maj 152014
 

Toyah napisał wczoraj arcyważny, który wcale nie dotyczy nędzy rynku muzycznego w Polsce, a na pewno nie tylko. Tekst ten dotyczy nędzy naszych dusz i naszych umysłów, a także nędzy warsztatowej tych tak zwanych twórców oraz faktu iż nie ma w nas za grosz odwagi. I ja tu nie będę szydził z nikogo, bo sam tej odwagi nie mam za dużo. Chodzi mi jedynie o naświetlenie pewnego zjawiska, które wszyscy mamy przed oczami, ale nie zwracamy nań uwagi, bo klasyfikujemy je jako zjawisko natury artystycznej, a powinniśmy myśleć o tym jak o propagandzie. Być może jest to jeszcze jedna demaskacja tej tak zwanej kultury i sztuki pop, która bazując na najniższych instynktach zatruwa umysły i serca.
Był oto Toyah na koncercie w Łodzi, gdzie śpiewał stareńki już, a niegdyś popularny wykonawca nazywany Peterem Gabrielem. Ja się muzyką nie interesuje w ogóle, ale tego faceta pamiętam z emitowanego dawno temu programu „Przeboje dwójki”. Pamiętam też piosenkę, o której wczoraj pisał Toyah, a która była chyba w owym czasie sztandarowym utworem tego wykonawcy. Chodzi o utwór zatytułowany „Biko”, który opowiadał o życiu i śmierci murzyńskiego terrorysty z RPA. Pan ten najpierw, podejrzewam, że za namową złych ludzi, myślę nawet, że samego Nelsona Mandeli, rozkręcił w swoim kraju spiralę przemocy, a kiedy już się jej nie dało zatrzymać, policja postanowiła go załatwić urządzając tak zwaną pokazówkę. Biko został aresztowany i zamordowany w więzieniu z zachowaniem różnych nieostrożności, tak by świat i jego koledzy jak najszybciej dowiedzieli się o tej zbrodni. No i brytyjski wykonawca, który robił wtedy wielką karierę czyli ten cały Peter Gabriel postanowił napisać o nim piosenkę. Moim zdaniem jest to utwór tak nędzny, wtórny i żaden, że nie ma w ogóle o czym gadać. Jedyne co go utrzymywało na listach przebojów to temat właśnie, a wszyscy wiedzą, że jak coś aspiruje do miana sztuki, a żyje jedynie anegdotą, to znaczy, że jest owa rzecz po prostu nędzna. No i ten Gabriel wykonuje swoją piosenkę o zabitym murzynie już ponad 40 lat, a ludzie klaszczą. Jeśli Wam się to nie wydaje dziwne, to trudno, mnie się wydaje.
Pisał kiedyś Toyah o innej piosence, innego wykonawcy, mianowicie Boba Dylana. On z kolei napisał i zaśpiewał utwór o zamordowaniu innego czarnego, ale poszedł w sztukę prawdziwą, bo co by o Dylanie nie mówić, on ma przynajmniej jakieś pomysły. Lepsze lub gorsze, ale jakieś ma. Tamten, jak sądzę, pisał po prostu na zamówienie gangów, które szykowały zmianę władzy w RPA i wyszło jak wyszło. Dylan zaś opowiedział o tym swoim murzynie poprzez osoby trzecie związane z zabójstwem, zdaje się, że chodziło o morderstwo sądowe, ale dokładnie nie pamiętam. No i ta piosenka także była popularna i wszyscy się wzruszali. I Toyah też się wzruszał, ale ja zupełnie nie rozumiem dlaczego. Im bardziej się bowiem starzeję, tym silniej narasta we mnie przekonanie, że sztuka musi być najściślej związana z sacrum i musi podlegać kanonom. Wszystko co jest ponadto to propaganda. Im luźniejsze zasady rządzące rynkiem i kryteriami oceny tym większe pole do popisu dla manipulatorów. Fakt iż ktoś śpiewa i tańczy w rytm muzyki nie usprawiedliwia go wcale i nie podnosi jakości jego pracy, przeciwnie obniża ją. Dlatego właśnie rynkowi muzycznemu towarzyszą tak kosztowne i tandetne akcje promocyjne, żeby zakryć jakoś tę obrzydliwą propagandę.
Nie wiem czy zauważyliście, Toyah to wczoraj napisał, a ja dziś powtórzę, że artyści pop nie interesują się bohaterami takimi jak Przemyk, Jerzy Popiełuszko czy ksiądz Zych. Nie ciekawią ich losy tych ludzi, co innego czarni bojownicy o prawa i przywileje. Wynika to z prostego faktu, że za pisanie piosenek o Przemyku i innych wymienionych nikt nie płaci, a za piosenkę o Biko na pewno ktoś zapłacił, być może jego kumpel Mandela, który wypuścił go na linię strzału niczym zająca, a sam poszedł na 27 lat do sanatorium, które ogłupiała lewicowa prasa nazywała ciężkim więzieniem. Ja tego dokładnie nie wiem, ale wszyscy orientujemy się jak funkcjonuje polityka, szczególnie ta na styku z terrorem.
Parę lat temu kolega pokazał mi teledysk nakręcony w RPA, żeby już pozostać w tych samych klimatach, był to teledysk do piosenki opowiadającej o losach jednego z burskich generałów walczących w wojnie z Brytyjczykami. Pokazywali tam kawałek wojny i obozy koncentracyjne i plenery, a także gospodarstwa tych Burów, takie farmy, jakie znamy z filmów o Dzikim Zachodzie. I nie było w tym teledysku ani jednego czarnego. Nie wiem czy to prawda, ale utwór ten wzbudził wiele kontrowersji i spotkał się z krytyką środowisk postępowych. W samym RPA zaś, wśród ludności białej został on głoszony utworem kultowym. Łatwo go znajdziecie. Nie jest to najwspanialsze dzieło, ale powód jest przypuszczam ten sam, który stoi za uporczywym wykonywaniem przez Petera Gabriela piosenki pod tytułem „Biko” – pieniądze. Tam nie było dużego budżetu, nikt nie ma też zamiaru dalej promować tej piosenki, w krajach takich jak Polska zaś