lip 112021
 

Od dłuższego już czasu dręczy mnie pewna obsesja. Dotyczy ona kolorów. Wiedziony sam nie wiem jakimi instynktami, poleciłem przetłumaczyć z niemieckiego niewielką książeczkę Roberta Hallera zatytułowaną Kolorysta. Pewnie ją kiedyś wydam, ale musi ona przejść kilka procesów redakcyjnych. Jest to książka poważna, a co za tym idzie nie ma tam zbyt wielu fajerwerków dotyczących jakichś sensacji. Jako dziecko i młodzieniec z całą pewnością bym jej nie przeczytał. No, ale na szczęście jestem już dorosły. Traktuje ona o kształceniu chemików kolorystów w czasach kiedy w zawodzie tym spełniali się ludzie tacy jak Karol Borowiecki. Tyle, że opisuje rzeczywistość niemiecką i szwajcarską. Robert Haller był bowiem profesorem na Politechnice w Zurychu. Fragment ten książki, podobnie jak fragment innej niemieckiej pracy o kolorach, napisanej przez Fritza Lauterbacha, Walki urzetu z indygiem, umieściłem w tekstylnym numerze nawigatora.

Na tej samej Politechnice w Zurychu, upraszczam i polonizuję tę nazwę, bo chodzi Szwajcarski Federalny Instytut Technologii czyli ETH, prowadził zajęcia niejaki Konrad Falke. Było to mniej więcej w tym samym czasie. Konrad Falke, skończył prawo na niewielkim uniwersytecie w Neuchatel, a potem filozofię na uniwersytecie w Zurychu, naprawdę nazywał się Karl Frey i był synem bankiera. Nic nie wiem o jego ojcu, ale zakładam, że w Szwajcarii bycie synem bankiera to nic szczególnego. Interesujące jest to, że na ETH, gdzie Robert Heller uczył studentów jak powstają barwniki do tkanin i jak należy ich używać, Karl Frey alias Konrad Falke zatrudniony jako Privatdozent, wykładał literaturę niemiecką. Być może w krajach niemieckojęzycznych to nie jest nic dziwnego, ja jednak kiedy ta wiadomość do mnie dotarła, miałem ochotę prześwietlić wszystkich niemieckich Privatdozentów, którzy prowadzili wykłady z literatury na uczelniach technicznych, nie tylko w Szwajcarii, ale także w Austrii i w Niemczech. Słowo o tym kim jest Privatdozent. To jest doktor habilitowany bez katedry, który w oczekiwaniu na nią może umówić się z jakąś uczelnią, że będzie tam wykładał. Uczelnia zaś nie musi mu za to płacić.

Co takiego, a raczej kto znajdował się w zasięgu zainteresowań Karla Freya? Otóż napisał on doktorat na temat człowieka nazwiskiem Wilhelm Waiblinger. Pan ten był jednym ze skandalizujących poetów niemieckich doby biedermaieru. Jeśli zaś chcielibyśmy rzecz ująć bardziej syntetycznie, trzeba rzec, że był po prostu pretensjonalnym pedałem z aspiracjami. Robił własne autoportrety, uwodził też stare panny, co w epoce kiedy dziewczyny nosiły pantalony do ziemi, a na to zakładały wielowarstwowe suknie, nie było zapewne trudne. Szczególnie dla człowieka tak bezczelnego i pozbawionego hamulców jak Waiblinger. Kiedy słyszymy o tym, że ktoś jest pozbawiony hamulców i bezczelny, a także, że w czasach nader spokojnych dokonuje różnych demonstracji obyczajowych lub takich na pograniczu przestępstw kryminalnych, od razu zadajemy pytanie – kto mu gwarantuje bezpieczeństwo?

