kw. 022023
 

Zdanie Goebbelsa o ciągle powtarzanych kłamstwach, które stają się prawdą, jest jednym z najczęściej powtarzanych w sieciowych dyskusjach o komunikacji politycznej. Dorównać mu mogą tylko cytaty z Sun Tsu. Ludzie, którzy się nim posługują zachowują się momentami tak, jakby to oni byli Goebbelsem, a Hitler wygrał wojnę. No więc było trochę inaczej, o czym najwyraźniej zapominamy. Goebbels skończył marnie, albowiem używał swoich kłamstw w intencji jawnie ludobójczej. I to się na nim zemściło. Żadne kłamstwo nie stanie się prawdą, w polityce jednak dominują pewne złudzenia. Dotyczą one także spraw dużo mniejszego kalibru niż te, którymi zajmował się doktor Goebbels. Dotyczą one także spraw, których intencja wydaje się szlachetna i inspirująca. Realizacja jednak zawsze pozostawia duży niedosyt i całą listę życzeń.

Zacznę od pewnego trudnego do udowodnienia stwierdzenia, które uważam za prawdziwe – jeśli jakaś kwestia nie jest inspirująca, mamy sto procent pewności, że jest manipulacją i kłamstwem. Te bowiem, od chwilowego zachwytu i złudzenia, że poprzez zainteresowanie nimi zostaniemy przeniesieni w jakąś szczęśliwszą krainę, prowadzą nas ku wilgotnej, oblepiającej mózg nudzie. I tak jest, na przykład z historią sztuki, albo z różnymi fascynacjami literackimi, czy też kolekcjonerskimi. W końcu wszystkie inspiracje i zachwyty okazują się hupcą, a ludzie w nie wkręceni, nie mają innego wyjścia jak bronić tych swoich zachwytów, bo inaczej ich głupota i ułomność zostaną zdemaskowane. O tym by stanąć w prawdzie nikt nie myśli, albowiem ograniczenia, które sam sobie narzucił całkowicie mu to uniemożliwiają. Bywa, że w takiej sytuacji stają całe, duże zbiorowości, a wtedy pada pytanie – czy warto tkwić w tym kłamstwie i czy organizacja ma na tyle siły, żeby je wciąż od nowa uwiarygadniać? A jeśli tak, czy efekt jest tego warty?

Byłem wczoraj w muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, pierwszym muzeum jakie odwiedziłem sam, bez rodziców. Dawno, dawno temu, wybrałem się tam z kolegą. Pojechaliśmy rowerami, on miał składak, a ja rower marki „Ural”. Był rok 1983 – prehistoria. Muzeum to niewiele się dziś różni. Chodź pewne rzeczy się zmieniły. No, ale jest tam ta sama kopia trik-traka, która była dawniej i inne jakieś kopie, które degradują tę placówkę, jako obiekt nadający się do zwiedzania. Mimo tego mam duży sentyment do tego miejsca. Mogę też szczerze Wam je polecić, albowiem w sezonie odbywa się tam – inaczej niż dawniej – wiele imprez muzycznych. Generalnie placówka ma raczej status edukacyjny niż muzealny, a zorganizowana jest w miejscu, o którym tradycja mówi, że należało do Jana Kochanowskiego. I to jest oczywiście prawda, choć nie zostało tam po Kochanowskich nic, poza kawałkami portalu kaplicy w Sycynie. Kiedy przypomnimy sobie jednak, że Jan Kochanowski pierwsze scholarskie szlify zdobył w Sieciechowie, zrobi się trochę dziwnie. Sieciechów bowiem jest dziś wioseczką bez znaczenia, choć Kochanowski w pieśni „Na zjazd stężycki” wspomina samo miasteczko, jak i jego dawnego właściciela Sieciecha. To był ważny ośrodek, podobnie jak cały region. Nic z tego jednak nie zostało poza Kochanowskim i jego twórczością, która reprezentuje coś niesłychanie odległego od spraw związanych z prosperity regionu. Dowiadujemy się o tym już na początku ekspozycji albowiem jest tam mapa z zaznaczonymi miejscami pobytu Kochanowskiego. Najważniejsze moim zdaniem są dwa – Królewiec i Paryż. Oczywiście, w gawędzie muzealnej poza ich wymienieniem nie pada żadne słowo na temat pobytu Kochanowskiego w tych miastach, a więc cały wątek związany z Albrechtem i misjami naszego poety podejmowanymi w imieniu księcia w Prusiech po prostu nie istnieje. Tak, jak nie istnieje już kolegium w Sieciechowie i warownia strzegąca przeprawy przez Wisłę. To są rzeczy współcześnie nie warte uwagi. Istotne jest tylko to, że Kochanowski wzorował się na Horacym i pisał wiersze nawiązujące do tradycji klasycznej. I to jest ważne. Narracja ta wskazuje więc, że dla edukacji nas wszystkich nie jest istotne, co działo się naprawdę, ale ważne jest podtrzymanie pewnego złudzenia, które ma nas uczynić ludźmi wyjątkowymi. Wszyscy dobrze wiemy, że żadna antyczna tradycja nie istnieje w wymiarach sugerowanych przez podręczniki szkolne. No, ale czy to znaczy, że nikt nie sięga już po wzory pochodzące ze starożytności i nie pisze wierszy po łacinie? Oczywiście, że nie, są tacy ludzie i ja mogę wymienić jednego z nich. Wszyscy znacie tego człowieka, nazywa się on bowiem Kajetan Poznański. Ktoś się może oburzyć, ale stańmy w prawdzie i głośno wymieńmy nazwiska tych ludzi, którzy idąc w ślady Kochanowskiego zajmują się poezją horacjańską czy w ogóle antyczną. Czy oni istnieją? Jeśli tak przywołajcie ich nazwiska i sprawdźcie jakich zaszczytów sięgnęli. Bo ja znam tylko jedno – Kajetan Poznański.