jest ona zupełnie nieznana. Toyah, gdyby ją usłyszał, powiedziałby pewnie, że muzycznie jest ona żadna, nie ma startu do „Biko” i innych kawałków Gabriela. Ja zaś myślę, że jakość tych piosenek i teledysków jest sprawą drugorzędną. Przekonuje mnie zaś do tego występ Conchity Kiełbasy i Donatana, na festiwalu Eurowizji, a także wszystkie, wcześniej tu przez nas omawiane, produkcje muzyczne. To jest jedna bieda, która musi się ratować propagandowymi budżetami, albo ględzeniem o filozofii, albo narkotykami, albo biustem wywalonym na wierzch. I nie ma znaczenia czy to Peter Gabriel, czy Jolanta Ciupa. Bo nie wiem czy wiecie, ale ta miła pani z Eurowizji, co markowała pranie bielizny, tak że wszystko było widać, ma na nazwisko Ciupa. Nie żartuję, Cleo, Donatan i Ciupa – trzy w jednym.
No, ale wracajmy do propagandy. Jej siła jest wprost proporcjonalna do nędzy umysłów, które ją zasysają. Myśmy to przećwiczyli dawno temu na tak zwanej „Telewizyjnej liście przebojów”. Występował tam taki facet pozbawiony słuchu, z potężną wadą wymowy, ze ślinotokiem i całą masą ciężkich deficytów, który siedząc na krzesełku udawał, że gra na gitarze. No i oczywiście śpiewał. Jak wszyscy, którzy nie potrafią śpiewać, a mają w domu gitarę. Nie mógł się powstrzymać. Najlepsze było to, że człowiek ten nie występował jako solista, ale jako zespół, zespół o nazwie „Universe”.Tak naprawdę zaśpiewał ów zespół tylko jedną piosenkę, tę o Lennonie i potem zniknęli. Było to w czasach, kiedy nie można było śpiewać piosenek o Przemyku i Popiełuszce. No, ale nie było przymusu, żeby śpiewać o Lennonie, nędznym komunistycznym propagandyście i prostym świrze. Ale zespół „Universe” właśnie o nim zaśpiewał licząc na to, że temat ich uskrzydli. Ja wiem, że ten biedny człowiek już nie żyje. Miał raka i zmarł parę lat temu, wiem, ale to nie znaczy, że mam nie zwracać uwagi na jego pokazy sprzed lat, bo miały one bardzo istotny sens w całej machinie propagandowej lat osiemdziesiątych. Żal mi tego wykonawcy, bo on pewnie naprawdę wierzył, że zrobi karierę jak zaśpiewa o Lennonie. Jak oni wszyscy, wszyscy konformiści świata wierzą, że kariera i sława biorą się z kiwania głową w rytm. A to nieprawda, kariera bierze się z dobrze przemyślanego buntu, po którym, jeśli zakończy się sukcesem, można już tylko wystawiać rachunki gangsterom takim jak Mandela i jego kumple.
Oczywiście, możecie powiedzieć, że w Polsce każdy bunt był sterowany przez władzę, nawet bunt tak idiotyczny jak pomarańczowa alternatywa. I to prawda, ale każdy kto pamięta niemiecką okupację powinien się zastanowić dlaczego za komuny nikt nie wpadł na pomysł, żeby śpiewać na ulicy piosenki takie jak za Hitlera. Nie o Przemyku zaraz czy o Popiełuszce, ale o tym, o czym zwykle traktują piosenki – o miłości, szczęściu i prostych dramatach. Nikt tych piosenek nie pisał i nie wykonywał na ulicy. Oczywiście były piosenki i byli wykonawcy zbuntowani, ale oni się realizowali na różnych organizowanych bądź zatwierdzanych przez władzę festiwalach, a to poetyckich, a to rockowych, a to piosenki turystycznej. Tam to było kanalizowane i żadnemu z tych buntowników przez małe „b” nie przyszło do głowy, by po prostu wyjść do ludzi i zaśpiewać na ulicy. Dlaczego? Myślę, że dlatego iż każdy z nich liczył na karierę. Nawet ci niezrozumiani przez nikogo poeci, być może oni właśnie najbardziej na nią liczyli. I to mnie właśnie zniechęca do kultury popularnej i jej twórców, ta bieda i próba oszukania wszystkich poza sponsorem, który na żywca podsuwa jednemu z drugim cyrograf i mówi – podpisz synu i nic się nie martw, wszystko będzie dobrze. Nic nie będzie dobrze bo nie może być dobrze. Nie może, bo ci nasi z cyrografami to jakieś podrzędne szatany z trzeciego kręgu piekła, ten zaś co umówił się z Peterem Gabrielem, żeby tamten śpiewał o terroryście przez 40 lat, rezydował gdzieś między szóstym a siódmym kręgiem i miał o wiele więcej do gadania.
Do czego ja tu dziś zmierzam spytacie? Do prostego wniosku, nie oglądajmy się na to co płynie do nas z estrady, tym mniej się oglądajmy im więcej potrzeba środków by artystę estradowego wypromować. Tym mniej się oglądajmy im bardziej dramatyczne sytuacje opisuje pieśń przezeń wykonywana, bo to nam daje gwarancję, że utwór jest nędzny, a pieśniarz należy do plemienia pozorantów.
I wiecie nad czym się teraz zastanawiam? Nad tym jaki charakter będzie miała piosenka, którą Maleńczuk napisze i zaśpiewa po śmierci generała Jaruzelskiego. Bo, że napisze i zaśpiewa to pewne. Nie tylko on zresztą, inni także będą pisać i śpiewać, bo ktoś im podsunie nowy cyrograf i powie, że teraz to już naprawdę chłopcy, teraz kariera będzie pewna, tylko coś o generale musicie zapodać…Może nawet jakiś festiwal ku czci zorganizują? Kto wie? Na piosenki o Przemyku i Popiełuszce jednak nie liczcie, nie ma żadnych szans, że powstaną. Skoro Kaczmarski nie napisał nic o Przemyku to nikt inny się za to nie weźmie. Swoją drogą ciekawe dlaczego on milczał w tej sprawie? Może ktoś coś wie?

