lis 292019
 

Siedzimy na tych targach i widzimy, że jest coraz gorzej. Wyczerpała się formuła programu po prostu. Wydawcy są niewolnikami formatów, które działały jakoś tam przez kilkanaście lat, ale zwycięstwo wyborcze PiS i triumf tak zwanej prawicy oraz narracji z nią związanych odebrały książkom o tematyce patriotycznej i demaskatorskiej walor zakazanego owocu. Wszystko wolno, a więc nie ma się czym ekscytować. Nawet na żydów wolno nadawać, jak widać na przykładzie Sumlińskiego, nawet przez empik, nie ma już więc nic na tym rynku, na czym warto by było oko zawiesić. Najtajniejsze demaskacje i wszechświatowe spiski chodzą po 10 zeta od egzemplarza, martyrologia i martwi bohaterowie wywołują już tylko ziewanie. Żywi autorzy, których jest nieprzebrane mnóstwo nie interesują nikogo. Wczoraj swoje książki podpisywała na przykład Dorota Łosiewicz, a targowy muezin nawoływał czytelników z dziesięć razy, żeby do niej przyszli, ale efekt był chyba mizerny. Nie krzyczałby przecież aż tak nachalnie, gdyby to kogoś naprawdę interesowało. Mnie to zdumiewa – owo przekonanie, że wystarczy się parę razy pokazać w telewizji, a potem napisać książkę i już, gotowe, tłum przyjdzie.

Sprawy wyglądają źle. Nie ma oferty, a wydawcy, autorzy i sprzedawcy nie mają pojęcia jak je poprawić. Jakość przechodzi w ilość, a serwowane tematy stają się coraz bardziej nachalne. Wielokrotnie słyszałem wczoraj od ludzi słowa – nie ma oferty. I rzeczywiście, nie ma oferty. Poważne książki nikogo nie skuszą, bo nie ma jak ich przedyskutować u szwagra. Widać przy tym wyraźnie, że tak zwani fachowcy, czyli historycy, chętnie zabetonowali by rynek wyrzucając zeń wszystko poza dotacjami dla własnych publikacji. Następnie zaś zorganizowaliby biletowaną imprezę dla wybranych, na której rozdawaliby wewnętrzne nagrody dla tego profesora, który ma najładniejsze zęby.

Wszystko zmierza ku temu, by tak się stało, a rynek został zlikwidowany. Nic bowiem nie da się zrobić. Patriotyzm nie idzie, tajemnice templariuszy nie idą, gołych bab jakoś nie można pokazywać, żydzi już dawno wszystkich znudzili. Trzeba by się chwycić jakichś środków nadzwyczajnych, ale kto niby ma to zrobić? Jak się jeden z drugim autor nauczył pisać na jedno kopyto, nie zmieni tego choćby nie wiem co. I jeszcze będzie miał pretensje do całego świata, że nie chce go czytać. Niebawem te pretensje zaczną zgłaszać wszyscy czynni na rynku autorzy. Ktoś powinien coś z tym zrobić, albowiem czytelnik pożąda sukcesu i z sukcesem chce mieć do czynienia. Póki coś jednak nie ma sukcesu, a jest dziamdzianie. Nie wszyscy jedna dziamdziają, ktoś wpadł na pomysł, że skoro w Polsce jest ten kult klęski, bohaterów przegranych, skoro są te demaskacje obnażające podłość ubeków, wsioków, czy kogo tam, to może zaproponować coś innego. Jakiś jednoznaczny sukces. No i jest coś takiego – książka o izraelskim czołgu Merkava. Myślę sobie, że to jest początek pewnej tendencji. Skoro i tak ci żydzi rządzą, to nie ma się co ochrzaniać i trzeba drukować książki o ich sukcesach i przewagach. Ludziska kupią, albowiem chcą mieć wreszcie coś nowego, interesującego, coś co nie jojczy, nie płacze i nie narzeka. No i na razie mają ten czołg. Na kolejnych targach – zapamiętajcie moje słowa – pojawi się książka o okolicznościach obrzezania i bar micwy niedźwiedzia Wojtka. Nie ma bowiem ludzkiej siły, która by polskich autorów uwolniła od takich tendencji i takich przeznaczeń. Dobra, na dziś to tyle. Lecę na targ. Dziś okaże się czy w sprzedaży będzie komiks Sacco di Roma.

