Miałem dziś pisać o prawdopodobnych według mnie korektach granic w Europie Środkowej, ale nie mogę. Miałem wczoraj okropny dzień. Postanowiłem więc, że napiszę o przygodach mojej teściowej w 105 wojskowym szpitalu w Żarach i poproszę Was o pomoc, bo znalazłem się nagle, wczoraj właśnie, z samego rana, w matriksie. W dodatku bez możliwości zrobienia czegokolwiek. Całe szczęście jeden z czytelników tego bloga, który jest tam na miejscu, będzie próbował mi pomóc, bez specjalnych nadziei na sukces, ale dopóki on nie wykorzysta swoich możliwości, nie mogę robić afery. Zrobię ją jutro i jutro zacznę dzwonić do mediów, a także napiszę skargę do NFZ. Nie znam, może na szczęście, bliżej żadnego lekarza i nie mam się do kogo zwrócić o pomoc, ale może Wy będziecie wiedzieć co zrobić. No dobra, ale to jutro. Pomyślałem więc, że dziś trzeba napisać coś przekornego.
Nasz kolega Sauelios zacytował wczoraj Platona, który ponoć napisał, że aby zmienić duszę narodu, trzeba zmienić jego muzykę. I ja sobie pomyślałem, że my chyba nie mamy duszy, jeśli wziąć pod uwagę to czego Polacy słuchają w radio, a jeśli idzie o muzykę rodzimą to jesteśmy wręcz na dnie piekła.
Duszę Polaków zmieniano wielokrotnie, ale można to oczywiście połączyć ze zmianami w duszy całej populacji, która jest co sezon katowana jakimiś nowymi szlagierami. Ja tego robić nie chcę, myślę, że nasza sytuacja jest jednak dość specyficzna. Ona się po części wiąże z tym, o czym czasem pisze tutaj toyah, to znaczy z faktem, że format, który w całym świecie nosi tytuł – Brytyjczycy, Argentyńczycy, Rosjanie, Islandczycy i Eskimosi mają talent – u nas nazywa się po prostu „Mam talent”. Tak jakbyśmy byli jakimiś nołnejmami, jak mawia moje dziecko. Bez nazwy, duszy i przyszłości. Nie wiem czy ktoś zadał sobie kiedyś trud by stworzyć płytę, taki wiecie album, połączony z jakimś drukowanym wydawnictwem, który zawierałby utwory, dające się określić zbiorowo jako kultura muzyczna Polaków. Nie ma czegoś takiego, prawda?
Niech nikt się tu nie oburza i nie przypomina mi Szopena oraz Słowackiego, bo ja się trochę na muzyce znam i wiem, że w tam zwanym powszechnym obiegu nie ma nic co choć trochę pasowałoby do tego określenia. Kultura muzyczna Polaków to jest wycie na stadionach, Jan Borysewicz, przeróbki i naśladownictwa utworów muzycznych ukradzionych wykonawcom brytyjskim, oraz jakieś żałosne próby tworzenia własnego stylu w ramach trendów przychodzących nie wiadomo skąd. Gdzieś tam w podziemiach kościołów, gdzieś w jakichś zakamarkach, coś tam ludzie ćwiczą i sobie śpiewają, ale tego nie widać i nie ma szans, by odzyskane po latach dla obozu patriotycznego Polskie Radio cokolwiek z tego wyemitowało. Za duże pieniądze wchodzą w grę i w radio miejsce jest tylko na Maanam oraz całą resztę wykreowanych za Jaruzelskiego „twórców”, czasem jeszcze na Kukiza. Ja to wiem z całą pewnością, bo mam już radio w samochodzie i wiem co tam lata. To jest Groza.
Bieda ta wynika wprost ze szczerej, prostackiej wiary, że jak taki jeden z drugim szarpidrut z Bristolu może zrobić karierę nie mając talentu i wiary w siebie, to nasi też mogą. Nie mogą, a takie pojmowanie spraw, jest właśnie tego dowodem. Pisałem tu wczoraj o Eusapii Palladino, która była wierzchołkiem góry lodowej, czubkiem poważnego projektu medialnego z czasów kiedy o mediach z prawdziwego zdarzenia jeszcze nikt nie słyszał. Biednym zaś akademikom z Paryża i entuzjastom z Warszawy zdawało się, że mają do czynienia z samą naturalnością i fenomenem niezwykłym. Nie widzieli zaplecza, machiny promocyjnej i organizacyjnej tego przedsięwzięcia, którą utrzymywali płacąc za bilety na występ Eusapii. To samo jest z wykonawcami muzyki zwanej rozrywkową. To, że jakiś gamoń z przedmieścia w porwanych dżinsach robi karierę nie jest dowodem na jego talent niezwykły, ale na skuteczność machiny promocyjnej. W miarę jak machina się doskonali, a ona jest już nieskończenie doskonała, takie rzeczy jak talent przestają być potrzebne, człowiek staje się produktem. Ja dobrze pamiętam taki film, w którym pokazywano początki zespołu U2 i tego całego Bono, pretensjonalnego durnia i komunistę. To była taka żałość, że pokazanie tego dziś w ogóle nie wchodzi w rachubę. Bono przestałby być zapraszany do Kongresu. Bono to produkt, a my z tym produktem próbujemy konkurować lansując albo artystów utalentowanych, którzy łamią sobie kariery i życie, bo niczego nie rozumieją, albo próbujemy uprawiać kult cargo czyli wysyłamy Michała Szpaka na konkurs Eurowizji. Nikt tu nie rozumie, że miejsce na całym Bożym świecie jest tylko dla jednej machiny promocyjnej, wszystkie inne mogą być dla niej co najwyżej tłem, uzupełnieniem i potwierdzeniem jej własnej doskonałości.
