Uważam, że jest to jedno z podstawowych pytań, które należy zadać w związku z ukraińską rewolucją. Nawet jeśli nie bardzo wierzymy w potęgę firmy Monsanto i uważamy ją jedynie za produkt propagandowy rządu USA służący do straszenia ludzi nowoczesnym totalitaryzmem. Nie Monsanto jest tutaj bowiem ważne, ale pewien stary mechanizm, który niestety nie może ulec zmianie do końca czasów. Chodzi oczywiście o kontrolę na produkcją i podażą żywności. Nie wiem jak wam, ale mnie Ukraina kojarzy się właśnie z żywnością. Z wielkimi ilościami żywności, które w poprzednich stuleciach były Ukrainie kradzione, a następnie rzucane na rynki obce w cenach niezwykle przystępnych, lub przeciwnie – bardzo wysokich – jeśli tego właśnie wymagał krótkoterminowy interes pośrednika.
Propaganda rozpętana w związku z GMO, dowodzi, że rynek żywności to jest obszar, który można kontrolować o wiele prościej niż rynki energetyczne. Wystarczy trochę pogrzebać w genach karpia i wszy ludzkiej, a potem wpakować do do czegoś innego, do kukurydzy na przykład, albo jabłek. I gitara. Żywności nie da się poza tym niczym zastąpić, tak jak węgla czy ropy. Nie odkryto póki co łupkowych złóż chleba powszedniego, ani ryby z frytkami. Produkcja żywności musi ponadto być tania i masowa, o tym każdy wie, bo ludzie chcą żyć tanio w wielkich zbiorowiskach. I to warunkuje sposób produkcji i dystrybucji żywności. Nikt więc póki co nie protestuje przeciwko praktykom takich firm jak Monsanto, a na pewno nie protestuje tak jak powinien. Oto nasz kolega Tropiciel wrzucił tu ostatnio linki do filmów, w których widać, jak złe Monsanto podporządkowuje sobie amerykańskich farmerów. Nie wszystkich rzecz jasna, bo widzimy tam także takich producentów, co to się podporządkować nie dali i robią swoje, ale nasz, wyszkolony w komunizmie mózg, od razu podsuwa nam myśl, że może oni są przez to Monsanto wynajęci, po to, by natchnąć frajerów wiarą w to, że jednak można. Nie wiem i nie chce mi się sprawdzać. W tych filmach Tropiciela widać rzeczy wstrząsające. Oto ludzie poddani są kontroli właściwie przez cały czas, z właścicieli zamienili się w niewolników i nie ma żadnej nadziei na to, że ich los ulegnie poprawie. Każdy kto się buntuje i łamie warunki umowy zawartej z firmą zostaje wyzuty z własności i staje się żebrakiem. Kontrola zaś dotyczy głównie nasion, po zbiorach nie wolno ich przechowywać po prostu. Nowe nasiona trzeba kupić w firmie Monsanto. Kontrolę nad nasionami uzyskuje się w sposób prosty, poprzez likwidacje wszystkich czynnych na danym obszarze wialni, służących do oczyszczania nasion. Bez wialni nie ma sensu trzymać zboża, bo ono zgnije. W filmie pokazują człowieka, który nie chciał pozbyć się swojej wialni i doprowadzono go za to do bankructwa. Jakby tego było mało zaskarżani są także ludzie, którzy tylko wypowiadają się niepochlebnie o produktach żywnościowych innych firm. Mamy tam przykład pani, której umarło dziecko. Zjadł ten chłopczyk hamburgera, a w nim były bakterie coli i no po nim. Kobieta rozpoczęła walkę o zadośćuczynienie i wszędzie krytykowała publicznie te hamburgery. No i firma wytoczyła jej proces. Ona go wygrała, ale po 10 latach i inwestycjach rzędu miliona dolarów. To wszystko dzieje się w Ameryce. I teraz trzeba zadać ważne pytanie: jak długo można napinać tę strunę? Pewnie niezbyt długo zważywszy na fakt, że tam jednak każdy ma broń, a szefowie i managment Monsanto i innych firm produkujących śmieciowe żarcie to nie nieśmiertelni półbogowie. Jak się jeden z drugim uprze to położy takiego menedżera trupem i już. Wsadza go za to do więzienia, ale cały środkowy zachód będzie klaskał i posyłał mu paczki do Alcatraz. Prasa będzie o tym pisać, a każdy następny