Aha, jeszcze jedno. Nasz kolega Bartek, który zawsze stał ze mną na targach robi jakieś badania i prosił mnie, bym umieścił tu anonimową ankietę, do wypełnienia przez chętnych. Jak ktoś chce pomóc Bartkowi, nich wypełni, przymusu nie ma. Bartka nie ma z nami na stoisku, za to jest Szymon. A oto link do ankiety.

https://warsawpsy.eu.qualtrics.com/jfe/form/SV_838t5GHnJgAEg3r?fbclid=IwAR2DvVKnhOkZ37ynDYRXcUPxjC4MDO_tUlfu7cxizdCWkmzZ5mBn8tNtvKk

  26 komentarzy do “Czy niedźwiedź Wojtek był obrzezany?”

  1. Kiedyś bardzo dobrze sprzedawała się książka o awanturze w pn. Afryce, bodajże „Lisy pustyni”. Na tej samej zasadzie. Potrzeba doraźnego sukcesu i konstruktywizmu jest silniejsza niż kult przegranych. Ja bym pisał o strukturze organizacyjnej Wehrmachtu i o euforii w III Rzeszy lat 38-42, gdybym chciał zarobić.

  2. Sumlińskiego nie było wtedy na świecie to nikt się nie odważył Wojtka sponiewierać ☺

  3. A gdy już czytelnik nasyci się opowieściami o bohaterskich Niemcach, którzy na swe barki wzięli ogólnoeuropejską misję walki z widmem komunizmu – i gdy zrozumie, że jest coś „nie ten tego” w jego kanonach estetycznych i w tym, że się ekscytuje tymi, którzy z buta (oby tylko) potraktowali prababkę, a pradziadka wysłali w zaświaty (fascynacja minie nie szybciej, niż po dekadzie), zawsze można przerzucić się na dzieciństwo Czujkowa i Żukowa i opisywać krajobrazy Stalingradu, snując dalej wiecznie aktualną pieśń o potrzebie przyjaźni. Zanim czytelnik zrozumie, że coś nie ten tego w fascynacji tymi, którzy dziadka po ujawnieniu się z partyzantki wsadzili do kazamatów, minie kolejna dekada – akurat tyle, by wymyślić narrację dotyczącą związków gen. Pattona z Polską.

  4. może dobrym tematem byłoby opisanie sieci zarządczych,

    Pani E. Rembikowska na SN prezentuje równię pochyłą monarchii habsburskiej, ale ta monarchia i jej upadek wcale nie jest ważny, zauważmy że w tle opisanych przez autorkę:  burdeli, cegielni, inwestycji w linie kolejowe, giełdy, inwestycje rozbudowy miasta, itp. są zawsze jakieś sieci nazwisk przekazujących sobie korzyści finansowe, informacje „z ręki do ręki”. Ogołocone z kasy i nieświadome przyczyn pozostaje społeczeństwo i dom Habsburgów. Dom Habsburgów może i wie kto ogołocił, ale pozostaje bezsilne, bo jego przedstawiciele zostali perfidnie wcześniej uwikłani przez tą sieć.

    Taką formą prezentacji tego niewidocznego dna (sieci) dla warunków dziejących się na ziemiach polskich spełnia socjalistyczna baśń.

    Moim zdaniem byłoby ciekawe zebranie w formule „małych książek o wielkich sprawach” (niewielki format mieszczący się w torebce, nie ciężki, szybko się czyta, cena 20-25 zł), opowiadań  takich jak p Ewa Rembikowska proponuje. Czy te , które były opisane w tekstach o XIX Francji i znaczeniu impresjonistów  itp.  Moim koleżankom rozdałam kilka książek z tej serii (Christiada, Św. Stanisław Św. A. Bobola, Żydzi i imperia)  było o czym rozmawiać. Tez nie bardzo wiem czy im się podobało bo otrzymały w prezencie, czy też same by zakupiły.

    No jest to tylko moja opinia.