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie sprzedajemy książki Toyaha i I tom Baśni jak niedźwiedź, w cenach bardzo przystępnych. Mamy także trzy zeszyty komiksowe o przygodach Jana Hardego – żołnierza wyklętego. Jeśli ktoś nie lubi kupować przez Internet może zajrzeć do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, do księgarni „Przy Agorze’, która mieści się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” przy ulicy Łódzkiej w Częstochowie.

  54 komentarze do “Czy Maleńczuk napisze pieśń o generale Jaruzelskim?”

  1. słuchowisko radiokrakow.pl pt Nietoty … zrobione przez nasz ulubiony duet Majewski , Klata … kończy się ogólnie stwierdzeniem-plunięciem … że wy Polacy nie potraficie nawet zwalić winy za wszystko na Jaruzelskiego … przeżyc dzięki temu khatasis i iść do przodu … z podniesioną głową

    dajecie sobie nawrzucać na ramiona coraz większy balast win

    słuchowisko poszło na jakiś ogólnopolski festiwal radiowy .. nie pamietam nazwy .. i ma wielkie szanse … na złotą palmę czy innego nobla

  2. Czegoś mi brakowało w darmowym gender eleMENtarzu! I to małe „b” mnie natchnęło! Brakuje murzynka Bambo 😉

  3. Ja bym dodał, że malarstwo w Europie skończyło się na początku renesansu, gdzie zaczęli malować iluzyjnie i zabrakło im w sztuce sacrum a zaczęli ubóstwiać człowieka i przyrodę.

  4. Polacy dają do siebie mówić polskojęzycznym niepolakom lub sprzedawczykom (na jedno wychodzi) i jeszcze – dzięki „poczuciu humoru” ich uwielbiają.

    Doskonały bonmot o skuteczności propagandy. Zapamiętam go, Gospodarzu. Dziękuję również za to. Pozwolę sobie go rozpropagować wśród znajomych. Z Pańskim „socjalistą” zrobiłem to już dawno.

    A w szerszej skali: Lewica nie ma skrupułów, zeby lwią część swoich zagrabionych ludziom zasobów inwestować w propagandę. Wiedzą, że to inwestycja długoterminowa.

  5. „…sztuka musi być najściślej związana z sacrum i musi podlegać kanonom.” 200% prawdy w tym zdaniu. Musi dawać oczyszczenie – katharsis. Niestety od końca XIX w. przemieniono ją w „grę szklanych paciorków”, że posłużę się Hermanem Hesse.