kontroler z Monsanto będzie się musiał dobrze zastanowić zanim podpisze swój miesięczny raport kontroli. Nie można tego ciągnąć w nieskończoność. Trzeba będzie gdzieś produkcję masową przenieść. Lokalizacji jest pewnie kilka, taki kraj jak Brazylia na przykład, stary i wypróbowany sojusznik anglosaskich protestantów. Cały rok grzeje słońce, wszystko rodzi się samo. Nic tylko eksperymentować. No, ale istnieje niebezpieczeństwo, że tak dzika, dziewicza przyroda, lekce sobie będzie ważyć dokonania genetyków i zrobi tak, że zamiast tych modyfikowanych zbóż czy jabłek wyrosną zwykłe. Bo tak i już. Tropikalny klimat i bogactwo gatunków mają tu myślę jakieś znaczenie. Trzeba więc szukać innych miejsc, gdzie przyroda jest bardziej przewidywalna. I Ukraina w mojej ocenie nadaje się tutaj znakomicie. Myślę, że nikogo nie trzeba do tego przekonywać. Poza tym Ukraina ma za sobą poważne doświadczenia jeśli chodzi o zmianę struktury własności ziemskiej i gdy coś się tam zacznie dziać Ukraińcy potraktują to jako kolejną rewolucyjną zmianę, tyle, że bez strzelania. Wzruszą ramionami i tyle, a jeśli zmiana kojarzyć im się będzie z wyzwoleniem spod rosyjskiej dominacji, to już całkiem spoko. Będą posłuszni jak baranki. Była kolektywizacja, teraz będzie GMO i kontrola nasion, wtedy był komunizm teraz będzie wreszcie kapitalizm.
Sprawa ma jeszcze jeden aspekt, rzec można kulturowy. Nie po to budowano Amerykę, żeby teraz ludzie stracili w nią wiarę i bali się w niej żyć. Tam ma być super. To inni muszą cierpieć i przechodzić przez piekło. No i jeszcze jedno; nigdy żywność nie jest aż tak tania, żeby nie dało się jeszcze trochę obniżyć kosztów jej produkcji. Tego zaś nie da się robić w Ameryce w nieskończoność.
Jeśli przypomnimy sobie przedwojenną historię Ukrainy radzieckiej i wielki głód, jeśli przypomnimy sobie, że Stalin sprzedał to ukraińskie zboże Niemcom i Brytyjczykom, żeby mieć na czołgi, to łatwo zauważymy jak zmieniła się metoda. Dawniej potaniano produkcję rolną poprzez kolektywizację, czyli przerabianie ludzi wolnych w niewolników. Były z tym związane jakieś koszta, bo trzeba było każdego pilnować z rewolwerem. Dziś jest inaczej, wystarczą kamery, monitoring i już, a jeśli dojdzie do poważnych buntów, firmy takie jak Monsanto mają swoje sposoby. Pojawiła się ostatnio w sieci informacja, że Monsatno wykupiło przedsiębiorstwo, które do niedawna nosiło wdzięczną nazwę Black Water. Teraz nazywa się ono inaczej, ale to jest ta sama organizacja. No więc może być różnie.
Dlaczego ja porównuję GMO do kolektywizacji? Bo to jest to samo przedstawienie, tyle, że się inaczej nazywa. Wtedy trzeba było również obniżyć koszta produkcji żywności i je obniżono. Stalin przecież nie sprzedawał zboża na rynku wewnętrznym, on je sprzedawał za granicę, bo było tanie. Na rynek wewnętrzny ZSRR sprowadzało zboże z Kanady, za które płacono ciężkie pieniądze. Potem zaś różni specjaliści od sowietologii z tytułami profesorskimi w kieszeni szydzili po gazetach z tego komunizmu, jaki to on głupi i nieprzemyślany, jakie to wszystko idiotyczne, raj na ziemi mieli budować, a proszę co wyszło. I tak do roku 1989.
Teraz zaczyna się to samo, tylko koszta będą jeszcze niższe, bo Stalin jest już niepotrzebny. Technika posunęła się do przodu i można się bez niego obejść.
Jeśli ktoś sądzi, że kwestia kto panuje nad produkcją żywności jest rozstrzygana od czasów rewolucji rosyjskiej, ten jest w błędzie. To jest najstarsza wojna światowa, która toczy się nieprzerwanie odkąd Józef, niedoszły kochanek żony Putyfara został namiestnikiem faraona i uczynił z Egiptu potęgę eksportującą zboże, a z egipskich właścicieli ziemi niewolników służących nie wiadomo właściwie komu.