Pan Waiblinger brał bowiem udział w nie byle jakich aferach. Zaczął od uwiedzenia starszej o pięć lat panny, mieszkającej ze swoim bratem, sławnym profesorem prawa z Tybingi, Adolfem Michaelisem. On z kolei był, wraz ze swoim bratem, frontmenem, jakbyśmy dziś powiedzieli, projektu zatytułowanego „Asymilacja Żydów w społeczeństwie niemieckim”. W społeczeństwie niemieckim to znaczy na najważniejszych niemieckich uniwersytetach. Doszło do wielkich histerii, bo z Michaelisem mieszkał też jakiś student i syn burmistrza z Hammeln (ach te narzucające się skojarzenia), który dokonał jakichś podpaleń. Kim był ów student? Dlaczego mieszkał z Michaelisem i jego siostrą? Kogo naprawdę uwiódł Waiblinegr? Tego po latach nie dojdziemy, ale w tak zwanym spektakularnym procesie, niczego nie wykazano. Michaelis zaś utopił się potem, ponoć z depresji. Waiblinger zaś za namową swojego wydawcy, pojechał do Rzymu. Docent wiki podaje, że ze względu na panującą tam swobodę obyczajową. No i zmarł w Rzymie w okolicznościach niejasnych.

Pobieżny nawet przegląd dzieł Waiblingera wskazuje, że był on człowiekiem głęboko nieutalentowanym, ale takim, który potrafi narysować kotka. Jego sława miała swoje źródło w tym, że zawierał mnóstwo znajomości o charakterze homoseksualnym, najważniejszą zaś jego fascynacją był proboszcz luterański i poeta Eduardem Mörike.

Pan ten, mieszkając z matką i siostrą, pełniąc obowiązki proboszcza, był jeszcze poetą i miał czas nam wiele spraw, takich, jak tłumaczenie wiernym zawiłych kwestii teologicznych, co wcale się nie podobało hierarchii luterańskiej w Niemczech. Nie wyjaśnimy teraz wszystkich szczegółów dotyczących egzystencji tych istot. Chcę tylko wskazać na pewne prawidłowości. Wśród przyjaciół Wilhelma Waiblingera wymieniany jest także Gustaw Schwab, pisarz książek dla dzieci, autor dzieła Legendy starożytności, czyli takiej przystosowanej dla młodego czytelnika Mitologii. Pan ten uznany był za twórcę niemieckiej literatury młodzieżowej. Ciekawe czy można go nazwać duchowym ojcem Karola Maya? Jest także na owej liście przyjaciół August von Platten, arystokrata z Ansbach w Bawarii, piszący wiersze wzorowane na poezji arabskiej. Jest tam także Johann Dannecker, rzeźbiarz klasycysta, wykształcony na koszt księcia Wirtembergii, syn stajennego. Docent wiki podaje całą listę tych osób, którzy – tak to chyba należy odczytywać – związani byli z Wilhelmem Waiblingerem nie tylko przyjaźnią. Najważniejszym jednak druhem naszego poety, był Johan Friedrich Cotta, wydawca książek i nut, który płacił tym wszystkim niedorobieńcom za ich nędzne produkcje, tworząc tym samym legendę romantycznej literatury niemieckiej. To on wysłała Waiblingera do Rzymu. Cotta był przedsiębiorcą pełną gębą, próbował uruchomić, wraz z byłym konsulem USA w Bordeaux, żeglugę na Jeziorze Bodeńskim, ale coś tam nie wyszło. W pamięci potomnych zapisał się więc tylko jako wydawca. Jednym z „jego” autorów był Johan Wolfgang Goethe.