W praktyce omawiania dzieł i tradycji literackich takie metody jak ta zaproponowana wyżej, nie są zbyt popularne. Praktyka ta bowiem polega na tworzeniu bardzo nieatrakcyjnych formatów, które służą przedłużaniu życia złudzeń. W imię czego? Zachowania tradycji. W czym owa tradycja wyraża się w praktyce? W niczym, realnie ona nie istnieje, jest tylko szkolną udręką. Ponoć jest ona częścią tradycji naszego państwa. No tak, ale tylko do momentu, kiedy nie zaczniemy zastanawiać się po co Kochanowski pojechał do Królewca i Paryża. Kiedy naświetlimy tę kwestię wszystko porozłazi nam się w rękach. Ujawni się bowiem wtedy łatwa do udowodnienia, choć nie zawsze praktykowana, tradycja polityczna, realizowana z dala od literatury i propagandy, w zaciszu gabinetów i w listach. Chodzi mi o tradycję politycznej współpracy i wzajemnej fascynacji Prus i Francji, która rozpoczęła się właśnie za życia Kochanowskiego. Takich kwestii polska tradycja, opierająca się na fałszywych przesłankach oraz rzekomej ciągłości literackich fascynacji, nawet nie dotyka. Ludzie zaś zajmujący się badaniem życia i twórczości Kochanowskiego, zajmują się w zasadzie tworzeniem hermetycznego języka, który nie opisuje niczego poza zmyśleniami. Jest przy tym niezrozumiały dla ludzi spoza kręgu badaczy literatury, a jak przypuszczam także przez nich. Oni jednak muszą udawać, że wszystko kumają.

I teraz ważne pytanie – skoro nie mamy żadnej poza wskazaną tu tradycji politycznej, to czy mamy na tyle siły, żeby obronić to, co mamy i czy to, co mamy obroni nas? Moim zdaniem nie. A przekonuje mnie do tego przykład Kajetana Poznańskiego, który jest ostrzeżeniem danym nam przez Pana Boga.