To co piszę nie zmieni oczywiście niczego i nie przekona fanów muzyki rozrywkowej, że kupując płytę nie dokonują oni żadnego wyboru, ale są jak krowy na łące, które mogą jeść albo trawę z rowu, albo trawę pobocza drogi. I to jest ich jedyny wybór.
Ktoś powie, że jest jednak jakaś tradycja muzyczna, jeśli nie u nas to w innych krajach. Dziś w zasadzie wszystkie tradycje muzyczne są wplecione w to co produkują Brytyjczycy. Nie ma od tego odwrotu, bo nikt nie dysponuje rynkiem. Muzyka poprzez to, że nie jest hermetyczna, ale dostępna dla każdego, kto ma choć minimalnie wyrobiony gust stała się polem najszybszej ekspansji kulturowej. Ta zaś dokonuje się przy szczerym zadowoleniu tubylców, którzy za paciorki i wódkę pozbywają się…no właśnie…czego? Wychodzi na to, że duszy.
Toyah, który będzie miął tu z całą pewnością więcej do powiedzenia niż ja puszcza czasem na swoim blogu taką piosenkę:
https://www.youtube.com/watch?v=EskBsvN5tDU
Myślę, że ona jest naturalną i zrozumiałą ilustracją tego o czym tu napisałem. Czy jest jakaś droga odwrotu? Nie ma i pisaliśmy o tym wielokrotnie. Czasem artyści utalentowani i wykształceni sięgają do tradycji ludowej, lokalnej i usiłują robić coś niezwykłego. Mam tu na myśli opisywane wielokrotnie eksperymenty muzyczne Kapeli ze wsi Warszawa. Tak się jednak składa, że kiedy jakaś formacja osiąga minimalny nawet sukces, ktoś podsuwa im myśl, żeby może coś przeciwko Kościołowi zagrali albo zaśpiewali. I oni to robią. Z nadzieją na co? Na sukces zapewne, bo ten ktoś, jak sądzę, przedstawił im się jako fachowiec od rynku i promocji. I co? Osiągają sukces? Nie, nie osiągają, zostają zamknięci w jakiejś niszy, a z czasem ludzie o nich zapominają. Polski wykonawca próbujący zmierzyć się z machiną promocyjną stworzoną na Wyspie może co najwyżej wpaść w jakąś groteskową niszę i tyle. Czy wobec tego mamy chęć i siłę by stworzyć i obronić własny rynek muzyczny. Jasne, że nie, bo każdy żyje złudzeniem zarobienia łatwych pieniędzy na podkradaniu pomysłów i naśladownictwach. Tak więc wszystko zostanie po staremu.
Na dziś kończę, bo muszę się jakoś wyciszyć po wczorajszym dniu, ale słuchał niczego nie będę. Postaram się napisać dwa rozdziały nowej Baśni, bo na razie mam tylko sześć.
Niniejszym ogłaszam też, że nie można już składać zgłoszeń na targi książki w Bytomiu odbywające się w dniach 4-5 czerwca 2016 roku, bo limit miejsc został wyczerpany.
Przypominam, że 28 kwietnia mam wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej. Będą opowiadał o rynku książki
Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.
Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.
http://rozetta.pl/slow-o-targach/
Z tą podmiana muzyki to wiecznie aktualny temat.
Ostatnio teledysk z żółtymi papierami
https://www.youtube.com/watch?v=DTAzCVQL_i8
CHRZEST POLSKI 966 – ANNO DOMINI
miał podmienić Hymn „Tyś jest mój Syn” – 1050-lecie Chrztu Polski/
https://www.youtube.com/watch?v=YZapLZEMIbo
operacja się NIE udała 😉
Z tą podmiana muzyki to wiecznie aktualny temat. Ostatnio teledysk z żółtymi papierami https://www.youtube.com/watch?v=DTAzCVQL_i8 CHRZEST POLSKI 966 – ANNO DOMINI
c.d.n.
c.d.
miał podmienić Hymn „Tyś jest mój Syn” – 1050-lecie Chrztu Polski/
https://www.youtube.com/watch?v=YZapLZEMIbo
operacja się nie udała 😉
Repetitio est mater studiorum 😉
Co racja to racja. Ja muzyki w PR już słuchać nie mogę. To jest ból wręcz fizyczny jak po raz kolejny leci Maryla Rodowicz albo Manam. Ci co odpowiadają za muzykę w radio idą po najmniejszej linii oporu.
Co gorsza nawet jak jest możliwość wspólnego śpiewania to musi się to odbywać na wzór podany w telewizorze. Ludzie jakoś tak podświadomie dążą do naśladowania „piosenki biesiadnej”, „poezji śpiewanej” (czarna suknia, lub kraciasta koszula i okulary). Kończy się to zwykle na zaproszeniu na następną imprezę „zawodowców” albo kółko śpiewania z podkładem instrumentalnym (to się jakoś nazywa) złożone z naiwnej młodzieży z miejscowego Domu Kultury, gdzie działacze kulturalni pozyskali grant z UE.
W szkołach zaś od trzydziestu lat nie widziałem żadnego chóru.
W latach pięćdziesiątych zlikwidowano możliwość (konieczność) uczenia śpiewu w szkole przez absolwentów konserwatoriów. Jeszcze do lat siedemdziesiątych, gdzie nie gdzie tacy nauczyciele uczyli. Później zaś wystarczył krótki kurs nauki wydobywania dźwięku na flecie prostym (broń Boże z barokowym uchwytem) i poszło. Wszystkie inne przedmioty wymają wykształcenia wyższego a tzw. „śpiew” i „rysunki” – nie wymagają.