Ktoś zapyta: jak się przed tym wszystkim bronić? Napisałem tu ostatnio jaka jest istotna i ważna hierarchia organizacji, które są po prostu najważniejsze, a które mniej ważne. No więc jest tak: najważniejsze są organizacje o charakterze religijnym, potem organizacje finansowe, a na końcu organizacje polityczne, które czasem aspirują do tych z wyższego szczebla, ale częściej służą maskowaniu działań organizacji finansowych i religijnych. Póki co firmy produkujące żywność to organizacje finansowe. Nie da się z nimi walczyć za pomocą innych organizacji finansowych, bo nikt nie dysponuje takimi narzędziami. Trzeba by było zacząć od przejęcia całej władzy na jakimś obszarze i zapewnienia sobie dużych środków na działalność, a i to bez gwarancji sukcesu. Po coś ta firma Black Water tam przecież jest. Organizacjom finansowym może się przeciwstawić jedynie organizacja o charakterze religijnym. Te zaś, a jest ich kilka, dzielą się na misyjne i tworzące diaspory, ale to już opowieść na inną okazję.
Na naszej stronie www.coryllus.pl pojawił się już regulamin konkursu na komiks według „Baśni jak niedźwiedź”. No więc jest tak, mamy trzy kategorie: bitwy, kresy, święci. Do każdej kategorii przyporządkowane jest jedno opowiadanie i można sobie wybrać co się chce rysować. Czy bitwę pod Żyrzynem według opowiadania „Żyrzyn 1863”, czy historię księcia Romana Sanguszki według opowiadania „Baśń kresowa”, czy może historię św. Ignacego de Loyola według opowiadania „Trzydniowa spowiedź kochanka królowej”. Nagrody są niekiepskie, w każdej kategorii po trzy. Za pierwszą 5 tysięcy minus podatek, który w takich razach koniecznie trzeba odprowadzić, za drugą 3 tysiące minus tenże podatek, a za trzecią 2 tysiące minus wspomniany podatek. Myślę, że warto się pokusić, tym bardziej, że z autorami najlepszych prac chciałbym potem podpisać umowy na stworzenie całych albumów, według mojego scenariusza. Aha, jeszcze jedno: na konkurs nie rysujemy całej historii, ale jedynie od 4 do 6 plansz formatu A 4 w pionie. Szczegóły są już na stronie www.coryllus.pl w specjalnej zakładce „Konkurs”. Prace będzie można nadsyłać do 20 maja, a ogłoszenie wyników nastąpi 20 czerwca.
Ponieważ intensywnie zbieramy pieniądze na nagrody, które są dość poważne, umieściłem w sklepie kilka nowych tytułów, są to albumy z archiwalnymi zdjęciami, dość szczególne o tematyce raczej mało spopularyzowanej. Opisy znajdziecie przy zdjęciach okładek. Zysk z ich sprzedaży przeznaczamy w całości na nagrody konkursowe.
Na stronie www.coryllus.pl mamy nowe obrazy Agnieszki Słodkowskiej, ze słynnej już serii „japończyków” mamy też cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. Nasze książki można także kupić w księgarni „Przy Agorze” mieszczącej się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a. No i jeszcze jedna księgarnia ma nasze książki. Księgarnia Radia Wnet, która mieści się na parterze budynku, przy ulicy Koszykowej 8.
To co pisze @Coryllus o GMO jest niestety prawdą. Na Ukrainie zaczęła się rewolta gdy Chińczycy wydzierżawili 3 mln hektarów urodzajnej ziemi dla własnych potrzeb 😉
Tu nie ma co komentować . Już wszystko zostało powiedziane .
może i tak jest że za tym stoi Monsanto, ale nie na pewno…
Coryllus powiedział dużo więcej . Czytając tekst od końca a nie od tytułu , tak myślę …
no wiem…zrobią tam KIBUC upa, upa…
Koincydencja czasowa dzierżaw chińskich i terminu wybuchu i czasu trwania rewolty na Majdanie jest zadziwiająca i pozwala mieć uzasadnione przypuszczenia, że coś jest na rzeczy.
To może do tego był potrzebny ten Wołyń, gdzieś ten kibuc musiałby się zlokalizować.
mam nadzieje że Gospodarz mnie nie pogoni ; http://www.youtube.com/watch?v=Nln6Q_BMCvE
parafrazując Ojca Dyraktora ,, różni szatani są tam czynni ”
Ojciec Dyrektor dawno temu nie wiem z jakiej okazji powiedział ,, inni szatani są tam czynni ” i jakoś mi to wpadło w oko , nie wiem gdzie to czytałam …
Wrzodak w internecie opowiada, że „nasz” człowiek tam jest (w Kijowie) i wymienia posła Kowala, który ma Fundację zasilaną pieniędzmi niemieckimi i jeszcze jakimiś i że, finanse te są wykorzystywane na Majdanie. Poczciwy ten Kowal.