Jest wręcz gorzej, ludzie zajmujący się w Polsce komunikacją polityczną, nie rozumieją nawet tego, iż potrzebny jest jakiś program oparty na założeniach prowadzących do realnych i wymiernych korzyści. Im się zdaje, że chodzi o to, by skupić na sobie uwagę i udowodnić swoje racje. Przez to obszar, który jest uznawany za publiczny dyskurs, przypomina u nas dom wariatów. Jego najważniejszą cechą jest nieproduktywność i wiara w to, że powiedziane = zrealizowane. To z kolei prowadzi do lekceważenia realizacji i podnoszenia znaczenia wypowiedzi ludzi, który mają jakieś uwierzytelnienia i gwarancje. One podobnie, jak w przypadku Kochanowskiego, pochodzą z dworów obcych i nie żyją dłużej niż ich autor. No chyba, że dwory wskażą innego autora. Ponieważ najważniejszym producentem treści doktrynalnych jest u nas poseł Mikke wielu uważa, że słowa są wieczne, bo on ciągle żyje. I wielu wierzy, że powtarzając je stają się dziedzicami pewnej tradycji. Bez druków, realizacji w innych niż drukowane formach, bez utrwalania słów, nie ma mowy o tradycji. Nawet jednak to nie oznacza, że słowa zamienią się w jakąś trwałą i szlachetną strukturę. Na końcu bowiem, albo już w trakcie ich wypowiadania autor może zamienić się w Kajetana Poznańskiego, albo gorzej – w jego parodię – a z tym mamy do czynienia nagminnie.

Teraz pora na podsumowanie. W zeszłym roku Polska Fundacja Narodowa wydała ponoć na działania promocyjne ponad 240 milionów złotych. Ciekawe prawda? Co zostało utrwalone za pomocą tych pieniędzy? Moim zdaniem nic, poza oczywiście horacjańską tradycją w literaturze.

  41 komentarzy do “Czy mamy tyle siły, żeby uwierzyć we własne kłamstwa?”

  1. Niech Pan wraca do Arystotelesa a nie Horacego i będzie Panu grało.

  2. Edukacja która wymusza pytanie i na nie odpowiada : co poeta miał na myśli? Koszmar, degradujący młode głowy, nie wiesz co poeta miał na myśli, nie nauczyłeś się a ja nauczyciel mówiłem wam. Od x lat tak uczą w szkole.

    Co do fundacji z Polską w nazwie, czy nie wiesz co ma na myśli?

  3. Dla porządku: odszczekuję wszystko, co powiedziałem w prima aprilis.

    https://youtu.be/2Qa9YDgtcaM

  4. Jest taka zachęta do badań sprzed 40 lat:

    „… odnalezienie nazwiska poety wśród dworzan księcia Albrechta pobierających stałą pensję stawia nowe pytania: Czy i jakie było lub mogło być oddziaływanie dworu książęcego na 26-letniego polskiego dworzanina? Jakie były stosunki między księciem Albrechtem a poetą?”

    https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1986-t77-n1/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1986-t77-n1-s177-187/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1986-t77-n1-s177-187.pdf

  5. 26 lat w tamtych czasach to poważny wiek. Jakie było oddziaływanie wszyscy możemy się domyślać.

  6. A tu jest nawet tłumaczenie niektórych źródeł, opublikowane 100 lat temu:

    Jan Kochanowski do księcia Albrechta

    „Najjaśniejszy Książe! Od roku już blizko korzystam z nader hojnych dobrodziejstw Waszej Wysokości, które wydają mi się tem hojniejsze że zdarzyły mi się bez żadnych mych zasług i bez żadnych obowiązków.”

    Ks. Albrecht do Jana Kochanowskiego

    „Nie wątpię, że choć nieobecny, zachowasz tę samą względem nas wierność i przywiązanie, które będąc przy nas okazywałeś. To będzie nam najmilsze i zasłuży na odpłatę naszej łaskawości.”

    https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/1353?id=1353&from=FBC

  7. To była tylko propozycja. Nawiązywałem w niej do „trudnego do udowodnienia stwierdzenia” na temat obecnych w polskiej tradycji „nieinspirujących manipulacji i kłamstw”, najczęściej zresztą zagranicznego, jak Pan słusznie zauważył uwierzytelnienia. Niestety Pana „międzymorze” również się do nich zalicza: skończyło się w XVII wieku wraz z dynastią Wazów (Zygmunta III mam wbrew naszym dziejopisom za najwybitniejszego władcę na polskim tronie ); ma zagraniczną inspirację przez różne „Kultury” i „Wolne Europy”; obecnie zagraniczne kierownictwo; nie prowadzi do realnych i wymiernych korzyści (zwłaszcza biorąc pod uwagę sprzeczne z nią interesy samych inspiratorów – vide Polska Wazów); koniec końców: „W końcu wszystkie inspiracje i zachwyty okazują się hupcą, a ludzie w nie wkręceni, nie mają innego wyjścia jak bronić tych swoich zachwytów, bo inaczej ich głupota i ułomność zostaną zdemaskowane”. 