Dlaczego ja o tym piszę? Mamy oto pewną tradycję. Jakieś miasto lub region, w opisywanym przypadku jest to Tybinga i w ogóle Szwabia, bo tam krzyżują się drogi wszystkich wymienionych osób, staje się ośrodkiem tak zwanego życia duchowego. Jest centrum dystrybucji nowo redagowanych dogmatów teologicznych, które irytują państwową hierarchię kapłanów, centrum dystrybucji nowo zredagowanych mitów i różnych nawiązań do literatur egzotycznych, istniejących w oddaleniu czasoprzestrzennym. Wszystko to jest realizowane na nie wiadomo czyje polecenie, koordynatorem zaś jest pan Cotta, uczestnik Kongresu Wiedeńskiego, występujący przeciwko ograniczeniom dotyczącym kolportażu książek. Głównymi zaś bohaterami tego zamieszania są opłacani z państwowej, wirtemberskiej i bawarskiej kasy, homoseksualiści. Ludzie ci nie są – w czasach obyczajowej opresji przecież – ani potępiani, ani ścigani, ani nie pisze się przeciwko nim paszkwili. Dlaczego? Bo mają czyjąś ochronę. Poza tym to oni sami piszą i poza nimi mało kto sięga po pióro. No, a poza tym pisanie to za mało, trzeba jeszcze wydawać. Wydawca zaś, w całych zachodnich Niemczech jest jeden – Cotta. Jeden z tych ancymonów uwodzi w dodatku siostrę Michaelisa, najwyraźniej czyni to z powodu młodzieńczej głupoty, albowiem nie rozumie, o co toczy się gra. Konsekwencji nie ma z tego żadnych, albowiem nikogo nie obchodzi jakaś tam siostra, niechby nawet Michaelisa. Czy ta sytuacja nie przypomina żywo okoliczności znanych z opisów różnych poetyckich zgromadzeń wokół władców muzułmańskich? Mogliby w sumie wszystkich tych ludzi skazać z jakiegoś paragrafu obyczajowego, ale zapewne – jak to w prawach noachickich zapisano – trzeba by przedstawić przed sądem dwóch świadków. No, a skąd ich wziąć w mieście takim ja Tybinga, gdzie wykuwa się nowa literatura i szykują się projekty asymilacji Żydów. Ktoś powie, że oszalałem, a do tego jeszcze wszystko to wiążę z Robertem Hallerem, politechniką w Zurychu i kolorami. Oczywiście, albowiem najważniejszy autor publikujący w wydawnictwie Cotty – Johan Wolfgang Goethe – napisał pracę zatytułowaną Teoria kolorów. Nikt jej dzisiaj nie czyta, ja także nie zamierzam tego czynić, albowiem promuje się ją w rejestrach w istoty mnie nie interesujących. Tylko bowiem człowiek nieskończenie naiwny może uważać, że autor Teorii Kolorów, nie miał związków z biznesem barwierskim, produkcją naturalnych barwników i eksperymentami z barwnikami sztucznymi. Tylko ktoś nieskończenie naiwny będzie stawiał kwestie kolorów na gruncie psychologii i poezji. Kolory to biznes i komunikacja tajna. Te dwie kwestie są najważniejsze. Dlaczego jak tak sądzę? Albowiem papież Innocenty III, także napisał traktat o kolorach. A on, możecie mi wierzyć nie miał pojęcia o psychologii, poezję uważał za wymysł diabła, a jego problemem były interesy Fryderyka II Staufa – chrześcijańskiego sułtana – jak czasem o nim mawiano. Interesy te zaś koncentrowały się na Sycylii, w wielkich warsztatach barwierskich, gdzie poddawano obróbce kolorystycznej ogromne ilości jedwabiu. Dwór Fryderyka zaś, którego niemieccy poeci doby romantyzmu nie odróżniali, jak się zdaje od Fryderyka Barbarossy, bardzo przypominał dwory muzułmańskie. No i istniała tam słynna szkoła trubadurów, czyli zgromadzenie najważniejszych urzędników cesarstwa sterujące kluczowymi branżami.