    Co do tych pustek targowych, to zastanawiałyśmy się w zeszłym roku będąc świadkami niskiej frekwencji, że  może wyjściem z sytuacji byłoby zorganizowanie przyjazdu parafii podwarszawskich na targi książki historycznej, czy katolickiej, ale …. skąd ma wyjść inicjatywa ???

  5. Wprost obrzydliwe!

    https://sportowefakty.wp.pl/siatkowka/zdjecia/galeria/18784/cheerleaders-belchatow-tancza-na-meczu-pge-skry-belchatow-z-verva-galeria/36

    Dla sprawnego marketingowca nie ma znaczenia, jakie ksiazki sie sprzedaje i przez kogo napisane. Mozna opchnac kazdy towar. Kiedys min. Wilczek chwalil sie, ze on by potrafil sprzedac podpaski facetom, ale na przelomie lat 1980-tych i 1990-tych niczego nie bylo, wiec to byly zalosne przechwalki skadinad rozsadnego ministra.

    Moj pomysl jest nastepujacy: oglosic przez megafon oraz przez oplaconego muezzina, ze KJ nie sprzedaje ksiazek klientom z widocznymi tatuazami. Afera na caly kraj! Dopiero, jak temat nabrzmieje i zostanie skomentowany i skrytykowany przez wszystkie media i Adama Bodnara nalezy powiedziec, ze byl to happening w szczytnym celu, a mianowicie ze wydawnictwo KJ z Grodziska Maz. chcialo zwrocic uwage na wazny spolecznie problem, ze osoby z tatuazami nie moga ze wzgledow aseptyki oddawac krwi ani organow do przeszczepu i czesto o tym nie wiedza, a nawet wielu deklaruje zgode na pobranie organow i jednoczesnie robia sobie tatuaze, co swiadczy o tym, ze sa idiotami. Jesli komus przy okazji wzrosnie cisnienie to jakie to ma znaczenie, skoro sie sprzeda wiecej ksiazek?

    Ps. Ja bym w zyciu nie oddal nikomu krwi ani narzadow do przeszczepu, chociaz tatuazy nie mam. Tlumacze to wzgledami religijnymi.

  6. Drogi Coryllusie, droga do sukcesu na rynku wydawniczym jest ściśle związana z filmem. To udane produkcje filmowe skłaniają do zakupu i czytania książek i vice versa. Marvel i jego komiksy to ogromna część produkcji filmowej (te wszystkie idiotyzmy w rodzaju Iron mena, Flasha, Transformersów itp), która, zwrotnie, napędza rynek komiksów. Harry Potter, Gra o tron, Diuna i wiele, wiele innych napędza sprzedaż książek, wręcz wymusza na autorach dopisywanie kolejnych tomów bo ekipa filmowa się grzeje i czeka. Nie mam zamiaru dawać Ci dobrych rad bo wiem co myślisz o Panach Dobra Rada ale prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy rynek wydawniczy i rynek filmowy to synergiczna, samonapędzająca się maszyneria sukcesu. A w Twojej twórczości jest parę pozycji aż wołających o tzw ekranizację. Z komiksami włącznie.

  7. Byłem wczoraj na spotkaniu z Wojciechem Sumlińskim. Spóźnił się 40 min., ale pełna sala czekała cierpliwie. Z początku dużo mówił o perypetiach związanych z blokowaniem przez gminę żydowska premiery książki o Jedwabnem. Na koniec mówił, że Niemcy uważają zbrodnię w Jedwabnem za swoje dzieło oraz skupił się na zatrzymanej nagle ekshumacji w 2001 r. Seria pytań przedłużyła spotkanie do 21:30. Książka szła po 40 a kolejka 50 m po podpis. Odpowiadając na pytanie zapowiedział p. Sumliński możliwość złożenia powództwa przeciwko pani Kani, która zarzuciła mu plagiat. Być może gmina żydowska także zawlecze autora do sądu za stwierdzenie, że „bandycka blokada” premiery to jej inspiracja.

    Autor ujawnił przyczynę sukcesu (30 000 egz. w 3 dni po 40 zł): prawda (jej czysta wersja jest w książce), obstrukcja żydów (zaprzeczył zmowy z nimi), platforma nagłośnieniowa!! (Podziękował panu Bąkiewiczowi za błyskawiczne podstawienie platformy i skuteczne poinformowanie czytelników o aktualnym miejscu, w którym za chwilę odbędzie się promocja książki.)