Wrzodak śmie się jeszcze odzywać?
Dlaczego Wrzodak nie może się odzywać, co zbroił.?
Przepraszam, może pytanie zbyt naiwne jak na mój wiek, ale nie wiem gdzie zbłądził? .
Przepraszam Coryllusie, ale nie chciało mi zapisać tego komentarza na s24. Więc go tu powtarzam:
Na Ukrainie jest ok. 10 poważnych, miejscowych, oligarchicznych koncernów żywnościowych. Należą do nich miliony hektarów ziemi , młyny, olejarnie, farmy drobiarskie, chlewnie, ubojnie, mleczarnie cukrownie itd. Trzy z nich są notowane na warszawskiej giełdzie. Tam naprawdę już dawno nie ma dzikich stepów do wzięcia. Na południu Ukrainy (okolice Winnicy) siedzą mocno niemieckie i szwajcarskie koncerny spożywcze, które skupują i przetwarzają na masową skalę owoce i warzywa. Ale przede wszystkim szkolą miejscowych, dostarczają sadzonki itd aby powstała baza surowcowa. Tych paru nowych chętnych na Ukrainę będzie miało z kim powalczyć. Nie dostaną niczego za bóg zapłać.
To powiedział J. Kaczyński, a potem ćwierć inteligencja gazowni z niego szydziła, że taki nawiedzony. A to fragment wiersza Kornela Ujejskiego: http://literat.ug.edu.pl/ujejski/012.htm
O! Panie, Panie! ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.
Ależ, o Panie! oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni;
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
dziękuję
Wrzodak dawno temu powiedział, że on jako poseł bierze jedynie 5 tysięcy zeta na miesiąc. I co on biedny ma z tymi groszakami robić? Jak dzieciom w oczy spojrzeć? I ja sobie tę wypowiedź Zygmunta dobrze zapamiętałem.
Uważasz, że jak kolonizatorzy się gdzieś pojawiali to zajmowali ziemie niczyją? Nie, wszędzie byli właściciele i gospodarze, ale mieli słabszy PR.
PR ma zawsze jakiś target, którym do tej pory był biały człowiek. Przede wszystkim mieli armaty – parafrazując pewnego francuskiego generała. Uważam, że ci nowi będą musieli walczyć z siłami, które dużo mogą i się nie boją bo też mają mafijny charakter a już są na miejscu.
Przypuszczenia Twoje są jak najbardziej słuszne. Ja uważam, że jak dojdzie do realnej a nie medialnej konfrontacji to chińczycy powiedzą, sprawdzamy. Oni w Ukrainie również upatrują źródeł masowej produkcji, ale zdrowej żywności, nawet badania naukowe prowadzą.
Wrzodak to jeden z wielu. Nie tak dawno slyszalem historie o niejakim Rdesinskim. Patryota szczery, prawicowo-polsko-konserwatywny, odmienial Pilsudskiego I Dmowskiego we wszystkich przypadkach. Pewnego dnia wygral konkurs na dyrektora programu Polskiego Radia czy jakos tak. Natychmiast przyznal sobie pensje w wysokosci bodajze 40 tys zlotych miesiecznie. Wiedzial ze sie musi spieszyc bo inni chetni juz dreptali niecierpliwie zeby go zastapic. I faktycznie, kilka miesiecy pozniej zostal zastepiony.
Tak mi się skojarzyło , usłyszałam dziś , że sankcje dla Ukrainy za późno wprowadzone , bo oligarchowie już się mieli czas zabezpieczyć i tylko naród ucierpi .
Tak , tylko odwrotnie , że tak powiem . Sankcje zostały wprowadzone WTEDY kiedy już było można bo się oligarchowie zabezpieczyli .
Napisałam wyżej , że inni szatani są tu czynni …. i trochę się dowiemy , jacy to są .
Np ci wszyscy producenci żywności .
Bunty w PRLu też były przy podwyżkach żywności . Żywność to poważna sprawa .
Rok temu wydano książkę Petera Hesslera ,, Podróż po nowych Chinach „” . Wolontariusz amerykański mieszka w Pekinie . Robi chińskie prawo jazdy i zaczyna jeździć tam gdzie mu w sumie nie wolno . To nie powieść absolutnie , ale też nie reportarz . Gruuube .