Kiedy więc słyszymy, jak kanclerzyna mówi – islam jest częścią Niemiec. Możemy śmiało powiedzieć, że jest dokładnie odwrotnie – to Niemcy są częścią islamu. I o tym także traktuje tekstylny nawigator oraz II tom Kredytu i wojny. Albowiem bycie częścią czegoś – ten sposób opisu – wskazuje że obydwa obszary łączą ścisłe związki gospodarcze. Związki zaś pomiędzy cesarstwem i poszczególnymi jego krainami, ze wskazaniem na Szwabię, a islamem były silne, choć dla wielu mało lub wcale niewidoczne. Odnajdowanie ich to jest dopiero dyscyplina sportowa dająca poszukiwaczowi najwyższej klasy satysfakcje. Być może urządzimy tu kiedyś jakieś zawody.

Jeśli uważacie, że to wszystko wymysły, a mieszanie do tego Konrada Falke czyli Karla Freya, to już aberracja, mylicie się głęboko. Konrad Falke bowiem, prócz tego, że był Privatdozentem na politechnice, gdzie istniał wydział chemii zajmującej się barwieniem tkanin, pisał także książki. Za najważniejsze uważa się dwie – Krucjatę dziecięcą i Jezusa z Nazaretu. Tak pierwsza opowiada o czasach, w których Lotario Conti czyli papież Innocenty III pisał swoją rozprawę o kolorach, a ta druga jest kontynuacją fermentu intelektualnego, który rozpoczął się w czasach kiedy pastor Mörike, przyjaciel Weiblingera, polemizował ze sławnym w całych Niemczech dziełem Leben Jesu, napisanym przez Davida Friedriecha Straussa. Książka ta, udowadniała, że Ewangelie to tylko zbiór przepisanych ze Starego Testamentu legend, których nie można jednak odrzucić, albowiem zawali się cały porządek oparty na chrześcijańskiej moralności. I to jest naprawdę niezłe. Oto gromada zdeklarowanych pederastów, dzielących się na tak zwanych młodoheglistów i heglistów tradycyjnych spiera się o naturę Jezusa i szczegóły jego życia. Przyznając jednocześnie, że nie można odrzucić jego nauki, bo wszystko się w cholerę zawali. Ci bardziej tradycyjni hegliści doszli w końcu do wniosku, że gmach moralności i porządku może utrzymać tylko państwo, najlepiej pruskie. Drudzy zaś zostali chrześcijanami bez Chrystusa, czyli dobrze nam dziś znanymi wyznawcami Gazety Wyborczej bez Gazety Wyborczej. To znaczy noachitami. Nad tym wszystkim bowiem unosi się duch Mojżesza Majmonidesa, który – o czym z całą pewnością przeczytacie – nie był li tylko filozofem. Był szefem wielkiego konsorcjum, zajmującego się sprowadzaniem z Indii różnych towarów, głównie indygo, które służyło do barwienia tkanin na niebiesko, granatowo i czarno. Jego interesy zostały w pewnym momencie poważnie nadwątlone albowiem ktoś – co za pech – zatopił całą eskadrę statków transportowych, którymi dowodził jego brat Dawid. Dramatyczne te zdarzenia rozegrały się na Morzu Arabskim, jakoś tak w tym samym czasie kiedy Innocenty III pisał swoją pracę o kolorach. No, ale to już zupełnie inna historia.

Na koniec dodam jeszcze tylko jedno – kiedy uznamy Ewangelię za zbiór legend, które determinują jednakowoż porządek moralny, będziemy musieli znaleźć gwaranta tego porządku. Dla Niemców były nim Prusy. Na tym się jednak nie skończyło. Jeśli bowiem odrzucono objawienie, cóż to jest za problem odrzucić moralność? Szczególnie jeśli trzeba przy tym zachować pozory porządku. Takie rzeczy się już zdarzały wcześniej, a najważniejszym przykładem niech będzie zamiana Almorawidów na Almohadów w Maroku i Hiszpanii. System mniej skuteczny został zastąpiony bardziej skutecznym dla zachowania pozorów, czyli interesów. Przykryto je bardzo ortodoksyjną doktryną religijną. Nie wiem, jak Wam, ale mnie się to od jakiegoś czasu kojarzy z zamianą Republiki Weimarskiej (ach te skojarzenia – Lotta w Weimarze) na III Rzeszę, czyli systemu o rozmytej moralności na system ortodoksyjnie moralny. – Zaraz – zawoła ktoś – chyba niemoralny….! To zależy z której strony patrzeć. Jeśli uznamy Ewangelię za zbiór legend tylko, wtedy będzie to system jak najbardziej moralny, chroni on bowiem sam siebie. Jeśli zaś uznamy ją za objawienie, wtedy będzie niemoralny. No, ale tego Mojżesz Majmonides nie mógł przewidzieć, zbyt był przywiązany do pozorów. Podobnie jak niektórzy dzisiaj.