  6. Tak chyba było od zawsze w sztuce i muzyce — już przecież klasycy i romantycy wieszali na sobie nawzajem psy za sprzedajność i schlebianie — nomen omen — chlebodawcom. I tak właśnie było — klasycy brali kasę od arystokracji i rodów panujących za subtelne konserwowanie umysłowego status quo, a romantycy — od jakobinów i innych rewolucjonistów (tkaczy flandryjskich, bankierów z city, kogo tam jeszcze) — za rozbudzanie emocji i podgrzewanie nastrojów. I jak nastawiona konserwatywnie publiczność dostawała torsji na dźwięk muzyki Mozarta czy Beethovena, tak teraz my nie możemy ścierpieć disco-polo, techno i innych hip-hopów (a nasi rodzice — rocka w wykonaniu ansambła pinka fłojda, a nasi dziadkowie — bitlesów i rolingstonsów).

    Ale ponieważ historia zaczyna się tragedią, a powraca jako farsa, dzisiejsi muzykanci nie wystają choćby nad obcasy nawet tych pomniejszych XVIII-wiecznych miernot w stylu Salieriego (który w końcu wcale miernotą nie był, wbrew opowieści Formana), a co dopiero tych największych Vivaldich, Haendlów, Bachów, Faure’ów, Lisztów, Chopinów.

    W efekcie, słuchając współczesnej muzyki popularnej (a nawet i tej „poważniejszej”) trudno oprzeć się wrażeniu spożywania produktów przemysłu masowego żywienia, nafaszerowanych chemią, barwnikami i przetworami GMO, tej kulinarnej (a w tym wypadku kulturalnej) urawniłowki.

    I tak jak pasza z MacDonalda wychowuje konsumentów na gastronomicznych debili, tak wyroby muzycznopodobne serwowane jak dzień długi przez media wychowują społeczeństwa na kulturowych matołów, którzy postawieni przed największym nawet geniuszem muzycznym w historii będą się wiercić i stękać, że rytm słaby i podrygiwać się przy tym nie daje (bo przecież nie tańczyć!). Tak samo, jak klientela skarmiana fastfoodem gotowa skalać keczupem i musztardą najwybitniejsze nawet dzieło Bocuse’a, unieśmiertelniając przysłowie o nierogaciźnie i wydzielinach chorych mięczaków.

    Co jest wyznacznikiem znaczenia twórcy? To samo, co w przypadku polityki, wyznacznikiem znaczenia męża stanu. Pamięć i kult. Jeśli trzecie pokolenie z pietyzmem dokopuje się ostatnich nieznanych nut, drobnych szczegółów żywota, listów i pamiątek po kompozytorze, a przemysł muzyczny zarabia na nim miliony w sto czy dwieście lat po zgonie, to znaczy, że ludzie słuchają go mimo mód.

    Dlatego ciekaw jestem, kto ze współczesnych przetrwa w pamięci naszych prawnuków. I dlaczego. Naprawdę, to fascynująca zagadka.

  7. sama sobie stawiam to pytanie , zawarte w ostatnim zdaniu …

    przecież , przynajmniej ci znani mi , młodzi nie pamiętają nic na bieżąco

    jednak coś się koduje w podświadomości i ciekawe , co to jest

    co wypłynie po latach ?

  8. Nie mam zupełnie pretensji do piosenkarzy, którzy nie śpiewają o Przemyku, bo dla nich był kimś dalekim i nieznanym. Nie mam też do innych, którym nie leży śmierć Staszka Pyjasa.
    Jeśli miałbym mieć do kogoś pretensję w tym ostatnim przypadku to do starszego Wildsteina, bo przecież nie do tego trzeciego kumpla (sic!). Miał Wildstein spore możliwości wycierając tu i ówdzie eksponowane fotele.
    Jeszcze większą pretensje mam do kolegów z KORu, którzy dorwali się do władzy i zapomnieli o Staszku, jak: Kuroń, Mazowiecki czy Geremek.
    Myślę, że zaszła tu jedna z najobrzydliwszych prób legendowania członków KORu, którą powtórzono później względem prof. Niesiołowskiego, kiedy z braku rzeczonego w jego biurze zdesperowany Ryszard Cyba udał się do biura poselskiego PiSu i zamordował tam Marka Rosiaka, i dźgnął kilka razy nożem Pawła Kowalskiego.

  9. dlaczego ze sztukmistrzów starożytnosci obecnie najlepiej znane sa wszetecznice babilońskie? Tak sobie tylko szukam analogii.

  10. maria słuchałaś tego Nietoty za pokutę czy w ramach umartwień ?

  11. Wszeteczności babilońskie? Pierwsze słyszę. Dla mnie to jest raczej epos o Gilgameszu, Homer, Sofokles, Fidiasz, no i — LBNL — Stary Testament, też w końcu dzieło starożytne.

  12. moje hasło : wiedzieć !!!

    z pierwszej ręki

    komentarze też ciekawe … jak wiem kim jest komentator

    ale , że za pokutę … nie przyszło mi do głowy …. no nie będę już ideologii dorabiać po czasie .. takich pokut to ja mam na koncie w pieron …. nie będę Panu Bogu oczu tym wykłuwać …

    mnie interesuje antropologicznie problem kozła ofiarnego … jest książka bodaj ??? Girarde pod tym tytułem …

    jesteś dokładny , to sobie nazwisko sprawdzisz 🙂

  13. dla mnie Biblia i Gilgamesz …

    nooo wieża Babel ?????