Film 'Do widzenia, do jutra’ tam jest pieśń tego padołu z RP wziętego do walki o rynek [jaki rynek?]
Socjaliści mieli zawsze ładne piosenki chwytające za kieszeń.
Bo byli częścią machiny promocyjnej
Czerwone róże – …
NFZ ma wywalone na wszystko. I tak dostaną premie….
No, ale coś muszę zrobić….
O qurczę! Trudno mi powiedzieć coś o kontaktach z nfz….
.
Jest taka scena w filmie Wajdy „Ziemia obiecana” która mi zapadła głęboko w pamięć związana z tematem muzycznym. Piotr Fronczewski grał tam jak pewnie pamiętacie kogoś w rodzaju księgowego którego gnębił szef a który w końcu nie wytrzymał i temu szefowi wygarnął. Ale to nie ta scena. Potem ten sam księgowy jest pokazany jak gra na klarnecie w zespole. Jest taki piękny najazd kamery, muzyka jakiś Bach prawdopodobnie i widzimy kilku panów którzy wspólnie muzykują. Piękne.
Tak właśnie, piękne…
No tych kilku panów, to bohaterowie filmu: Stach Wilczek i inni. Po całodziennej budowie kapitalizmu spotykają się na wspólnym muzykowaniu. Scena „dokręcona” przez Wajdę. Brak jej u Reymonta. Wajda dołączył ją z serialu do tej swojej reżyserskiej wersji filmu z początku XXI wieku.
Na miły dzień , mimo wszystko…
https://youtu.be/2NfLZvF1gnc
Walc;)
.
jeszcze raz …. źle wkleiłam…
https://youtu.be/2NfLZvF1guc
Nie na każdym Youtoubie działa
…ten zalinkowany w tekście muzyczny devil’s spoke odbieram jako straszną nędzę (płyciznę). Ci hindusi wyjątkowo dobrze w to barachło się wtapiają. Nie rozumię tego fenomenu, tych zachwyconych wpisów pod wideo też nie. Ze cztery lata temu widziałem coś podobnego na corocznym festiwalu plenerowym w Londynie. To nie ma mocy i to nie moja dusza.
Santor , walc …. zwyczajnie i melodyjnie ….
.
Jako , że mam dość umiarkowany słuch i ze tak powiem złą koordynację słuchu z głosem powiem jak to jest.
Słucham muzyki wszelkiej … Pod jednym warunkiem , że da się zanucić… ja fałszuję, ale nie w tym rzecz … łapię jednak jakąś „myśl przewodnią ” , motyw … RYTM…. Jest to rozpoznawalne , choć mam dość muzykalne dziecko , które mawiało : mamusiu , przestań śpiwać, będę grzeczna :)) Pomijając jednak tę wyrafinowaną złosliwosc dziecka …. Po prostu rozpoznawała utwór i się denerwowała , ze niedokładnie zaśpiewany…
Nawet muzykę poważna tzw da się nucić …jakieś motywy …Ale już operetka była absolutnie do podśpiewywania …. Kilka lat mieszkałam we Wroclawiu i chadzałam i do operetki i do opery ….Oczywiście w głębokim prlu:))
Zawsze coś zostawało do zanucenia … Roztańczony Baron Cygański , ale nawet Carmen …. Nawet Aida … wszędzie był motyw co miał zostać w uchu.
I ci nasi kolorowi … niebesko czarni , czrwono czarni… . skaldowie …. Z Niemenem było gorzej….
Oczywiście w stosownym momencie dostałam odtwarzacz BAMBINO i trochę płyt …pocztówki…pamięta ktoś? :))Ale winyle , oczywiście…
No i pierwsza płytka bitelsów …specjalnie piszę fonetycznie …tak mówiliśmy ….kłócąc się , bo moze bitlesów??? wielkie dyskusje były…
Choć wolałam Paula Ankę….Można powiedzieć , ze wszelkie U2 i inne zaistniały w mojej swiadomości relatywnie niedawno… Bo wsiąkłam w jazz ….
A teraz muzyka koscielna i stare przeboje . Wnuczka kiedyś usłyszała u mnie chór gregoriański i mówi : jakie to SPOKOJNE …. jako walor i zdziwienie ….
.
To kompletna masakra… bolymusic!
W ubieglym roku bylam na takim koncercie… w polaczeniu z „muzyka celtycka”… z bolem serca
wytrzymalam do konca! Ogolnie dla mnie to bardzo meczace to… mialczenie.
Dobrze to pan odbiera… to najgorsza nedza…, dla tych marnych wykonawcow jazda po bandzie
i po najmniejszej linii oporu!
Generalnie juz od wielu lat nie chodze na zadne takie g.wniane koncerty… szkoda mojego czasu,
a przede wszystkim moich pieniedzy… aby utrzymywac takie dziadostwo!
Ważne, żeby zacząć słuchać muzyki, a przestać słów. Muzyka klasyczna jawi się jako jedyne rozwiązanie. Ja swojemu dziecku puszczam. Moja siostra cioteczna puszcza swojemu disco polo – jej wybór, ale sądzę, że ja na tym lepiej wyjdę. Ten Platon.. nie znałem, ale podoba mi. Panie Leszczyna, nie ma się co denerwować NFZem. Mi ostatnio żona udzieliła cennej rady, kiedy zacząłem narzekać na różne patologie naszego kraju. Powiedziała – zmień kraj.