  17 komentarzy do “Czy Niemcy są częścią islamu?”

  1. Tak na wstępie – ktoś, kto przyjmuje pseudonim Konrad Falke, musi być entuzjastą średniowiecza, nacjonalistą niemieckim w sensie nacjonalizmu niemieckiego z połowy XIX wieku i być może żydem, bo inne osoby występujące w notce mają normalne nazwiska niemieckie lub szwajcarskie.

    Szwajcaria jest konfederacją powstałą wskutek zaprzysiężenia, więc ten przymiotnik „federalny” w tłumaczeniu nazwy ETH razi, ale jest ogólnie poprawny, zresztą może jakiś fachowiec niech się wypowie.

    Uwaga nie związana z tematem: z Neuchatel graniczy najmłodszy kanton Jura francuskojęzyczny i katolicki, który oderwał się od protestanckiego kantonu Berno w 1979 roku po krwawych zamieszkach.

     

    Ze spraw aktualnych to Szwajcaria jest krajem umierającym. Jest najbardziej normalnym krajem w czasie pandemii, bo nie wymaga się testów na granicy z wyjątkiem lotnisk. Szwajcaria jest też najtańszym krajem dla turystów, bo oprócz tego, że jest darmowa komunikacja w Ticino, Davos i wszystkich większych miastach typu Lozanna, Berno może też Zurych (trzeba to sprawdzić, bo nie pamiętam dokładnie), wystarczy się zameldować np. na kempingu w Locarno, nie wiem, czy są kempingi w Bernie, Lucernie lub Lozannie.

    W całej Szwajcarii można nocować za darmo na dziko, nawet w Zurychu np. w samochodzie na parkingu, tylko są dwa warunki: maksymalnie jedną noc w jednym miejscu i do dwóch osób.

    Otwarte schroniska bezobsługowe są w górach i można „zapomnieć” wrzucić do puszki 15 CHF za nocleg, albo można wrzucić mniej, żeby nie pójść do piekła.

    Szwajcaria autentycznie umiera, bo np. od dwudziestu lat nie wybudowano żadnego nowego aqua-parku, a metro w Lozannie jest bezobsługowe (duchy obsługują?)

     

    Oczywiście jest to nieprawda, że wyjazd do Zegrza jest tańszy, niż wyjazd do Szwajcarii. Jest to jedno z tych licznych kłamstw półokrągło stołowych, które miały nam obrzydzić Polskę jednocześnie wychwalając Zachód.

     

    https://m.youtube.com/watch?v=3q_yncqH5tM

  2. „Endlösung der Jurafrage” : w 1993 roku miało miejsce wydarzenie polegające na nieudanym zamachu bombowym w Bernie związanym z kwestią przynależności kantonalnej Jury Berneńskiej (Moutier).

    W marcu 2021 miało się odbyć rozstrzygające tę kwestię głosowanie.

     

    https://www.bj.admin.ch/bj/de/home/staat/juradossier.html

  3. (Chodziło o przyłączenie berneńskiej gminy Moutier do kantonu Jura ze stolicą w Delémont).

     

    Ciekawostką jest fakt, że duży Zurych należy do diecezji w Chur. Ostatnio doszło w Chur do wymuszonej zamiany ostatniego, tradycyjnego biskupa na terenie Szwajcarii na biskupa modernistycznego.