  14. chodziłam ul Szewską i w strachu pewnym popatrywałam , która to brama …..
    wtedy , w następnych dniach ……

    nagroda dla tego kto zgadnie co się tam za ,,wolnej” POlski mieściło ???????

    nagroda …. ostrzegam … to gorzka satysfakcja

    satysfakcja … bo się wie …

    gorzka

  15. Naszła mnie taka refleksja. W latach 70.tych dużą popularność zrobił niejaki Janusz Laskowski, taki bard miłosny, którego utwory pamiętam 2. „Beata” i „Kolorowe jarmarki”. Laskowski przez krytyków i cały ten mainstream odsądzany był od wszystkiego, od talentu najbardziej. No, ale chłop miał gitarę, grał i śpiewał jak umiał. Nagrywał na pocztówkach (młodzi nie wiedzą, więc podpowiem, że w garażach nagrywano piosenki metodą jak na płytach winylowych i sprzedawano gdzie się dało. O dziwo nawet sporo.
    Czy chciał zrobić karierę? Nie wiem. Nie zrobił. Też nie wiem dlaczego, bo robiły większe beztalencia, a Laskowski był przynajmniej jakoś tak na swój sposób autentyczny.
    Na festiwalu (bodajże) opolskim „Kolorowe jarmarki” zaśpiewała Maryla Rodowicz, pieszczocha poprzedniego systemu, lansowana na Bóg wie kogo. Z powodów niezrozumiałych niezrozumiałych jej wykonanie „jarmarków” uznano za wielkie wydarzenie artystyczne.
    Dla Laskowskiego to trochę krzywdzące, bo różnica aż tak wielka nie była, o czym można przekonać.
    Ale to tak na marginesie.

  16. To nie było trudne. Lubię gorzką czekoladę 😉
    Też chodziłem wtedy na Szewską! Ale podejrzewam, że @tadman też był wtedy w Krakowie 😉

  17. Po przeciwległej stronie w oknach na parterze skryci za kotarami byli tajniacy i było widać, że niektórzy wchodzący do bramy lub przystający bardzo ich interesowali, bo robili im zdjęcia.

    Podobnież wycofali mieszane patrole składające się z SORowców i trepa, bo jakaś babina na Plantach lżyła ich, że kolegę im zamordowali, a oni dla postrachu po mieście chodzą z bronią. Zbiegł się tłumek i tylko dzięki przytomności trepa nie doszło do czegoś być może tragicznego.

  18. no to niespodzianka …. kup sobie Henry tę czekoladę 🙁

    ale jest jeszcze coś pod spodem …

    i od razu mówię lojalnie …. nie podam odpowiedzi …

    Po mojemu @tadman powinien być we Wrocławiu …. ale młode i głupie … to się plączą nie wiadomo po co po kraju 🙂

  19. Jawohl! Ein halbes Jahr in Montelupich. 😀

  20. Jak we Wrocławiu to odpowiedź w języku ostatnio tam bardzo popularnym.

  21. taaaa .mówiłam , że młode to i głupie … sorry … tak mi jakoś Wyspiańskiem … choć tam było jeszcze , że naiwne …

    Monte to dobra szkoła ….. trudno napisać , ze polecam … prawda ???

    ale jak już ktos miał tę okazję….

    Byłam raz wśrodku .. nawet prosili siadać…. No ale to tylko godzinka ……

    jednak pamiętam

  22. mili kombatanci …. u nas leje , a mój pies mówi , że idziemy … taka mała cholera po prostu ….
    amfibia by mi się przydała , jak już tak wojskowo …

    jak przeżyje i wyschnę to jeszcze włączę kompa .. bo zagadka moja ma drugie dno …. niestety … ciekawam , czy ktoś do niego dotrze ?

  23. I jeszcze jedno. Słyszałem wtedy plotkę, że jego dziewczyna wyprowadziła się z Szewskiej kilka tygodni wcześniej.
    Traktowałem tę informacje stosownie, aż w stanie wojennym okazało się, że aresztowano niesłusznie wielu ludzi i tylko dlatego, że chłopcy mieli trochę nieświeżą bazę danych.

    nnno, wtedy tak

  24. …. ale młode i głupie … to się plączą nie wiadomo po co po kraju 🙂

    am nadzieję, że cytowanie wyszło i to „nnno, wtedy tak” bedzie zrozumiałe.

    Ta, a ja nie wiedział, że w piśmie też widać, że ja z Wrocławia. 🙂

  25. To ze Malenczuk napisze piesn o Jaruzelskim to pewne. Zeby ozywic swoja podupadla kariere.

  26. Dlatego ciekaw jestem, kto ze współczesnych przetrwa w pamięci naszych prawnuków. I dlaczego. Naprawdę, to fascynująca zagadka.

    Terror jest okrutny, bo boimy się wejść w rolę tego szkraba, co z racji wieku nie wiedział, że nie można powiedzieć, iż król jest nagi.
    Jeśli wywołamy w sobie szczere dziecko to możemy chyba odróżnić coś od zwykłej i promowanej chały. Ale jednak pamiętam, że nawet moje dzieci długo były odzwyczajane od McDonald’sa. Były dąsy, jak nie zgodziliśmy się na imieniny w tym przybytku. Perfidia tych co nam wtykają różnego rodzaju chały i ersatze jest ogromna.