Poniekąd na temat… Jak nic będzie dofinansowanie z PISF: http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114438,19941762,czy-bog-wybaczy-siostrze-bernadetcie-ten-reportaz-wstrzasnal.html#MTstream
Tak, musi pan pomoc tesciowej… wspolczuje po ludzku… nie jest pan sam w tym zmaganiu sie…
tez mam problemy.
Sily, zdrowia i opieki bozej zycze dla pana, dla tesciowej i dla wszyskich ludzi w potrzebie.
… a tekst jak zwykle doskonaly!
Oni tam maja swoich lepszych debili niz ten caly biedny i naiwny „projekt Szpak”. Szpak nie zrobi zadnej „krescytywy” na takim zalosnym, prymitywnym spedzie jak interwizja… tego dziadowskiego spedu, zwanego festivalem po prostu nie da sie juz ogladac.
Ma pan absoluna racje, ze dzisiejszy rynek muzyczny tej zw. popkultury to dziadostwo, ze
swiat nie slyszal… we Francji identycznie to samo… wypisz wymaluj… „pudelek”.
I slusznie panu powiedziala… ale ja tego panu absolunie nie zycze. Trzeba tylko walczyc
o swoje, bo NFZ nie jest zadna swieta krowa w Polsce i laski nie robi… pewnie trzeba bedzie
caly ten NFZ… „wysadzic w powietrze”… przekonamy sie niebawem, pewnie Gospodarz
skresli pare zdan na przedmiotowy temat.
Nie? to znaczy, że życzy mi Pan/Pani źle. Emigracja bowiem to absolutna elita narodu. Wie Pan/Pani, jedni ( najodważniejsi) radzą sobie na emigracji, inni działają w szarej strefie a trzeci chcą żeby państwo się nimi zaopiekowało – czyli chcą do urzędów itp. Więc proszę mi tego życzyć
w perelu konczyli szkoły muzyczne potem grali do kotleta
na zachodzie było odwrotnie
może powinno być *bywalo*?
Ah, pani Marylko… pamietam doskonale ten adapter BAMBINO… nasz byl niebieski.
Rodzice przy nim niejednego „sylwka” zrobili, a nasze uroczystosci komunijne tez
przy adapterze sie odbyly.
To bylo cudowne urzadzenie… bylo u nas w rodzinie az do konca 70-tych lat. Wiele francuskich
szlagierow sluchalam na Bambino… dzisiaj tu we Francji tez mam adapter, ale to nie to samo
co Bambino… i slucham duzo plyt francuskich i wlasnie operetkowych z lat 60-70-tych.
Ta muzyka i piosenki z tamych lat sa po prostu… piekne!
Kolorowych nie sluchalam, Skaldow i Niemena lubie i spiewam w aucie… nie mam… palpitacji
serca sluchajac Bitlesow i nigdy nie mialam, U2 i Bono nie istnieje, Paul Anka owszem,
spiew gregorianski tez…, a poza tym usmialam sie z „muzykalnosci” corki… no i oczywiscie
muzyke powazna tez da sie nucic.
Przed NFZ-em ostrzegam, ja wczoraj dostałam skierowanie do okulisty, a u okulisty zapisano mnie na październik (Chmielna), no więc mówię że w październiku to ja przyjdę z białą laską, na co rejestracja powtarza „dopiero październik”.
Co to oznacza? Okuliści wyjechali z Polski, lub przychodnie maja za mało powierzchni /gabinetów w których można by przyjąć chorego. No nie wiem.
A co się dzieje w Żarach, no to ja po prostu boję się pomyśleć.
Jestem pani i jak najlepiej panu zycze. Emigracja nie jest zadna elita narodu!
A poza tym mamy piekne, madre przyslowie: wszedzie dobrze gdzie nas
nie ma… no i wydaje mi sie, ze pana zona je zna.
Nie wszystko jest takie piekne i latwe jak nam mowia o tej „wspanialej” emigracji
ale, jesli pan mi nie wierzy to zawsze moze pan wyjechac na te emigracje
i przekonac sie na wlasnej skorze jaki to jest.
W Polsce tez jeszcze ludzie sobie „jakos” radza.
na stacji metra w NY siedziało dwóch cwaniaków od promocji artystycznych.
I jeden z nich rzucił, że „z pierwszego faceta, który wejdzie na peron zrobię gwiazdę”
przechwałka została przekuta w zakład o duży grosz
na peron wtoczył się pokurcz o mizernej aparycji – ten pokurcz to Fred Astaire a własciwie Frederikck Austerlitz.
Radzą? Nikt sobie z tym poradzić nie może, bo zostaliśmy wprzęgnięci w nieludzki system socjalistycznego wyzysku i duraczenia. Chyba jest tak, że większość Polaków żyje w cichej desperacji czekając na lepsze czasy, rząd czy układ planet. To nie nastąpi, lepiej już było. W Pani „”jakoś” sobie radzi” wiedzę potwierdzenie tego o czym piszę.
Więc kto jest elitą? Ci, którzy drżą jak liść , i czekają tylko na programy typu 500 +? .
Festiwal Wszystkie Mazurki Świata 18-23 kwietnia. Kilka nut się nam ostało.Właśnie w tych dniach tańczą do nich i grają ludzie gdzieś tam na Mazowszu.