  8. I cóż, że z Prus?…

    Nawet dziecko zauważy, że coś tu nie gra.

    Otóż Kaliningrad leży na madach rzecznych. Ciekawostka: prawie cały pas Polski wzdłuż granicy z Rosją należy do Pobrzeża Bałtyckiego a nie do pojezierzy. Miasto leży na wysokości 4,8 m – skąd więc „Berg” w nazwie? Otóż Regiomontium to nazwa nadana na cześć króla Czech Przemysła Ottokara II, a więc był to projekt czeski. Krzyżacy w XIII w. robili w Prusiech deal dla króla Czech. Król został zabity, projekt przepadł, ale wiadomo o co chodziło, jeżeli spojrzymy na mapę dóbr Przemysła Ottokara.

  9. Cofnijmy się o prawie trzysta lat.

    Misja św. Wojciecha kończy się niedaleko miasta Truso, a więc jej celem było zbadanie możliwości przejęcia portu od Wikingów. Dobrze uzbrojony oddział współpracujący z wikingami robi zasadzkę i zabija uczestników misji wywiadowczej.

    Chrobry płaci złotem (za agenta?) za wykup zwłok. Skąd złoto w Gnieźnie?

    Otóż król Przemysł Ottokar II władał pasem ziemi od Czech do Pordenone we Włoszech. Przemysł Ottokar II:

    z łaski Bożej król Czech, książę Austrii, Styrii i Karyntii, margrabia Moraw, pan Karnioli, Marchii, Egeru i Port Naon.

    Port Naon to Pordenone w Wenecji Julijskiej.

    Mając Truso, Królewską Górę (znów niedokładne polskie tłumaczenie nazwy Königsberg prowadzące na manowce), Elbląg można było zrealizować szlak handlowy od Bałtyku do Adriatyku pod jednym zarządem – no, ale nie udało się.

    Ciekawostka: zamek Houska – Gąska z czasów Ottokara był miejscem uprawiania magii i alchemii, Czesi mówią, że jest zbudowany na szczelinie skalnej albo otchłani prowadzącej do piekieł – z tego powodu odradzam zwiedzanie tego zamku.

     

    Czy i w jakim projekcie mógł uczestniczyć Hanns Kochanowsky? Ja tego nie wiem, ale może Pan wyjaśni?

  10. Zakon krzyżacki po podbiciu Sambii w 1255 roku na jej terenach założył miasto Królewiec, które powstało na cześć Przemysła II Ottokara, króla Czech, który dowodził wojskami zakonu krzyżackiego podczas podboju Prus. Zanim założono miasto, na tych terenach istniała wcześniej osada pruska Tuwangste.

  11. Ministerstwo Kultury Czech przedstawia

    Dámy a pánové, minister kultury České Republiky a Televize Praha uvádí: 

    https://youtu.be/AT9Fh5egtBs

  12. I to wg Pana legitymizuje Ukropolin pod zarządem Kijowa? Widocznie jestem głupszy od dziecka bo tego nie rozumiem.

  13. I to wg Pana legitymizuje Ukropolin pod zarządem Kijowa? Widocznie jestem głupszy od dziecka bo tego nie rozumiem.
     

  14. Tak tak Czechy od morza do morza… Czeski film

  15. Widzę, że Pan przynajmniej wyciąga wnioski.

  16. Jakie zarzuty stawia Pan pozwanemu Hannsowi K.?

  17. Takie, że wespół z heretykami tworzył humanistyczny burdel, zwany szumnie kulturą polskiego odrodzenia. Owocem była polityka antyhabsburska z takimi kwiatkami jak hołd z 1525 roku, inkubujący przyszłego zaborcę. Wszakże dalej nie widzę napawającego nadzieją związku między fiaskiem projektu czeskiego międzymorza a rzekomym powodzeniem międzymorza Ukropolin pod berłem NATO (bez Chin i Azji). Przemysł Ottokar II tworzył swoje projekty jeszcze w czasach przed odkryciami geograficznymi, kiedy to republiki włoskie dzierżyły zyski z handlu lewantyńskiego, czarnomorskiego i azjatyckiego. To się skończyło wraz ze wzrastającą potęgą reformacji (pierwsze uznanie heretyckiego państwa w Europie przez katolickiego Zygmunta Starego w 1525 roku!) i najazdami Mongołów/Tatarów/Turków (nie bez związków z reformacją). Dziś to projekt pozbawiony sensu na milę pachnący buforem anlantyckim bez naszego w tym interesu. Chyba, że uznać za niego samobójstwo.