  27. no , wróciłam z deszczu , nie było tak żle ..

    ale nikt nie zgadł ani nie poszukał ….

    wy patrzycie na adres Szewska 7

    a na Szewska 5 , czyli przez ścianę jest …… pewien dział sprzedarzy ….. tak należy wpisać do google

    i to jest chichot historii

  28. Ale Shakers Club czy GW Praca?

  29. Jeśli Maleńczuk wie lub dowie się kim naprawde jest Wojciech J. –
    to może mu przejdzie ochota ….

    Wojciech J. , a to prawie pewne jest matrioszką.
    Orginalny Wojtek był chłopcem religijnym,patriotycznym, znał łacinę …
    Wojciech J. nigdy nie spotkał sie ze swoimi kolegami z gimnazjum – nie chciał.
    Jeden z kolegów Wojtka rozpowiadał, że to nie ten, którego znał.
    Wojtek miał bliznę na prawym ręku po wypadku z maszyna rolniczą
    , a poza tym nie ten typ człowieka. … itd.

    Po wojnie oczywiście przysłano wiecej różnych matrioszek ….
    To stary numer . Iwan Groźny to też matrioszka ……..

  30. dział sprzedarzy gazety wyborczej .. ulice mają stronę nieparzystą numeracji ,, czyli to jest przez ścianę …..

    sprzedarz czekolady w miejscu /?? ??? !!! / śmierci … i dział sprzedarzy …. miejsca na reklamę w gazecie np.obok

    taka linia ..kolega / trzej kumple / sprzedawczyk Maleszka – ketman .. późniejszy pracownik GW … itd … tu jest bogata…. ornamentyka … jeśli mogę to tak nazwać … symbolika …..

  31. crazzy is my life 🙂

  32. Jeśli idzie o bohatera tego felitonu to powiem, że dla mnie jest to typ mocno antypatyczny. Czytałem jak to chwalił się, że odmówił służby wojskowe przez co trafił do więzieniaj. Widać, że zapłacił za to sporą cenę. Gdyby poszedł, jak wielu innych, do wojska to przerzyłby unitarkę, kocenie, potem miałby labę, a po dwóch latach kompletny spokój. Dzisiaj morale miałby OK, a tak ma pokręcone i nie jest panem swojej woli i nie wie co jutro będzie musiał robić. Może będzie musiał śpiewał pieśni na cześć Komorowskiego, a może będzie służył za ruchomy i śpiewający cel na Majdanie, a może za przewiny lub niedotrzymanie danego słowa wyląduje w więzieniu. On wie, że nie wie i że nigdy nie będzie wiedział.

  33. Cechą charakterystyczną podawanego życiorysu jest kompletne zrywanie nici wiążących go z otoczeniem, stąd wielokrotne przeprowadzki. Skorelowane były one z okresami, kiedy młody człowiek zmienia się najbardziej. Często takie wydmuszki chroniono przez usuwanie niewygodnych świadków.
    Słyszałem, że zapisy w księgach parafialnych w Kurowie też pozostawiają wiele do życzenia, a samo nazwisko Jaruzelski ma źródłosłów co najmniej dziwnie brzmiący, no chyba, że generał ma brazylijskie korzenie. :)))

  34. 8-[ przeżyłby unitarkę

  35. Mario! Czy Ty czasem źle mnie nie ulokowałaś w ten czas? 🙂

    Tam wtedy były dwie szkoły życia. 😛

  36. nigdzie Cię miły tadmanie nie ulokowałam … widzisz …. zawsze jest szkoła …. dla chcących się uczyć…

    żeby Cię rozchmurzyć w ten deszczowy dzień…. wiesz czego ja się nauczyłam w szkole .. takiej zwykłej … prlowskiej ???

    niczego ….

    wszystko zawdzięczam sobie , czytaniu …nazwisku przez które dawano mi bujać po bezkresach /jak na szkołę / mojej wiedzy … uciekając od tematu …. od konkretnego pytania nauczyciela …

    a wiesz jak zdałam nielubianą termodynamikę do której z racji ważnych problemów życiowych nie miałam głowy ….???

    napisałam sobie podstawowe rzeczy , które mi uciekały na takich dużych arkuszach , jak te do pisania egzaminu ….
    potem to pomięszałam … coś bazgroliłam trochę .. a potem już udawałam , że to jest brudnopis , który leżał sobie jawnie na stole … i po prostu jak sprawdziłam podstawy , to resztę już napisałam .. bo przecież MYŚLĘ …. tylko w życiu są wazniejsze rzeczy .. niż kilka wzorów co to są w tablicach ..

    jak widzisz nawet w zwykłej szkole można sie nauczyc nie tego czego oczekują wychowawcy .. ale za to bardziej pożytecznego …:))))))

    więc Ty się nie przejmuj takimi luźnymi uwagami ..

    i nie zniknij z komentowania spłoszony … proszę…..:))))

    no nie wiem co Ci jeszcze napisać , żeby ci nie było przykro ….:)))

  37. Ponieważ może jutro powędruje w swiat , jeśli nie będzie za bardzo lało … to jeszcze napisze coś co ucieknie potem .. a wczoraj mna wstrząsnęło …
    Słuchałam wieczorem w radiokrakow.pl …opowieści prof Kieżuna o Powstaniu Warszawskim … On dostał doktorat honoris causa .. i był w Krakowie ..

    ale to o czym mówił tak mocno bije wv Zychowicza ….. że facet powinien publicznie ZJEŚĆ swoją książkę ..