     

    https://youtu.be/u6BbUduTwos

  4. Pozwolę sobie wystąpić jako przedskoczek w ogłoszonych zawodach dla trubadurów.

    Przeglądałem informacje o kempingach, a tu nagle zaskakuje mnie informacja, że „farfallone amoroso” (wyrażenie z Wesela Figara) ma okazały pomnik na placu swojego imienia w dużym mieście we Włoszech przy najważniejszym szlaku europejskim prowadzącym z Niemiec do Rzymu!

    Das Walther-Denkmal war errichtet worden als Ausdruck der kulturnationalen Optionen der deutschliberalen Bürgerschaft in der späten Habsburgermonarchie.

    A więc mieszczaństwo zamieszkujące miasto w Cesarstwie przy granicy z Włochami chcąc podkreślić swoją niemieckość, liberalizm i dystans wobec Kościoła stawia pomnik Waltherowi!

     

    https://images.app.goo.gl/AJbPcTw1DUJUca8x5

     

    Przy okazji wyjaśnia się, czym jest kobiecy szkarłat na policzkach – Quel vermiglio donnesco color!

     

    https://images.app.goo.gl/tUbgDN1JdtRjmJW48

     

    A tu wspomniany cytat muzyczny

    Non piu andrai farfallone amoroso:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=g3BthgYwbIU

     

    „Figaro” to pół kultury europejskiej w pigułce, jeśli przyjąć, że druga połowa była tworzona w Kościele i dla Kościoła. To również klucz do zrozumienia historii Europy od XII-XIII wieku do dzisiaj.

     

    Historię tę można opisać jednym zdaniem:

    „Saltando ale amor cortés cantado por los trovadores, estamos ante claros transgresores del orden social de su época”,

    czyli wyrafinowana miłość, opiewana przez trubadurów jest zawsze zarzewiem przemian społecznych.

    Ich wcieleniem są również tzw. bardowie każdej rewolucji.

    „Su nueva faceta es la de trovador revolucionario, que siempre fue revolucionario”.

  5. Beaumarchais – muzyk, pisarz, antyangielski szpieg Ludwika XV, wolnomularz pisze znaną trylogię komediową o Figurze, ale ten koncept jest znacznie starszy – np. Tirso de Molina (przyjaciel Lope de Vegi) jako przykładny mnich, ale także, a może przede wszystkim, autor frywolnych komedii – pisze pierwszą udramatyzowaną wersję historii o Don Juanie.

     

    Tutaj definicja trubadura wg słów piosenki Los Amantes zespołu Mecano:

    „Soy educado caballero, bello, cortés y amable compañero, un codiciado soltero”.

    Właściwie cała piosenka buduje ten opis.

    Trovador to uwodziciel, poszukiwacz, singiel i ostatecznie – oszust.

     

    Nie wiem, czy historia o niespełnionych kochankach Los Amantes de Teruel jest prawdziwa, ale jest realna poprzez fakt odgrywania ludowego spektaklu w Teruel ponoć od 800 lat (nie sprawdzałem tego, przytaczam). Z tego punktu widzenia dzieło Romeo i Julia jest wtórne, nie wnosi nic nowego.

     

    Wracając do Figara to Polska jest jednak zaściankiem, bo w Łodzi nie odważono się, żeby rolę Cherubina zagrała młoda kobieta, tylko jest jednak chłopak. Warszawska Opera Kameralna, która chlubi się wystawieniem wszystkich dzieł scenicznych Mozarta być może była bardziej nowoczesna. Tradycyjnie w roli Cherubina obsadza się dziewczynę, ale to jest zapisane tylko w didaskaliach i nie wynika z treści opery, a libretto sprowadza się do tego, czy zamężny Hrabia zerżnie Zuzannę, a Figaro będzie posuwał swoją matkę, jeśli się z nią ożeni.