A tak się bawią
https://youtu.be/6oKXEfk9nRk?t=2m26s
Bez jurorów
To celowa robota w dodatku z… dobrze przemyslana q.ewska premedytacja… cwiczylismy
to obydwoje z przyjacielem doslownie poltora miesiaca temu. Czekalismy na wizyte do okulisty
ja – 6 miesiecy, przyjaciel – 7 m-cy. W moim przypadku wszystko bylo ok, w wyznaczonym dniu
mojej wizyty opoznienie lekarza wynioslo prawie 1,5 godziny, ale wytrzymalam to „opoznienie”.
W przypadku przyjaciela przyszlismy do okulisty na oznaczona godzine, w konkretnym dniu.
Po godzinie oczekiwania zaczelismy sie leciusienienko krecic na krzeselkach i wyslalam
przyjaciela do pani w „akeju” aby zorientowal sie co sie dzieje. Okazalo sie, ze lekarz ma
lekkie opoznienie i trzeba jeszcze zaczekac 40 minut… po uplywie 50 minut przyjaciel
poszedl znowu do akeju… w miedzyczasie zmienily sie panie recepcjonistki i nowa czarna
pani recepcjonistka powiedziala, ze jeszcze trzeba zaczekac okolo 2 godziny!
Przyjaciel sie mocno zdenerwowal, bo akurat mielismy inne bardzo wazne spotkanie i musielismy
zrezygnowac z wizyty u okulisty. Przelozenie wizyty recepcjonistka wyznaczyla… za 6 miesiecy
na pazdziernik. Przyjaciel zrobil karczemna awanture i „wywalczyl” przelozenie na sierpien.
Skutek byl taki, ze to drugie spotkanie rowniez nie doszlo do skuku z braku czasu, wlasnie
przez te awanture… jedyna korzysc to rewizyta za 4 miesiace a nie 6.
Druga pani recepcjonistka o wiele bardziej przyjemniejsza niz ta pierwsza „czarna mamba”
powiedziala mi, ze od ubieglego roku zosalo zlikwidowane 12 gabinetow okulistycznych
tylko w 1 renskim departamencie w Bretanii, co automatycznie „wydluzylo” kolejki do okulisty,
bo jeszcze 2 lata temu kolejka wynosila 2-3 m-ce max… a dzis jest to juz czasami 8 m-cy.
Tyle wlasnie czeka moja sasiadka po operacji katarakty w ubieglym roku… 8 m-cy… ona ma
prawie 80 lat.
Jesli pani w Polsce wyznaczyli wizyte na pazdziernik to absolutnie nie oznacza to, ze okulisci
wyjechali z Polski. Okulisci z Polski np. we Francji nie maja zadnych szans na zatrudnienie.
Nie wiem co ci okulisci robia, gdzie sa, ze nagle tak z roku na rok ich zabraklo…, a o braku
powierzchni gabinetowej czy innych bzdetach to nawet mowy byc nie moze…, a jesli wyjechali
to wylacznie do Dubaju, Emiratow Arabskich albo na Lesbos do Grecji albo slonecznej Italii !
Watpie w to… ale jest to arcywazny temat i wart jest „trzesienia ziemi”… bo rzeczywiscie to
juz jest dobrze ZAPLANOWANA , PRZYGOTOWANA TASMOWA WYKANCZALNIA LUDZI !!!
I aby pani PBS jak najszybciej cos z tym „prezentem” po poprzedniej wladzy zrobila.
Koło nas chyba…
Jest wiele inicjatyw lokalnych. Ludzie się organizują przy parafiach i nie tylko, śpiewają i grają, bez wycia i bełkotu. Zawsze jest pełny kościół i wiele wzruszeń.
Dla bywających na Mazurach polecam:
„Ełckie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej” odbywają się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca od maja do października, w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa i w kościele św. Wojciecha – Katedra.
VIII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL MUZYKI ORGANOWEJ I KAMERALNEJ
ROŻYŃSK WIELKI 2016
Koncert I – 15 maja 2016 r .
Koncert II – 19 czerwca 2016 r.
Koncert III – 17 lipca 2016 r.
Koncert IV – 14 sierpnia 2016 r.
Koncert V – 18 września 2016 r.
Koncerty odbywać się będą o godzinie 11:30 .
Przed każdym koncertem możliwość uczestnictwa we Mszy Świętej o godzinie 10:30 .
Koniecznie, ale niestety należy założyć, że nic się nie wydarzy. Taką to Polskę mamy właśnie.
A tu inny wirtuoz „muzyki”:
https://www.youtube.com/watch?v=rrzzqY3V_Rw
Po takiej muzyce do lochu Igora się idzie 😉
Od bardzo wielu lat to rzadzacy samozwanczo uwazaja sie za elite,
dla mnie to zwykle q.rwy, sprzedawczyki i zlodzieje! Nigdy nie godzilam sie, nie godze i nie zgodze w przyszlosci na ten nieludzki
system socjalistycznego wyzysku i duraczenia.
Ja jestem tylko malym ogniwem w tym lancuszku… moge mowic
tylko za siebie. Nie wiem co uwaza wiekszosc Polakow, ale moja
desperacja jest juz naprawde wielka… wiem, ze nadal bede robic
to co moge aby przezyc… jak dlugo nie wiem, to nie zalezy tylko
od moich checi czy woli.
Nie czekam na lepsze czasy. Elita sa ludzie, ktorzy z nadludzkim wysilkiem pracuja fizycznie i umyslowo w wielkiej bojazni bozej.
Nie drze jak lisc i nie czekam na program +500.
Na reszte pytan, ktore pana nurtuja kazdy Polak musi sam sobie
odpowiedziec indywidualnie, kazdy musi byc swiadom swoich
wyborow, decyzji, a potem wyobrazic sobie plynace z nich
konsekwencje, te dobre i te zle.