    Do sierpnia 2020 r. pozostało trochę czasu. Trzeba tylko mieć gwarancje obstrukcji jakichś wrażych sił, dokopać się do najprawdziwszej prawdy, no i skorzystać z ustawionej na czas platformy nagłośnieniowej. Lud czeka na „wreszcie prawda” o Bitwie Warszawskiej. Czeka też nagroda: 30 tys.(„bez kozery” nawet 100 tys.) x 40 zł.

  8. Może profesor Szwagrzyk i ludzie z nim związani pchną sprawę z jedwabnem do przodu. Obawiam się,  że powstanie seria książek typu „Kto naprawdę ich zabił..”  i po każdej nastepnej bedziemy mnkej wiedziec.

    Może tak się wycisza sprawy,  które mogą pomóc opinii publicznej sie obudzic.  Czy mozna rozwiazac sprawe smierci ks Jerzego w mniemaniu opinii publicznej poza Sumlinskich i prokuratorem Witkowskim? Nie

    Podobnie jest monopol na rozwiazanie katastrofy w smolensku.  Juz nawet nikt o tym nie mysli,  opinia publiczna ma juz to gdzies.  Powiedziano juz w jej mniemaniu na ten temat wszystko i zrobiono co mozna.  A ja czekam.

    Z jedwabnem moze byc podobnie. A moze sie mylę.

    Tak ciezko sprawe ks.  Jerzego pchnac do przodu? Ciagle nas tak samo oszukują,  a przy okazji na tym zarabiają.

  9. Nie mamy Smoleńska … „gdzieś”. Tak jak brzydko piszesz. Czekamy. Dowiemy się  kto i jakiej proweniencji brał w tym udział. Dużo wiadomo od początku, bo jaki był powód  wizyt różnych ważnych osób w Warszawie na kilka dni przed „Smoleńskiem”. Światowe przyzwolenia na „czołganie” naszego kraju też są nam znane, czekamy …

  10. Przepraszam,  miałem co innego na myśli,  a nie umiem tak pięknie ubierać myśli w słowa jak gospodarz.

  11. Jak zarabiać pisaniem na tutejszych bohaterach, wbrew trendom i kulcie przegranych? Nie zazdroszczę: mission impossible. Zostaje prawicowy skręt Gomułki, oportunista Cyrankiewicz. albo Kabaret Starszych Panów Sukcesu nie wieszczę (poza KSP) – jeszcze przez 30 lat nikogo to nie zainteresuje, póki ludzie pamiętają siermiężną komunę, stanie w kolejkach, braki papieru toaletowego i jakość debaty publicznej, jaką SLD/lewica zafundowały nam po 89 r. Paleta bohaterów narodowych też nie daje wyboru: wszędzie smutne zakończenie. Albo śmierć z rąk komunistów (Pilecki, Fieldorf, Popiełuszko), albo emigracja (Anders, Sosabowski), albo zamach (Sikorski), albo ucieczka (Mikołajczyk/Kukliński), przy pomocy Amerykanów. Albo wybranie opcji kolaboracji z aktualną władzą i rozpłynięcie się w mgle kompromisowej nijakości (Mazowiecki, Wałęsa, Krzaklewski, Buzek, Tusk). Nie mamy spektakularnych postaci wiele, praktycznie zero. Śmierć i zamach się przejadły – widz lubi filmy z dobrym zakończeniem. Ucieczka – mimo wszystko nie jest to postawa warta propagowania, bo już odpływ wykształconego narybku przez ostatnie 40 lat był naprawdę duży. Emigracja – wychodzi na to samo co z ucieczką. Zostają tak naprawdę tylko dwie postacie: Wyszyński i Morawiecki. Bo nawet gdy dałoby się znaleźć ciekawe epizody, z pogranicza gangsterki i bohaterstwa, warte filmu i opowiedzenia, jak np. ukrycie kasy Solidarności przez abp. Gulbinowicza, to sami bohaterowie zdarzeń niekoniecznie, z wiadomych względów, nadają się na afisz. Może warto byłoby wybrać setki mikro-bohaterów i opisać spektakularne epizody z ich życia? Np. totalnie apolityczny maszynista PKP, spowalniający lokomotywę po to, by śledzony przez UB Frasyniuk zdołał wyskoczyć z pociągu przed podjęciem pieniędzy w banku… ryzykując utratę jedynego zawodu, jaki umie wykonywać w jedynej firmie, która jest w stanie go zatrudniać. O takich ludziach powinna to być opowieść. O ludziach, którzy musieli tu normalnie żyć, chodzili na mecze klubów finansowanych przez Ludowe Wojsko Polskie, opłacali składki na Polski Związek Wędkarski, bo musieli… ale gdy trzeba było, potrafili się wznieść na wyżyny bohaterstwa. Tylko tytuł dałbym „Baśń Antysocjalistyczna”. Sprzedaż będzie 3x wyższa, niż w przypadku BS. Bo tytuł to klucz do serca czytelnika. Bo na półce w salonie widać właśnie tytuł, a snobizm to nieodzowna siostra czytelnika/pasjonata kultury, niestety.