  18. Urodzony w 1530 roku poeta miał wpływ na hołd pruski? Zastąpił biskupa i był przez 10 lat prepozytem w Poznaniu i jednocześnie „tworzył burdel”?

    A że liznął niemieckiego we Wrocławiu, to nie dziwota, że jeździł do Prus.

    Kiedyś świat był mniejszy i goje podróżowali bez problemów po Europie i po pierwsze nikt nie trzymał paszportów gojów w szufladzie ani nie czynił zarzutów o współpracę ze „zgniłym, imperialistycznym Zachodem” po powrocie z RFN czy innych Włoch.

    Myślę, że linie podziałów lojalności biegły w tamtych czasach inaczej i nie wszystko rozumiemy.

  19. Być może został zwerbowany we Wrocławiu, ale trzeba mieć dowody.

  20. Widzę, że niewiele Pan wie zarówno o biskupach, jak i burdelach. Ale żeby nie było dosłowności wspomnijmy tylko najstarszą córę Kościoła – Francję, która wbrew tradycji św. Ludwika (niedaleko mnie jest parafia pod jego wezwaniem i doroczny odpust) puszczała się z każdym protestanckim amantem, czego i nasz Jan Kazimierz jakże boleśnie doświadczał.

    Hołd pruski nie był owocem Jana z Czarnolasu tylko owocem demontowania katolickiego kodu kulturowego Polski przez kolejne herezje (husytów, reformację, arian). Na tym demontażu szlachta zyskiwała nowe przywileje (oraz majątki) a polityka nowe „linie podziałów lojalności”, takie jak tradycyjna antyhabsburskość szlachty np. Zamojskiego i jego obozu, rezygnację z katolizacji Litwy i Rusi, czy niewytłumaczalną lojalność wobec Prus.  Sobieskiego nikt jakoś nie rozliczał za przymierze ze Szwedami, motywowane nadzieją na lenno w Prusiech dla jego syna.  Z lenna nic nie wyszło o Jan III został wielkim fides defensorem. Cały problem w tym, że linie lojalności biegną wg interesów a nie Ewangelii. A my, owszem,  nadal nie rozumiemy, że nie można służyć Bogu i mamonie.

    Dlatego jak oceniam politykę wg lojalności wobec katolickiego kodu kulturowego. On mi wyznacza heretyków i zdrajców.

  21. Myślę, że omawiany poeta nie był bardziej modernistyczny, niż nasz specjalista od kremówek i do obu można mieć jakieś zastrzeżenia. Tym bardziej, że Poznań miał zawsze jakieś odchylenia jak nie na Bliski Zachód to w kierunku nowoczesności, co na niewiele się zdało, bo Szwedzi urządzali masakry w Wielkopolsce jak Niemcy we wrześniu 1939, ale zabawne, że byli finansowani przez Francję, która wzbogaciła się podczas wojny 30-letniej, niczym USA na IWS.

    Dlatego nadal nie rozumiem tego jednoznacznego potępienia J.K. musiałbym mieć coś czarno na białym.

    Jeżeli Pan coś takiego ma na J.K. albo poszukuje, to proszę zwrócić się z wnioskiem do IPN albo do instytutu Gaucka.

    Jakiś argument by mnie przekonał.

  22. Fraszka „Na matematyka” nie jest dla mnie dowodem, że oskarżony osobiście brał udział.

  23. Autorem potępienia JK jest pan Maciejewski a nie ja. Mnie potępianie literatów za to, że ich nie rozumiemy nie interesuje.

  24. Redaktor Jacek Międlar miał uchylić rąbka tajemnicy o obyczajach, które zaobserwował w kuriach, ale jakoś nic nie mówi.

  25. Na razie namy tylko poszlaki.

  26. Żal mi jest tej pani, którą zamordował ten obrzydliwy człowiek Kajetan P. Ona była zdaje się nauczycielką języka włoskiego.