On pisze jak zniszczone są ogrommne obszary ziemi uprawnej w Chinach . Jak pomoc światowa idąca do nich jest lokalnie bezsensownie marnotrawiona . Chiny będą się borykać z problemem głodu . Opisy bezsensowności tej pomocy zachodu jako żywo , przy całej odmienności kraju , przypominają mechanizm marnotrawienia środków unijnych u nas . I dużo więcej opisał . Dziwiąc się jak to Amerykanin . .
Kiedyś na jakimś nieoficjalnym seminarium wyświetlono film o Monsanto i nie dawało się oglądać lamentów hindusów nad zniszczeneim ich gospodarki przez tę firmę. Odwoływali się do upraw ryżu, znaim się wtrąciło Monsanto ze swoim GMO, to w Indiach uprawiano wiele gatunków ryżu. Nie chcę się ośmieszyć, ale chyba było wymienione przez rolnika hinduskiego, że tych odmian był kilkaset. Po wejściu Monsanto zredukowano ilośc odmian ryżu. Hindusi jeszcze podejrzewali ziarna Monsanto o kancerogenność. No i ta zachorowalność (jeśli etiologia choroby tkwi w GMO) to jest dramat.
Jakieś 2 lata temu (może więcej) 1,5 mln rolników założyło proces zbiorowy przeciwko Monsanto. Nie wiem jak tam dalej ich losy, ale coś jest na rzeczy.
Ze „zdrową żywnością” to może odrobinę przesadziłem, ale generalnie idzie o czystą i tanią żywność produkowaną masowo i w prosty sposób. Moje przekonanie o tym, że Ukraina jest ważna również dla Chińczyków opiera się na dwóch przesłankach. Pierwsza to pragmatyzm chińskich LIDERÓW, który często opisuje Mistrz Pługa (Salon24), drugie to projekty badawcze, prowadzone np. przez pan Łukasza Łuczaja z chińczykami dotyczące nazwijmy to ogólnie „zielska”.
tak . Tenpragmatyzm jest uderzający .
Ze 2, 3 lata temu UJ przedrukował angielską historię współczesną Chin . Po Mao . Pierwoynt wydawca to Oxford . Mam gdziś , ale nie mogę teraz poszukać , bo muszę wyjśc . Ale to się pewnie da wyguglać.
A mistrza pługa nie ma na salon24 . Bardzo żałuję .
Marksizm zamiast religii, na dodatek wpleciony trwale w struktury władzy i hulaj dusza. Wtedy możliwy jest hołodomor.
Pamięć ludzka często wypiera tak okropne zdarzenia i Rosjanin Ukraińcowi nie wadzi, a polskie pany tak. Miałem niedawno próbkę, a mianowicie podpisałem się po angielsku pod jednym z filmików z Majdanu na YT. Napisałem, że to zapewne fake. Do tej pory, a minęło ponad miesiąc, ukazują się obraźliwe posty, niektóre łamaną polszczyzną. Walczą(?), ale kto prawdziwym jest wrogiem to dobrze pamiętają. 😉
Sukces propagandy, to jak trwale zamontować wizerunek „wroga” w nieuczonej głowie. „Wrogiem” jest ten na którego pokazuje propaganda. Ukraińscy „panowie” przyłączali swoje ziemie do Polski, bo im się demokracja szlachecka podobała, a się okazuje że to byli „polskie pany”. 100 lat mija od czasu kiedy już próbowali być samodzielni i nie myśmy im w tym przeszkodzili, tylko bolszewicy. Już od ćwierci wieku mogą sami o sobie decydować – ale ciągle obowiązuje negatywna konotacja.
S.Kieneiwicz w „Czyn polski w dobie Wiosny Ludów” pisze o ukraińcach , że naród ten od 500 lat polonizowany, ostał się ze swoim językiem i kulturą tylko w warstwie najniższej. Ten opór przed polonizacją w warstwie najniższej kreowany był przez wiekowy spór kościoła unickiego z łacińskim, sentymentami do Ukrainy zadnieprzańskiej , urokiem imienia Rosji i namacalną propagandą carskich agentów budujących nieufność do warstwy polskiej. Od 1946 roku w Wiedniu postanowiono w zasadzie podział Galicji na część polską i „ruską”, co oznaczało przeciwstawienei sobie obu narodowości. To chyba się od tamtej pory nie zmienia do dziś, (chyba) stąd te wzgardliwe „polskie pany”.
Oczywiście w Wiedniu podział Galicji miał miesjce w 1846 roku
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.