    W Weselu Figara występują wszystkie zboczenia, jak u markiza de Sade, ale Mozart zrobił to po masońsku, ups… po mistrzowsku. Wiedzieliście o tym?

    Chętnie utyskujemy na purytańskie monarchie, ale to była wyrafinowana pornografia na owe czasy.

    Mozart był niewinny, bo robił tylko „muzę”, alles klar, Kommisar? – mógł się tak tłumaczyć, żeby nie trafić do pierdla za nieobyczajność, ale na wszelki wypadek uciekł do Pragi.

  6. W dziele obscenicznym Mozarta iskrą zapalną, która miała wywołać wybuch niezadowolenia, jest prawo pierwszej nocy, rzekomo przysługujące arystokratom (Hrabia ma skonsumować Zuzannę, zanim wyjdzie za mąż za Figara).

     

    Świetne wykonanie arii przez Zbigniewa Maciasa i po polsku tlum. Boya-Żeleńskiego:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=zsoCLxLSY6Q

     

    Trubadurami byli: Freddie Mercury, George Michael (wykonawca Last Christmas jak marnie skończył, prawda?), Patrick Swayze (trup), a dzisiaj rolę trubadurów w naszym kraju spełniają seriale tasiemcowe, ulubione zwłaszcza przez kobiety.

     

    Ja to wszystko, co powyżej napisałem, skojarzyłem po wysłuchaniu jednej arii, natomiast genialny Napoleon powiedział po obejrzeniu spektaklu, że Figaro to jest dokonana rewolucja (1784-sztuka teatralna, 1786-opera), zaś Georges Danton stwierdził, że „Figaro zabił szlachtę”.

     

    Non piu andrai – już nigdzie nie pójdziecie, koniec przyjemności, hehe…!

  7. Krajski postawił tezę, że odsiecz wiedeńska przerwała operację zjednoczonych sił islamu i chyba różokrzyżowców, planujących odchrystianizować Europę, wywołując ich wściekłość, a w konsekwencji plan likwidacji Rzeczpospolitej. Podchodzę do niej ostrożnie, ale może coś w tym jest?
    Odnoszę wrażenie, że pogańskie dusze Germanów i pochodnych bardzo uwiera chrześcijaństwo …

  8. Pogański, pseudohistoryczny nacjonalizm niemiecki ma dokładnie tyle wspólnego z ogółem zwykłych Niemców, co rewolucja leninowska i komunizm z przeciętnymi Rosjanami.

    Różnica polega tylko na tym, że Niemcy robią wszystko solidniej.

  9. Więc skąd ta ponurość czerwonej cegły i czarnych krzyży?

  10. To bardzo malownicze, ale raczej bez sensu

  11. Jaka tam ponurość, niech pan obejrzy Codex Manesse, jest tam wizerunek Tannhausera w płaszczu krzyżackim. Uśmiechnięty, młody człowiek, wcale nie ponury.

  12. Słyszałem, że odsiecz koordynował pewien wpływowy Żyd. Więc może była to też obrona jakiegoś biznesu. Ale nie powiedziane, że tylko jeden trop jest prawdziwy.

  13. Ciocia twierdzi :”W Sex and Culture (1934) J. D. Unwin badał 80 prymitywnych plemion i 6 znanych cywilizacji w ciągu 5000 lat historii i twierdził, że istnieje pozytywna korelacja między osiągnięciami kulturowymi danego ludu a obserwowaną przez niego seksualną powściągliwością. [1] Aldous Huxley opisał Seks i Kulturę jako „dzieło najwyższej wagi”. [2]
    Według Unwina, naród po osiągnięciu dobrobytu staje się coraz bardziej liberalny w odniesieniu do moralności seksualnej iw rezultacie traci swoją spójność, impet i cel. Efekt, mówi autor, jest nieodwołalny. [3] Unwin twierdził również, że prawna równość kobiet i mężczyzn była koniecznym warunkiem absolutnej monogamii. [4]”
    Na https://archive.org/details/b20442580

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.