    Uważam, że warto uczyć się włoskiego, jeśli już pomijamy łacinę albo grekę, bo mamy prosto zdefiniowane ważne rzeczy, na przykład, że kampania to jest pole, a strategia oznacza literalnie budowanie warowni w miejscu krzyżowania się szlaków (dróg).

    Pewnie całą historię ludzkości można zobrazować przy pomocy chińskiej gry w go dlatego, ze strategia polega na blokowaniu konkurencji. O ile szachy obrazują bitwę czyli kampanię, to go pasuje bardziej do strategii.

    Reszta to didaskalia.

  27. w takim razie co w zamian? Jaki Ukropolin (rozumiem ukropy i poliniacy) jak mówi klasyk: „z czego się śmiejecie, sami z siebie się śmiejecie…”. w zamian jakieś bajki o wielu fortepianach, niemożliwe do zrelizowania w wersji polskiej z dwóch powodów: brak tradycji politycznych (czyt. dojrzałej klasy politycznej) oraz bycia między Prusami a Moskwią. Co się stanie gdy zrealizuje się idea europejska (niemiecka)- powolna regionalizacja krajów Europy, wejście na dawne ziemie pruskie, Dolny śląsk, Śląsk, Pomorze, Warmia, Mazury… Powolutku weźmie i Polska euro, weźmie lewicowe postulaty eurpojeskie, wyrzuci tradycję i zdeprawuje się na wzór Francy… Będzie tak słaba, że rozpoadnie się sama. Wersja rosyjska, to wiadomo: krew, pot i łzy. Vide: obecne tereny ukraińskie.

    Skąd to słownictwo rodem ze Sputnika? Sam się Pan tak nisko cenisz oraz swoich sąsiadów, co mnie to obchodzi, że elity amerykańskie pochodzenia żydowskiego z byłych terenó Ukrainy uważają ten kraj za swój dawno utracony raj i tj. Blinken mają osobisty interes w wyparciu Rosji. Co mnie to obchodzi, dają sprzęt, kontrakty i jakąś wizję rozwoju, co innego „festung Europa”…

  28. Nie mam z tym problemu że Zelsnki zachowuje się czasami dość buńczucznie i trochę dziwnie się ubiera np. podczas przemowy w Kongresie USA… Tak wyglądają demokracje obecnych czasów, niestety. Prezydent Lula da Silva z Brazylii jest jeszcze słabszą wersją reprezentowania swojego kraju. Ciekawe jak będzie wyglądała pozycja PL gdy będą postępować tego typu procesy :

    Chiny i Brazylia wykluczyły dolara ze swoich wzajemnych rozliczeń – Forum Polskiej Gospodarki (fpg24.pl)

    Na pewno będzie rosła pozycja…. zawodowych zdrajców Polski i innej maści zaprzańców. Szczególnie, że armia polska bez NATO jest jak dziecko we mgle, nie miejmy złudzeń.

  29. Zawodowi zdrajcy rządzą krajem od 30 lat, skutecznie realizując jego anihilację. Mówię „zawodowi” bo z tego przecież żyją.  Trudno jednak polemizować z kimś, kto nie umie pomyśleć o życiu  bez kur… nia się.

  30. Politykę amerykańską, biorącą teraz Europę pod banksterski but, żeby tylko maksymalnie osłabić blok kontynentalny, trafnie Pan streścił w onym akapicie:  „Powolutku weźmie i Polska euro, weźmie lewicowe postulaty eurpojeskie, wyrzuci tradycję i zdeprawuje się na wzór Francy… Będzie tak słaba, że rozpadnie się sama”.  Tako rzecze Klus Schwab i światowe forum jego. Chyba, że wcześniej CIA zaprowadzi nam wojnę jako i na Ukrainie. 

  31. Polityka nie zna próżni, niech Pan zauważy, że hegemonia amerykańska zaczęła przestawiać wszystko i wszystkich po 1945 roku, za pomocą pieniędzy, służb (CIA powstało w 1947 roku, jak wielu nazistów świadczyło dla nich swoje usługi, służyło im wiedzą…). Poszli sobie w cholerę rozstawiać swoich sukinsynów w Ameryce Łacińskiej, a wywalać nie swoich. W tym czasie ZSRR też sobie swoimi służbami przestawiało rządy na świecie, też mordowało, deprawowało tak jak nasze tubylcze elity, między innymi siedzące nadal np. w TVP. Dzięki tej globalizacji mogliśmy jakoś przeżyć.