  12. Szkoda, ze Coryllus o tym nie wiedzial. Moglby teraz pomykac Jaguarem.

  13. TO dobra wiadomość, Pańska seria gospodarcza może chwyci jako coś wartościowego!!

  14. Wątek poboczny. Czy pan Bartek chciałby opublikować tu, czy też opisać w skrócie wyniki proponowanej ankiety? Chodzi konkretnie o jej cel i wnioski z niego płynące. Myślę, że zainteresowałoby to wszystkich, zwłaszcza tych, którzy ją wypełnili…

  15. może pisał pod pseudonimem Paul Carell?

  16. Obstawiam, że pierwszy napisze o tym Zychowicz. Będzie tam o sympatycznym Niemcu z Wermachtu, który dawał misowi jeść, o Polakach, którzy rzucali w poczciwe zwierzę kamieniami i o skandalicznych decyzjach Rządu Londyńskiego, które omal nie doprowadziły bohaterskiego Wojtka do śmierci.

  17. Szach i mat,  tak bedzie 🙂

  18. Cortesie, to nie do  końca tak. Decydenci Disney (czyli obecnego dysponenta praw do tytułów Marvela) co jakiś czas narzekają na brak korelacji pomiędzy popularnością wysokobudżetowych produkcji filmowych, a sprzedażą komiksów. Dla porównania gdy główny konkurent Marvela, DC Comics (swoją drogą należący do kolejnego rynkowego giganta, tj. Warner Brothers) restartował swoją komiksową ofertę późnym latem 2011 r. sprzedaż pierwszego numeru „Batmana” przekroczyła 200 tys. egz. Obecnie za wielki sukces uważa się sprzedaż sięgającą 100 tys. kopii, a i tak standardem w przypadku najbardziej popularnych tytułów jest liczba 80 tys. Ten rynek gwałtownie się kurczy i na ten moment nie ma pomysłu jak powstrzymać tę tendencje. A Doroty Łosiewiecz to wręcz było mi żal, bo w sumie nawet ją lubię. Stała biedaczka i tęsknym wzrokiem spoglądała na przechodzących bywalców targów. Niestety nikt spośród nich do niej nie podchodził…

  19. i o tym że Wojtek przeżył bo w tygodniu ktoś mu podrzucał kawałki chałki

  20. Niestety w Polsce jest domniemana zgoda na pobranie narządów. Można to powstrzymać poprzez zgłoszenie sprzeciwu w poltransplant.pl

  21. Obiekt jest piękny (podobny do piwnic pałacu Dioklecjana w Splicie) i idealnie nadaje się na targi. Latem można na dolnym tarasie pobiegać w labiryncie z żywopłotów, ale o każdej porze roku jest coś ciekawego. Arkady Kubickiego to jest taka przestrzeń niezobowiązująca, dlatego jak córka miała dwa lata poszliśmy na koncert i wysłuchała w skupieniu całej symfonii Mozarta, to znaczy słuchała i machała do rytmu rękami i nogami. Znajoma z podwórka i placu zabaw grała na skrzypcach w orkiestrze i miała czasem dodatkowe wejściówki do sali lustrzanej w Zamku, a do arkad sami chodziliśmy. Tak się bawi warsiawka.