    Tak jak pisze coryllus .. są dwie conajmniej warstwy historii … to co się dzieje w istocie , nad naszymi głowami .. i to co my wiemy tu i tera podejmując decyzje ..

    Profesor powiedział , o czym nie wiedziałam , że niemcy mieli tyle wtyk że dokładnie było rozpracowane AK … i jak zapadła decyzja pierwsza data powstania .. zaczęli wyłuskiwać grupy … zawozili na ruchliwą ulicę i publicznie rozstrzeliwali … potem następną grupe … na oczach ludności … Gdyby powstanie nie Wybuchło , to by ich wszystkich wybrali i zabili … Ja to okropnie steszczam ..
    I oczywiście jest to wszystko , wielka polityka Stalina i USA …

    ale tu ten dramat zwykłych żołnierzy ,,, walczących w nadziei na zwycięstwo .. ale i przymuszonych do walki w samoobronie ..
    Kieżun przez swój spokój wstrząsnął mna wczoraj …

    Ja się jeszcze na taki spokój nie umiem zdobyć .

  38. …symbolika. że się wetnę, proszę zwrócić uwagę na logo tej firmy i hasła, komu te rozlewające się budynki skojarzą się z miastem i proponować, że uczynią świat czekoladowym?! ale może ja jestem z Kobierzyna…

  39. Lubię profesora Kieżuna. Za Jego wersję prawdy o prywatyzacji. Jakoś tak chce mi się mu wierzyć.

  40. No nie. Myślałem, że mówimy o wesołkach i popkulturze, znaczy o nadbudowie dla gawiedzi. Biblii tu nie zaliczyłbym. Szczególnie Księgi Kapłanów i Księgi Powtórzonego Prawa. To uzupełnienie do Sun Tzu – czyli jak zarządzać podbitymi ludami i niewolnikami. Nie dla gawiedzi to lektura

  41. Ależ Mario, nic a nic się nie płoszę bom odważniejszy od szaraka.
    Dla nieobytych z Krakowem wyjaśniam, że na Montelupich jest więcej miejsc, które mogą być szkoła życia, a mianowicie klasztor, więzienie no i WSWChem. Miło jest skrzyżować klawiarurę z osobami, które też w tym znajdują przyjemność.

  42. Mój Ojciec uważał, że wiele wrażliwych informacji do okupantów (liczba mnoga) dotarło z Londynu, a szczególnie ta o miejscu ukrywania się gen. Grota Roweckiego. Twierdził, że te Kalksteiny i Kaczorowskie to był sztafaż, by ukryć faktyczne źródło przecieku. Więcej nie udało mi się od Ojca wyciągnąć.

    A teraz Ty przychodzisz z informacją o prof. Kieżunie i mogę sobie dośpiewać, że zapewne Ojciec uważał, że gdyby generał był w Warszawie to Niemcom tak łatwo nie poszło by z prowokacją i wymuszeniem powstania w dogodnym dla nich i Rosjan momencie. Wydaje mi się, że ten temat czeka na swojego historyka. Chociaż pp. Siemiaszkowie mieli pewne trudności z opisem i dotarciem do faktów o tak ewidentnym ludobójstwem, to dotarcie do rzeczy trzymanych w mroku i potencjalnie bardzo obrazoburczych będzie piekielnie trudne.

  43. W ostatnim BIuletynie PRP (wyguglać: wicipoolskie.pl) jest artykuł opisujący zażyłe kontakty Churchila z ambasadorem radzieckiem jeszcze przed II wojną i autor twierdzi, że ustalenia jałtańskie miały miejsce w 1937 roku. Potem była tylko realizacja tego co ustalono.

    Ponieważ w jednej ze swoich książek Coryllus opisując czasy Iwana Groźnego wskazuje pewne podobieństwo na powstałe po II wojnie tereny do rabowania i tereny które mają się rozwijać (RWPG i Europę Zachodnia).
    Jest północ, nie będę więcej rozwijać, bo się pogubię, artykuł polecam.

  44. kurczę, zamiast po pracy zgasic komputer jeszcze tu zajrzałam… i oczom nie wierzę:)

    na Monte jest taki duży budynek …. drogi tadmanie ….

    tam jest pełno niebezpiecznych osobników myślącyzh tylko o tym jak się zająć twoim uzębieniem :(((

    zapewniam Cię , że godzina przesiedziana z otwartą paszczą , na fotelu dentystycznym w oczekiwaniu na konsultację …. i myśl że to nie może być na NFZ ….. czyli … ILE????

    ja to pamiętam … więcej już tam nie poszłam …..

