-dla-rza żywym towarem”, sam nie szczędził szczegółów na ten temat. W późniejszych „Pałacach Boga”, jedynej i, jak się zdaje, zaginionej powieści swojego autorstwa, pisał o żonie, zmieniając nieznacznie zewnętrzne dekoracje ich pożycia: „Irena była bóstwem zamieszkującym środek świątyni” – czytamy w ocalałych fragmentach „Pałaców Boga”. „Nie poruszała się, nie mówiła prawie nic, zajęta jedynie kultem własnej piękności. Poniflet zbliżał się do niej na kolanach, czołgał się i poniżał do ostateczności, błagając o pieszczotę, która udzielana mu była niezmiernie rzadko, kiedy odniósł jakiś wyjątkowy sukces lub kiedy zdobył większą ilość pieniędzy”.

Tutaj zaś macie link do całego tekstu https://culture.pl/pl/artykul/filozof-w-trzech-slowach-68-leon-chwistek-duellum

Przyznam, że poczułem się dziwnie. Leon Chwistek tytułowany przez Steinhausa raz szwagrem, a raz profesorem opowiadał o swoich wyczynach w handlu kobietami? Bo to to chodzi, jak rozumiem? W końcu Galicja była centrum takiego handlu. Może więc relacje z Olgą, które zależały od zdobycia większych ilości pieniędzy, nie opierały się na teorii sztuki, matematyce i malarstwie, za które Chwistek dostawał jakieś grosze? Ja tego nie wiem, tylko pytam, a pytanie moje jest o tyle uzasadnione, że rewelacje wyżej tu umieszczone streszcza nam nie byle kto. Oto króciutki życiorys autora umieszczony pod tekstem:

Piotr Nowak Filo­zof, pro­fe­sor zwy­czajny, wykłada filo­zo­fię na Uni­wer­sy­te­cie w Bia­łym­stoku i Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim, autor wielu ksią­żek, z któ­rych naj­bar­dziej lubi „Umie­ram, więc jestem” (z przedmową pro­fe­sora Juliu­sza Domań­skiego). Swój sto­su­nek do zba­wie­nia naj­peł­niej wyra­ził w przy­go­to­wa­nym i prze­tłu­ma­czo­nym przez sie­bie wybo­rze pism Wasi­lija Roza­nowa „Przez śmierć”. Tłu­macz, redak­tor, wydawca. Wyróż­niony „Skrzy­dłami Dedala” (2019) za „Prze­moc i słowa. W kręgu filo­zo­fii poli­tycz­nej Han­nah Arendt”. Zastępca redak­tora naczel­nego w kwar­tal­niku filo­zo­ficz­nym Kro­nos. Meta­fi­zyka – Reli­gia – Kul­tura. W TVP Kul­tura pro­wa­dzi autor­skie pro­gramy „Kro­nos” i „Powi­doki”. Przez więk­szość życia ćwi­czył judo w AZS-ie na Karo­wej.

Oświećcie mnie moi mili, czy kwartalnik Kronos, który się tu wymienia, to nie jest czasem ten sam kwartalnik, w którym swoje wiersze, pisane klasyczną łaciną drukował niejaki Kajetan Poznański? Tylko pytam, bo pewien nie jestem…Zróbcie też z łaski swojej screen tego tekstu, bo ja nie potrafię, a przypuszczam, że do południa zniknie on z sieci na zawsze.

Można jeszcze na koniec dodać, że losy Chwistka po wybuchu wojny były typowe dla artystów środowiska krakowskiego. Siedział we Lwowie, pisywał do Czerwonego Sztandaru, zapisał się do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy, a po wkroczeniu Niemców uciekł najpierw do Tbilisi, a potem do Moskwy. Tam otoczył go opieką sam towarzysz Stalin, o czym informuje nas dość lapidarnie Hugo Steinhaus w swoich wspomnieniach. Zamarł w letniskowej miejscowości Barwicha, pod Moskwą otoczony całym tabunem przysłanych przez Stalina lekarzy. Myślicie, że ten cały Stalin także miał udziały w handlu kobietami i dlatego tak się troszczył o Leona Chwistka?

Życzę wszystkim miłej i pogodnej soboty.

  13 komentarzy do “Czy Leon Chwistek handlował kobietami?”

  1. A to wesołe misie !Przypomina się młody Kydryński z jego przygodami w Afryce.

  2. Chwistek, Malinowski i Witkacy. Geniusze trzej. Hej! Ciekawe czym handlował Witkiewicz senior.

  3. Może posagami? trzeba by jego wspomnienia przejrzeć

  4. Proszę sobie wyobrazić, że to Leon Chwistek a nie genialny i ceniony na świecie Alfred Tarski, objął w pewnym momencie katedrę logiki na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Znał Bertranda Russela i ten go zaprotegował. Witkacy wieszał na nim psy do końca życia /”nie znałeś Chwistka, nie znałeś świń”/. Kpił bezlitośnie zwłaszcza z chwistkowej koncepcji wielości rzeczywistości.

  5. Proszę wybaczyć ale Leon Chwistek nie był geniuszem na żadnym z pól swojej działalności.

  6. Podaż posągów na terrorystycznych Kropowkach. Niegłupi knyf. Tylko synalek, przeuczony filozof, nie załapał się na  tą technologię. Została mu sława wielkiego trzynastego (niemalże) i rzemiosło.

  7. Coś mi się nie chce wierzyć w ,,samobójstwo ,,Wieniawy.Obracał się w takim towarzystwie że wszyscy bali się jego wspomnień ….

  8. Chwistek nie był geniuszem na żadnym z pól swojej działalności. Udało mu się jednak objąć katedrę logiki na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie dzięki protekcji Bertranda Russela. Pominięto wtedy kandydaturę prawdziwie wielkiego i sławnego do dzisiaj na całym świecie Alfreda Tarskiego.

  9. Bardzo ciekawe. Zwłaszcza osoba protestującego. Wydaje się, że ranga czy wielkość Russela jest czymś oczywistym. Po bliższym spojrzeniu ten obraz może się rozpaść. Żywoty wielu filozofów i uczonych mogą upodobnić się do żywotu Pitagorasa, który kradł swoim wyznawcom twierdzenia matematyczne oraz żony.

  10. Zróbcie też z łaski swojej screen tego tekstu, bo ja nie potrafię, a przypuszczam, że do południa zniknie on z sieci na zawsze.

    Bardzo rzadko coś rzeczywiście znika z sieci na zawsze. Jak administracja strony zrzuci artykuł to jest jeszcze wayback

    https://web.archive.org

  11. Bertrand Russel przypadkiem kiedyś tam spotkał Chwistka i stąd protekcja. Jako logik Chwistek to nikt w porównaniu z Alfredem Tarskim. To jest „czymś oczywistym”.

  12. Argument ad personam nie powinien być używany w poważnej dyskusji, chyba, że uprawiasz dyskusję służącą jedynie do prania mózgów interlokutorom. Przypomina to dyskusje trolli na WP.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.