    Nas ta Europa kontynentalna to tak kocha, że aż chciała nas eksterminować… Polityka nie zna próżni… Polecam zapoznać się z niemiecką ideą „świętej rusi” oraz ich spojrzeniem na nas czyli „Europę kontynentalną środkową”… Proszę Pana w tym układzie Europki kontynentalnej nas nie ma. Null, nichts…..

    Niemiecki politolog: Rosja zawsze była świętą krową niemieckiej polityki zagranicznej – YouTube

  32. Jestem zwolennikiem realizmu ofensywnego jako prawdziwej teorii stosunków międzynarodowych. Nie jest istotne, co potęgi chcą, tylko co mogą. A mogą to, na co pozwala układ sił. Chiny proponują teraz to samo, co Wilson w 1918 roku. Nic tylko brać. USA proponuje natomiast to, co zaborcy w 1914. Trudny wybór?

    Co do ZSRR to wydaje mi się, że Wall Street i okolice wpompowały w niego tyle zachodu, idei, ludzi, dolarów, sprzętu oraz technologii, że można wręcz mówić o pewnym golemie politycznym, który jest doskonałym wrogiem bez którego trzeba walczyć z klimatem, zarazą lub kosmitami. A jak rządzić bez wojny?

  33. Rozumiem, że rozegra Pan ten nowy układ geopolityczny dla Polski lepiej niż obecnie przez instytucje międzynarodowe typu ONZ i NATO? Okej, można mieć marzenia… Chiny, tak, chodzi tylko o bogacenie się. Szkoda, że Schwab i Soros przedstawiają Chiny jako doskonały wzór new world order, the new normal. Jak chce Pan się dogadywać realistycznie z pozycji Trumpa i jego zwolenników, to znowu 2009r. i „PL też będzie się przyjaźnić z Rosją”. Najpierw czułe rosyjskie spojrzenie w stronę Wwy, później taki serdeczny uścisk od Moskali, ze tchu braknie. Co z tego, że podatek dochodowy na poziomie 13 % skoro korupcja, nepotyzm i para mafijne układy sprawiają, że nie ma żadnego kapitalizmu. A na socjalizm nie ma pieniędzy bo trzeba na Kindżały i nowe rakiety typu Szatan. „Bolszewizm” to takie gówno, że mogło być sprzedane jedynie Rosjanom.

  34. Wiadomo, że gówno które nam sprzedają jest lepsze. „Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy”. Zapewne  oglądając Netfliksa, podziwiając LGBTQ oraz prezydenta Ukrainy, jak nota bene autor tego bloga.

    „Mały rycerz” wynajęty za pieniądze Wall Street (co przyznała Victoria Nulan) komediant,  osadzony przez zamach stanu na kijowskim tronie, przewodniczący oligarchicznej kliki, gra „demokratycznego” przywódcę „wolnego świata”.  Tak wygląda cyrk  dla tubylców, którego ja nie kupuję, bo mi nikt za to nie płaci . Rozumiem, że ci co kupują, dostają za to pieniądze, bo nie wyobrażam sobie, żeby przeciętnie inteligentny człowiek był tak głupi, żeby wierzyć w to za darmo.

  35. „lepiej niż obecnie przez instytucje międzynarodowe typu ONZ i NATO? ”

    NATO łamie wszystkie postanowienia przyjęte po rozpadzie UW. Dlaczego? Bo może. Liczy na to, że Rosja się rozpadnie a jej broń atomowa wyparuje? Rosji ma nie być, bo oni tak sobie życzą? To jest zasada samostanowienia w wykonaniu „obronnego” sojuszu. Czemu służy? Każdy inteligentny człowiek powinien się zapytać i odpowiedzieć.

    „Chiny, tak, chodzi tylko o bogacenie się. ”

    No i w czym problem? Proponują bogacenie się zamiast obowiązkowego LGBTQ. Nie narzucają własnej agenty. Dlaczego? Bo nie mogą. W przeciwieństwie do tych dwóch:

    „Szkoda, że Schwab i Soros przedstawiają Chiny jako doskonały wzór new world order, the new normal. ”

    No i tu znajdujemy odpowiedź do czego dąży zachód, ONZ i NATO: jeden, światowy New Order, oparty na jednej agendzie informacyjnej, obejmujący również Chiny (i Rosję rzecz jasna). A Chiny i Rosja nie chcą takiego podporządkowania. Tak wygląda sytuacja i nic na to nie poradzę. Pan zresztą też.