Mnie w dokonywaniu moich wyborow bardzo, ale to bardzo pomaga
wiara w Pana Boga.
I oczywiscie za publiczne pieniadze z budzetu panstwa polskiego!
NFZ, w przypadku kolejki, udziela informacji, który z ośrodków zdrowia publiczny lub niepubliczny, ale za kasę NFZ, świadczy usługi w danym zakresie w sensownym czasie.
Kardiologa ze zwyczajowymi terminami 8-9 miesięcy udało się złapać na przedmieściach i tylko w jeden miesiąc, ale z okulistą polegliśmy. Rozpuścić wici i popytać ludzi.
„Z ludźmi należy rozmawiać” – tak często mówi moja znajoma,
NYT pisze jak to Jezuici handlowali niewolnikami.
http://www.nytimes.com/2016/04/17/us/georgetown-university-search-for-slave-descendants.html?smprod=nytcore-iphone&smid=nytcore-iphone-share&_r=0
Jak sobie przypomnę o pobytach w szpitalach, to mi się ręce trzęsą. Jednej pani doktor zawdzięczam życie, bo zdecydowała, że nie odeśle mnie do domu, bo nie chce mnie mieć na sumieniu. Ale inny pan, na którego brak nazewnictwa, był wściekły, że jestem z innego województwa i koniecznie chciał mnie odesłać do tzw szpitala w rejonie. Tych bydlaków bez serca i skrupułów trzeba opisywać i karać.
Życzę Pana Teściowej zdrowia.
No tak, tylko, ze akurat na ten blog wredne, przekupne i sprzedajne lapki
panstwa Bogny i Igora Jankego sa po prostu… za krotkie!
Piekna „muzyczna” kompromitacja… i wsypa totalna! Hanba i jeszcze raz hanba!
Tak jest Tadmanku… ludzie sa kopalnia wiedzy… prawie wcale nie potrzebuje tiwi, ani bandy
tych hipokrytow z ich urojonymi „narracjami”, zeby wiedziec co sie dzieje wokol mnie.
Tak jest! Z ludzmi nalezy rozmawiac… i nalezy ich sluchac, bo maja bardzo duzo racji.
Wierze Ci Molu i wyobrazam sobie co musialas przechodzic, ale Pan Bog czuwal.
Tak tych bydlakow powinno sie opisywac i przykladnie karac! I choc „service medical” staje sie
coraz gorszy we Francji, to jednak takie zachowania jakich Ty doznalas tutaj jeszcze nie maja
miejsca i takie zezwierzecenie o jakim wyzej wspomnialas, ktorego bylas swiadkiem tez jeszcze
nie ma miejsca… to jednak jeszcze nie ten poziom co w Polsce… zmierzaja do niego w szybkim
tempie, ale to wraz jeszcze nie to.
Październik?Pikuś.Mój 2 letni krótkowidz był na wizycie po koniec grudnia 2015 (zalecenie : następna wizyta za rok) mąż wczoraj go zapisał na czerwiec…2017
Różnica jest taka że w Belgii do chorego z ostrym bólem przyjeżdża karetka i zabiera go do szpitala. W szpitalu przychodzi lekarz, który mówi np. po polsku jeśli chory jest z Polski.
U nas przyjeżdża karetka, wredna baba daje zastrzyk przeciwbólowy i każe iść po skierowanie do szpitala do przychodni, np. uniwersyteckiej.
a może tak ?
https://www.youtube.com/watch?v=PekZqBMCwAg
sprzed kościoła pod wezwaniem bł. Edwarda Detkensa (Warszawa Bielany)
Śpieszę uspokoić, że podczas obu mszy ta muzyka milkła, a jaka była w kościele – ooooo…
Nie jestem parafianinem, ale dobrze, że tam byłem w ten Poniedziałek. Muzyka to tylko tło.
Jak Żydzi handlowali nie pisze? Szkoda.
Wie pani… ja naprawde jak slysze o takich zdarzeniach jak Mol’a, teraz pani, wczesniej
mojej sasiadki tu w Rennes… to naprawde jakis zly duch we mnie wstepuje…
… w takich przypadkach musi nastapic napietnowanie i bezwzgledne karanie, to jest
niedopuszczalna hucpa sluzby zdrowia w Polsce, na ktora nie ma zadnego
wytlumaczenia i przyzwolenia.
Krewna w rodzinie śpiewała sopranem dramatycznym, stąd jestem lekko skłaniająca się hobbystycznie (słuchanie) ku ariom operowym, i kiedy jesienią 2015 na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie była dwudniowa konferencja pt Opera Polska, to dwa dni odsiedziałam (drugiego dnia było o krewnej) na tej konferencji. Byłam po prostu szczęśliwa że mogłam tyle się o operze polskiej dowiedzieć i tyle arii i pieśni wysłuchać. Pan Mykietyn tez był, opowiadał i prezentował swoje dokonania muzyczne (Czarodziejska góra).
Dla mnie najpiękniejszym występem była przentacja twórczości Noskowskiego. Autor wielu oper, wielu pieśni a znana w świecie tylko jedna (Manru) a i tak nie grana. Prelegentka powiedziała że zapewne zniszczeń co do części dzieł Noskowskiego dokonała I WŚ, ale dużo ocalało i leży w archiwach Biblioteki Narodowej nie udostępniane. Dlaczego? Bo nie zinwentaryzowane. Dlaczego? No powiedzcie dlaczego 70 lat po II WŚ nie można zinwentaryzować i upublicznić dzieł Noskowskiego, a są pięknie muzycznie. Dlaczego?