    Po prostu jesteś chyba nie na bieżąco z Krakowem

    Przyznaję , że pozostałe wymienine przez Ciebie obiekty też są na Monte …..

    W dodatku byłam i na furcie ,,,, i na widzeniu w więzieniu … ktoś musi być samarytaninem …..

    Są to szkoły … też … owszem ….

    No i jeszcze polibuda .. choć to już nie Monte …..a może

    Prawie wszędzie w Krakowie byłam , co stwierdzam ze zdziwieniem , bo ja lubię siedzieć w domu ….

    Aaaaa , nie wiem , czy to TY w tym wojsku tak leciałeś zygzakiem na wartownię :)))))))))

    Dobranoc 🙂

  45. Ni, nie tu, bo to było na tzw. praktyce. 🙂

  46. Pomyliłam to googlanie (ma być): wicipolskie.org

  47. D> dygresja , odnosnie KORu , Stanislawa Pyjasa (wspolpracownika KOR) i jego domniemanych „kolegow” z kierownictwa KOR.
    Dzis wiemy – ze KOR to byl czerwony trust , poprzekladany „legitymizujacym” trust – np. Zbigniewem Romaszewskim , Antonim Macierewiczem , Janie Olszewskim.
    KOR (trust) zalozyl Jerzy Andzrzejewski > stalinowski posel , stalinowski red. naczelny … > dlatego tez Stanislaw Pyjas wspolorganizator protestow (Radom , Ursus) – wspolpracujac z KOR niechcacy informowal SB. Zamordowany (bity az umarl) stal sie polskim swietym. W 1977r. po smierci Stanislawa Pyjasa do KORu dolacza Adam Michnik > wzmacniajac trust.

    Tadeusz Mazowiecki i Bronislaw Geremek nie tworzyli KORu.

    Mazowiecki to od 1948 r. swiecki dzialacz katolicki (PAX , KIK) , zwany profesorem (nie ukonczyl studiow prawniczych). Posel PRL 1961-72 , w latach 80′ Mazowiecki w roli zyranta nowej solidarnosci > pod reke z : Michnikiem , Walesa , Kuroniem , Geremkiem (kolejny trust) – po ktorym „Solidarnosc-trust” jest partnerem w Magdalence.
    Był członkiem Kapituły Orderu Orła Białego (do 2007), kiedy to odmówił ponownego złożenia oświadczenia lustracyjnego.

    Bronislaw Geremek (naprawde > Benjamin Lewartow) , w liceum czlonek ZWM , na Uniwersytecie Warszawskium sekretarz PZPR , w 1955 r. ukonczyl studia na wydziale historycznym UW i wyjechal na stypendium do USA (?!).
    1956-58 > dwuletnie studia podyplomowe w École pratique des hautes études (EPHE) – szkoła nadaje własne dyplomy oraz tytuły magistra i doktora w trzech sekcjach: Nauki przyrodnicze, Nauki historyczne i filologie oraz Nauki religijne (Bronislaw Geremek od 1960) doktor > paryskiego rzemiosla i prostytucji , (72′) habilitowany w PAN („Paryskie grupy marginesu spolecznego w sredniowieczu”).
    W sierpniu 1980 związał się (trust) z ruchem społecznego protestu robotników Gdańska, był członkiem Komisji Ekspertów przy MKS w Gdańsku, a następnie został jednym z doradców powstającego NSZZ „Solidarność”. W 1981 na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „S” przewodniczył Komisji Programowej.
    W 1989 otrzymał tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych (brak szczegolow otrzymania tytulu).
    Straznik ustalen okraglego stolu , inicjator „nocnej zmiany”.
    Był członkiem Kapituły Orderu Orła Białego (do 2007), kiedy to odmówił ponownego złożenia oświadczenia lustracyjnego.

  48. Fajna elyta. Wyobraźcie sobie tę trójkę myslicieli „z profilu”: pierwszy profil Geremka, drugi Mazowieckiego trzeci Michnika. No sam cymes.

  49. Dzięki. Mnie szło o to, że łatwo zapominają o swoich odstrzelonych i poświęcają czas realizacji aktualnych celów i trzymają sztamę z żywymi, co raczej świadczy iż jednoczy ich koryto, a nie idea.

  50. Świetna uwaga i pociągnę dalej. Brytyjczycy, pomimo minięcia już pięćdziesięciu lat, zapis na trzymanie pewnych spraw nadal pod kluczem przesuwają zdaje się w nieskończoność. Świadczyć to może, że cele i sposób realizacji za bardzo się nie zmieniły, więc ujawnienie faktycznych konszachtów sprzed pięćdziesięciu, a właściwie już siedemdziesięciu lat byłoby im zdecydowanie nie na rękę.

  51. „Parę lat temu kolega pokazał mi teledysk nakręcony w RPA, żeby już pozostać w tych samych klimatach, był to teledysk do piosenki opowiadającej o losach jednego z ….”

    Czy ktoś widział ten teledysk? Ja szukałem i nie znalazłem.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.