    Właśnie przyszły książki z KJ i zrobiło się świątecznie. Te nasze spory wewnętrzne i kłótnie o książki i autorów są bardzo sympatyczne w porównaniu ze zwyczajami zachodnimi, na przykład jak w Anglii, gdzie terroryści ganiają z długimi nożami po mostach w Londynie i dźgają przechodniów. W radiu niemieckim mówili, że jest to poniekąd taka nowa tradycja, że w adwent zawsze coś się dzieje i musimy się do tego przyzwyczaić. Pod względem wizualnym i oprawy muzycznej nadal Boże Narodzenie w Niemczech jest najpiękniejsze.

    Czytam, że nie będzie można łowić dorsza w Bałtyku i pewnie karpia też zakażą. Morawiecki podpisał umowę z firmą amerykańską od żywności genetycznej, bo tradycyjne rolnictwo jest wygaszane i tak sobie pomyślałem, że mogłaby się spotkać Jachira z partnerką (np. z Dominiką Tajner-Wiśniewską na przepustce z kicia), córka Młynarskiej z żoną, Biedroń z Rabiejem i mogliby zrobić wspólnie wigilię – całe dwanaście dań przygotowanych wyłącznie z koncentratów z beczek z Ameryki. Tak sobie myślę, że dzisiaj Jezus zostałby zaszczepiony w pierwszej dobie życia, a strzykawka byłaby ozdobą świąteczną, ale ci postępowcy niektóre pomysły mają dobre, np. żeby nie niszczyć żywych, ładnych choinek. Ja do tej pory zawsze brałem z ogródka taką najbardziej pokrzywioną i nie rokującą i przynajmniej miała swoje uroczyste pięć minut.

    Warto wrócić do archiwalnych nagrań wypowiedzi papieża Jana Pawła II, Leszka Millera i innych polityków, że Wspólnota Europejska nie zagraża naszej tożsamości ani katolicyzmowi i że to absolutnie pewny interes. Same korzyści. Jak się coś zmieni to tylko na lepsze! Wrażenie po odsłuchaniu może być wstrząsające.

  22. Dzisiejszy czytelnik musi spędzić sporo czasu by oddzielić ziarno od plew. Dotyczy to nie tylko książek ale również ich autorów. Rynek kreuje miernoty na geniuszy intelektualnych co wywołuje u mnie torsje. Na szczęście opinie niektórych księgarzy a szczególnie czytelników pomagają nieznacznie w moich wyborach. Najhardziej cenię literaturą popartą informacjami źródłowymi w indeksie oraz dzieła autorów, którzy mnie przekonali swoim wysiłkiem intelektualnym widocznym na każdej stronie ich książek.

  23. Książka Sumlińskiego nie uderza w żydów, ona uderza w prof. Swagrzyka. Zrobi się taki jazgot i tak emocjonalna naparzanka , że merytorycznie przygotowani naukowcy będą mieli problem i podobnie jak w wypadku ustawy która wyszła z ipn, a została zablokowana, tak i teraz będzie powód ( antysemicki) zablokowania ekipy profesora Szwagrzyka. Kurek, a teraz Sumliński to są prawdopodobnie koncesjonowani badacze tematyki żydów.

  24. To jest komentarz po lekturze książki?

  25. Obiekt jest piękny (podobny do piwnic pałacu Dioklecjana w Splicie) i idealnie nadaje się na targi. Latem można na dolnym tarasie pobiegać w labiryncie z żywopłotów, ale o każdej porze roku jest coś ciekawego. Arkady Kubickiego to jest taka przestrzeń niezobowiązująca, dlatego jak córka miała dwa lata poszliśmy na koncert i wysłuchała w skupieniu całej symfonii Mozarta, to znaczy słuchała i machała do rytmu rękami i nogami. Znajoma z podwórka i placu zabaw grała na skrzypcach w orkiestrze i miała czasem dodatkowe wejściówki do sali lustrzanej w Zamku, a do arkad sami chodziliśmy. Tak się bawi warsiawka.