Mamy kompozytora możemy jego dokonaniami ubogacić nasze dusze, dlaczego tego nie można zinwentaryzować czyli udostępnić?
A ten „Lany Poniedzialek” fajny i pogoda dopisala. Nie dziwie sie, ze cieszyl sie pan z tego „bycia tam”, tez bym sie cieszyla. Wyglada na to, ze ta impreza sie tam przyjmie.
… a propos… wlasnie na Bielanach, na takiej zabawie zwanej „pod chmurka” albo „na deskach” pol wieku temu poznali sie moi rodzice.
Nalezaloby sie jeszcze upewnic, czy oby ten artykul nie jest napisany przez bylych lub
obecnych „stypendystow”, oczywiscie „z polskimi korzeniami”.
Tak… to naprawde zgroza!
Bo nie… przeciez nie da sie swojemu tak „za friko”… jeszcze by zarobil, albo stal sie znany!
O nie! Co to to nie!
Tu musialoby cale archiwum zarobic… krolik i wszyscy znajomi krolika… Gospodarz juz
nieraz opisywal podobne historie.
Notka z miednica w starym Krakowie byla rewelacyjna… i tak to plecie sie do dzis.
A Instytutem Sztuki dowodzą od lat muzykolodzy. I co? I pstro. Guzik ich to obchodzi, tak się składa, że czasem coś z tego środowiska do mnie dociera. To jest ciemna i wsobna banda niestety. Noskowski nie ma z nimi szans.
Ksiądz Drozdowicz – mam nadzieję – zmienił skutecznie lany w mazurkowy (o ile wiem to nie było to pierwszy raz). Przed błogosławieństwem nakazał, żeby po wyjściu z kościoła zakręcić oberka i dopiero do domu.
Też mam z tyłu głowy:
Niech się pali, niech się wali
Byle grajcy pięknie grali
ale navigare necesse est
patron parafii, to też jest ciekawe
No więc Polacy mają dusze i mają piękne głosy, i mają kompozytorów – tylko te instytucje… oderwane od swojej misji
NFZ też oderwany od misji.
Wygladalo to naprawde sympatycznie i co najwazniejsze rodzinnie,
dzieci, mlodzi, starsi…, a kapela tez niezla.
To kapitalna sprawa… wlasnie takie lokalne festivale, festyny itp.
moze byc z prezentacja roznych wyrobow i ludzi tez, do tego troche
dobrej muzyki, gdzies w poblizu kosciola, koniecznie po mszy
z okolicznosciowym blogoslawienstwem… i juz jest pieknie!
I tego nam potrzeba na ten trudny czas.
Taka prawda… te rozne urzedasy na „etatach” z ogromnymi uposazeniami, oderwane zupelnie
od swojej misji, obowiazkow… przez co oderwane od rzeczywistosci trzeba zwyczajnie jak
najszybciej zwyczajnie… zrobic porzadek czyli „wziazc za morde”… bez ogladania sie na UE
i inne pasozytnicze i patologiczne „projekty”… do tego kompletnie… w ruinie!
Było o Belgii i było o Francji, a ja o Włoszech. Znajoma, jak i ostatnio żona miały małe wypadki na nartach, pierwsza miała kłopoty z miednicą, a druga ze stawem kolanowym. Obie, mimo obiegowej opinii o Włochach jako bałaganiarzach, były zbudowane troską i fachowością służby medycznej. Nie wiem czy kłaść to na karb dbania o swoich klientów-narciarzy, czy odwoływać się do katolicyzmu i poszanowania człowieka.
Z innej beczki.
Pojawił się nowy „ekonomista” na firmamencie. Nazywa się Zuber. Nie jest on całkiem nowy, ale jak Piękny Ryszard – też „ekonomista” – szedł po władzę to Zubera wycofali. Jak teraz Petru dołuje to znów pojawił Zuber (ciekawe skąd takie nazwiska biorą), i mówi nie o ekonomii ale o polityce. Czyżby miała nastąpić „oczekiwana zmiana miejsc”?
Nadmiar cukru/węglowodanów w pożywieniu powoduje wyrzuty insuliny, a ona jest substancją prowokującą wzrost tkanek.
M.in. wzrost gałki ocznej w osi podłużnej.
Coraz częściej pojawiają się głosy o ograniczeniu węglowodanów dziennie dla dorosłego do max. 40g. Dla dziecka – nie wiem. Kierowałbym się tylko zasadą, że przed neolitem (początki uprawy stacjonarnej zbóż) takie maluchy nie jadły tyle cukru.
Uwaga zwłaszcza na gotowe kleiki i jogurciki. Potrafią mieć po 4-5 łyżeczek cukru na szklankę objętości.
Proszę zapamiętać:
koń ma taki łeb i cztery nogi, a na nartach nie jeździ.
Cyrk stracił na popularności, za to popularność 'zyska se’ na cyrku.
Daj …. zdrowie !
Kto więc wypromował Golec Uorkiestra?
sYSTEM ?
Chlamu muzycznego, tandety i taniochy wszedzie pelno, niezaleznie od dlugosci i szerokosci geograficznej. I tak jak od bylejakich gazet, bylejakich kazan na niedzielnych mszach czy bylejakich filmow, takze od bylejakiej muzyki trzeba szukac schronienia. Dobra muzyka to nagroda po jej uprzednim poszukiwaniu. W ramach Miedzynarodowego Dnia Dzielenia Sie Dobra Nuta, podpowiem: marynarsko poetycki album gdynskiego EKT „Ja stawiam” (szanty), dojrzaly jazz z polska nuta Simple Acoustic Trio (dzis Marcin Wasilewski Trio) „Habanera”, wzruszajace interpretacje sonetow Shakespeara S. Soyki „Sonety”, ktorykolwiek z trzech pierwszych albumow Turnaua. A pp. Komeda, Grechuta czy Niemen obejda sie bez moich esow floresow.