  36. a jakie porozumienia łamie Rosja Putina, która potrafi co chwila przedstawiać swoje strefy wpływów jak nie do Odry, to chociaż Bugu. Sugeruje, że tutaj po kolei jest jakaś niepisana strefa rosyjska w Europie Środkowej. Jakakolwiek wzmianka o ukraińskiej państwowości jest uznwana za żart przez tzw rosyjskie elity… Jakim to dramatem był upadek ZSRR, trzeba dzielić strefy europejskie wg. potęg, jak to kiedyś bywało, zdaje się, że to właśnie Pana realizm ofensywny… Innej definicji nie zna, ponieważ PL ma słabą armię bez wsparcia NATO, może dlatego obecna nasza sytacja jest cholernie korzystna… Zwycięzcy nie płacą długów, oni innym wystawiają długi, jak Pan wie. Tak było po 2wś. Co do Sorosa i Schwaba, to są te elity międzynarodowe od czasu do czasu okupujące Biały Dom, natomiast idea wolnego państwa wolnych ludzi jest bliska i Polakom i Amerykanom nadal, nic się nei zmieniło. Alchemicy z Wall St i Pekin są na ten moment w jednej drużynie: CBDC, chips under skin, qurantine zones, division into districts, heatlh terror, global warming…. Widziałem w Chinach najradykalniejszą wersję walki z wirusem i same pochwały od Sorosa dla Xi. Kolektywne myślenie dla dobra ogółu, to rzecz straszliwa: MAO Zedong-  Przez wielu historyków jest uznawany za największego zbrodniarza w historii ludzkości, przypisuje mu się odpowiedzialność za śmierć 65[7] – 70 mln ludzi tylko w czasie pokoju

  37. Ktoś panu każe chodzić na gejowskie marsze??? W PL nie ma takiego przymusu. Wesolki się pobawią później narodowcy ich spotkają w drodze powrotnej i równowaga w przyrodzie powróci… porządna interwencja rodzicielska w szkole i nie ma tęczowych piątków, a jak nie to dziecko zapisać do innej szkoły. Przecież wyborcy konfederacji to ludzie zaradni nie biorą zasiłków, stać ich na niezależność.

  38. a przepraszam, bo przecież konserwatywny obrońca wartości Putin nie łamie żadnychsojuszy, nie prowokuje, nie drukuje rubli jak Amerykanie, on stabilizuje jedynie. Wbija szpile tylko tam gdzie są jakieś polskie sentymenty, np. sugeruje, że odda Niemcom obwód kaliningradzki za 200 mld euro…. Wczoraj bodajże padł pomysł w USA od 3 kongersmanów, żeby przywrócić standard złota , oczywiście w związku z propozycją nowej waluty alternatywnej wobec dolara przez BRICS, ponieważ amerykan pieniądz jest uznawany już jako papier tylko. To spotkanie w RPA pretendentów do wypchnięcia Jankesów motywuje ten straszny demokratyczny alchemiczny diabelski system USA do reform. Egalitarne społ. amerykańskie zawsze będzie czymś lepszym niż hierrarchiczne stare potęgi europejskie, tamci nas nie uznają, jesteśmy dojną krową.

  39. Nie mogę Panu rzeczowo odpowiedzieć, bo zostałem zbanowany za brak nabożeństwa do  Zełeńskiego. Wolności panujące u marksisty i farbiarza Maciejewskiego, jakże podobne do wolności od LGBTQ na Zachodzie i na Ukrainie ,wymownie ilustrują, czym  jest obecnie „wolne państwo wolnych ludzi” tak bliskie Polakom (zwłaszcza z PISU-aru) i Amerykanom (vide ostatnie wybory). Mnie również jest bliskie, tylko, że ja nie jestem maoistą, komunistą, heretykiem, schizmatykiem, nacjonalistą ani masonem.

    Nie dowie się Pan zatem co myślę o tym, co Pan myśli, że ja myślę.  

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.