    W Arkadach brakuje dobrej kawiarni. Kawiarnia integruje, przyciąga, zbliża ludzi. Wystarczy popatrzeć na genialną formułę Cafe Nero – warszawskich kawiarni w mieszano retro-modernistycznym stylu, z obowiązkowymi ciastami, pełnymi zadumanych nad jabłuszkiem studentek i prekariatu z wyrastających lawinowo szklanych biurowców, dzielnie rozwijaną przez marcowego wygnańca. W Arkadach powinno być tylko retro. Tylko czy wystarczy odpowiedniego towarzystwa?

    Właśnie przyszły książki z KJ i zrobiło się świątecznie. Te nasze spory wewnętrzne i kłótnie o książki i autorów są bardzo sympatyczne w porównaniu ze zwyczajami zachodnimi, na przykład jak w Anglii, gdzie terroryści ganiają z długimi nożami po mostach w Londynie i dźgają przechodniów. W radiu niemieckim mówili, że jest to poniekąd taka nowa tradycja, że w adwent zawsze coś się dzieje i musimy się do tego przyzwyczaić. Pod względem wizualnym i oprawy muzycznej nadal Boże Narodzenie w Niemczech jest najpiękniejsze.

    Adwentowe dźganie nożami na ulicach przypomina mi trochę uliczne szarże byków w Hiszpanii. Tylko tam gawiedź wystawia się na rogi dobrowolnie.

    Czytam, że nie będzie można łowić dorsza w Bałtyku i pewnie karpia też zakażą. Morawiecki podpisał umowę z firmą amerykańską od żywności genetycznej, bo tradycyjne rolnictwo jest wygaszane

    Mogliby opracować hodowlę dorsza modyfikowanego genetycznie i zadorszać Bałtyk. Byłby rybak syty, a Morawiecki nie musiałby się rumienić.

    i tak sobie pomyślałem, że mogłaby się spotkać Jachira z partnerką (np. z Dominiką Tajner-Wiśniewską na przepustce z kicia), córka Młynarskiej z żoną, Biedroń z Rabiejem i mogliby zrobić wspólnie wigilię – całe dwanaście dań przygotowanych wyłącznie z koncentratów z beczek z Ameryki.

    Stalowe beczki po koncentratach są docenianym elementem wystroju industrialnego. Odpowiednio pokolorowane i ponacinane mogą być, w zależności od fantazji, wygodnym stolikiem, doniczką, ławeczką. Są przy tym niedrogie, nowa sztuka 200l jest do nabycia za ca stówę, a te po koncentratach byłyby za darmo. Grupa Barowa Jachiry mogłaby oferować swoje mieszanki, najlepiej z dodatkiem spożywczych środków luminescencyjnych, np w sejmowej stołówce, z opcją wytoczenia na wynos.

    Tak sobie myślę, że dzisiaj Jezus zostałby zaszczepiony w pierwszej dobie życia, a strzykawka byłaby ozdobą świąteczną,

    Też uważam, że zaszczepienie misia Wojtka może być dzisiaj ważniejsze od obrzezania.

    ale ci postępowcy niektóre pomysły mają dobre, np. żeby nie niszczyć żywych, ładnych choinek. Ja do tej pory zawsze brałem z ogródka taką najbardziej pokrzywioną i nie rokującą i przynajmniej miała swoje uroczyste pięć minut.

    Kiedyś preferowałem sosenki. Najbardziej, zdawałoby się, rzadka i wykrzywiona sosenka, obwieszona ozdobami świątecznymi zamieniała się co najmniej w Miss Wenezueli..

    Warto wrócić do archiwalnych nagrań wypowiedzi papieża Jana Pawła II, Leszka Millera i innych polityków, że Wspólnota Europejska nie zagraża naszej tożsamości ani katolicyzmowi i że to absolutnie pewny interes. Same korzyści. Jak się coś zmieni to tylko na lepsze! Wrażenie po odsłuchaniu może być wstrząsające.

    W przypadku Jana Pawła II odebrałbym to jako wyznaczenie zadania – jak zwykle musimy bronić Europy. Fajnie tą funkcję określił kiedyś Brzuska-Brzóskiewicz (przekręciłem?) – Jesteśmy ariergardą kultury – pilnujemy, żeby nikt jej nie kopnął w d……ę.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.