W ogole, sam bym cos dla Szanownego Forum tu z Coryllusem na czele zagral, ale moze next time. Na razie zycze czystych uszu i chwili czasu na Nuty. Poprzez Nuty latwiej utrzymac higiene psychiczna w tej opisywanej i omawianej tu codziennosci.
chętnie posłucham.
a czy w ramach Miedzynarodowego Dnia Dzielenia Sie Dobra Nuta
ktoś śpiewał 50′
How heavy do I journey on the way………..
?
SONNET 50
How heavy do I journey on the way,
When what I seek, my weary travel’s end,
Doth teach that ease and that repose to say
'Thus far the miles are measured from thy friend!’
The beast that bears me, tired with my woe,
Plods dully on, to bear that weight in me,
As if by some instinct the wretch did know
His rider lov’d not speed, being made from thee:
The bloody spur cannot provoke him on
That sometimes anger thrusts into his hide,
Which heavily he answers with a groan,
More sharp to me than spurring to his side;
For that same groan doth put this in my mind,
My grief lies onward, and my joy behind.
ChM or WS
Nie wiem jak sie ma sytuacja we Wloszech, ale we Francji w sluzbie
zdrowia wystepuje jeszcze to elementarne „poszanowanie czlowieka”
trudno powiedziec czy jest w tym „odwolanie do katolicyzmu”, bo dzis
z reguly to sa laicy, ale ja jednak sklanialabym sie do takiej gdzies
w glebi serca „resztki katolicyzmu”.
Zreszta Franki do tego wielu czarnych, Azjatow czy nawet Hindusow
oni tak po prawdzie nie maja nic przeciw wierze katolickiej… jest
tylko przerazajace oglupienie, pranie mozgow, w zwiazku z tym
wielkie zagubienie… i stad ten matrix i Orwell… po prostu brak
wartosci, bezwolnosc, klapki na oczach, strach.
Jaki on tam nowy!
Pewnie Mareczek ze „stypendiow” wrocil, skoro o polityce mowi. Pamietam go jak sie pojawil pierwszy raz w telewizorze. Juz wtedy zastanawialam sie kto jest jego mamusia i tatusiem… i jak
mocne musi miec „plecy” skoro trafil do telewizora… no, a teraz kiedy znowu „zmartwychpowstal”
no to znak, ze „wystrugany” teraz do innych „celow i projektow”… nagle ozyla Kluzica, Kowal,
Ujazdowski tez sie interesuje… do Brexit’u zostalo juz tylko 2 miesiace…
Trzeba jak zawsze miec oczy szeroko otwarte, uwazac na kolejnego cwaniaka… senior Morawiecki nagle sily odzyskal… moze to odsiecz idzie na hanbiacy zaciag do seniora,,,
sie spieszy dziad stary… bez wstydu i odrobiny honoru… ma juz podobno dwoje zdrajcow
ta cala Zwiercan i Tyszka czy jak im tam.
Tam teraz kolo tego starego dziada bedzie taki ruch, ze… glowa mala,
… a i oko moze nam zbielec!
czy polacy mają Duszę ?
https://www.youtube.com/watch?v=BTeHvyb03cU&list=PLsiEF5zINRD2laeJFkWW3NgzLdGSfHSrR
dwóch Józków i Maniek
a teraz
Wszystkie nasze………….
jutro
Kiedy ranne….
Ma pan racje… tego badziewia, taniochy i tandety wszedzie pelno, a dobra ksiazka, dobra
muzyka to prawdziwe ukojenie… i trzeba go szukac i sie je znajdzie.
To mile z pana strony, ze chcialby pan cos dla nas i Gospodarza zagrac… ja tez z przyjemnoscia
bym posluchala… a, zatem do tego „next time”… and good luck!
Przepiekna jest ta muzyka z Mazowsza… i te przyspiewki weselne. Pamietam jeszcze takie
wesela w rodzinie z przyspiewkami… to bylo moje bardzo wczesne dziecinstwo, ale jeszcze
pamietam… to niesamowite.
Dzieki… a teraz rzeczywiscie tylko „Wszystkie nasze dzienne sprawy”… i ide spac!
… a jutro czyli dzis rano „Kiedy ranne wstaja zorze”!
Dobranoc,
Potomek Siedzącego Byka z plemienia Odżibejów, czyli metoda na Sat-Okha wiecznie żywa… http://wyborcza.biz/biznes/1,147584,19934267,potomek-siuksow-i-wino-spod-wroclawia-kiedy-zaczynal-urzednicy.html#BoxBizLink
To tylko paszkwil 😉
Przypomnę, że w niektórych kręgach NYT rozwija się jako New York Tass
Zuber funkcjonuje na rynku już prawie dwie dekady. W tym czasie z jego bankowego środowiska 'głównych analityków albo ekonomistów’ wybili się m.in. Krzysztof Rybiński (wiceprezes NBP), Mateusz Szczurek (minister finansów), Katarzyna Zajdel-Kurowska (wiceminister finansów) i jeszcze parę nazwisk. Mówi się, że każdy żołnierz ma buławę w plecak, więc pewnie Zuber też… Chyba, że mu plecak ukradli, bo środowisko wielkie nie jest, on jest w środowisku (u)znany, a okazji do wyjęcia buławy było już trochę.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.